Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2019, 19:44   #43
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
When did you truly dream?


Cel został namierzony. Systemy wspomagające wyliczyły trajektorię i dokonały korekty. Strzał ponownie, bezbłędnie zgrał się pikiem muzyki. Pocisk przebił szybę prywatnego pokoju i przemalował część wnętrza na szkarłatną czerwień. Głowa Petra nagle odskoczyła w bok, jakby ten był szmacianą lalką i już nie wróciła na swoje miejsce. Oba slitheroidy zareagowały gwałtownie. Poruszyły się błyskawicznie niczym pobudzone zagrożeniem węże z archiwalnego kanału przyrodniczego. Jeden z nich podniósł karabin i zaczął strzelać przez szybę w kierunku Smitha jednocześnie sunąc wzdłuż szyby, w kierunku przeciwległej ściany. Drugi, chowając się za kanapą, wycelował w drzwi…

...przez które wpadła jako pierwsza Elektra uzbrojona w dwa wibronoże. Wnętrze pokoju wypełniło kilka szybkich rozbłysków, a jej synthmorf natychmiast cofnął się pod naporem kul. Brutalnie podziurawione ciało wpadło na moment w objęcia Billa, który był tuż za nią. Policjant przytrzymał ją przed sobą, podnosząc pistolet, zbierając się do oddania strzału.

Opal w tym czasie, niczym zepsuty sex-pod, siedziała wciąż nieruchomo na kolanach martwej powłoki Mahakaviego. Zdawała się nie zwracać uwagi na to że całą twarz, piersi, brzuch oraz ramiona zostały zakrwawione przez jej “klienta”.

Tymczasem na hali zapanował chaos. Bawiący się ludzi nie usłyszeli wystrzału Smitha, lecz serie z karabinów slitheroidów już nie mogły pozostać niezauważone. Pierwsze były krzyki - zarówno te ostrzegawcze, jak i przerażenia mieszające się ze sobą w pełen obawy gwar. Przy maszynie do mgły zapanował chaos. Przyuważona przez Smitha kobieta rzuciła się na ochroniarzy, a w jej dłoni błysnął nóż.

- Jesteśmy na miejscu - głos szofera oderwał Ramireza od transmisji z kamer i feedu z szyfrowanego kanału, który utrzymywał dla swoich towarzyszy. To co się zaczęło dziać w klubie na moment całkowicie pochłonęło uwagę wszystkich trzech procesów naukowca. Był świadom, że przez drzwi przed którymi zaparkowany został jego samochód zaraz wyleje się fala przerażonych morfów.

Muzyka

***


Pocisk przebił szybę samochód zaparkował ludzie krzyczą Elektra umiera krew ochlapuje skórę gwałtowny wybuch paniki Jesteśmy na miejscu jej ciało upada w ramiona Billa odgłos odległych wystrzałów krew ma metaliczny posmak…

Opal mrugając przyzwyczaiła wzrok, podrażniony od ostrego światła lampy, w którą nie wiedzieć czemu wpatrywała się od dłuższego czasu. Biuro nie było duże i sprawiało wrażenie zagraconego. Szafa z podwójnymi drzwiami, na której stała pojedyncza roślina. Wieszak dźwigający niedbale zarzuconą kurtkę. Kredens zakryty niemal w całości jakimiś papierami oraz biurko, czyste tylko i wyłącznie dlatego, że stanowiło dodatkowo wyświetlacz komputera.

- Pani Blackwater? - głos należał do Gabriela Graada.

Uścisk ręki był typowy dla faceta, który nie wiedział do końca jak się ma zachować wobec kobiety. Zbyt delikatny - jakby bał się, że mógłby ją skrzywdzić.

- W czym mogę pomóc? Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się pani… ani jakichkolwiek dziennikarzy.
 
Jaracz jest offline