Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-03-2019, 12:50   #41
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910 rok

Urokliwie cięty język nie ustępował urodzie hrabiny. Od razu wyczuł, że przybrała pozycję obronną, jakby spodziewając się napastliwości. Potrafiła wyprowadzać szybkie ataki, aby osadzić się na pozycji osoby rozdającej karty. Witold nie był jednak młodzikiem, aby nie spodziewać się podobnej walki o pozycję w rozmowie. W duchu ucieszył się, gdyż dodawało to nowego smaczku całej zabawie. Dochodzenie w wiadomej sprawie oczywiście było priorytetem, jednak droga do osiągnięcia sukcesu wydawała się ciekawszą, mając za rywala inteligentną i pomysłową przeciwniczkę.
Słodko-gorzki likier, jakim uraczył go stary służący, przyjemnie drażnił podniebienie. Przez chwilę jeszcze wpatrywał się w zmysłowe oczy hrabiny milcząc, po czym zaczął swoją opowieść.
- Moje personalia zapewne Pani hrabinie niewiele mówią. Pragnę więc wyjaśnić, że od niedawna przebywam w okolicach Krakowa. Szybko jednak przeszedł do konkretów: - Nie mniej jednak miałem okazję poznać już Pani brata – na chwilę zawiesił głos i popatrzył na jej reakcję, po czym kontynuował – w okolicznościach przyjemnych, w bardzo interesującym towarzystwie. Młodość niesie w sobie to coś, czego doświadczeni życiem ludzie nie potrafią złapać. Jednak wszystko ma swoją cenę. Nic nie ma za darmo w życiu i to wiedzą właśnie ci bardziej doświadczeni życiem ludzie tacy, jak Pani hrabino, czy moja skromna osoba.
Dopił wyborny trunek, po czym podniósł się i dokończył swój monolog propozycją:
- Dziś w nocy zabiorę Panią w pewne tajemnicze miejsce. Dorożka będzie na Panią czekać punktualnie o 22.00, proszę się nie spóźnić, chciałbym zdążyć nacieszyć się każdą sekundą Pani obecności. Proszę przekazać służbie, że będzie Pani w towarzystwie dobrego znajomego. I niech się Pani nie obawia, przy mnie nic Pani nie grozi.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 16-03-2019 o 12:57.
Athos jest offline  
Stary 16-03-2019, 17:44   #42
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910

Patrzył jej prosto w oczy, a w spojrzeniu tym wyraźnie dostrzegała wyzwanie. Z powierzchowności dżentelmen, lecz była pewna, że jego wnętrze nie miało nic wspólnego z galanterią. Zimny drań. Znała takich i zdarzyło się nawet, że kilku uległa. Ot tak, dla kaprysu, bo to zło czające się gdzieś za nimi było tak podniecające przecież. Tym razem jednak było inaczej. Kiedy zaczął mówić o Aleksandrze, wiedziała już, że jej nie zauroczy.

Słuchała go coraz mocniej marszcząc brwi. Niedowierzanie zaczęło ustępować narastającej złości. Choć była jeszcze w młodym wieku, przeżyła już wiele i nie z takimi arogantami musiała sobie radzić, szczególnie po śmierci Stanisława, gdy różni natręci nagabywali ją jako młodą wdowę.

- Pan sobie chyba za wiele pozwalasz! Jak pan śmiesz! Cóż mnie obchodzi, żeś poznał mojego brata. Jest dorosły, nie interesują mnie okoliczności ani miejsca, w których zawiera znajomości. To bezczelność niepojęta. Nigdzie z panem nie pojadę, ani dziś ani jutro. Żegnam pana!
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 16-03-2019, 19:05   #43
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910 rok

Odwrócił się i stanął naprzeciwko niej. Kipiała złością, lecz z drugie strony zachowywała spokój.
Jak długo? Postanowił zaryzykować. Uśmiechnął się.
- Przychodząc tutaj miałem spore obawy, czy zgodzi się Pani ze mną rozmawiać. Dalej wątpiłem w to, aby chciała się Pani udać ze mną tam, gdzie zamierzam Panią zabrać, aby uzmysłowić pewne niebezpieczeństwo, które zawisło nad Pani rodziną Hrabino. Obawiałem się, że usłyszę od Pani magiczne „NIGDY”. Nigdy, podkreślam jeszcze raz Nigdy z Panem nie pójdę i niech się Pan wynosi stąd! - miał nadzieję, że ją zaskoczy – Tymczasem usłyszałem, że dzisiaj, ani jutro nie znajdzie Pani dla mnie czasu. Muszę jednak Panią zmartwić. Nie możemy czekać. Daję swoje słowo honoru, że nawet dla tak pięknej kobiety, jak Pani, nie mogę zrobić wyjątku. Czas nagli.
Tego było już za wiele. Takiej kpiny nie mogła mu darować. Antonina zerwała się z miejsca i przechodząc obok mężczyzny, chlusnęła zawartością trzymanego w ręku kieliszka w jego twarz.
- Cham! - skwitowała zachowanie Barskiego i ruszyła do środka pałacyku.
Tego rzeczywiście się nie spodziewał. Kobieta miała charakter. Nie mógł jej odmówić temperamentu. Pozostało opuścić posiadłość, uznając, że tę partię gry przegrał. Wychodząc nie mógł się spodziewać, że to nie koniec niespodzianek tego dnia. Kolejna miała się okazać dużo bardziej zaskakująca.
*
Tosiu, Tosiu!!! - przeraźliwy krzyk roznosił się po wnętrzu pałacyku. Zdenerwowanie ostatnią wizytą jeszcze nie minęło, kiedy drzwi od jej pokoju gwałtownie się otworzyły i ukazała się w niej postać jej brata. Przerażenie, które biło z jego twarzy od razu dało jej wiele do myślenia.
- Tosiu, co ja narobiłem! Zabiłem człowieka!
 
Athos jest offline  
Stary 16-03-2019, 19:17   #44
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Krakowskie korki sprawiły, że zanim dostali się w okolice Uniwersytetu Jagiellońskiego stracili czas, który odkąd stwierdzili, że są bezpieczni nie był już tak cenny. Wiktor prowadząc samochód referował to wszystko, co udało mu się ustalić pracując wczoraj do późnych nocnych godzin.
Trop ewidentnie prowadził do Opactwa Szczyrzyckiego, w którym ukryto początkowo słynne miecze. Stamtąd trop miał prowadzić do Francji, jednak szczegóły tej wyprawy mogli poznać dopiero zagłębiając się w historię jednego z mnichów.
Prowadząc samochód Wiktor od czasu do czasu zerkał delikatnie na bok, by jeszcze raz ukradkiem uchwycić postać Idy siedzącej obok. Cały czas odkąd ujrzał ją, kiedy wyszła z łazienki, nie mógł wyjść z podziwu. Zamarł przez chwilę, kiedy zobaczył jej zgrabne nogi w spódniczce sięgającej do pół uda. Konkurentką spódnicy była idealnie dopasowana bluzka opinająca się na dwóch półkulach, które ukryte prosiły się o delikatną pieszczotę. Oba elementy garderoby kusiły obiecując nagrodę śmiałkowi, który stoczywszy zwycięską walkę, zrywając je, znajdzie się u bram raju.
Musiała dojrzeć jego reakcję, stąd jakby drocząc się z nim zapytała, czy coś nie tak. Oczywiście zmieszany, nie wiedział co odpowiedzieć, uczynił najgłupszą rzecz w życiu, jaką mógł. Zapytał się, o to, czy naprawdę się z nikim nie spotyka. Prawdopodobnie pytanie to zadziwiło ją mocno, spodziewała się z pewnością komplementu, a nie tak absurdalnego tekstu. Zaniemówiła. Dało mu to czas, aby szybko zmienić temat i przypomnieć o konieczności spotkania z tłumaczem, który mógł im wyjawić informacje o starofrancuskim tekście. Całe szczęście tłumacz, będący zarazem wykładowcą obiecał znaleźć dla nich chwilkę czasu.
- Ewidentnie rozpraszasz mężczyzn – rzucił krótko parkując pod Jagiellonką. - Pewnie dlatego nawet miejsce dla nas się znalazło.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 16-03-2019 o 19:28.
Athos jest offline  
Stary 16-03-2019, 20:31   #45
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Oksytania, 1796 rok

Idź za mną i nie odwracaj głowy. - ruszył szybko w stronę ciasnych uliczek pociągając dziewczynę za sobą. Miał nadzieję, że nie podążą ich śladem od razu. Taki był plan A. Pomylił się. Musieli wiedzieć kogo szukają lub scena miłosnego przywitania wzbudziła ich wątpliwości. Nie byli tępakami, lecz szkolonymi szpiegami. Teraz pozostał realizacja planu awaryjnego. Przeciwnicy mieli przewagę liczebną dlatego wąskie uliczki, w których stronę udali się, dawały szansę w walce niwelując element potyczki z kilkoma rywalami naraz.
Odrzuć zakupy – brzmiało jak rozkaz, lecz dziewczyna wydawała się na tyle wystraszona, aby automatycznie go wykonać. Ruszyli przed siebie prawie biegnąc. Jeszcze kilka metrów i dotarli do miejsca, które zostało ujęte w planie B ucieczki. Nie było czasu na dłuższą pogawędkę, więc szybko podał dziewczynie worek ukryty w starej wnęce.
- Uciekaj do „Gospody przy moście”. Załóż to, co znajdziesz w worku. Z nikim nie rozmawiaj. Na piętrze, drugi pokój od lewej, klucz jest w worku. Otworzysz mi drzwi dopiero, gdy usłyszysz skowronka. - kończąc odwrócił się w stronę przeciwników i wyciągnął broń. Nie spodziewał się strzałów. Nie tutaj w mieście. Zresztą nie mogli przypuszczać, że broń będzie istotna. Mieli przybyć po dziewczynę, a w razie oporu użyć siły fizycznej i zniknąć ze swoją zdobyczą. Szabla, która przez kilka godzin ukryta w murze, na całe szczęście nie została przypadkowo skradziona, dała przewagę. Z łatwością poradził sobie z pierwszym. Bił tak, aby zabić. Nie było czasu na błędy. Wiedział, że grzech zostanie mu odpuszczony. Kolejni nie podjęli walki. Czekali. W końcu ktoś, kto musiał dostrzec starcie, zawiadomił straż. W czasach niepokoju patrole były częstsze. Nikt nie chciał niepotrzebnego rozlewu krwi. Bandy rzezimieszków nie mogły poruszać się tutaj bezkarnie. Nie czekał. Nie mógł przecież nic wyjaśnić. Tamta dwójka również zdecydowała się umknąć. Pozostał tylko trup. Jeden, a mogło być więcej – pomyślał podążając w ślad za dziewczyną. Wiedział, że ta zna miasto lepiej od niego, miał nadzieję, że dotrze przed nim.
W karczmie pojawił się nie od razu. Kluczył jeszcze uliczkami, tak aby zgubić tych, którzy w sobie tylko znany sposób mogli podążać jak cienie, jego śladem. Kiedy wykluczył taką możliwość udał się do pokoju. Po drodze usłyszał od wścibskiego, mimo wszystko gospodarza, że jego tajemniczy gość już czeka na górze. Wiedział, że musi sowicie nagrodzić dyskrecję Francuza. Fundusze miał spore, a nawet jeśli nie, zdobędzie kolejne, kiedy dotrą do katedry. Pojawił się pod drzwiami Blanche i zaczął swój koncert.
Skowronek musiał zagrać kilka taktów nim otworzyły się wrota.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 16-03-2019 o 21:15.
Athos jest offline  
Stary 16-03-2019, 21:07   #46
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Jeszcze w jego mieszkaniu, grzebiąc w walizce, próbowała sobie przypomnieć jak ubierają się policjantki. Niestety cała jej wiedza na ten temat opierała się na filmach kryminalnych, w dodatku tych zagranicznych. Z polskich kojarzyła jedynie Kryminalnych, gdzie młoda podkomisarz lubowała się w bojówkach, których ona w życiu w swojej szafie nie posiadała i Ojca Mateusza z funkcjonariuszkami biegającymi w mundurach. Ponieważ tajemniczy „przyjaciele” nie podarowali im uniformów, przez chwilę zastanawiała się nad dżinsami, jednak przypomniawszy sobie prognozę pogody na najbliższe dni, wybrała w końcu swoją ulubioną miniówkę. Poza tym, najzwyczajniej w świecie, wiedząc, że ma czym, lubiła kusić.

Siedząc obok niego w samochodzie uśmiechnęła się do swoich myśli. Zdaje się, że to był strzał w dziesiątkę. Widząc, że zerka na nią co jakiś czas, postanowiła podroczyć się z nim trochę. Nie podjął jednak gry, celowo lub nie, zmieniając temat.

- W takim razie całe szczęście, że się nie rozbiliśmy po drodze – wysiadając, skwitowała jego ostatnią uwagę o rozpraszaniu. Nie czekając na niego, ruszyła na umówione miejsce spotkania z tłumaczem.

Spodziewała się typowego uniwerkowego doktorka - chudzielca w okularach i powycieranej na łokciach marynarce. Tymczasem Tomasz Królikowski okazał się przystojnym brunetem ubranym w nienagannym stylu smart casual.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 17-03-2019, 23:40   #47
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Oksytania, 1796

Nie miała czasu, by się zastanawiać, czy dobrze postąpiła, obdarzając zaufaniem nieznajomego mężczyznę. Wydarzenia nagle nabrały tempa i zupełnie pozbawiły ją możliwości wycofania się. Wrodzona spostrzegawczość szybko jednak pozwoliła jej przekonać się, że rzeczywiście grozi im niebezpieczeństwo. Właśnie. Im? Jej? Czy może jednak jemu? Może tylko ją wykorzystał, by uciec przed napastnikami? Jej wątpliwości rozwiały się w mig, gdy podał jej ukryty we wnęce worek. Więc nie mógł to być przypadek. Zaplanował to, a więc sprawa z pewnością jej dotyczyła. Chwyciła worek i pobiegła w głąb uliczki, próbując sobie szybko przypomnieć najbliższą drogę do „Gospody Przy Moście”. Cały czas oglądając się za siebie, biegła najszybciej jak potrafiła, dopóki starczyło jej sił. Kiedy nabrała pewności, że nikt za nią nie podąża, zwolniła, uspokajając oddech. Stanęła w końcu przed drzwiami gospody i zawahała się. Ma tak po prostu wejść i udać się do pokoju? Powiedział, żeby z nikim nie rozmawiała. A przecież na pewno ktoś ją zaczepi i zapyta czego tu szuka. Nie uniknie wyjaśnień, a co za tym idzie rozmowy. Co wzbudzi najmniej podejrzeń? Westchnęła cicho, zdając sobie sprawę, co musi zrobić. Wyjęła klucz, rozchyliła dekolt i otworzyła drzwi.

W środku, z racji dość wczesnej pory nie było zbyt wielu gości. Nie miała więc szans, by przemknąć niezauważoną. Tak jak się spodziewała, już po chwili wyrósł przed nią starszy mężczyzna przepasany fartuchem, który kiedyś z pewnością można było nazwać białym.
- Czym można służyć panience?
Oto nadeszła chwila prawdy czy potrafi być wystarczająco przekonywująca. Uśmiechnęła się filuternie i odparła lekkim tonem:
- Mam tu spotkanie. Drugi pokój po lewej – na dowód zamachała oberżyście kluczem przed nosem.
Twarz starca wykrzywiła się w grymasie zdziwienia. Zlustrował ją od stop do głów, zatrzymując się na chwilę poniżej szyi.
- Proszę bardzo – uśmiechnął się z przekąsem i odsunął, zamaszystym gestem wskazując drogę.

Miała ochotę pobiec, by jak najszybciej zniknąć z jego pola widzenia. Wiedziała jednak, że musi grać dalej. Uśmiechnęła się z wdzięcznością i powolnym krokiem, kołysząc nieco przesadnie biodrami, weszła po schodach na górę. Odnalazła drzwi i drżącą ręką przekręciła zamek. Zatrzasnęła je szybko za sobą i na powrót zamknęła. Oparła się o ścianę i odczekała dłuższą chwilę, by uspokoić walące jak młot o kowadło serce.
- Nie wierzę, że to zrobiłam. Co się dzieje? Co ja wyprawiam? - szeptała do siebie, rozglądając się po pokoju. Zaścielone łóżko, jakaś komoda, stolik, krzesło, miednica i dzbanek. Typowe wyposażenie pokoju gościnnego. Nie wyglądał na zamieszkany. Nie spostrzegła żadnych rzeczy osobistych. Odetchnęła z ulgą, bo prawdę mówiąc bała się, że to będzie jego pokój, a wtedy czułaby się jeszcze bardziej niezręcznie. - O ile to możliwe – skwitowała swoje rozważania i sięgnęła do worka, by wyjąć ubranie, w które miała się przebrać. Ujrzawszy co trzyma w dłoni, najpierw zastygła w stuporze, potem zaczęła się śmiać.
- No toż to farsa. Ciekawe co na to powie oberżysta – zastanawiała się, ściągając suknię i zakładając habit mniszki. Skończyła tą dziwną przebierankę akurat w chwili, gdy za drzwiami zaśpiewał skowronek. Zawahała się przez chwilę, spoglądając w popłochu na okno. Przypomniała sobie jednak, że pokój znajduje się na piętrze, co raczej nie sprzyja pomysłom rejterady. Wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 20-03-2019, 21:50   #48
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910

Aż podskoczyła na dźwięk otwieranych z hukiem drzwi. Wyraz twarzy, który ujrzała tylko podkreślił grozę usłyszanych słów. Stanęła jak żołnierz wezwany na baczność.
- Olek? Co ty bredzisz? - zapytała roztrzęsionego brata. - Jak zabiłeś? Kogo?
- Nie chciałem! Spanikowałem! Chciałem tylko... On mnie śledził od jakiegoś czasu...
- Spokojnie. Usiądź i wszystko mi opowiedz. - Chwyciła go za rękę i poprowadziła do łóżka.
- Kiedy to się stało?
- Przed chwilą!
- Co? - niemal wrzasnęła. - Chcesz powiedzieć, że...
- Tutaj, na schodach, przed pałacem – przerwał jej.
- Zabiłeś Barskiego?
- Tak. Leży tam …
- Rany boskie, czemu od razu nie mówisz? - krzyknęła i wybiegła z pokoju, potrącając stojącą na komodzie w korytarzu zabytkową wazę. Zupełnie się tym nie przejmując, mknęła dalej, przemierzając w szalonym pędzie dziesiątki metrów pałacu odziedziczonego po zmarłym mężu. Wypadła na zewnątrz. Rzeczywiście u podnóża schodów leżało ciało. Od razu rozpoznała ten garnitur. Uklękła gwałtownie, dziurawiąc pończochę i nachyliła się nad mężczyzną. Nie ruszał się, a jego zamknięte oczy wciąż zalewała krew tocząca się z rany na czole. Pierwszy raz w takiej sytuacji, nie miała pojęcia co robić. Zaczęła potrząsać lekko jego ramieniem.
- Panie Barski, panie Barski, słyszy mnie pan? - Nie było żadnej reakcji. - Boże dopomóż! Co robić? Coś ty zrobił Olek, coś ty zrobił... - szeptała jak w malignie.
Tuż za nią rozległy się szybkie kroki, ktoś położył jej rękę na ramieniu.
- Niech się panienka odsunie. - Jan jak zwykle spokojny i opanowany, pomógł jej wstać, sam zaś najpierw przyłożył ucho do klatki piersiowej mężczyzny, a potem dwa palce do jego szyi. - Żyje – zawyrokował, wstając.
- Dzięki Bogu! Co teraz?
- Musimy go przenieść do środka i wezwać lekarza.
- Dobrze, zawołam Aleksandra – kompletnie rozbita pozwoliła sobą kierować swojemu służącemu.

Niedoszły morderca wydawał się odetchnąć z ulgą na wieść o tym, że jego ofiara jednak żyje. Ochoczo rzucił się do pomocy lokajowi, gotów nawet sam przenieść ciało do łóżka. Potem jednak mina mu zrzedła.
- Tosiu, ja nie wiem już co lepsze...
- Oszaleję z tobą. Co ty mówisz?
- On wie o mnie takie rzeczy... jestem skończony!
- Idioto! Wolałbyś morderstwo zamiast kompromitacji?
- Masz rację, ale …
- Nie ma żadnego ale! Wzywamy lekarza, potem będziemy się martwić co dalej.

Doktor Jasiński był przyjacielem rodziny od lat, tylko jemu mogli zaufać. Na szczęście nie mieszkał daleko i był w domu, gdy do jego drzwi zastukał zdenerwowany Aleksander. Z chaotycznych wyjaśnień wyłapał tylko „ranny” i „nieprzytomny”, na resztę machnął ręką, złapał torbę i ruszył za młodym mężczyzną.

- I co z nim? - dopytywała niecierpliwie Antonina, gdy doktor w końcu wyszedł z pokoju.
- Trudno powiedzieć, nie znając faktów. Jest jeszcze nieprzytomny, ale ta rana … to nie od upadku …
- Od kamienia – wtrącił się Aleksander.
- Co? - chórem spytali stary lekarz i młoda kobieta.
- Mówiłem, że spanikowałem. Gdy go zobaczyłem, chwyciłem kamień i … To szpieg. Widziałem...
- Cii, nie kończ! Im mniej wiem, tym wy i ja jesteśmy bezpieczniejsi – przerwał mu Jasiński. - Powinienem zabrać go do szpitala, ale podróż może okazać się dla niego śmiertelną. Niech na razie zostanie tutaj. Opatrzyłem mu ranę, nic więcej nie mogę zrobić. Musimy czekać aż oprzytomnieje. Jeśli nie nastąpi to w ciągu najbliższych godzin … cóż, raczej nie przeżyje. Jeśli się zaś obudzi możemy spodziewać się splątania lub nawet całkowitej amnezji.
- Może nic nie pamiętać? – z nadzieją w głosie spytał Aleksander.
- Tak, lecz może mieć też tylko zawroty lub ból głowy. Trudno teraz wyrokować. Niestety, mam pilną wizytę. Nie mogę zostać. Wrócę za trzy godziny, żeby sprawdzić jak się sprawy mają. Poradzicie sobie?
- A cóż skomplikowanego jest w czekaniu? - szepnęła Antonina do samej siebie. - Poradzimy, oczywiście, dziękujemy – zapewniła, tym razem głośno, doktora.

Choć mężczyzna napawał ją wstrętem, poczucie winy kazało jej przy nim czuwać. Nie potrafiła inaczej. Brat próbował coś wyjaśniać. Nie była w stanie go wysłuchać. Zapamiętała tylko coś o spisku. Mogła się tego spodziewać. Wieczny lekkoduch i ladaco. Czy rzeczywiście obudził się w nim patriotyzm czy tylko jak zwykle uległ kolejnemu kaprysowi? Najgorsze, że przyzwyczajony do „ochronki rodzicielskiej”, nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji, zazwyczaj ją obarczając rolą wybawicielki z kłopotów. Kazała mu w końcu wyjść, chciała zostać sama i pomyśleć w spokoju o całej tej sytuacji. Setki pytań przeplatanych z bezsilnością i strachem dudniły w jej głowie. Odsuwała od siebie myśl, że Barski może umrzeć. Nawet nie chciała sobie wyobrażać, co by to oznaczało dla nich, a przede wszystkim, dla brata. Kara śmierci? Lecz co jeśli przeżyje? Jeśli go oskarży, zginie w więzieniu, jest zbyt słaby. Pozostało jej liczyć na najlepszą z możliwości : Witold Barski nie będzie nic pamiętał lub chociaż nie widział, kto w niego celował. Od razu zdała sobie sprawę z niedorzeczności tej ostatniej myśli. Rana na czole oznaczała, że stał przodem do napastnika.
Nagłe poruszenie na łóżku kazało jej oderwać się od ponurych dywagacji. Spojrzała wyczekująco na budzącego się mężczyznę.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 21-03-2019, 19:05   #49
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910 rok.

Ból w głowie sprawił, że sen, w którym musiał trwać, został brutalnie przerwany. Ale czy był to sen? Co się z nim działo? Najpierw słyszał głosy. Pierwszy kobiecy, który wydawało mu się, że zdążył już wcześniej poznać, pełen był sprzeczności. Karcił kogoś, lecz wydawało mu się, że też przywoływał jego osobę. Drugi męski był pełen usprawiedliwienia, jakby wypowiadany z bardzo daleka. Nie potrafił się skupić na tej wymianie słów, może kłótni, nie był już pewien.
Panie Barski, Panie Barski, słyszał coraz bardziej dokładnie. Teraz czuł już jej zapach. Idealnie stonowany, lecz zawierający domieszkę czegoś, co uwodziło.
Dlaczego mi to zrobiłeś głuptasie, chciałeś mnie zostawić samą? Teraz słyszał już wyraźnie. Zmysł słuchu nie oszukiwał, teraz jeszcze jego ciało zareagowało na dotyk. Czuł wyraźnie jej ciepło, które zaczęło oddziaływać na jego członki. Najpierw były jej delikatne dłonie, które rozpoczęły swój taniec sprawiając, że poczuł ogromne podniecenie. Pieściły go, lecz gdy marzył, aby dotarły w miejsce, w którym krew zaczęła się nadmiernie gromadzić, uciekały. Nie traciły nad sobą kontroli, lecz dawały tylko namiastkę przyjemności, o której zamarzył. Czuł, że musi otworzyć oczy, wyciągnąć dłonie żeby przyciągnąć do siebie hrabinę, bo teraz był pewien, że to Ona, lecz wiedział, że nie potrafi. Opaska, którą zakryła jego oczy była szczelna, nie dawała cieszyć się widokiem jej ciała. Nie mógł również poruszyć kończynami. Wiedział, że został związany i przykuty. Całkowicie go zniewoliła, w dosłownym słowa znaczeniu.
Nie ruszaj się, teraz moja kolej. Obiecałam Ci przecież, mieliśmy umowę, więc jej nie łam.
Dobrze kochanie – nie wypowiedział, lecz przekazał jej w myślach. Dalej nie mógł już wytrzymać i posłuszny błagał by wreszcie tam dotarła. W końcu poczuł jej usta na swoi członku, niespodziewanie, w momencie dostarczające ogromnej przyjemności, na którą czekał.
Wtedy nadszedł ból. Zdradziecko i niespodziewanie wyrywając go z jej objęć. Czaszka eksplodowała, tak sądził. Łańcuchy, jakimi był jeszcze chwilę temu przykuty, zostały rozerwane. Dotknął epicentrum na czole, skąd promieniowało. Powoli próbował otworzyć oczy i przez ułamek sekundy dostrzegł postać młodej kobiety. Wiedział, że to Pani z jego snów.

Kilka chwil później, które wydawały się wiecznością wiedział, że powrócił z dalekiej podróży. Wspomnienie przyjemności zajęło cierpienie. Była przy nim, sięgnęła dłonią, która jeszcze chwilę temu dawała rozkosz i wydała polecenie, tak jakby wciąż pozostał jej niewolnikiem.
Niech się Pan nie rusza, miał Pan wypadek. - szepnęła.
Wtedy zaczęło docierać do niego to, co się stało. Pamiętał spotkanie z młodym szlachcicem. Uderzenie w głowę. Myśleć logicznie, myśleć – to przebiegało mu przez głowę. Z trudem, ale jednak. Pamiętał, że czas był cenny. Po półmroku w pomieszczeniu zorientował się, że musiało być późno. Ile spał, ile czasu był nieprzytomny, mógł tylko przypuszczać. Misja. Zadanie. Tylko krótkie informacje. Czas. Bezokoliczniki zdań, hasła, tylko to był w stanie analizować. Jest późno. Noc wkrótce. Spotkanie. Godzina 22. Dorożka. Wolfgang. Edmund. Dom pod Jaworami. Sala przyjemności. Hazard. Gra z Nieznajomą. List. Niebezpieczeństwo. Czas. Droga. Młody hrabia. Jak? Strach.
Musi Pani słuchać. - mówił z trudem. Ale czuł, że może się udać. Pojedzie? Sama? Z nim? Nie zgodzi się? Ranny. Plan. Aleksander. Dorożka. Zdąży. Zakaz. Blef. Bez wyjścia. Hasło. Ryzyko. Bez wyjścia. Czas. Kwadrans. Zdąży. Bez wyjścia.
Spróbował ruszyć ręką. Udało się, Czuł nogi. Bolało, ale da radę.
Hrabina czekała, aż coś powie. Kontynuował z trudem:
Uważnie. 22.00 dorożka przybędzie. Wsiądzie Pani, pojedzie. Rozstaje dróg. Druga dorożka. Będzie Edmund. Pomoże. Założy Pani maskę. On pojedzie z Panią. Powie, że miałem wypadek. Uwierzy. To Polak. Dom pod Jaworami – mówił ciągle z trudem, lecz kobieta słuchała. - Uważać. To złe miejsce. Musi Pani tam być. Edmund pójdzie z Panią do Wolfganga. On da list.y Problemy mogą być. - czaszka była rozrywana przez ból, jakby ktoś wbijał w nią kołek. - Powie Pani Wolfgangowi: 19 września Hamburg. To pomoże. 19 września Hamburg. Pamiętaj. - nie miał siły już nic dodać. Uścisnął tylko dłoń zdezorientowanej hrabiny.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 21-03-2019 o 19:12.
Athos jest offline  
Stary 21-03-2019, 23:55   #50
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Po zwyczajowej wymianie grzeczności powitalnych, zaległa cisza. Ida spojrzała pytająco na Wiktora. Ten zaś uśmiechnął się, dając do zrozumienia, żeby to ona przejęła pałeczkę.
- Powie nam pan coś więcej o tym poemacie?
- Na początku muszę państwa uprzedzić, że owszem, specjalizuję się w poezji francuskiej, ale sam poetą nie jestem. Niestety w tak krótkim czasie nie doszukałem się profesjonalnego polskiego tłumaczenia tego wiersza. Będziecie się więc musieli zadowolić moim karkołomnym przekładem. Wiecie państwo jak to jest, niby zna i rozumie się wszystkie słowa, czuje się sens i przekaz, ale ubrać to w poetycką całość po polsku? To zadanie dla specjalisty. Niemniej pozwoliłem sobie tak na szybko... - podał jej kartkę z wydrukiem tłumaczenia.


I tak kiedy słońce
daleko od nas przemierza inne niebo`
i kiedy głęboki mrok
ukrywa gwiazdy przed naszymi oczyma
często lekka mgła
tworzy tymczasową gwiazdę
której blask przez moment nas oświetla
ale wraca w głąb cienia
i swoją ucieczką czyni jeszcze ciemniejszym
nocy ogromny welon


- Autorem jest markiz Jean-Jacques Lefranc de Pompignan, tytuł wiersza to „Pochwała Clémence Isaure”, tuluzańskiej damy, która w XV wieku finansowała działalność Akademii Igrzysk Floralnych. Było to tajna organizacja, pierwotnie pod nazwą „Stowarzyszenie Piewców Wiedzy Radosnej”. Jednym z elementów ich działalności był coroczny konkurs poetycki otwarty dla wszystkich użytkowników języka oksytańskiego, a którego grand prix, w postaci złotego fiołka, było wręczane 1 maja. Niektórzy naukowcy uważają, że w rzeczywistości postać ta nigdy nie istniała i że była jedynie symbolem w poezji trubadurów. Hmm, nie wiem co jeszcze może państwa interesować?
- Może sam autor?
- Pompignan nie jest zbyt popularnym poetą. Zaledwie kilka jego utworów jest uznawanych za warte uwagi, a jego nazwisko jest nam znane głównie przez sarkazm Woltera, który pisał o nim w swoich wierszach i epigramatach, po tym jak markiz zaatakował filozofów w Akademii Francuskiej. Co do życia prywatnego, domniemywa się, że był ojcem Olimpii de Gouges, feministki i dramatopisarki - nieślubnej córki swej kochanki To tyle w skrócie, jeśli będziecie potrzebować jakichś szczegółowych informacji, proszę dzwonić, poszperam we francuskich źródłach.
- Oczywiście, dziękujemy, że zechciał pan nam poświecić czas.
- To moja pasja, zrobiłem to z wielką przyjemnością – odparł z uśmiechem wykładowca i pożegnawszy się uściskiem dłoni, ruszył w stronę uczelni.
- Coś nam to daje? - zapytała, odwracając wzrok w stronę Wiktora. - Nie wiem na czym powinniśmy się skupić. Na samym wierszu, słowach czy poecie i całej otoczce? Jakiś pomysł?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172