Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2019, 21:14   #95
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Wizyta

- Hm… ciekawe kto to. - Perka nie poruszyła się, zbyt dobrze jej teraz było.
- Mhmm..- język Jagody sięgał głębiej, bardziej “spragniony”, wodzący leniwie po intymnym zakątku. Nie przerwało to jednak głośnych uderzeń w drzwi wejściowe Perki. Ktoś był uparty.
- Myślisz..., - Perka miała problemy z myśleniem. - że powinnam sprawdzić?
- Mhmm…- Jagoda muskała pocałunkami jej kobiecość i wodziła dłońmi po udach i pupie, zupełnie zatonąwszy w tej sytuacji. Ona nawet nie próbowała myśleć.
Perka także poddała się tym uczuciom nie zważając na pukanie, zaczęła poruszać biodrami na ustach kochanki. A Jagoda zacisnęła dłonie pośladkach pielęgniarki, jej język wił się po bramie rozkoszy Zosi, muskał dzwoneczek leniwie. Przesuwała po jej wrażliwym zakątku spijając każdą kropelkę wilgoci i ignorując owo kołatanie do drzwi.
Zosia pochwyciła swoje obnażone piersi i zaczęła je ugniatać intensywnie. Po dłuższej chwili wypełnionej łomotem do drzwi Perka doszła z głośnym okrzykiem, opadając na twarz kochanki. Zosia dała jej spokój, ale uderzenia we drzwi nie ucichły.
Perka wstała z kochanki.
- No dobrze… sprawdźmy. - Sięgnęła do szafy po szlafrok i okryła się nim nim wyjrzała przez wizjer. Po drugiej stronie była Basia i była zaniepokojona.
Zosia otworzyła drzwi.
- Co się stało? - Wpuściła kuzynkę do środka.
- Nie chciałam wam przeszkadzać w…- Basia spojrzała na kuzynkę.- W badaniach lekarskich, ale mam małe problemy z duchami. Ja i jeszcze jedna z nas, Janina… Bardzo poważne problemy i nie wiem czy nie mogłabyś pomóc?
- Chyba skończyłam badania… - Perka spojrzała niepewnie na Wilgę, a potem na swój strój. - Tylko chyba musiałabym się przebrać.
- Nie ma sprawy… rozumiem, że się narzucam.- odparła pospiesznie Basia uśmiechając się nerwowo.- Wiedziałam, że to wasz wieczór.
- Nie mamy z Wilgą szczęścia do takich rzeczy. - Perka zaczęła zdejmować z siebie seksowny kostium. Zerknęła na Jagodę. - Przejedziesz się z nami?
- Jeśli nie będę przeszkadzać? - zapytała Jagoda.
- Nie wydaje mi się. - Zosia spojrzała pytająco na Basie, wciskając się w obcisłą dzianinową sukienkę, na świeżo założoną, czarną koronkową bieliznę.
- Ja bym jednak została tutaj, gdybym była niedoświadczona. Może zrobić się brzydko.- wyłożyła swoje zdanie Basia.
- Co żeście nabałaganiły? - Perka założyła oficerki, na niewielkim obcasie.
- Coś… wyszło z drugiej strony podczas okadzania budynku, by oczyścić go ze złych wpływów. Coś złego. Myślałyśmy, że to będzie raczej rutynowy rytuał.- zaczęła wyjaśniać Basia.
- Zobaczymy, ale też nie daję gwarancji, że będę w stanie pomóc. - Zosia sięgnęła do swojej torby lekarskiej, w której miała nieco ziół i obejrzała się na Jagodę. - To może rzeczywiście zostań, nie chciałabym by ci się coś stało.
- Dobrze.- rzekła z uśmiechem artystka. Zawstydzony i nieśmiałym uśmiechem, bo malarka zdawała sobie, że jej brak doświadczenia rzeczywiście byłby przeszkodą.
Perka ucałowała ją na do widzenia.
- Zostawiam z tobą Ducha i uważajcie na siebie. - Potarmosiła chwilę wilczura i ruszyła za Basią.

Wyprawa na działki

Kuzynka jeździła toyotą yaris, małym autkiem i wygodnym. W środku siedział młoda ciemnowłosa kobieta w czerwonej bluzce bez rękawów i o… eterycznej urodzie. Janina.
- Hej, ty musisz być ta słynna Zofia. - rzekła na powitanie przyjaznym i melodyjnym głosem.- Jestem Janina, ale wolę… Wichrzycę. Tak mnie zwą.
- Perka. - Zosia uśmiechnęła się i rozsiadła się wygodnie na tylnej kanapie auta. - Nie wiem czy jestem jakaś słynna.
- Basia twierdzi że jesteś. A ja jej wierzę. No i ma tyle historii na twój temat… i z rumieńcem na policzkach tłumaczyła czemu się spóźniła.- odparła z łobuzerskim uśmiechem Wichrzyca, a kuzynka ruszyła z miejsca.
Perka zaśmiała się.
- Tak.. pod tym względem mogę być sławna. - Uśmiechnęła się ciepło. - To zdradzicie jeszcze jakieś szczegóły? Co tam się wydarzyło?
- Oczyszczałyśmy starą kamienicę ze złych wpływów. Sama wiesz jak to jest. Trochę kadzidełek, pieśni… wszystko po to by nie było problemów przy gruntownym remoncie. Żadnej złej karmy, która wywoływała by wypadki. I… coś wylazło przy okazji.- wyjaśniła Basia, a Wichrzyca dodała.- Duch kogoś.
- Był agresywny? - Perka z zaciekawieniem przyglądała się obu młodszym czarownicom, ciekawa czemu nie zgłosiły się do jakiejś starszej.
- Oj tak… i mówił po niemiecku i chyba miał mundur.- odparła coraz bardziej ponurym głosem.
- O… czyli możliwe, że jeszcze pamięta czasy wojny. - Perka zamyśliła się. Była ciekawa czy sama sobie z tym poradzi, ale na pewno nie zawadzi sprawdzić.
- To jaki mamy plan?- zapytała Janina zaciekawiona zerkając to na Zosię to na Basię.
- Muszę z nim pogadać i dowiedzieć się czego potrzebuje by stąd odejść. - Perka wzruszyła ramionami. - Zazwyczaj tak to działa.
- A co jeśli nie zechce? Wyglądał na… faszystę.- rzekła cicho Basia i westchnęła.- Umiesz przygotować wianek?
- Ta… mam też nieco ziół przy sobie.. choć może mogłybyśmy podskoczyć teraz na jakieś działeczki i znalazłoby się coś świeżego. - Perka zajrzała do swojej lekarskiej torby, ale tak jak się spodziewała zioła zdobyte u Asi, nadawały się już raczej na napary.
- Czyli najpierw na działki.- stwierdziła Basia skręcając w najbliższą uliczkę.

Spotkanie ze psim strażnikiem

Wkrótce dojechały do obszaru działek i zatrzymały się przed zamkniętą na noc bramą. Perka wysiadła z auta i niby nigdy nic podeszła do bramy wydobywając z kieszeni kluczyki do auta, które już odruchowo zabrała z sobą. Była ciekawa czy wymieniono zamki, nie była tu tyle lat… Wybrała swój klucz do skrzynki pocztowej u matki i wsunęła go w stary zamek. Chwilę kombinowała w nieco szerszym otworze, nasłuchując charakterystycznego kliknięcia. Może jednak coś się zmieniło? Rdza, zablokowała przekładki? Odetchnęła słysząc, że zamek ustąpił i otworzyła drzwi. Wolała to niż szukać tamtej starej dziury w płocie. Choć kto wie… może ona też była na swoim miejscu?
- To teraz musimy poszukać ziół. - Obejrzała się na pozostałe czarownice z uśmiechem.
- Jakich szukamy?- zapytała Janina opuszczając wóz, bo kuzynka pozostała za kierownicą… na wypadek, gdyby trzeba było szybko odjeżdżać.- I jak? Rozdzielamy się, czy trzymamy razem?
- Może lepiej trzymajmy się razem. Potrzebujemy rumianku, koniczyny… fajnie jakby się znalazła pokrzywa, no i ruta. - Perka ruszyła jedną ze ścieżek uważnie obserwując co rośnie przy płotkach, poszczególnych działek. Zazwyczaj to w takich miejscach mogła znaleźć zioła, a nie na wypielęgnowanych trawnikach obok domków.
Było trochę za wcześnie na wybujałą roślinność, ale pierwsze nieśmiałe roślinki już się zaczęły rozrastać. Koniczynę udało się wypatrzyć pierwszą, także i pokrzywy… z rutą i rumiankiem było gorzej.
- Więęęc… ponoć lubicie pikantne zabawy?- zapytała żartobliwie Janina nie chcąc podążać w ciągłej ciszy.
- Ja lubią dowolne zabawy, byleby odmiana była. - Zosia przykucnęła na trawniku by ściąć kolejny pęk ziół.
- Acha… bo ja wiesz. Ciekawa jestem. Pierwszy sabat przede mną, a Basia mnie wprowadzała w arkana.- dodała w kwestii wyjaśnień i zabrała się za pomaganie przy tym.- To prawda co opowiadają? O sabatach? To znaczy, to co Basia opowiedziała mi.
- Nie wiem co ci opowiedziała. - Zosia mrugnęła do swojej towarzyszki po czym zajrzała przez płot czy ktoś może nie hoduje sobie rumianku w ogródku.
- Strach się bać. Wszystkie nagie i robią wyuzdane rzeczy. Jakiś rogaty potwór z dużym… może porwać… no wiesz. Nie jestem pruderyjna i miałam chłopaka, ale… bez przesady.- odparła nieśmiało Janina, gdy Zosia zbierała swoją zdobycz.
- Tak kozioł ma całkiem dużego.. ale nie porywa wszystkich. Musi kogoś sobie upatrzeć, a co do naszych orgii… tak to prawda. - Perka schowała zioła i ruszyła dalej. - Ale jeśli będziesz chciała się zaszyć gdzieś z jedną czarownicą i cieszyć nią w spokoju, nikt ci nie zabroni. Chodzi tylko o to by oddać hołd bogom.
- Serio?!- Janina zrobiła wielkie oczy i zaśmiała się nerwowo.- Ja wiesz… no… nie czuję się za dobrze nago, przy więcej niż… jednej osobie. Jestem trochę… chuda tu i tam. I w ogóle ten porywający kozioł… tu musi być przerażająca sprawa.
- Mi było z nim bardzo dobrze… dawno mnie nikt tak nie wypełnił. - Oczy Perki zaświeciły się, gdy dostrzegła grządkę z rumiankiem, na jednej z działek. Rozejrzała się w poszukiwaniu ewentualnego alarmu.
Nie znalazła żadnego, a Janina zbladła nieco.- A ja myślałam, że kozioł to taki… straszak na debiutantki. Mam dużą tremę w związku z moim pierwszym.
- Nikt nie chce straszyć debiutantek. - Perka podeszła do furtki by zerknąć czy da radę ją otworzyć. - Nie martw się Basia się tobą zaopiekuje. Zawsze tak robimy. Ostatnio także zabrałam Jagodę na jej pierwszy sabat, tylko… porwał mnie kozioł. Ale starsze zapewniły jej przyjemną noc.
- No ja trochę jeszcze źle się czuję w tłumach. Zawsze były duety.- wyjaśniła cicho Wichrzyca, gdy Zosia zabrała się za otwieranie bramki.
- To może porozmawiaj z Basią, przetestujcie jakiś trójkąt na spokojnie. To potrafi być naprawdę przyjemne. - Po chwili zabawy kolejny stary zamek ustąpił i Zosia wkroczyła do czyjegoś ogródka.
- Zaproponowała ciebie jako tą trzecią, ale ja uznałam że nie chcę ci się narzucać, tym bardziej że Basia wspomniała o nowicjuszce, którą masz pod opieką.- wyjaśniła Janina podążając za rudowłosą.
- Możemy to zrobić we cztery. - Zosia podeszła do grządki i zabrała się za ścinanie rumianku. - Jagoda też jest dosyć nieśmiała.
- Acha… - speszyła się Janina i zerkając na działa pieguski.- A teraz.. jak pomóc?
- Chyba będzie najprościej jak będziesz to trzymać, brakuje mi rąk, a potrzebujemy tego sporo na wianek. - Podała dziewczynie ścięte kwiaty i powróciła do przerwanej pracy. - Nie wyobrażałaś sobie nigdy zabawy w kilka osób?
- No… nigdy nie miałam konkretnych planów. Pewnie przyjemnie być księżniczką wielbioną przez kilka ust.- odparła w w zawstydzeniu przejmując zebrane przez Zosię zioła. I nagle obie spojrzały w kierunku pobliskich jabłonek w których to cieniu krył się spory brytan. Bezpański i głodny. Zaskoczony obecnością czarownic tutaj. Zaniepokojony.
Perka ostrożnie sięgnęła do torby gdzie miała środki uspokajające dla zwierząt.
- Wycofuj się powoli do furtki. - Przyglądała się psu spoglądając na świat duchów i upewniając się, że to tylko zwierze. Jej spojrzenie pozwoliło to potwierdzić.. to było zwierzę. Było też niestety opętane przez jakiegoś ducha… emanację czyjeś ślepego gniewu. Możliwe że właściciel psa zmarł brutalną śmiercią i jego wściekłość przeniosła się empatyczną więzią na zwierzę.
Nic też dziwnego, że pies zawarczał gniewnie powoli ruszając ku cofającym się kobietom.
Zosia otworzyła fiolkę i rozlała nieco usypiacza wycofując się i szybko starając się sobie przypomnieć jak się rozdzielało ducha od opętanego. Nerwowo zaczęła się rozglądać szukając przebiśniegów. Był marzec… może coś się jeszcze ostało.

Kilka dostrzegła… ostatnie zapewne w tym roku. Wybawienie, bo pies był coraz bliżej, a ślepy gniew martwego już właściciela w nim narastał.
Zosia rozcięła sobie dłoń i sięgnęła po jeden z kwiatków już szepcząc po cichu prośbę do Welesa o to by pomógł jej uwolnić zwierzę od złego ducha, który je opętał.
Spoglądając przez świat duchów, czarownica zobaczyła wynurzające się z gleby blade dłonie zmarłych, oplotły one zwierzę zatrzymując je w miejscu i pociągnęły zmorę w dół, wciągając ją do królestwa Welesa. Janina tego nie wiedziała. Dla niej pies zatrzymał się w bezruchu, a potem spotulniał popiskując smętnie. Teraz gdy był uwolniony od gniewu i samotny, czuł tęsknotę za utraconym właścicielem.
Perka odetchnęła i sięgnęła do torby lekarskiej po jakiś plaster, zerkając przy okazji czy nie ma tam jakichś psich ciasteczek. Miała oczywiście.
- Weźmiemy też kilka przebiśniegów. - Mruknęła do Janiny.
- Co mu się stało? Co zrobiłaś?- zapytała cicho Wichrzyca nie mając pojęcia o tym czego była świadkiem.
- Był opętany. - Perka wzięła kilka ciasteczek i rzuciła je psu. - Zadzwonimy zaraz po hycla.
Pies je zjadł pospiesznie zupełnie zapominając o wrogości. Machał wesoło ogonem.
- Trochę go szkoda.- stwierdziła zaś czarnowłosa. - To co teraz?
- Jeśli potrzebujesz, zwierzęcia droga wolna. - Zosia mrugnęła do Janiny. - Nie wiem jak mój Duch zniósłby towarzystwo. Poszukajmy jeszcze chwilę tej ruty.
- No… dobrze.- Janina spojrzała na psa i kucnęła nucąc coś i wykonując gest dłoni. Zwierzę pomachało ogon i podążyło ku niej. Pogłaskała psa po łbie i dodała do Zosi.- Chodźmy więc.
Perka przytaknęła i oddała Janinie zebrane przebiśniegi.
- Stracił swojego właściciela, to on go opętał. Teraz jest po prostu stęskniony. - Uśmiechnęła się i ruszyła dalej przez ogródki szukając ostatniego składnika na wianek.
Janina coś szepnęła do ucha psa i ten pognał przez ogródki kierując się ku…
- Ruta jest tam.- wskazała dłonią Janina.- Gdzie pies.
- To teraz tylko musimy go znaleźć. - Zosia objęła młodszą czarownicę i bezwstydnie pocałowała ją w usta. - Bardzo dobry pomysł.
Janina zaskoczona tym pocałunkiem odruchowo objęła Perkę w pasie i zacisnęła dłonie na pupie.
- Nnie ma za co… on… będzie szczekał.- wyjaśniła pospiesznie Janina.- Pomyślałam, że on pewnie zna te działki najlepiej.
- Byleby nie szczekał za głośno, bo jeszcze kogoś ściągnie. - Perka odwzajemniła się tym samym, mocno zaciskając palce na pośladkach drugiej czarownicy i ponownie ją całując.
- Basia mówiła prawdę… jesteś jak żywy afrodyzjak.- wymruczała Janina oddając pocałunki coraz żarliwiej i coraz bardziej łakomie wodząc wargami po szyi Zosi.
- Yhym… mówiła coś jeszcze? - Jedna z dłoni Perki wsunęła się pod koszulkę Wichrzycy i pewnie chwyciła pierś czarownicy.
- Że nie tracisz czasu…- jęknęła Wichrzyca czując jak jej drobne i delikatne piersi, przyczynę jej kompleksów. Dłonie kochanki drapieżnie zaczęły podwijać sukienkę Zosi, podciągając materiał do góry.
Perka nie pozostała dłużna Janinie i cały czas pieszcząc jedną z jej piersi, sięgnęła drugą ręką do spodni czarownicy i rozpięła je pewnym ruchem.
- Oj.. dłuższą chwilę byłam grzeczna. - Wymruczała nim wpiła się ustami w szyję Wichrzycy.
- Tak..- odparła drżąc dziewczyna nie stawiając żadnych oporów działaniom Zosi. Zsunęła w dół jej majtki pytając. - Nie powinnyśmy przypadkiem…?
- Może Basia nam wybaczy, tą chwilkę słabości. - Zosia wsunęła dłoń pod bieliznę Janiny i pewnym ruchem sięgnęła do wnętrza jej kwiatu.
- Mhmm..- jęknęła dziewczyna ściskając nagą pupę Perki i poddając się jej palcom zanurzającym w coraz bardziej rozpalonym i delikatnym zakątku… nieco… dziewiczym.
Perka poruszała powoli palcami w kwiecie kochanki, drugą dłonią odsłaniając stanik Janiny. Odciągnęła zębami bieliznę i przywarła wargami do jednego z drobnych szczytów, drugim bawiąc się dłonią. W tej sytuacji, Janina drżąc mogła robić tylko jedno. Poddać się pieszczocie kochanki skupiając na tym by ustać na nogach. Jej ciało zdawało się poruszać wychodząc naprzeciw ustom i palcom kochanki. Zosia pozwalała sobie na coraz śmielsze ruchy sprawdzając do czego przyzwyczajona jest kochanka. A ta odpowiadała głośniejszymi jękami, gdy palce Zosi doprowadzały ją do szczytu. I uwieszeniem się na kochance, gdy nogi zaczęły zawodzić. Perka objęła ją ręką, która do tej chwili pieściła jedną z piersi i przytrzymała drugą czarownicę. Palce Zosi nadal atakowały kwiat kochanki chcąc ją zaspokoić. Nie trwało to długo, gdy Janina wygięła się w łuk dochodząc z głośnym jękiem rozkoszy.
- Jesteś szalona.- zamruczała łapiąc oddech po wszystkim.
- Ty też bo się temu poddałaś. - Zosia powoli wypuściła kochankę upewniając się, że ta stoi już na swoich nogach.
- Bo nie wiedziałam… może to była część jakiegoś magicznego rytuału?- zapytała Wichrzyca retorycznie i zabrała się za poprawianie swojej garderoby. - Nie boisz się, że potem odwdzięczę się podobnym napadem?
- Nie. - Perka wyszczerzyła się i podciągnęła swoje majtki. Lekko kręcąc pośladkami poprawiła ciasną sukienkę. - Chodź poszukamy twojego pieska.
Wichrzyca skinęła głową podążając za Zosią i obie wkrótce dotarły na miejsce. Pies czekał już tam machając ogonem, dumny z siebie i oczekujący pochwały. A było za co go chwalić, bo znalazł to czego szukały. Zosia zabrała się za ścinanie kwiatów pozostawiając Janinie nagrodzenie psa pieszczotami.
Po chwili miała już wszystko, by przygotować wieniec wiążąc go z światem podziemnym. I by on związał w sobie, to co czego nie mogły już dostrzec oczy wszechwidzącego Światowida.
Perka przysiadła na trawie w ogrodzie i rozłożyła kwiaty na wyjętym z torby lekarskiej fartuchu. Wyjęła z torby niewielką świeczkę w lampionie i ustawiła ją.
- To chwilkę zajmie. - Powiedziała z uśmiechem do Janiny i zabrała się za plecenie wianka. ułożyła podstawę z dłuższych łodyżek rumianku wokół lampionu. Gdy już baza była gotowa cicho zaczęła nucić starą pieśń dla Welesa dokładając kolejne kwiaty. Ze świeczki unosił się aromatyczny dym, a wzrok Perki utkwiony był w płomieniu. Ręce poruszały się bez udziału głowy ostrożnie wplatając pojedyncze kwiaty w coraz większy wianek.
Perka czuła jak jej głowa odpływa. Dłonie same powędrowały do noża którym rozcięła palce i przesunęła nimi po kwiatach, ozdabiając wianek czerwonymi plamami.
- Gotowe. - Mruknęła i sięgnęła do torby po plastry. - Teraz trzeba tylko wsadzić w to tego ducha.
- Zakładam, że sam nie wejdzie w niego co? - zapytała cicho Janina w milczeniu przyglądając się działaniom doświadczonej czarownicy.
- A ty byś sama weszła do dziury, która zesłałaby cię w bardzo nieprzyjemne miejsce? - Zosia zebrała swoje rzeczy i ostrożnie chwyciła wianek.
- Basia może polizać… -przypomniała jej nieśmiało Wichrzyca o talentach kuzynki. Do gojenia błyskawicznie ran. Pomocna w tej sytuacji umiejętność, ale później… duchy nie ranią swoich ofiar.
- To jak do niej dotrzemy z przyjemnością skorzystam. - Perka przemilczała na jakie “lizanie” miałaby teraz ochotę i ruszyła w kierunku samochodu.


Basia już na nie czekała z niecierpliwością i zerknęła na idącego za Wichrzycą psa.
- A to co? - zapytała.
- Mój nowy kumpel.- odparła Janina i kucnęła, by szepnąć psu coś do ucha. Zwierzę od razu pognało gdzieś drogą.
- Powiedziałam mu, gdzie ma na mnie czekać.- wyjaśniła.
Perka pokazała zaplastrowaną dłoń.
- Pomożesz mi z tym? - Uśmiechnęła się do kuzynki.
- Jasne…- Basia zdarła plastry i zanuciła jakąś pieśń pod nosem. Jej język zaczął wpierw wodzić po skórze Zosi, zasklepiając ranę niemalże od razu, a potem zabrała się za lizanie i obejmowanie ustami jej palców. Jeden po drugim, także tych nie zranionych.
Perka uśmiechnęłą się i zaczęła wsuwać palce w usta kuzynki.
- Jeszcze.. środek dłoni kochana. - Wymruczała jak podniecenie, o które przyprawiła ją Janina ponownie ożywa.
- Mhmm…- język i usta Basi zaczęły muskać i lizać wnętrze dłoni Zosi, a pieguska kątem oka zauważyła że i… Janina przygląda im się z oznakami podniecenia na policzkach i równie lubieżnym uśmiechem.
Perka nachyliła się i pocałowała czubek głowy kuzynki.
- Dziękuję. - Delikatnie pochwyciła wargami ucho Basi.
- Trochę długo wam zajęło szukanie tych ziół.- mruknęła Basia delikatnie kąsając dotąd lizany nadgarstek Zosi.
- Pokazywałam Janinie coś fajnego i musiałam zapleść wianek. - Perka zamruczała z zadowolenia i objęła Basię dociskając ją do siebie.
- Wiesz… naprawdę nie chcę… jechać do tej kamienicy i mierzyć się z duchem. Dlatego odwlekam to... - mruknęła smętnie kuzynka ustami całując przedramię Zosi.- Ale tobie pewnie się spieszy do twojej przyjaciółki, co?
- Nie na tyle by nie zapewnić wam chwili rozrywki. - Perka zaśmiała się. - Ale pewnie wszystkie czułybyśmy się swobodniej mając to już z głowy, prawda?
- Och… jaka się poważna zrobiłaś.- odparła zadziornie Basia spoglądając w oczy Zosi.- Jaka obowiązkowa. I cóż… pewnie byłabyś wiarygodna, gdyby nie to że tulisz mnie do siebie i wyłudzasz pieszczoty.
- Tu mnie masz… - Zosia pocałowała kuzynkę mocno zaciskając dłonie na jej pośladkach.
- Przejrzałam cię na wylot.- odparła Basia po namiętnym pocałunku, któremu się oddała całym ciałem. Jej języczek pieszczotliwie kusiły języczek Zosi ku zabawie.- A teraz zdejmuj tą kieckę, mam ochotę na zabawę i Wichrzyca chyba też.
- Jak jesteś taka zachłanna to mnie rozbierz. - Perka pokazała Basi język ocierając się o nią swoim ciałem.
- Leniuszek.- Basia podjęła wyzwanie i bezczelnie zaczęła podwijać ciasną krótką sukienkę w górę.
- A może po prostu lubię być rozbierana? - Perka uniosła ręce ułatwiając kuzynce zadanie i prezentując koronkową bieliznę, którą założyła pod spód.
- To też… - sukienka została ściągnięta i Zosię w koronkowej bieliźnie lekko popchnięta ku masce samochodu, na której to wylądowała jej sukienka. Do Zosi oprócz Basi podchodziła też Janina. Rudowłosa była więc ich przekąską do skonsumowania.
Perka z lubieżnym uśmiechem przyglądała się obu czarownicom ciekawa co też z nią zrobią. Oparła jedną z nóg na zderzaku prezentując przemoczone nieco majtki.
Basia nachyliła się, by pieścić ustami lewą pierś i obojczyk Zosi, Janina zajęła się ustami czarownicy, całując je namiętnie, liżąc wargi i muskajac policzek. Jej dłoń ściskała drugą wolną pierś Perki, podczas gdy dłoń Basi wsunęła się pod majtki “ofiary” nurkując palcami w jej jaskini pożądania.
Zosia jęknęła między pocałunkami. Zaparła się dłońmi mocno o maskę, oddając się obu kochankom. Te zaś rozkoszowały się jej ciałem, niczym zachłanne wampirzyce. Całowały jej skórę i usta. Janina masowała pierś przez bieliznę, a palce Basi poruszały się w jej intymnym zakątku energicznie i z lubieżnymi mlaśnięciami. Nie była to zbyt komfortowa sytuacja... ale zapowiadała jak będzie wyglądało świętowanie po zakończonej misji. Perka z trudem utrzymywała się w podparciu czując jak z każdą chwilą zbliża się do szczytu, który w końcu obwieściła głośnym okrzykiem.
- Było miło… co?- zaczepnie spytała Basia i rozpalonym głosem szepnęła do Zosi. - Więc jak chcesz się odwdzieczyć?
Perka pociągnęła kuzynkę układając ją na masce i sięgnęła do spodni dziewczyny sprawnie je rozpinając. - Tym samym. - Wsunęła dłoń pod majtki Basi i od razu sięgnęła do jej kwiatu więżąc usta dziewczyny w namiętnym pocałunku.
- No… to..- potem usta Basi skupiały tylko na całowaniu i pieszczocie ust rudowłosej. I prężeniu zmysłowo na masce. Podczas, gdy Wichrzyca zsunęła majtki Zosi do kolan i zaczęła lizać i kąsać pośladki Perki, masując jej uda palcami.
Zosia oparła się całym ciałem o kuzynkę i coraz mocniej atakowała jej wilgotny kwiatuszek. To co robiła Wichrzyca… niestety jedynie pobudzało jej apetyt. Gdyby tylko wiedziała jak się z nią obejść.
Efekty jej działań były nagradzane głośnymi jękami i coraz mocniej wijącym się ciałem Basi. Ta prężyła się coraz mocniej i drżała pod tą brutalną napaścią. Była coraz bliżej i to mimo rozpraszających pieszczot jakie sama Zosia czuła na swoich wypiętych krągłościach.
Perka obejrzała się na Janinę nie przestając ruchu palców w kobiecości Basi.
- Wsuniesz… palec w pupę? - Wyjęczała rozpalonym głosem.
Wichrzyca przez chwilę patrzyła zdziwiona na Perkę, a potem skinęła głową. I ruda czarownica poczuła zwinnego intruza w swoim tyłeczku. Badawczo poruszający się palec nowicjuszki uczył się na ciele Zosi jak sprawiać przyjemność.
Perka pojękiwała z rozkoszy leżąc na Basi.
- Tak… więcej.. mocniej. - Zadarła koszulkę kuzynki i zaczęła się ocierać swoimi piersiami o biust drugiej czarownicy. Palec w pupie rudej czarownicy zaczął spełniać to życzenie zwiększając ruch między jej pośladkami, a potem Janina dołączyła kolejny intensyfikując doznania. A drżąca od przyjemności Basia naprężyła się… i doszła do szczytu z głośnym krzykiem.
Zosia wiła się na kuzynce pojękując coraz głośniej. Jej palce nadal poruszały się w kwiecie kochanki, teraz jednak w rytm w jakim atakowana była jej pupa.
Basia objęła rękami szyję kuzynki, dociskając jej ciało do swojego. Jej piersi ocierały się o biust Zosi, przyciśnięcie do nich mocno. Tak samo mocno poruszały się palce w kąsanej i całowanej przez Wichrzycę pupie.
Perka wtuliła głowę w szyję kuzynki i doszła z głośnym okrzykiem. Czuła jak jej ciało zalewają kolejne fale rozkoszy utrudniając utrzymanie się na nogach.
- Twoja przyjaciółka nie będzie miała nic przeciwko, jeśli się.. porwiemy do mojego mieszkanka na świętowanie? Janina… jest jeszcze trochę… no cóż… nie radzi sobie z tłumami.- wyjaśniła cicho Basia głaszcząc rudowłosą po włosach.
- To byłoby okrutne z mojej strony, nie sądzisz? - Perka uniosła się i uśmiechnęła lubieżnie. - A Janina… jakoś sobie z trójkącikiem poradziła.
- Jakoś… ale wiesz… krok po kroku. To był jej pierwszy. Wiesz?- szepnęła Basia lubieżnie ocierając się o Zosię.
- Wspominała. - Perka obejrzała się na Janinę, ciekawa jak ona zniosła te igraszki.
Nowicjuszka zawstydzona opuściła głowę i uciekała wzrokiem.
- Nie moja wina, że źle czuję… w tłumach.
- A teraz źle się czułaś? - Zosia uniosła się na przedramionach przyglądając się młodszej czarownicy z zaciekawieniem.
- Nie.. ale z trudem się ośmieliłam. Prawie… uciekłam.- Perka usłyszała te słowa z jej ust, ale samych warg nie zobaczyła, bo Wichrzyca unikała patrzenie Zosi w twarz.
- Jesteście bardzo podobne z Jagodą… tylko ona przeszła już szkołę ze mną. - Perka wyprostowała się i poprawiła bieliznę. - Napiszę do niej. Może mnie wypuści.
- No cóż… Janinka to świeżynka, jeśli chodzi o śmiałe doświadczenia.- stwierdziła z uśmiechem Basia i poprawiać zaczęła swój strój.
- Każdy kiedyś zaczyna. - Perka wciągnęła sukienkę i napisała do Wilgi smsa, że chyba się jej nieco zejdzie z tym wszystkim.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline