Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2019, 20:29   #34
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Po drugiej stronie snu...albo narkotykowego haju cz. 3

Serce waliło jej przy tym jak młot. Czy się uda? Czy nie? A jeśli siepacze ją rozpoznają jako ciało obce.A jeśli zaatakują? Yoona zdała sobie sprawę, że nie wie czy umie walczyć. Pomijając przyjacielską potyczkę z Kitarą, nigdy nie używała miecza.
A wrota do wieży były coraz bliżej.
“Co ja wyprawiam?! Przecież nas złapią i zabiją.” Szalały jej myśli kiedy widziała jak strażnicy i samo wejście zaczynają się zbliżać. Wmawiała sobie że wystarczy mieć ludzki wygląd i siedzieć na wozie w końcu nie było żadnych tajemnych znaków czy postojów koło bramy. Niestety nie wiedziała co je czeka za bramą.
Była coraz bliżej, wóz powoli zbliżał się do potężnej bramy. Tu musiała się zatrzymać i… strażnicy czekali nieruchomo. Yoona, czując jak serce jej podchodzi do gardła, również czekała.
Po kilku sekundach, brama powoli zaczęły się podnosić.
“ Uffff” ogarnęła ją mała ulga, a kiedy brama była podniesiona wjechała do środka. Szybko jej oczy zaczęły rozglądać się oceniając sytuację ile strażników jest w środku i gdzie powinna jechać. “Szkoda że nie doczepiłyśmy się do jakiegoś drugiego wozu.”
Wjechały do dużej… i pustej sali. Nie było tu strażników. Nie było w sumie nikogo. Wzdłuż ściany ciągnęły się spiralne schody prowadzące do otworu w suficie… zapewne przez niego wchodziło się na piętro. Potwory zaś pewnie lądowały na dole. Przy ścianie tuż obok schodów była dźwignia, a szczeliny w podłodze tuż pod wozem stojącym obecnie na środku komnaty sugerowały, że podłoga się rozstępuje.
Yoona zaparkowała wóz przy ścianie.
- Nikogo tu nie ma. Możecie wyjść. - Rzuciła do pasażerów i podwinęła połe nakrycia klatki.
Kitara i jej kocur wyskoczyły z klatki.
- To co teraz?- zapytała.
- Jest droga prowadząca w górę, ale możemy spróbować zrobić bałagan na dole dla odwrócenia uwagi. - Yoona pokazała zapadnie i dźwignie.
- Nie wiemy co tam się kryje. Możemy wpakować się w kłopoty.- oceniła kaitanka i spojrzała w górę.- Z drugiej strony nie wiem co dzieje się tam również.
- Pociągnij za dźwignię, a ja ostrożnie sprawdzę co jest w środku - poleciła Yoona i podeszła na granice zapadni.
- Dobrze.- Kitara podeszła do dźwigni i pociągnęła za nią. Podłoga zaczęła się rozsuwać na boki odsłaniając małą platformę z kołowrotem zamontowanym przy jej krawędzi.
- Winda? - Zastanowiła się księżniczka. - Sprawdźmy górę i wtedy zdecydujemy co robić. - Postanowiła i ruszyła krętą platformą w górę. Kitara z kotem za nią.
Krok po kroku wchodziły coraz wyżej, a z każdym krokiem…Yoona miała wrażenie, że jej buty obwieszczają przybycie. Ciężko było w nich nie hałasować. Jej towarzysze broni nie mieli takiego problemu. Niemniej nic się na razie nie działo, a gdy Yoona doszła do otworu dojrzała rzędy siepaczy, stojących nieruchomo jeden obok drugiego. Było tu ich z czterdziestu. Wydawali się… martwi?
Pośrodku były kolejne schody prowadzące wyżej.
- Ech myślisz że się aktywują jak zaczniemy koło nich iść? Wyglądają jakby były martwe. - Spytała cicho Yoona.
- Ja… nie wiem… może jak będziemy bardzo cicho?- zapytała Kitara wyrażając swoją opinię.
- Spróbujmy, jeśli coś się zacznie dziać uciekaj i nie odwracaj się za siebie. Spróbuj schować się w podziemiach.- Powiedziała Yoona zdejmując swoje buty i zostawiając je koło przejścia. Robiły zbyt dużo hałasu.
Podłoga była przerażająco zimna. Ale to było niewielkie poświęcenie. Powoli ruszyły jedna za drugą, starając się nie dotykać nieruchomych strażników. Nawet oddech wstrzymały instynktownie. Yoona czuła jak jej serce drży ze strachu. Nie mogły się spieszyć, więc schody były boleśnie daleko. W końcu jednak dotarły do schodów i powoli zaczęły się wspinać na górę. Gdzieś połowie drogi Yoona posłyszała trzaski świadczące o wyładowaniach elektryczności. Yonna odwróciła się w stronę zbroi i stwierdziła z ulgą że nie ruszały się.
Szły dalej w górę, Yoona prowadziła.
Następne piętro przypominało scenę z gotyckiego horroru. Na dużym stole leżał nagi mężczyzna. Nad nim stał zasuszony staruszek w kapłańskiej szacie. Mumia niemalże. Rozcinał jego ciało kamiennym nożem, trzymając w drugiej dłoni pulsującą zielonkawą organiczną plątaninę macek. Po obu stronach ołtarza leżały części zbroi siepacza. A pod ścianami stały szafy pełne półek, wypełnionych słoikami. Słoje te zawierały kolorowe dymy formujące… widmowe sylwetki różnych pół ludzi i bestii.
To właśnie po słojach przeskakiwały małe błyskawice. Oprócz tego zmumifikowanego staruszka, były tutaj dwa siepacze pilnujące przebiegu rytuału.
- Ty i ja zajmiemy się siepaczami a Barsak kapłanem. Powinno mu pójść najszybciej więc będzie mógł ci pomóc po. - Powiedziała Yoona szykując miecz, pierwsza prawdziwa potyczka z nie wiadomo czy istniejącym wrogiem. - Gotowi?
- Jesteś pewna? Siepacze są niebezpieczni.- Kitara nie była do końca przekonana co do tego planu. Ale skinęła głową. - Gotowa.
- Mówiłaś, że nie lubią błota...myślę że nie lubią wilgoci i wody bardziej. Słyszysz te trzaski? To elektryczność która źle reaguje na wodę. Mogę ściągnąć ich na siebie, jeśli będziesz w stanie znaleźć jakieś wiadro z wodą.-
- Tam… - szepnęła Kitara wskazując nieduży cebrzyk z wodą ustawiony w kącie obok miotły. Niewiele zrozumiała z tłumaczeń Yoony, ale… ufała jej osądowi.
- Wie wiem czy to zadziała, ale warto spróbować. - Powiedziała Yoona dała znak do ataku. Pobiegła pierwsza ściągając na siebie całą uwagę siepaczy. Teraz wystarczyło, by zatrzymała ich razem i nie dała się zabić.
Ruszyli ku niej, a i starzec wyciągnął dłoń ku Yoonie formując między palcami sferę ognia wielkości pomarańczy. No… bo przygoda fantasy nie mogłaby się obyć bez magów rzucających kule ogniste, prawda?
Yoona i tak miała dużo do roboty ale postanowiła zwrócić magię maga przeciw jego kreatura w ostatniej chwili przestąpiła tak, by to chodzące zbroje oberwały pociskiem.
Nie doceniła jednak, ani szybkości magicznego pocisku, ani zwinności. Ogień trafił i poparzył jej ramię i część pleców, a dwaj siepacze nie dali się wciągnąć w jej pułapkę. Niemniej zdołała uskoczyć przed jednym, a zablokować drugie ostrze płazem swego miecza unikając trafienia. Kitara rzuciła się z pomocą wysuwając pazury zbliżając się przy tym do wiaderka, a jej kocur cicho podkradał się do szykującego kolejny pocisk maga.
Yoona zagryzła zęby i starała się nadal głównie unikać ciosów. Musi wytrzymać jeszcze chwilę i jej dwójką towarzyszy ogarnie swoje zadania. Wydawało jej się, że bierze na siebie najniebezpieczniejszą robotę.
Skrzek starca świadczył o tym, że kocur dopadł ofiarę. A Yoona otrzymała kolejne cięcie w bok, podczas tej desperackiej obrony. Kitara dopadła wiadra z wodą i krzyknęła.- Co teraz?
- Oblej ich wodą! - Odkrzyknęła Yoona starając wyjść z zasięgu ciosów jej przeciwników.
Trochę skonfundowana Kitara wykonała polecenie. Woda rozlała się po pancerzach obu wrogów Yoony. Ta uskoczyła przed poważnymi ciosami krzywiąc się z ból… poczuła bowiem jak miecz samą końcówką zahacza o jej udo i pośladek rozcinając niegroźnie, acz boleśnie skórę do krwi.
Rany nie były jednak bardziej bolesne od świadomości, że jej plan nie zadziałał. Rozejrzała się po pokoju. Nowy plan. skierował się do stołu i tańczących po słoikach wiązkach elektryczności. - Kitara jak będą przy słojach pomóż mi ich pchnąć na ten regał. - Zawołała do towarzyszki ściągając przeciwników gdzie chciała.
Pognały więc ku niemu ścigane przez jednego z siepaczy. Drugi pognał ku pomocnikowi kaitanki i starcowi, którego zabijał.
Obie dopadły szafy ze słojami i… siepacz na nie nacierał.
- Teraz! - krzyknęła księżniczka robiąc ze swojego miecza poprzeczną pseudo tarcze i nacierając na stwory pchając je na regał.
Regał ów się przewrócił, słoje rozbiły uwalniając coś… co wyglądało jak dusze bestii zamęczone gdzieś… może w podziemiach?
Błyskawice przeskoczyły na siepacza. Przeszły po jego całym ciele, wprawiając je w niekontrolowane drgawki. A potem… rozsypał się on na kawałki pancerza. Bo w środku niczego nie było.
- Jeszcze jeden. Hej ty! - Zawoła drugą zbroje rzucając w nią resztką jednego ze słoi. Ten rozbił się na jej plecach skutecznie zwracając uwagę na blondynce.
- Jeszcze raz to samo Kitara. - powiedziała Yoona starając się ustawić ich przeciwnika w odpowiednie miejsce.
Co byłoby łatwe, gdyby nie fakt że.. kocurek dusił staruszka, a siepacz chciał go uratować i dlatego zaatakował kocura odganiając go od ofiary. Która jeszcze żyła mimo uszkodzonej krtani.
Yoona zdecydowała się na bardziej bezpośrednie działanie i rzuciła się z mieczem na siepacza.
Ostrze wbiło się w plecy potwora zanim ten zdążył się obrócić. I zaatakować Yoonę. Zdołała sparować cios, odbić kolejny. Widziała jak smużka dymu wydobywa się z uszkodzonej zbroi. Nie spowolniło to jednak siepacza, nie osłabiło wyraźnie… choć ranny był. Niemniej lepszy od niej. I mogła by ulec, gdyby nie ryk. Gdyby nie mocarne ręce które chwycił siepacza, uniosły w górę i rzuciły o półkę wywołując eksplozję błyskawic po pancerzu, gdyby nie .. Barsak ? Bo kocur znikł, a zamiast niego pojawił się wyższy od Yoony, szeroki w barach mężczyzna zbudowany chyba z samych muskułów, duży… wszędzie. Czasem nawet olbrzymi… i goły.
Yoona prawie że zapomniała o trzecim zdychającym przeciwniku. Jednym ruchem dopadła do kapłana wbijając mu miecz w serce. Wraz z Kitarą, która poderżnęła gardło staruchowi, a potem… profilaktycznie urwała mu głowę i cisnęła przez całą komnatę.
- No...mogło pójść lepiej…nic wam nie jest?- Zapytała księżniczka rozglądając się po komnacie.
- Nie.- odparła Kitara i cmoknęła swojego olbrzyma… to coś poniżej pasa drgnęło.
Spojrzeli na Yoonę.
- Ale ciebie poranili zepsuta księżniczko.- rzekła kaitanka.
- No, tak się kończy jak się improwizuje plan ataku w ciemno...przynajmniej wiemy że woda jednak nie działa. - stwierdziła blondynka opierając się tyłem o stół.
- Może powinnyśmy znaleźć inny sposób?- Kitara podeszła do Yoony, lekko się nachyliła i opierając jedną dłonią powoli zaczęła lizać zraniony bok kobiety. Jej partner nic nie mówił i starał się ignorować instynktowną reakcję ciała na takie widoki.
- Dziękuje to pomaga. Nie wiem o innym sposobie, nic nie przychodzi mi do głowy. - powiedziała poddając się tej ministracji języka Kitary.
- Może… trup.- Barsak odezwał się trudem, nienawykły do mówienia. Wybrał jeden z mieczy siepacza i wykonał nim kilka zamachów obserwując obie kobiety z zaciekawieniem zabarwionym nutką pożądania. Kitara zaś kucnęła, by zająć kolejną raną na udzie. Została też przypieczona skóra na barku i ramieniu… i przyjemne dreszcze, jakie wywoływała tak kuracja.
Jak tyko Kitara skończyła Yoona zaczęła przeszukiwać zwłoki i pomieszczenie dokładniej w poszukiwaniu czegokolwiek przydatnego lub wyglądającego na ważne.
Staruch był goły pod szatą i szkaradny, ale na szyi nosił wisiorek, który wydawał się...ważny. Bo po co mu biżuteria? Zwłaszcza przedstawiają jakieś monstrum.
- To jest ciekawe ..niemniej nie wiem jak się tym posługiwać. - przyznała trochę rozczarowana księżniczka niemniej wzięła naszyjnik ze sobą.
- Nie pomożemy ci w tym.- rzekła przepraszająco Kitara i spojrzała na
- Nie szkodzi w końcu ja też nie znam się na wszystkim. - pocieszyła towarzyszy i rozejrzała się za kolejnym przejściem.
Schody… kolejne prowadzące w górę. Niepozorne i kończące się dziurą w suficie.
- No dobrze kolejne piętro…- Powiedziała i ruszyła ostrożnie po schodach.
Wyjrzała tylko głową i zamarła cofając się do tyłu. Siepacze. Te co prawda też nie ruszały, ale nie wydawały się już martwymi zbrojami jak poprzednie. I było ich z trzydziestu.


***


Yoona zaklęła cicho widząc co się działo na kolejnym piętrze. - Dajcie mi chwilę. - Usiadła i zaczęła intensywnie myśleć. Jej wzrok padł na martwego kapłana czy czarownika i zbroje. Przypomniała sobie o zabranym wisiorze. - Ok nie wiem czy to podziała ale zobaczymy czy ta błyskotka zapewni nam bezpieczne przejście ...więc jakbyście mogli na chwilę tu zostać i na wszelki wypadek gotowi do do taktycznego odwrotu jakby nie podziałało.
Yoona założyła na szyje i ostrożnie ruszyła do kolejnego poniszczenia.
Jej domysły okazały się poprawne. Siepacze nie atakowały jej schodząc posłusznie z jej drogi.
Księżniczka wróciła do towarzyszy i kazała iść blisko niej w czasie przeprowadzania przez kolejny poziom. I kolejny, i kolejny i kolejny… Na każdym bowiem było pełno siepaczy. Więc bez medalionu musieliby się przebijać przez kolejne tłumy siepaczy. W końcu dotarli do najwyższej komnaty i tam...napotkali samotny tron i siedzącego na nim samotnego władcę.
Wstał on z tronu okazując się wyższym od obecnie ludzkiego partnera Kitany, choć nie tak mocarnie zbudowanym. Był nieludzki, chudy i blady. O czerwonych oczach i rogach wyrastających z głowy. Dużych i bawolich. Był też.. niewyraźny. Yoona widziała zbroję na jego ciele, ale nogi… ciemność. Miał skrzydła… chyba. Wydawały się utkane z cieni.
- Przybyłaś… w końcu.- rzekł wprost do zepsutej księżniczki.
- Nie wiedziałam, że jestem oczekiwana.- Odpowiedziała dumnie.
- Ale wiesz więcej niż…- machnął ręką wywołując podmuch wiatru tak silny, że zdmuchnął kaitanów jak liście jesienne (choć ją ten wicher nawet nie przesunął). Uderzyli oni o ścianę z impetem i opadli nieprzytomni na podłogę. -... niż oni.
- Zostaw ich! - zagrodziła poczwarze i uzbroiła się w miecz.
- Tak lepiej. W końcu po to przyszłaś prawda?- zapytał stwór ignorując nieprzytomnych sojuszników Yoony. Podszedł nieco bliżej, acz nadal poza zasięgiem jej miecza.- By mnie zabić?
- Przyszłam zyskać moc, dzięki której wiedźmy z drugiego świata nie będa mogłyby mnie tknąć. Jeśli zabicie cię to jedyny sposób to tak. - Przyznała Yoona zaczynając okrążać przeciwnika.
- I uważasz, że będzie to takie proste?- zapytał potwór.- Zdobycie odpowiedzi, mocy, będzie wymagało czegoś więcej Yoono zepsuta księżniczko. Sama zresztą odkryjesz co.
W dłoni Króla Łowów pojawiła się włócznia.- A teraz walczmy!
I cisnął nią w Yoonę, która ledwo uniknęła tego pocisku.
Korzystając, że przeciwnik wydawał się bezbronny blondynka ruszyła na przeciwnika gotowa do zadania ciosu. Tyle że nie był on taki, gdy Yoona zaatakowała mieczem, on już sparował ten cios kolejną włócznią, którą po prostu wyciągnął z powietrza. Rogaty wykonała pchnięcie, które na szczęście tylko drasnęło bok blondynki zmuszając ją do odskoczenia.
Yoona postanowiła doskakiwać do niego z kolejnymi ciosami, przejmowała ofensywę i przyzwyczaiła go do ślepych prostych ciosów.
Rogaty również uderzał, precyzyjnie i szybko. Silnymi pchnięciami. Był dobry, ale ona też. I dysponowała orężem znacznie lepszym w tej sytuacji. Bardziej wszechstronnym.
Yona w końcu widząc jego schematy postanowiła zmienić taktykę i działać po kobiecemu...czyli oszukiwać. Przy kolejnym jego ciosie podobnie jak w walce z kitanką użyła swojej peleryny która zarzuciła mu na twarz. Nawet jeśli ją szybko zdejmie to Yoonie wystarczy czasu żeby zajść go z mało chronionego boku i zadać cios. I plan się powiódł, miała mało czasu jednak i musiała szybko wykonać swój plan. Sztych pod zbroję, prosto w serce… śmiercionośny. Ranny przeciwnik się cofnął i upadł na podłogę konając powoli.
Yoona podeszła i odtrącając leżącą koło niego włócznie.
- Co się teraz stanie? - spytała orientując się że nie ma pojęcia co dalej robić.
- Teraz… wrócisz…- potwór wskazał na swój tron.- Usiądź i zobacz moje… pierwsze... przesłanie.
Mimo niepewności Yoona uklękła przy Panu Bestii i wzięła jego dłoń w swoją. - Pierwsze… znaczy, że jeszcze cię spotkam?
- Nie mnie…czterech jest.. strażników. Ja… pierwszy. - odparł i skonał. Księżniczka puściła jego dłoń, mimo że tubylcy go nie lubili to nie było w niej złej woli wobec króla czarnej wieży. Robiła to by przeżyć nie, by wyrównywać jakieś porachunki. Podeszła do nieprzytomnej Kitary i próbowała ją wybudzić. - Hej nic wam nie jest?
- Co się stało?- zapytała Kitara.
- Przespaliście moją walkę...oszukiwałam. - Powiedziała lekko się uśmiechając Yonna. Zdjęła z szyi wisior i założyła ba szyje kaitanki. - Nasze drogi się tutaj rozchodzą. Weź to.Nie wiem co się stanie jak siądę na jego tronie, ale przynajmniej wam zapewnię bezpieczne przejście. Dziękuje za wszystko. - Pożegnała się i wstała ruszając w stronę tronu.
Gdy tylko usiadła na nim… świat znikł.. stał się ciemnością. Przed sobą widziała owal, jak obraz… grób. Jonatan Hays. 1930- 1999. I spulchnioną ziemię przy kamiennym krzyżu.
- No nie mówcie, że będę musiała wykopywać zwłoki…. - Powiedziała zirytowana Yoona. Miała dostać moc żeby trzymać wiedźmy na dystans od Susan, a nie kolejna wskazówkę której i tak nie wykopie przez ranna nogę.
Mrugnęła kilka i rozejrzała się orientując, że “wróciła do domu” pod długim tripie.
 
Obca jest offline