Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2019, 01:45   #68
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
- Coś sobie przypomniałam… kogoś - wyznała pustym głosem, gapiąc się niewidzącym wzrokiem gdzieś przed siebie - Mojego kapitana, tego który dowodził Bękartami. Gerbera… Andy’ego. To jak się na mnie patrzył… jak ja patrzyłam na niego. Krótkie przebłyski… chyba go kochałam. Bardzo. Może dlatego tak trudno mi gadać ze Stevem. Są podobni. Jak cholera. Kolor włosów, sposób w jaki wydają rozkazy. Ta podobna nonszalancja w gestach i zachowaniu przy swoich. Poczucie bezpieczeństwa gdy siedzi się obok… jakby nic nie mogło zrobić ci krzywdy, nic się nie liczyło. Takie wrażenie, że spokojnie możesz odłożyć broń, chociaż na parę minut… wiem, głupota. - wzruszyła ramionami - Do przeszłości nie ma powrotu… ale chciałabym żeby żył. Próbuję o tym nie myśleć, zająć czymś innym. Kimś innym, a ten specjalsowy dupek jest wyjątkowy. Za to ja jestem durną naiwniaczką… trudno.

- Przypomniałaś coś sobie? To bardzo dobrze Księżniczko. Zapisz to. Tak jak doktor Brenn radził. Zapisz wszystko co zapamiętałaś, nawet jak to wydaje się nieistotnym detalem. Masz jakiś notes czy chcesz jakiś?
- Betty zareagowała tak jak zwykle czyli w sprawny, zorganizowany sposób jakby nic nie było w stanie wybić jej z rytmu ani zaskoczyć. Mówiła trochę jak matka, opiekunka czy nauczycielka jaka usiłuje nakłonić podopieczną do właściwego zachowania.
- Ze specjalsami daj spokój. - machnęła ręką na znak jakby nie było o czym mówić. - To bardzo kiepski materiał na regularny, stabilny związek. Ale są jak gwiazdy rock’a i tak wiele na nich leci prawda? No ale mało kto wytrzymuje z kimś takim tak z bliska i na poważnie. Oni też o tym wiedzą więc nie skreślałabym twoich szans. Zresztą na razie nic wielkiego się przecież nie stało prawda? Ale warto myślę pochodzić wokół tej sprawy. Zaprosić go na lody czy gdzie to świetny pomysł. I naturalnie jeśli miałabyś ochotę tutaj go zaprosić to oczywiście ja zapraszam cię w każdym towarzystwie a co dopiero z takim panem oficerem co mówisz, że taki świetny i w ogóle. - okularnica nie widziała żadnego problemu w planach jakie jej podopieczna żywiła względem “Krótkiego”. A nawet można było powiedzieć, że żarliwie popiera ten pomysł.

- Gwiazdy rocka z Boltów, gwiazdy punka z the Palants, gwiazdy kabaretu z Hecy… chyba wiem gdzie leży mój problem - pokręciła głową rozbawiona. humor też jej się poprawił. Carpe diem, byle do przodu i nie patrzeć wstecz - Powinnam znaleźć takiego Jacka spedytora i nie rzucać się na nie moją ligę - rozłożyła bezradnie ręce, choć uśmiechała się dość wesoło - będę jutro szła do ratusza po dokumenty i żołd, to zajdę do sklepu. Kupię kapownik, zacznę pisać. Nie będzie na pewno problemu jeśli któregoś wieczora zlądujemy u ciebie z takim Stevem? - popatrzyła na nią przez przymrużone oko aż zaśmiała się serdecznie, ściskając od serca.
- Mówiłaś że jeśli nie chcę, nie muszę wracać do domu Weterana. Mam iść jutro pogadać z doktorem? I tak wpadnę po południu do szpitala, zobaczyć co z Danielem - na koniec drgnęła, markotniejąc momentalnie. Ona się świetnie bawiła, a w tym czasie kapral z Dakota Rangers przeżywał koszmar odwyku.

- Księżniczko jak dla mnie zasługujesz na największe i najjaśniejsze gwiazdy jakie są tylko na tym świecie! - Betty uśmiechnęła się, objęła ramionami szyję swojej Księżniczki, i przyciągnęła ją do siebie całując mocno i gorąco.
- No a teraz do góry! - zakomenderowała ze śmiechem trochę podnosząc się a trochę spychając ze swoich ud swoją faworytę gdy sama wróciła do pionu. Złapała ją za dłoń i pociągnęła za sobą. Wróciły do środka gdzie gospodyni podeszła do jednego z regałów jaki otworzyła.
- Jeśli coś ci potrzebne z papierologii to bierz śmiało. Rozmawiasz z pielęgniarką moja droga czyli kimś co tego codziennie wypełnia a więc potrzebuje tony. - zaśmiała się beztrosko wskazując na wnętrze szafki. Leżało tam mnóstwo pasmanterii. Zeszyty, notatniki, notesy, kalendarzyki, luźne kartki nawet chyba ryzy papieru do drukarki i jakieś bloczki druczków. No i “coś do pisania”. Czyli kredki, flamastry, ołówki, markery, nożyczki, gumki, temperówki i cały zestaw co by pewnie można całą klasę pierwszoklasistów do szkoły wyposażyć. - Tylko proszę cię, abym nie znajdowała potem rozwalonych kartek i ołówków po całym mieszkaniu. - zastrzegła podobnie jak podczas pierwszej wizyty zastrzegła wymóg chodzenia w kapciach po domu.

- I chcesz zrezygnować z Domu Weterana? Nie ukrywam, że jakoś mnie to nie smuci. - okularnica stanęła obok szafki czekając aż Księżniczka sobie wybierze co jej potrzebne, a bobrowała w jej zapasach z pasją i zaangażowaniem. - To żaden problem. Ten Dom to taka pomoc rekonwalescentom i byłym wojskowym. Ale nie trzeba z niej korzystać. Jeśli ktoś ma rodzinę czy kogoś bliskiego to zwykle mieszka u nich. Ale mało kto tak ma dlatego większość wybiera Dom. Więc jakbyś mieszkała u mnie bardzo byś mnie tym ucieszyła Księżniczko. - kasztanowłosa pielęgniarka uśmiechnęła się ciepło do swojej podopiecznej.
- Porozmawiam jutro z doktorem Brennem. Może uda mi się załatwić oficjalną opiekę nad tobą. To by się udało nam coś urwać z socjala na tą okoliczność. - pielęgniarka gadała jak stara wyga co świetnie porusza się w różnych zakamarkach szpitalnej, wojskowej i cywilnej administracji wszelakiej. Wie gdzie stuknąć aby wyleciał z tego automatu pieniążek.

- No i jakbyś mieszkała u mnie to co mnie interesuje co robisz w swojej sypialni? Czy ja ci wypominam, że właśnie przyprowadziłaś do domu, dwie obce, wstawione młode kobiety które już zlądowały w twoim łóżku? Całkiem niczego sobie zresztą. - popatrzyła ironicznie na Lamię gdy nawiązała do tych czy innych gości o jakich ta pytała. Na koniec spojrzała na drzwi sypialni jaką otrzymała Lamia gdzie w końcu skończyły dwie blondyny.
- Tylko nie łazić mi w butach po domu, nie robić burdelu poza waszą sypialnią i by mi się tam nic nie zalęgło. Chociaż jakbyś planowała jakąś większą imprezę to jednak wypadałoby uprzedzić. - Betty znów przybrała ton niczym matka do swojej prawie dorosłej córki lub nowej współlokatorki z którą muszą nawiązać nić porozumienia i zasady współpracy.

Objuczona zeszytami, ryzą papieru i całą stertą przeróżnych pisaków Mazzi kiwała potakująco głową do wszystkiego co pielęgniarka mówiła. Zwłaszcza to o dodatkach pielęgnacyjnych ją zaciekawiło.
- Zasługujesz na socjal, masz w końcu chorom księżniczkę - parsknęła cicho, żeby nie obudzić posapującego w sypialni towarzystwa. - Jakby coś do tych wstawionych młodych kobiet zmieści się jeszcze jedna łaskawa pani - dodała najniewinniejszym możliwym tonem, wachlując rzęsami, lecz spoważniała zaraz - Porozmawiaj proszę z doktorem, nie chcę mieszkać gdzie indziej, tylko z tobą i Amy. Tutaj… będę się dorzucać do czynszu, ogarnę jakąś robotę. Na razie mam żołd, na trochę będzie. Jak mogłabym odmówić tak hojnej propozycji. Obiecuję burdel odstawiać tylko u siebie - wyszczerzyła się - Chyba że najdzie cię ochota aby dołączyć.

- Cieszę się, ze się tak dobrze rozumiemy.
- Betty mówiła i wyglądała jakby naprawdę wizja wspólnego mieszkania była miła jej sercu. - I nie żartuj sobie. Jesteś szpitalnym rekonwalescentem więc wedle papierologii jesteś jak najbardziej chora i potrzebujesz opieki i wsparcia. I w tej skromnej roli zamiast Domu, może wystąpić moja skromna osoba. Zwłaszcza jak napisze się odpowiednie pisemko. No ale to może już nie teraz. - gospodyni zamknęła szafę gdy Lamia wybrała co jej było potrzebne.

- Za to z robotą świetny pomysł. Może nie od dzisiaj czy od jutra ale dobrze się chociaż zacząć rozglądać i pomyśleć co by ci odpowiadało. - kasztanka której włosy w mrokach świtu wydawały się czarne odprowadziła swoją faworytę pod drzwi jej sypialni. - A ten burdel jak mówisz, i z tymi młodymi kobietami jak mówisz, no może jak wstaniemy i okaże się, że one też mają na to ochotę także jak są trzeźwe. - gospodyni zerknęła wgłąb sypialni przez szparę w drzwiach gdzie widać było fragment łóżka i fragmenty dwóch leżących na nim kobiet. Pożegnała się z podopieczną, a potem obie udały się na spoczynek. Mazzi ułożyła na biurku naręcze papierów i pisaków, uśmiechając się nieobecnie. Wślizgnęła się do łóżka, zasypiając ledwo zamknęła oczy.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=fsZ58mL135I[/MEDIA]
Nowy dzień, i to ten szczególny dzień, zaczął się bardzo przyjemnie, a to za sprawą zręcznych dłoni i warg Val, skubiących jej ulubioną część ludzkiej anatomii na przykładach krótko ściętej blondynki i rozczochranej, długowłosej brunetki. Chwilę się powygłupiały, zrzucając pierwsze senne otępienie, a temat jakoś tak sam spłynął na wieczorny wypad do klubu. Pomysł narodził się w głowie Mazzi nagle i od razu się nim podzieliła z towarzystwem, ale chyba nie odebrały tego z równym entuzjazmem co ona.

- Honolulu - powtórzyła, przeczesując włosy palcami i patrząc na blondyny obok. Najpierw na tę krótkowłosą i pocałowała ją w czubek nosa - Weź daj spokój Eve, nikt tu nikogo nie spławia. Mamy sobie urządzić bootcamp, no nie? Tak się składa że wieczorem może tam być… no jeden gość, który idealnie nadaje się do roli. Świetnie mu idzie instruowanie - wyszczerzyła się jakoś tak pogodnie - Ma na imię Steve, jest Boltem. Sprawdzałam go, ma się czym pochwalić. No i… - wzruszyła ramionami lekko zakłopotana i popatrzyła na Val - Niezły jest, naprawdę niezły. Poza tym jakbyśmy tam poszły mogłybyśmy nagrać filmik o zabawie stopami, ustami. No i spróbować tego kapitana zbajerować o pomoc w nagraniu bootcamp. Ale to sama nie dam rady, potrzeba waszego wsparcia. W kupie siła - na koniec znowu się wyszczerzyła.

- Tak? Bym was tam mogła obrobić od dołu? Od samego dołu? - Val wydawała się zaciekawiona taką opcją. Na wypadek gdyby były wątpliwości o jaki dół jej chodzi złapała sąsiadujące ze sobą łydki obydwu kumpel i popieściła ustami najpierw jedną a potem drugą stopę. Eve zaśmiała się na tą okoliczność. Przeniosła wzrok ze swojego dołu na leżącą obok czarnulkę.

- A to chodzi o tego od bootcamp? Aha. - zadumała się i podparła głowę dłonią a tą na łokciu. - Ale on coś wie już na ten temat? Wiesz jak wyskoczysz z tym tak bez zapowiedzi no może być tak sobie. Nie wszystkich to kręci. Niestety. - fotograf mówiła jakby zwracała uwagę na coś z czym już miała do czynienia wcześniej. Tylko na koniec się troszkę rozżaliła, że na nagrywanie nie można namówić każdego kogo by się chciało.

- Ja mam wolny wieczór. Jeśli dam radę no to mogę z tobą pojechać. Autobusy chyba będą jeszcze chodzić. Nie wiem jak z powrotem. - Val, wciąż głaszcząc obie stopy swoich kumpel wtrąciła się w te dywagacje.

- Och, Val! To było wredne! Zrobiłaś to specjalnie! Przecież wiesz, że z naszej trójki tylko ja mam samochód! - krótkowłosa blondyna popatrzyła z przesadzoną złością na kelnerkę klęczącą u jej stóp. Pogroziła jej palcem na co ta zachichotała cichutko ale bardzo wesoło.
- No dobrze dziewczyny, jak wieczorem będę jeszcze na chodzie to chociaż was zawiozę. Dalej nie obiecuję bo nie wiem co tu dzisiaj dla mnie szykujecie. Może nie będę w stanie w ogóle się stąd ruszyć? - fotograf wzruszyła ramionami uśmiechając się co nieco. Całkiem wesoło zresztą.

Saper odpowiedziała jej poważną miną, podnosząc się z wyra i salutując do wtóru strzelenia piętami. Niewiele myśląc i jeszcze krócej czekając, porwała fotograf na ręce, śmiejąc się do rozpuku.

- Myślę… - zaczęła, gdy się trochę uspokoiła, patrząc na obie blondyny na przemian - Że trochę mu rura zmięknie jeśli zobaczy nas we trzy razem… spróbujemy. No i dobra - westchnęła, odstawiając Eve na ziemię i pomagając wstać Val - Chcę go też złapać żeby zamienić ze dwa zdania i zaprosić gdzieś, gdzie można pogadać. Poznaliśmy się od dupy strony… ale drań ma coś w sobie takiego, że normalnie też się chce go poznać - pokręciła głową zrezygnowanym ruchem - Będzie mi cholernie miło jeśli mi pomożecie i… jakby co mogę cię nieść - puściła im oko - Was obie, jakoś to zorganizujemy. Myślicie że Betty tak nas wymęczy, że zaśniemy pod stołem? Albo przykute do kaloryfera.. ale to chyba po kąpieli.

- No nie wiem. To ty ją znasz. -
Eve wzruszyła ramionami śmiejąc się do tego wesoło. Spojrzała na drugą blondynę a ta z ciepłym uśmiechem pokiwała głową na znak, że się z nią zgadza.

- Już widzę jak chcesz go zaprosić aby z nim gadać. Mhm. - Val też się po przyjacielsku roześmiała i wszystkie znów wylądowały na łóżku bo fotograf tak się zaczęła śmiać, że w końcu runęły wszystkie do łóżkowego poziomu.

- Ale to poczekaj, to ty chcesz dziś wieczorem jechać na randkę z nim? To po co my ci jesteśmy potrzebne? Przecież wiadomo jak się czuje baba jak na randce chłop się do innych ślini. Co byśmy miały tam robić? - Eve mówiła trochę jakby żartem ale nie do końca. Patrzyła z przyjacielskim zaciekawieniem na ciemnowłosą. Val też wydawała się zaintrygowana bo kumpelski wypad we trzy do jednego baru to jedno ale randka to raczej coś całkiem innego.

- Zaprosić go chcę jakoś na miasto - Mazzi przewróciła oczami udając oburzenie przez chwilę nim nie parsknęła - Wywabić samego do lodziarni, bez jego kumpli… naprawdę pogadać - podniosła się do siadu, zerkając nagle poważnie na obie kumpele - Potrzebuję wsparcia, skrzydłowych. Koleś mnie peszy - przyznała wreszcie, kręcąc głową z niechęcią - Nie wiem o co chodzi, denerwuję się gdy go widzę, a mi się podoba jak diabli, więc następuje impas i pewien problem natury technicznej. W waszym towarzystwie czułabym sie pewniej, choćby wywalając z propozycją bootcampu, albo tych durnych lodów. Zwykle nie mam problemów z bajerą, ale to jak widać ten wyjątek potwierdzający regułę… no i ej. Z wami mogłaby się nim podzielić - wyszczerzyła się nagle - A jakbyśmy zniknęli na kwadrans czy coś to by nic sie nie stało...no i nie czułabym się jak samotny debil… nie obrażając nikogo dotkniętego debilizmem wrodzonym. Albo jak ostatni przegryw.

Blondynki popatrzyły na siebie rezolutnie jakby sprawdzały czy się właściwie rozumieją.
- Aha więc o to chodzi. Bo wiesz, już myślałam, że chcesz abyśmy mu obciągnęły czy dały się zapiąć. - Eve zrobiła mądrą minkę na znak, że jest taka mądra, doświadczona i przenikliwa. Pokiwała do tego krótkimi włosami blond główki bo wszystko wie i rozumie.

- Albo, że oni nas zapną. Albo, że będziemy musiały odstawić jakieś lesbijskie macanki. - Val poparła kumpelę na znak, że świetnie rozumie punkt widzenia fotograf. Obie wskazały na siebie palcami, kiwały głowami, że się rozumieją i wreszcie obydwie się roześmiały obejmując i siebie nawzajem i swoją ciemnowłosą kumpelę.

- Jasne, że z tobą pojedziemy. I zrobimy co zechcesz aby ci pomóc z tym twoim lowelasem. - Eve wyszeptała na ucho Lamii a Val poparła ją twierdzącymi ruchami swoich dredów.

- Serio?! - w pierwszej chwili Mazzi wydawała się zdziwiona, potem na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech gdy mało poważnie, ale za to bardzo szczerze pisnęła, obejmując je obie z całej siły i zostawiając każdej soczystego całusa na wargach.
- Jesteście najlepsze! - śmiała się, czując jak z serca spadł jej mały kamyk. Oddychało się jej lżej, a wieczór malował się w intensywniejszych barwach. Nie była sama, miała wsparcie i to jakie!
- Lesbijski numerek i tak możemy odstawić - zabujała brwiami, szczerząc się jak głupia - Albo dać zmacać, cholera. Dzięki dziewczyny… - głos jej się załamał. Niby pierdoła, ale jak dobrze było nie musieć sobie z nią radzić w pojedynkę - I naprawdę z wami chętnie się nim podzielę… swoją drogą znacie Sioux Falls. Gdzie go można prócz lodziarni zaprosić? To kapitan specjlasów, stare kino raczej nie będzie go kręcić.

- A zamów mu Madi na wspólny masaż. Nie mów, że ktoś miałby coś przeciwko jej masażowi. -
Val od razu znalazła jedno rozwiązanie. Jej nowa kumpela pokiwała głową na znak poparcia.

- Właściwie zależy co lubi. Jak chcecie coś na poziomie to “Olimp”. Jak coś mniej high life no to kręgielnia. Całkiem popularna. Wiesz zjeść pizzę, frytki i pączki przy zbijaniu kulek na torze. Chociaż tam raczej paczkami się chodzi. - Eve też zaproponowała coś od siebie. Przez chwilę obie dziewczyny naradzały się gdzie można by takiego typka wyciągnąć.

- A czekaj, my dzisiaj i tak będziemy go widzieć co? To może wieczorem coś się wymyśli jak go spotkamy? A na razie to wiecie, właściwie to miałam was obudzić na kąpiel. - kelnerka chyba wolała coś zaproponować jeśli spotka już człowieka i będzie mogła powiedzieć coś o nim więcej. Ale na razie przypomniała im, że woda stygnie w wannie czekając na nie obie.

Szybko przekopytkowały więc do odpowiedniego pomieszczenia, z piskiem lądując w wannie. Gorąca woda działa cuda na otarcia i siniaki, rozluźniając mięśnie aż do momentu gdy nie miało się ochoty na nic więcej poza wegetacja w ciepłej kąpieli póki jest okazja. Saper z ulgą zrzuciła nieświeże ciuchy, przyglądając się w lustrze posiniaczonemu bokowi, wciąż ze śladami drobnych blizn po szrapnelach, lecz nie na nich się skupiła a na tatuażu.
Na obitych żebrach wciąż mieszkał niewielki królik, rzucający pytanie do obserwatora. Kolejne pytanie, na jakie nie ma prostej odpowiedzi.
- Zróbcie mi miejsce - mruknęła, dołączając do kąpieli.
Rozmowa zamarła na te parę minut, wróciła jednak bumerangiem gdy pierwsze otępienie zostało zmyte przez gąbki i pachnące mydło.

- W razie czego zawsze można go palnąć w łeb i do bagażnika. Betty powiedziała że jak coś chętnie zobaczy go pod swoim dachem. Nie doprecyzowała w jakim stanie splątania. Poza tym tak ostatnio z Amy gadałam - ściszyła głos do konspiracyjnego szeptu - Kręci ją Rouge z X-Menów, chciałaby mieć taki kostium jak ona miała w komiksach… jest w mieście krawiec który robi ciuchy na zamówienie?

- Rogue z X-Men? Kostium?
- Eve czerpała równie wiele radości ze wspólnej kąpieli jak i jej kąpielowa partnerka. Zamyśliła się chwilę namydlając gąbkę. - Tak, jest taki zakład. Nawet kilka. Ale tak myślę, właśnie, pewnie zależy z czego. Znaczy jak jakieś normalny materiał to jest ze dwa czy trzy, można by uderzyć tam. Napiszę ci potem adres. Możemy nawet pojechać któregoś dnia. - mówiła z zastanowieniem gdy w głowie rozważała różne możliwości. - No gorzej jak ze skóry. No kuśnierzy jest mniej. Właściwie, żeby tak uszyć to tylko jeden wydaje mi się sensowny. Z drugiej strony Rogue to miała zwykle skórzaną kurtkę a ten kostium pod spodem to taki komiksowy, że właściwie cholera wie z czego to by można zrobić. - powiedziała odkładając mydło i kładąc sobie dłoń Lamii na swoim barku. Zaczęła jej mydlić dla rewanżu jej bark, i kark. - Wstań może lepiej. Tylko nie podchodź bliżej bo wiesz, że mam do tego słabość. - uniosła na nią spojrzenie które było równie łobuzerskie jak mokre.


Czas do wyjścia Amy minął babskiej grupie bardzo przyjemnie. Od śniadania całe mieszkanie wypełniały śmiechy i chichoty, co jakiś czas któraś w udawanej złości podnosiła głos, a inne reagowały żywo atakami wesołości. Po śniadaniu, nagłym pojawieniu się Madi i jej cudownym masażu nadszedł ten chwilowy zastój, lecz minął ledwo blondynka z opatrunkiem na twarzy opuściła kamienicę, zostawiając towarzyszki same ze sobą. Zaraz gospodyni zarządziła seans, podziwiając na telewizorze dzieła kinematograficzne zeszłej nocy… amatorskie co prawda, ale i tak było na co popatrzeć.

- O rany… - Lami wyrwało się parę razy, brew też jej skakała do góry. Teraz, w świetle dnia, cały proceder filmowy wydawał się jakby snem. Ale nie był nim. Widziała siebie na ekranie, resztę oddziału też. W różnych konfiguracjach i zestawieniach. Robiło się gorąco, atmosfera gęstniała, a pięć par oczu błyszczało rosnącym podnieceniem, krzyżując spojrzenia i usmiechy, kiedy Betty rozdawała role tego popołudnia jak na łaskawą panią na włościach przystało.

- Tobie pozostaje rola numeru 2. Czyli Księżniczki. No ktoś mu musi pomagać ogarnąć te powsinogi. - Królowa wyjaśniła swojej ulubienicy jak widzi podział ich ról w hierarchii.

Ulubienica za to popatrzyła na nią z zaciekawieniem i oddaniem, od razu ześlizgując się z kanapy, aby klapnąć na ziemi obok jej nóg i oprzeć się ramieniem o kolana w pończochach.
- Skoro pani tak twierdzi - odpowiedziała, wachlując rzęsami - Bacz jednak pani, żem jeszcze nieobyta i rad twych potrzebować będę aby zadanie swe wykonać.

- Nie bój się, wszystkim się zajmiemy. -
Betty jak na łaskawą panią przystało, pochyliła się nad klęczącą u jej stóp faworytą i pocałowała ją w usta. A potem wstała i czuło się, że “to już”. - No cóż, dziewczęta. Nie ma co się lenić! Do roboty! Zapraszam do garderoby, czas ubrać stosowne stroje. - oznajmiła swoją wolę jaką był następny punkt programu. Dziewczyny raźno i ochoczo zerwały się ze swoich miejsc, chichocząc, śmiejąc się a oczka błyskały im z rosnącego poziomu podniecenia i ekscytacji.

- Zaraz, zaraz! Ja skoczę tylko po sprzęt do samochodu! Zaraz będę z powrotem! - zawołała przytomnie fotograf i szybko potruchtała do korytarza i na zewnątrz. Reszta towarzystwa, pod wodzą i przewodem gospodyni, udała się do jej sypialni. Tam otworzyła ze trzy szafy i naprawdę było tam strojów co by można ubrać cały tłumek i to na pewno na więcej niż jeden film.

W ruch poszły wieszaki i szuflady, zaczęły brzęczeć odpinane skórzane pasy, a operujące nimi dłonie działały szybko, niecierpliwie chcąc przejść do kolejnego etapu. Pierwsza gotowa była Madi, ale też najmniej się przebierała. Stare ubranie poszło w kąt, została w samej bieliźnie i odchodząc od szafy manipulowała przy biodrach, dopinając odpowiednie oprzyrządowanie do ulubionej zabawy. Na szyi miała obrożę z kolcami i ćwiekami, trochę punkową, trochę gotycką, a trochę jakby skradzioną wściekłemu pitbullowi.
Druga w gotowości była Lamia, wbita w lateksową kieckę mini, z rozporkiem do pępka. Ona na szyi miała prezent od Betty. Podobną obrożę dostała Val, tyle że z napisem “Toy” wczepionym w skórzany pasek. Jej przypadł strój pokojówki, jak na dobrą służkę przystało. Eve dobiegła jako ostatnia i jako ostatnia była gotowa z identyczną jak dredziara obrożą, za to w gorsecie i pończochach, przyczepionych do tradycyjnego pasa.

Przebieranki sprawiły kupę radochy wszystkim uczestniczkom tych zabaw. Mogły się stroić i przymierzać do woli i bez względu na planowaną rolę wszystkie czuły się z tym świetnie i korzystały na całego. Okazało się, że Eve przyniosła średniej wielkości walizeczkę z której wyjęła kamerę, jakieś stojaki i chwilę trwało zanim przygotowała sprzęt nagrywający. No ale musiały ustalić co i jak. Wtedy Betty otworzyła drzwi które dawniej prowadziły do prywatnej łazienki. Teraz nadal prowadziły tyle, że wewnątrz łazienki była uzbierana cała kolekcja fantów fetyszysty lubiącego niestandardowe zabawy.

- Woooow! Ależ to jest gotowa scenografia do nagrań! - Eve która weszła pierwsza bo niby miała rozstawić kamery i resztę aż oniemiała z wrażenia i zachwytu. Rozglądała się dookoła tego wewnętrznego pałacu Królowej zapominając o całej reszty.

- Oooo! Dyby! Prawdziwe dyby! Naprawdę je macie! - okrzyki zachwytu zwabiły Val w stroju służącej i ona też, jako, że była tu pierwszy raz podzielała zachwyt kumpeli. Jej uwagę jednak głównie przykół król kolekcji Betty o którym wcześniej tylko słyszała od Lamii.

Wizyta nowych dziewczyn siłą rzeczy przekształciła się w parę chwil “ochów” i “achów” a Betty chętnie występowała w roli przewodniczki tego muzeum osobliwości a przy okazji z dumą prezentowała swoją bogatą kolekcję. W końcu Eve opanowała się na tyle, że rozstawiła stojak w rogu prywatnego loszku, ustawiła go tak, żeby filmować głównie króla kolekcji a przy okazji sporą część pomieszczenia i odwróciła się do pozostałych.

- Dobra to tak. To cacko jest gotowe do nagrywania. Wystarczy wcisnąć “Play”. Baterie powinny wystarczyć na 2 godziny przynajmniej. - fotograf poklepała właśnie stawioną kamerkę. 2 godziny w porównaniu do długości trwania filmików z poprzedniego wieczora wydawało się aż nadto czasu do dyspozycji. - Sprzęt jest bezobsługowy więc o ile nikt go nie szturchnie czy przewali to będzie nagrywał aż padną baterie. - tłumaczyła blondynka o krótkich włosach i czerwonym gorsecie. - To już znacie z wczoraj to nie będę tłumaczyć. - uniosła w górę smartfon jaki w międzyczasie gdzieś naładowała. - No a to pozwala nagrywać z ręki. Proste jak obsługa magnetofonu. - dziewczyna pokazała małą, turystyczną kamerkę, taką akurat by ładnie wchodziła w dłoń i nie była ani duża ani ciężka do dźwigania. - To kto się tym zajmie? - zapytała ochoczo wyciągając dłonie z trzymanym sprzętem audio - tele.

Saper patrzyła na całość przygotować z szeroko otworzonymi oczami, chłonąc ten spektakl i czując jak na jej twarzy rozgaszczają się coraz intensywniejsze wypieki. Oblizywała co chwilę usta, szczerząc się po wariacku do każdej kobiety z osobna. Króla kolekcji obdarzyła rozmarzonym, rozognionym wzrokiem, tak samo jak gotową do akcji Madi, krzątającą się przy kamerach Eve, równie podekscytowaną Val której wszędzie było pełno i spokojną, łaskawie opartą o dyby Betty, emanującą aurą władzy nad pozostałą trzódką.
- Skoro role zostały przydzielone - powiedziała niskim, ochrypłym głosem, odbierając smartfon od fotograf. Znała sprzęt, poprzednio całkiem nieźle jej wyszło nagrywanie, więc czemu nie? - Pozwolicie że będę dokumentować… o ile nie zapomnicie o mnie potem - pogroziła im palcem.

- Nie no coś ty! Te zbliżenia wczoraj ci wyszły świetnie! - Eve zaśmiała się z wyraźnie wesołym i lubieżnym odcieniem. A gdy oddała swoje zabawki w ręce Mazzi przesunęła się po jej dole klękając stopniowo az jej twarz dotarła do przodu obcisłej, czarnej, błyszczącej kiecki Lamii. Zupełnie jak wczoraj w kiblu. I gdy obie były w takiej pozycji Mazzi rzeczywiście mogła pierwszorzędnie nagrywać twarz reporterki przy pracy. Ich rozmowa i mała scenka rozbawiła towarzystwo bo dziewczyny roześmiały się ciężkimi, kosmatymi uśmiechami. Przez każdą już przemawiało postępujące stężenie endorfin skumulowane w żyłach z coraz szybciej pompowaną krwią.

- No to od czego zaczynamy? - Madi podeszła do Lami i wzięła kamerę podaną przez Eve aby ją obejrzeć. Eve się sprytnie sięgnęła do jej przyczepionego penetratora i nie dwuznacznymi gestami zaczęła go obrabiać palcami nadal pozostając na kolanach.

- No wypadałoby od “Kamera! Akcja!” skoro ma być kręcenie. - fotograf wydawała się nakręcona i napalona jak cholera a jednocześnie chyba najbardziej ze wszystkich czuła się swobodnie po dowolnej stronie obiektywu.

- A będziemy coś robić? Znaczy tak jak nagrałyście u ciebie czy tak jak w kiblu? - Val też podeszła bliżej ciekawa jak to wszystko ma się zacząć i czy jest jakiś plan a może polecą wszystko jak leci i sprawa potoczy się sama.

- Właściwie mogłybyśmy się przedstawić do kamery. O! Albo niech Betty to zrobi! W końcu jest tutaj szefową to świetnie by mogło to wyjść. - Eve i reszta odwróciły się ku gospodyni w okularach i czarnym gorsecie. Łaskawa pani łaskawie wyraziła zgodę na tą propozycję. - Albo Lamia. Bo jak kręci mogłaby być takim głosem kamery i mówić co jest grane. Albo nawet taki trochę jakby wywiad między nią a Betty albo nami. Kurde no nie wiem… nigdy nie mogę się zdecydować, wszystko mnie kręci z takich rzeczy… - krótkowłosa blondyna szybko podała kolejne propozycje i zaraz westchnęła rozczarowana gdy nie mogła się zdecydować na którąś z możliwych opcji. Teraz z kolei wyglądało na to, że reszta grupki też waha się jaką opcję wybrać. Jak zwykle więc wybrała Betty.

- Skoro Księżniczka ma być głównym kamerzystą to niech zdecyduje co jej się będzie lepiej nagrywać. - okularnica scedowała decyzję na kobietę z kamerą i w czarnej, lateksowej mini.

- I weź tu zdecyduj - saper jęknęła nie wiedząc gdzie zatrzymać oczy, gdzie kamerę, a gdzie wolną rękę: czy gładzić nią krótkie blond włosy, drapać skórę na udzie masażystki czy poprawić wbijający się i pijący pasek bielizny. Najchętniej by ją zdjęła, jeszcze chętniej dała się zakuć w dyby z Betty z przodu, Maddi z tyłu, albo z Eve lub Val. Cholera jasna, weź człowieku coś wymyśl w takiej chwili i pod taką presją!

- Dobra - wreszcie wzięła się w garść, przełykając ślinę aż poszło echo. Przestąpiła też z nogi na nogę, poprawiając chociaż trochę niewygodną naraz bieliznę - Myślę, że możemy odegrać tresurę… w końcu tu same niegrzeczne dziewczynki i jedna, spracowana i zapracowana łaskawa pani, poświęcająca swój czas aby te latawice wyprowadzić na właściwą drogę. Każda ma jakieś występki, grzechy i grzeszki, aby stać się dobrą dziewczynką musi się do nich przyznać, dostać karę i prosić o wybaczenie. - zagryzła wargę, biorąc płytki wdech - Niech będzie, że Betty będzie po kolei nas stawiać do pionu, wydawać rozkazy, dawać pouczenia. Każda jej powie jak ma na imię i będzie wykonywać rozkazy...przyjmując co los przyniesie… i w jakiej pozycji - zaśmiała się kosmato - Betty, będziesz naszym głównym narratorem? Zaczniemy od Val, w końcu jest tu specjalnie w tym celu...wczoraj sprawdziła się wybornie, zasłużyła na audiencję u króla. Każda z dziewczyn zasłużyła - wymruczała na koniec.

Dziewczyny poprzebierane w bajeranckie i grzeszne stroje które tak ładnie eksponowały ich role i preferencje popatrzyły na siebie słysząc propozycję ubranej w czarną, lateksową mini brunetki. I w końcu wszystkie się roześmiały i pokiwały głowami na zgodę. Val prawie pokraśniała z dumy na pochwałę swoich wczorajszych osiągnięć i rychłą obietnicę wizyty w dybach.

- No dobrze, to zaczynamy bo jak będziemy się dłużej tak grzebać to Amy wróci i znów będziemy musiały udawać grzeczne i dobrze wychowane damy. - Betty jak zwykle zorganizowała wszystkim grafik. Gdy decyzja została podjęta z pewną pomocą fotograf całe towarzystwo rozstawiło się po kątach. Lamia włączyła kamerę i nakierowała ją na swoją Królową której górna połowa ciała pojawiła się na małym ekraniku od strony kamerzystki.

- Witam. Nazywam się Betty i zarządzam tym skromnym przybytkiem. - okularnica na małym ekranie przedstawiła się. Ładnie widać było jej zadbaną i umalowaną twarz przykrytą zgrabnymi okularami oraz nagie ramiona częściowo zakryte długimi rękawiczkami. Podobnie ładnie był wyeksponowany dekolt. Frontowe atuty były częściowo zakryte a częściowo odkryte przez co powstawała pobudzająca zmysły mozaika. Świetnie też był widoczny tatuaż czarnej wdowy co wyglądał jakby zamierzał wpełznąć pod gorset właśnie pomiędzy te dwie, ciekawie wyglądające wypukłości.

- Chciałam teraz przedstawić moje dwórki. - Królowa jak na władcę absolutnego przystało, łaskawie raczyła zwrócić uwagę swoją jak i kamery, na owe dwórki jakie zamierzała przedstawić kamerze i jej kamerzystce.

- To jest Madi. - Betty zrobiła krok i znalazła się obok ciemnowłosej, młodej kobiety paradującej w samej bieliźnie. Kamera ładnie wyłapała błyszczące się plamki kolczyków przy jej obojczykach oraz szczupłość jej gibkiej sylwetki. Niebieska bielizna ładnie komponowała się z bladością jej cery. Kolczasta obroża na szyi zaś nadawała jej dość mocno drapieżnego wyglądu. Dopiero gdy wizja kamery zjechała w dół, na jej brzuch i niżej, dało się dostrzec pewien dopięty dodatek do tego kostiumu.

- Madi dzisiaj ma specjalne zadanie. Pomoże mi ogarnąć te dwie latawice. - Betty uśmiechnęła się czule i delikatnie pocałowała usta masażystki. Ta też już była widocznie napalona i nie mogła się doczekać właściwej akcji no ale jeszcze była zdolna trzymać rękę na wodzy. Zwłaszcza zamruczała z zadowolenia gdy dłoń okularnicy, po przesunięciu się przez środek jej sylwetki, zjechała na niebieskie majteczki i dopięty do tego wszystkiego sztywniak. Palce gospodyni pogmerały wesoło po tym urządzeniu na co wszystkie zaśmiały się trochę nerwowo a trochę kosmato. Gdy jednak Betty wspomniała o “latawicach” to zostawiła na razie kobietę od zadań specjalnych i podeszła ku dwóm blondynkom.

- A to właśnie te dwie latawice. - Betty weszła pomiędzy dwie blondyny i przy nich naprawdę prezentowała się władczo. Nie dość, że i tak chyba była trochę ale jednak wyższa od każdej z nich to teraz jeszcze ten efekt jej wysokie buty, na równie wysokich obcasach, eksponowały tą różnicę jeszcze bardziej. Poza tym ona miała zgrabnie upięte ciemne włosy jak po damie można się było spodziewać a Eve miała zbyt proste i krótkie aby coś z nimi wydziwiać zaś Val dla odmiany, była skazana na dredy. Różniły się też kostiumem. Sylwetka Betty dominowała nad sceną swoją jednolitą, elegancką i zmysłową czernią która co miała zasłaniać to zasłaniała a co miała odkrywać to odkrywała a co nie to nie. Eve zaś była ubrana dość podobnie ale w barwy wyzywającej czerwieni zaś dredziara miała na sobie czarno - biały zestaw seksownej pokojówki. Więc chociaż wszystkie wyglądały i czuły się seksownie to pod względem rangi domina biła na głowę swoje dwie służki. Ale chyba właśnie to wszystkie je kręciło tak samo. Dziewczyny tak świetnie wczuły się w swoje role, że obie blondynki sprawnie przylgnęły do swojej pani jak na wdzięczne służki przystało. A łaskawa pani, w swoim majestacie, raczyła zaszczycić je swoją atencją.

- Aby nikomu nic się nie pomyliło musiałam je należycie oznaczyć. - Betty poinformowała kamerzystkę wsadzając po jednym palcu w kółka przy obrożach dziewczyn. Na każdej był odpowiedni napis “TOY” co obydwie blondyny potwierdziły energicznym kiwaniem swoich czupryn.

- To jest Eve. Eve świetnie zalicza ustnie. Cokolwiek. - Betty zareklamowała swoją nową dwórkę o krótkich blond włosach. Fotograf posłała kamerze wdzięczny uśmiech i wesoło pomachała rączką potwierdzając słowa swojej pani.

- A oto Val. Val w ramach zasług z ostatniej nocy i złożonych rekomendacji, wygrała dzisiaj pierwszeństwo w królewskiej audiencji. - Betty skinęła ku drugiej służącej, o długich, szarych dredach. Tą jednak z tych wszystkich emocji troszkę jednak poniosło.

- Tak! Nareszcie! - krzyknęła rozradowana wyrzucając ręce ku sufitowi. Poza Betty inne dziewczyny roześmiały się świetnie rozumiejąc jej emocje. Betty zaś udowodniła, że potrafi zaprowadzić porządek w każdych warunkach.

- Tak. Val niestety jest jeszcze trochę nieokrzesana. - powiedziała surowo kobieta z tatuażem czarnej wdowy nad piersią i łapiąc niewolnicę za te jej długie dredy. - Ale szybko możemy ją sprowadzić do odpowiedniego poziomu. - głos dominy nabrał twardości gdy najpierw poruszała mocno złapaną głową powodując bolesne jęki ukaranej a w końcu ściągnęła ją niżej zmuszając aby padła przed nią na kolana. Gdy padła popchnęła ją butem tak, że Val wylądowała na plecach w całkowicie poddańczej pozie.
- Wypada przeprosić za takie zachowanie Val. - Królowa rzekła wyniośle i kelnerka zaczęła jęczeć gorące przeprosiny. Betty słuchała tego chwilę z niezbyt przekonanym wyrazem na twarzy zanim postanowiła dać jej szansę.
- No dobrze. Przekonaj mnie jak bardzo żałujesz. Pokaż mi to. - powiedziała z wielką łaską i rozkazująco wskazała na swoje buty. Val natychmiast, prawie rzuciła się aby spełnić to polecenie. Lamia musiała je nieco obejść i kucnąć ale zbliżenie na twarz dredziary która z zapałem i wyrazem szczęścia na twarzy czyściła ustami buty stojącej nad nią kobiety wyszło po mistrzowsku.

- No dobrze. To imprezę możemy uznać, za zaczętą. - łaskawa pani raczyła się łaskawie uśmiechnąć do swoich podopiecznych zanim wyszła poza zasięg ust kelnerki.

Oko kamery uchwyciło każdy ruch języka na czarnej skórze i uległy wzrok blondwłosej, wlepiany w stojącą dumnie kobietę. Mazzi ją rozumiała, Betty potrafiła sprawić, że chciało się ją czcić i prosić, aby poświęciła choć skrawek uwagi komuś tak marnemu jak zwykły śmiertelnik. Gdzieś w głębi serca saper poczuła ukłucie zazdrości, w końcu to jej pani wydawała rozkazy raptem na wyciągnięcie ręki, lecz nie mówiła do Lamii, a kogoś innego. Brunetka ze kamerką zagryzła wargi, próbując uspokoić płytki oddech. Wszystko szło według scenariusza, rozdanych ról. Każda zyska dziś moment uwagi kobiety w czerni, wystarczyło poczekać i uzbroić w cierpliwość. Cieszyć z przedstawienia nabierającego z każdą chwilą coraz to pokaźniejszych rumieńców.

Wreszcie dłoń okularnicy znów wylądowała w jasnych blond dredach i bez wysiłku pociągnęła ją na królewską audiencję. Schwytana kelnerka zajęczała boleśnie ale gdy wylądowała z twarzą tuż przy dybach twarz rozjaśniła jej się z ekscytacji. Gospodyni loszku sprawnie oporządziła całość. Zwłaszcza, że ofiara współpracowała bardzo chętnie. Szyja i nadgarstki szybko znalazły się we właściwym miejscu unieruchamiając dziewczynę. Po chwili zastanowienia Betty zademonstrowała praktyczne zalety swojego królewskiego urządzenia gdy zjechała dechami maszyny tak nisko, że właściwie Val znalazła się na czworakach.

- Madi. Mam dla ciebie specjalne zadanie. - Betty przywołała słowem i wzywającym gestem palca masażystkę w błękitnej bieliźnie. Kusiła ją przy tym podwijając krótką spódniczkę kelnerki i prezentując jej gładkie wdzięki.

- O tak! Od wczoraj o tym myślałam! Tego właśnie wczoraj brakowało! - Madi z prawdziwą żarliwością podjęła owo specjalne zadanie. Z zapałem zajęła wskazaną pozycję i po chwili gmerania przez loszek przebiegły pierwsze jęki, sapnięcia i klaszczące odgłosy współgrane w trzeszczeniem i łomotem drewniano - metalowej konstrukcji. Madi musiała być pełna entuzjazmu i nadmiaru energii bo początkowo tempo było iście zabójcze. Przez chwilę pozostała trójka przez chwilę syciła się tą scenką bo było i na co popatrzeć i czego posłuchać. Jak prywatny porno show na wyciągnięcie ręki.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...

Ostatnio edytowane przez Driada : 18-03-2019 o 01:48.
Driada jest offline