Gdy już panowie czarodzieje powiedzieli co trzeba, przyszła pora na Estalijczyka.
- Santiago de Ayolas z Bilbali. To w najpiękniejszym kraju Starego Świata, czyli w Estalii, rzecz jasna. - Odrzekł zapytany przez ponurego brodacza. - Syn Humberto i Marii. - Uzupełnił.
- Ostatnio jakby nie mieszkam nigdzie, a raczej podróżuję po ziemiach Imperium szukając przygody, pięknych kobiet i przedniego wina. - Oznajmił. - Z tymi ostatnimi raczej kiepsko, ale za to przygód nie brakuje, señor. - Dodał, szczerząc się do krasnoluda.
- W waszej twierdzy mieszka człowiek, któremu winien jestem przysługę. Sprawa honorowa. - Stwierdził z powagą.