Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2019, 20:22   #33
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Po drugiej stronie snu...albo narkotykowego haju cz. 2

Dotarły do dużej okrągłej polany, gdzie przewodniczka Yoony zeskoczyła z wierzchowca. A ten podszedł do jej krańca. Stanęła i czekała, aż Zepsuta Księżniczka do niej dotrze.
- Będziemy się mierzyć? - Spytała rozbawiona Księżniczka podchodząc do czarnowłosej..
- Dokładnie…- odparła Kitara, a jej paznokcie wydłużyły się w szpony. Uśmiechnęła się odsłaniając kły. -... udowodnij mi, że jesteś warta uwagi Zepsuta Księżniczko.
- Pff!- Yoona prychnęła zdobywając swojego miecza i od razu zamachując się w ciosie. Nie ma czasu na gierki, a szybki atak często przynosił parę punktów przewagi. Podobnie jak podstęp i nieprzewidywalne wyczyny. Niemniej nic z tego nie było niespodzianką dla jej przeciwniczki, gładko zeszła z linii ciosu. I pochyliwszy się skróciła dystans. Jej pazury rozorały bok Yoony. Ból i krew. Kitara przetoczyła się po ziemi i znalazła za zranioną Yooną… która zdążyła się jednak obrócić. Tak że kaitanka nie miała szansy zaatakować jej od tyłu.
- Jak niby chcesz pokonać Pana Bestii?- zapytała ironicznie.
- Nie myślałam o tym, ale wątpię by brutalna siła była dobrą taktyką. - Yoona obserwowała swoją przeciwniczkę tym razem czekając na jej pierwszy krok. Gotowa na odparowanie ciosu.
Kitara zerwała się do skoku, przeskoczyła nad Yooną i opadłszy na cztery łapy rzuciła się na przeciwniczkę. Ta zblokowała cios płazem miecza, ale impet uderzenia rzucił ją na ziemię. Odruchowo przetoczyła się na lewą stronę i klęknęła...widząc jak zaskoczona tym zderzeniem Kitara obchodzi ją na czworaka niczym wielki… kot. Zraniony bok Yoony krwawił i bolał.
- Sama atakujesz trochę jak bestia.- Powiedziała blondynka prowokacyjnie. W jej głowie zawitał plan. Bez gwałtownych ruchów przygotowała się do uskoku, jedna ręką przygotowała swój płaszcz. Wystarczyło trącić odpowiednia strunę, by kocica się na nowo na nią rzuciła jak byk na corridzie.
- Jak kaitanka.- odparła z uśmiechem Kitara nadal podążając na czworaka, potem był skok… szybki i gwałtowny… Yoona była jego celem. Ruszyła po linii prostej jak byk na corridzie.
Yoona czekała, nerwy to jedyna rzecz jaka mogła ją uratować. Uskoczyła w ostatniej chwili zarzucając swoją czerwoną pelerynę na Kitarę. Ta zakryła kobiecie wizję dając księżniczce cenny czas na reakcje. Zerwała się na równe nogi, i używając miecza zadała cios, ale nie ostrzem, ale obuchem w głowę kobiety.
- Auuuu… no dobrze… coś tam potrafisz… Zepsuta Księżniczko.- odparła Kitara odsuwając się po ciosie Yoony i chwytając dłonią za głowę.
- Uff a teraz jesteśmy obie poranione i dalej niż bliżej wieży - Powiedziała Yoona schodząc z kobiety i kładąc miecz na ziemi. Wzięła jej głowę w dłonie i obejrzała ranę.
- No i ?- Kitara wysunęła się z jej objęć i zaczęła… lizać językiem bok Yoony. Trochę szczypało i było to trochę dziwne, acz przyjemne uczucie. A gdy Księżniczka spojrzała w dół zobaczyła jak pod pieszczotą języka kaitanki jej rana się zasklepia.
- Przydatna umiejętność…- Powiedziała blondynka poddając się tej metodzie leczenia. - ..co teraz?
- Co teraz?- Kitara usiadła pupą na ziemi i spojrzała na Yoonę. Przez chwilę milczała.- No… nie wiem. Ja… uciekałam i chowałam się przed siepaczami Pana Bestii.
- Siepacze… to jakaś armia? - Spytała Yoona, po czym dodała. - Opowiedz mi wszystko co wiesz.
- Król Łowów zasiada na czarnym tronie, w czarnej wieży i włada armią siepaczy. Posłusznych mu bezlitosnych istot, którymi zaprowadził terror w całej krainie niewoląc mój lud. Pan Bestii jednym z czterech istot… które władają istnieniem. Acz nie wiem, gdzie znajdują się pozostałe trzy. - zadumała się Kitara przeczesując włosy.- U stóp wieży jest miasto… jedyne miasto w dżungli. I tam mój lud jest zniewolony.
- Jeśli pomogę ci uwolnić twój lud pomożesz mi dostać się do czarnej wieży? - Zapytała Yoona stwierdzając, że czas najwyższy zacząć negocjację. Poruszała się trochę po omacku a ten Pan Bestii był jedynym punktem zaczepienia.
- Jeśli… - westchnęła cicho Kitara i spojrzała.- Tak. Pomogę ci się dostać do wieży, acz nie wiem jak się tam dostać. Pomiędzy tronem a nami są siepacze. Mnóstwo siepaczy.
- Jest tutaj ktoś kto mógłby nam pomóc? Armia? Bandyci? Łowcy przygód? - Yoona nie wierzyła, że się daje wciągać w intrygę. Czuła że nie jest ani trochę bliżej swojego celu, a wrastała w tą porypaną fantazję.
- Gorgianie… barbarzyńcy ze skalnych urwisk, tyle że ich nie pokonasz, ani nie przekonasz słowami. Myślą…- tu pokazała palcami kółeczko przebijane kolejnym palcem. -... i są przekupni.
- Ktoś jeszcze? - Dopytała się dla pewności Księżniczka.
- Nie. Nie wydaje mi się.- odparła z wahaniem Kitara… po podejrzliwie długim milczeniu.
- Na pewno? Coś mi się wydaje że wiesz o kimś jeszcze. - Yoona wierciła metaforyczną dziurę w brzuchu swojej towarzyszce.
- Duch Tyragrassa może… wzmocnić… ale w zamian za poświęcenie…- odparła Kitara unikając wzroku blondynki.-... nasze poświęcenie dla niego… a w zasadzie dwóch kaitanek. A ty nią nie jesteś i twoje poświęcenie może zostać niedocenione.
Kitara wstała i dodała ruszając w kierunku zwierzaka.- Na razie poszukajmy kryjówki na noc. O duchu zapomnij. Ja nie jestem gotowa, a ty chyba też nie.
- Prowadź - Yonna zebrała się z ziemi i podążyła za kobietą . “Wybacz Susan, ale chyba nic z tego. Clarence zrobił sobie z nas głupi żart” W drodze na miejsce Yoona długo myślała. Zdecydowała się by darować sobie chodzenie po górach prosząc o pomoc. W dwie będą bardziej niewidoczne.
- Kitara jednak nie będziemy prosić innych o pomoc dwie osoby są mniej zauważalne w mieście.
- Dobrze.- odparła odparła Kitara i ruszyła przodem na swoim zwierzu.- Może to nawet lepiej, zobaczyć miasto wpierw… ale udasz się tam sama. Mój lud jest tam tylko niewolnikami.
Minęło kilka godzin… chyba? Poczucie czasu Yoony ulegało zaburzeniu.
Niemniej musiało minąć sporo czasu, nim dostrzegły dymy znad baldachimu liści.
- Szybciej!- pogoniła ją Kitara sama wprowadzając swojego wierzchowca w galop. Dobrze że chociaż biegnąc na własnych nogach Yoona nie zostawała za bardzo w tyle.
Gdy zaś w końcu kaitanka raczyła się zatrzymać wraz ze swoim kocurem w krzewach. Yoona podążyła za nią.
Przed sobą mieli spaloną wioskę, martwe ciała ludzi o nieco jaszczurzych rysach twarzy.
Oraz żywych, zakutych w łańcuchy przez…
- Siepacze…- Kitara wskazała na rycerzy w czarnych zbrojach… nie.. to były ożywione zbroje o świecących się oczach. Czarne bezduszne pancerze w liczbie około dwudziestu, wybiło obrońców, spaliło wioskę, a resztę wzięło w niewolę.
- Potworne...- Wyszeptała Yoona. - Chodźmy cicho, nie chcę wkraczać do miasta w łańcuchach, nawet jeśli byłoby to pewnie najszybsze.
- A jest ich dziesiątki na drodze do wieży i kolejne dziesiątki w samej wieży.- Kitara oparła dłoń na ramieniu Yoony. - Obejdziemy ich i znajdziemy miejsce na nocleg.
Księżniczka przytaknęła i ruszyła za swoją przewodniczką.

Wędrowały przez jakiś czas, robiło się coraz ciemniej. A Yoona nie czuła się specjalnie głodna lub zmęczona. Bo heroiny się nie męczą, prawda?
Kitara robiła się jednak nieco niespokojna wraz z nadchodzącym zmrokiem. Pieszczotliwie głaskała po łbie swojego wierzchowca szepcząc do niego czule. Dotarły do starych ruin i tam przewodniczka Yoony rozpaliła ogień, bo jak powiedziała: noce są tu zimne.
- Twój przyjaciel. Ma jakieś imię? - Spytała księżniczka mówiąc o wielkim kocie.
- Barsak…- wyjaśniła krótko Kitara spoglądając w niebo.- … i to coś więcej niż… przyjaciel.
Uśmiechnęła się nerwowo i dodała.- Będę musiała cię opuścić na jakiś czas.. wrócę, najpóźniej ranem.
Zostawiwszy Yoonę ruszyła szybko ze swoim kocurem. Jakby coś ich goniło. Spieszyli się tak bardzo, że nawet nie próbowali zacierać śladów.
- Mhmmm...dobrze mieć coś więcej niż przyjaciela. - Powiedziała do siebie księżniczka patrząc za oddalającą się kocicą. Okryła się swoją peleryną a jej myśli podążyły do kogoś z innego snu. Znajomego z labiryntu. Sen ten przerwały dzikie i niemal zwierzęce krzyki i jęki Kitary. Była niewątpliwie głośna, ale czy Yoona winna przeszkadzać temu co robiła?
Nie, niech ma swoje chwile samotności.





Kitara wróciła rankiem z zaróżowionymi policzkami i wraz z Barsakiem. Czarnowłosa dorzuciła więcej drew do ognia wzniecając mocniej płomień przyglądając się Yoonie dodała.
- Powinnaś pilnować bardziej ogniska, mogłaś zamarznąć.
- Wątpię w to, ale wolałam spać i dać wam odrobinę prywatności. - Powiedziała Yoona przeciągając się. - Jak bardzo zbliżymy się do miasta dzisiaj?
- Dotrzemy pod wieczór.- Kitara podrapała zwierzaka za uchem.- On jest moim partnerem. Moim samcem. Niewiele jest nocy, podczas których żar w lędźwiach pozwala mu przybrać bardziej ludzką postać.
- Nie przejmuj się, rozumiem. - Powiedziała Yoona wstając. - To co ruszamy?
- Tak.- Kitara dosiadła zwierza i ruszyła przodem, pospiesznie co prawda. Ale wydawała się bardziej czujna i co chwilę się rozglądała. Jakby oczekując zasadzki. Yoona brała z niej przykład chociaż nie do końca wiedział czego wypatrywać...poza żywymi zbrojami.
- Stój... - szepnęła nagle Kitara i wskazała pobliskie… błoto.
- Tam musimy wskoczyć. - wyjaśniła pospiesznie i pognała z kocurem prosto w bagniste bajoro. Zanurzyła się całkowicie w nim.
“Nosz chyba ją...ech” Powiedziała biegnąc za nią i również zanurzając się w błocie.
Przez chwilę tak taplały się błocku… i poprzez nie czuły jak ziemia drżeć zaczyna. Siepacze, równe czworoboki, po dwanaście. Szły ścieżką po której przed chwilą zmierzały obie kobiety i kocur. Jeden czworobok, drugi, trzeci…..kilka, a w każdym te same zbroje przemierzające dżunglę równym niemal synchronicznym krokiem, jak na paradzie wojskowej.
- Zostajemy czy się chowamy? - Szepnęła Yoona do Kitary gotowa znieruchomieć albo rzucić się do ukrycia w krzakach.
- Siedzimy… nie lubią schodzić do błota…- szeptała cicho Kitara spoglądając na Yoonę. -Nie będą tu nikogo szukać, jeśli nie będą musieli.
- To czekanie zabije mnie wcześniej niż oni - mruknęła zirytowana Yoona zostając w błocie koło Kitary i czekając aż ich przeciwnicy przejdą.
- Czasami trzeba się ubrudzić, żeby przetrwać… czasami lepiej się upokorzyć, by zyskać przewagę później.- stwierdziła cicho Kitara.
- Mówisz jak moi towarzysze z domu. Oni też radzili bym dla spokoju dała się zniewolić wiedźmą. Że to nic wielkiego oddać im swoją wolną wolę i stać się ich własnością, jak niewolnik gotowy na każde zawołanie służyć swoim władcą.- Powiedziała Yoona z jadem w głosie. Przełknęła ślinę i dodała z wielką determinacją. - Nie Kitaro, prędzej rzucę się w otchłań, niż pozwolę odebrać sobie wolną wolę.
- Jest różnica pomiędzy upokorzeniem, a zniewoleniem. - odparła cicho jej towarzyszka. - My się moczymy w błocie, jak dwie żaby… ale unikamy niewoli.
A gdy oddziały przeszły Kitara i jej kocur wyszły z błocka.- No… to poszukajmy jakiejś rzeczki, by się umyć.
- Dlaczego nie możemy iść tak? Jest to w końcu jakiś kamuflaż. - Spytała Yoona ale podążyła za przewodniczką.
- W mieście to już nie będzie kamuflaż.- odparła Kitara idąc przodem i zerkając za siebie na drogę.- Dużo opuściło miasto. Dobry znak.
- Co to może oznaczać? - Zapytał księżniczka.
- Jak to co… mniej wrogów między nami, a salą tronową.- wyjaśniła z uśmiechem Kitara, dodając po chwili ponuro.- Aczkolwiek pewnie jakieś plemię będzie zniewolone w ciągu kilku następnych dni.
- Niezbyt optymistyczna wizja.
- Niestety…- zgodziła się z nią kaitanka. - Ale korzystajmy z tej sytuacji, skoro obróciła się na naszą korzyść.
- Masz rację. -


***


Kąpiel w zimnej rzece nie była tym, co marzyło się Yoonie. Ale nie miała wyboru, do miasta nie mogła wejść oblepiona błotem. Sama Kitara też nie mogła za dnia udać się do miasta, ale obiecała pojawić się w nocy.
Miasto które otoczone było murami zrobionymi z kłów gigantycznych mamutów. Naprawdę gigantycznych, bowiem miały wysokość trzech metrów i obudowane były drewnem. Strój Yoony, składający się ze skąpych fragmentów metalu pasował idealnie do miejsca, gdzie mężczyźni chodzili w przepaskach biodrowych najczęściej. A kobiety miały jeszcze przepaski biodrowe. Zazwyczaj. Także i karnacje oraz barwy włosów były różne. Yoona tu pasowała… bo była człowiekiem. Kaitanki były tutaj jeńcami i niewolnicami. Z obrożami żelaznymi na szyi, wykonywały zlecane zadania. Tak jak inne humanoidy, które choć podobne do ludzi, to w ich rysach widać było zwierzęce naleciałości. Miasto składało się z glinianych chatek z dachami pokrytymi trzciną. Całkowicie to nie pasowało do czarnej wieży znajdującej się w centrum miasta. Wykutej z żelaza.
- Mhm..- Yoona szła przed siebie rozglądając się po okolicy. Poznawała miasto. Może i to nierozważne, ale szukała drogi do wieży. Choć wśród niskich glinianych chatek trudno było mówić o niespostrzeżonym przemykaniu przez miasto.
Im bliżej była wieży, tym częściej natykała się na siepaczy. Chodzili parami, a ich widok sprawiał że tłumy rozstępowały się na boki. Budzili strach i niewątpliwie były ku temu powody. Samo miasto było zbudowane jak promienista sieć o kształcie koła i do wieży trafić było łatwo. Wystarczyło iść drogą od murów, cały czas prosto. I wtedy można było dojść do wieży.
Wysoka czarna konstrukcja wznosiła się na wiele metrów w górę, pokryta płaskorzeźbami dotyczącymi łowów. Nie miała żadnych okien, a żadnych wnęk, a jedyne wrota prowadzące pilnowane były przez czterech siepaczy beznamiętnie przyglądających się straganami rozłożonymi w okolicy samej wieży.
- No i co teraz…- Yoona zastanowiła się, chyba należało znaleźć jakieś miejsce do przeczekania aż nadejdzie zmrok i jej towarzyszka do niej dołączy.
Można się było spodziewać, że siepacze mają jakieś zmiany warty, ale czekająca pod wieżą Yoona widziała tylko jak stoją w miejscu beznamiętnie i bez poruszania się. Ona sama, otulona płaszczem i przycupnięta z boku, niemal nie zwracała na siebie uwagi. Było tu wiele kobiet i mężczyzn… a każde z nich było ucieleśnieniem fantazji z opowieści o Conanie Barbarzyńcy.
- Clarence, gdybyś nie był martwy udusiłabym cię…- Powiedziała do siebie oceniając gust martwego przyjaciela Jane w wysyłaniu ją do tej tematyki. Dla zabicia czasu Obserwowała co się działo pod wieżą. - Będzie potrzebna dywersja.
Od czasu do czasu przyjeżdżały z klatkami okrytymi skórami. W środku słychać były ryki, złapanej zwierzyny. Te wozy były wpuszczane do środka bez pytania. Ale tylko one wjeżdżały i wyjeżdżały. Nic innego nie przechodziło przez jedyne wrota prowadzące do ich środka.
Była to jedyna warta uwagi obserwacja. Poza nią, wszystko co się działo: targowanie, kłótnie, sprzedaż niewolników i niewolnic. Wszystko to nie interesowało samej Yoony. Ale przyglądała się dla zabicia czasu. Logika handlu w tym miejscu nie miała sensu, ale co miało? Wszak nie czuła ni głodu, ni zmęczenia, nie gryzły ją żadne komary. Włosy nie zlepiły się w strąki od upału i potu. Była to całkowicie wyśniona rzeczywistość.
I powoli zapadał w niej zmrok.
“ Wozy, można zaczepić się pod jednym, albo pochwycić pusty i wjechać w nim...ale chyba zaczepienie się pod będzie lepsze. Ciekawe czy Kitara pomoże mi dostać się do wieży, a w środku będę skazana na siebie.” Noc nastała Yoona cierpliwie czekała na towarzyszkę.
Tę dojrzała w końcu, po kilku godzinach czekania w mroku. Kitara i jej koci towarzysz musieli się być ostrożniejsi. Wszak tych kotów tu nie było, a Kitara nie miała niewolniczej obroży na szyi.
- Dobrze was widzieć całych.. - Powiedziała do kociej pary. - Mam pomysł na dostanie się do środka, co jakiś czas wypuszczają te wozy z schwytanymi zwierzętami. Nigdy ich nie sprawdzając można przejąć jeden i wyjechać w nim do środka. Albo spróbować wyjechać w nieprzejętym, chwytając się podwozia. Co sądzisz?
- Lepiej przejąć, mój partner nie przejedzie pod wozem. - oceniła cicho Kitara.
- Dobrze, ale nie tutaj za blisko wejścia. - Yoona wstała i skierowała się w mrok. - Chodźmy zapolować.
- Brzmi jak mój rodzaj zabawy.- Kitara uśmiechnęła się złowieszczo i kucnęła, by szepnąć coś zwierzakowi do ucha.
Kocur zerwał się do biegu i pognał w uliczki.
- Za nim. On nam wytropi ofiarę.- wyjaśniła kaitanka podążając biegiem za swoim kocim partnerem. A Yoona zaraz za nią, kocica była szybka, księżniczka musiała się napracować by dotrzymać jej kroku.
Wkrótce ten pościg się opłacił. Dwóch mężczyzn na wozie. Mocarnie zbudowanych i uzbrojonych w krótkie włócznie. W skórzanych przepaskach biodrowych i jedynie małych hełmach na głowie. Jak to dobrze, że nie używano tu zbroi.
- Przeszkoda na drodze jako dywersja? - spytała Yoona zastanawiając się czy Kitara ma lepszy plan.
- Jaka przeszkoda?- zapytała Kitara rozglądając się dookoła za użytecznym ku temu przedmiotem. Nie dostrzegała nic wśród identycznych chat.
- No dobra ja zrobię za przeszkodę. A wy ich powalcie jak nadarzy się okazja.- Powiedziała zniesmaczona Yoona i wyszła na przeciw ofiarą. Zaczęła poruszać się w zapraszający i wyzywający sposób. Było na czym zawiesić oko więc na pewno ją zauważyli.
- Hej wy dwaj. - Odezwała się uśmiechając się prowokacyjnie. - Któryś z was czuje się na tyle męsko by pokazać mi jak władacie ‘twardą maczugą’...Bo chyba posiadacie takie? - Odezwała się upewniając się że jej sprośne słowa brzmią wystarczająco pożądliwie.
Podstęp zadziałał zgodnie z planem. Mężczyźni zatrzymali wóz i zeszli z niego. Kitara zaatakowała jednego, a Barsak drugiego. Rzucili się z bocznych uliczek. Oboje sięgnęli do krtani. Kitara rozerwała pazurami u swojej ofiary. Kocur zacisnął paszczę na gardle drugiego. Nie mieli szans na przeżycie, nawet nie byli w stanie kontratakować.
Yoona pomogła kaitance wsunąć ciała do bocznej uliczki następnie wróciła do wozu. Zainteresowana jakie to bestie mogły być przewożone w kratach uniosła jedną połać skór zaglądając do środka. I spoglądając jadowitej śmierci… w pyski. W środku był bowiem stwór, o wielu głowach i wężowym ciele. W końcu i tak będą musieli to coś wypuścić żeby hasało sobie wolne po ulicach kiedy oni będą przedostawać się do wieży.
- Myślisz, że możemy spokojnie wypuścić? - zwróciła się do Kitary patrząc na zamknięcie klatki.
- Myślę, że musimy… a poza tym, odwróci uwagę od nas?- zapytała retorycznie sojuszniczka Yoony.
- No dobra ale chyba kaganiec zostawię. Odsuń się. - Księżniczka poczekała aż kaitanka i jej partner się odsunął i otworzyła kratę zasłaniając się drzwiczkami wypuszczając hydrę na ulice miasta. Kiedy stworzenie było w bezpiecznej odległości kobieta pomogła wpakować Kitarę i wielkiego kota do klatki. Drzwiczki zostały otwarte i tylko skóra została zarzucona by przykryć zawartość wozu.
Yoona zasiadła na koźle i ruszyła w stronę wieży.

 
Obca jest offline