Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2019, 05:47   #29
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Świat zawirował mu przed oczami, zafalował, rozmył i wyostrzył ponownie. Bosman z trudem ustał na nogach. Światło się zmieniło, zamrugał parę razy by przyzwyczaić oczy do panującego tu blasku. Znajdował się w obszernej komnacie. Czuł na skórze podmuchy wiatru i zapach oceanu. Widział przez wielkie okna w kamiennych ścianach morze otaczające go z każdej strony. Musiał być gdzieś wysoko, po chwili do jego uszu dotarł kojący dźwięk fal i odgłosy przybrzeżnych ptaków.
Zamrugał jeszcze kilka razy nim zorientował się, że znajduje się w czymś na kształt sali audiencyjnej, zbudowanej z idealnie prosto przyciętych kamiennych bloków, tak spasowanych, ze między nie nie wcisnął by się włos. Jasne i ciemniejsze bloki tworzyły niepokojącą i rozpraszającą mozaikę. Ciężko było określić gdzie kończy się podłoga, zaczynają ściany i sufit. Wszystko się zlewało, powodując jeszcze większe zmieszanie. Jedynie szeregi długich okien przez które wpadała morska bryza były jakimś oparciem dla oczu. Bosman obrócił się i spostrzegł, że przed nim znajdowały się 3 kamienne trony 2 z nich były puste. Po środku na największym z nich siedziała piękna, niemal naga kobieta. Odziana tylko w ciężkie, złote ozdoby wysadzane drogimi kamieniami. Oczy miała zamknięte trwała nieporuszona niczym posąg. Na jej głowie spoczywała duża złota korona, a długie ciemne włosy opadały na plecy.
Dłonie miała złożone na kolanach, a między nimi spoczywał żuk o złotych skrzydłach.


Zaraan poruszył się do przodu. Wtedy oczy kobiety otwarły się. Były Wściekle zielone. Uśmiechnęła się zalotnie przekrzywiając głowę i otwierając delikatnie usta. Idealnie równie białe zęby odcinały się na tle głębokiej czerwieni ust.

Zaaran zamarł wpatrzony w kobietę, która zdawała się ożywiać na jego oczach, cal za calem jej ciało zaczynało się poruszać. Smukła szyja, delikatne ramiona, zgrabne piersi, pięknie wyżłobiona talia, biodra, uda, łydki, aż po palce u stup. Wszystko zaczynało się poruszać w płynny hipnotyzujący sposób. Wszystko w ruchach kobiety i w jej spojrzeniu było przepełnione żądzą i propozycją namiętności.

Zaaran ruszył do przodu i nagle ponownie zwolnił. Bo żuk poruszył złotymi skrzydłami i ruszył po ciele kobiety wspinając się na jej ramię. Tam ponownie zamarł bez ruchu przypominając ozdobę wczepioną ostrymi odnóżami w ciało kobiety, której nie dość że nie sprawiało to bólu a wręcz przeciwnie, zaczynała promieniować rozkoszą.

- Kim jesteś kobieto? - zapytał Zaraan - i gdzie ja jestem? Byłem w jaskini, a teraz… mów szybko.

Kobieta zmrużyła swoje promieniujące zielenią oczy i zagryzła uwodzicielko wskazujący palec ozdobiony długim paznokciem.

- A czy to ważne gdzie jesteś, gdzie byłeś, może ważniejsze jest pytanie gdzie będziesz? - mówiąc to wyciągnęła palec z ust i przeciągnęła nim po swoim ciele wijąc się rozkosznie. - Powiedz po co tu przybyłeś? a ja być może mam to czego szukasz... - jej palec zawędrował w okolice jej podbrzusza, gdzie zatoczył krąg, przyciągając spojrzenie bosmana.
Bosman śledził uważnie palec. Coś mu mówiło, że kobieta długo nie miała towarzystwa. Sam jako marynarz powinien raz dwa pomóc jej rozprawić się z tym problemem. Ale raz, że ni ebył zwykłym marynarzem, a dwa Mamba nie pozwalała mu się poczuć samotnym.
- Szukam broni zdolnej zgładzić demona i myślę, że to coś - wskazął na żuka - może byc tym co szukam.

- Szukasz broni… - westchnęła, bardziej mrucząc słowa niż je wypowiadając wstała nagle i spojrzała w oczy Zaraana była niemal jego wzrostu. Kołysząc biodrami zeszła z podestu i zatrzymała się przed Bosmanem i dotknęła jego nagiej piersi swoim palcem. Zaraan czuł, jak ciepło promieniuje od niego, rozpływając się po całym jego ciele. - Taki silny mężczyzna a potrzebuje broni by zmierzyć się z tak niską istotą... - zaczęła go otaczać, cały czas wodząc palcem po jego nagiej skórze, wznosząc się na jego bark a później kark. Zaraan nagle się zorientował, że nie może się ruszać. Kobieta zakończyła pełen krąg. Zaraan poczuł, że miejsca w których go dotykała płoną żywym ogniem. Zatrzymała się patrząc mu prosto w oczy. Na jego piersi położyła otwartą dłoń. Żar stał się jeszcze potężniejszy.

- Powiedz mi mój wojowniku. Dlaczego chcesz zniszczyć tego demona?

- Bo ten psi syn wyciągnął łapy po nie swoje. On i jego sługus zapewne niedługo zechcą zawładnąć światem. A taki świat byłby do dupy. Nie byłoby miejsca dla prostego pirata i jego kobiety. No i pozbawił nas należnego skarbu. A my już za mniej zabijaliśmy. Zadowolona, dziewko?

Kobieta wybuchnęła perlistym śmiechem. Rozlał się on po przestrzeni i wypełnił każdy kąt pomieszczenia sięgając sklepienia i wracając z potęgującym niezwykłe wrażenie efektem. Chrząszcz na ramieniu kobiety zamachał złotymi skrzydłami i wzniósł się do góry. Kobieta zabrała rękę, a chrząszcz usiadł w tym miejscu. Zaraan czuł przejmujący ból w każdym miejscu, w którym dotknęła go kobieta. Najbardziej zaś paliła pierś w którą wszczepił się chrabąszcz swoimi ostrymi odnóżami. Kobieta cały czas śmiejąc się odwróciła się i kręcąc nagimi biodrami wspięła się na podest, odwróciła spowrotem do wojownika i powiedziała:

- Lubię młodych i zuchwałych - delikatnie uniosła brwi jakby sugerując drugie dno wypowiedzi - czyń więc swoją powinność wojowniku. Ciekawa jestem do czego to doprowadzi. Opadła na tron w wielce wyuzdanej pozycji…

Zaraan aż przełknął ślinę, z wrażenia aż zawirowało mu w głowie. Postąpił krok w bok by się nie przewrócić i spostrzegł przed sobą pusty kamienny cokół.

***

Minęło parę chwil zanim Zaraan zorientował się gdzie jest. Na szyi miał złoty łańcuch na którym wisiał skarabeusz. Łańcuch był gorący, podobnie jak skarabeusz, skóra paliła żywym ogniem. Ale wojownik wytrzymał.

- To musiało być niezwykłe wrażenie - sapnęła cicho Mamba obchodząc go dookoła. Chyba było już bezpiecznie, skoro mogła podejść tak blisko. Tylko czemu wpatrywała się w niego tak nisko..

Zaran podążył za jej wzrokiem w dół...

- Była tu naga kobieta - powiedział Zaraan - wypytywała co chcemy zrobić demonem i dała mi to. Wziął w rękę skarabeusza. Jakeś czarnoksięskie sztuczki. Tym razem diablica się nam objawiła? Jakby jednego czarta było mało.

W tym czasie Berch i Ferus razem z kapitanem podeszli do skrzyń. Były wypakowane starymi monetami i drogimi kamieniami. Uwagę Kapitana przyciągnęła natomiast jedna niewielka szkatułka ukryta zaraz za kolumną, tak, że nie było jej widać z jaskini. Ktoś ją ewidentnie ukrył w tym miejscu. Był to niewielki sześcian


Kapitan oglądnął go z każdej strony. Wyglądało to jak jakiś rodzaj pudełka, ale nie mógł go w żaden sposób otworzyć. Dziwne glify i symbole, które go otaczały budziły coraz większy niepokój im dłużej się w nie wpatrywał.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline