Oswald zatrzymał się ze swoim zamiarem rąbania powalonego pnia. Wbił swój toporek w drzewo i sam się o nie oparł plecami. - Ciekawa wydaje się ta księga skoro o takich rzeczach tam napisano. Bardzo ciekawa. Raczej nie spotyka się czegoś takiego na co dzień. - Zrobił krótką pauzę i westchnął. - A czy lepiej było powiedzieć o tym wcześniej? Może i lepiej. Może i nie. Świadomość, że może się na nich czaić wampir mogłaby doszczętnie załamać ich morale. No i nie wiemy, czy w ogóle tam siedzi, czy tylko zostawił za sobą te widmowe sługi i gdzieś polazł. Jak dla mnie to nie było co siać dodatkowej paniki. Przynajmniej jeszcze nie. -
Bosch przekręcił nieco głowę i nieruchomo, niczym zaciekawiona sroka wpatrywał się przez chwilę w Morwenę. - Zaatakowały "nas"? Czasem nie mówiłaś jak się spotkaliśmy, że udało ci się ich uniknąć kiedy skupiły się na mnie i Randulfie?
__________________ Our sugar is Yours, friend. |