Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2019, 23:40   #47
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Oksytania, 1796

Nie miała czasu, by się zastanawiać, czy dobrze postąpiła, obdarzając zaufaniem nieznajomego mężczyznę. Wydarzenia nagle nabrały tempa i zupełnie pozbawiły ją możliwości wycofania się. Wrodzona spostrzegawczość szybko jednak pozwoliła jej przekonać się, że rzeczywiście grozi im niebezpieczeństwo. Właśnie. Im? Jej? Czy może jednak jemu? Może tylko ją wykorzystał, by uciec przed napastnikami? Jej wątpliwości rozwiały się w mig, gdy podał jej ukryty we wnęce worek. Więc nie mógł to być przypadek. Zaplanował to, a więc sprawa z pewnością jej dotyczyła. Chwyciła worek i pobiegła w głąb uliczki, próbując sobie szybko przypomnieć najbliższą drogę do „Gospody Przy Moście”. Cały czas oglądając się za siebie, biegła najszybciej jak potrafiła, dopóki starczyło jej sił. Kiedy nabrała pewności, że nikt za nią nie podąża, zwolniła, uspokajając oddech. Stanęła w końcu przed drzwiami gospody i zawahała się. Ma tak po prostu wejść i udać się do pokoju? Powiedział, żeby z nikim nie rozmawiała. A przecież na pewno ktoś ją zaczepi i zapyta czego tu szuka. Nie uniknie wyjaśnień, a co za tym idzie rozmowy. Co wzbudzi najmniej podejrzeń? Westchnęła cicho, zdając sobie sprawę, co musi zrobić. Wyjęła klucz, rozchyliła dekolt i otworzyła drzwi.

W środku, z racji dość wczesnej pory nie było zbyt wielu gości. Nie miała więc szans, by przemknąć niezauważoną. Tak jak się spodziewała, już po chwili wyrósł przed nią starszy mężczyzna przepasany fartuchem, który kiedyś z pewnością można było nazwać białym.
- Czym można służyć panience?
Oto nadeszła chwila prawdy czy potrafi być wystarczająco przekonywująca. Uśmiechnęła się filuternie i odparła lekkim tonem:
- Mam tu spotkanie. Drugi pokój po lewej – na dowód zamachała oberżyście kluczem przed nosem.
Twarz starca wykrzywiła się w grymasie zdziwienia. Zlustrował ją od stop do głów, zatrzymując się na chwilę poniżej szyi.
- Proszę bardzo – uśmiechnął się z przekąsem i odsunął, zamaszystym gestem wskazując drogę.

Miała ochotę pobiec, by jak najszybciej zniknąć z jego pola widzenia. Wiedziała jednak, że musi grać dalej. Uśmiechnęła się z wdzięcznością i powolnym krokiem, kołysząc nieco przesadnie biodrami, weszła po schodach na górę. Odnalazła drzwi i drżącą ręką przekręciła zamek. Zatrzasnęła je szybko za sobą i na powrót zamknęła. Oparła się o ścianę i odczekała dłuższą chwilę, by uspokoić walące jak młot o kowadło serce.
- Nie wierzę, że to zrobiłam. Co się dzieje? Co ja wyprawiam? - szeptała do siebie, rozglądając się po pokoju. Zaścielone łóżko, jakaś komoda, stolik, krzesło, miednica i dzbanek. Typowe wyposażenie pokoju gościnnego. Nie wyglądał na zamieszkany. Nie spostrzegła żadnych rzeczy osobistych. Odetchnęła z ulgą, bo prawdę mówiąc bała się, że to będzie jego pokój, a wtedy czułaby się jeszcze bardziej niezręcznie. - O ile to możliwe – skwitowała swoje rozważania i sięgnęła do worka, by wyjąć ubranie, w które miała się przebrać. Ujrzawszy co trzyma w dłoni, najpierw zastygła w stuporze, potem zaczęła się śmiać.
- No toż to farsa. Ciekawe co na to powie oberżysta – zastanawiała się, ściągając suknię i zakładając habit mniszki. Skończyła tą dziwną przebierankę akurat w chwili, gdy za drzwiami zaśpiewał skowronek. Zawahała się przez chwilę, spoglądając w popłochu na okno. Przypomniała sobie jednak, że pokój znajduje się na piętrze, co raczej nie sprzyja pomysłom rejterady. Wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline