Podróż była o tyle przyjemna, że wędrowcom przeszkadzała jedynie pogoda, a nie, na przykład, bandyci. A że nie szalała zima, to dało się to przeżyć - z niezbyt wielką przyjemnoscią, ale się dało... czego dowodem było to, iż dotarli cało i zdrowo do bramy, za którą zaczynała się dziedzina krasnoludów.
Krasnoludy nie lubiły elfów, ale czy lubiły lub choćby tolerowały magów? Tego Wilhelm nie wiedział, ale nie zamierzał kłamać.
Po co krasnoludom potrzebna była lista gości? Wszak każdy mógł zmyślone imiona podać i szukaj wiatru w polu. No ale Wilhelm miał zamiar mówić prawdę, ale bez wdawania się w szczegóły.
- Imię...
- Wilhelm.
- Skąd? Gdzie się urodził? Gdzie mieszka?
- Ogólnie z Imperium, teraz z Kroppenleben. Urodzony w Vandegart, Ostland, zamieszkały tamże.
- Imię ojca, matki...
- Otto, Mabel.
- Zawód?
- Mag.
- Cel podróży?
- Karak Hirn.