Wątek: Oko czarownicy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2007, 14:44   #103
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Nicolas Noiret

Po odmówieniu modlitwy ksiądz zaczął rozglądać się po kajucie w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia. Nie miał co ze sobą zrobić. Daniłłowicz czyścił swój arsenał a Noiret nie zamierzał mu w tym przeszkadzać. Z wolna podszedł do nieprzytomnego Bailleu i zabrał jego surdut, który ociekał krwią rannego. Nie myśląc wiele już po chwili zabrał się za czyszczenie ubrania przyjaciela.

Trochę zimnej wody i mydło- Powtarzał w myślach Noiret- Tak to powinno wystarczyć w końcu plama nie jest stara. Sam nie mógł już zliczyć ile razy w ciągu ostatnich kilku lat powtarzał tę czynność. Nie pamiętał już nawet twarzy biedaków, którym pomagał. Było ich zbyt wielu. Nagle zamarł uświadomił bowiem sobie straszliwą rzecz. Z przerażeniem stwierdził, że brakuje mu okrzyków z pola walki, jęków rannych i zapachu lejącej się posoki.-Popatrzył na swoje ręce czerwone od krwi przyjaciela.- Kim do cholery się stałem? Czy nadal mogę nazywać siebie człowiekiem? – Szybko jego sumienie zostało zagłuszone bolesnymi wspomnieniami i chłodną logiką.- To nie był mój wybór. Robiłem wszystko żeby przeżyć.- Ksiądz był jednak coraz mniej do tych słów przekonany.

Coś zwróciło jego uwagę. Wyczuł małe zgrubienie na kołnierzu surduta. Kilka razy przejechał po nim palcami żeby mieć co do tego pewność. Dyskretnie zerknął na Daniłłowicza, ale ten nie zwracał na Noireta uwagi. Po chwili w rękach księdza znalazła się mała karteczka…


…Nicolas stał nieruchomo na pokładzie statku, ze wszystkich sił ściskając swój srebrny krzyż. Jeżeli istniałby na świecie człowiek mogący zabić wzrokiem w tej chwili byłby to Nicolas Noiret. Jego zimny, świdrujący wzrok zwrócony był jednak w stronę jak mniemał Francji. Oddychał powoli i głęboko starając się na spokojnie przeanalizować całą sytuacje. Czuł, że musiał wybrać mniejsze zło. Nie mógł nikomu ufać, ale innego wyjścia nie miał. Musiał porozmawiać z tym aroganckim Fitzpatrickiem. Powoli udał się w stronę kajuty dowódcy…
 
mataichi jest offline