Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2019, 16:59   #38
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Cmentarz i szeleni staruszkowie

Trochę to jej zajęło, gdyż wybrała drogę okrężną. Pamiętała o ostrzeżeniach Hong i po tylu wpadkach wywołanych ich zignorowaniem Susan wolała się nie narażać na kłopoty popełniając ten sam błąd.
Cmentarz był stary i deczko zapuszczony. Pierwsze co się rzucało w oczy to brak krzyży. Jakichkolwiek. Owszem, mogło ich nie być na nowszych grobach, ale nawet stare krzyży nie miały.
- Brak krzyży, zapuszczony nieużywany kościół...daje do myślenia. - Powiedziała do siebie na głos. Przyjrzała się czy groby są stawiane chronologicznie do śmierci jeśli tak to szansa, że poszukiwany będzie w jakiejś nowszej części. Jeśli nie to czeka ją dłuuuugi spacer.
Niestety padło na to drugie. I musiała trochę powęszyć pomiędzy nagrobkami. Dzięki temu poznała dość niepokojący fakt. Nikt tu nie dożywał pięćdziesiątki. Nikt oprócz pewnie ludzi z stowarzyszenia.
- Jezu... Jak to jakiś trend to po czterdziestce będę szukała nowego miejsca. - Powiedziała do siebie szukając dalej. Choć jeden aspekt cmentarza był super murki i położenie dawały dobrą przykrywkę jakby chciała przyjść coś kopać nawet w dzień.
- Hej! Co ty tu robisz! Won mi stąd. To teren prywatny! Kobietom wstęp wzbroniony!- takie okrzyki usłyszała za sobą. A także zobaczyła starca z ciężką lagą, zbliżającą się w jej stronę.
Odwróciła się i spojrzała zdziwiona. Przecież Jane powiedziała, że nie ma tutaj starych ludzi. Nie ruszyła się z miejsca tylko czekała aż starszy mężczyzna się zbliży żeby nie musiała się drzeć przez cały cmentarz.
- Won mi stąd przechero.- staruszek wrzeszcząc ruszał wprost na nią.- Wracaj do piekieł i zabierz ze sobą swoje sztuczki!
- Nie jestem ze stowarzyszenia jeśli do tego pijesz staruszku. - Powiedziała spokojnie patrząc mu w oczy, choć powoli czuła że powinna zacząć uciekać.
-Już ja ci dam zabierać moje sery i selery. Krucza istoto z czeluści Valhalli. Oby cię rozerwały wszystkie psy i koty! - mężczyzna był całkiem żwawy jak na swój wiek i chyba nie docierało do niego, to co mówiła.
Starość nie radość, ale młodość nie wieczność...Susan zerwała się do ucieczki między nagrobkami starając się zgubić szurniętego staruszka.
Mężczyzna nie był tak szybki, a ona nie miała rozbitego kolana.
- Wiedźma, suka, kosmitka, pożeraczka…- słyszała za sobą obelgi jak i całkowicie oderwane od rzeczywistości słowa. Udało jej się zgubić dziwaka z lagą, gdy ukryła się za jednym z nagrobków. Gdy ją mijał. Poczuła zapach… odór jak z grobu, odór gnijących zwłok.
Zakryła nos i usta dłonią by stłumić zapach. Kim był ten staruszek? Dlaczego podczas kiedy nie było tu dzieci ani starców on latał sobie po tym cmentarzu. Poczekał aż przejdzie i wyszła z ukrycia. Czekała ją chyba zabawa w kotka i myszkę bo naprawdę chciała znaleźć grób jakiego szukała.
Na razie odszedł, ale mógł wrócić. Wiedziała, że ma mało czasu. Zaczęła szukać szybciej, zwłaszcza, że znaleźć to jedno, ale wykopać to już inne utrudnienie. Co ciekawe musiała dotrzeć do środka cmentarza, gdzie groby ustawiono tak jakby… w okrąg? Zupełnie nie dbając o to, że nie miało to żadnego sensu i niepotrzebnie zabierało miejsce.
“Dlaczego tak? Rany jakie to dziwne!” Susan szła w kółkach między kolejnymi nagrobkami. “No dalej! Gdzie jesteś!?”
Tam trafiła na ów grób. W końcu.
- A tu jesteś harpio! Zmoro! Suko! - usłyszała wrzask starucha z dębową lagą. Niestety on też już ją znalazł.
- Proszę pana, na boga niech się pan opanuje! - Wrzasnęła cofając się powoli.
- Śmierć tobie i twojemu rodzajowi… nie wzywaj bogów… oni słyszą… słyszą i przychodzą. A teraz giń!- wrzeszczał mężczyzna ruszając ku niej. Ciężko było przemówić do rozsądku komuś, kto ten rozsądek najwyraźniej dawno temu zgubił.
Cóż innego pozostało. Ucieczka. Była w tym dobra, uciekaniu. Ruszyła mijając nagrobki.
Po kilkunastu minutach sprintu między grobami wybiegła z cmentarza pozostawiając swego prześladowcę z tyłu. On bowiem cmentarza nie opuścił, zatrzymując się w bramie i obrzucając ją wyzwiskami.
Przynajmniej znalazła miejsce, teraz musi znaleźć sposób na strażnika. Skierowała się do domu, czekała ją jeszcze jedna potyczka. I zastanawiała się czy nie powinna spytać Hong co miało znaczyć tamto wtargnięcie i czy Henry to rzeczywiście tylko partner biznesowy.
 
Obca jest offline