Ostatni doskonale zrozumieli plan grupy Parszywca i zagrożenie z niego płynące. Tym dziwniejsze było postąpienie w sposób, który pomagał Granicznym w jego realizacji. Po raz kolejny zignorowali pomysł
Loftusa, który nalegał, by jak najszybciej pójść na przełaj, licząc, że ulewa zatrze ich ślady. Zamiast tego postanowili zmylić wroga i ominąć go idąc na zachód. Maszerowali pod osłoną wzgórz, dzięki czemu nie zostali zauważeni przez wroga.
Późnym wieczorem, zmęczeni forsownym marszem w trudnym terenie do południa i kontynuowaniem go, choć już nieco spokojniej podczas ulewy nie rozbili jednak obozu, lecz skręcili z powrotem na południe. Nie świecili świateł by nie dać znać wrogom gdzie są. Sunąc powoli noga za nogą i potykając się często (mniej niż połowa składu widziała cokolwiek po ciemku) niewyspani i skrajnie wyczerpani człapali aż do świtu.
Walter, Bert i Leo ze zmęczenia słaniali się na nogach. Reszta nie wyglądała o wiele lepiej, ale przynajmniej byli w stanie iść.
Świt, 29 Nachgeheima 2522
Lekkie zachmurzenie, chłodny dzień
Sytuacja Ostatnich była bardzo zła. Będąc na odkrytym, płaskim terenie "o rzut kamieniem" od wzgórz i nie mając gdzie się schować ani za bardzo jak się ruszać. Obserwacja przez lunety nie wykazała obecności konnych, ale była to tylko kwestia czasu.