Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2019, 20:39   #7
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Alex stała z dłonią przyciśniętą do boku. Na bladej, wykrzywionej bólem twarzy oraz w rudych włosach odbijały się szalejące płomienie. Skinęła głową Richardowi i podążyła za nim. Skręcili za róg, za którym zniknęła Felicia. Na betonowym podłożu leżała skrzynka z bezpiecznikami, na której Veyer natychmiast dostrzegł ślady po kulach oraz podłużne cięcie rozdzielające większą część otwartych drzwiczek. Wewnątrz uszkodzenia były podobne.


Kawałek dalej leżał niewielki domek misternie wyrzeźbiony w drewnie. Dopiero po chwili rysownik dostrzegł drobny, ledwie dostrzegalny podpis Felicji na jednej z belek tworzących jedną ze ścian.

Po obejściu płonącej stacji jasnym stało się, że ich dotychczasowa towarzyszka zniknęła. Wyparowała. Nigdzie nie było jej ciała mogącego świadczyć o śmierci, ale nie dostrzegli też żadnych oznak jej życia. Kiedy wrócili do samochodu, Richard natychmiast wyciągnął z bagażnika apteczkę i opatrzył Alex na tyle, na ile potrafił. Rana była zdezynfekowana, zaś jałowy opatrunek, przytrzymywany przez bandaż, powstrzymywał krwawienie.

Należało szybko zadzwonić po karetkę albo pojechać do szpitala, zaś każda opcja wydawała się zła. Z jednej strony nie potrafił prowadzić, a z drugiej karetka potrzebowała czasu na przyjazd i powrót. Jedno było pewne. Należało natychmiast oddalić się od stacji. Usiadł za kierownicą, przekręcił kluczyk i spojrzał w tylne lusterko. Poetka była spocona. Krzywiła się z bólu bardziej niż kilka minut wcześniej. Zagryzała wargę, by z ust nie wydobył się jęk.

Gaz, hamulec, skrzynia biegów. Autem szarpnęło do przodu, a Alex tym razem nie wytrzymała. Wyrwał jej się przeciągły syk. Richard zmienił bieg na znajdujący się na przeciwnym krańcu licząc na to, że tym razem porysowany samochód o powgniatanej karoserii ruszy do tyłu. Nacisnął pedał gazu i cofając spojrzał we wsteczne lusterko.

Nagle zatrzymał się. Alex nie było w środku. Kątem oka dostrzegł światło zbliżające się od strony miasta.


Diana pędziła przed siebie. Włączone światła drogowe oświetlały wbijały się w ciemność podobnie do sztyletów brutalnie rozdzierających tkankę nocy. Wokół był las. Wszechobecny, ociekający czernią z migającymi, od czasu do czasu, odbitym światłem oczami. Równiny, na których wzniesione było miasteczko pozostały za nią. Przed sobą widziała wyżyny szybko piętrzące się w rozmiar gór z dwoma szczytami strzelającymi ku niebu i... eksplozję w oddali.

Przed nią jednak znajdował się czarny punkt na drodze. Czarny pośród czerni. Powiększał się szybko rosnąc do rozmiarów ogromnej paszczy zdolnej pochłonąć cały samochód. Wjechała w tunel wyryty w skale. Wydawało jej się, że widzi ruch, po bokach i nad sobą. Mogłaby przysiąc, iż coś znajdowało się w nieoświetlonej części.

Suzuki wyskoczyło pod ciemne niebo. Teraz pisarka wyraźnie widziała całkowite przeciwieństwo tego, co miała przed sobą jeszcze nie tak dawno temu. Punkt, do którego zmierzała był jasny i powiększał się z każdym przebytym kilometrem dokładnie tak samo jak wlot tunelu. Ten widok nie zapowiadał jednak niczego złowieszczego. Źródło światła musiało być intensywne. W końcu rozpoznała w nim ogień. Pożar.

Płonęła stacja benzynowa. Obluzowany szyld z napisem "Ogden" wisiał smętnie, zaś na drodze wyjazdowej znajdował się samochód z włączonymi światłami. Ktoś siedział wewnątrz.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline