Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2019, 18:09   #32
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Z kontenera medycznego w końcu wyszła J.R. rozglądając się przez chwilę po najbliższej okolicy.
- Co tam, duży? - Zagadnęła BFG.
- Miło cię widzieć całą i zdrową.- odparł z uśmiechem Dwight i spytał z troską.- Jak się czujesz? Aaaa… i zapomniałem cię przedstawić. To jest Marge.
-Hej.- rzekła nieśmiało pilotka.
- Sierżant Jean McAllister, zwana również J.R. - Jean wyjątkowo niedbale posłała niby-salut do Marge, po czym znowu spojrzała na Dwighta - Wciąż na chodzie, nic wielkiego, parę zadrapań - Próbowała oczywiście bagatelizować całą sytuację, co w sumie w większej części było prawdą, nic wielkiego jej nie było…
- To dobrze. Dobrze.- powtórzył Dwight z uśmiechem.-Wyglądało to poważnie, wiesz? Wszyscy się martwili.
- To co będzie teraz? - dopytywała się Marge.-Gargulec się rozbił. A nawet jeśli tu jest jakiś wirnikowiec choćby to i tak nie polecimy. Trzeba będzie pojazdami, albo na piechotę dotrzeć do granic parku.
- Przecież czołgi bierzemy na klatę, nie? - J.R. wystawiła do BFG piąchę i zderzyła jego piąchę ze swoją - Hooah!
- Jeśli jakiś jest, polecisz sama i będziesz naszymi oczami. Jeśli nie ma, to i tak sobie jakoś poradzimy, coś znajdziemy, zmontujemy, w tym też jesteśmy dobrzy. A w ostateczności to BFG cię nawet zaniesie… co nie? - Spojrzała na Dwighta mrużąc oczka, ale szybko przeniosła wzrok ponownie na Marge - Ale chwilowo to nigdzie nie idziemy, pewnie tu zabalujemy kilka godzin. Rozpoznanie terenu i sytuacji, zabezpieczenie obozu i te sprawy...
- Nigdzie nie polecę.- Marge zadrżała na samo wspomnienie ostatniego lotu.
- Mogę zanieść was obie… tylko bez pancerzy.- zaoferował się Dwight i zerkając w niebo, pokryte ciemnymi chmurami, które nie zawsze były efektem pogodowym dodał.- Poza tym wątpię by szef, kazał ci gdzieś lecieć.
- A co powiecie na odszukanie obozowej kuchni w ramach zabezpieczania obozu? - Jean uśmiechnęła się pod nosem, spoglądając raz na BG, raz na pilotkę.
- Nie wystawicie ich na niebezpieczeństwo zostawiając samych?- spytała się Marge wskazując kciukiem na drzwi.
- Nie chciałbym być w skórze tego, kto wejdzie Bearowi w drogę.- odparł BFG, choć on również nie miał pewnej siebie miny.
- Geez… a co im się może w środku całego oddziału i bazy przytrafić? Idziemy - Jean ruszyła za swoim nosem, szukając wyżerki…
- A umiesz gotować?- zapytał BFG podążając wraz z Marge za panią sierżant.
-[i] Teraz to mnie obraziłeś![i] - Fuknęła na niego J.R. niby to groźnie spoglądając - Przecież każda kobieta umie gotować.
Tylko że ona za bardzo nie umiała…
- To dobrze. Bo ja tylko co nieco z meksykańskiej.- odparł z ulgą BFG. A Marge jakoś się nie odezwała uznając pewnie, że milczenie jest złotem, gdy samej się gotować nie potrafi.
Po krótkim krążeniu po obozie znalazły w końcu kilka zmontowanych kontenerów, służących za kuchnię i stołówkę. Tuż obok lazaretu.
-Może ja pójdę pierwszy? Tam mogą być szczury.- stwierdził Dwight rozglądając się bacznie.
- Uuuu… szczury… - Pani sierżant udała wystraszoną, jednocześnie chwytając za “pompkę”. Wewnątrz pomieszczeń to chyba była lepsza broń niż minigun.
- Prowadź twardzielu - Mruknęła do Dwighta, jednocześnie obserwując reakcję Marge. J.R. miała mały ubaw…
-Nie powinniśmy, tam pewnie są zbiorniki z gazem do kuchenki.- przypomniał jej BFG, podczas, gdy Marge zaciskała nerwowo dłonie na swoim onyxie.
- JR. gdzie polazłaś?- odezwał się Cook.
- P...huuu..ssy - Niby to odkaszlnęła Jean, po czym wepchała się przed BFG.
- Bear...zgredzie… już po badanku? Szukamy tu wyżerki, a co? - Odpowiedziała przez komunikator.
- Powinniście zaczekać.- burknął urażony Cook.
- Ojej… to rusz dupę i tu zasuwaj, ledwie parę kroków, kierunek 2-2-1. Czekamy - Powiedziała McAllister… wchodząc do pierwszego kontenera.
Weszli do pełnej mroku stołówki rozglądając się w skupieniu. Mrok wypełniał salę, ale też i cisza. I to było dziwne.
- Przecież tu są zapasy żywności. Jeśli szczury gdzieś być powinny, to właśnie tu.- ocenił sytuację Dwight.
- Trochę wiary w sytuację? Skąd nagle ten pesymizm? - Uśmiechnęła się sierżant, wzrokiem przeczesując najbliższą okolicę.
- To nie pesymizm. Po prostu dziwię się.- odparł Dwight podążając do kuchni. Marge zaś została przy drzwiach, którymi weszli. JR, również dotarła do kuchni i cóż… jedzenie było, w puszkach i w workach w spiżarce. Wrogów nie było w ogóle. Szczurów też nie, choć pewnie tylko tu mogły znaleźć spore ilości jedzenia.
- Marge, no rusz się tu, drzwi pilnować możesz i z paru metrów, a nie tak w nich sterczeć - Jean zajęła się przeglądaniem puszek z jedzeniem. Po chwili znalazła brzoskwinie, w ruch poszedł więc nóż wojskowy. Zajęło jej wszystko ledwie kilka sekund, i napiła się w końcu słodkiego soku prosto z puszki.
- Mmm... dobre, chce ktoś? - Spytała wyciągając puszkę w stronę towarzystwa.
- Nie powinniśmy coś razem ugotować, ty i ja ? W końcu nasz oddział wolałby pewnie zjeść coś pożywniejszego niż racje żywnościowe.- zapytał naiwnie BFG podczas, gdy Marge z gorliwością neofity wywiązywała się ze zleconego jej zadania.
Nagle światło zalało stołówkę i kuchnię. Prąd wrócił.


- Możemy coś upichcić, ale najpierw zamelduj to szefowi… może ma inne zdanie? - Jean uśmiechnęła się do Dwighta, po czym spojrzała na pilotkę -Nerwowa jesteś?
- Wolałabym porządny pancerz i kilka sterowanych laserem rakiet pomiędzy mną, a zagrożeniem. A nie tylko karabin z którego wystrzelałam jedynie obowiązkowe minimum.
-Szefie? Tu BFG. Znaleźliśmy kuchnię.- zameldował tymczasem Dwight.- Może tak coś upichcić dla całego oddziału?
Przez chwilę panowała cisza.
- Jasne. Czemu nie.Przyda nam się trochę relaksu, po tym całym dniu.- Wolvie dał przyzwolenie na kucharzenie.
- Obecnie zagrożeń nie ma, więc nie pękaj - J.R. mrugnęła do Marge, po czym słysząc we własnym komunikatorze słowa dowódcy uniosła do BFG kciuk.
- Dobra! To co pichcimy? - Spytała wesołym tonem.
- Możeeee.. twoją specjalność?- zaproponował Dwight, wysuwając się z pancerza.
- Nie wiem co tu znajdziemy dokładniej wśród tych zapasów... - J.R. również opuściła swój pancerz, a “pompkę” przewiesiła sobie przez plecy. Zaczęła dokładniej grzebać wśród konserw i worków spiżarki - Hej Marge, to teraz ty nas pilnujesz, ok? O, znalazłam kilka puszek peklowanej wołowiny, a tu mamy Farfalle, to by chyba pasowało? Jakbyś jeszcze jakąś sałatkę wyczarował Dwight, byłby gicior.
- Potrzebna jest puszka kukurydzy, puszka fasoli czerwonej, cebulki marynowane, jabłka, czerwone papryki…- Hauser zaczął planować przygotowanie posiłku, a Marge kiwnęła głową z uśmiechem. Dwójka Doomguys zabrała się za kucharzenie...




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline