Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-02-2019, 23:09   #91
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację



Sklep z zabawkami

Wspomniany przez Zosię sklep znajdował się w pobliżu placu politechniki w dziedzińcu jednej z kamienic. Ewidentnie było to miejsce dla osób, którym je pokazano i przyprowadzono. Wnętrze mieszkania, znajdującego się na parterze kamienicy zostało niemal w całości pomalowane na czerwono i wypełnione różnej maści regałami i wieszakami.
Perka weszła tam pewnie jak do siebie czując jak momentalnie otaczają ją duchy. Nie były to dawne istoty. Zosi zawsze się wydawało, że mogły to kiedyś być Nocnice, ale na pewno nie zajmowały się już straszeniem i duszeniem dzieci. Coś w miastach sprawiło, że owe duchy zaczęły utrudniać sen w zupełnie inny, bardziej sukkubi sposób. Perka podeszła do właścicielki lokalu.
- Cześć. - Perka pocałowała kobietę delikatnie w usta i wskazała na Wilgę. - To moja przyjaciółka Jagoda, jedna z nas. Jagoda to Kinga, właścicielka tego przeuroczego lokalu.
- Witaj… - rzekła z uśmiechem Kinga, a jej dłoń przesunęła się po pupie wędrówce po krótkiej spódniczce, gdy obejmowała Zosię w pasie. -... w moim królestwie.
- Czcześć…- mruknęła cicho Jagoda miętosząc palcami materiał swojej sukienki.
- Możemy się rozejrzeć? Masz jakieś nowe ciekawostki? - Perka poddała się pieszczocie, choć sama nie objęła sprzedawczyni.
- Trochę elektronicznych zabawek…- oceniła Kinga nurkując palcami pod sukienkę i muskając pośladek Perki czubkami palców. Wilga zaś milczała rozglądając się niepewnie na boki, jakby bała się że coś zepsuje samym dotykiem. - … raczej do… bardziej wyszukanego droczenia się.-
- Pokażesz nam? - Zosia uśmiechnęła się ciepło do starszej czarownicy. - Chciałabym troszkę uzupełnić swoje zasoby.
- A czego potrzebujesz… potrzebujecie? - zapytała Kinga idąc wraz z tuloną do siebie Zosią do niedużej gablotki z przedmiotami wyglądającymi mało podniecająco. Obłe białe plastikowe jajka i owale, obłe pręciki.
- Na baterie i sterowane radiowo, duży zakres wibracji. Bardzo ciche i dyskretne. Bardzo mocne przy silniejszych wibracjach. - wyjaśniła Kinga.
- Potrzebujemy urozmaicenia. - Zosia zachęciła ruchem ręki WIlgę by ta podeszła do gabloty. - Jaki te cudeńka mają zasięg?
- Do stu metrów.- oceniła Kinga, podczas gdy okularnica niepewnie podeszła do nich i zerknęła.
- Co sądzisz? - Zosia uśmiechnęła się do malarki i rozejrzała po pomieszczeniu. - Nadal masz takie klasyki jak kajdanki?
- Oczywiście… dowolnego rodzaju.- wymruczała Kinga mocniej tuląc się do Perki i zerkając na Jagodę, szepnęła bezczelnie kąsając przy tym płatek uszny Zosi. - Kim jest to niewiniątko?
Perka odruchowo zamruczała na taką pieszczotę.
- Już mówiłam… moją przyjaciółką… bliską. - Zosia czuła jak piersi drugiej czarownicy ocierają się o jej ciało i nie potrafiła być na to obojętna. - Czy zrobiłabyś jej instruktaż jak tego używać… mogę porobić za manekina.
- Bywa.. zazdrosna o ciebie? - Kinga bezczelnie przesunęła językiem po szyi Zosi, gdy malarka zerkała na elektroniczne zabawki, czerwieniąc się bardziej.- Nie wiem czym… się odważyła.
- Lubię gdy na mnie patrzy… i z tego co wiem.. jej też sprawia to nieco radości. - Perka uśmiechnęła się ciepło do Wilgi, mrugając do niej porozumiewawczo. Potem zwróciła się znów do KIngi. - No… mam ochotę zrobić tu nieco zakupów, co masz ochotę mi wcisnąć.
- Hmm… zależy gdzie będę wciskała…- odparła lubieżnie Kinga sięgając palcami między pośladki iwodząc opuszkami znacząco.- Dawno cię tu nie było. Więc…- zwróciła się do Jagody.- Zosia mówi, że mam zrobić ci instruktaż na temat używania niektórych zabawek.
Jakie chcecie?-
Malarka spiekła raka nerwowo poprawiając okulary
- Jjja… nie wim…- pisnęła niewyraźnie.
- Na pewno te jajeczka, kajdanki… - Perka bez cienia zawahania wymieniła gadżety. - Ach miałaś takie urocze przypinki na piersi… i tamte kostiumy były cudowne. Chyba kojarzę jakiś pokojówki, prawda?
- Mam całe zestawy moja droga. Sprzedaję je do klubów ze striptizem.- zamruczała Kinga mocniej napierając biustem na dekolt Zosi. - Pokojówki, księżniczki… do wyboru do koloru.
Puściła przyjaciółkę i odsunęła się.- Chyba będę musiała zamknąc na razie sklep, by nikt nam nie przeszkadzał.
- Mamy tylko godzinę. - Zosia zaczekała aż Kinga zamknie sklep i zerknęła na Wilgę. - Nie masz nic przeciwko?
- Nie wiem co planujesz…- wymruczała cicho Jagoda i wzruszyła ramionami.- Ale pewnie będzie to coś lubieżnego, prawda?
- Zapewnić ci ładny pokaz.. i tak będzie lubieżny. - Zosia uśmiechnęła się do malarki.
- Tooo od czego zaczynamy? I jaka będzie forma zapłaty?- zapytała lubieżnym tonem Kinga podchodząc do obu czarownic, przesadnie zmysłowym krokiem. Jej biodra bujały się hipnotycznie.
- Oferuję, że będę manekinem, a ty jeszcze pytasz o zapłatę. - Perka pokazała jej język. - Kupię zabawki, które na mnie zaprezentujesz, co ty na to?
- No wiesz… przecież przyjemność będzie po twojej stronie. - odparła figlarnie Kinga otwierając gablotę.- Wybierz swój rozmiar.

Perka wybrała jedno z większych jajeczek i podała je sklepikarce.
- Zacznijmy od zdjęcia spódniczki.- stwierdziła z uśmiechem Kinga, sama szukając baterii, do pilota pod ladą i zabrała się za jej wkładanie. Wilga była trochę… speszona sytuacją i tylko się przyglądała.
Zosia zdjęła marynarkę i zsunęła spódnicę odkładając je na jednym z obitych skórą czerwonych foteli. Przeciągnęła się zmysłowo przed Jagodą stojąc jedynie w gorsecie, kabaretkach i butach na obcasie. Czuła na sobie jej pożądliwy wzrok, tak jak i lubieżne spojrzenia Kingi. Wiedziała, że prowokuje je obie. Wiedziała też, że Kinga poddawana takiej “presji” w końcu pęknie i ujawni swoją drapieżną naturą i po prostu wykorzysta Zosię w bardzo namiętnym akcie seksualnym, nie dbając o widzów.
- Gotowe… szerzej… nogi.- Kinga oblizała wargi kucając przed Perką.
Perka stanęła nieco szerzej z zaciekawieniem obserwując reakcję Jagody na zabiegi sklepikarki. Czuła palce Kingi wspinające się po jej ciele, czuła jak twardy obły obiekt zanurza się w jej grocie rozkoszy. Duży, acz śliski i wchodzący głęboko. Na zewnątrz wystawał jedynie krótki sznureczek, mający pozwolić usunąć intruza bez problemu.
Malarka przyglądała się temu z zmieszaniem i pożądliwością walczącymi na jej obliczu o dominację. Jej oddech wyraźnie i nieregularnie przyspieszył.
- Mhm.. jest spore. - Perka zadrżała od dziwnej pieszczoty. Nie była to ręka i nie było bolesna, ale przyjemnie wypełniało jej wnętrze.
- Będzie ciekawiej. Na razie przejdź się i sprawdź czy ci nie przeszkadza.- rzekła Kinga wstając powoli i cofając się. Podziwiała prowokującą urodę Zosi na równi z jej kochanką.
Perka przeszła się z jednego końca lokalu na drugi idąc mocno rozkołysanym i prowokującym krokiem i zerkając od czasu do czasu na zawartość gablot, i zauważając duży wybór pejczy oraz trzcinek. Czegoś co ostatnio zaczęła brać pod uwagę. - Jest idealnie.
- Zaraz sprawdzimy.- zaśmiała się Kinga i włączyła zabawkę, podkręcając od razu wibracje. To chwyciło Zosię z zaskoczenia, nagłe przyjemne podrażnienie zmysłów, przyjemność które sprawiła, że lekko się skuliła wypuszczając z ust jęk przyjemności. Po tym jednak ataku, zdołała zapanować nad ciałem… acz teraz czuła ów duży drżący obiekt ukryty w jej intymnym zakątku.
- Rzeczy..wiście cichutkie. - Wymruczała z trudem panując nad drżeniem głosu. - Któryś polecasz? - Wskazała na gablotkę z pejczykami.
- Zdecydowanie te bardziej dłuższe, rzemieniowe, ze skórzaną rękojeścią na drewnianym trzonku.- mruknęła Kinga objaśniając Jagodzie działanie urządzenia. I najpierw osłabiły, a potem podkręciły drżenia rozchodzące się przyjemnymi falami przez ciało “modelki”.
- Pokażesz. - Zosia przy każdej zmianie natężenia pojękiwała cichutko.
- Jeśli wypniesz pupę… to tak…- wymruczała Kinga podnieconym głosem, podczas gdy Jagoda przyglądając się kochance testowała różne… natężenia wibracji.
Sprzedawczyni podeszła do gabloty, otworzyła ją i wyjąwszy pejcz przesunęła nim po policzku Perki.
- Nie wiedziałam, że masz takie zainteresowania.- zamruczała.
Zosia oparła się o gablotę wypinając się nieco.
- Lubię testować nowe rzeczy. - Uśmiechnęła się lubieżnie do sklepikarki.
-To wiem… - zaśmiała się i uderzyła. Mocno i z wyraźną wprawą, trzask był głośny, ból rozgrzewał pośladek Zosi, spojrzenie Jagody było pełne podniecenia. A wibracje między udami ciągle się zmieniały. -... ale nie wszystko jest warte testowania.
Perka jęknęła głośno odrobinę z bólu, odrobinę z rozkoszy.
- Chętnie… posłucham… - Obejrzała się na Kingę. - Bardziej doświadczonej.. koleżanki.
- O czym… chciałabyś posłuchać? I na pewno… chcemy marnować godzinkę na gadanie?- mocniejsze uderzenie spadło na pośladki Perki, a potem kolejne.. ból promieniujący z pośladków mieszała się z równie intensywnymi wibracjami z kwiatuszka Zosi.- Po co gadać, skoro można przeżyć?
- Yhym… - Perka wypięła się mocniej oczekując kolejnego ciosu. Nie spodziewała się, że Kinga miała doświadczenie w takich zabawach, ale… prowadząc taki sklep.
- Właśnie…- wymruczała Kinga coraz bardziej podnieconym głosem. Przesunęła pejczem po podbródku dziewczyny.
- Wyprostuj się.- rzekła władczo.
Zosia podnosiła się pozwoli pozwalając, by druga czarownica wskazała jej właściwą pozycję pejczem.
- Nie tylko pupę można nim obijać…. zdejmij gorset. - zażądała Kinga wodząc rączką pejcza po podbródku rudowłosej i zerknęła na Jagodę. - A może ty jej pomożesz, co? Jagódko? Założę się też że masz słodkie usteczka.
- Ttaak…- odparła zawstydzona Wilga podchodząc bliżej obu kobiet.
Perka odgarnęła włosy tak by Jagoda mogła swobodnie rozpiąć jej zapinany z przodu gorset.
- Podoba ci się to, prawda? - Uśmiechnęła się lubieżnie do Kingi, czekając grzecznie na dalsze polecenia.
- Trochę… ale to głównie wina towarzystwa.- odparła Kinga mrugając okiem znacząco i czekając, aż Jagoda odsłoni te krągłości. A gdy to zrobiła pochwyciła malarkę, za dłoń przyciągnęła do siebie i pocałowała. Zaskoczona dziewczyna nie miała nawet okazji się bronić, a potem… ochoty… pocałunek był długi i namiętny.
Perka z uśmiechem przyglądała się obu czarownicom czując nadal wibracje w swoim wnętrzu.
- Wypnij dumnie te dwa skarby…- mruknęła Kinga tuląc do siebie, zawstydzoną i pobudzoną Wilgę i wędrując palcami po jej pupie w dół.
Perka grzecznie wyeksponowała swoje piersi. Lekki zamach, mocne uderzenie, piersi Perki zadrżały pod tak brutalnym zachowaniem. Ale ich falujący ruch kusił spojrzenia i Jagody i Kingi.
Zosia jęknęła i oparła się dłońmi o gablotę, po czym rozchyliła nieco nogi. Eksponując swoje piersi i prezentując wilgotną kobiecość.
Kinga ponownie uderzyła zostawiając smugę piekącego bólu na piersiach Perki, przecinającą oba twarde z podniecenia kamyczki zdobiące jej biust, ale nie ograniczała się tylko do tego. Kolejne smagnięcia pejczem dosięgły nie tylko piersi, Zosia poczuła bolesną pieszczotę rzemieni, także na brzuchu i łonie… acz ciosy między udami były delikatne w porównaniu zresztą. Dłoń Kingi zanurzyła się pod sukienkę Jagody i sądząc po jej cichym kwileniu… dotarła pod jej majtki. Niemniej pobudzana widokami Wilga nie stawiała oporu pieszczotom sprzedawczyni.
Zosia pojękiwała coraz głośniej. Rozchyliła szerzej nogi eksponując swój kwiat na ataki Kingi. Jej oczy jak zahipnotyzowane wpatrywały się w Jagodę i sprzedawczynię.
Pejcz tańczył po jej ciele, znacząc rzemieniami szlaki bólu mieszające się z rozkoszą płynącą podbrzusza. Kinga uderzała płynnymi ruchami wodząc lubieżnie wzrokiem po ciele kochanki i poruszając drugą dłonią pod sukienką wtulonej w nią Wilgi. Zawstydzonej i pobudzonej. Oddech sprzedawczyni i fakt, że co chwila przygryzała wargę świadczyły o tym, że samo patrzenie na Zosię… wkrótce przestanie jej wystarczać.
Perka z trudem była w stanie skupić wzrok na kobietach. Zarówno pejcz jak i wibratorek nie były w stanie jej doprowadzić, a tego domagało się spełnienia. Na szczęście dla niej Kinga miała apetyt na więcej. A gdy Jagoda doszła cicho od palców sprzedawczyni, ta spytała Perkę.
- Masz ochotę na...więcej?

- Tak. - Perka odezwała się drżącym, rozpalonym głosem. - Dużo więcej.
- To wybierz odpowiednie dildo… z tych podwójnych, albo… te dopinane pasem do bioder.- wymruczała Kinga wskazując pejczem odpowiednią gablotę.
Zosia na miękkich nogach dotarła do wskazanego mebla i wydobyła jedną z większych podwójnych zabawek biorąc poprawkę na Kingę.
- To wygląda dobrze. - Pokazała przedmiot uśmiechając się lubieżnie do sklepikarki.
- Wygląda…- zgodziła się z nią Kinga, puszczając Jagodę i zabierając się za rozpinanie i ściąganie spodni. Jej dłonie drżały z niecierpliwości, a różowe majteczki były przemoczone, gdy je odsłaniała.-.. a ja nie będę delikatna.
Zosia podeszła do niej z dildem.
- Mam przyjąć jakąś pozycję? - Spytała delikatnie przesuwając przedmiotem po kwiecie sklepikarki.
- Moglibyśmy coś romantycznego… ale ty nadal masz..- mruknęła przesuwając palcami po obolałej nieco kobiecości Zosi, w której wciąż drżała zabawka.- … wypełnienie, więc może zsuniesz kabaretki z pupy, obrócisz się wypniesz tyłeczek na czworaka?
Perka zamruczała pod jej dotykiem.
- Cóż… wspominałaś, że nie będziesz delikatna. - Zosia podała sklepikarce dildo, a sama przyklęknęła na podłodze, zsuwając jedyną rzecz, która osłaniała jej pupę.
- No cóż… teraz już za późno na deli…- Zosia czuła jak jej pupa jest wypełniana twardą obecnością, a potem poczuła dłonie Kingi chwytające za jej pośladki.-...kaaaa..tna…-
Głośny jęk towarzyszył nadziewaniu się kochanki na zabawkę. Po czym Kinga dała mocnego klapsa w poobijaną pupę Perki.
- Rusz mocniej tymi bioderkami.- sama zresztą też nacierała swoimi biodrami na ciało Zosi, czując mocniej zabawkę w sobie i mocniej wpychając ją w ciało kochanki.
Perka jęknęła głośno czując jak dildo ją wypełnia. Zaczęła się poruszać, na początku nieśmiało, ale z każdą chwilą mocniej, czując jak dwie zabawki spotykają się w jej wnętrzu w końcu prowadząc ją ku spełnieniu.
- Mocniej… szybciej… nie myśl… że dam ci tu się obijać.- mocniejsze klapsy jak i ruchy bioder towarzyszyły słowom Kingi, gdy ta pędziła ku spełnieniu.- Ruszaj bioderkaaami.
Perka poruszała się coraz szybciej, a jej jęki przerodziły się w okrzyki rozkoszy. Nie czuła bólu liczyła się tylko galopada i to, że gdzieś na jej końcu majaczyło spełnienie.
A Kinga okazywała się wymagającym jeźdźcem, kolejnymi klapsami wymuszając intensywność ruchów Perki. W podnieceniu pochwyciła rude pukle Zosi i szarpnęła za nie wymuszając wygięcie się w łuk rudej kochanki i mocniejsze wypięcie pośladków.
Perka doszła z głośnym okrzykiem z trudem utrzymując tempo. Ale to nie wystarczyło Kindze, mocnymi uderzeniami w obolałe pośladki nie dawała kochance czasu na spoczynek. Jej biodra dobijały zabawkę głębiej, a zabawka niezmordowanie wibrowała.
Zosia musiała się oprzeć twarzą o podłogę mimo bólu w ciągniętych włosach. Jej ciało nie miało szans na ostygnięcie. Sama sięgnęła jedną dłonią do swojego kwiatu i zaczęła drażnić palcami wrażliwy punkcik.
- Jeszczze… jeszcze…- pojękiwała Kinga obijając dłonią pupę Zosi i nie zaprzestając ataków. Jej ciało drżało coraz bliższe szczytu. A Jagoda przyglądała się temu gwałtownemu aktowi miłości ze zawstydzeniem i pożądaniem.
Perka zaczęła unosić się nieco na nogach by dodatkowo pogłębić zbliżenie z kochanką.
- Tak.. tak… - Jej własne palce poruszały się gwałtownie pieszcząc wrażliwy punkcik własnej kobiecości.
- Blisko… jestem… - pisnęła cicho Kinga, gorączkowo napierając biodrami na kochankę w energicznym tempie, aż… doszła z głośnym krzykiem.
Perka jeszcze przez chwilę poruszała się nim i ją ponownie dogonił szczyt i zamarła oddychając z trudem.
- Och… to było… hmmm… stęskniłam się za tobą.- zaśmiała się Kinga głaszcząc po pupie Zosię. - Chcesz więcej? Czy robimy przerwę na smarowanie ci ciałka maściami łagodzącymi otarcia?
- Jestem za maściami. - Perka w tej dziwnej pozycji spojrzała na Jagodę. - Tą zabawkę chyba też weźmiemy. - Mrugnęła do malarki.
- Acha. - zgodziła się z nią Jagoda starając się uspokoić oddech. A Kinga powoli uwolniła swoją kobiecość od zabawki.- To pójdziemy na zaplecze.
Perka zaczekała aż sprzedawczyni wyciągnie z niej dildo i odetchnęła ciężko.
- Nie jestem przekonana do mojego chodzenia gdziekolwiek. - Opadła na podłogę i przewróciła się na plecy.
- Leniuszek z ciebie.- odparła ze śmiechem Kinga poprawiając swoje ubranie.- To poczekaj tu, a ja przyniosę maść.

Po czym ruszyła do drzwi prowadzących zaplecze sklepu. I znikła za nimi zostawiając leżącą na ziemi Zosię i Jagodę, która wyłączyła zasilanie zabawki nadal tkwiącej w ciele kochanki.
Zosia wydała z siebie ciche jęknięcie i obejrzała się na malarkę.
- Podoba ci się coś jeszcze? - Machnęła dłonią pokazując zawartość lokalu.
- Ja nie… jestem za bardzo… no wiesz… doświadczona.- odparła ona wstydliwie miętosząc palcami rąbki swojej sukienki i zerkając w podłogę. - Obszyte futerkiem kajdanki byłyby… miłym dodatkiem.
- To prawda. Nie musisz być doświadczona… byłam tylko ciekawa czy coś przyciągnęło twoją uwagę. - Perka uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki. - Wyjmiesz ze mnie to jajeczko?
- Dobrze…- skinęła głową Jagoda i kucnęła, by delikatnie uwolnić kochankę od brzemienia zabawki.
Perka zamruczała czując dotyk kochanki.
- Może któraś zabawka po prostu ci się podoba? Albo jesteś jej ciekawa? - Patrzyła na dłoń malarki, w której spoczywało białe jajeczko.
- Nie dam się chwycić w tą pułapkę…- odparła okularnica wystawiając Zosi język z żartobliwym uśmieszkiem.- Sama uważaj, żeby nie podsunąć mi jakiegoś szalonego pomysłu.
- Widziałam takie pasy do wiązania nóg… i chyba coś czym można zamontować wibrator przy kwiatuszku. - Zosia wyszczerzyła się do kochanki.
- Przestań bo cię ukarzę.- pisnęła coraz bardziej zaczerwieniona malarka.
- Jeśli moja Pani sobie tego życzy mogę ich nie kupować. - Perka zerknęła w kierunku zaplecza.
- Tego nie powiedziałam.- mruknęła cicho zawstydzona artystka.
Perka obejrzała się na malarkę.
- A przebrania? Jakieś wibratory? - Zadała pytania cicho upewniając się, że Kingi jeszcze nie ma w pomieszczeniu.
- Nie wiem.. nigdy się nad tym nie zastanawiałam. A w czym ty chciałabyś mnie zobaczyć?- mruknęła cicho Wilga wyraźnie nie wiedząca jak się zachować w tej sytuacji.
Perka pokazała jeden z czarnych obcisłych strojów, stylizowanych na garnitur, przeznaczonych ewidentnie dla domin.
- Dobrze… kupimy.- wybąkała niepewnie malarka.
- Kupię. Głuptasie toż to moje widzimisie. - Zosia zaśmiała się cicho i przymknęła zmęczone oczy. Że też czekał ją jeszcze podwieczorek z matką.

Tymczasem do pomieszczenia weszła Kinga z maścią i spytała Perkę.- Jak się czujesz?
- Dobrze, choć moja pupa domaga się uwagi. - Mrugnęła do starszej czarownicy. - Naprawdę dawno się nie widziałyśmy.
- Unikasz stolicy, więc to zrozumiałe. - zaśmiała się cicho Kinga biorąc się do wcierania leczniczych maści w ciało leżącej dziewczyny. -Co cię tu sprowadza? Ona?-
Skinęła głową wskazując na malarkę.
- Jagoda przyjechała ze mną. - Perka odetchnęła z ulgą czując chłód maści. - Moja matka mnie tu ściągnęła.
- Rodzinne sprawy… rozumiem. - mrugnęła porozumiewawczo Kinga nie przestając wmasowywać maści w obolałe ciało dziewczyny. - Na długo zostajecie?
- Jak najkrócej… - Perka zamruczała z rozkoszy gdy palce czarownicy otarły się o jej obolałą kobiecość. - Jutro chcę się wybrać do źródła.
- Mogę was zawieść do swojego.- zaproponowała Kinga nie przerywając wcierania w kolejne poobijane obszary swojej przyjaciółki.
- Chętnie skorzystamy, co? - Zosia zerknęła na Jagodę.
- Mhmm. -zgodziła się malarka, a sprzedawczyni uśmiechając szeroko rzekła. - Nie wątpię. W końcu nie chcesz chyba z całą rodzinką moczyć się w rodowym.
- Daruj mi, dobrze? - Perka westchnęła ciężko.
- Przekup mnie jakoś. - odparła Kinga ze śmiechem dając klapsa w pośladek Perki.- A przede wszystkim się ubierz. Dosyć tego wylegiwania na mojej podłodze.
Perka podniosła się korzystając z pomocy drugiej czarownicy i zabrała się za zbieranie swoich rzeczy. Zapinając gorset uśmiechnęła się do sprzedawczyni.
- A na co masz ochotę? - Nie przejmując się towarzystwem pozostałych kobiet ułożyła swoje piersi w ciasnym kostiumie.
- Na was obie razem. - odparła z łobuzerskim uśmiechem Kinga. - Mam duże łóżko, a mieszkam samotnie.
Obie wodziły wzrokiem po biuście Zosi przyciągane jej subtelnymi sztuczkami.
- Wiesz, że ja bardzo chętnie, ale nie mogę się wypowiadać za Jagodę. - Perka wcisnęła się w ciasną spódniczkę, korzystając z okazji by pokręcić tyłkiem przed czarownicami.
- Mmmogę…- wypiszczała cichutko malarka spuszczając wzrok w dół wyraźnie zawstydzona.
- Wobec tego ustalone. Po wizycie w źródle? - Perka narzuciła na siebie marynarkę i zabrała się za wybieranie dodatkowych gadżetów, o których rozmawiała z Wilgą. Wskazała palcem na eksponowany kostium. - Czy masz to może spakowane?
- Oczywiście, twój rozmiar? - zapytała Kinga.
- Jagody. To prezent. - Perka uśmiechnęła się ciepło by nieco złagodzić sytuację.
- Och… nie spodziewałam się. - stwierdziła zaskoczona Kinga i ruszyła na zaplecze
sklepu. - Zaniosę maści i przyniosę go.
- Och… pozostałe kostiumy tem też tam masz? Mogłabym poprzeglądać? - Zosia podążyła za sklepikarką uznając, że dla Jagody i tak to wszystko jest już zbyt krępujące.
- Jasne… chodź, jeśli się nie boisz. - Kinga uśmiechnęła się lubieżnie, co mogło znaczyć, że nie da rudowłosej spokoju na zapleczu.

Przeszły przez drzwi i niedużym korytarzem skierowały się do magazynów. Tu wszelakie kostiumy i stroje były porozwieszane na wieszakach, bądź leżały na półkach.
- Jak tam po zimowym poście? Ładniutką Panią sobie przygruchałaś. - rzekła ciepło Kinga.
- Nieśmiałą i boi się swoich potrzeb, ale jest śliczna. - Zosia odpowiedziała uśmiechając się ciepło do starej znajomej. - Jak na razie wiosna pozwala mi odreagować, z resztą.. widziałaś w jakim stanie jest moje ciało.
Kinga stanęła za Perką i ścisnęła jej pośladki przez spódniczkę. - A jak tam twoje potrzeby? Wątpię by chciała się tobą bawić wiedząc , że nie sprawia ci to przyjemności. To chyba nie ten typ osoby.
- Mam z tego dużo frajdy… aż sama się nie spodziewałam. - Perka zamruczała od dotyku i oparła się o jedną z półek. - Miło czuć nad sobą bat.
- Gdybym wiedziała wcześniej, sama bym go na tobie użyła. - Kinga wymruczała do ucha Zosi, delikatnie je kąsając. - Miło by było wziąć cię pod obcas.
- Wilga lubi obserwować… możesz jej pokazać co może zrobić domina. - Perka otarła się pupą o dłoń czarownicy.
- Mała podglądaczka, co? - zamruczała Kinga podciągając spódniczkę i dając klapsa w pupę Zosi. Mocnego i głośnego. - Oj dawno się nie bawiłam w coś takiego. Kusisz.
Perka jęknęła cicho.
- Ale nie wyszłaś z wprawy. - Zosia uśmiechnęła się ponad ramieniem do sprzedawczyni.
- Zdecydowanie nie. - zgodziła się z nią kochanka dociskając jej ciało do półki i wsuwając palce między jej uda, by sięgnąć kobiecości. Przesunęła po niej palcami. - Chyba lepiej jak to przerwiemy… bo miałaś kostiumy obejrzeć. Choć mogłaś zmienić zdanie.
Perka naparła biodrami na palce.
- Mam podwieczorek u matki. - Powiedziała niechętnie. - A chciałam nieco poprawić Wildze nastrój tymi kostiumami.
- Nie zazdroszczę… ale mam pomysł, jak doprawić ten podwieczorek. Jeśli się odważycie. - mruczała jej do ucha Kinga pocierając kwiatuszek sugestywnie.
- Ja tak… Wilga… musiałabym ją pewnie nieco pourabiać. - Perka spróbowała mocniej wypiąć się w stronę kochanki.
- Możesz tą małą zabawkę mieć w sobie, gdy będziesz u mamy. I Jagoda może się wtedy bawić jego przełącznikiem. Zapewniam, że dźwięk nie zdradzi jego obecności. Za twoje reakcje nie daję gwarancji. - szeptała z łobuzerskim uśmiechem Kinga.
- Podoba ci się ta perspektywa, co? - Perka zaśmiała się cicho, czuła przyjemne podniecenie na samą myśl o tej zabawie. - Zaproponujesz mi jeszcze coś dla początkującej dominy? Jakąś niespodziankę dla Wilgi?
- Nie wiem co ona lubi. Ty ją znasz lepiej. Jaki strój… jaka postawa sprawi, że będzie miała ochotę pobawić się tobą. - opuszki palców Kingi zanurzyły się głębiej w kobiecość.
- Lubi mnie w stroju służącej, drażnić się ze mną nie doprowadzając. - Perka jęknęła głośniej i naparła biodrami na palce starszej czarownicy.
Ta jednak odsunęła palce nie dając kochance ulgi spełnienia.
- To może coś podobnego. Sekretarka? Albo niewolnica? Mam też takie skórzane obróżki z łańcuszkiem. - zamyśliła się sprzedawczyni.
- Jesteś sadystką wiesz? - Zosia oparła się czołem o regał oddychając z trudem i starając się uspokoić. - Chętnie kupię jakąś obrożę.
- Po prostu uważam, że możemy wybrać wygodniejszą pozycję, jeśli masz na coś… apetyt. - odparła Kinga, pochylając się przy jednej z półek, by wybrać obrożę dla Zosi.
Perka obróciła się opierając się plecami o regał i rozejrzała po zapleczu.
- Nie przypominam sobie momentu, bym nie miała apetytu.
- A na coś konkretnego w tej chwili? - zapytała Kinga, prostując się, Perka wodziła wzrokiem po regałach pełnych strojów i zabawek i stosów kartonowych pudeł w kącie.
- By coś wypełniło moje obie dziurki… i bym miała czym zająć usta. - Zosia przesunęła językiem po wargach.
- To się rozbierz… - zamruczała Kinga sama rozpinając swoje spodnie.
- Przed chwilą się ubrałam, wiesz? - Zosia zdjęła buty i ściągnęła kabaretki. Na sąsiedni regał rzuciła marynarkę.
- Gorset możesz zostawić. - odparła Kinga zdejmując majtki i na jednej z półek szukając wyjątkowo dużych wibratorów. Zdobywszy odpowiednie zabawki zrzuciła bluzkę i naga podeszła do Zosi. - Wypnij pupę… trochę może zaboleć.
Perka zdjęła spódnicę i posłusznie wypięła się opierając się dłońmi o regał.
Poczuła twardą, acz lekko gumową obecność brutalnie wciskaną między jej uda. Zabawka była duża, ale Zosia gotowa… i czuła tylko przyjemność. Druga wciskana w pupę, wchodziła jednak z oporem… acz głęboko. Ból mieszał się z perwersyjną rozkoszą.
Gdy obie znalazły się na miejscu, Kinga dała klapsa w pośladek Perki mówiąc.
- Wyprostuj się. Reguły zabawy są proste. Ja mam piloty. - rzekła włączając wibracje u obu intruzów w ciele Perki. Na moment tylko. - Ja sobie tam usiądę, na tych pudłach. A ty będziesz sprawiała mi przyjemność. Im lepiej mi będzie tym mocniej podkręcę. -Im mniej… sama rozumiesz. Prawda, że proste?
- Tak. - Zosia czuła jak sama wypełniająca ją obecność wywołuje w niej dreszcze.
Kinga podeszła do pudełek po drodze zakładając buty, by usiąść w szpilkach, na “tronie” z kartonowych pudeł. Rozchyliła szeroko nogi i szepnęła. - Więc… zabaw mnie. -
Perka podeszła do niej rozkołysanym krokiem czując jak wibratory ocierają się o siebie wewnątrz jej ciała. Przyklęknęła przed czarownicą i wypinając się mocno zaczęła całować wewnętrzne strony jej ud.
Usłyszała pomruk czarownicy i poczuła drżenie w swoim ciele. Zabawki zamruczaly wibrując i przyjemnie masując wrażliwe obszary Zosi. Otrzymała nagrodę za swój “wysiłek”.
Perka aż westchnęła z zachwytu i zaczęła posuwać się dalej całując skórę Kingi coraz bliżej jej kobiecego kwiatu.
-Idzie ci dobrze… - jęknęła Kinga poddając się ustom Zosi i prężąc swoje ciało lekko podkręciła zabawki. O wiele głośniejsze od tej wcześniej używanej. I o wiele większe.
Zosia czuła jak jej myśli zaczynają się rozmywać. Teraz liczyło się tylko drżenie rozchodzące się na jej całe ciało i przyjemność jaką jej sprawiało. Przywarła ustami do kwiatu kochanki atakując językiem jej wrażliwy punkcik.
- O taak. - jęknęła Kinga głośno i docisnęła głowę Zosi do swojego łona. Podkręcone na maksimum zabawki buczały już głośno, ale i wibracje rozchodziły się gwałtownymi, acz przyjemnymi falami po ciele Perki. Zosia musiała wykorzystać całą swoją siłę woli, by skupić się na pieszczeniu kochanki, choć przychodziło jej to z trudem, gdy ciało domagało się głębszych oddechów i zbliżało do spełnienia. Nerwowo poruszała pupą czując jak potęguje to doznania od wibratorów. Oddech Kingi był ciężki od rozkoszy jaką jej Perka sprawiała. Czarownica też była już blisko wijąc się pod muśnięciami języka tak jak Perka. Brakowało tu Jagody, albo i Roberta. Patryk, choć cudowny… był jeszcze trochę za niewinny.
Perka doszła starając się zdławić własny okrzyk wciskając język w kwiat kochanki. A po chwili i Kinga wydobyła z siebie jęk spełnienia. Oddychając z trudem Perka oparła czoło o kobiecość kochanki.
- To było… intensywne. - Wyszeptała nadal czując dwie wypełniające ją obecności.
- Powinno być.- zachichotała Kinga wyłączając zabawki. - Oczywiście daleko temu do odurzenia podczas sabatu, ale… więcej z tego zapamiętasz.
- Na pewno. A teraz wybierzmy wszystko szybko i wróćmy do mojej samotnej Pani. - Uśmiechnęła się do kochanki kręcąc jeszcze zadziornie pupą.
- Ty wybieraj… ja będę pakowała.- odparła z uśmiechem Kinga uwalniając ową pupę od obiektu tkwiącego w niej. Perka jęknęła i sama oswobodziła się z drugiego wibratora. Potem pozostało jeszcze po raz kolejny się ubrać i zebrać wybrane przedmioty.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 19-02-2019, 08:09   #92
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wizyta u matki

Jagoda siedziała grzeczniutko przycupnięta w kącie, gdy obładowana torbami Zosia wreszcie opuściła magazyn po rozliczeniu się z Kingą z zakupów.
A po pożegnaniu ruszyły do opla, by zanieść zakupiony towar.
- To teraz ta mniej przyjemna część dnia. - Perka celowo pozostawiła jajeczko z pilotem na wierzchu, układając torby za fotelem kierowcy.
- To była miła… wizyta.- oceniła cicho Wilga siadając na miejscu pasażera.
- Cieszę się… trochę się obawiałam czy Kinga cię nie speszy. - Perka usadowiła się na miejscu kierowcy i odpaliła silnik.
- Speszyła… trochę… i to co robiłyście… jesteście… bardzo otwarte na nowe wrażenia…- wymruczała cicho okularnica.
- Może dlatego, że nie do końca jest to dla nas nowe. - Perka uśmiechnęła się ciepło do Wilgi i wyjechała autem z parkingu. - Ale mam nadzieję, że chociaż zapewniłyśmy ci ładne widoki.
- Ttak.- mruknęła zawstydzona artystka wtulając się w fotel.
- Kinga podsunęła mi pewien szalony pomysł. - Zosia skierowała auto w stronę Żoliborza już sam ten kierunek sprawił, że poczuła nieprzyjemny dreszcz.
- Jakoś mnie to nie dziwi… jaki?- zapytała Jagoda w nieco lepszym od niej nastroju.
- Chcemy skorzystać z tego jajeczka, podczas podwieczorku? - Perka uśmiechnęła się lubieżnie do przyjaciółki.
- Co? Jak?- zapytała zdziwiona okularnica.
- Mogłabyś je we mnie wsunąć i sterować nim podczas rozmowy z matką. Na przykład upominać mnie, gdy będę niegrzeczna. - Perka mrugnęła do Wilgi mijając śródmieście i zbliżając się do ronda przy Arkadii.
- Co? - zaskoczona Jagoda spojrzała na kochankę. - Chyba nie mówisz… poważnie.
- Jak myślisz? - Perka prowadziła spokojnie pozwalając malarce przetrawić swój pomysł.
- Serio? A jak cię… przyłapie… z drugiej strony…- Zosia zobaczyła jak Wilga sięga do jej uda. Poczuła jak palce już niewidoczne pod jej spódniczką, wędrują po skórze do łona.- .. chcesz tego?
- To… bardzo poprawiłoby mi nastrój. - Perka zamruczała z zadowolenia czując pieszczotę malarki.
- No dobrze…- palce Wilgi wsunęły się do jej intmnego zakątka i muskały opuszkami kwiatuszek, co było bardzo niebezpieczne… gdy Zosia kierowała samochodem na zatłoczonych ulicach Warszawy.
Perka zwolniła bardziej nazbyt świadoma tego, że ktoś ją zaraz wytrąbi, wolała jednak to niż wjechać w jakichś przechodniów.
- To miłe… Pani. - Wyszeptała.
- Jestem bardzo pobudzona przez was…- odparła Jagoda wystawiając język i nie przestawając delikatnego smyrania po kobiecości Zosi.
- Czy wobec tego powinnam się tobą zająć? - Perka zerknęła na Wilgę wjeżdżając na Plac Inwalidów. Były niedaleko. - Mogę gdzieś zaparkować.
- A mamy… czas?- rozejrzała się nerwowo okularnica.
- Się znajdzie. - Perka skręciła w jedną z przecznic i zatrzymała się na tyłach dawnego fortu. Nieco gwałtownie wyłączyła silnik i przywarła ustami do warg malarki, całując ją namiętnie.
Jagoda była bardzo potulna teraz, namiętnie odpowiadając na pocałunki i poddając się tej pieszczocie. Niestety jej palce opuściły obszar podbrzusza i wodziły po udzie Zosi. Perka sięgnęła pod sukienkę Wilgi i pewnym ruchem wsunęła dłoń pod jej majtki by własnymi palcami sięgnąć do kobiecości kochanki. Poczuła wilgoć, zresztą bielizna się już lepiła do ciała Jagody. Pod palcami czuła tą uroczą miękkość… drżenie ciała malarki, bądź co bądź jeszcze dość dziewiczego. I bardzo wrażliwego na doznania, bo oddech Wilgi przyspieszył a cialo się spięło. Nie odrywając swoich ust od warg kochanki, malarka mocno reagowała na jej dotyk. Zosia była delikatna, wiedziała że Jagoda tak lubi. Zanurzyła dwa palce w kwiecie malarki, kciukiem drażniąc jej wrażliwy punkcik i pomału pieściła kochankę.
To było niemal jak gra na instrumencie… żywym, drżącym i rozpalonym. Na każde ruchy palców Jagoda reagowała drżeniem, westchnieniem i jękiem. Wiła się instyktownie szukając właściwej pozycji do pogłębienia doznania. I była coraz bliżej z każdym dotykiem palców Zosi. Perkę kusiło by przyspieszyć by zagrać na niej agresywnie, ale wiedziała że to mogłoby zadziałać odwrotnie. Odreagowała ściskając mocno wolną dłonią, pierś kochanki.
Na szczęście dla niej… Jagoda była już przy spełnieniu. Doszła z głośnym jękiem i czerwona ze wstydu.
- Przepraszam... mogłam… nad sobą bardziej panować.- szepnęła cicho.
- Oj tam.. uwielbiam cię doprowadzać. - Perka pocałowała Jagodę w usta pomału wysuwając z niej palce. Odsunęła się nieco i oblizała je dokładnie na oczach kochanki.
- Co teraz?- zapytała okularnica, choć obie wiedziały, co kryło się za tymi słowami. Czy robią tą zabawę z jajkiem.
Perka oparła się wygodnie o fotel rozchylając szeroko nogi.
- Myślę, że trzeba mnie zatkać. - Uśmiechnęła się lubieżnie do malarki.
- Dddobrze.- jęknęła zawstydzona Jagoda, wpierw sięgając po zabawkę. A potem wyraźnie stremowana pochyliła się by umieścić twardy przedmiot w miękkim zakątku kochanki.
- Mhm… teraz jest lepiej. - Perka poruszyła biodrami, by skorzystać z okazji by otrzeć się o palce kochanki.
- Hej… ja tu chirurgiczną robotę.. robię.- poskarżyła się Jagoda.- Przecież ma nie wylecieć.
- Tampony nie wylatują to i to nie wyleci. - Perka pochyliła się i pocałowała przyjaciółkę. - Będzie dobrze.
- Nie wylatują… ale trzeba je dobrze wsadzić.- mruknęła zaczerwieniona dziewczyna.- Już.
Po czym sięgnęła po pilota i przekręciła gałkę do oporu. - Testujemy.
Po ciele Perki przeszedł dreszcz wywołany silnymi wibracjami, które ciężko było zignorować.
Zosia prawie podskoczyła na fotelu jęcząc przy tym głośno. Jej nogi ścisnęły się, ale to nie zmieniło odczuć w jej wnętrzu. Była na łasce swojej Pani.
- Działa…- mruknęła Jagoda przekręcając pokrętło w dół.- Będę musiała z nim uważać, prawda?
Perka wzięła głębszy oddech.
- Zależy jaki chcesz osiągnąć efekt. - Zaczekała, aż ręce przestaną jej drżeć nim ponownie odpaliła silnik.
- Chyba nie dać się przyłapać. Co by twoja mama powiedziała?- zapytała cicho Jagoda.
- Że jestem zboczona… że namawiam cię do złego. - Perka wyjechała z parkingu i ruszyła dalej w kierunku willi matki, a dokładnie jej miejskiej rezydencji. - Nic czego bym już nie słyszała.
- Zważywszy na to co wyrabiały inne czarownice, to.. jaka jest różnica między tobą a nimi?- zadumała się Jagoda bawiąc pokrętłem pilota, acz drżenia te… choć przypadkowe, były raczej delikatne. Bo zabawka ledwie tylko dawała znać o swojej obecności.
- Że ja jestem Jabłonowska z tych Jabłonowskich. - Perka z całych sił starała się skupić na drodze traktując te zabawy jako trening przed spotkaniem z matką. - Powinnam być wyrachowana, a nie namiętna. Wiesz.. moje ciało to broń i te sprawy.
- Acha…- Jagoda spojrzała na Perkę i dodała.- No… z pewnością jest z ciebie ciężki kaliber broni.
- Byłby, gdybym była bardziej niedostępna. - Perka wjechała pomiędzy wąskie uliczki, zatrzymując się przed sporą willą.

[MEDIA]https://d-gr.ppstatic.pl/kadry/k/r/gr-ogl/b9/b5/7633501_335402697_dom-warszawa-zoliborz-ul-unikatowa-willa-duzy-ogrod-stary-zoliborz-1925-r_xlarge.jpg [/MEDIA]

Do bramy momentalnie podbiegły cztery wilczury, ale widząc Zosię, nawet się nie odezwały. Perka wypuściła Ducha, który wyleciał z auta by przywitać się ze starymi znajomymi i zaczekała aż Jagoda wysiądze. - O to jedna z rezydencji Jabłonowskich. - Nie była w stanie ukryć cienia pogardy, mówiąc o dziedzictwie, które przez fanaberie matki się jej nie należało.
- A moja babcia była dumna z jednego zapuszczonego dworku.- odparła artystka z ciekawością przyglądając się budynkowi.
- Bo to piękny dworek. - Perka otworzyła niewielkie drzwiczki. Matka nie zamykała, nie musiała. Duchy nie wpuściłyby nikogo obcego do domu. Zosia czuła ich obecność podeszła do drzwi i otworzyła je przed Jagodą. - A to bardzo zimny dom.
- Cóż… rozgrzejemy go…- odparła ciepło Jagoda i z figlarnym uśmieszkiem znów przekręciła gałkę do oporu, acz krótko. Na chwilę tylko.
Perka zamruczała z zadowolenia i wpuściła Jagodę do środka. W domu nic się nie zmieniło. Matka zawsze miała słabość do tradycji i willa trwała w swoim pierwotnym stanie niemal od początku istnienia. Zmieniły się jedynie udogodnienia, takie jak telewizor, wyposażenie kuchni czy pralnia. Perka zatrzymała się w sporym holu, z którego prowadziły schody na piętro i spojrzała na świat duchów, ciekawa czy matka jest w domu. Wyczuła matkę od razu, jej obecność wyciskała mocne piętno na całym budynku. Gdy ona była w siedzibie rodu, porządek ”po drugiej stronie” pojawiał się sam. Ale i bez tego Zosia wiedziała, że jej rodzicielka tu będzie.
Zofia Jabłonowska bowiem spóźniła się na podwieczorek, zaś Barbara Jabłonowska nie pozwalała sobie na takie faux pas.
Perka ruszyła od razu na spotkanie z matką. Nie spodziewała się, że aż tyle się im zejdzie. Cóż… najwyżej czekało ją nieco więcej krytyki.
Matka… zjawiskowo piękna i zachwycająco elegancka (i wyglądają przy córce jak jej starsza siostra) rzekł spokojnym głosem.
- Spóźniłaś się. - po czym zabrała się za posiłek.
- Przepraszam. Pozwolisz, że przedstawię. - Perka podprowadziła Wilgę do matki nie zważając na to, że ta je. - To Jagoda Kalata. Jagodo to moja matka Barbara Jabłonowska.
- Miło mi poznać…usiądźcie i proszę się poczęstować.- rzekła uprzejmie Barbara, a Wilga uprzejmie odparła cicho.- Pani córka wiele mi o pani opowiadała.
- W to nie wątpię.- rzekła w odpowiedzi kobieta i skinęła na obie. - Ufam, że nie marnujemy tu czasu?
- Nie… wiem…- pisnęła cicho Jagoda, a Perka poczuła przyjemne wibracje przechodzące przez jej ciało. Niezbyt silne, ale nie dające się ignorować.
- Częstuj się. - Perka zaczekała aż Jagoda zajmie miejsce i sama się przysiadła obok matki, kładąc na stole szkic, z potworem, który tak niepokoił Wilgę. - Nie wiemy czy jesteśmy tu na marne czy nie. - Zosia nalała kawy sobie i Jagodzie i chwyciwszy jakąś kanapkę zaczęła opowiadać matce o wizji, ale i o swoich snach, dziwnym spotkaniu z człowiekiem z mgły, odczuciach bycia obserwowaną, opowiedziała też o Leszym i o ostatnim wypadku, którego ślady widziały.
- To bardzo interesujące… ale… nie ma w tym jednego moja droga córko. Punktu wspólnego. Babrałaś się w magii przeklętej linii… owszem to wieszczki, ale przepowiadanie przyszłości, wizje… to bardzo niepewna sztuka. Z pewnością wiesz, że przyszłość ulega korekcjom w każdej chwili. A z pewnością wie o tym twoja urocza przyjaciółka. - Barbara uśmiechnęła się pobłażliwie i zniewalająco do Jagody, wprawiając jej oblicze w rumieniec. I kokietując ją delikatnym uśmiechem. To była jej sztuka… wykraczająca poza eliksiry i uroki. Powolnego manipulowania innymi, urabiania ich pod swoje zachcianki, uwodzenia własną osobowości, a nawet formowania ich osobowości. Subtelnie i powoli, ale nieubłaganie.
- Ja nie jestem aż taka… dobra…- pisnęła cicho Jagoda, a Perka odruchowo zacisnęła uda czując jak twardy przedmiot przypomina coraz mocniej o swojej obecności w jej kobiecości. I jest coraz trudniejszy do zignorowania.
- To ty kazałaś mi tu przyjechać. Ja wiem tylko, że “to może być Baba Jaga”, dla mnie to może być cokolwiek. - Perka założyła nogę na nogę czując jak między nogami robi się jej przyjemnie mokro. - Co cię tak zaniepokoiło w tym co powiedziałam przez telefon?
- Sądząc po tym jak to brzmiało, sądziłam że było coś więcej… że napotkałaś ją lub masz dowód na jej istnienie. Szkic jest przerażający, ale co takiego naprawdę mówi? Co oznacza? Co się za nim kryje? I czemu jest niedokończony?- zapytała Barbara przyglądając się swojej córce, jak nauczycielka przepytująca uczennicę przed tablicą.
- Nie wiem skąd wyciągnęłaś takie wnioski. To, że to może być Baba Jaga usłyszałam od innej starszej, od Żabci, i nigdy nie robiłam sugestii bym wiedziała coś więcej. - Perka ugryzła kawałek kanapki ciesząc się, że wibrator przyjemnie odciąga jej myśli od tej rozmowy. - Jest nieskończony, bo Wilga dopracowuje swoje prace im bliżej jest do spotkania z danym momentem.
- Starucha przypomina opis tyle, że… to jest tylko rysunek. Właściwie wymaga to więcej… od jakiej Żabci? Od tej Żabci?- zamyśliła się Barbara i pokręciła głową.- Wpadasz w coraz gorsze towarzystwo moja córko. -
Wilga nic nie mówiła, coraz bardziej czerwona na twarzy.
- Bardzo sympatyczna osoba i robi wspaniały miód. - Perka wzruszyła ramionami kusiło ją by sięgnąć do własnego kwiatuszka i go popieścić ale pozostało jej jedynie otrzeć się nogą o stopę kochanki. - Czyli według ciebie nie ma zagrożenia i spokojnie mogę wrócić do swojej pracy?
- Zdecydowanie nie…- stwierdziła spokojnie Barbara.- Kwestię twojej przyjaciółki i jej rysunku należy wziąć pod uwagę. I z pewnością trzymać pod kontrolą, a ty… zbyt dużo czasu poświęcasz na swoje podróże, zamiast na pracę w rodowej domenie.
Stopa Zosi zahaczyła nie tylko o nogę Jagody, ale i wyczuła konkurencję. Stopa Barbary “absolutnie przypadkowo” również tam krążyła.
Perka bez skrupułów oparła się stopą o nogę matki i delikatnie ją odsunęła.
- Widzę, że doskonale sobie radzisz w swojej domenie. - Zosia spiorunowała matkę wzrokiem. - Jak chcesz wziąć ten rysunek pod uwagę?
Barbara spojrzała na swą córkę z ironicznym uśmieszkiem i lekko triumfującym.
- Trzeba będzie omówić całą sprawę w szerszym kręgu. Wziąć ją pod naszą opiekę. - tu wskazała ruchem głowy na Wilgę. - Lub odesłać ją i odciąć się od niej. To ostatecznie brzemię jej rodu, nie naszego.
- Ona jest pod moją opieką mamo. Jeśli chcesz problem omówić ze swoim kręgiem proszę bardzo, ja tu mogę zostać kilka dni i wyjeżdżam. - Perka sięgnęła po jakieś ciastko, starając się nie zważać na uśmiech matki. Pomagał nieco fakt, że zabawka zadrżała mocniej między jej udami. Powoli doznania robiły się trudne do ignorowania. Pupa Zosi mimowolnie kręciła się na krześle.
- Ona jest dorosła…- odparła Barbara i zwróciła się do Wilgi. -... prawda panno Jagodo?- zapytała uprzejmie.
-Tak.- skinęła głową malarka, a matka dodała.- Nie potrzebuje więc opieki niedoświadczonej uczennicy czarownicy z Mazur, a raczej już poważanej Starszej. Poza tym… nie uważasz, że dopóki nie ustalisz, co właściwie naprawdę oznacza ten szkic… opuszczanie Warszawy, gdzie możesz być wspierana przez przynajmniej jeden krąg czarownic jest… nieco lekkomyślne?
- Mówię tylko, że jak ją odeślecie pojadę razem z nią. - Perka wzruszyła ramionami. - Mogę spróbować ustalić to z innymi starszymi, które nie wypominają mi przy okazji, sposoby w jaki zarabiam na życie.
- Po prostu uważam, że czas skończyć te zabawy. - odparła uprzejmie acz chłodno matka. - I zająć miejsce w warszawskim kręgu. Myślę że Jagodzie będzie wygodnie w naszym salonie gościnnym, nieprawdaż? - zmieniła szybko temat.
- Mamo to nie zabawa tylko moja praca. Jestem weterynarzem. - Perka starała się także utrzymać spokojny ton. - Możemy się przenieść do salonu, jeśli chcesz.
- Nie zmieniaj tematu i nie unikaj odpowiedzi. Dobrze wiesz, że nie chodzi o samą pracę… tylko tryb życia.- odparła karcącym tonem Barbara.- W Warszawie też są weterynarze i nie muszą jeździć po całym kraju, żeby zarabiać na życie.
Splotła dłonie dodając spokojnie.- No i nie chodziło mi o przeniesienie się do salonu, tylko o miejsce do spania dla niej. Zatrzymacie się w tej posiadłości, oczywiście.
Oczywiście… wszystko musiało iść wedle jej kaprysów.
- Skorzystamy z mojego mieszkania, to niedaleko. - Perka dolała sobie kawy skoro nie planowały wstawać od stołu. - I odpowiada mój mój tryb życia, to przyjemne poznawać nowych ludzi.
- Jesteś młoda i nieroztropna… ale czas dorosnąć.- odparła z pobłażliwym uśmiechem Barbara mrożąc atmosferę swoim tonem głosu. Sama Zosia zaś musiała zacisnąć zęby, by zdusić jęk wywoływany coraz bardziej podkręconymi wibracjami zabawki między jej udami. Chyba już moczyła krzesło swoim podnieceniem.
- Z tego co kojarzę już wybrałaś sobie roztropną uczennicę. - Zosia mówiąc zdała sobie sprawę, że jej głos stał się rozpalony. - Zdradzisz nam co ewentualnie może nam zagrażać czy nie?
- Wygląda jak Baba Jaga… ale nie wiadomo czy ta potwora już istnieje. Czy dopiero zaistnieje. Wiesz chyba z czego Baba Jaga powstaje. Z czarownicy… może powstać z każdej nas. Na przykład… z ciebie.- odparła w końcu Barbara.- I tak… mam uczennicę, ale krew jest ważniejsza… najbardziej krew najbliższa mojej. Twoja krew córeczko.
- W przeciwieństwie do ciebie nie jestem zachłanna. Przemiana w Babę Jagę mi nie grozi. - cierpliwość Perki balansowała na cienkiej linie. - Rysunek jest nie skończony. Albo nie nadszedł czas na spotkanie albo jej nie ma, a ja planuję się wyspać we własnym łóżku w spokoju.
- Chciałaś odpowiedzi, więc ją otrzymałaś. Nie denerwuj się tylko dlatego, że nie jest taka jaką sobie wymarzyłaś.-stwierdziła cierpko Barbara, a Zosia stłumiła w sobie kolejny jęk czując jak wibrująca zabawka powoli wchodzi na najwyższe obroty.
- Powiedziałaś mi tylko że musisz się zastanowić razem z kręgiem. Nie jest to żadna odpowiedź. - Perka zacisnęła mocniej uda. - Kiedy planujesz się z nimi widzieć?
- Pewnie przy pełni lub tuż po niej. Nie tak łatwo zebrać cały krąg. - wyjaśniła Barbara zamyślając się. Aż tu… nagle zadzwoniła jej komórka. Matka odebrała pospiesznie i spytała.
- Słucham?
A potem było dużo mhm i “rozumiem”, a dwie siedzące przy stole dziewczyny przestały na razie mieć znaczenie, interesy rodu były ważniejsze.
Perka sięgnęła nogą do stopy malarki i przesunęła ją wyżej aż do uda kochanki. Buty zostawiła przy wejściu i przez kabaretki czuła rozpalone ciało Jagody.
Jagoda też zadrżała czując czując dotyk kochanki i nieśmiała musnęła palcami łydkę Perki swoimi palcami, zerkając na rozmawiającą matkę rudej czarownicy.
- Chodź pokażę ci mój dawny pokój. - Perka mrugnęła do malarki i podniosła się od stołu na pożegnanie przesuwając stopą po bieliźnie Jagody.
- A mama?- zapytała cicho Wilga drżąc pod dotykiem.
- Ma teraz ważną rozmowę. - Perka wyciągnęła dłoń zachęcająco do Jagody. - Najwyżej nas znajdzie.
Jagoda wstała poprawiając sukienkę na swoim ciele dłońmi i podała Zosi swą dłoń. Perka poprowadziła Jagodę na piętro.
- Wybacz, że musiałaś tego słuchać. - Uśmiechnęła się do malarki czując jak każdy krok potęguje doznania od wibratora.
- Matki… - wzruszyła ramionami malarka i dodała z uśmiechem.- Pewnie cię kocha, tylko tego nie okazuje.
- Możliwe. - Zosia wprowadziła malarkę na wąski korytarz i poprowadziła do swojego pokoju. Pomieszczenie wyglądało niemal tak jak w momencie, w którym wyprowadzała się na studia. Na sporym biurku do tej pory leżały jej podręczniki. Pomieszczenie było spore, połączone z garderobą i łazienką. - Więc… to mój pokój.
- Ładnie tu.- weszła Jagoda wyłączając zabawkę i dając ciału Zosi na chwilę odpoczynku od doznań.
Perka podeszła do szafki nocnej i wydobyła z niej niewielki, różowy wibrator.
- Od dawna mam słabość do takich zabawek. - Mrugnęła do Jagody i schowała przedmiot z powrotem, po czym usiadła na łóżku. - Nie wiem czemu upiera się byś spała w salonie, spokojnie byśmy się tu zmieściły.
- Żeby mieć wszystko pod kontrolą… albo mnie poderwać? - zapytała nieco speszonym głosem Jagoda podchodząc do kochanki. Weszła na łóżko, klęcząc okrakiem przed Zosią i podciągnęła sukienkę odsłaniając widoczne na bieliźnie oznaki pobudzenia.
Zosia sięgnęła dłonią do majtek Wilgi i zaczęła ją pieścić przez materiał bielizny.
- Chyba obie te rzeczy. - Wymruczała, drażniąc przez wilgotną tkaninę wrażliwy punkcik malarki.
- Mhmm…- oddech Jagody przyspieszył, jej ciało spragnione dotyku napierało na palce Zosi coraz bardziej stanowczo. Było coś perwersyjnego w tej sytuacji, bo niewinny wygląd malarki kontrastował z jej lubieżnym zachowaniem.
Zosia oparła czoło między jej piersiami Jagody i odchyliła majteczki by zanurzyć palce w kwiecie kochanki.
- Mhmm…- mruczała cicho artystka poddając się tym zabiegom. Jej ciało napinało się w spazmatycznych oddechach. Nie potrzebowała wiele “uwagi” od Zosi, by dojść z cichym jękiem.
Perka pomału wysunęła dłoń z kobiecości kochanki i opadła na łóżko przyglądając się malarce z dołu.
- Ślicznie wyglądasz. - Powiedziała z uśmiechem patrząc jak Jagoda łapie oddech.
- Nie tak bardzo jak ty.- wystawiła język malarka poprawiając garderobę i spytała.- Zostaniemy tu, czy wrócimy do ciebie?
- Wolałabym wrócić… niekomfortowo się tu czuję, a skoro zagrożenie nie jest blisko… - Perka westchnęła. - A ty co byś wolała?
- To piękny dom, ale atmosfera… przytłacza.- westchnęła cicho dziewczyna rozglądając się dookoła.
- Zobaczymy czy matka ma coś jeszcze do powiedzenia. - Zosia obejrzała się na drzwi jakby Barbara już w nich stała. - Jeśli spotkają się jutro po pełni…. chyba możemy do tego czasu pomieszkać gdzie indziej. Zawsze jeśli wyczujemy zagrożenie… dostaniesz ataku czy coś… możemy tu przyjechać.
- Nie będzie zadowolona.- odparła cicho Jagoda siadając obok kochanki i głaszcząc ją czule po włosach. - Mogę mnie tobie odebrać?
- Jak sama słyszałaś… jesteś dorosła. To zawsze będzie twoja decyzja. - Zosia przymknęła oczy poddając się tej pieszczocie. - Myślisz, że któraś z nas mogłaby zostać Baba Jagą?
- Nie wiem… może…- odparła cicho Jagoda.- Ja… się za bardzo na tym nie znam. Nie jestem nawet prawdziwą czarownicą.
- Czarujesz… więc jesteś czarownicą. Tylko młodą i nie wyszkoloną. - Perka uchyliła jedno oko. - Jak sama słyszałaś mi też brak wiedzy, doświadczenia i nawet rozsądku.
- Boję się…- westchnęła Wilga nie przerywając głaskania i przyznając się.- Boję się za każdym razem, gdy próbuję metod babci. Że nie wyjdą, że… narobię kłopotów. To nie jest zbyt bezpieczna magia. Łatwo mogłyśmy zginąć, tam na łące, gdy wzywałyśmy Żmija. To kapryśna i nieobliczalna bestia.
- Powinnyśmy znaleźć kogoś, kto mógłby cię szkolić. - Perka delikatnie ujęła dłoń malarki i ją pocałowała.
- Matka.- westchnęła cicho Jagoda i bardzo bardzo smętnie.- Tylko ona może mnie wyuczyć. Ale tego nie zrobi.
- Może jednak warto spróbować? Jak sama wspomniałaś to niebezpieczne. - Zosia przeciągnęła się pozwalając by nieco więcej jej uda wychyliło się spod krótkiej spódniczki.
- Myślisz, że moja mama lepsza od twojej?- zapytała ironicznie Jagoda sięgając palcami do odsłoniętego obszaru Zosi.
- Z tego co mówisz wynikałoby, że są całkiem podobne. - Perka zamruczała z zadowolenia czując dotyk malarki.
- Moja jest zgorzkniała. Moja… nie ma już mocy. Nie jest tak śliczna, choć… pewnie mogłabyś się w niej zadurzyć. Na nią… nie działają już kąpiele o pełni księżyca.- wyjaśniła Jagoda leniwie krążąc palcami po skórze uda kochanki.
- Tak to jest gdy zrezygnuje się z magii… - Zosia rozchyliła nieco nogi udostępniając malarce swój kwiatuszek wypełniony wibratorem. - Ale może warto zaryzykować… szczególnie w takich okolicznościach?
- Czy ja wiem…- Jagodzie niespecjalnie podobał się jej pomysł. Niemniej Perka poczuła to, do czego kusiła. Palce muskając pobieżnie jej kobiecość i sięgające do punkcika jej rozkoszy. Wodzące po nim, czasem trącające czubkiem paznokcia.
- Nie zawadzi spróbować, najwyżej odejdziemy z niczym. - Zosia delikatnie poruszyła biodrami ocierając się o palce kochanki.
- Nie chcę… nie teraz… nie jestem gotowa.- zaczęła się skarżyć Wilga torturując kochankę, dość.. delikatną pieszczotą. A wszak ciało Zosi domagało się znacznie więcej. Rozpalone niedawnymi wibracjami, odczuwało pragnienie kolejnych doznań.
- Teraz… jesteśmy tutaj. - Perka chwyciła się kurczowo pościeli, jej biodra coraz zachłanniej napierały na kochankę.
Jagoda uśmiechnęła się złowieszczo i podciągnęła spódniczkę do góry. Przekręciła gwałtownie pokrętło i pochyliła się nad łonem kochanki. Jej ciekawski języczek wodził po wypełnionej kobiecości i muskał wrażliwy obszar, czasami całując go… podczas gdy zabawka testowała wytrzymałość Zosi na impulsy przyjemności… zmasowany ich atak, zatopił zmysły piegowatej czarownicy. Perka pojękiwała coraz głośniej szybko zbliżając się do szczytu. Jedna z jej dłoni spoczęła na głowie Wilgi delikatnie ją dociskając do wygłodniałego kwiatuszka. Ciało Zosi w końcu nie wytrzymało i dziewczyna krzyknęła dochodząc bardzo głośno. Ani chybi matka musiała słyszeć ten triumf córeczki.
Perka pomału uspokajała oddech.
- Hm… chyba będziemy musiały wrócić do mojej matki. - Powiedziała w końcu niechętnie, spodziewając się kolejnej reprymendy.
- Myślisz, że będzie bardzo zła?- spytała smutno i współczująco Jagoda.
- Nie bardziej niż za to, że nie chce tu nocować. - Perka poprawiła spódnicę i podniosła się na łóżku. - Idziemy?
- Jeśli chcesz. Jeśli jesteś gotowa.- odparła cicho Wilga.
- Nigdy nie będę. - Perka uśmiechnęła się ciepło do malarki i ruszyła z powrotem na dół.
- Muszę lecieć, ważne sprawy… rozgoście się tutaj.- Barbara niemal wpadła na córkę, a potem ją minęła podążając do wyjścia z posiadłości. Najwyraźniej pojawiło się coś ważnego, co… szczęśliwie pozwalało uniknąć przez Zosię dalszej krępującej rozmowy.
- Będę u siebie. Jakbyś mnie potrzebowała dzwoń. - Perka odprowadziła matkę wzrokiem do drzwi. Jednak jakiś głupi instynkt kazał jej dodać. - Chyba, że potrzebujesz teraz pomocy.
Barbara pomachała ręką na pożegnanie.- A masz jakiegoś potencjalnego inwestora pod telefonem?
A więc były to sprawy przyziemne i biznesowe.
- Nie raczej nie. Powodzenia. - Perka spróbowała się uśmiechnąć, choć czuła się potwornie nieswojo. Trochę jakby znów stała się tą małą dziewczynką, która nie była w stanie sprostać wymaganiom matki.
- Poszło lepiej niż się spodziewałyśmy? - zapytała Jagoda z wyraźną ulgą w głosie.
- Tak. Chodź jedziemy do mnie. - Zosia dopiła stojąca na stole kawę. Nie planowała sprzątać. Matka odpowiednio wynagradzała swoje ubożęta. - Zgarniemy po drodze jakąś pizzę.
- Pizza może być. Mam… nadal ci włączać?- zapytała pogodnym tonem artystka poprawiając okulary na nosie.
- Jeśli masz ochotę. - Perka objęła malarkę i poprowadziła ją do wyjścia. Przynajmniej późny wieczór i noc zapowiadały się przyjemnie.
- Powinnam dać ci spokój, zresztą mam cały noc na zabawę… tobą. - zachichotała malarka dając klapsa w pośladek kochanki.
- To prawda. Chyba że moja matka wpadnie do mojego mieszkania i będzie chciała nas tu zaciągnąć. - Perka wyprowadziła malarkę i przywołała Ducha.
- Zabarykadujemy się.- zaśmiała się Jagoda podążając za Perką.- To gdzie tą pizzę kupimy?
- Jest fajna pizzeria na placu Wilsona. - Perka zajęła miejsce w aucie wpuszczając wcześniej Ducha na pakę. - Zaparkuję niedaleko i weźmiemy ją na wynos. Wino mam w domu.
- Dorzuć świece i mamy romantyczną kolację. - zaśmiała się cicho Jagoda i skinęła głową. - Łaskawie zezwalam.
- Na pewno mam świece w domu. Wątpię by Basia zużyła cały mój zapas. - Perka wyjechała z podjazdu i wyskoczyła na chwilę by zamknąć bramę. Po chwili była z powrotem w aucie i wyjechała na drogę. - Potrzebowałam ich do rytuałów i kupiłam kiedyś hurtowo wielką paczkę.
 
Aiko jest offline  
Stary 19-02-2019, 08:12   #93
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Romantyczny wieczór

Wypad po pizzę i przejażdżka po mieście była przyjemna, tym bardziej że nie obyło się bez kilku zatrzymań w zaułkach miasta na pospieszne rozładowanie napięcia. Opel wzbogacił się o majtkową ozdobę na rączce zmiany brzegów. A Jagoda utraciła bieliznę.
Do mieszkania Perki, obie dziewczyny dotarły obładowane pakunkami, ale szczęśliwe.
- Gdzie to zanieść?- zapytała Wilga ze swoimi torbami, zawierającymi zakupy zrobione u Kingi.- Gdzie to położyć?
- Może na sofie? Zjemy na spokojnie i sobie je obejrzymy? - Perka zerknęła na telefon sprawdzając czy ktoś do niej nie pisał, odkładając przy okazji pizzę na stół. - Wino białe? Czerwone?
“Tęsknię od rana i myślę o tobie.” póki co skontaktował się z nią tylko Patryk.
A ona sama usłyszała odpowiedź artystki.
- Dobrze. Wino białe.
- Już się robi. - Perka zdjęła żakiet i zrobiła sobie zdjęcie w gorsecie, po czym posłała je Patrykowi. Schowała telefon i wydobyła z szafki kieliszki oraz wino. Tak wyposażona wróciła do malarki. Ta właśnie zakładała majtki, czerwone i obszyte koronką na gołą, będąc całkiem nagą. Najwyraźniej zamierzała się ubrać odpowiednio do kolacji.
- Nalejesz? - zapytała zerkając przez ramię. - Ja się muszę jeszcze ubrać.
- Chcesz bym się przebrała. - Perka nalała wina do kieliszków zerkając na malarkę.
- Eemm…- Wilga spojrzała na Zosię.- Z nas dwóch ty wyglądasz elegancko, ja… nie. Więc pomyślałam, że się przebiorę. Ty… jeśli chcesz?
- Głupio by było, jakbym się nie wystroiła. - Perka podeszła do toreb z ich zakupami i wydobyła kostium seksownej służącej. - To może być?
- Nie. No coś ty… myślałam o czymś bardziej romantycznym. W takim stroju to możesz sobie darować kolację i już zacząć lizać moje stopy.- malarka śmiejąc się usiadła w samych majtkach na łóżku, zakładając teatralnie nogę na nogę.
- Jeszcze go nie założyłam. - Perka odłożyła przebranie i sięgnęła do szafy wydobywając jedną ze swoich ulubionych sukienek.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/59/b5/6a/59b56aa3112aa18a4ade6925d120b716.jpg[/MEDIA]
Pokazała ją Jagodzie z uśmiechem.
- Wystarczająco romantyczna? - Wyszczerzyła się. - Dobiorę tylko jakieś majteczki.
- Tak. Bardzo… - artystka oblizała nerwowo wargi.- A ja… jak chcesz mnie? Zobaczyć? Mieć? W czym?
- A co chciałaś założyć? - Perka zaczęła się rozbierać na oczach kochanki. - Na razie zapowiadało się bardzo dobrze.
- Hmmm…? - mruknęła rozkojarzona Wilga rozkoszując się widokiem coraz bardziej nagiej pieguski. - Małą czarną, białą bluzkę, marynarkę pończoszki. Tak… klasycznie. -
Nie miała chyba zbyt dużego doświadczenia w randkach.
- Mała czarna i biała bluzka wystarczy, szczególnie jeśli dobierzesz stanik do tych majteczek. - Zosia wciągnęła sukienkę przez głowę i wypinając się w stronę malarki sięgnęła po beżowe stringi, które rzeczywiście pasowały kolorystycznie do sukienki.
- Dobrze…- mruknęła lubieżnie malarka przyglądając się jak jej kochanka się przebiera. Po ciele Perki przeszedł drobny dreszczyk ekscytacji, gdy zorientowała się że pobudza Jagodę, popychając ją w kierunku zdominowania siebie. Możliwe że ta kolacja nie będzie aż tak romantyczna co podniecają. Jagoda przytaknęła pospiesznie i zabrała się za ubieranie czerwonego stanika do kompletu… który zgodnie z oczekiwaniami Zosi, był widoczny przez niewinną białą bluzeczkę.
Zosia wydobyła jeszcze z szafy świeczkę i świecznik i ustawiła je na stole.
- Przygaszę światło, co ty na to? - Odpaliła niewielki płomyk, który oświetlił ich kolację ciepłym, migoczącym światłem.
- Będzie miło.- zgodziła się z uśmiechem Wilga, zakładając króciutką na pół uda czarną spódniczkę i sięgając po czarne samonośne pończochy. - I przyjemnie..
Perka zgasiła główne światło pozostawiając jedynie lampkę przy łóżku, małe światło w kuchni i świeczkę. Usiadła przy stoliku czekając na Jagodę.
Ta po założeniu wszystkiego co planowała przysiadła się po drugiej stronie stolika, zerkając łakomie w dekolt kochanki.
- Za lepsze…. czasy? Mniej kłopotów?- spytała proponując toast.
- Brzmi dobrze. - Perka uniosła kieliszek z uśmiechem. - Za więcej takich wieczorów.
Kieliszki zderzyły się ze sobą i obie napiły trunku, artystka uśmiechając się ciepło spytała.
- Tooo dużo miałaś takich wieczorów tym mieszkanku? Założę się że te ściany mogłyby opowiedzieć niejedną sprośną historyjkę.
- Niewiele… Jakoś zawsze wolałam przygody z dala od rewirów matki. - Perka upiła łyk wina. - Myślę, że Basia mocno poprawiła statystyki tego mieszkania.
- My też to mamy w planach.- odparła z uśmiechem Jagoda przysuwając się do Zosi. Nachyliła się ku niej i zaczęła nieśmiało skubać wargami jej płatek uszny. - Myślisz, że możemy cały wieczór poświęcić na świętowanie?
- Nie planowałam nic innego. - Perka poddała się pieszczotom, jedną dłoń układając na udzie malarki i powoli wodząc po nim palcami.. Jagoda zaś ośmielona sytuacją zaczęła wędrować ustami po szyi kochanki, powoli i niespiesznie. Palcami muskała jej udo w miejscu, gdzie wynurzało się spod sukienki… delikatnie i ostrożnie.
Zosia zanurzyła palce pod pończochę i zaczęła nimi wodzić pod cienkim materiałem zmierzając ku wewnętrznej stronie uda. Upiła jeszcze łyk i odstawiła kieliszek na stół.
- Usiądziesz na stole… czy może… chcesz sprawić czy przyjemność swojej pani? - spytała Jagoda kąsając delikatnie podstawę karku rudej czarownicy.
- Z przyjemnością sprawię nieco przyjemności mojej Pani. - Perka uśmiechnęła nie komentując, że nawet nie ruszyły jedzenia. Zsunęła na bok talerze i kieliszki, robiąc Jagodzie miejsce na stole.
- Powinnyśmy zjeść… - zauważyła Wilga, ale i tak usiadła pupą na stoliku.- Mogę cię dziś mocno wymęczyć. Będziesz musiała nabrać sił potem.
- Zjemy po aperitifie. - Perka odchyliła spódniczkę Jagody i polizała jej kwiatuszek przez bieliznę malarki.
- Dobrze..- artystka naparła biodrami, by ułatwić kochance zabawy. Majtki które założyła, były bardzo delikatne i szybko przylepiły się do jej kobiecości.
Zosia zaczęła drażnić wrażliwy punkcik kobiecości kochanki przez materiał jej bielizny.
- O tak.- szeptała cicho Jagoda poruszając instynktownie biodrami i wychodząc naprzód figlom kochanki. Jej ciało drżało nerwowo spragnione pieszczot.
Perka odsłoniła palcami kobiecość kochanki i sięgnęła językiem w głąb. Skoro miał to być aperitif wypadało choć odrobinę posmakować.
-Ddobre..- biodra się naprężyły, kwiat niemal sam rozchylił płatki pozwalając Zosi posmakować tej wilgoci. Oddech Jagody przyspieszył, usta wydawały pomruki, gdy powoli opierała się łokciami na stoliku. - Dddobre?
- Pyszne. - Perka wymruczała słowo wprost w kobiecość kochanki i ponownie zanurzyła w niej język, nosem trącając wrażliwy punkcik kochanki. Pomruki Jagody świadczyły, że jej się podobało. Mierzwiła włosy Zosi, prężąc się i wijąc na stole. Jej ciche jęki robiły się coraz głośniejsze i pojawiała się w nich jakby mroczna… nuta.
Perka odsunęła twarz, ale zanurzyła palce w kochance.
- Wszystko w porządku? - Spytała delikatnie gładząc wnętrze kobiecości Wilgi.
- Ttak... - odparła speszonym głosem Jagoda. - Tylko znów mam ochotę cię wiązać… gdy tak klęczysz przede mną.
- Tak nie jest przyjemnie? - Palce Zosi podrażniły z wprawą wrażliwy punkt wewnątrz kochanki.
- Jest… dobrze… wiesz… że jest…- przygryzła wargę Wilga chowając zawstydzenie pod włosami opadającymi na twarz.- … bardzo przyjemnie.
- Bo chętnie bym cię dziś porozpieszczała. - Perka pocałowała kwiat kochanki dalej drażniąc palcami jej wnętrze.
- Rób ze mną co chcesz…- pisnęła cicho malarka poddając się dotykowi kochanki i prężąc wyraźnie. Masowała lubieżnie piersi uwięzione w staniku, co było perwersyjną mieszanką wyuzdania i niewinności. Okularnica była jednocześnie zawstydzona i wyraźnie podniecona wiercąc się pupą na stole.- Rób.. .wszystko.-
Zosia wsunęła kolejny palec i przyspieszyła ruchy dłoni. Czy istniało ryzyko, że przesadziła ze swoimi namowami? Czy Wilga mogła się stać Babą Jagą. Przywarła wargami mocno do wrażliwego punktu kochanki nie przerywając atakowania jej wnętrza. Oddech Jagody przyspieszył, jej biodra instynktownie wychodziły na ataki Perki, a sama okularnica była już blisko. Tyle że… drzwi się otworzyły, co wywołało cichy pisk zaskoczenia malarki. Drzwi do mieszkanka Zosi się otworzyły i ktoś włączył światło.
Basia i była nieco zaskoczona widokiem.
- Sorki… myślałam, że nikogo nie ma. Było ciemno.- zaczęła się tłumaczyć.
- Zaczekasz? - Zosia uśmiechnęła się do kuzynki i przyspieszyła ruchy palców. - Za drzwiami?
- Jasne… nie ma sprawy.- odparła Basia i drzwi się zamknęły prawie… - Śliczna jest.-
A potem zamknęły całkiem, przy cichych jękach dochodzącej okularnicy.
Zosia przez chwilę jeszcze pieściła kochankę, po czym wysunęła z niej palce i je oblizała.
- Ech… myślałam, że już tu była… przepraszam. - Podniosła się i pocałowała siedzącą na stole malarkę.
- Nie musisz… - pisnęła cichutko Jagoda łapiąc oddech i uspokajając się.- W sumie my widziałyśmy ją… no wiesz… gołą.
- Yhym… ale chyba dam ci się ogarnąć nim ją wpuszczę, co? - Perka pocałowała malarkę jeszcze raz i odsunęła się.
- My nie jesteśmy nagie… - zachichotała w odpowiedzi Jagoda i zaczęła poprawiać bieliznę.- Chyba że… wolisz bym je zdjęła?
- Możesz. - Perka podeszła do drzwi i je uchyliła. - Wybacz Basiu.
- Nie szkodzi. Mogę przyjść później jeśli chcesz.- odparła kuzynka z uśmiechem. Zosia zaś nie mogła się uwolnić od widoku jej nagich piersi pieszczonych i całowanych. To był naprawdę niezły kawałek amatorskiej pornografii.
- Wchodź. Nie wiadomo kiedy skończymy, a tak może załapiesz się na pizzę. - Perka otworzyła drzwi szerzej by wpuścić kuzynkę.
- Pizzę? Chętnie zjem.- Zgrabna dziewczyna o pupie ujętej w ciasne jeansy wślizgnęła się do środka.
- Witaj jestem Barbara, ale mów mi Basiu, koteczku albo jak tam wolisz.- zażartowała, a Jagoda uśmiechając się niepewnie mruknęła.- Miło mi.
- Mam nadzieję, że nie zostajemy na długo. - Perka przeszła do kuchni by wyciągnąć kolejny talerz. - Masz ochotę na wino?
- Z chęcią się napiję. - rzekła ochoczo Basia przysiadając się do stolika.- Co oblewamy?
- Chyba nasz przyjazd tutaj.- wyjaśniła Wilga zerkając na kuzynkę, a zwłaszcza jej biust. Na malarce film też zrobił wrażenie.
- I za pierwszy od dawna spokojny wieczór. - Zosia postawiła na stole kieliszek i talerz i nalała kuzynce wina. - Przyznaję, że niechcący obejrzałyśmy coś twojego. - Skinęła głową w kierunku laptopa i leżącej obok płyty.
- Och… to tu ją zostawiłam?- zaczerwieniła się Basia odgryzając kawałek pizzy.- To były Walentynki, a my byliśmy nieco wstawieni. Kamila do dziś nie potrafi mi spojrzeć prosto w oczy. A ja nie miałam serca tego wyrzucić.
- Ładne nagranie. - Zosia zgarnęła kawałek pizzy i sam się w nią wgryzła. Skoro już obiecała Wildze całonocne pieszczoty to rzeczywiście powinna nabrać sił.
- Cieszę się że wam się podobało ogladanie jak uprawiam seks.- odparła ze śmiechem Basia również jedząc.- To dlatego wspominałaś w SMSach mój biust?
- Tak. - Perka z zaciekawieniem zerknęła na Wilgę ciekawa jej reakcji. - Dawno go nie oglądałam… pewnie jakaś kąpiel rodzinna.
Malarka zaś milczała czerwieniąc się na uszach aż po ich końcowki i skupiając na jedzeniu.
- Dawno nie byłaś tutaj… - przypomniała jej Basia i chwyciła za swoje krągłości. - A ja nieco ostatnio wydoroślałam. - i pobawiła się nimi beztrosko.
- Cóż… niezbyt mi odpowiada klimat tego miasta. - Perka bezczelnie chwyciła swoje krągłości i je uniosła. - Ale może powinnam ci jakoś wynagrodzić obejrzenie filmu i pokazać swoje?
- Pod warunkiem, że nie będziemy odbierać facetom ich zabawy i mierzyć które większe.- zażartowała Basia.
- Oj dobrze wiesz, że małe i jędrne też mają sporo uroku. - Perka zsunęła ramiączka sukienki, pozwalając jej opaść i odsłaniając swój biust.
Obie kobiety wpatrywały się w piersi Zosi z zaciekawieniem i pożądaniem. Kuzynka wstała od stołu, podeszła do rudej czarownicy i bezceremonialnie je za nie chwyciła, ściskając i miętosząc obie krągłości, co oczywiście pobudzało małą podglądaczkę w Wildze.
- Nooo… zestaw pierwsza klasa.- oceniła Basia bawiąc się biustem kuzynki.
- Pokaż swoje. - Perka zamruczała czując pieszczotę i odchyliła się nieco na krześle
- Nie pamiętam byśmy mówiły o moim pokazie.- droczyła się Basia ściskając biust kuzynki mocniej i zerknęła na Jagodę.- Niech ona poprosi… bo może tylko tobie się podobały, co?
- Jagódko… poprosisz naszego gościa by się zaprezentował na żywo? - Perka uśmiechnęła się do Wilgi.
- Ja? Ja.. ppproszę…. o ppokazanie. - wydukała z trudem okularnica.
- No skoro prosisz.- zadumała się Basia i puściła piersi Zosi, by podwinąć koszulkę i pokazać owe dwa sprężyste skarby.
- Taaa daam.- Wypięła dumnie biust do artystki, ocierając się tymi zgrabnymi krągłościami o głowę Zosi.
Perka pocałowała jedną z krągłości i pochwyciła biust kuzynki obiema dłońmi.
- Hej.. czy ja ci pozwoliłam dotykać?- wymruczała ze śmiechem Basia poddając się pieszczocie.
- A ja ci pozwoliłam? - Zosia pochwyciła wargami jeden z twardych karmelków kuzynki i possała go delikatnie.
- Mhmm… chyba za mało, albo za dużo wypiłysmy.- jęknęła Basia czując jej atak, a potem odsunęła się i usiadła na stole żartując. - No… kuzynko, nie tak natarczywie. Bo pomyślę, że masz na mnie ochotę.
Perka zaśmiała się i oparła o krzesło, eksponując swój biust przed brunetką.
- Och bo ty nie masz na mnie ochoty, co kuzynko? - Wyszczerzyła się lubieżnie nie ruszając się z miejsca.
- Mmmoże i mam… ale lubię wygodne miejsca…- odparła ze śmiechem Basia przyglądając się łakomie Zosi.
- Nie wiem czy Jagoda mi pozwoli na takie rodzinne zażyłości… miałam jej poświęcić ten wieczór. - Perka wzruszyła ramionami, przez co jej biust zafalował.
- No i? Ja nie mam nic przeciwko towarzystwie, choć od razu zastrzegam, że nie planowałam dziś figli i na dole mam busz.- zaśmiała się Basia.
- Och nie… i jak my to przeżyjemy. - Zosia odpowiedziała śmiechem. - Nabyłyśmy podwójne dildo.. jak chcesz możemy je wypróbować. Najwyżej się nam włoski splączą.
- Będzie trudno…- odparła ze śmiechem Basia, a jej piersi zafalowały z tym śmiechem. Zerknęła na Jagodę dodając.- Na co masz ochotę ślicznotko?
- Jjja…- mruknęła Jagoda. - Na was.
Perka podniosła się i pozwoliła sukience się z siebie zsunąć, pozostając jedynie w stringach.
- A jak masz na nas ochotę? - Uśmiechnęła się lubieżnie do malarki wychodząc ze swojego stroju.
- Chcę być pieszczona… i może… posiąść… was z dildo.- wydukała swe marzenia okularnica.
- To ja muszę być pierwsza, skarby… ja nie mogę zostać na całą noc.- dodała z uśmiechem Basia wstając od stołu i zajmując się rozpinaniem jeansów.
- Jaka jesteś zachłanna. - Perka wydobyła z ich torby z zakupami zabawkę. - Skoro ma być wygodnie to na łóżku? - Zosia pomachała sporym dildo przed kobietami.
- Tak…- odparła Basia w samych majteczkach podchodząc do Wilgi.- Tooo… pójdziemy się bawić?
- Tttak.- pisnęła czarownica podając kuzynce Perki i dłoń i dając się pociągnąć do łóżka.
Perka ruszyła za kobietami, a gdy były przy łóżku, rzuciła na nie dildo i zaczęła ściągać koszulkę z malarki.
- Jeszcze tylko ty jesteś ubrana. - Powiedziała odsłaniając czerwony stanik.
- Ale ale … nie jestem jeszcze gotowa się rozebrać.- pisnęła okularnica zasłaniając dłońmi swoje piersi okryte stanikiem.
- Oj tam.. wystarczy jak majtki zdejmie. Nie będzie ci przeszkadzać Zosiu, że wpierw ja z nią pofigluję?- zapytała Basia sama pozbywając się majtek.
- Skoro chciała mieć nas obie… - Perka pocałowała szyję kochanki. - Chcę cię pieścić kochana… czy mogę chociaż zdjąć koszulkę?
- To na początek… koszulkę… można zdjąć. - westchnęła cicho Jagoda poddając się pocałunkowi Zosi.
Perka zdjęła górną część ubrania malarki i ścisnęła jej piersi przez materiał stanika.
- Jak masz ochotę to zrobić? - Spytała kuzynkę ponownie wpijając się ustami w szyję Jagody.
- A jak być… powinno?- zapytała z cichym jękiem artystka poddając się pieszczocie i spoglądając spod półprzymkniętych oczu, jak kuzynka Zosi macha tyłeczkiem szukając owe podwójnego dildo.
- Znalazłam! -wyciągnęła w końcu i uniosła w górę plastikową zabawkę. Usiadła na brzegu łóżka… rozchyliła nago i na oczach pozostałych dziewcząt powoli zaczęła umieszczać ów twardy przedmiot między udami. Jęknęła cicho czując dość spora zabawka wypełnia jej wrażliwy na dotyk zakątek.
- Ty musisz się nabić na drugi koniec. - Perka wyszeptała cicho słowa wprost do ucha malarki delikatnie kąsając na koniec jej skórę. Oswobodziła ją ze swoich objęć.
Na drżących nogach Jagoda podeszła do Basi i powoli usiadła. Zosia patrzyła jak się zabawka zanurza w kobiecości malarki. Było to niemal jak ów amatorski film Basi. Tyle że na żywo. Basia bez oporów zaczęła całować siedzącą na niej kochance, dłońmi chwyciła za biodra artystki by nauczyć jej właściwych ruchów i tempa. Jagoda zaś z początku się opierała pocałunkom, by po chwili dać się porwać namiętności.
Perka podeszła do malarki od tyłu i pochwyciła jej piersi. Przez chwilę bawiła się nimi przez materiał stanika, by w końcu zsunąć ramiączka i uwolnić dwie krągłości. Jej usta wodziły po szyi i ramionach kochanki. Basia na moment przerwała całowanie ust poruszającej się na niej leniwym tempem malarki, by docisnąć swój biust do piersi okularnicy i móc sięgnąć usta do warg Zosi. Perka odpowiedziała na pocałunek dociskając swoje piersi do pleców malarki. Jej dłonie zaczęły wędrować między krągłościami obu kobiet ściskając je ze sobą i ocierając o siebie. Były splecionym ze sobą trzygłowym awatarem miłości. Basia całowała to Zosię, to poruszającą bioderkami Jagodę. Dłonie rudowłosej były ściskane przez dwa miękkie biusy. Ciała drżały… zwłaszcza okularnica szybko zbliżała się na szczyt. Perka czuła jak jej stringi przemokły. Chciała by i ją wypełniło dildo i coraz mocniej ocierała się swoimi biodrami o plecy malarki. Niestety na razie musiała “cierpieć”... malarka łapała ustami powietrze niczym ryba na brzegu. Jej jęki robiły się coraz głośniejsze, podsycane pocałunkami Basi na jej biuście.
Wreszcie doszła z głośnym krzykiem i naprężając ciało od nadmiaru rozkoszy… prawie zemdlała. To było dla niej za wiele. Perka przytrzymała ją by nie nabiła się gwałtownie na dildo i nie zrobiła sobie krzywdy i pomału ułożyła na łóżku. Z uśmiechem obejrzała się na kuzynkę.
- Chcesz kontynuować?
- A ty?- zapytała Basia muskając stopą w skarpetce frotte podbrzusze Perki.
- Przepraszam… znów zawiodłam.- pisnęła zawstydzona Jagoda.
- Głuptasie to było bardzo przyjemne. - Perka zsunęła majtki i przyklęknęła okrakiem ponad wypełniającym kuzynkę dildem. Powoli zaczęła zanurzać je w sobie czując, że przedmiot nadal jest ciepły po pobycie we wnętrzu malarki.
- Mmm..- kuzynka chwyciła za pupę Zosi i ścisnęła jej pośladki. Lekko wbiła paznokcie w skórę i ukąsiła skórę piersi.- Wiesz, że możemy zmienić pozycję na inną… prawda?
- Masz na jakąś ochotę? - Perka zagłębiła się tak mocno jak tylko była w stanie i poruszyła biodrami wbijając dildo w Basię.
- Trochę się nasiedziałam…- jęknęła kuzynka drżąc pod tym atakiem. - Wolałabym sama narzucić.. tempo.
Perka przekręciła się nie wypuszczając z siebie dilda, tak że znalazła się plecami do kuzynki. Pochyliła się opierając na dłoniach.
- Proszę, narzucaj tempo. - Uśmiechnęła się lubieżnie ponad ramieniem.
- Żebyś nie… żałowała.- po małym klapsie na zachętę Basia zaczęła z cichymi jękami poruszać biodrami nadając mocniejsze tempo i niemal szturmując kobiecość Zosi zabawką. Nie musiała się ograniczać tak jak w przypadku malarki i Zosia czuła ruchy dilda, przeszywające jej ciało rozkoszą i palce kuzynki zaciskające się na pośladkach.
- Tak… mocniej… - Perka oparła twarz o brzuch leżącej obok malarki i wypięła się mocniej w stronę kuzynki. Odpowiedzią były silniejsze szturmy Basi. Jej ciało się prężyło, z jej ust wyrywały się triumfalne jęki, gdy zerkała na uległą i poddającą się ruchom jej bioder Zosię. A doznania były coraz mocniejsze, tym bardziej że zabawka wypełniająca intymny zakątek należała do dość imponujących jeśli chodzi o rozmiar.
Perka zaczęła całować brzuch leżącej pod nią Jagody tłumiąc nieco własne jęki. Jej ciało obejmowało mocno zabawkę domagając się spełnienia, a dreszcze i gorąc rozlewający się od kobiecości zwiastowały, że szczyt zbliżał się wielkimi krokami. Jagoda pomrukiwała zmysłowo czując pieszczotę ust na swoim brzuchu. Spoglądała z czułością i pożądaniem na zdobywaną kochankę. Kolejne ruchy bioder Basi były coraz mocniejsze, ciało kuzynki drżało i perliło się potem. I ona dążyła do silnego spełnienia.
Zosia doszła z głośnym okrzykiem, chwytając się mocno pościeli. Jej biodra wyszły kochance naprzeciw pogłębiając to najważniejsze zbliżenie. Basia jednak nie dała jej chwili na dojście do siebie. Ona wciąż poruszała biodrami jęcząc cichutko. Ona pochwyciła za włosy Perki i ciągnąc za nie zmusiła ją do ciągłego napierania pupą, na wypełniającą ją zabawkę.
Zosia pomału zaczęła przyspieszać ruchy biodrami mimo protestów własnego ciała.
- M.. może chcesz się zamienić? - Wyjęczała czując jak dildo wypełnia jej, teraz bardzo wrażliwe, ciało.
- Jeszcze jeszcze… nie..- wyjęczała głośno Basia i dała mocnego klapsa w pośladek Perki.- No… kuzynko… nie mów że wymiękasz, ja jeszcze… ale blisko.
Narzuciła szybkie tempo wciskając niemal twarz ciepły brzuch stygnącej po niedawnej ekstazie Wilgi.
Perka poruszała biodrami jak najmocniej była w stanie czując jak jej własne wnętrze rozpala się od tej brutalnej zabawy. Cała zabawa nabierała więc pędu. Rozpalona Basia niczym barbarzyńska amazonka, galopowała na niewidzialnym wierzchowcu szturmując drżące ciało Zosi. Głośny jęk oznajmił jej rozkosz, ale nie przerwał ruchów. Była jakby w transie. Jej piersi oświetlane jedynie nielicznymi źródłami światła wydawały się wykute w marmurze, choć poruszały się intensywne zasilane gorącymi oddechami pożądania. Perka podczas tych natarć przesunęła się tak, że jej twarz znalazła się pomiędzy piersiami malarki. Czuła jak rozkosznie falują wraz z ruchami łóżka, jak jej własne krągłości poruszają się przy każdym szturmie. Czuła, że zaraz dojdzie… i po chwili oznajmiła ten fakt głośnym okrzykiem. Jagoda czule docisnęła twarz kochanki do swych miękkich piersi patrząc z pożądliwością na nie. Jej oddech też przyspieszał, gdy przyglądała się jak szczytowały po kolei na jej oczach.

Pogawędki przy jedzeniu

- Śliczne jesteście.- mruknęła patrząc to na Zosię to na drżącą Basię, która w końcu zaprzestała podboju.
- Mogę się zamienić.- stwierdziła ugodowo kuzynka rudowłosej.
Perka opadła na ciało malarki starając się złapać oddech.
- Daj mi chwilkę, to nie mój pierwszy raz dzisiaj… - Zosia pocałowała rozpaloną skórę malarki.
- Nie ma sprawy… tymczasem was objem.- zaśmiała się golutka Basia i po zejściu z łóżka zabrała za konsumpcję potraw na stole.
Perka usiadła powoli na łóżku, wyjmując wcześniej z siebie dildo i spojrzała na malarkę.
- Jak się czujesz?
- Gorąco mi i wstyd.- odparła z niemrawym uśmiechem opierając się na łokciach i przyglądając obu kochankom.- Chyba jeszcze nie czuję się za pewnie w licznym towarzystwie. Pomijając Rutę, ale sama wiesz… Ruta to Ruta.
- Kto to Ruta?- zapytała z zaciekawieniem Basia.
- Dziewczyna, którą poznałyśmy niedawno. - Perka podniosła się i podała dłoń malarce. - Chodź, napijesz się wina, zjesz i ochłoniesz nieco.
- Dobrze…- szepnęła cicho Jagoda pozwalając się zaprowadzić do stołu.
- No to miałyście ciekawą podróż do Warszawy.- odparła ze śmiechem Basia podając im pizze.
Perka zgarnęła swój kawałek i wgryzła się w niego ze smakiem, przesiadając kawałkiem pośladka na blacie stołu by pozostałe kobiety mogły na nią patrzeć. Jej ciało potrzebowało energii, jeśli tak miała wyglądać ta noc.
- Poznałyśmy kilka ciekawych osóbek. - Uśmiechnęła się do kuzynki.
- Widziałaś mnie nago na filmiku… jesteś mi winna coś więcej niż tylko “kilka ciekawych osóbek”- odparła Basia wystawiając język. A Jagoda zachichotała cicho, zadowolona że to nie ona musi się z nią spierać.
- Przed chwilą brałaś mnie i ciągnęłaś za włosy, jeszcze ci mało? - Zosia upiła nieco wina i sięgnęła po kolejny kawałek pizzy.
- Och taaak… duże poświęcenie. Twoja rozradowana minka to była tylko gra aktorska, co? Albo jęki przyjemności.- zapytała zadziornie Basia nie dając się tak łatwo spławić.
- Zawsze byłam wspaniałą aktorką, prawda? - Perka zaśmiała się. - Co byś chciała wiedzieć?
- Oczywiście poznać najciekawsze i najbardziej pikantne zabawy jakie ci się przydarzyły. A nuż się czegoś nowego nauczę.- odparła z chichotem Basia, nie bez powodu nazywana Sroczką.
Perka uśmiechnęła się i zaczęła opowiadać o tym jak poznałą pewną starszą i jak zabawiały się pewnym warzywem, o pewnym nawiedzonym chłopaku, który dał jej popalić na tyle auta i o pewnej wilczycy, która w pewnym stawiku wepchnęła w jej wnętrze całą dłoń. Opowiadała popijając wino i przyglądając się z zaciekawieniem swoim słuchaczkom. Basia i Jagoda wodziły coraz bardziej rozpalonym spojrzeniem po opowiadającej pikantne historie piegusce. Nagiej piegusce, co dodawało jej opowieściom… materiałów do wyobrażeń.
- Jesteś szalona. Matka ci nie mówiła że te wszystkie drzewice są… niebezpieczne? Albo ci którzy mają w sobie choć trochę likantropii.- skomentowała ze śmiechem Basia.
- Opowiadała, ale aż szkoda było nie spróbować. Żebyś wiedziała co mi i tej wilczycy zrobiły pewne Wiły. - Perka rozpoczęła kolejną historię, o tym jak posiadła ją owa znajoma z magicznym przyrodzeniem i jak była potem spijana przez kolejne “niebezpieczne” duchy.
- No.. to… sama będę musiała się wybrać na prowincję. Miałaś szczęście że cię nie zabiły.- oceniła Basia, a przerażona Wilga pisnęła.- Nie powinnaś się tak narażać!
- Potrzebowałyśmy pomocy, a to i tak nie są najbardziej niebezpieczne z duchów. - Perka przeciągnęła się i zeszła ze stołu by zebrać puste talerze.
- Hmm…- mruknęła lubieżnie Sroka oblizując usta i patrząc na przechodzącą obok nich Zosię.- Pomóc ci z… tym?
- Jeśli chcesz. - Perka uśmiechnęła się lubieżnie i ruszyła z talerzami w kierunku kuchni.
A Basia podążyła za nią. Jednak zamiast pomóc w myciu talerzy, oparła się biustem o plecy Perki i pochwyciła jej biust masując go i ściskając.
- To kara za te SMSy do mnie.- odparła żartobliwie pocierając jedną pierś o drugą.
- Nie podobały ci się? - Perka zamruczała czując pieszczotę na swoich krągłościach.
- Nie odpowiedziałaś na ostatni.- mruknęła Sroka ściskając piersi i szepnęła do ucha Zosi.- Twoje historie były bardzo pobudzające.
Temu wszystkiemu przyglądała się Jagoda nie mając chyba zamiaru interweniować.
- Naprawdę? - Perka odłożyła talerze i otarła się pupą o łono kuzynki. - Przysłuchiwałaś się im całkiem spokojnie.
- Mam mokro… między udami..- mruknęła Sroka kąsając płatek uszny pieszczonej namiętnie Zosi, na której to pupie powstał wyraźny wilgotny ślad.
- Och… i co z tym zrobimy? - Zosia obejrzała się ponad ramieniem na Basię.
- Zajmiesz się potrzebami gościa?- jęknęła podnieconym głosem kuzynka i mocniej ścisnęła biust Perki.
- A usiądziesz na blacie? - Perka poklepała miejsce przed sobą.
- Skoro tak ładnie prosisz.- Basia puściła swą zdobycz i zgrabnie wskoczyła na blat.
- To co teraz spytała?- spytała z uśmiechem.
Perka zamiast przyklęknąć wypięła się mocno w stronę Jagody i przywarła ustami do kwiatu kuzynki od razu zanurzając język w jej kobiecości.
- Mhmm..- zamruczała Basia której ciało naparło na Zosię, biodra falowały a ona sama oddychała pod pieszczotami rudej kuzynki. Pieguska zresztą też otrzymała swoją nagrodę, zwinny języczek Wilgi smyrał pomiędzy jej pośladkami, a palce zanurzyły się mocno i nieco boleśnie w jej kobiecości.
Perka także sięgnęła palcami do kwiatu kuzynki i wbiła się w niego ssąc mocno jej wrażliwy punkcik. Odpowiedzią na to był głośny jęk aprobaty. Ciało Basi zafalowało, dłoń głaskała czule pukle kochanki. A Jagoda rozpraszała rudowłosą czułymi muśnięciami na pupie, i głośnymi szturmami na jej kobiecość. Zosia starała się utrzymać równe tempo pieszczot poruszając własną pupą i potęgując ofiarowywane przez Wilgę doznania. Kobiecość Basi domagała się pieszczot mocząc coraz bardziej, jej całe ciało się ich domagało… bo wiła się mocno i pojękiwała głośno. A sam języczek Jagody nie dawał się Perce skupić. Wił się tam gdzie lubiła… prowokował. Palce, brutalni żołnierze w drapieżnych szturmach przynoszący ból i rozkosz… dawały trochę ulgi Zosi. Zresztą Jagoda świadoma teraz możliwości kochanki, nie oszczędzała w ogóle jej intymnego zakątka.
Szturmy malarki sprawiały, że Zosia sama była coraz brutalniejsza w swoich atakach na kwiat kuzynki, wsuwając w niego kolejne palce i poruszając dłonią coraz szybciej.
 
Aiko jest offline  
Stary 19-02-2019, 08:13   #94
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wieczór we dwie

Rozległ się jakiś “beep” w pokoju obok, ale kto miałby zwracać na to uwagę. Na pewno nie Basia pojękująca głośno i wijąca się na blacie coraz bardziej. W końcu nie wytrzymała i doszła z głośnym jękiem. Po czym opuściła głowę drżąc od doznań. Jagoda zaś, tylko zmieniła dłoń z oddaniem i brutalnością pieszcząc pupę i łono kochanki. Perka oparła się o łono kuzynki i już w pełni poddała doznaniom ofiarowywanym przez Jagodę. Po kilku kolejnych ruchach sama obwieściła okrzykiem swój szczyt.
- Czy… czy wy też to słyszałyście?- szepnęła Sroka cicho spoglądając na obie dziewczyny, jedną tulącą się do jej łona, drugą tulącą się pupy pierwszej.
- Tak… twój telefon? - Zosia podniosła głowę i obejrzała się na miejsce gdzie jeszcze niedawno jadły posiłek.
- Tak… chyba się zasiedziałam. - stwierdziła cicho Basia i zaśmiała nerwowo. - Będę musiała się zbierać. Wpadnę po swoje rzeczy jutro, ok. A filmu nie pokazujcie nikomu.
- Jasne. - Perka oswobodziła kuzynkę ze swoich objęć. - Tylko może daj znać sms-em, w porządku?
- I zepsuć niespodziankę?- odparła zaczepnie Basia ubierając się pospiesznie.- Nigdy! Nie znacie czasu, ni godziny.
Perka zaśmiała się cicho.
- Wobec tego udanej nocy. - Zupełnie naga odprowadziła kuzynkę wzrokiem i zaczekała aż opuści mieszkanie, nim odezwała się do Wilgi. - Na co masz teraz ochotę?
- Na to co robiłaś z Basią na łóżku, ale wpierw powinnaś mnie rozebrać.- mruknęła wstydliwie Wilga.
Zosia podeszła do kochanki i obejmując ją sięgnęła do zapięcia jej spódnicy.
- Dokładnie tak jak ja z Basią, czy też może tak jak ty z Basią? - Uśmiechnęła się oswobadzając malarkę z kolejnej części jej garderoby.
- Dokładnie jak Basia z tobą… myślę że jestem gotowa.- zawstydziła się Wilga i spuszczając wzrok w dół.
Perka objęła ją dociskając do swojego ciała.
- Chcesz mnie brać czy być brana? - Pocałowała ramię kochanki i poruszyła się, sprawiając że ich piersi się o siebie otarły.
- Brana… potem może cię zakuję w kajdanki, chciałabyś? -zamruczała kocio i złowieszczo. W końcu budziła się ta jej strona natury, której Perka była służką i zabawką zarazem.
- Chętnie. - Zosia pociągnęła ją w stronę łóżka, na którym leżało dildo. - A co myślisz o słowach mojej mamy? Że któraś z nas może zostać Babą Jagą?
- Ja nie jestem nawet dobrą czarownicą, a co dopiero Babą Jagą…- zaśmiała się cicho Jagoda, a potem spochmurniała.- Myślisz, że powinnyśmy trochę… uspokoić się, być grzeczne? Czy… sama nie wiem. Może nie powinnyśmy się bawić w panią i służącą?
- To pytanie do ciebie kochana. - Perka popchnęła malarkę na łóżko i przewróciła na brzuch. Położyła się na niej sięgając do wilgotnego kwiatu Wilgi i szepcząc do jej ucha. - Czy chcesz mnie mieć tylko dla siebie? Czy myślisz tylko o mnie? - Wsunęła palce delikatnie drażniąc kochankę.
- No… o tobie..- jęknęła cicho Jagoda prężąc się pod dotykiem Perki.- Tylko o tobie… ale… wiesz… nie przeszkadzało mi jak zwiałaś na całą noc do Patryka.
- W ogóle? - Zosia poruszała palcami, chcąc przygotować kochankę, na nieco większe wypełnienie.
- Wiedziałam gdzie jesteś… wiedziałam, że jesteś… bezpieczna. Dlaczego miałabym ci odbierać tą… przyjeeemnośc.- malarka zaczęła instynktownie kręcić pupą i oddychać ciężej.
- Unieś pupę. - Zosia pomogła kochance prowadząc palcami w jej wnętrzu jej kwiatuszek ku górze. Dopiero gdy przyjęła oczekiwaną pozycję zabrała dłoń by po chwili wsunąć do kobiecości kochanki dildo. Wilga pisnęła cicho i drżąc… spytała.- Jesteś zła na mnie? -
Jej kwiatuszek przyjął podbijającą ją zabawkę z lubieżnym mlaśnięciem. Bądź co bądź artystka była już przez pewien czas pobudzana.
- Czemu tak uważasz? - Perka poruszyła nieznacznie dildem.
- No… bo nie wiem, czy uraziło cię to… że nie jestem… zazdrosna…- jęknęła jej “ofiara” kręcąc mocniej pośladkami i dysząc w pupę.- Chcesz… bym cię… miała tylko dla siebie?
- Chce byśmy były przyjaciółkami… - Zosia uniosła się i powoli zaczęła nabijać na dildo. - ...które sprawiają sobie przyjemność.
- Czyliii.. tak jak teraz? - jęknęła artystka mocniej wypinając pośladk i drżąc dodała.- Mogę być twoją panią Zosiu, mogę ci rozkazywać.. wiązać… ale nie cały czas.
- Mi to odpowiada… i nie jestem zła. - Perka nabiła się ile była w stanie, czując jak jej ciało drży. Powoli zaczęła się poruszać.
- To dobrze, dobrze… bardzo dobrze.- pojękiwała Wilga sama wychodząc biodrami w kierunku szturmów na swoją kobiecość. Trudno było stwierdzić czy dotarły do niej słowa Zosi. Zamknęła bowiem oczy i zaciskała palce na pościeli, poddając się podbojom jej intymnego zakątka i doznaniom przez nie wywoływanym.
Perka starała się być delikatna, wiedziała że Wilga nie ma doświadczenia z ostrzejszymi igraszkami, a powolne i równe tempo i jej przynosiło sporo frajdy, wyrywając z ust rudej czarownicy coraz głośniejsze jęki.Przygryzając wargę w podnieceniu okularnica wiła się jak kotka, ba… pomiaułkiwała nawet zerkając na kochankę. Wyraźnie się jej ta zabawa podobała, a każdy ruch bioder Zosi popychał jej ciało ku spełnieniu. Perka pozwoliła sobie na to by nieco przyspieszyć tempo. Jej ciało domagało się dużo więcej, drżąc intensywnie, ale nie chciała zrobić malarce krzywdy. Na szczęście kochanka była już blisko, zerkając na Zosię doszła mocno wypinając pupę w jej kierunku.
Perka poruszyła się jeszcze kilka razy i zamarła, czując że jeśli będzie kontynuować może stracić nad sobą kontrolę.
- To było… przyjemne.- uśmiechnęła się czule Jagoda nie zmieniając pozycji.
- T..tak. - Perka jęknęła niemal boleśnie. - Czy… weźmiesz mnie mocno?
- Dddobrze.- odparła ciepło kochanka i spytała bezradnie.- Jak chcesz… bym to zrobiła tym razem?
Perka wysunęła dildo z kochanki i opadła na łóżko, prezentując przed Wilgą swoją wypełniona kobiecość.
- Jak tylko masz ochotę… moja Pani. - Uśmiechnęła się lubieżnie i poruszyła biodrami, wprawiając zabawkę w ruch.
- Mam ochotę…- przygryzła wargę malarka przyglądając się Zosi.- cię związać.
- Kajdanki i pasy do nóg są w torbie na sofie. - Perka z trudem powstrzymywała się by nie chwycić dilda i nie zacząć się nim zabawiać. Jagoda zaś szybko wygrzebała i wiązania i nowiuśki duży wibrator. Wkrótce Zosia straciła szansę samozaspokajania, gdy jej ręce zostały przypięte do łóżka, a potem nogi.
Wilga uwolniła kochankę od plastikowej zabawki i kładąc się obok niej szepnęła jej do ucha.
- Twoja Pani chce się trochę podroczyć z tobą.
I włączony wibrator zaczął muskać twarde szczyty piersi Perki.
- Może tak być?- zapytała z troską ta delikatniejsza strona jej Pani.
- Chyba… nie mam wyboru, czyż nie? - Perka uśmiechnęła się do malarki czując, jak jej ciało zaczyna coraz mocniej drżeć od delikatnych wibracji.
- Nie masz…- szepnęła lubieżnie Jagoda i zabrała się za lizanie i smakowanie miękkimi wargami twardego kamyczka piersi Zosi. Wibrator ustawiony na najwyższe obroty przesunął się po twardych mięśniach brzucha rudowłosej w dół, ku spragnionej dotyku kobiecości.
Perka naprężyła się w więzach starając się nieco przybliżyć swój kwiatuszek do upragnionej zabawki.
- Zrobisz wszystko… prawda?- mruknęła lubieżnie malarka skubiąc ząbkami szczyt piersi Zosi. Pocierała wibratorem wrażliwy punkcik jej łona, nie dając mu się jednak zanurzyć głębiej.- Dla swojej pani.
- T...tak. - Perka z trudem wydusiła z siebie pojedyncze słowo, czując jak dreszcze stają się nie do zniesienia. Pragnęła spełnienia… tu.. teraz… już.
- To dobrze… bo ja też chcę pobawić się pejczem…- szepnęła jej do ucha Jagoda tuląc swoje nagie ciało do jej i wciskając twardy przedmiot w jej intymny zakątek, aż do oporu. Przedmiot przeszył całe jej ciało drżeniem.
Perka była w stanie jedynie jęknąć głośno w odpowiedzi. Jej biodra naparły na wibrator, a ciało otuliło się wokół drżącej zabawki. Poczuła ulgę, ale jedynie na chwilę. Potrzebowała więcej. Jej Pani zaś zaczęła kąsać jej ciało, piersi i brzuch, poruszając mocno i energicznie zabawką, bezustannie i bez litości dla jej ciała.
Kilka intensywnych ruchów wystarczyło by ruda czarownica doszła z głośnym okrzykiem. Dreszcze uspokajały się, jednak po jej ciałe nadal rozchodziły się wibracje, nie pozwalając oddechowi i sercu się uspokoić.
Jagoda zaś zostawiła ją tak, z wibrującą zabawką wynurzającą się z jej intymnego zakątka, by sięgnąć do torby po kolejną zabawkę. Pejcz. Uklękła z nim okrakiem nad biodrami kochanki i przesunęła nim powoli po jej biuście. By Zosia wiedziała co ją czeka.
Perka przyglądała się tej zabawie czując jak w błyskawicznym tempie powraca do niej pragnienie. Uniosła nawet nieco ciało, na tyle na ile pozwalały jej więcej, by otrzeć się o pejcz.
Jagoda z lubieżnym uśmiechem uniosła rękę i zamachnęła się. Pejcz boleśnie uderzył o obie piersi Zosi, przesuwając się po łuku. Ból ów mieszał się z doznaniami nadal wibrującej zabawki w intymnym zakątku rudowłosej. Perka jęknęła. Jej ciało odruchowo wierzgnęło w więzach. Wpatrywała się rozpalonym wzrokiem w kochankę, czekając na kolejne uderzenie. Czy możliwe było by naprawdę jedna z nich była Babą Jagą?
Na razie Jagoda była w pełni jej Panią. Pogrążona twarz w mroku, gibkie ciało… krągłe piersi unoszące się w szybkim pełnym podniecenia oddechu. Kolejne smagnięcie, kolejny impuls bólu który przerywał na moment rozkoszne doznania płynące z wciąż podbijanego wibracjami łona Zosi.
Perka jęknęła głośniej. Chciała zewrzeć uda, poczuć mocniej doznania od wibratora, jednak pasy trzymały jej nogi. A jej Pani była bezlitosna smagając mocnymi uderzeniami drżące piersi kochanki. Jej mokre podbrzusze zaczęło się o ciepły brzuch rudej czarownicy. Jej Pani była coraz bardziej rozpalona.
- Pani… proszę… zrobię co zechcesz. - Perka chciała znów poczuć spełnienie, znów dotrzeć na szczyt.
- Co moja… służko?- spytała malarka zmysłowym tonem głosu, całkowicie zapominając się w zabawie. Kolejne smagnięcie bicza otarło się o twarde szczyty zaczerwionego biustu.
- Chcę dojść… - Perka zaskomlała wijąc się na tyle na ile pozwalały jej więzy.
- Nie wiem… czy ci na to pozwolić… naprawdę… wszystko?- wstała. Stopa w pończoszce musnęła palcami usta związanej kochanki.
Perka pochwyciła duży palec malarki i possała go mocno.
- Naprawdę… wszystko…- stwierdziła łaskawie jej Pani, pozwalając swojej “pokojówce” oddawać hołd. Stopała muskała wargi Zosi pozwalając jej na niewolnicze wielbienie.
Perka wyciągnęła język i próbowała się nim owinąć wokół dotykających ją palców. Nie była w stanie myśleć i pozwalała ciału robić to co podpowiadał mu instynkt. Całowała palce z uwielbieniem spoglądając na swą Panią lubieżnie. A ta… dotykała swojej kobiecości, patrząc jak jej stopa jest wielbiona. Zosia słyszała jej ciężki od pożądania oddech, widziała jej palce tańczące po kwiatuszku. Twarzy nie… twarz tonęła w mroku. Jagoda równie dobrze mogła być jakąś femme fatale, albo sukkubem. Tak zatonęła w swojej fantazji, że była niemal inną osobą. Nawet jej głos był władczy i zmysłowy.
- Musisz się… bardziej starać. - szeptała cicho i lubieżnie.
Perka zaczęła podszczypywać wargami stopę kochanki, zmierzając w stronę jej kostki na tyle na ile pozwalały jej więzy. A jej pani pozwalała jej na to, podsuwając kostkę pod usta. Pieściła się intensywnie rozpalana tym co widziała przed sobą, drżała… podobnie jak sama Perka czując przyjemne drżenie w podbrzuszu i pieczenie skóry obitej wcześniej pejczykiem. Zosia sięgnęła wargami dalej w stronę łydki kochanki. Jak najdalej byleby tylko dostać się do tego wypieszczonego kwiatuszka, by zanużyć w nim swoje usta.
Jej Pani doceniła jej wysiłki. Opadła na kolana, pochwyciła Zosię za włosy i przycisnęła jej twarz do swego rozpalonego pożądaniem podbrzusza. Perka niczym wygłodniałe zwierze przywarła wargami do kobiecości kochanki, spijając jej kobiece soki. Zanurzając język w kwiecie Wilgi, czubkiem nosa drażniła jej wrażliwy punkcik.
- Dddobrze…- pochwaliła ją Wilga pomrukując z przyjemności. Jej biodra leniwie poruszały się pod wpływem pieszczoty uwięzionej kochanki. Wodziła palcami po swoich piersiach i prowokująco muskała ich szczyty, podczas gdy zabawka między udami Zosi przyjemnie drażniła zmysły jej “pokojówki”.
Zosia chciała więcej, chciała by ktoś poruszył wibrującym urządzeniem… wepchnął je w nią… mocno. Przyspieszyła ruchy warg starając się zaspokoić swoją Panią. Głośny oddech i ciche jęki świadczyły o zadowoleniu jej Pani z pieszczot podobnie jak wilgotny kwiatuszek i leniwie kołyszące się biodra. To był dobry znak… jej Pani była już blisko szczytu. A wtedy… może wtedy łaskawie zlituje się nad swoją niewolnicą, rozkosznie torturowaną przez zabawkę między udami. Tu w mroku i intymności przesyconej upajającymi zapachami podnieconych kobiet łatwo było zagubić tożsamość. Zejść do tej prostej relacji Pani-Niewolnica. Zapomnieć o imieniu. Może nawet zbyt łatwo.
Perka possała mocniej wrażliwy punkcik kochanki. Jej ciało wiło się na pościeli na tyle na ile pozwalały mu więzy. Chciała dojść i w tej chwili liczyła się tylko ta potrzeba.
- Dooobrzeeee. - chwaląc jej wysiłki Pani poddała się rozkoszy szczytowania. Jej ciało wygięło się w łuk i w końcu krzyknęła głośno. Odsunęła się z trudem, drżała na całym ciele, gdy Zosia szarpała się w więzach, tak nieznośnie drażniona przez wibrującą zabawkę. Jej Pani wstała z trudem i postawiła stopę na jej łonie, leniwymi ruchami boleśnie wciskając duży przedmiot w jej rozpalony i wilgotny jednocześnie kwiatuszek.
Perka krzyknęła z bólu i rozkoszy. Jej ciało odruchowo chciało się cofnąć ale nie było w stanie.
- Pani… - Jęknęła po czym doszła intensywnie z kolejnym okrzykiem, chaotycznie poruszając przy tym biodrami.
- Co? - zapytała zmysłowo Pani przyglądając się swojej niewolnicy łapiącej oddech po nagłym spełnieniu.- Co chciałaś powiedzieć?
Perka czuła nacisk na swój kwiat. Wibracje zdawały się być nie do wytrzymania, sprawiały że całe jej ciało przeszywały niemal bolesne dreszcze.
- Jeszcze… Pani. Proszę jeszcze. - Wymamrotała poruszając biodrami.
- Jeszcze?- Pani poruszyła stopą, kręcąc zabawką w wilgotnym zakątku Zosi. Dziewczyna nie widziała twarzy swojej kochanki, ale wyobraźnia podpowiadała sadystyczny uśmieszek. Wibrujący przedmiot przemieszczał się czasem, boleśnie testując możliwości kwiatuszka rudowłosej, całkowicie zdanej na kaprysy swej Pani. Wiła się dziko w więzach, coraz bardziej zdając sobie jak bezbronna jest.
Perka pojękiwała z bólu i rozkoszy nie mogąc zrobić wiele więcej. Z trudem łapała oddech starając się dostrzec twarz swojej kochanki. Było jednak zbyt ciemno, a doznania powodowały zamglenie spojrzenia. Zosia torturowana rozkoszą docierała do skraju ekstazy i swojej wytrzymałości. Serce waliło jej jak młot kowalski, ciało perliło się potem, była rozgrzana i to dosłownie. Doszła ponownie i opadła na łóżko nie mając już siły na nic. Oddychała z trudem wpatrując się w ciemność i czując jak jej głowa odpływa.
Kolejny ruch stopy, kolejny głośny jęk z jej ust i ciemność… rozkoszna miękka ciemność.
- … osiu… że… łam… zwij…- tylko ten głos nie dawał długo zażywać tego cudownego niebytu. Głos i uderzenia w twarz. Zofia otworzyła oczy i zobaczyła zapłakaną Jagodę. Ta rycząc głośno wtuliła się w szyję Perki twarzą.- Tak się baaaałam! Myślałam… myślałaam, że umarłaś!
- Nic… nic mi nie jest… - Zosia poruszyła rękami sprawdzając czy nadal ma na sobie więzy. Nadal je miała niestety. Jagoda usunęła jedynie zabawką z obolałej kobiecości
- Potrafisz spoliczkować, wiesz?
- Przepraszam. Przepraszam za wszystko. Poniosło mnie.- pochlipywała Wilga wtulona twarzą w jej ramię.- Czemu mi na to pozwoliłaś?
- Bo to było potwornie przyjemne… - Perka przechyliła twarz i ucałowała czubek głowy Jagody. - rozwiążesz mnie?
- Tak. Tak. - odparła szybko malarka i zabrała się za uwalnianie obu rąk kochanki. Najpierw prawą, a potem drugą. - Łatwo jest być… władczą gdy jest ciemno.
- Yhym… dobrze ci szło. - Perka roztarła nadgarstki czekając aż kochanka uwolni także jej stopy.
- No… nie wiem czy to dobrze, że szło mi dobrze.- tyłeczek Jagody machał Perce przed twarzą, gdy ta uwalniała nogi kochanki.
- To ja powinnam dać ci znać… że wystarczy… tak to działa. - Zosia sięgnęła jedną dłonią i pomału przesunęła palcami po zgrabnej pupie malarki.
- Nie posłuchałabym… cię…- szepnęła Wilga i zadrżała czując palce na swojej pupie.
- To nieładnie… w tych zabawach… zazwyczaj jest jakieś bezpieczne słowo. - Palce Zosi zsunęły się pomiędzy pośladki Jagody i wodziły między nimi z góry na dół.
- Ale wiesz… że… nie wiem.. czy bym cię posłu… chała.- pisnęła artystka drżąc pod dotykiem. Ale nie odsunęła pośladków od jej palca.
- A więc musimy to wypracować. - Zosia zanurzyła palec w tylnych wrotach kochanki. - Toż zależy nam na wspólnym zaufaniu, prawda?
- Ale…- pisnęła Jagoda opadając twarzą w łóżko, a przez to mocniej wypinając tyłeczek.
- Ja… całkiem zapomniałam się… w tym… to było przyjemne… cię zniewolić… podniecające.- łkała z rozkoszy.
- Nie ma w tym nic złego. - Palec Zosi zaczął pomału wsuwać się i wysuwać z kochanki. - Ale chyba nie podoba ci się gdy omdlewam.
- Nie… nie podoba…- Jagoda drżała i pojękiwała poddając się władzy paluszka Zosi.
- A tak będziemy to mogły przedłużać nasze zabawy. - Palec Perki pomału przyspieszał. - I przedłużać.
- Zosiu… jesteś… niiieepoprawnym.. łakomczuuuszkiem.- pisnęła Jagoda drżąc coraz bardziej i kręcą pupą oddychając coraz ciężej.Była już blisko.
- Bardzo ci to przeszkadza, prawda? - Perka sięgnęła drugą dłonią i delikatnie potarła wrażliwy punkcik na kwiecie kochanki.
- Nieee...wiiiemm.- pisnęła malarka drżąc i zaciskając dłonie na pościeli. I po chwili z głośnym jękiem doszła.
Perka uniosła się i pocałowała wypiętą pupę kochanki, wysuwając z niej palec. Mocno objęła Jagodę układając głowę na jej plecach.
- Uwielbiam cię doprowadzać. - Wyszeptała wprost w rozpaloną skórę.
- To miłe…- odparła z uśmiechem Jagoda i szepnęła.- … ale ja odkryłam, że to co lubię nie jest... miłe.
- Hm… i co z tym zrobimy? - Perka pocałowała plecy malarki.
- Nie wiem…- Jagoda wyraźnie była tym zasmucona.- Dziś nie będzie Pani i służki, dobrze?
- Dobrze. Jeśli tylko masz takie życzenie. - Perka pociągnęła malarkę, tak by ta usiadła na jej udach i objęła ją mocno. - To na co masz ochotę?
- Ja? Przecież cały czas spełniamy moje kaprysy. - przypomniała jej Jagoda tuląc się plecami do biustu rudowłosej.
- Wobec tego, chcę byś mnie narysowała. - Perka wypuściła malarkę.
- Dobrze. Ty zaświeć światła i wybierz pozę, a ja wezmę szkicownik. - odparła Wilga idąc do swoich rzeczy.
Perka zgarnęła z łóżka ich zabawki i wyniosła je do torby, po drodze zapalając światła. Zupełnie naga rozsiadła się na sofie, podpierając głowę na jednej ręce i tak układając nogi, że nieco majaczyła między nimi jej zaczerwieniona kobiecość.
- Gotowa. - Uśmiechnęła się do malarki.
- Mhmm…- golutka Jagoda poprawiła okulary na nosie i zaczęła rysować. Całkowicie skupiła się na tym zadaniu, co chwilę zerkając na Zosię. Ta zaś przekonywała się, że pozowanie jest nudne i męczące na dłuższą metę. Po kilkunastu minutach ułożyła wolną rękę na wcięciu w talii i sięgnęła dłonią do własnego kwiatuszka. Uważnie obserwując Jagodę zaczęła powoli poruszać palcami.
- Tak mam cię… narysować?- zapytała cicho i nieco speszona artystka przyglądając się działaniom rudowłosej.
- Jeśli ci to nie przeszkadza. - Palce rudej czarownicy to znikały, to pojawiały się, pieszcząc coraz bardziej wilgotną kobiecość.
- No to… trochę rozprasza… ale nie przeszkadza.- rzekła zawstydzona artystka poruszając ołówkiem na papierze.
- Myślę, że moje jęki będą bardziej rozpraszające. - Palce Zosi nieco przyspieszyły. - Jesteś piękna.
- I kto to mówi. - odparła skulona na krześle Jagoda, skupiona na swojej pracy.
- Kobieta, która się właśnie masturbuje oglądając ciebie. - Perka potarła mocniej swój wrażliwy punkcik i jęknęła cicho.
- Może bardziej podnieca cię to, że jesteś obserwowana, albo że wyślesz ten rysunek Patrykowi?- droczyła się z nią artystka, coraz bardziej jednak zaciskając uda.
- To dobre pomysły… choć myślałam głównie o tym jak pieściłabyś mnie tym ołóweczkiem. Jeden z palców Zosi zanurzył się sugestywnie w jej wnętrzu wyrywając z ust Perki głośniejsze jęknięcie.
Jagoda westchnęła cicho i uśmiechając się odłożyła rysunek podchodząc do Zosi. Usiadła i spytała. - Tego chcesz?
Musnęła końcówką zakończoną gumką jej pierś.
Zosia zamruczała z zadowolenia i poruszyła mocniej dłonią na swej kobiecości.
- Skoro wystarczy…- gumka krążyła i pocierała twardy kamyczek piersi Zosi. Jagoda zaś dodała.- Ukończyłam szkic, jeśliby cię to interesowało.
- Chętnie zobaczę. - Zosia uśmiechnęła się do kochanki. - Kusiło… byś umieściła ten ołówek w innym miejscu.
- W twojej pupie… przed chwilą…- mruknęła lubieżnie Jagoda.-... jak się zaczęłaś bawić.
- Yhym… - Perka rozchyliła szerzej nogi pokazując jak jej własne paluszki znikają wewnątrz zaczerwienionego kwiatu.
- Widzę… że nie doceniłam cię. Trochę się bałam, że zrobiłam ci krzywdę tam… gdy zemdlałaś.- dodała z uśmiechem ulgi artystka i nachyliła się, by zacząć całować i kąsać biust kochanki.
- Nie… to po prostu było za dużo rozkoszy na raz. - Zosia zamruczała i wyprężyła się niczym kocica.
- Muszę zapamiętać, by w takim razie nie oszczędzać cię..- wodziła językiem po zaczerwieniach muskała wargami twarde szczyty, przyssając się do nich.
- Chyba… i tak tego nie robiłaś. - Perka sięgnęła drugą dłonią i wsunęła jeden palec we własną pupę.
- No chyba nie…- przygryzła twardy szczyt piersi kochanki, coraz bardziej podniecona.
Perka przyspieszyła ruchy własnych dłoni.
- Tak… - Czuła jak od tych niewinnych igraszek zaraz dojdzie. Malarka zajęta delikatnym lizanie i kąsaniem biustu Zosi nie przeszkadzała jej w działaniach. Skupiła swe smakowanie na piersiach rudej czarownicy i korzystała tylko z ust. Perka doszła z cichym okrzykiem i opadła plecami na sofę, łapiąc oddech po szczycie. Poruszała drżącymi palcami w swoim wnętrzu przyglądając się z półprzymkniętych powiek kochance. Artystka przyglądała się z fascynacją swojej kochance i z uśmiechała lubieżnie.
- Chcesz mi pokazać ten szkic? - Perka nachyliła się i ucałowała malarkę.
- Oczywiście. -Wilga zeskoczyła z łóżka i ruszyła po szkicownik, by pokazać Zosi jej lubieżny nagi akt. Całkiem udany szkic, bo okularnica miała talent.
- Chciałabyś coś jeszcze narysować. - Perka przyglądała się tej pracy zadowolona.
- To znaczy? Nie rozumiem. - spytała Jagoda przyglądając się Zosi zdziwiona.- Masz jakieś sugestie?
- Może miałaś w głowie jakąś pozę. - Zosia oddała szkic malarce i przeciągnęła się na sofie. - Chciałabyś mnie jeszcze porysować? Czy może masz ochotę na coś innego. - Uśmiechnęła się lubieżnie do kochanki.
- Obawiam się że… moja poza by cię skrępowała i to dosłownie.- odparła z uśmiechem Jagoda wystawiając język Zosi. - Ale jak się ładnie ubierzesz, to mogę ci zrobić fotkę do wysłania Patrykowi. Tylko nie pisz że to ja… może jakaś inna koleżanka je robiła?
Wskazała dłonią na ich specjalne zakupy.- Mówię o tych strojach.
- Brzmi ciekawie. - Perka sięgnęła do torby i zaczęła wydobywać kolejne kostiumy. - Pokojówka? Służąca? Pielęgniarka… a może Sekretarka? - Przykładała kostiumy do swojego nagiego ciała, prezentując je malarce.
- Nie wiem… może pielęgniarka? - wymruczała zaczerwieniona na twarzy Jagoda.
Perka przytaknęła i zaczęła się wciskać w ciasny kostium cały czas zerkając przy tym na Jagodę.
[MEDIA]https://i.postimg.cc/2SBNhB1J/costume.jpg[/MEDIA]
- Podoba ci się? - Spytała, dopinając jedną z siateczkowych pończoch.
- Mhmm…- zarumieniła się artystka wodząc spojrzeniem po Zosi i oblizując językiem wargi. Jej zachowanie potwierdzało jej słowa.
- Czyli… robimy zdjęcie? - Perka podała jej telefon. - Jak myślisz? Jaka poza?
- Mi się podoba.- oceniła Jagoda przyglądając się to Zosi, to telefonowi.- A poza… w każdej będzie kusząca. Tak sądzę.
Perka usiadła na stole, zakładając nogę na nogę.
- Teraz jestem kusząca? - Mrugnęła do Wilgi.
- Tak. Jesteś bardzo…- zamruczała z lubieżnym uśmiechem Jagoda celując z kamery komórki.- … kusząca.
Perka nachyliła się nieco eksponując mocniej biust i spoglądając lubieżnie na malarkę.
- To… lepsza poza…- odparła zawstydzona i pobudzona kochanka przyglądając się ze Zosi przez kamerkę telefonu.
Zosia odchyliła się teraz do tyłu wyginając się seksownie w łuk i ustawiając jedną z nóg na pobliskim krześle, tak że spod krótkiej spódniczki widać było jej nagą kobiecość.
- Może Pani doktor chciałaby mnie zbadać. - Wymruczała.
- To raczej ty powinnaś badać mnie. - zachichotała Jagoda chichocząc wesoło i robiąc fotki.
- Tak? - Perka uśmiechnęła się lubieżnie. Wyjęła z kieszonki mały termometr, jedno z dwóch akcesoriów, obok stetoskopu, dołączonych do kostiumu. - Czy coś się boli? Może powinnyśmy zmierzyć temperaturę?
- Nie wiem… nie czuję boli, ale na pewno jest mi gorąco.- mruknęła zadziornie okularnica wodząc spojrzeniem po Zosi.
- Gdzie? Może należałoby sprawdzić temperaturę? - Perka wstała ze stołu i ruszyła w kierunku malarki z termometrem.
- Wszędzie…- zachichotała cicho malarka robiąc kolejne zdjęcie Zosi.
- Usiądziesz na sofie? - Perka uśmiechnęła się lubieżnie. - Sprawdzimy czy to cacuszko działa.
- Dobrze…- odparła artystka siadając grzecznie na sofie. Bardziej przycupnęła, niż usiadła. Przyglądała się działaniu kochanki, z zawstydzeniem, zaciekawieniem i pożądaniem.
Zosia popchnęła ją delikatnie by się oparła i rozchyliła szeroko nogi malarki.
- Wiesz gdzie się wkłada takie termometry? - Spytała przesuwając niewielkim przedmiotem po kwiecie Jagody.
- Nie bardzo…- jęknęła cichutko Jagoda drżąc.- … ale oddaję się w twoje ręce.
Perka powędrowała termometrem niżej i pomału zaczęła go wsuwać w pupę Wilgi.
- Przyznaj się… bardzo ci ta sytuacja odpowiada. - Wilga naprężyła się poddając ingerencji przedmiotu w jej ciało. Jej oddech przyspieszył wyraźnie, a oczy lśniły pożądaniem.
- Nie mam pojęcia co masz na myśli. - Zosia zaczęła poruszać termometrem w pupie kochanki.
- Kłamiesz. - jęknęła Jagoda sięgając palcami do swojej kobiecości i prężąc się zmysłow.- I to kiepsko.
- Hm.. nawet działa. - Perka przyjrzała się poruszającemu się słupkowi. - Masz ochotę na eksperyment?
- Jaki? - zapytała artystką drżąc od doznań i przyglądając się kochance.
- Sprawdzimy czy temperatura będzie rosła. - Perka sięgnęła do torby z zakupami i wyciągnęła jeden z wibratorów, którymi bawiła się z Kingą. - Czy moja pacjentka mogłaby zabrać swoje cudowne paluszki?
- Wiesz dobrze że tak.- odparła z wyrzutem Jagoda, acz posłusznie wykonała polecenie kochanki.
Perka uruchomiła wibrator i pomału zaczęła go wsuwać w kwiat kochanki. Zosia nachyliła się i przywarła ustami to szczytu jednej z piersi, ssąc go mocno.
Ciało Jagody napięło się i naprężyło. Oddech malarki przyspieszył, gdy poddawała się pieszczocie. Głaszcząc pielęgniarkę po włosach i pomrukując zmysłowo okularnica, oddawała się dotykowi kochanki. Zosia zaczęła poruszać wibratorem w kobiecości malarki, zerkając czasem na termometr.
- Hm.. chyba temperatura rośnie. - Wymruczała lubieżnie nim powróciła do pieszczenia piersi kochanki.
- Mhmm…- odpowiedź od wijącej się w pożądaniu Jagody mogła być tylko jedna. Jej ciało wprost wychodziło na spotkanie pieszczotom Zosi i intruzom w jej ciele. Oddychała ciężko i przymknęła oczy szykując się na kolejny impuls ekstazy… który miał wkrótce nadejść.
Perka przyspieszyła ruchy wibratora i zaczęła nieznacznie poruszać termometrem w pupie kochanki. Im szybsze ruchy dłoni aplikowała kochance pielęgniarka, tym mocniej pojękiwała, tym bardziej się wiła jej pacjentka. Ciało jej drżało, piersi unosiły w gwałtownym oddechu, aż w końcu…. Jagoda wygięła się w łuk dochodząc z głośnym jękiem.
Perka odsunęła się pozostawiając wypełnienie w otworach kochanki i spojrzała z uśmiechem na termometr.
- No no.. cieplutko. To chyba gorączka. - Wymruczała patrząc lubieżnie na malarkę.
- Którą… sama… wywołałaś.- stopa Jagody wsunęła się po kostium Zosi i władczo musnęła ją między udami.
- Zalecam leżeć i dużo pić. - Zosia wyszczerzyła się, ocierając się swoim nagim kwiatuszkiem o stopę malarki.
- Mhmm… i co jeszcze?- zapytała artystka z lubieżnym uśmiechem, mocniej pocierając stopą o ów intymny zakątek kochanki.
- Jeśli… Pani się położy… z przyjemnością ją napoję. - Perka na zachętę rozpięła nieco swój strój, odsłaniając napięte i sterczące piersi.
- Tak.- zgodziła się z nią Jagoda grzecznie się kładąc na łóżku.
A Perka skorzystała z okazji by przyklęknąć ponad jej głową, tak by Wilga miała dostęp do jej kwiatuszka.
- Na zdrowie. - Osunęła się nieco przywierając kobiecością do ust kochanki.
- Tak…- jęknęła Jagoda i po chwili zaczęła zlizywać podniecenie z kwiatuszka pielęgniarki. Tę czynność na moment przerwało głośne i natarczywe… walenie pięści w drzwi jej mieszkania.
 
Aiko jest offline  
Stary 19-03-2019, 21:14   #95
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Wizyta

- Hm… ciekawe kto to. - Perka nie poruszyła się, zbyt dobrze jej teraz było.
- Mhmm..- język Jagody sięgał głębiej, bardziej “spragniony”, wodzący leniwie po intymnym zakątku. Nie przerwało to jednak głośnych uderzeń w drzwi wejściowe Perki. Ktoś był uparty.
- Myślisz..., - Perka miała problemy z myśleniem. - że powinnam sprawdzić?
- Mhmm…- Jagoda muskała pocałunkami jej kobiecość i wodziła dłońmi po udach i pupie, zupełnie zatonąwszy w tej sytuacji. Ona nawet nie próbowała myśleć.
Perka także poddała się tym uczuciom nie zważając na pukanie, zaczęła poruszać biodrami na ustach kochanki. A Jagoda zacisnęła dłonie pośladkach pielęgniarki, jej język wił się po bramie rozkoszy Zosi, muskał dzwoneczek leniwie. Przesuwała po jej wrażliwym zakątku spijając każdą kropelkę wilgoci i ignorując owo kołatanie do drzwi.
Zosia pochwyciła swoje obnażone piersi i zaczęła je ugniatać intensywnie. Po dłuższej chwili wypełnionej łomotem do drzwi Perka doszła z głośnym okrzykiem, opadając na twarz kochanki. Zosia dała jej spokój, ale uderzenia we drzwi nie ucichły.
Perka wstała z kochanki.
- No dobrze… sprawdźmy. - Sięgnęła do szafy po szlafrok i okryła się nim nim wyjrzała przez wizjer. Po drugiej stronie była Basia i była zaniepokojona.
Zosia otworzyła drzwi.
- Co się stało? - Wpuściła kuzynkę do środka.
- Nie chciałam wam przeszkadzać w…- Basia spojrzała na kuzynkę.- W badaniach lekarskich, ale mam małe problemy z duchami. Ja i jeszcze jedna z nas, Janina… Bardzo poważne problemy i nie wiem czy nie mogłabyś pomóc?
- Chyba skończyłam badania… - Perka spojrzała niepewnie na Wilgę, a potem na swój strój. - Tylko chyba musiałabym się przebrać.
- Nie ma sprawy… rozumiem, że się narzucam.- odparła pospiesznie Basia uśmiechając się nerwowo.- Wiedziałam, że to wasz wieczór.
- Nie mamy z Wilgą szczęścia do takich rzeczy. - Perka zaczęła zdejmować z siebie seksowny kostium. Zerknęła na Jagodę. - Przejedziesz się z nami?
- Jeśli nie będę przeszkadzać? - zapytała Jagoda.
- Nie wydaje mi się. - Zosia spojrzała pytająco na Basie, wciskając się w obcisłą dzianinową sukienkę, na świeżo założoną, czarną koronkową bieliznę.
- Ja bym jednak została tutaj, gdybym była niedoświadczona. Może zrobić się brzydko.- wyłożyła swoje zdanie Basia.
- Co żeście nabałaganiły? - Perka założyła oficerki, na niewielkim obcasie.
- Coś… wyszło z drugiej strony podczas okadzania budynku, by oczyścić go ze złych wpływów. Coś złego. Myślałyśmy, że to będzie raczej rutynowy rytuał.- zaczęła wyjaśniać Basia.
- Zobaczymy, ale też nie daję gwarancji, że będę w stanie pomóc. - Zosia sięgnęła do swojej torby lekarskiej, w której miała nieco ziół i obejrzała się na Jagodę. - To może rzeczywiście zostań, nie chciałabym by ci się coś stało.
- Dobrze.- rzekła z uśmiechem artystka. Zawstydzony i nieśmiałym uśmiechem, bo malarka zdawała sobie, że jej brak doświadczenia rzeczywiście byłby przeszkodą.
Perka ucałowała ją na do widzenia.
- Zostawiam z tobą Ducha i uważajcie na siebie. - Potarmosiła chwilę wilczura i ruszyła za Basią.

Wyprawa na działki

Kuzynka jeździła toyotą yaris, małym autkiem i wygodnym. W środku siedział młoda ciemnowłosa kobieta w czerwonej bluzce bez rękawów i o… eterycznej urodzie. Janina.
- Hej, ty musisz być ta słynna Zofia. - rzekła na powitanie przyjaznym i melodyjnym głosem.- Jestem Janina, ale wolę… Wichrzycę. Tak mnie zwą.
- Perka. - Zosia uśmiechnęła się i rozsiadła się wygodnie na tylnej kanapie auta. - Nie wiem czy jestem jakaś słynna.
- Basia twierdzi że jesteś. A ja jej wierzę. No i ma tyle historii na twój temat… i z rumieńcem na policzkach tłumaczyła czemu się spóźniła.- odparła z łobuzerskim uśmiechem Wichrzyca, a kuzynka ruszyła z miejsca.
Perka zaśmiała się.
- Tak.. pod tym względem mogę być sławna. - Uśmiechnęła się ciepło. - To zdradzicie jeszcze jakieś szczegóły? Co tam się wydarzyło?
- Oczyszczałyśmy starą kamienicę ze złych wpływów. Sama wiesz jak to jest. Trochę kadzidełek, pieśni… wszystko po to by nie było problemów przy gruntownym remoncie. Żadnej złej karmy, która wywoływała by wypadki. I… coś wylazło przy okazji.- wyjaśniła Basia, a Wichrzyca dodała.- Duch kogoś.
- Był agresywny? - Perka z zaciekawieniem przyglądała się obu młodszym czarownicom, ciekawa czemu nie zgłosiły się do jakiejś starszej.
- Oj tak… i mówił po niemiecku i chyba miał mundur.- odparła coraz bardziej ponurym głosem.
- O… czyli możliwe, że jeszcze pamięta czasy wojny. - Perka zamyśliła się. Była ciekawa czy sama sobie z tym poradzi, ale na pewno nie zawadzi sprawdzić.
- To jaki mamy plan?- zapytała Janina zaciekawiona zerkając to na Zosię to na Basię.
- Muszę z nim pogadać i dowiedzieć się czego potrzebuje by stąd odejść. - Perka wzruszyła ramionami. - Zazwyczaj tak to działa.
- A co jeśli nie zechce? Wyglądał na… faszystę.- rzekła cicho Basia i westchnęła.- Umiesz przygotować wianek?
- Ta… mam też nieco ziół przy sobie.. choć może mogłybyśmy podskoczyć teraz na jakieś działeczki i znalazłoby się coś świeżego. - Perka zajrzała do swojej lekarskiej torby, ale tak jak się spodziewała zioła zdobyte u Asi, nadawały się już raczej na napary.
- Czyli najpierw na działki.- stwierdziła Basia skręcając w najbliższą uliczkę.

Spotkanie ze psim strażnikiem

Wkrótce dojechały do obszaru działek i zatrzymały się przed zamkniętą na noc bramą. Perka wysiadła z auta i niby nigdy nic podeszła do bramy wydobywając z kieszeni kluczyki do auta, które już odruchowo zabrała z sobą. Była ciekawa czy wymieniono zamki, nie była tu tyle lat… Wybrała swój klucz do skrzynki pocztowej u matki i wsunęła go w stary zamek. Chwilę kombinowała w nieco szerszym otworze, nasłuchując charakterystycznego kliknięcia. Może jednak coś się zmieniło? Rdza, zablokowała przekładki? Odetchnęła słysząc, że zamek ustąpił i otworzyła drzwi. Wolała to niż szukać tamtej starej dziury w płocie. Choć kto wie… może ona też była na swoim miejscu?
- To teraz musimy poszukać ziół. - Obejrzała się na pozostałe czarownice z uśmiechem.
- Jakich szukamy?- zapytała Janina opuszczając wóz, bo kuzynka pozostała za kierownicą… na wypadek, gdyby trzeba było szybko odjeżdżać.- I jak? Rozdzielamy się, czy trzymamy razem?
- Może lepiej trzymajmy się razem. Potrzebujemy rumianku, koniczyny… fajnie jakby się znalazła pokrzywa, no i ruta. - Perka ruszyła jedną ze ścieżek uważnie obserwując co rośnie przy płotkach, poszczególnych działek. Zazwyczaj to w takich miejscach mogła znaleźć zioła, a nie na wypielęgnowanych trawnikach obok domków.
Było trochę za wcześnie na wybujałą roślinność, ale pierwsze nieśmiałe roślinki już się zaczęły rozrastać. Koniczynę udało się wypatrzyć pierwszą, także i pokrzywy… z rutą i rumiankiem było gorzej.
- Więęęc… ponoć lubicie pikantne zabawy?- zapytała żartobliwie Janina nie chcąc podążać w ciągłej ciszy.
- Ja lubią dowolne zabawy, byleby odmiana była. - Zosia przykucnęła na trawniku by ściąć kolejny pęk ziół.
- Acha… bo ja wiesz. Ciekawa jestem. Pierwszy sabat przede mną, a Basia mnie wprowadzała w arkana.- dodała w kwestii wyjaśnień i zabrała się za pomaganie przy tym.- To prawda co opowiadają? O sabatach? To znaczy, to co Basia opowiedziała mi.
- Nie wiem co ci opowiedziała. - Zosia mrugnęła do swojej towarzyszki po czym zajrzała przez płot czy ktoś może nie hoduje sobie rumianku w ogródku.
- Strach się bać. Wszystkie nagie i robią wyuzdane rzeczy. Jakiś rogaty potwór z dużym… może porwać… no wiesz. Nie jestem pruderyjna i miałam chłopaka, ale… bez przesady.- odparła nieśmiało Janina, gdy Zosia zbierała swoją zdobycz.
- Tak kozioł ma całkiem dużego.. ale nie porywa wszystkich. Musi kogoś sobie upatrzeć, a co do naszych orgii… tak to prawda. - Perka schowała zioła i ruszyła dalej. - Ale jeśli będziesz chciała się zaszyć gdzieś z jedną czarownicą i cieszyć nią w spokoju, nikt ci nie zabroni. Chodzi tylko o to by oddać hołd bogom.
- Serio?!- Janina zrobiła wielkie oczy i zaśmiała się nerwowo.- Ja wiesz… no… nie czuję się za dobrze nago, przy więcej niż… jednej osobie. Jestem trochę… chuda tu i tam. I w ogóle ten porywający kozioł… tu musi być przerażająca sprawa.
- Mi było z nim bardzo dobrze… dawno mnie nikt tak nie wypełnił. - Oczy Perki zaświeciły się, gdy dostrzegła grządkę z rumiankiem, na jednej z działek. Rozejrzała się w poszukiwaniu ewentualnego alarmu.
Nie znalazła żadnego, a Janina zbladła nieco.- A ja myślałam, że kozioł to taki… straszak na debiutantki. Mam dużą tremę w związku z moim pierwszym.
- Nikt nie chce straszyć debiutantek. - Perka podeszła do furtki by zerknąć czy da radę ją otworzyć. - Nie martw się Basia się tobą zaopiekuje. Zawsze tak robimy. Ostatnio także zabrałam Jagodę na jej pierwszy sabat, tylko… porwał mnie kozioł. Ale starsze zapewniły jej przyjemną noc.
- No ja trochę jeszcze źle się czuję w tłumach. Zawsze były duety.- wyjaśniła cicho Wichrzyca, gdy Zosia zabrała się za otwieranie bramki.
- To może porozmawiaj z Basią, przetestujcie jakiś trójkąt na spokojnie. To potrafi być naprawdę przyjemne. - Po chwili zabawy kolejny stary zamek ustąpił i Zosia wkroczyła do czyjegoś ogródka.
- Zaproponowała ciebie jako tą trzecią, ale ja uznałam że nie chcę ci się narzucać, tym bardziej że Basia wspomniała o nowicjuszce, którą masz pod opieką.- wyjaśniła Janina podążając za rudowłosą.
- Możemy to zrobić we cztery. - Zosia podeszła do grządki i zabrała się za ścinanie rumianku. - Jagoda też jest dosyć nieśmiała.
- Acha… - speszyła się Janina i zerkając na działa pieguski.- A teraz.. jak pomóc?
- Chyba będzie najprościej jak będziesz to trzymać, brakuje mi rąk, a potrzebujemy tego sporo na wianek. - Podała dziewczynie ścięte kwiaty i powróciła do przerwanej pracy. - Nie wyobrażałaś sobie nigdy zabawy w kilka osób?
- No… nigdy nie miałam konkretnych planów. Pewnie przyjemnie być księżniczką wielbioną przez kilka ust.- odparła w w zawstydzeniu przejmując zebrane przez Zosię zioła. I nagle obie spojrzały w kierunku pobliskich jabłonek w których to cieniu krył się spory brytan. Bezpański i głodny. Zaskoczony obecnością czarownic tutaj. Zaniepokojony.
Perka ostrożnie sięgnęła do torby gdzie miała środki uspokajające dla zwierząt.
- Wycofuj się powoli do furtki. - Przyglądała się psu spoglądając na świat duchów i upewniając się, że to tylko zwierze. Jej spojrzenie pozwoliło to potwierdzić.. to było zwierzę. Było też niestety opętane przez jakiegoś ducha… emanację czyjeś ślepego gniewu. Możliwe że właściciel psa zmarł brutalną śmiercią i jego wściekłość przeniosła się empatyczną więzią na zwierzę.
Nic też dziwnego, że pies zawarczał gniewnie powoli ruszając ku cofającym się kobietom.
Zosia otworzyła fiolkę i rozlała nieco usypiacza wycofując się i szybko starając się sobie przypomnieć jak się rozdzielało ducha od opętanego. Nerwowo zaczęła się rozglądać szukając przebiśniegów. Był marzec… może coś się jeszcze ostało.

Kilka dostrzegła… ostatnie zapewne w tym roku. Wybawienie, bo pies był coraz bliżej, a ślepy gniew martwego już właściciela w nim narastał.
Zosia rozcięła sobie dłoń i sięgnęła po jeden z kwiatków już szepcząc po cichu prośbę do Welesa o to by pomógł jej uwolnić zwierzę od złego ducha, który je opętał.
Spoglądając przez świat duchów, czarownica zobaczyła wynurzające się z gleby blade dłonie zmarłych, oplotły one zwierzę zatrzymując je w miejscu i pociągnęły zmorę w dół, wciągając ją do królestwa Welesa. Janina tego nie wiedziała. Dla niej pies zatrzymał się w bezruchu, a potem spotulniał popiskując smętnie. Teraz gdy był uwolniony od gniewu i samotny, czuł tęsknotę za utraconym właścicielem.
Perka odetchnęła i sięgnęła do torby lekarskiej po jakiś plaster, zerkając przy okazji czy nie ma tam jakichś psich ciasteczek. Miała oczywiście.
- Weźmiemy też kilka przebiśniegów. - Mruknęła do Janiny.
- Co mu się stało? Co zrobiłaś?- zapytała cicho Wichrzyca nie mając pojęcia o tym czego była świadkiem.
- Był opętany. - Perka wzięła kilka ciasteczek i rzuciła je psu. - Zadzwonimy zaraz po hycla.
Pies je zjadł pospiesznie zupełnie zapominając o wrogości. Machał wesoło ogonem.
- Trochę go szkoda.- stwierdziła zaś czarnowłosa. - To co teraz?
- Jeśli potrzebujesz, zwierzęcia droga wolna. - Zosia mrugnęła do Janiny. - Nie wiem jak mój Duch zniósłby towarzystwo. Poszukajmy jeszcze chwilę tej ruty.
- No… dobrze.- Janina spojrzała na psa i kucnęła nucąc coś i wykonując gest dłoni. Zwierzę pomachało ogon i podążyło ku niej. Pogłaskała psa po łbie i dodała do Zosi.- Chodźmy więc.
Perka przytaknęła i oddała Janinie zebrane przebiśniegi.
- Stracił swojego właściciela, to on go opętał. Teraz jest po prostu stęskniony. - Uśmiechnęła się i ruszyła dalej przez ogródki szukając ostatniego składnika na wianek.
Janina coś szepnęła do ucha psa i ten pognał przez ogródki kierując się ku…
- Ruta jest tam.- wskazała dłonią Janina.- Gdzie pies.
- To teraz tylko musimy go znaleźć. - Zosia objęła młodszą czarownicę i bezwstydnie pocałowała ją w usta. - Bardzo dobry pomysł.
Janina zaskoczona tym pocałunkiem odruchowo objęła Perkę w pasie i zacisnęła dłonie na pupie.
- Nnie ma za co… on… będzie szczekał.- wyjaśniła pospiesznie Janina.- Pomyślałam, że on pewnie zna te działki najlepiej.
- Byleby nie szczekał za głośno, bo jeszcze kogoś ściągnie. - Perka odwzajemniła się tym samym, mocno zaciskając palce na pośladkach drugiej czarownicy i ponownie ją całując.
- Basia mówiła prawdę… jesteś jak żywy afrodyzjak.- wymruczała Janina oddając pocałunki coraz żarliwiej i coraz bardziej łakomie wodząc wargami po szyi Zosi.
- Yhym… mówiła coś jeszcze? - Jedna z dłoni Perki wsunęła się pod koszulkę Wichrzycy i pewnie chwyciła pierś czarownicy.
- Że nie tracisz czasu…- jęknęła Wichrzyca czując jak jej drobne i delikatne piersi, przyczynę jej kompleksów. Dłonie kochanki drapieżnie zaczęły podwijać sukienkę Zosi, podciągając materiał do góry.
Perka nie pozostała dłużna Janinie i cały czas pieszcząc jedną z jej piersi, sięgnęła drugą ręką do spodni czarownicy i rozpięła je pewnym ruchem.
- Oj.. dłuższą chwilę byłam grzeczna. - Wymruczała nim wpiła się ustami w szyję Wichrzycy.
- Tak..- odparła drżąc dziewczyna nie stawiając żadnych oporów działaniom Zosi. Zsunęła w dół jej majtki pytając. - Nie powinnyśmy przypadkiem…?
- Może Basia nam wybaczy, tą chwilkę słabości. - Zosia wsunęła dłoń pod bieliznę Janiny i pewnym ruchem sięgnęła do wnętrza jej kwiatu.
- Mhmm..- jęknęła dziewczyna ściskając nagą pupę Perki i poddając się jej palcom zanurzającym w coraz bardziej rozpalonym i delikatnym zakątku… nieco… dziewiczym.
Perka poruszała powoli palcami w kwiecie kochanki, drugą dłonią odsłaniając stanik Janiny. Odciągnęła zębami bieliznę i przywarła wargami do jednego z drobnych szczytów, drugim bawiąc się dłonią. W tej sytuacji, Janina drżąc mogła robić tylko jedno. Poddać się pieszczocie kochanki skupiając na tym by ustać na nogach. Jej ciało zdawało się poruszać wychodząc naprzeciw ustom i palcom kochanki. Zosia pozwalała sobie na coraz śmielsze ruchy sprawdzając do czego przyzwyczajona jest kochanka. A ta odpowiadała głośniejszymi jękami, gdy palce Zosi doprowadzały ją do szczytu. I uwieszeniem się na kochance, gdy nogi zaczęły zawodzić. Perka objęła ją ręką, która do tej chwili pieściła jedną z piersi i przytrzymała drugą czarownicę. Palce Zosi nadal atakowały kwiat kochanki chcąc ją zaspokoić. Nie trwało to długo, gdy Janina wygięła się w łuk dochodząc z głośnym jękiem rozkoszy.
- Jesteś szalona.- zamruczała łapiąc oddech po wszystkim.
- Ty też bo się temu poddałaś. - Zosia powoli wypuściła kochankę upewniając się, że ta stoi już na swoich nogach.
- Bo nie wiedziałam… może to była część jakiegoś magicznego rytuału?- zapytała Wichrzyca retorycznie i zabrała się za poprawianie swojej garderoby. - Nie boisz się, że potem odwdzięczę się podobnym napadem?
- Nie. - Perka wyszczerzyła się i podciągnęła swoje majtki. Lekko kręcąc pośladkami poprawiła ciasną sukienkę. - Chodź poszukamy twojego pieska.
Wichrzyca skinęła głową podążając za Zosią i obie wkrótce dotarły na miejsce. Pies czekał już tam machając ogonem, dumny z siebie i oczekujący pochwały. A było za co go chwalić, bo znalazł to czego szukały. Zosia zabrała się za ścinanie kwiatów pozostawiając Janinie nagrodzenie psa pieszczotami.
Po chwili miała już wszystko, by przygotować wieniec wiążąc go z światem podziemnym. I by on związał w sobie, to co czego nie mogły już dostrzec oczy wszechwidzącego Światowida.
Perka przysiadła na trawie w ogrodzie i rozłożyła kwiaty na wyjętym z torby lekarskiej fartuchu. Wyjęła z torby niewielką świeczkę w lampionie i ustawiła ją.
- To chwilkę zajmie. - Powiedziała z uśmiechem do Janiny i zabrała się za plecenie wianka. ułożyła podstawę z dłuższych łodyżek rumianku wokół lampionu. Gdy już baza była gotowa cicho zaczęła nucić starą pieśń dla Welesa dokładając kolejne kwiaty. Ze świeczki unosił się aromatyczny dym, a wzrok Perki utkwiony był w płomieniu. Ręce poruszały się bez udziału głowy ostrożnie wplatając pojedyncze kwiaty w coraz większy wianek.
Perka czuła jak jej głowa odpływa. Dłonie same powędrowały do noża którym rozcięła palce i przesunęła nimi po kwiatach, ozdabiając wianek czerwonymi plamami.
- Gotowe. - Mruknęła i sięgnęła do torby po plastry. - Teraz trzeba tylko wsadzić w to tego ducha.
- Zakładam, że sam nie wejdzie w niego co? - zapytała cicho Janina w milczeniu przyglądając się działaniom doświadczonej czarownicy.
- A ty byś sama weszła do dziury, która zesłałaby cię w bardzo nieprzyjemne miejsce? - Zosia zebrała swoje rzeczy i ostrożnie chwyciła wianek.
- Basia może polizać… -przypomniała jej nieśmiało Wichrzyca o talentach kuzynki. Do gojenia błyskawicznie ran. Pomocna w tej sytuacji umiejętność, ale później… duchy nie ranią swoich ofiar.
- To jak do niej dotrzemy z przyjemnością skorzystam. - Perka przemilczała na jakie “lizanie” miałaby teraz ochotę i ruszyła w kierunku samochodu.


Basia już na nie czekała z niecierpliwością i zerknęła na idącego za Wichrzycą psa.
- A to co? - zapytała.
- Mój nowy kumpel.- odparła Janina i kucnęła, by szepnąć psu coś do ucha. Zwierzę od razu pognało gdzieś drogą.
- Powiedziałam mu, gdzie ma na mnie czekać.- wyjaśniła.
Perka pokazała zaplastrowaną dłoń.
- Pomożesz mi z tym? - Uśmiechnęła się do kuzynki.
- Jasne…- Basia zdarła plastry i zanuciła jakąś pieśń pod nosem. Jej język zaczął wpierw wodzić po skórze Zosi, zasklepiając ranę niemalże od razu, a potem zabrała się za lizanie i obejmowanie ustami jej palców. Jeden po drugim, także tych nie zranionych.
Perka uśmiechnęłą się i zaczęła wsuwać palce w usta kuzynki.
- Jeszcze.. środek dłoni kochana. - Wymruczała jak podniecenie, o które przyprawiła ją Janina ponownie ożywa.
- Mhmm…- język i usta Basi zaczęły muskać i lizać wnętrze dłoni Zosi, a pieguska kątem oka zauważyła że i… Janina przygląda im się z oznakami podniecenia na policzkach i równie lubieżnym uśmiechem.
Perka nachyliła się i pocałowała czubek głowy kuzynki.
- Dziękuję. - Delikatnie pochwyciła wargami ucho Basi.
- Trochę długo wam zajęło szukanie tych ziół.- mruknęła Basia delikatnie kąsając dotąd lizany nadgarstek Zosi.
- Pokazywałam Janinie coś fajnego i musiałam zapleść wianek. - Perka zamruczała z zadowolenia i objęła Basię dociskając ją do siebie.
- Wiesz… naprawdę nie chcę… jechać do tej kamienicy i mierzyć się z duchem. Dlatego odwlekam to... - mruknęła smętnie kuzynka ustami całując przedramię Zosi.- Ale tobie pewnie się spieszy do twojej przyjaciółki, co?
- Nie na tyle by nie zapewnić wam chwili rozrywki. - Perka zaśmiała się. - Ale pewnie wszystkie czułybyśmy się swobodniej mając to już z głowy, prawda?
- Och… jaka się poważna zrobiłaś.- odparła zadziornie Basia spoglądając w oczy Zosi.- Jaka obowiązkowa. I cóż… pewnie byłabyś wiarygodna, gdyby nie to że tulisz mnie do siebie i wyłudzasz pieszczoty.
- Tu mnie masz… - Zosia pocałowała kuzynkę mocno zaciskając dłonie na jej pośladkach.
- Przejrzałam cię na wylot.- odparła Basia po namiętnym pocałunku, któremu się oddała całym ciałem. Jej języczek pieszczotliwie kusiły języczek Zosi ku zabawie.- A teraz zdejmuj tą kieckę, mam ochotę na zabawę i Wichrzyca chyba też.
- Jak jesteś taka zachłanna to mnie rozbierz. - Perka pokazała Basi język ocierając się o nią swoim ciałem.
- Leniuszek.- Basia podjęła wyzwanie i bezczelnie zaczęła podwijać ciasną krótką sukienkę w górę.
- A może po prostu lubię być rozbierana? - Perka uniosła ręce ułatwiając kuzynce zadanie i prezentując koronkową bieliznę, którą założyła pod spód.
- To też… - sukienka została ściągnięta i Zosię w koronkowej bieliźnie lekko popchnięta ku masce samochodu, na której to wylądowała jej sukienka. Do Zosi oprócz Basi podchodziła też Janina. Rudowłosa była więc ich przekąską do skonsumowania.
Perka z lubieżnym uśmiechem przyglądała się obu czarownicom ciekawa co też z nią zrobią. Oparła jedną z nóg na zderzaku prezentując przemoczone nieco majtki.
Basia nachyliła się, by pieścić ustami lewą pierś i obojczyk Zosi, Janina zajęła się ustami czarownicy, całując je namiętnie, liżąc wargi i muskajac policzek. Jej dłoń ściskała drugą wolną pierś Perki, podczas gdy dłoń Basi wsunęła się pod majtki “ofiary” nurkując palcami w jej jaskini pożądania.
Zosia jęknęła między pocałunkami. Zaparła się dłońmi mocno o maskę, oddając się obu kochankom. Te zaś rozkoszowały się jej ciałem, niczym zachłanne wampirzyce. Całowały jej skórę i usta. Janina masowała pierś przez bieliznę, a palce Basi poruszały się w jej intymnym zakątku energicznie i z lubieżnymi mlaśnięciami. Nie była to zbyt komfortowa sytuacja... ale zapowiadała jak będzie wyglądało świętowanie po zakończonej misji. Perka z trudem utrzymywała się w podparciu czując jak z każdą chwilą zbliża się do szczytu, który w końcu obwieściła głośnym okrzykiem.
- Było miło… co?- zaczepnie spytała Basia i rozpalonym głosem szepnęła do Zosi. - Więc jak chcesz się odwdzieczyć?
Perka pociągnęła kuzynkę układając ją na masce i sięgnęła do spodni dziewczyny sprawnie je rozpinając. - Tym samym. - Wsunęła dłoń pod majtki Basi i od razu sięgnęła do jej kwiatu więżąc usta dziewczyny w namiętnym pocałunku.
- No… to..- potem usta Basi skupiały tylko na całowaniu i pieszczocie ust rudowłosej. I prężeniu zmysłowo na masce. Podczas, gdy Wichrzyca zsunęła majtki Zosi do kolan i zaczęła lizać i kąsać pośladki Perki, masując jej uda palcami.
Zosia oparła się całym ciałem o kuzynkę i coraz mocniej atakowała jej wilgotny kwiatuszek. To co robiła Wichrzyca… niestety jedynie pobudzało jej apetyt. Gdyby tylko wiedziała jak się z nią obejść.
Efekty jej działań były nagradzane głośnymi jękami i coraz mocniej wijącym się ciałem Basi. Ta prężyła się coraz mocniej i drżała pod tą brutalną napaścią. Była coraz bliżej i to mimo rozpraszających pieszczot jakie sama Zosia czuła na swoich wypiętych krągłościach.
Perka obejrzała się na Janinę nie przestając ruchu palców w kobiecości Basi.
- Wsuniesz… palec w pupę? - Wyjęczała rozpalonym głosem.
Wichrzyca przez chwilę patrzyła zdziwiona na Perkę, a potem skinęła głową. I ruda czarownica poczuła zwinnego intruza w swoim tyłeczku. Badawczo poruszający się palec nowicjuszki uczył się na ciele Zosi jak sprawiać przyjemność.
Perka pojękiwała z rozkoszy leżąc na Basi.
- Tak… więcej.. mocniej. - Zadarła koszulkę kuzynki i zaczęła się ocierać swoimi piersiami o biust drugiej czarownicy. Palec w pupie rudej czarownicy zaczął spełniać to życzenie zwiększając ruch między jej pośladkami, a potem Janina dołączyła kolejny intensyfikując doznania. A drżąca od przyjemności Basia naprężyła się… i doszła do szczytu z głośnym krzykiem.
Zosia wiła się na kuzynce pojękując coraz głośniej. Jej palce nadal poruszały się w kwiecie kochanki, teraz jednak w rytm w jakim atakowana była jej pupa.
Basia objęła rękami szyję kuzynki, dociskając jej ciało do swojego. Jej piersi ocierały się o biust Zosi, przyciśnięcie do nich mocno. Tak samo mocno poruszały się palce w kąsanej i całowanej przez Wichrzycę pupie.
Perka wtuliła głowę w szyję kuzynki i doszła z głośnym okrzykiem. Czuła jak jej ciało zalewają kolejne fale rozkoszy utrudniając utrzymanie się na nogach.
- Twoja przyjaciółka nie będzie miała nic przeciwko, jeśli się.. porwiemy do mojego mieszkanka na świętowanie? Janina… jest jeszcze trochę… no cóż… nie radzi sobie z tłumami.- wyjaśniła cicho Basia głaszcząc rudowłosą po włosach.
- To byłoby okrutne z mojej strony, nie sądzisz? - Perka uniosła się i uśmiechnęła lubieżnie. - A Janina… jakoś sobie z trójkącikiem poradziła.
- Jakoś… ale wiesz… krok po kroku. To był jej pierwszy. Wiesz?- szepnęła Basia lubieżnie ocierając się o Zosię.
- Wspominała. - Perka obejrzała się na Janinę, ciekawa jak ona zniosła te igraszki.
Nowicjuszka zawstydzona opuściła głowę i uciekała wzrokiem.
- Nie moja wina, że źle czuję… w tłumach.
- A teraz źle się czułaś? - Zosia uniosła się na przedramionach przyglądając się młodszej czarownicy z zaciekawieniem.
- Nie.. ale z trudem się ośmieliłam. Prawie… uciekłam.- Perka usłyszała te słowa z jej ust, ale samych warg nie zobaczyła, bo Wichrzyca unikała patrzenie Zosi w twarz.
- Jesteście bardzo podobne z Jagodą… tylko ona przeszła już szkołę ze mną. - Perka wyprostowała się i poprawiła bieliznę. - Napiszę do niej. Może mnie wypuści.
- No cóż… Janinka to świeżynka, jeśli chodzi o śmiałe doświadczenia.- stwierdziła z uśmiechem Basia i poprawiać zaczęła swój strój.
- Każdy kiedyś zaczyna. - Perka wciągnęła sukienkę i napisała do Wilgi smsa, że chyba się jej nieco zejdzie z tym wszystkim.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 20-03-2019, 20:40   #96
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Spotkanie z duchem

Odpowiedź Jagody, przyszła, gdy już wsiadły do samochodu i ruszyły.

Cytat:
Jestem wykończona. Posprzątam i pójdę spać. Uważajcie tam na siebie.
Dotarły na miejsce po kilkunastu minutach rozglądając się dookoła.
Przed nimi wznosiła się dziewiętnastowieczna kamienica w dość kiepskim stanie.
- Znasz pewnie ten schemat. Najpierw pracownicy firmy remontowej zgłaszali różne dziwne zdarzenia, potem zaczęły zdarzać się wypadki… a potem, ktoś był w stanie pociągnąć za odpowiednie sznurki. I poproszono mnie o pomoc przy rozwiązaniu tego problemu. No i…- wzruszyła ramionami Basia przyglądając się budynkowi.-Okazało się podczas okadzania, że w murach siedzi coś więcej niż aura negatywnych emocji nagromadzona przez lata.
Zosia przytaknęła ruchem głowy. W dłoniach trzymała upleciony wianek i przez chwilę przyglądała się opuszczonemu budynkowi by w końcu spojrzeć na niego przez pryzmat świata duchów.
- Mamy wszystko co potrzebujemy?- spytała Basia biorąc z samochodu swoją torbę i zerkając na Zosię.
- Tego nigdy nie wiadomo, ale mamy sporo rzeczy. - Zosia potrząsnęła torbą lekarską starając się zlokalizować ich zagubionego ducha.
Co nie było łatwe. Całą kamienicą otulacz czarny wolał negatywnych emocji, jakby dusząca wszystko mgła. Nic dziwnego że Basia z Janiną napotykały problemy.
- Będzie trzeba go poszukać… Macie przyrządy do okadzania? - Zosia obejrzała się na młodsze czarownice. - Strasznie tu gęsto.
- Tak… chcesz go tak wywabić?- zapytała cicho Basia zerkając niepewnie na rudowłosą.
- Muszę… jak mam mu inaczej wianek założyć? - Perka założyła wianek na własną głowę by uwolnić jedną rękę. - Kadzidło?
- Proszę.- Basia podała jej woreczek z ziołami i żeliwną miseczkę na trójce nóżek. A Janina otworzyła drzwi do kamienicy, by mogły do niej wejść.
Perka weszła do środka i ustawiła kadzidło w pierwszym lepszym większym pomieszczeniu. Ostrożnie rozpaliła ogień cały czas spoglądając na świat duchów i szukając istoty, która tak zaniepokoiła pozostałe czarownice.
Pełno tu było szarych widm. Odbić tych, którzy zostali tu pomordowani. Szare widma przypominały ludzkie wychudzone sylwetki, utkane z dymu i połączone łańcuchami z… nie wiadomo czym.. Łańcuchy ginęły gdzieś w mroku. Pozostałe dwie wiedźmy zaś nuciły pieśń oczyszczenia. Może i nie widziały tego co Perka, ale podskórnie czuły narastającą atmosferę zagrożenia.
Perka podniosła się i ruszyła wzdłuż łańcuchów. Przeczuwała, że cokolwiek trawi to miejsce jest na ich drugim końcu. Na wszelki wypadek wzięła z sobą mały lampionek, który posłużył jej jako przenośna kadzielnica.
I miała rację, bo gdy ona szła wzdłuż łańcuchów, istota na drugim końcu zmierzała ku niej. Upiór o wykrzywionych rysach twarzy, oczach płonących ogniem… postać w zniszczonym gestapowskim mundurze. Opleciona łańcuchami. To on był kotwicą tych nieszczęsnych dusz, jak był ich katem za życia. Nie chciał ich puścić i teraz zapewne chciał dołączyć Zosię do swojego “stadka”.
Perka spróbowała podejść ciekawa jak duch na to zareaguje. Musiała mu jakoś założyć wianek tylko… jak? W myślach poprosiła Welesa o opiekę i wsparcie by odesłać te zbłąkane dusze na należne im miejsce.
Nieumarły zainteresował się nią ruszając w jej kierunku. Uniósł dłoń zamierzając pochwycić Zosię za gardło i pewnie wyciągnąć jej ducha z ciała. Był potężny i przez to… arogancki.
Perka wyciągnęła w jego stronę latarenkę z kadzidłem licząc, że na chwilę go to rozproszy i umożliwi jej założenie wianka na rękę umarłego.
- Pomóżcie mi.. - Wyszeptała zwracając się otaczających ją dusz. - Chcę was uwolnić.
Nie otrzymała od nich odpowiedzi. Pogrążone w apatii duchy i własnych koszmarach nie mogły być oparciem. A nagłe pojawienie się kadzidła rozdrażniło nieco upiornego nazistę. Nie rzucił się na nią od razu, spróbował okrążyć, by zajść ją od tyłu. Chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że go widzi.
Zosia gwałtownie obróciła się i spróbowała założyć duchowi wianek na głowę. I to.. udało się.
Był zbyt zaskoczony, by zareagować.. i też nie wiedział jakim zagrożeniem dla niego jest kilka splecionych razem ziół. Teraz już jednak się dowiedział. O wiele za późno…
W panice próbował zedrzeć z głowy wianek, który wysychał na oczach Perki i wsysał w siebie postać upiora. Łańcuchy, którymi trzymał inne dusze na uwięzi, kruszyły się, jeden po drugim.
Zosia przyklęknęła na ziemi i otworzyła w pełni lampionik wypuszczając więcej dymu. W ciszy prosiła Walesa, by zabrał zagubione dusze do siebie i by oczyścił to miejsce.
Upór zaś malał zasysany przez coraz bardziej zasuszone roślinny. W ostatniej chwili swego nieżycia wydał z siebie przeraźliwy pisk, a potem… wianek upadł na ziemię.
Perka odetchnęła i rozejrzała się wokół, upewniając się czy pozostałe dusze też odchodzą z tego obiektu. Kiedy znikły więzy trzymające tutaj, odchodziły w niebyt z wyraźną ulgą. Gdy nie było ich oprawcy odzyskiwały twarze i uśmiechy… i znikały.
Zosia spokojnie zaczekała, aż wszystkie dusze odejdą i dopiero wtedy podniosła się z ziemi i ruszyła na poszukiwanie swoich towarzyszek, biorąc z ziemi zasuszony wianek.
- Wszystko w porządku?- zapytała Janina.- Poszłaś bez słowa wyjaśnienia i nie wiedziałyśmy co planujesz.
Zosia pokazała im z uśmiechem zasuszony wianek. - Musiałam go wytropić i… udało się!
- Co teraz?- zapytała Basia. No cóż… wianek należało zniszczyć w świętym rytuale. Wrzucić w ogieduń podczas sabatu. Tyle Perka wiedziała, dokładne instrukcje były zbyt nudne, by je spamiętać. I w sumie nieistotne.
- To powinnam zabrać duna sabat, a my… chyba możemy uczcić to, że się udało. - Zosia przeciągnęła się i uśmiechnęła lubieżnie do pozostałych czarownic.
- Ale nie tutaj… z duchami czy bez to miejsce przyprawia mnie o ciarki.- odparła z uśmiechem Basia i rzekła do Janiny.- Ty prowadzisz.
Perka chciała napomknąć, że duchów już tu nie ma, ale darowała sobie. Grzecznie poszła za swoimi gospodyniami.
Janina usiadła z przodu za kierownicą. Basia klapsem w pośladek skierowała Zosię do tylnej części wozu. Najwyraźniej kuzynka zamierzała nadrobić miesiące zaległości.

Świętowanie

Perka usadowiła się układając wianek za zagłówkami, a swoją torbę rzuciła na miejsce pasażera.
- Zamierzasz mi podziękować za pomoc? - Spytała kuzynkę szczerząc się do niej.
- Nie… wykorzystuję sytuację.- Basia śmiało pocałowała usta kuzynki zachłannie i łapczywie. Sięgnęła dłonią pomiędzy uda Zosi podciągając jej sukienkę w górę, po to łapczywie wodzić palcami po jej udzie.
Perka sięgnęła do ubrania kuzynki, rozpinając jej koszulę i odpowiadając na pocałunki.
Samochód ruszy, palce Basi natarczywie pocierały rozpalony zakątek między udami. Jej piersi w ciasnym staniku prężyły się dumnie przed Zosią, gdy ona cała całowała rudowłosą.
Zosia rozchyliła szerzej nogi otwierając się na ataki kochanki. Jej dłonie zsunęły z kuzynki koszulę i sprawnie rozpięły stanik uwalniając dwie krągłości. Po chwili zacisnęła na nich swoje palce, miętosząc je intensywnie.
- Mhmm….- mruczała Basia sięgając palcami pod koronkową bieliznę i zaczynając nerwowe szturmy palcami. Rozpalona pozwalała bawić się swoim krągłościami biustu, przygryzając dolną wargę i wpatrując się rozpalonym w wzrokiem w rudowłosą.
Perka zajeczała z rozkoszy i naparła biodrami na dłoń kuzynki. Pochwyciła palcami karmelki piersi Basi i ścisnęła je mocniej, zachęcając kochankę do ostrzejszej zabawy.
Kuzynka więc zaczęła silniejsze ruchy dłonią, mocniej pieszcząc intymny zakątek. Sięgając głębiej i częściej. Jej gorączkowe działania, przechodziły w intensywne doznania, ale nie wystarczająco mocne. Było niewygodnie im tutaj. Chyba sama zabawa musi poczekać, aż dojadą. Perka na zmianę ugniatała i pociągała za piersi kuzynki, czasem łapiąc jej usta w gorącym pocałunku. ta zabawa rozpalała ją. Chciała dojść… ale czuła, że nie da rady.. nie tak.. nie przy tej pozycji. Puściła jedną pierś i niemal brutalnie sięgnęła do kwiatu Basie od razu zanurzając palce w spodniach.. bieliźnie i sięgając w głąb ciepłego i wilgotnego wnętrza. Odpowiedzią były jęki kuzynki i jej drżenie, ale uwięziona pod tyloma wartswami materiału dłoń Zosi nie mogła przynieść za wiele rozkoszy kochance. Niemniej ich wzajemne pocałunki były gorączkowe i żarliwe. Perka nie mogła się doczekać aż trafią do mieszkania. Chciała jak należy dobrać się do Basi i sprawić by ta odpłynęła z rozkoszy. To jednak musiało poczekać, na razie niezdarnie podkręcały ogień w sobie całując się przy tym namiętnie.
W końcu jednak zajechały pod blokowisko.
- Witam… u mnie…- mruknęła cicho Basia lekko kąsając dolną wargę kochanki przy pocałunku.
- Też mieszkasz w aucie? - Perka zaśmiała się, uwalniając kuzynkę od swoich palców.
- Nie. Tam w górze. Ostatnie piętro. Domek własny ale ciasny. Nie widziałaś go jeszcze? No tak. Ostatnim razem to spotkałyśmy się w akademiku jeszcze. - odparła jej kochanka również przerywając pieszczoty.
- To było wieki temu… - Perka obciągnęła sukienkę, by w jako takim stanie dotrzeć do mieszkania kuzynki.
- Dość dawno, przyznaję.- Basia nie dbała o stanik, który rzuciła niedbale na wolne przednie siedzenie. Za to zabrała się za zapinanie koszuli. Janina pierwsza opuściła samochód.
- Co z tym wiankiem?- zapytała.
- Niech tu zostanie. Nie mam ochoty, by jakiś stary upiór patrzył ze swojego więzienia jak się migdalimy.- mruknęła Basia.
- Chyba, że odwieziecie mnie do mieszkania. Wtedy go zgarnę. - Perka wzięła swoją torbę, jej wolała nie zostawiać w aucie.
- Możemy i tak.- rzekła z uśmiechem Basia ruszając przodem. Najpierw były drzwi do budynku, do sforsowania, potem czekanie na windę. Potem wszystkie trzy wcisnęły się do powolnej PRLowskiej windy wiozącej je na ostatnie piętro. Perka uśmiechnęła się lubieżnie do swoich towarzyszek i obróciła się do nich tyłem opierając się o niewielkie lustro. Kręcąc pupą zaczęła zsuwać pospiesznie nałożone majtki, aż te opadły na podłogę windy.
Basia pierwsza podeszła i podciągła pospiesznie sukienkę obnażając pośladki. Mocnym klapsem obdarzyła jeden z nich uśmiechając się lubieżnie. Spojrzała zachęcająco na Janinę. I druga z przyszłych kochanek Zosi zbliżyła się, by mocnym uderzeniem obdarzyć drugi z nich.
Perka zamruczała z zadowolenia i zakręciła pupą na oczach obu czarownic.
- Pobawimy się tobą.- zamruczała jej do ucha Basia i Zosia poczuła jej palcem zanurzające się między pośladkami. Palce Wichrzycy przesunęły się między udami Perki, prowokująco muskając jej kobiecość.
- Lubię takie zabawy. - Zosia zakręciła biodrami opierając twarz o lustro. Rozchyliła szerzej nogi, mając nadzieję, że kochanki zaspokoją jej pragnienie. Z pewnością miały taki zamiar… palec między pośladkami podbijały Zosię władczo. Powolnym i silnym ruchem. Basia pochylona ku głowie kochanki, wodziła ustami po jej uchu. Palce Janiny zaś zaczęły badać intymny zakątek między udami rudowłosej… poruszały się tam coraz pewniej, przyjemnie rozpalały ciało… jak jej pocałunki na pośladkach pieguski.
Perka bez skrupułów pojękiwała w windzie napierając biodrami na wypełniające je palce. Mocniej… szybciej. Kręciła się, ocierając się o lustro w windzie i zmierzając ku spełnieniu.
A jej kochanki, mocniej nabijały jej spragnione dotyku ciału, na swe zwinne palce. Windę wypełniły szybkie oddechy, lubieżne mlaśnięcia i coraz głośniejsze jęki Zosi, gdy dochodziła. Perka krzyknęła szczytując i niemal usiadła na pieszczących ją dłoniach. Jej oddech pokrył lustro parą gdy z przymrużonymi oczami przeżywała niedawny szczyt.
- Prawie jesteśmy… wiesz co? Ściągaj tę kieckę… raczej nikt cię tu nago i tak nie zobaczy. A coś nam się należy za trudy. Poza tym Janina nie widziała cię golutkiej, co?- zarządziła Basia.
- Cóż to twoi sąsiedzi, a nie moi. - Perka zdjęła sukienkę, a chwilę po niej stanik. Zgarnęła rzeczy do torby, razem z leżącymi na ziemi majtkami. - Buty też? - Spytała szczerząc sie do swoich kochanek.
- Buty łaskawie ci zostawimy. - odparła łaskawie Basie spoglądając łakomie na krewniaczkę. A Janina czerwieniąc się przytaknęła głową. - Wyglądasz ślicznie.
Tymczasem winda zatrzymała się.
- Prowadzisz? - Zosia wskazała drzwi do windy Basi. - Czy mam popukać do sąsiadów i popytać gdzie mieszkasz?
- Jeśli masz ochotę na odrobinę ryzyka, to mam sąsiada inżyniera. Całkiem przystojnego… niedawno go rzuciła dziewczyna. Może nocna wizyta poprawi mu nastrój? - zaproponowała kuzynka figlarnie. - Jeśli zdołasz go przekonać… oczywiście.
- Brzmi jak zakład. - Perka zaśmiała się. - Choć myślałam, że chciałyście się ze mną zabawić.
- Liczę że namówisz go na wielokącik. No chyba, że chcesz zachować dla siebie. - zażartowała Basia.
- Cóż… nie zaszkodzi spróbować. - Perka wyszła na korytarz. - Który numer?
- 67. - obie dziewczyny podążyły za nagą pieguską. Nagie ciało owiewał chłód korytarza, a w głowie budziły się wspomnienia szalonych zabaw w akademiku.
Zosia podeszła do wskazanych drzwi i użyła dzwonka. Nachyliła się tak by mężczyzna mógł w wizjerze zobaczyć niewiele poza jej twarzą.
- O co chodzi? - usłyszała zza drzwi przyjemny dla ucha, męski głos.
- Przepraszam, że przeszkadzam o tej porze, ale… głupio przyznać, ale potrzebuję pomocy. - Perka uśmiechnęła się niewinnie do mężczyzny.
- W czym problem? - zapytał nieufnie rozmówca podejrzewając jakiś przekręt ukryty za ładną buzią.
- Czy… mógłby mi Pan pożyczyć ubranie? - Perka wyprostowała się, eksponując przed wpatrzonym w wizjer mężczyzną swoje ciało.
Nie otrzymała odpowiedzi. Zapewne tamten zbierał szczękę z podłogi obserwując jej nagie ciało. Pewnie trochę czasu mu zajmie pozbieranie myśli, po tym jak krew odpłynęła w dół. Drzwi lekko się otworzyły. Oko zerknęło na Zosię.
- Co się stało? - spytał.
- Dlatego się głupio przyznać… - Perka uśmiechnęła się niewinnie, zaplatając dłonie za plecami i eksponując swój biust. - To przez znajome… i zakład… tylko…. niestety moje ubranie przepadło i trochę mi zimno. - Przesunęła dłonią po jednej z piersi zahaczając o sterczący karmelek.
Drzwi się otworzyły szerzej i Zosia mogła dokładnie ocenić jak przystojny jest pan inżynier.


Jemu z pewnością się podobała. Z trudem ukrywał, że pożera ją wzrokiem.
- To gdzie są pani znajome i co to za zakład? - zapytał nie zdając sobie sprawy, że obie ukrywały się przy windzie.
- Niedaleko i się ze mnie nabijają. - Zosia westchnęła ciężko. - Miałam się rozebrać w miejscu publicznym tylko… musiałyśmy się ewakuować i moje ciuchy… przepadły. - Perka zjechała dłonią niżej, przesuwając palcami tuż przy nagim kwiatuszku. - Łącznie z bielizną.
- Nie mam żony czy dziewczyny. Nie mam…- nie ułatwiała mu koncentracji na słowach. Przełknął ślinę. - Może wejdziesz?
Perka podeszła do drzwi stając tuż przed mężczyzną.
- Może być nawet koszula… by zasłonić co nieco. - Powiedziała i wskazała palcem w dół, dając znak co chciałaby zasłonić.
- Nie wiem czy mam taką długą. - otworzył szerzej drzwi i cofnął się, by wpuścić Zofię do środka.
- Mogę zawołać te wariatki, by nie sterczały głupio na korytarzu? - Perka weszła do korytarza pokazujac meżczyźnie, że już nie ma odwrotu.
- Oczywiście…- odparł wybranek Basi nie zdając sobie sprawy w co się pakuje.
- Chodźcie dziewczyny. - Perka odezwała się nieco głośniej do korytarza i nie zważając kiedy czarownice postanowią ruszyć, podeszła do mężczyzny. - Mam pomysł jak sprawdzić czy koszula, będzie dość długa. - SIęgnęła palcami do guzików koszuli mężczyzny i rozpięła pierwszy.
- Hej… co ty… Barbara? - zapytał widząc Basię i kroczącą za nią Janinę. Tomsprawiło, że nie mógł skupić się na obronie przed rozebraniem.
- Hej… wpadłyśmy cię pocieszyć. - rzekła z uśmiechem Basia. - To moja kuzynka Zofia, a Janinę już znasz.
- Cześć. - rzekła nieśmiało Wichrzyca.
Perka tymczasem rozpięła koszulę do końca i zdjęła ją z mężczyzny by po chwili nałożyć ją na siebie.
- Chyba nawet pasuje. - Powiedziała z lubieżnym uśmiechem i przywarła nagimi piersiami do torsu mężczyzny.
- Ładnie ci… hej… gdzie idziecie? ...- niełatwo mu było zapanować nad trójką dziewcząt, gdy jedna ocierała się nagimi piersiami o jego tors, druga przyglądała się bałaganowi w dużym pokoju komentując.
- Smutno tak pić samemu.
A trzecia, Basia od razu poszła do sypialni.
- Pozwolisz nam cię pocieszyć? - Perka przysunęła się bardziej do mężczyzny i mówiąc dotknęła wargami jego ucha.
- Co? - nie bardzo wiedział co się dzieje, ale nagie ciało Zosi ocierając się o niego paraliżowało. Choć nie całkiem. Przytulona czarownica, czuła wyraźne ożywienie w jego spodniach.
- Może napijemy się razem? - Perka rozpięła spodnie mężczyzny, pozwalając im swobodnie opaść na ziemię. Odsunęła się nieco i ścisnęła swoje piersi tworząc charakterystyczny rowek. - Mam sympatyczne naczynko… chyba dacie radę napic sie z niego we trójkę.
To… odebrało mężczyźnie wszelką zdolność myślenia. Kusząca wizja sprawiła, że mógł tylko się gapić i “rosnąć” w bokserkach.
- Jestem za ! - odparła Basia również prezentując nagi biust, bo z sypialni wyszła ubrana jedynie w czarne sportowe majteczki. - Urządźmy niezapomnianą noc.
- To gdzie powinnam usiąść by było się wam wygodnie napić? Kanapa? A może łóżko? - Perka zdjęła buty i już nagusieńska ruszyła w kierunku Basi.
- Kanapa… tam jest gorzałka i Janina. - stwierdziła Basia tuląc nagą kuzynkę do siebie. - A Rysiowi zaschło w gardle. Bo rzeczywiście miał problemy z mówieniem.
Zosia rozsiadła się na kanapie i ścisnęła swoje piersi, tak jak w korytarzu.
- Czy nasz gospodarz poleje? - Uśmiechnęła się lubieżnie do mężczyzny.
Nie polał. Basia musiała sprowadzić oszołomionego mężczyznę, by w końcu Zosia mogła objąć jego męskość biustem… uwolnionym rączkami Basi. Perka zaczęła poruszać piersiami, zaciskając je na pochwyconym ciele mężczyzny i wpatrując się w niego z dołu.
- To przyjemne? - Spytała uśmiechając się i chcąc nieco ocucić ich kochanka.
- Tak. Bardzo. - wydukał z siebie Ryszard patrząc na piersi Zosi obejmujące jego dumę, oraz na piersi Basi ugniatane dłońmi Janiny. Bo ta usiadła na kolanach Wichrzycy obserwując działania Zosi i poddając się pieszczotom.
- Basiu może chciałabyś się napić? - Perka wycisnęła z oręża mężczyzny nieco wilgoci i zachęcająco skierowała ją w stronę kuzynki.
- Mhmm…- odparła Basia i podeszła do Zosi, by nachylić się i zlizać owe kropelki z piersi rudowłosej.
Perka zamruczała i ścisnęła męskość mocniej by wydusić z niej więcej wilgoci. Pochyliła się i na zachętę polizała czubek mężczyzny. Szło jej to coraz lepiej. Twardy organ otulony jej miękkimi piersiami coraz bardziej drżał w tych okowach. Wystarczyło trochę masażu, by wydusić kolejne kropelki. Ale główna wypłata wymagała odrobiny więcej wysiłku.
Perka pochyliła się i pochwyciła męskość mężczyzny w usta i zaczęła się nią bawić językiem. Wsłuchiwała się w jęki mężczyzny, smakując jego twarde pożądanie i czując usta kuzynki całujące jej ucho. Jeszcze trochę… jeszcze kilka ruchów języka i…źródełko było gotowe do tryśnięcia.
Perka wypuściła męskość z ust i ścisnęła ją mocniej piersiami, pomagając sobie przy tym ręką. Nie chciała zabierać całego poczęstunku dla siebie. Chwila czułego dotyku palców Zosi wystarczyło, by mężczyzna przyozdobił jej biust śladami swojego pożądania.
- Moje drogie mam tu coś dla was. - Perka uśmiechnęła się lubieżnie do Basi i Janiny, nie wypuszczając męskości kochanka z objęć swojego biustu.
Obie dziewczyny dołączyły więc do zabawy, ich usta całowały dumnie prężące się piersi Zosi, lizały skórę i smakowały białe ślady. A duma mężczyzny ocierała się o poruszające się w szybkich oddechu krągłości Perki.
Perka pojękiwała z zadowolenia spoglądając to na mężczyznę, to na liżące ją czarownice. Chciała by ktoś ją wypełnił i była bardzo ciekawa kiedy “Rysio” odzyska wigor.
Taki widok ożywiał szybko kochanka, całkowicie zachipnotyzowanego tym widokiem. Zosia czuła to między piersiami, czując na nich wargi i czasem ząbki dwóch kochanek.
- Ach… chyba… wypełniłyście też inne źródełko, kochane. - Perka puściła swoje piersi uwalniając męskość kochanka i rozchyliła szeroko nogi eksponując swój mokry kwiat.
Palce Basi sięgnęły poniżej, lecz nie do samego źródełka… muskały wrażliwy punkcik nad nim, utwardzając pragnienia Zosi. Ryszard klęknął, ujął dłońmi uda Perki unosząc je lekko i wbił swój oręż w spragnione obecności wrota pieguski.
Zosia jęknęła głośno i odchyliła się do tyłu na sofie eksponując swoje ciało na pieszczoty.
- Basiu… a może chciałabyś wypełnić moje usta? - Pokazała kuzynce język, po czym przesunęła nim lubieżnie po wargach.
Kuzynka wstała i stojąc na sofie zsunęła bieliznę i osunęła się w dół, by dać Perce okazję wykazania się na jej kwiatuszku. Ryszard trzymając za uda rudowłosą, zaczął już pewnie i namiętnie szturmować jej kobiecość, wprawiając całe ciało Zosi w drżenienie. Co Wichrzyca czyniła… tego Zosia ani poczuć, ani dojrzeć nie mogła.
Perka przywarła ustami do kobiecości kuzynki przytrzymując się dłońmi jej ud. Atakowała jej kwiatuszek gwałtownie, w rytm szturmów na jej własne ciało.
Uwięziona między dwójką dyszących od pożądania kochanków, czuła ich drżenie i żar. Przechodziło przez nią z każdym ruchem bioder mężczyzny. Z każdych ruchem pupy Basi i jej wilgoci…. i jej jęków. Wiła się zmysłowo między nimi, sama również poddając się żarowi, który też sama podsycała. Czuła, że niebawem dojdzie i z całych sił starała się skupić na pieszczeniu kochanki wbijając w jej uda swoje drżące palce. Gdy szczyt nadszedł przywarła z całych sił ustami do kobiecości kuzynki ssąc ją mocno i zagłuszając chcący się wyrwać z jej ust okrzyk. A potem poczuła jak i Basia dochodzi… Ryszardowi jeszcze odrobinę było trzeba, więc Perka czuła kolejne silne pchnięcia stygnąc po nagłej ekstazie… i w końcu oddał trybut wypełniając kielich swoim pożądaniem. Perka zaskomlała z rozkoszy czując wypełniające ją ciepło i pozwoli zaczęła zlizywać wilgoć swojej kuzynki.
- To było bardzo miłe, ale nie damy ci zagarnąć Rysia i jego magicznej różdżki tylko dla siebie.- odparła podnieconym głosem Basia głaszcząc rudowłosą po puklach.
- Nie śmiałabym się domagać takich rzeczy. - Perka wyszczerzyła się do kuzynki.
- To popracuj nad jego twardością, a ja rozbiorę Janinę.- zaproponowała Basia zerkając na jedyną osobę… “grzeczną” w tym gronie.
- A podobno miałam go nie brać tylko dla siebie. - Zosia mrugnęła do kuzynki. Powoli zsunęła się z sofy, klękając przed Ryszardem. - Pozwolisz, że się tym zajmę? - Przesunęła językiem po zmalałej męskości.
- Tak… proszę…- jęknął Ryszard podniecony widokami. Zarówno klęczącą Zosią, jak i Basią rozbierającą na jego oczach Janinę.
Perka objęła męskość wargami i wypinając pupę w stronę pozostałych czarownic, zaczęła ją delikatnie stymulować.
Nie widziała więc wiele, ale odgłosy pieszczot i pocałunków świadczyły o tym, że rozbieranie zrobiło się bardzo zmysłowe. Reakcja kochanka w jej ustach, też o tym świadczyła. Zaczęła kręcić pupą, by zachęcić kochanki do działania nieco mocniej ssąc wypełniający ją organ.
Jęki które słyszała, niewątpliwie świadczyły o narastającej temperaturze zabaw za jej plecami. A smakując Ryszarda wodziła językiem po coraz bardziej obiecującej męskości. Był gotów…
- Tylko nie przesadź…- zaśmiała się Basia.
Perka wypuściła kochanka z ust i obejrzała się na swoje towarzyszki.
Basia wypuściła ze swych objęć nagą już Janinę, wyraźnie zarumienioną na twarzy. I podeszła do Ryszarda.- No usiądź mój rycerzu, dość już stałeś..
A gdy już zasiadł w fotelu… Basia wdrapała się na niego tyłem i z rozkoszą dosiadła kochanka. Opuściła się w dół z głośnym jękiem satysfakcji. Połączona powoli zaczęła zmysłowo falować spoglądając na pozostałe dwie czarownice.
Zosia obejrzała się na Janinę.
- Basi chyba należy się całus za takie ładne widoki, prawda? - Uśmiechnęła się lubieżnie do młodszej czarownicy.
- Mhmm…- odparła cicho Janina oblizując wargi i zerkając na Zosię. Bardziej chyba mając ochotę na pieguskę i posmak nowości jakim była.
Perka podniosła się z ziemi i podprowadziła Wichrzycę do swojej kuzynki. Poczekała aż kobiety zaczną się całować i objęła Janinę od tyłu przywierając piersiami do jej pleców i sięgając dłonią to wilgotnego kwiatuszka czarownicy.
Janina i Basia skupiły się na pocałunku i dopiero, gdy palce Zosi sięgnęły głębiej do groty rozkoszy… Wichrzycy zaczęło być trudniej skupić się na samym całowaniu Basi.
Jej ciało się spięło, a oddech pogłębił. Perka całowała ramię Janiny jedną ręką baraszkując w jej wilgotnym zakątku. Drugą zaczęła pomału wędrować pomiędzy pośladkami raz po raz zahaczając o tylny otworek kochanki.
- Nie jesteś… zbyt… grzeczna…- jęknęła cicho Janina poddając się dotykowi Zosi i mocniej wypinając pupę.- … ani cierpliwa.
- Nie jestem. - Perka wsunęła palec w tylny otworek Wichrzycy.
- Nie jess...teś…- jęknęła Janina wypinając się bardziej i opierając dłońmi o ramiona podskakującej na kochanku Basi.
Gdy palec Zosi wsunął się w całości zaczęła nim poruszać w tym samym rytmie, co dłonią atakującą kobiecość Janiny. Perka delikatnie podgryzała i całowała ramię Wichrzycy wpatrując się w ujeżdżającą kochanka kuzynkę. Basia miała między udami bardziej skuteczny obiekt, do rozładowania napięcia… nic więc dziwnego, że doszła głośno i intesywnie wyraźnie zadowolona i drżąc od nadmiaru doznań.
Perka wsunęła po kolejnym paluszku w oba otworki Janiny nie chcąc swojej kochance pozostawać za bardzo w tyle za kuzynką.
Atakowana z dwóch stron Wichrzyca w końcu poddała się nadmiarowi doznań i doszła prężąc ciało z głośnym krzykiem.
- Teraz… sypialnia.- zaproponowała Basia nadal dosiadając Ryszarda, który miał w tej chwili najmniej do powiedzenia. Ale nie wyglądał na niezadowolonego.
 
Aiko jest offline  
Stary 01-04-2019, 13:35   #97
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

29 marca

Poranna gimnastyka

Poranek zaskoczył Perkę w plątaninie nagich ciał, na obcym łóżku. Znak udanego wieczoru. Powoli wracały do niej wspomnienia z wczoraj. Powoli podniosła się na materacu i przyjrzała otaczającym ją kochankom. Powinna wrócić do Wilgi tylko nie była pewna czy szybciej będzie obudzić Basię co pewnie skończy się pieszczotami, czy też wymknąć się po cichu i dotrzeć do mieszkania taksówką…. a może mogłaby pożyczyć auto kuzynki?
Na razie miała tą przewagę, że Janina i Basia… nie wspominając o wykorzystanym na wszelkie sposoby inżynierze, był bardziej zmęczone od niej i spały mocnym snem jeszcze wtulone w Ryszarda.
Perka nachyliła się i pocałowała kuzynkę w usta, ciekawa czy ją to może nieco wybudzi.
Podziałało… Basia owinęła rękę wokół karku całującej ją kobiety i zaczęła w pełni oddawać się tym przedłużającym się pocałunkom.
- Powinnam jechać. - Wymruczała między pocałunkami Zosia, czując jak jej ciało się rozpala.
- Powinnaś?- zapytała Basia nadal całując Zosię i sięgając dłonią do jej piersi, by delikatnie ją ścisnąć palcami.
- Wiesz, że mam w domu gościa… to śpioszek, ale kiedyś się obudzi. - Perka naparła biustem na pieszczącą ją dłoń.
- Jakoś jej to wynagrodzisz… a może cię ukaże?- kuzynka nic z tego sobie nie robiła całując zachłannie Zosię i mocniej ściskając jej biust, oraz lekko ciągnąc za niego, ugniatając drapieżnie. Bawiła się tym wiszącym nad nią “owocem”.
- Myślę, że obie te rzeczy na raz. - Perka pocałowała namiętnie kuzynkę układając się swoim nagim ciałem na niej.
- Myślę… że powinnyśmy się przenieść do kuchni… albo obudzić resztę… na poranne akrobacje.- wymruczała zmysłowo Basia pomiędzy pocałunkami.
- Co wolisz? - Perka pochwyciła pierś kuzynki. - Chcesz mnie dla siebie?
- Ach…. sama nie wiem, sama nie wiem… Rysiu spisał się wczoraj. Chcemy kiełbaski na śniadanie?- zapytała wesoło Basia całując co chwilę pieguskę, to w usta, to w szyję, to w bark.
- Lubię gdy wypełnia mnie coś ciepłego. - Dłoń Zosi zsunęła się w dół i sięgnęła do kobiecości kuzynki, śmiało nurkując w jej wnętrzu.
- Wymigujesz się… od odpowiedzi.- jęknęła cicho Basia ocierając się biustem o piersi kochanki i wijąc pod dotykiem rudowłosej.
- Najpierw coś… zjedzmy, a potem skonsumujmy coś.. więcej? - próbowała zaproponować pomiędzy jękami.
- A na co masz ochotę? - Perka nie przerywała ruchu dłoni we wnętrzu kuzynki.
- Rozmawiamy o jedzeniu, czy konsumpcji…- jęknęła rozpalonym głosem kochanka pieguski. Drżała i wiła się będąc na łasce palców Zosi.
Perka nie odpowiedziała, zamiast tego pochwyciła wolną dłonią jedną z piersi Basi, składając na jej wargach gorący pocałunek.
- Chcę ciebie.. na stole… w kuchni...- wyjęczała swoje kaprysy Basia starając się dojść jak najciszej.
Zosia uśmiechnęła się lubieżnie, nie przerywając ruchów palców we wnętrzu kochanki.
- Teraz.. czy za chwilę? - Spytała, dotykając kciukiem, wrażliwego punkciku kuzynki.
- Wiedźma… -jęknęła Basia wijąc się nerwowo pod dotykiem Zosi.
- Majtki… knebel.- szepnęła błagalnie.
Perka zlokalizowała na łóżku jakąś bieliznę i wsunęła ją w usta kuzynki, po czym powróciła do przerwanych igraszek, całując przy okazji jedną z piersi Basi.
Ta zaciskając zęby na bieliźnie i dłonie na pościeli poddawała się pieszczotom Zosi, strając się wić jak najmniej i jęczeć jak najciszej. A i tak obudzili Janinę, która ziewając zerkała na finał ich igraszek.
Zosia doprowadziła kochankę i z uśmiechem zerknęła na młodszą czarownicę. Mrugnęła do niej porozumiewawczo nim ponownie odezwała się do Basi.
- Więc… chcesz mnie na stole? - Spytała z lubieżną miną przyglądając się łapiącej oddech kuzynce.
- Pobawić twoim ciałkiem.. zmusić do głośnych jęków…- wyszeptała złowieszczo kuzynka. A Janina zaproponowała cicho. - A może… uciekniemy zanim nasz gospodarz się obudzi i… wiecie, może będzie sądził, że to z nim robiłyśmy to był szalony sen?
- Ja tam miałam nawet ochotę na jego kiełbaskę, ale… to nie mój sąsiad. - Perka wyszczerzyła się do Basi.
- Dobra… - westchnęła Basia i dodała zerkając na śpiącego Ryszarda.- Wichrzyca… zajmiesz się jego kiełbaską?
- Ja…?- speszyła się Janina.
- Nom… dobrze ci wczoraj szło kochana. - Perka nachyliła się, nie schodząc z Basi, na której leżała i pocałowała Janinę. - Pobawmy się jeszcze chwilę.
- No dobrze…- Janina usiadła lewą dłonią chwytając za męskość ich kochanka, a prawą za pierś siedzącej na Basi pieguski i ściskając palce obu dłoni, zabrała się za całowanie ust i szyi Perki.
Zosia uniosła się, by ułatwić nieco zabawy młodszej czarownicy i wypięta poddawała się pieszczotom.
Ciche jęki mężczyzny świadczyły o właściwej reakcji jego organu pod paluszkami Wichrzycy. Sama Janina również z namiętnością przykładała się do pocałunków, jak i masowania biustu. A Basia przyglądała się temu z pożądliwym uśmiechem delektując widokami.
- Jednak… nie masz na mnie ochoty. - Perka rzuciła kuzynce wyzywające spojrzenie.
- Jestem rozleniwiona, a ty nie jesteś na stole.- odparła Basia wystawiając język. Niemnie palcem zaczęła leniwie muskać wrażliwy punkt nad kobiecością Zosi, jakby był to guziczek od windy.
Perka zamruczała i wyprężyła się lubieżnie, chcąc zachęcić kuzynkę do intensywniejszych działań. Ciało rudej czarownicy drżało już przyjemnie po pieszczotach jakie zapewniła Basi i zaczynało domagać się spełnienia.
- Co… jest…- spytał półprzytomnie mężczyzna wybudzony zwinnymi paluszkami Janiny. Więc ta rzekła.- Chyba jest gotowy. - całując Perkę zachłannie.
- Yhym… - Zosia podniosła się i przyklęknęła ponad mężczyzną, celując jego kiełbaską w swój kwiatuszek. - Dzień dobry. - Zaczęła się pomału nabijać na kochanka pomrukując z zadowolenia.
- Dzień dobry?- zapytał Ryszard i jęknął czując jak jego męskość otulana jest kwiatem kobiecości rudowłosej kochanki. Nienasyconej jak pozostałe dwie czarownice.
- Nie licz, że wszystko będziemy robić za ciebie.- mruknęła Basia całując Ryszarda, a Janina uklękła za Zosią. Jej dłonie pochwyciły jej biust ściskając go i masując prowokująco.
Perka zaczęła ujeżdżać mężczyznę, opierając się plecami o piersi Janiny. Która to zaczęła kąsać szyję kochanki i sięgać jedną dłonią, do guziczka który dotąd masowała Basia. Kuzynka uklękła nad głową Ryszarda opadając kobiecością na jej usta.
-Bądź tak miły i użyj języczka do czegoś przyjemnego.- jęknęła, sama pochylając się, by całować i pieścić ciało kuzynki dłońmi. Zosia została więc ważną częścią, tego pulsującego pożądaniem splotu ludzkich ciał. Perka pochwyciła dłońmi głowę Basi dociskając ją do swoich piersi i przyspieszyła ruchy bioder. Przymknęła oczy i poddała się dotykowi czterech dłoni, ust… Temu cudownemu uczuciu bycia wypełnianą przez chętnego mężczyznę.
Trwało to chwilę… pieszczoty… doznania, ocierające się ciała i pulsująca między udami rozkosz, wybuchająca silną ekstazą, którą usta Zosi ogłosiły pełnym zadowolenia krzykiem.
Perka opadła na mężczyznę, wbijając go w siebie do końca i z trudem łapała oddech po intensywnych doznaniach. Uwięziony Ryszard wkrótce doszedł.
- No to pora na śniadanie.- rzekła Janina odrywając się od Zosi zerkając na pojękującą Basię, której Ryszard jeszcze nie zdążył zaspokoić. I to mimo, że po chwili doszedł w głębi groty rozkoszy piegowatej czarownicy.
- To prawda. - Perka sięgnęła dłonią do kwiatu kuzynki i pogładziła jej wrażliwy punkcik, chcąc pomóc mężczyźnie w zaspokojeniu Basi.
Rozpalona czarownica pochwyciła za kark rudowłosej i przyciągneła jej usta do swoich całując namiętnie. Była już blisko, co Zofia czuła w pocałunku. Jej drżenie i gorączkowy oddech oraz spojrzenie. Perka sięgnęła drugą dłonią do pupy kuzynki i bezczelnie wsunęła palce w jej tylny otworek nie przerywając pocałunków.
To wystarczyło, by Basia doszła z głośnym jękiem i zadrżała szepcząc.- Łobuz… z ciebie, wiesz?
- I za to mnie lubisz, prawda? - Perka wysunęła swoje paluszki mrugając do kuzynki.
- Nie… to nie to… masz boskie cycki… ot co.- droczyła się Basia łapiąc oddech i dając Ryszardowi odetchnąć.
- Yhym… tylko cycki? - Perka uniosła się, wypuszczając z siebie męskość kochanka.
- Wystaw tyłek to ocenię czy on też jest boski.- odparła łobuzersko Basia.
Perka obróciła się ponad mężczyzną i opierając o uda mężczyzny wypięła pupę w stronę kuzynki. Czuła jak po udzie spływa jej trybut Rysia, znacząc wilgotnymi ścieżkami jej gładkie nogi.
- Cóż.. muszę…- dziewczyna zacisnęła na niej palce wbijając paznokcie w skórę Zosi i wodząc językiem pomiędzy pośladkami.- Bardziej diabelska ta pupa.
- Hm… biust mam boski, a pupę diabelską? - Perka zamruczała z zadowolenia i wypięła się mocniej. - Brzmi niepokojąco.
- Ale mięciutkie jest i … - kuzynka dała mocnego klapsa pośladek kochanki.- .. sprężyste.-
Jedyny samiec na tym łóżku, przejął inicjatywę atakując Basię od tyłu. Chwycił za pierś, zanurkował dłonią między uda.
- Heeeej… taaam…- jęknęła ona poddając się intensywnym pieszczotom, acz mało wyrafinowanym w jego wykonaniu.
- Basiu… więcej. - Perka oparła twarz o pościel wypinając się mocniej w kierunku kuzynki.
- Więcej… czego?- zapytała wyjęczała Basia dając mocnego klapsa w wypięty pośladek Zosi i przesunęła boleśnie paznokciami po pośladku dziewczyny. Ciężko się jej było skupić na potrzebach kochanki, skoro czuła palce mężczyzny na swoich piersiach i kobiecości.
- Palców… we mnie. - Wyjęczała Zosia chwytając swoje piersi i je ugniatając.
Basia więc od razu zanurzyła kilka palców w pupie rudowłosej nie dając jej chwili na przywyknięcie. Ryszard ze swoimi zwinnymi palcami utrudniał jej skupianie się na Zosi. Obecność między pośladkami przynosiła więc odrobinę bólu pomieszanego z rozkoszą.
Perka jęknęła głośno z rozkoszy i wypięła się mocniej poddając się brutalnym atakom.
Jej jęki splatały się z pojękiwaniem Basi, której nerwowe ataki czuła na swoim i w swoim tyłeczku.
- Nie.. dam… rady.- wydyszała drżąc Basia.
Zosia jęknęła głośno dochodząc i wtulając głowę w pościel starała się złapać oddech.
Basia doszła, a potem opadła głową na miękką pupę, by po chwili jęcząc poddawać się ruchom bioder Ryszarda zaspokajającego żądzę swojej męskości między jej udami. Perka opadła na łóżko i obróciła się, by przytulić twarz kuzynki do swoich piersi i móc spoglądać na poruszającego się mężczyznę.
Wtulona w piersi Basia pojękiwała ocierając się twarzą o skórę Zosi. Ta zaś oglądała lubieżne szczegóły z nowej perspektywy. Lubieżny męski organ energicznie wbijający się kwiatuszek kuzynki. Chłonęła ich zapachy. Sama chętnie znów zasmakowałaby tej przyjemności, ale nie chciała jej odbierać Basi. Pochwyciła zamiast tego dłońmi piersi kuzynki i zaczęła je ugniatać.
Miała w swoich dłoniach, miękkie i poruszające się piersi kochanki, jej twarz ocierała się o biust Zosi i patrzyła na to wyuzdane połączenie Ryszarda z Basią. Ruch jego dumy w jej spragnionej tego muszelce. A propo… muszelki, ktoś zaczął się języczkiem dobiera do intymnego zakątka Zosi… i to bez pytania o zgodę. Perka zamruczała z zadowolenia i rozchyliła mocniej nogi. Czyżby Janina jednak zrezygnowała z przygotowywania śniadania? Jeśli tak… to była jej bardzo wdzięczna. Z pewnością była to Janina...wodziła palcami po jej udach i ślizgała języczkiem po kobiecości w towarzystwie jęków ponownie dochodzącej Basi.
Perka przyłączyła się do kuzynki także pojękując, niestety obawiała się, że tak delikatne pieszczoty nie doprowadzą jej na szczyt. Nie po takiej porcji zabaw od samego rana.
Za to obserwowała jak Ryszard doszedł, a kropelki jego uniesienia spadły też i na jej twarz. Basia dotarła jako kolejna, opadając bezwładnie twarzą na biust Zosi.
Perk oblizała twarz na tyle na ile była w stanie wpatrując się lubieżnym wzrokiem w mężczyznę. Była uwięziona pomiędzy trójką kochanków i nie pozostawało jej nic innego jak poddać się pieszczotom Janiny i drżeć z pożądania.

Ryszard opuścił Basię i rudowłosa mogła oglądać białe owoce jego pracy spływające po udach drżącej od niedawnych doznań kuzynki. Sama poddawana była “torturze” języka wypełniającego jej kobiecość delikatnymi ruchami.
Perka przytuliła mocno kuzynkę starając się w ten sposób walczyć z drżeniem własnego ciała.
- Jeszcze… proszę… mocniej.. - Jej samotne jęki wypełniały pokój łącząc się z przyspieszonymi oddechami pozostałej trójki.
Janina nadal liżąc rozpalony kwiatuszek powolnymi muśnięciami języka, palcami sięgnęła do pupy Zosi bezlitośnie nabijając na nie tyłeczek kochanki. Pospiesznie i nerwowo podbijała ten zakątek, stymulując ciało rudowłosej bólem i rozkoszą.
- T..tak… - Perka spod półprzymkniętych powiek obserwowała Rysia gdyż, była to jedyna osoba jaką mogła w tej chwili swobodnie widzieć. Szturmy na jej pupę szybko prowadziły ją ku spełnieniu. Kilka kolejnych ruchów i doszła na szczyt, paluszki Wichrzycy tak przyjemnie przeszywały jej zmysły doznaniami.
- Myślę, że czas zjeść śniadanie, co?- zapytała cicho Basia.
- Yhym… i to szybko zanim wpadnie nam do głowy kontynuować. - Perka poczochrała delikatnie włosy kuzynki czekając, aż ta się podniesie.

Śniadanie u Ryszarda


Posiłek… był grzeczny, na ile można za taki uznać śniadanie czwórki golasów. Przy nim to Ryszard usnął, a trójka czarownic zabrała się za porządki w jego mieszkaniu, a następnie umieszczenie mężczyzny, ubranego mężczyzny… z pustą butelką wódki i śladami alkoholu na ubraniu. Żeby po przebudzeniu pomyślał, że wszystko co się wydarzył, było tylko pijackim snem.
- Uff… było blisko.- odparła Basia, gdy jego mieszkanie.- To teraz zawieźć cię do domu?
- Będzie mi bardzo miło. - Perka wcisnęła się ponownie w ukrytą w torbie sukienkę.
- To chodźmy zanim cię znowu zmolestuję.- odparła Basia obejmując Zofię w pasie i po pożegnaniu się gestem dłoni z Janiną dodała.- Strasznie się za tobą stęskniłam kuzynko. Rzadko bywasz w Warszawie.
- Doskonale wiesz, że nie lubię przebywać w okolicy mojej matki. - Perka wzruszyła ramionami. - A to miasto to jedna wielka “jej okolica”.
- Dlatego uważaj… lubię wykorzystywać sytuację, gdy jednak jesteś.- odparła Basia, gdy zjeżdżały w dół windą.- To jakie teraz masz plany?
- Jakoś wynagrodzić mojej towarzyszce moją nieobecność, a potem jesteśmy umówione z Kingą na wypad do jej źródła.
- Ale to chyba wieczorem. Choć pewnie… zamierzacie się spotkać z nią wcześniej i coś… zrobić?- dopytywała się ciekawsko Basia, gdy wsiadały do jej samochodu.
- Chciałabyś się przyłączyć? - Perka wyszczerzyła się do kuzynki usadawiając się na miejscu pasażera.
- Nie będzie wam za tłoczno?- zapytała Basia ruszając samochodem i dodała.- Nie. Niech się twoja tobą nacieszy i Kingą.
- Zapewne będzie tłoczno… mokro… duszno. - Perka przeciągnęła się i zerknęła do tyłu na wianek, zastanawiając się kiedy jest najbliższy sabat i jak długo będzie musiała wieźć z sobą to nieprzyjemne brzemię.
- Pomyślę…- mruknęła lubieżnie Basia, podciągając sukienkę Zosi, by odsłonić nieco jej uda.- Ale nie mogę dać gwarancji.
- Yhym… - Perka rozchyliła nieco nogi uśmiechając się do kuzynki. - Naprawdę się stęskniłaś.
- Nudno tu było bez ciebie.- palce Basi ześlizgnęły się po udzie kochanki i dotarły do jej intymnego zakątka wodząc po nim leniwie.
- Nie ma innych czarownic w tej mieścinie? - Perka zamruczała z zadowolenia, zerkając na drogę.
- Och… jest sporo… ale skłóconych ze sobą. Podzielonych na frakcje. Sama wiesz… chętnie wbijają sobie szpile nawzajem. Jest parę fajnych, takich jak Janina.- dodała kuzynka i “zagroziła”.- Mogę przestać jeśli ci to przeszkadza.
- Jest mi bardzo dobrze… jak z resztą powinnaś czuć. - Perce było przyjemnie mokro.
- Czuję czuję… więc nie narzekaj.- odparła z uśmiechem Basia, ale Zosia miała na co narzekać.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 01-04-2019, 13:38   #98
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Powrót do Jagody.

Podróż okazała się za krótka i po krótkim droczeniu się z jej apetytem kuzynka wysadziła Perkę przed jej domem i po krótkim pożegnaniu pojechała dalej.
Zosia zgarnęła wianek i swoją torbę i wróciła do mieszkania. Była ciekawa czy Jagoda jeszcze śpi. I nie była zaskoczona, gdy znalazła ją w łóżku.. nadal śpiącą. Wilga nie była rannym ptaszkiem.
Perka zdjęła ubranie i po prysznicu wgramoliła się do łóżka, przywierając swoim ciałem do Wilgi. Powoli zaczęła ją całować, chwytając ustami jej wargi.
- Hej…- wymruczała malarka odpowiedziała czułymi całunkami.- Co tak długo?
- Dopadli mnie też rano… wyspana? - Perka sięgnęła dłońmi do pośladków Jagody i docisnęła jej biodra do swoich.
- Nooo…- ziewnęła Jagoda prężąc się i spojrzała podejrzliwie na kochankę.- Oni dopadli? Czy może ty ich? Kim są oni?
- Basia, jej podopieczna i sąsiad, którego pocieszałyśmy. - Perka sięgnęła palcami pomiędzy pośladki malarki.
- I oduczyły cię posłuszeństwa…- artystka zachichotała czując palce Zosi. Jej ciało się sprężył, a ona sama szepnęła.- Jeszcze nie Perko.
- Yhym. - Perka powróciła do pieszczenia pośladków Jagody całując jej usta, policzki, szyję… ramiona.
- Nie znudziłam ci się jeszcze? Wszak opuściłaś mnie na całą noc.- droczyła się z nią artystka łaskawie przyjmując dowody jej admiracji. Sama jedynie ograniczała się do głaskania kochanki po włosach.
- Nie… wprost przeciwnie. Stęskniłam się. - Perka otarła się swoim ciałem o ciało Wilgi. - Czy jesteś na mnie zła, moja Pani?
- A powinnam? - spytała cicho Jagoda zerkając zaciekawiona w oczy Zosi. Oczywiście, że nie była. Wszak rudowłosa dobrze wiedziała, że jej kochanka jest nieśmiała i życzliwa wobec innych… acz… ten cały ich związek i podział na role, trochę zmieniał sytuację. Powinna być zła? Sama nie mogła zdecydować.
- Twoja służąca była niegrzeczna całą noc. - Perka przesunęła językiem po szyi malarki by na koniec delikatnie pochwycić płatek jej ucha zębami.
- Nie wiem jak niegrzeczna była… myślisz, że powinna być ukarana?- zapytała Jagoda poddając się pieszczotom i mimowolnie pomrukując.
- Zaspokajałam tylu ludzi… zamiast zaspokajać ciebie… byłam bardzo niegrzeczna. - Perka mruczała wprost do ucha Wilgi.
- Powiedz więcej…- szeptała cicho Jagoda coraz bardziej podnieconym głosem.
Perka zaczęła opowiadać Wildze szepcząc wprost do jej ucha o tym jak rozebrała się w windzie i uwiodła Rysia. O tym jak zaspokoiła go między swoimi piersiami i jak dziewczyny spijały jego trybut… o tym jak ją posiadł, a potem całą resztę nocy, ugniatając przy tym pośladki swojej Pani.
I wywoływała tymi słowami odpowiednią reakcję. Rumienienie się, zawstydzenie, iskierki pożądania w oczach Jagody.
- Jesteś niepoprawną kusicielką. I co ja mam teraz z tobą zrobić? - zachichotała w końcu artystka i spojrzała w oczy Zosi przygryzając wargę.- Mam na ciebie ochotę… połóż się…- szepnęła cicho.-... na plecach.
Perka przewróciła się na plecy puszczając kochankę i spoglądała na nią rozpalonym wzrokiem.
- Jestem cała twoja, moja Pani. - Wymruczała.
- Nie prowokuj mnie… wiesz co lubię.- Jagoda usadowiła się nad kochanką, swoim łonem zasłaniając jej pole widzenia. Nachyliła się… włosy łaskotały uda pieguski, a język artystki zaczął zataczać kółeczka wokół jej wrażliwego punkcika.

Perka chwyciła uda kochanki i sięgnęła językiem do jej rozpalonego łona. Delikatnie pieściła jej wrażliwy punkcik. Odpowiedzią na to było ciche wzdychanie jej Pani i języczek zanurzy się głębiej w spragniony dotyku kwiatuszek Zosi. Perka była delikatnie. Jedynie powoli drażniła kobiecość swojej Pani. Tak jak jej Pani lubiła, toteż była nagradzana. Język sięgał głębiej pieszcząc coraz intensywniej kobiecość rudowłosej.. rozkoszując się jej rozpaleniem. Dodatkową nagrodą, by zwinne paluszki artystki przesuwające się po pośladkach Perki i podbijające jej norkę perwersyjnych rozkoszy.
Zosia z trudem skupiała się na pieszczeniu kochanki. Opowieści i ją podnieciły, więc Jagoda bardzo szybko prowadziła ją na szczyt. Ostrożnie sięgnęła palcami, zanurzając je w kwiecie malarki i szukając wrażliwego punktu w jej wnętrzu. Nie musiała się przy tym starać, Wildze również wystarczyła odrobina takiej czułości, by doszła z głośnym jękiem i upadła głową między jej uda.
Perka jęknęła już prawie doszła… jeszcze chwila. Czuła jak jej drżało drży domagając się pieszczot.
- Jeszcze trochę… moja Pani. - Wyszeptała rozpalonym głosem, delikatnie masując wnętrze kochanki.
-Dobrze…- palce Jagody podjęły ten wysiłek i sięgnęły głębiej poruszając się mocniej między jej pośladkami. Raz po raz ciałem rudowłosej wstrząsały silne impulsy doznań. Perka doszła po chwili z głośnym okrzykiem i opadła na łóżko oddychając z trudem.

- Co ja mam z tobą zrobić teraz.- wymruczała zmysłowo malarka i usiadła na łóżku.- A co właściwie mamy właściwie zamiar robić?
- Pewnie należałoby zjeść jakiś posiłek. Na wieczór jesteśmy umówione z Kingą. - Perka przeciągnęła się. - Mamy cały czas dla siebie… Jeśli masz ochotę możemy pójść na spacer. CO tylko sobie moja Pani życzy.
- Twoja Pani życzy, żeby służka zaczęła się ubierać odpowiednio.- stwierdziła z uśmiechem Jagoda wstając z łóżka i przeciągając się.- Może na obiad gdzieś pójdziemy? A co byś…-
spojrzała za siebie na nagą Zofię.- Cały czas dla siebie, tak?
- Chyba, że wypadnie znowu coś jak zeszłego wieczoru…. niestety jesteśmy na terenie mojej mamy. Już pewnie wszyscy wiedzą, że wróciłam. - Zosia zrobiła niezadowoloną minę, ale tylko na chwilę. Po tym uśmiechnęła się do kochanki. - A tak jestem cała dla ciebie, moja Pani. Jakiego stroju sobie życzysz?
- Nie wiem… takiego jakiego by nosiła moja służąca, która chciałaby klapsa na gołą pupę.- wyłożyła swoja fantazję Jagoda i podrapała się po czuprynie.- W nagrodę… ubiorę się jak zechcesz.
Perka wyszczerzyła się i aż poderwała się z łóżka, by dotrzeć do torby z zakupami. Wydobyła z niej strój pokojówki i strój dominy stylizowany nieco na garnitur i zaprezentowała je Jagodzie.
- Chyba… żartujesz. - Jagoda nieco zbladła widząc te stroje. Ale cofnąć słowa nie mogła.
- Z przyjemnością cię w tym zobaczę moja Pani. - Perka podeszła do Jagody z obcisłym lateksowym kostiumem.
- Będę… to co wczoraj w nocy… może się powtórzyć.- szepnęła cicho Wilga biorąc go w dłonie.
- Chyba na to liczyłaś, prosząc mnie o strój pokojówki, czyż nie? - Perka zaczęła ubierać swój kostium.
- Liczyłam, że się nie zapomnę. W nim będzie ciężko.- Wilga wcisnęła się w swój strój z pewnymi oporami.
- To może nastawimy sobie budzik, co by dotrzeć do tej Kingi. - Perka zaśmiała się i ułożyła piersi w ciasnej sukience, tak że spotykały się tworząc kuszącą linię. - Próbujemy z jakimś sygnałem… bezpieczne słowo?
- Przydałoby się dla ciebie. Może zadziała.- oceniła Jagoda zakładając długie szpilki na swoje stopy.
Zosia naciągnęła białe pończochy i także wsunęła nogi w czarne szpilki. Do kompletu dołączony był klasyczny czepek, niewiele zasłaniający fartuszek i miotełka.
- To powinno być chyba jakieś bliskie nam słowo, ale takie, którego się często nie używa. - Uśmiechnęła się do malarki machając miotełką. - Jakieś pomysły?
- Nie wiem. Może… Żmij?- zapytała ostrożnie Jagoda i dodała siadając na łóżku.- A teraz przygotuj mi śniadanie.
- Może być Żmij. - Perka przeszła do kuchni wsuwając miotełkę za pasek fartuszka. - Jakieś specjalne życzenia, moja Pani?
- Spraw… żebym zgłodniała.- odparła łobuzersko Jagoda obserwując poczynania kochanki.
Perka zabrała się za robienie naleśników kręcąc pupą i nucąc sobie pod nosem. Gdy tylko potrzebowała po coś sięgnąć wypinała się mocno w kierunku malarki, prezentując swój brak bielizny i ukradkowo zerkając na malarkę.
Mieszając ciasto obróciła się w stronę Jagody trzymając miskę tuż pod niemal obnażonymi piersiami.
- Mogą być naleśniki z bitą śmietaną i owocami? - Zaproponowała pozwalając odrobinie ciasta kapnąć na swój dekolt.
- Mogą…- mruczała Wilga wodząc spojrzeniem po biuście pieguski. Jak zahipnotyzowana.

Śniadanie dla Pani


Perka uśmiechnęła się lubieżnie i ściągnęła palcem z piersi niewielką kropelkę. Wrzuciła pierwszy naleśnik do smażenia i zabrała się za przygotowywanie owoców. Banan.. truskawki. Po kolei odkładała naleśniki na talerz i gdy już wszystko było gotowe, ubiła śmietanę. Ostrożnie ułożyła białą masę na swoim dekolcie przyozdabiając ją truskawkami i zerkając na Wilgę.
- Bita śmietana już podana. - Podeszła do kochanki z talerzem z naleśnikami i bananem w dłoni. - To naleśniki. - Ustawiła talerz na stoliku, a sama usiadła okrakiem na sofie. Przysunęła banan do swojego wilgotnego kwiatu - A to owoce... - Wsunęła go w siebie pomrukując z zadowolenia. - Podane moja Pani.
- Jesteś niepoprawną flirciarą.- odparła ze śmiechem Jagoda zupełnie zapominając o śniadaniu. Podeszła do kochanki i przysiadła się obok niej. Jej język zaczął zlizywać biały krem, usta chwytać za banana i leniwie zanurzać miękki sprężysty owoc w równie mięciutkim wnętrzu kochanki.
- Prosiłaś Pani… bym pobudziła twój apetyt. - Perka grzecznie siedziała na sofie dając się kochance posilić.
- Udało ci się…- po zjedzeniu posiłku z biustu kochanki, artystka zaczęła całować jej usta, nie zaprzestając ruchów dłonią między jej udami.- I czekałabyś cierpliwie, aż zjem naleśniki?
- Jeśli tego moja Pani by sobie życzyła. - Perka wyszczerzyła się do Jagody.
- Nie kuś… wiesz co lubię… wiązać i patrzeć jak wijesz się z rozkoszy.- mruknęła cicho jej Pani wprost do ucha. - Jak błagasz o spełnienie.
- Jestem tylko służącą… jeśli tego sobie moja Pani życzy. - Perka pomrukiwała z zadowolenia, zastanawiając się czy owoc złamie się w jej wnętrzu.
- Więc… życzę sobie, byś siedziała grzecznie bez dotykania się, bez ruszania i patrzyła jak jem.- malarka puściła owoc zostawiając go jednak w ciele Zosi i ruszyła do stołu na którym stały naleśniki.
Perka przyglądała się jej tęsknym wzrokiem czując jak jej drżące ciało, zaczyna niepokojąco pulsować, a rozpalona kobiecość zaciska się na wypełniającym ją owocu.
Wilga z premedytacją zdjęła marynarkę i tak zasiadła do jedzenia posiłku. Pod nim miała lateksowy gorset, który unosił jej biust w górę. Nagi. Bo gorset kończył się pod piersiami.
- Jesteś piękna moja Pani… - Wyjęczała Perka, zaciskając dłonie w pięści i z trudem walcząc z sobą.
- I to mówi kobieta, która wczoraj była w centrum zabaw całkiem pokaźnego stadka jej wielbicieli.- odpadła figlarnie malarka, dumnie chwytając dłońmi za swoje obnażone krągłości.
- Cóż… ja jestem wielbicielką kogoś innego. - Perka przygryzła wargę czując nagłą suchość w ustach.
- No… ale jego tu nie ma.- odparła Jagoda zabierając się za jedzenie i co chwila lubieżnie oblizując wargi.
- Jest… i właśnie zjada naleśniki mojej roboty. - Zosia oblizała nagle bardzo suche wargi i poruszyła biodrami, sprawiając że banan w jej kwiecie się zakołysał. - Czy.. mojej Pani nie brakuje owoców do tego posiłku.
Malarka spojrzała znacząco i pokiwała paluszkiem.- Nie trzeba mnie było prowokować moja służko.
- Ja tylko się obawiam czy mojej Pani nie zabraknie witaminek. - Perka spróbowała zrobić niewinną minę i jeszcze raz zakołysała biodrami.
- Miałaś się nie ruszać. - odparła z uroczym uśmieszkiem artystka i dodała niewinnie. - Jak wytrzymasz, to… może spełnię twój kaprys? Może.
Perka mruknęła niezadowolona, ale grzecznie znieruchomiała obserwując łakomym wzrokiem swoją Panią. Musiała jednak czekać długo. Jagoda zachwycała się naleśnikami konsumując je bez pośpiechu i zerkając na to czy służka jest posłuszna. Pod koniec Zosia już z trudem wytrzymywała na sofie. Jej ciało drżało mocno, a kwiatuszek pulsował, pomału przepoławiając wypełniającego go banana. Z rozchylonymi lubieżnie wargami obserwowała Jagodę, raz na jakiś czas oblizując spierzchnięte usta.
- To było… smaczne. - stwierdziła łaskawie jej Pani również oblizując usta.- Myślę, że zasłużyłaś na nagrodę, tylko… jaką?
- Bardzo pragnę twych pieszczot Pani. - Perka z trudem wydusiła z siebie słowa, rozpalonym głosem.
- Tooo całkiem… mało precyzyjny opis tego co chcesz. Detale proszę.- mruczała artystka siedząc na krześle i prowokująco masując palcami twarde karmelki swoich piersi.
- Byś zjadła tego banana… być doprowadziła mnie swym językiem. - Perka mamrotała czując jak jej myśli przestają się kleić. Jagoda wstała i podeszła do kochanki. I uklękła. Ustami sięgnęła do banana i powoli zaczęła go jeść, kęs po kęsie. Boleśnie powoli.
Perka zacisnęła wargi starając się nie poganiać swojej Pani. Sadystka… to było cudowne jak dobrze odnajdywała się Wilga w tej funkcji. Jagoda wreszcie dotarła do jej kobiecości i zajęła się nią z równym apetytem, co konsumowaniem owocu. Wodziła językiem po niej skupiona na jej smakowaniu. A fragment we wnętrzu dziewczyny, był trącany przez języczek jej Pani.
Zosia aż zaskomlała z rozkoszy. Jej ciało wygięło się w łuk, napierając na usta kochanki i domagając się zaspokojenia swych potrzeb. Wilga pieściła ją coraz śmielej i mocniej języczkiem, starając się sięgnąć jak najdalej i pomrukując przy tym w zadowoleniu. Perka doszła z cichym okrzykiem i opadła na sofę. Zgrzana i oddychając z trudem spoglądała na swoją Panią z wdzięcznością.
- Łakomczuszek z ciebie.- mruczała artystka całując uda kochanki czule.
- Tak, Pani. - Perka pomrukiwała od tych delikatnych pieszczot, nadal drżąc intensywnie. Jagoda położyła głowę na jej podbrzuszu łaskocząc skórę ud włosami i dodała.- Ty też powinnaś coś zjeść Zosiu.
- A czym moja Pani chciałaby mnie nakarmić? - Perka przeczesała czarne włosy swojej kochanki. Może niezbyt pasowało to do służącej, ale… nie mogła się powstrzymać.
- Z pewnością niczym co byłoby zdrowe. Nie jestem dobrą kucharką. A ty musisz porządnie zjeść… bo mi zemdlejesz w trakcie zabaw.- zamruczała zmysłowo Jagoda.
- Jadłam śniadanie u Ryszarda… jestem syta, moja Pani. - Perka uśmiechnęła się ciepło cały czas gładząc włosy kochanki.
- Acha…- zaśmiała się cicho Jagoda i zamyśliła zerkając na swoją kochankę.- Nie bardzo się znam na takich figlach. Ale myślę że chcę zobaczyć twoje dwa skarby.
Perka rozpięła nieco sukienkę, uwalniając swoje dwie krągłości.
- Co tylko sobie moja Pani życzy. - Uśmiechnęła się lubieżnie do malarki i uniosła w dłoniach swój biust eksponując go przed kochanką.
- Nie kuś…- “nadąsała” się Jagódka i sama chwyciła dłonią jej piersi ściskając je mocno i spoglądając w oczy kochance.- Marzysz by mnie posiąść? Tak jak robią to mężczyźni?
- Teraz to ty kusisz moja Pani. - Perka uśmiechnęła się ciepło i ujęła twarz malarki przyciągając ją do siebie i całując gorąco.
- Wcale nie… próbuję czegoś nowego. - wymruczała Wilga po pocałunku.
- A czego dokładnie byś chciała spróbować? - Zosia zerknęła na ich torbę z zakupami… czy wzięła strapona?
- No wiesz… - rzekła wstydliwie malarka.
Perka nie puszczając kochanki sięgnęła do torby po zakupionego strapona.
- Co ty na to moja Pani? - Uśmiechnęła się lubieżnie do kochanki, prezentując jej zabawkę.
- Spróbujmy… jeśli chcesz. - zaproponowała nieśmiało artystka.
Zosia podniosła się z sofy i na oczach malarki zaczęła zapinać paski.
- Trochę zabawnie to wygląda w tym kostiumie, prawda? - Uśmiechnęła się do Jagody. - Czy moja Pani pozwala mi się rozebrać?
- Ttak… i mnie też.- mruknęła zawstydzona malarka.
Perka zdjęła strój pokojówki, pozostawiła jednak na nogach siatkowe pończochy. Z umocowanym straponem, dobrała się do kostiumu swojej Pani, całując przy okazji jej szyję, obojczyk.. łapiąc wargami sztywne karmelki jej piersi.
- Przyznaj się, że chciałaś wykorzystać sytuację… do całowania.- mruknęła Jagoda poddając się działaniom swojej służki i dając się rozbierać.
Perka nie odpowiedziała, zamiast tego ssąc mocno szczyt piersi kochanki i odrzucając na bok gorset. A i Wilga głaszcząc kochankę po głowie i poddając się jej działaniom nie miała nic do powiedzenia, poza pomrukami i cichymi jękami.
Zosia sięgnęła do kobiecości kochanki upewniając się, że ta jest mokra i pomału przyłożyła do niej czubek dilda.
- Czy moja Pani tego pragnie? - Spytała delikatnie zanurzając końcówkę.
- Tak… tylko… nie wiem… gdzieś… gdzie by było wygodniej… I w innej wygodnej pozycji? - odparła nieco spanikowana kochanka.

Perka zanurzyła się w niej, popychając malarkę na sofę i dociskając ją do mebla swoim ciałem.
- Mi… jest wygodnie. - Wymruczała dobijając do końca.
- Ja nie wiem… czy…- Wilga oczywiście się spietrała. Ale jej ciało wygięło się w łuk, gdy Perka podbijała jej ciało. Zacisnęła nerwowo dłonie na piersiach Zosi, wbijając paznokcie w skórę i drżąc. Więcej słów nie wyrwało się z jej ust. Tylko jęki.
Perka zaczęła się poruszać obserwując twarz kochanki. Powoli przyspieszała szukając tempa, które sprawiłoby Wildze najwięcej przyjemności. Nie trwało to długo, by się przekonać że początkująca Jagoda, lubi powoli i łagodnie. Delikatnie. Oplotła nogami Zosię w pasie ostrożnie tuląc ją do siebie i prężąc swój biust zachęcająco. Perka sięgnęła wargami do jej piersi, dłońmi naciągając kochankę, na atakującą ją zabawkę. Słyszała sapnięcia pomieszane z jękami nienawykłej do takich zabaw kochanki. Artystka nie miała co prawda doświadczenia w takich zabawach, ale powoli się przyzwyczajała. I mogła nawet… polubić.
- Marzę o tym by cię wziąć… mocno… - Perka podszczypywała wargami rozpaloną skórę piersi kochanki, wyprowadzając w jej kierunku kolejne powolne pchnięcia. - Szybko…
- Boję się…- pisnęła cicho malarka drżąc, ze strachu i od doznań.
- Nie ma czego. - Zosia przesunęła jedną dłoń i zacisnęła ją na piersi Jagody. - Będę grzeczna, kochanie.
- Tak… takk…- Wilga coś mówiła gorączkowo, ale trudno było stwierdzić czy są to odpowiedzi na jej pytania, czy ogólne odgłosy aprobaty. Artystka dochodziła na szczyt.
Perka pozwoliła sobie na nieco pewniejsze ruchy, wciskając się odrobinę mocniej w ciasną kobiecość kochanki. I Wilga doszła napinając ciało, z głośnym krzykiem oznajmującym spełnienie. Perka pochyliła się mocniej by pocałować kochankę, nadal ostrożnie poruszała się w jej wnętrzu. Ta zabawa rozpaliła ją.. naprawdę miała ochotę posiąść Wilgę. Słyszeć jak wije się i krzyczy pod nią… ale nie chciała jej zniechęcać.
- To było przyjemne… co teraz…?- zapytała z uśmiechem Jagoda wodząc palcami policzku.
- Może ty chciałabyś podbić moje ciało? - Perka uśmiechnęła się lubieżnie i sięgnęła dłonią pomiędzy pośladki malarki. - Albo mogę skorzystać z kolejnej twojej dziurki.
- Raczej nie jestem na to gotowa… ale mam ochotę ujarzmić ciebie. I nie będę delikatna. I skrępuję ci dłonie.- wymruczała równie lubieżnie co złowieszczo.
- Yhym… - Perka wysunęła dildo z kwiatu kochanki i stanęła przed nią prezentując swoje ciało. - Jakie życzenia moja Pani?
- Najpierw musisz zdjąć, żebym mogła się uzbroić.- odparła z uśmiechem artystka.
Perka rozpięła paseczki, odsłaniając swoją wilgotną kobiecość i podała strapona kochance.
- Klęknij…- wymruczała Jagoda mocując się z zabawką. Ale po chwili zdołała ją umieścić na swoich biodrach.- Jak wyglądam?
- Pociągająco. - Perka przesuwała wzrokiem po ciele malarki, czując przyjemne dreszcze na całym ciele. Niebawem.. niebawem to znajdzie się w niej. Powoli przyklęknęła przed kochanką i przygryzła wargę widząc znajdujące się idealnie przed jej oczami dildo.
- Ręce za siebie.- mruknęła pożądliwie malarka wybierając skórzane okowy w których miała zamknąć jej ręce.
Perka zaplotła dłonie za plecami korzystając z okazji, by wyeksponować przed kochanką swój biust. Miłośnica Zosi obeszła ją powoli i wkrótce ręce rudowłosej zostały spięte kajdankami.
- Pochyl się… głowa do podłogi.- jej Pani podnieconym głosem wydawała polecenia.
Zosia wypięła się opuszczając głowę. Czuła jak z jej rozpalonego kwiatu wypływa wilgoć.
Pani zacisnęła dłonie na jej skrępowanych nadgarstkach, szturm był silny. Tym bardziej że przyciągnęła jej ciało, bezlitośnie nabijając ją na szturmującą zabawkę. Kolejne ruchy bioder były równie silne i brutalne. Pani trzymała ją mocno, każdym ruchem ciała przeszywając jej zmysły doznaniami, ogniskującymi się wokół twardej obecności w jej kwiatuszku.
Perka czuła jak jej twarz przesuwa się po chłodnej podłodze, jak ciało stara się uciec od takiej agresji, ale…. było jej przyjemnie.
- Tak.. tak Pani… ukaż mnie… - Pojękiwała coraz głośniej czując jak ból miesza się z rozkoszą.
Nie otrzymała odpowiedzi. Trzymając na uwięzi swoją służkę Pani narzucała bezlitosne i mocne tempo ich zabawie, dociskając swoją kochankę do podłogi. Zosia czuła ów ruch, tam i z powrotem. Twardy przedmiot nie silił się na delikatność, sięgając ku jej ciału jak najgłębiej i łamiąc wszelkie opory.
Jęki Zosi przemieniły się w okrzyki rozkoszy połączone z skowytem bólu. Bolesne ataki nie pozwalały jej dojść, a rozpalone ciało i tak domagało się więcej.
Pogrążona w pożądaniu Pani nie była jednak osobą, która mogła zauważyć ten fakt i zwolnić nieco tempo. No… chyba, że ktoś o to poprosi. Bądź co bądź tam gdzieś była delikatna Wilga. Zosia doszła z głośnym okrzykiem. Z trudem łapała oddech czując kolejne szturmy na swoje ciało.
- Wyglądasz tak bardzo kusząco, że aż mam ochotę dać ci parę klapsów.- wymruczała jej Pani z sadystycznym uśmieszkiem.
- T..tak moja Pani. - Perka z trudem wydusiła z siebie jakieś słowa.
- Niech tak będzie…- odparła łaskawie artystka i mocnymi uderzeniami dłoni rozgrzała drżące pośladki swojej służki. Nie miała dla nich litości.
Zosia pojękiwała z rozkoszy przy każdym kolejnym klapsie. Czuła jak ciepło promieniuje z miejsca, gdzie uderzała malarka i rozchodzi się po jej ciele, otulając przyjemnym kokonem jej kobiecość.
Po kilku minutach karania Pani zachichotała dziewczęco.- No… trochę mnie ręka rozbolała, czas, byś zaczęła przepraszać za zostawienie swojej pani samej przez całą noc, poczynają od całowania s…-
Jagoda przerwała nagle i pisnęła cicho, jak zastraszone zwierzątko. - Nie… nie… nie, nie, nie, nie…

Wizja na płótnie


Po czym zostawiła Perkę, nadal związaną i ruszyła do swojego plecaczka z szkicami i przyborami malarskimi .
Zosia opadła na podłogę i przewróciła się na plecy spoglądając na Jagodę.
- Wizja? - Spytała, starając się podnieść... i w końcu jej się udało.
- Tak… - odparła płaczliwie Wilga sięgając po szkic i zalewając się łzami. Jej dłoń wodziła węgielkiem po jednym ze szkiców. Tym najstraszniejszym… Baby Jagi.
Perka zaklęła pod nosem i podeszła do kochanki by być obok, gdy ta musiała narysować to co podpowiadała jej wizja. I to zobaczyła, zmroziło ją niczym zimny prysznic na rozgrzaną skórę.Baba Jaga uzyskała wreszcie precyzyjnie naszkicowane rysy twarzy, które pozwalały rozpoznać tożsamość staruchy. Tę pierwotną… to była Barbara Jabłonowska. Matka Zofii.
Perka przyglądała się obrazowi z niedowierzaniem. Czemu jej własna matka miałaby się stać… toż sama ją uprzedzała… czy… czy możliwe, że to właśnie nastąpiło? Zaczekała, aż Wilga uspokoi się po wizji.
Jagoda w końcu uwolniła się od oków swojego wróżenia i otarła dłonią załzawione oczy oddychając ciężko. Ona najwyraźniej nie wiedziała, kogo narysowała.
- Myślisz… że to gotowy szkic? - Zosia oparła głowę o ramię malarki wtulając swoje piersi w plecy Jagody.
- Nie. Zdecydowanie nie. Ale już niewiele zostało.- szepnęła cicho Jagoda i dodała drżącym głosem.- Boję się.
- Ja też… bo ta wiedźma niepokojąco przypomina moją matkę. - Perka westchnęła ciężko. Nie była w stanie w to uwierzyć. Może… może to była rodzina? Prababcia?
- Och… współczuję.- odparła cicho Jagoda.- Co z tym zrobisz?
- Spotkam się chyba z innymi starszymi z sabatu i omówię to starając się nie siać paniki… może… można jeszcze temu zapobiec. - Perka chciała się podnieść, ale o czymś sobie przypomniała. - Rozkujesz mnie?
- Nie wiem czy chcę… rozkosznie w nich wyglądasz.- odparła figlarnie Jagoda ocierając się policzkiem o policzek kochanki.- Nasza zabawa dobiegła końca?
- Nie możemy tego odwlekać moja Pani… ale chyba mam coś co poprawi ci nastrój. - Zosia mrugnęła do kochanki zalotnie.
- Co?- zaciekawiła się artystka przyglądając obliczu kochanki.
- Brakuje mi rączek bym to mogła Pani dać. - Perka uśmiechnęła się lubieżnie.
- A jeśli nie poprawisz mi nastroju, to co wtedy?- droczyła się z nią Wilga odkładając szkic na bok.
- Będę musiała ci to jakoś wynagrodzić moja piękna Pani. - Perka oblizała powoli wargi sygnalizując na czym to wynagrodzenie może polegać.
- I zaczniesz od stóp i pójdziesz wyżej.- zamruczała zmysłowo i sadystycznie zarazem okularnica. Odsunęła się od Zosi i zaszła od tyłu, by uwolnić jej ręce.
Perka zaczekała potulnie, a gdy już była wolna podeszła do torby z zakupami i wyjęła z niej pudełeczko z obrożą, które wręczyła malarce.
- Och… naprawdę? Chcesz to założyć?- jej kochanka miała wątpliwości.
- Jestem twoja, czyż nie? - Zosia uśmiechnęła się czule. - Mam do kompletu smyczkę.
- Ale… wiesz…- zaczerwieniła się Jagoda zakładając ową skórzaną ozdobę na szyi rudowłosej.
- Założę szal… tylko my będziemy wiedziały co pod nim jest. - Zosia pocałowała malarkę delikatnie w usta. - Nasz słodki sekrecik.
- No dobrze…- uśmiechnęła się wesoło okularnica przyglądając się swojej kochance. - To co.. teraz?
- Musimy odwiedzić kilka starych wiedźm i chyba zaczniemy… od mojej babci. - Perka westchnęła ciężko.
- To może powinnyśmy się ubrać. Jak się mam ubrać?- zapytała niepewnie okularnica.
- Byś czuła się swobodnie… moja mama ma charakter po mojej babci. - Zosia wydobyła z szafy jedną ze swoich luźnych, niewiele zakrywających sukienek. - Może być?
- Też mnie będzie muskała po nodze?- zapytała Jagoda chichocząc nerwowo i zerkając na sukienkę.- Apetyt to chyba cecha całej rodziny.
Perka przytaknęła.
- Tak… to u nas dziedziczne i to od niepamiętnych czasów. - Perka wcisnęła się w sukienkę nie zakładając pod spód bielizny i wydobyła z szafy pasujący szal. - Choć nie słyszałam wcześniej o tym żarze Mokoszy.
- Ja jednak wolałabym… nie czuję się swobodnie w takich sukienkach.- westchnęła cicho malarka zawstydzona. I wybrała z własnych rzeczy: żakiet, spódniczkę za kolano, bluzkę i komplet białej sportowej bielizny. Żakiet był chyba o dwa numery za duży, by zdawało się że nim tonie co dodawało jej niewinności.
Perka zaśmiała się.
- We wszystkim wyglądasz tak, że chętnie bym cię schrupała. - Perka podeszła do malarki i pocałowała ją w usta.
- Nie przesadzaj. Są ładniejsze niż ja.- mruknęła zawstydzona i przygryzła wargę dodając.- I ja też mam ochotę cię schrupać.
- Nie ma ładniejszych od mojej Pani. - Perka wyszczerzyła się i podała kochance ramię. - Dobrze moja Pani… zapraszam. Czas byś poznała żelazną damę rodu Jabłonowskich.
- Ach… umiesz gładko kłamać. Ale ci nie uwierzę.- odparła okularnica z uśmiechem wystawiając język i obejmując ramię Zosi.
- Mam ci dać dowód? - Perka wyszczerzyła się. - Mogę cię wziąć przy każdej piękności.

- Żaden to dowód. Jesteś wulkanem namiętności.- odparła Jagoda cmokając czubek nosa Zosi.
- Mogę cię też chwalić przy każdej kobiecie. Mówić jak wspaniałe masz krągłości… wilgotne wnętrze… jak cudownie reagujesz, gdy sięgam tam językiem… - Zosia poprowadziła kochankę do swojego auta. Czekała je niewielka wyprawa pod miasto.
- Naprawdę chcesz mnie sprowokować do ukarania cię.- odparła speszona jej słowami Wilga… i podniecona.
Perka otworzyła tylne drzwi dla Ducha, po czym sama usadowiła się za kierownicą.
- Wiesz, że sprawia mi to przyjemność. - Zosia zerknęła we wstecznym lusterku. Tuż obok wilczura wylądowały wianek z zamkniętym w nim duchem i szkic. Jakie jeszcze złowrogie rzeczy wylądują w jej aucie?
- Wiem też, że masz wiele takich “kuzynek” jak Basia. Jesteś bardzo popularna.- zaśmiała się Jagoda i cmoknęła policzek czarownicy.- Co mi nie przeszkadza.
- Kuzynek… znajomych… ciotek. - Perka wyjechała z parkingu i ruszyła w kierunku Zalesia górnego.
- Właśnie. Wątpię bym mogła… konkurować z każdą pod względem urody. Nie jestem najpiękniejsza.- zaśmiała się cicho malarka.
- Jesteś. - Perka wjechała na trasę i skierowała się w stronę południowych obrzeży Warszawy. Podróż trwała dość długo, bo prawie pół godziny… ale większość tego czasu czarownice traciły na korki uliczne w których musiały stać. Wreszcie jednak dotarły na miejsce, przed siedzibę nestorki rodu…
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 15-04-2019, 21:37   #99
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wizyta u babci

Gdy już znalazły się w jednej z licznych “sypialni” Warszawy, Perka od razu skierowała się w stronę bogatszej części tej dzielnicy. Skręciła w jedną z licznych bram, prowadzących do ukrytych gdzieś między drzewami domów. babcia nigdy nie zamykała wjazdu… i tak nikt nie odważyłby się z niego skorzystać. Zosia zaparkowała pod domem, który naprawde mógłby należeć do wiedźmy z bajek.

[MEDIA]https://s2.adresowa.pl/oi/27/1a/7b085_3213_big.jpg[/MEDIA]

Na podwórzu bawiły się jakieś dzieciaki z okolicy, które na widok auta uciekły w popłochu, przebiegając zapewne, przez jedną z dziur w płocie. Perka wysiadła z auta i wypuściła kochankę, podczas gdy Duch już odruchowo podbiegł do schodów i się pod nimi położył.
- Myślisz, że jest w domu?- zapytała cicho Jagoda nieco przytłoczona widokami. Jej dworek był co prawda większy, ale piętrowy i w zasadzie zapuszczony oraz pusty.
- Nie ma chyba sabatu, a z babcia neizbyt rusza się z domu w innym celu. - Perka pewnym krokiem przeszła przez otwarte drzwi tarasowe i wkroczyła do eleganckiego, ale dosyć ponurego salonu. Pewnym krokiem ruszyła w kierunku kuchni, służącej Annie za pracownię.
Tam też Anna była zajęta właśnie wypiekaniem babeczek z makiem… i opium. Trzeba w końcu jakoś sobie urozmaicać jesień życia, prawda? Anna była wszak starą czarownicą. Bardzo starą. Owszem mogła przywracać sobie młodość przez kąpiel w źródle, ale jej efekt trwał coraz krócej i krócej. Anna więc zaprzestała kąpieli godząc się z tym co ją czeka. Bo w końcu nie można wiecznie opierać się prawom natury. Więc ulepszone ciasteczka osładzały jej czekanie na koniec życia.
- Cześć babciu. - Perka przywitała się z gospodynią i podeszła od razu by ją ucałować. - Przyjechałam ci kogoś przedstawić i poprosić o poradę.
- Witaj kochanie. A kim jest ta ślicznotka.- oczywiście zwróciła uwagę na Jagodę.
- Moja przyjaciółka, Wilga. Wnuczka Kalaty. - Perka przedstawiła Jagodę. - Wilgo to moja babcia, Anna Jabłonowska.
- Ach z tego rodu? Znałam kiedyś jedną z nich. Była naprawdę potężna. Naprawdę… Demony powietrza i burzy jej słuchały. - zadumała się Anna, a Wilga pokraśniała tylko na twarzy.
- Możemy ci zająć chwilę? Wilga odziedziczyła po Kalatach dar wizji i … narysowała coś niepokojącego. - Zosia wskazała na przyniesione przez nie szkic.
Cały humor i barwy odpłynęły z twarzy Anny. Uśmiech znikł, zastępując go grymasem żalu i smutku. Łzy pojawiły się na twarzy Anny i spływały ciurkiem po jej policzkach. A żadne ze słów nie wyrwało się z ust starej czarownicy.
- Babciu? - Perka spojrzała niepewnie na Annę. - Może.. może to się jeszcze nie stało.
- Och… to się już stało… dawno temu. To Wilhelmina, twoja ciocia Zosiu.- odparła cicho Anna.
- Jest bardzo podobna do mamy. - Perka zawahała się. - Czy ciocia gdzieś zniknęła? Czemu mogła się pojawić teraz w wizji Wilgi?
- Były uroczymi bliźniaczkami. Jak dwie krople wody… oczywiście różniły się między sobą temperamentem. Barbara była lodem, Wilhelmina ogniem. My… zabiłyśmy ją Zosiu, zabiłyśmy twoją ciotkę, gdy zmieniła się w to.- stwierdziła ze smutkiem Anna.
- Rozumiem babciu… tylko… czemu pojawiła się teraz w wizji? Jesteś pewna, że mama… że nie idzie w tym samym kierunku co jej siostra? - Zosia przysiadła na krawędzi stołu przyglądając się uważnie Annie. Zabiła swoją córkę? Czemu ona nic o tym nie wiedziała?
- Nie. Jestem pewna, że akurat Barbarze to nie grozi.- odparła ciepło Anna ocierając twarz z łez. - Nie podoba mi się ta wizja Zosiu, ale nie dotyczy ona twojej matki.
- Więc… czemu teraz? - Perka niepewnie zerkała to na szkic to na babcię.
- Nie wiem. - odparła bezradnie Anna.
- Gdzie pochowałyście ciocię? - Zosia zeskoczyła ze stołu. - Trzeba to sprawdzić. Coś się musi dziać babciu.
- W Bałtyku… ostatnia konfrontacja zdarzyła się na pełnym morzu.- wyjaśniła cicho Anna.- Wpadła w głębiny i… już nigdy nie widziałam.
- Czyli jest szansa… że żyje? - Perka poczuła nieprzyjemny dreszcz przechodzący po plecach. - Czy… pochówek w morzu?
- Wpadła do wody… porażona piorunami dwóch Żmijów, gdy zniszczyłyśmy statek… cóż... jej chatkę unoszącą się na falach Bałtyku.- dodała cicho Anna.
- Czy jest .. czy sprawdzałyście czy przeżyła? - Zosia nie była pewna jak podejść do tego tematu. Dla jej babci to musiało być ciężkie… czy jest szansa, że ciocia poluje na jej mamę?
- Nie było czasu… ani okazji. A potem… potem już nic nie udało się ustalić.- wyjaśniła kobieta cicho.- Zrozum dziecko, to był czas wojny. Nienajlepszy okres na tego typu poszukiwania.
- Rozumiem babciu. - Perka zmieszała się nieco. - Tylko zastanawiam się, czy ta wizja nie oznacza, że komuś z rodziny coś zagraża.
Anna spojrzała wpierw na Zosię, a potem na autorkę szkicu. Na niej w końcu skupiła swój wzrok.
- Zagraża?- zapytała uprzejmie.
- Nie wiem. Ja tylko rysuję co… muszę narysować.- pisnęła cicho zawstydzona Jagoda.
- Wilga jest przerażona tymi wizjami.. może to tylko kobiece przeczucie, ale według mnie to nie może oznaczać niczego dobrego. - Perka westchnęła ciężko.
- To z pewnością, ale… pewnie wiesz jak to jest z wizjami jej rodu, prawda?- westchnęła Anna w odpowiedzi.- Proponuję napić się porządnej malinowej naleweczki na poprawienie humoru.
- Wiem.. to może być cokolwiek… Dlatego wolałam przyjechać tutaj niż lecieć do matki. - Zosia spojrzała niepewnie na babcię. - Może jeden kieliszek.
- Nie znam ciebie. Jeden kieliszek? Nie tak cię wychowałam. Usiądźcie w salonie. Zaraz wam przyniosę.- zarządziła ciepłym głosem Anna.

Telefon do matki

Perka przeszła do salonu, uznając że skorzysta z okazji, by zadzwonić do matki. Gdy tylko Wilga się usadowiła, sama wyszła na taras i wybrała numer Barbary.
- Słucham?- odezwała się matka eleganckim tonem głosu.
- Cześć, chciałam tylko dać znać, że Wilga dopracowała szkic. - Perka opierając się o balustradę przyglądała się dzieciakom ponownie przekradającym się przez płot.
- Ten szkic? I co z niego można wywnioskować?- zapytała w odpowiedzi Barbara.
- Babcia twierdzi, że to twoja siostra. - Zosia mówiła spokojnym tonem, ciekawa reakcji matki. Nie otrzymała od razu odpowiedzi. Cisza wręcz wypełniała słuchawkę. Niezręczna i niepokojąca cisza.
- To nie jest rozmowa na telefon.- odezwała się w końcu Barbara mówiąc jakby przez ściśnięte gardło.
- Chcesz, do nas dołączyć? Jesteśmy z Wilgą u babci. - Perka była w lekkim szoku. Chyba nigdy nie słyszała, by matkę coś tak poruszyło.
- Nie. Nie chcę.- odparła dość zimno Barbara.- I nie wciągaj obcej w rodzinne sprawy… zwłaszcza te, które kładą się cieniem na dobrym imieniu rodziny.
- Trochę nie ma wyboru, skoro to jej wizja, prawda? - Perka wzruszyła ramionami. - Później wpadniemy do ciebie pogadać.
- Wieczorem o 19:30. - zadecydowała Barbara chłodno.
- Będę wcześniej, ty też spróbuj, mam plany. - Zosia miała już serdecznie dość tej rozmowy. - Chyba że nie masz ochoty gadać to od razu powiedz.
- O 16:00 więc. - odparła z niechęcią matka.
- Dobrze, do zobaczenia. - Perka rozłączyła się i wróciła do salonu. Teraz miała ochotę wypić całą butelkę nalewki, a nie jeden kieliszek.
Tymczasem jej babka już upijała Wilgę, przy okazji opowiadając różne wesołe i pikantne opowiastki wprawiające malarkę w coraz większe zaczerwienienie.
- Zaczęłyście zabawę beze mnie? - Perka przysiadła się obok Jagody. - Nie masz babciu czego wytrzeźwiającego? Mam ochotę się upić po rozmowie z twoją córką, ale potem muszę wsiąść za kółko.
- Zawsze coś się znajdzie.- odparła z uśmiechem Anna, wykorzystując własne sztuczki, by nieco ”odmłodnieć”.
- Coś się stało?- zapytała zaniepokojona Jagoda.
- Powiedziałam matce, że ją odwiedzimy. - Perka sięgnęła po kieliszek, przygotowany dla Wilgi i go opróżniła. - Po kim ona ma charakter babciu?
- Doświadczenia, które przeżyłyśmy, kształtują nas . A twoja mama wychowywała się… w nieciekawych czasach. Pierwsza wojna… druga. Okres międzywojenny był krótkim okresem pokoju, ale nie spokoju.- westchnęła smutno Anna.
- Yhym… i to wywindowało jej ego? - Perka sięgnęła do butelki i polała im wszystkim. - Nie chce bym mieszała obcych w sprawy rodzinne.
- Baba Jaga to plama na rodzie z którego się wywodzi. - odparła smutno Anna popijając trunek, podobnie jak milcząca malarka wyraźnie zmieszana tym, co się działo wokół niej.
- Też słyszałam, że jestem plamą na rodzie… - Perka prychnęła. - To co zrobiła ciocia… nie odpowiadacie za to i zrobiłyście na pewno ile byłyście w stanie by nikomu nie zagrażała.
- Twoja mama sądzi inaczej. I wini mnie za los siostry. I może trochę siebie.- wyjaśniła smutnym tonem babka.
- A co niby zrobiłaś by popchnąć Wilhelminę w tym kierunku? - Zosia wypiła zawartość swojego kieliszka. Była zła, że dowiadywała się o tym wszystkim dopiero teraz.
- Chciała mieć mężczyznę dla siebie i zachować moc. I ta moc… którą chciała zachować, ją pochłonęła i zamieniła w potwora. Tak rodzą się wszystkie Baby Jagi.- wyjaśniła Anna spokojnie.- Chcą zbyt wiele i nie są gotowe wybrać jednej drogi. A ja… nie zdołałam jej powstrzymać.
- Nie rozumiem czemu tak to działa. - Perka poczuła jak rumieniec wypłynął na jej twarz. - W czym mężczyzna przeszkadza magii?
- Nie jesteś czarownikiem Perko. Nie kradniesz magii z innych światów, nie paktujesz z bluźnierczymi potęgami. Otrzymujesz ją w darze, wraz z obowiązkami. - wyjaśniła Anna.- Rodzisz się z nią, by pilnować porządku natury. Nie po to by zdobywać potęgę, czy moc samą w sobie. Nie po to by gromadzić złoto. Nie po to by zostać matką i żoną w zwyczajnej rodzinie. Czarownice zawsze żyły na obrzeżach społeczeństwa… zawsze w chatce na brzegu wsi. Jesteśmy pomiędzy tym światem, a duchami… i musimy się temu obowiązkowi w pełni oddać. Małżonek i czy też ukochany rozprasza. Owszem możesz figlować z kim chcesz, w końcu potrzebne są córki na kolejne pokolenia. Ale dla czarownic mężczyźni to trutnie. Dają przyjemność i dzieci, ale nie ma co się do nic przywiązywać.
Perka westchnęła ciężko.
- Masz rację… jak zwykle. - Zosia ponownie rozlała nalewkę i odchyliła się w sofie. - Co się z nim stało? Z tym mężczyzną?
- Baba Jaga zmienia swojego mężczyznę w kociego chowańca. Wiesz dobrze, co się dzieje z mężczyznami prawda? Starzeją się normalnie jak każdy inny człowiek. Chyba że się złamie tabu i odwróci bieg natury.- wyjaśniła Anna. No tak… tego Perka nie wzięła pod uwagę. Patryk nie ma swojego źródełka. On będzie coraz starszy. Zosia nie.
- Wiem… tylko cały czas zastanawiam się, czemu Wilga widziała to. - Wskazała podbródkiem na szkic.
- Aaa… to…- Anna spojrzała na szkic, a potem na wnuczkę.- Nie wiem. Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie.
- Po prostu staram się dowiedzieć nieco o cioci.. w sumie nigdy o niej nie słyszałam. - Zosia pogładziła się po szyi, przez szal bawiąc się obrożą.
- Była bardzo podobna do ciebie. Bardziej impulsywna i radosna. I skandalistka z niej była. Romansowała chyba, ze wszystkimi amantami polskiego kina. I amantkami. - zachichotała Anna wspominając.
- Też miała ten.. żar mokoszy? - Perka poczuła się dziwnie. Trochę jakby jej los miał wyglądać podobnie jak ciotki.
- Też. - stwierdziła po namyśle Anna.
- Jeszcze powiedz, że na początku nie miała daru i poczuję się jak jej reinkarnacja. - Zosia westchnęła ciężko. nalewka już przyjemnie szumiała w głowie.
- Och… nie. Miała dużo mocy.- odparła z uśmiechem Anna pocierając podbródek.- Tyle ile twoja matka. Były jak dwie krople wody i… - nie dokończyła odpowiedzi.
- A jednak czymś się różniły, prawda? - Perka mogła sobie tylko wyobrażać jak mamę zabolała ta zdrada, bo na pewno tak to odebrała.
- Charakterem. Wilhemina była bardziej impulsywna i uczuciowa. Barbara spokojniesza, stonowana. Obie miały silną wolę… niestety.- westchnęła smutno Anna.
- Nie miałyście na to wpływu... jestem pewna. - Zosia przytaknęła dając znak, że rozumie babcię. Toż sama myślała.. o czymś takim. Czy jej matka i babcia miałyby na to wpływ? Żaden.
- Co było to się nie odstanie.- odparła w odpowiedzi babka i zmieniła temat pytając wesoło.- Macie ochotę na gorące ciasteczka?
- Z chęcią… z czym są? - Perka uśmiechnęła się do babci.
- Z lubczykiem, maliną i tajnymi składnikami.- zaśmiała się Anna.
- Wsiadam potem za kółko, na twoją odpowiedzialność. - Perka sięgnęła po ciasteczka podała je Wildze, po czym sama wgryzła się w jedno.
- Jakoś sobie poradzicie.- odparła z uśmiechem Anna.- Prawda?
- Prawda.- mruknęła cicho Jagoda.
- Obiecałaś mi coś na wytrzeźwienie.. trzymam cię za słowo. - Perka zjadła ciasteczko czekając na reakcję organizmu. Co też takiego naszykowała babcia?

Ciasteczko

Ciało ogarniało lekkie rozleniwienie, ale też i podniecenie. Zmysły uległy wyostrzeniu, zwłaszcza zmysł dotyku. Czuła teraz wyraźniej ubranie przylegające do swojego ciała… i zapachy perfum obu kobiet.
- Mam coś na później. - odparła z lekką lubieżną nutką Anna.- A co teraz? O czym poplotkujemy ?
- Co robisz… po tych ciasteczkach. - Perka przesunęła dłonią po swojej sukience czując jak materiał ociera się o jej bardzo rozpalone ciało.
- Używałam ich do uwodzenia.- Anna nachyliła się ku Perce i cmoknęła ją w czubek nosa. Obecnie bardzo wrażliwy na dotyk.- Wzmacniają też potencję mężczyzn, acz… nie mam żadnego na podorędziu do pokazania ich cudownej mocy.
Zosia zamruczała jej dłonie zacisnęły się na osłoniętych jedynie sukienką piersiach. - Ładnie dawać takie rzeczy wnuczce? - Rzuciła rozpalonym głosem.
- Och przestań. Jesteś dużą dziewczynką już od parunastu latek.- zaśmiała się Anna zerkając na zaczerwienioną jak burak Jagodą. - Usiądź mi na kolanach wnusiu, zaprezentuję cię twojej kochance.
- Bo wcale mnie nie widziała, co? - Perka prychnęła ale grzecznie zajęła miejsce na udach swojej babci. Niczym mała dziewczynka oczekująca cukierka.
Anna chwyciła za piersi Zosi, ścisnęła je przez materiał i zaczęła masować intensywnie ocierając je o siebie pod materiałem.
- Odpowiednia prezencja jest kluczowa… nie tylko to co pokazujesz jest ważne, ale i jak.- mruczała Anna chyba jako wymówkę.
- T..tak. - Perka jęknęła z rozkoszy. Rozchyliła mocniej nogi, czując jak materiał sukienki ociera się przy każdym ruchu dłoni babci o jej rozpaloną kobiecość. Wpatrywała się w Wilgę ciekawa jej reakcji na tą “rodzinną” scenkę.
Ta z jednej strony była zaskoczona i zszokowana… z drugiej nie mogła oderwać oczu. Oddychała ciężko, czerwona na twarzy. Nie bardzo wiedziała co właściwie powinna powiedzieć.
- Mhmm…- mruknęła zaś Anna podciągając sukienkę Zosi do góry. - Jesteś bardzo dużą dziewczynką już.
Musnęła palcem pulsującą niemal kobiecość Perki.- Mam was zostawić same już?
Perka aż krzyknęła z rozkoszy. Czuła że zaraz oszaleje.
- N.. nie wiem…- Nie była w stanie skupić myśli. Tkanina drażniła jej rozpalone ciało. Obroża ukryta pod szalem ocierała się o szyję przy każdym płytkim oddechu.
- Ja jednak myślę, że powinnam pójść…- Anna przygryzła delikatnie płatek uszny siedzącej na jej kolanach dziewczyny, muskając palcem jej kobiecość. - A twojej koleżance pewnie też jest ciasno. Pomożesz jej ?
- Tak. - Perka podniosła się z kolan babci i zdjęła sukienkę wraz z szalem. Prezentując Annie swoje nagie ciało, przyozdobione jedynie obróżką. - Możemy być głośno. - Uśmiechnęła się lubieżnie do babci.
- Mnie to nie przeszkadza.- Anna wstała i dała klapsa w pośladek wnuczki.- Bawcie się dobrze.
Jagoda coś wypiszczała, ale w tej chwili była jak mysz hipnotyzowana widokiem gibkiego węża. Tyle że myszy nie są podniecone w takich chwilach.
Perka podeszła do malarki i nie czekając aż babcia wyjdzie pocałowała ją od razu rozpinając marynarkę Jagody.
Malarka chwyciła nerwowo nagie piersi kochanki ściskając je namiętnie i nieco boleśnie wbijając paznokcie w skórę. Jej usta odpowiadały zachłanną namiętnością na pocałunek Zosi. Perka poczuła jak przyjemny impuls przeszył jej ciało. Aż zakręciło się jej w głowie. Nerwowo zaczęła szarpać się z ubraniem Jagody. Chciała dotknąć jej nagiej skóry.
I rozerwała bluzkę natykając się na biały stanik więziący piersi kochanki. Która to zachłannie przylgnęła wargami do ust Zosi nie dając jej przerwać całowania. Perka podciągnęła stanik ku górze i dopadła swoimi dłońmi piersi kochanki. Czuła rozkoszne ciepło między palcami i czuła… że same te odczucia mogą ją doprowadzić.
Jagoda drżąc sama też zdawała się docierać na szczyt. W dodatku oparła stopę o swoje fotel na którym siedziała pocierając kolanem o kobiecość Zosi. Zwykle słaba to była stymulacja, zazwyczaj…
Perka chciała krzyknąć dochodząc, ale nie była w stanie oderwać swoich ust od warg kochanki. Więcej… chciała dużo więcej. Sięgnęła palcami do kobiecości Jagody.
I między jej uda znów natknęła się na mur bielizny. Jej kochanka zaś pojękując cicho i ściskając mocno piersi Zosi, pocierała kolanem o uda i rozpaloną kobiecość rudowłosej.
Perka odchyliła majtki Jagody i wsunęła dwa palce wprost w jej kwiat. Czuła jak wilgoć ją otula jak ciepłe, mięciutkie ciało stara się na niej zacisnąć. To było… cudowne.
Ciało malarki naprężyło i jej piersi dumnie wypieły kusząc usta Zosi. Jej kochanka drżała pod tymi torturami, czule obejmując owe palce. Dłonie Jagody brutalnie miętosiły biust rudowłosej, co było doznaniem wzmacnianym przez ciasteczka.
Perka pochwyciła wargami pierś kochanki i possała ją mocno. Będzie musiała wziąć przepis od babci na te cuda. Otarła się kobiecością o nogę Wilgi czując jak jej ciało znów domaga się spełnienia. Pogrążona w rozkoszy kochanka miała jednak problemy z myśleniem o daniu jej dodatkowych bodźców, poza tym nerwowym ściskaniu piersi Zosi. Perka popchnęła ją na sofę i bezczelnie przyklęknęła ponad twarzą malarki, prezentując jej swoją rozpaloną kobiecość.
- Więcej.. proszę. - Wyszeptała rozpalonym głosem.
Kochanka przyssała się więc ustami do kobiecości Perki, coraz mocniej atakując ją języczkiem. Sięgnęła też paluszkiem między pośladki, wciskając go w perwersyjny zakątek jej ciała. Zosia czuła pieszczoty tak wyraźnie i mocno. Jej piersi prężyły się dumnie domagając uwagi. Niestety Wilga już zajmowała się jej ciałem. Wystarczyło kilka sekund tak intensywnych doznań by Perka doszła z głośnym okrzykiem, z trudem utrzymując się na klęczkach ponad kochanką. Ta jednak zamroczona własnym pożądaniem nadal pieściła intymne obszary rudowłosej, gorączkowo i pospiesznie. Zosia nie chciała jej przerywać. Czuła jak jej głowa odpływa, jak ciało drży z rozkoszy utrzymując się w stanie uniesienia. Jak bardzo by chciała by taki stan trwał wiecznie. Jednak ekstaza ta nie mogła się utrzymywać cały czas, a i nogi zaczęły pieguskę zawodzić. I dziewczyna osunęła się na kochankę łapiąc oddech jak wyjęta z wody ryba.
Zosia na tyle na ile była w stanie ułożyła się obok Malarki i wtuliła w nią siedząc się jeszcze przez chwilę po niedawnych przeżyciach.
Do ich uszu dochodziły jęki Anny z kuchni i dyszenie… bardzo męskie dyszenie.
- Chyba babcia też sobie kogoś znalazła. - Szepnęła cicho Zosia, przesuwając przy okazji wargami po uchu malarki. - Może się wymkniemy i nie będziemy im przeszkadzać?
- Mhmm.. gdzie chcesz się wymknąć?- mruknęła cicho Wilga, całując szyję pieguski.
- Gdzieś gdzie mogłybyśmy kontynuować. - Perka uśmiechnęła się do kochanki. - Auto? Możemy zaparkować gdzieś w lesie… albo przenieść się do altanki babci. - Perka wskazała na drzwi tarasowe i znajdujący się za imi ogród.
- Nie wiem… to ty tu jesteś gospodynią.- zaśmiała się artystka.
Perka podniosła się i sięgnęła po porzuconą sukienkę. Z zaciekawieniem zerknęła w kierunku drzwi do kuchni, ciekawa czy dojrzy kochanka babci.
Dojrzała ich.. oboje. Pochylona pupa Anny i nagi młody mężczyzna biorący energiczny udział w podboju jej kobiecości.Szybko i energicznie.
Oplątujące kostki ogrodniczki wskazywały na zawód amant. Ogrodnik i dziedziczka. Niemal jak z XIX romansów, który nie wypadało czytać. Erotyczna powieść… na żywo. Perkę aż ciekawiło jak duży wpływ na mężczyznę mają ciasteczka babci, ale uznała, że ma też inną istotkę, którą chętnie się zajmie. Gdy tylko Wilga narzuciła coś na siebie pociągnęła ją do znajdującej się na tyłach ogrodu “altanki”. Biały, przeszklony domek od niepamiętnych czasów służył im do zabaw, ale nie wiedziała ile zmian wprowadziła w nim babcia.
Poza uporządkowaniem nic tu się jednak nic nie zmieniło, było tak jak zapamiętała.
 
Aiko jest offline  
Stary 15-04-2019, 21:42   #100
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Altanka

- Ładnie tu…- stwierdziła Jagoda, aczkolwiek niepewnie czując się pomiędzy przeźroczystymi ściankami altanki.
- A może być jeszcze ładniej. - Perka zdjęła pospiesznie narzuconą sukienkę i w samej obroży położyła się na wypełniającym większość pomieszczenia łóżku.
- Nie powinnaś przypadkiem rozebrać mnie ?- zachichotała w odpowiedzi malarka pożądliwym wzrokiem wodząc po ciele kochanki. - Powinnam zrobić ci zdjęcie w tej chwili. Potem namalować portret.
- Mój telefon gdzieś tam leży możesz spokojnie zrobić zdjęcie. - Perka wskazała na sukienkę. - A co do rozbierania… widać, że czujesz się niepewnie.. chciałabym byś się sama odważyła.
- Wymówki…- burknęła Jagoda rozbierając się powoli i niepewnymi ruchami. I zażądała żartobliwie.- Zrób dla swojej pani show. Zachęć do rozebrania.
Perka rozchyliła szeroko nogi i sięgnęła palcami do wilgotnej i już zaczerwienionej kobiecości. Zanurzyła się w wilgotnym kwiecie i rozchyliła go by wypuścić z wnętrza nieco soków. Drugą dłonią sięgnęła do swojej piersi i pomału zaczęła ją ugniatać, obserwując malarkę. Marynarka została ciśnięta gdzieś w kąt.
Spódniczka i koszula opadły na ziemię. Artystka podeszła do kochanki i podpięła smycz do obroży. Zdjęła jeszcze majtki przed wejściem na łóżko i klęcząc nad kochanką przyciągnęła szarpnięciem smyczy jej twarz do swojego mokrego łona.
- Nie przestawaj się bawić.- zażądała.
Perka przytaknęła ruchem głowy i pieszcząc siebie, sięgnęła ustami do kwiatu malarki. Powoli przesunęła po nim językiem zlizując ciepłą wilgoć.
- Tak…- pisnęła rozpalonym głosem kochanka reagując na tą pieszczotę. I rozglądając się nerwowo dookoła. Były prawie na widoku.
Zosi to nie przeszkadzało. Pieściła językiem kochankę, jednocześnie starając się zaspokoić siebie. Jej głowa była całkowicie skupiona na dawaniu i odbieraniu przyjemności.
Przy obecnej wrażliwości swojego ciała Jagoda dość szybko zapomniała o sytuacji i poddała się doznaniom. Dotarła na szczyt i krzykiem oznajmiła swoją ekstazę. Perka doszła chwilę po niej pod koniec wbijając w siebie niemal całą własną dłoń.
- Czas na małą zmianę pozycji.- wymruczała jej Pani obracając się pupą do jej twarzy, a sama pochylając się ku jej kobiecości. Potem była kolejna pozycja i kolejna i kolejna. Na koniec leżały obok siebie, nagie i mokre od potu stygnąc po doznaniach.
- Moja… Pani. - Perka mówiła z trudem. - Obawiam się, że powinnyśmy się udać od mojej matki.
- Mhmm… zresztą myślę, że na razie mamy dosyć figli, co?- zapytała Jagoda chichocząc.
Zosia udała szczere zaskoczenie.
- Moja Pani… figli z tobą nigdy dość. - Ucałowała malarkę.

Odwiedziny u Barbary

Spotkanie z matką odbyło się u niej w gabinecie. Barbara pracowała obecnie jako handlarz zabytkowymi nieruchomościami i ekspertka od antyków z czasów dwudziestolecia międzywojennego. Jej sekretarka Magda uśmiechnęła się na widok wchodzących Zosi i Jagody. Nie była co prawda czarownicą, ale była powiernicą i kochanką Barbary… w zasadzie była tym, czy Zosia się stała dla swojej Pani. Tylko że ona, była niemal psio oddana Barbarze. Nie działało to w drugą stronę… matka Zosi obsesyjnie pilnowała swojej sfery uczuciowej i nie pozwalała sobie na silniejsze zaangażowanie. Teraz… Perka rozumiała już nieco dlaczego jej matka taka była.
- Jest mama? - Perka odpowiedziała na uśmiech dziewczyny. To nie była wina Magdy, że była wykorzystywana… matka robiła tak ze wszystkimi.
- Oczywiście.- odparła z uśmiechem Magda, która nie wydawała się być niezadowolona ze swojej sytuacji. - Już na ciebie czeka.
Jagoda przycupnęła z boku na krześle dla petentów.
Perka przeszła do pokoju matki zabierając ze sobą szkic.
Barbara siedziała za biurkiem pisząc coś na laptopie. Przerwała jednak pracę i zamknęła urządzenie przyglądając się córce.
- Więc… masz zapewne wiele pytań, co?- rzekła na powitanie.
- Co nieco wyjaśniła mi babcia. - Zosia położyła przed mamą szkic i sama rozsiadła się na miejscu dla klientów. - Martwię się czemu to wypływa akurat teraz. Przyznaję, że jest mi cholernie przykro, że to przede mną zataiłyście.
- To nie jest coś o czym chce się opowiadać. To hańba na naszym rodzie. Plama, którą już raz zmazałam. I zrobię to ponownie jeśli zajdzie potrzeba.- odpowiedziała twardo Barbara spoglądając na córkę. - Poza tym… czego niby oczekiwałaś? Że opowiemy ci któregoś pięknego dnia, jak twoja ciotka zmieniła się w potwora pożerającego dzieci?
- Wypadałoby, choćby po to bym nie poszła w tą samą stronę. Tym bardziej, że jak babcia opowiada jestem do niej podobna charakterem. - Perka wskazała na szkic. - Mamo jaka jest szansa, że ciocia przeżyła?
- Wystarczyłoby byś słuchała zasad które ci wpajano. To by wystarczyło.- odparła Barbara spokojnie i spojrzała na szkic.- Niewielka jest szansa, że przeżyła.
- Jej pewnie wpajano takie same, a uwierz bliskie przykłady działają bardziej motywująco. - Perka niemal prychnęła na matkę. - Ale jest jakaś szansa?
- Jest. Baby Jagi są twarde.- mruknęła Barbara krótko. - A ty zapominasz o czym mówimy. O hańbie którą ukrywałyśmy przez lata.
- Ale to nadal moja rodzina i gdybym o tym wiedziała, zamiast biegać po Polsce i to rozgłaszać, przyjechałabym najpierw do was zapytać. - Perka skrzyżowała ręce na piersi przyglądając się uważnie matce.
- Zrobiłyśmy to dla twojego dobra, dla dobra rodziny. Kto się spodziewał że Wilhelmina wypełznie niczym potwór z laguny.- odparła chłodno Barbara.
- Ciekawe co jeszcze ukrywacie dla mojego dobra. - Zosia odpowiedziała matce równie chłodnym tonem.
- Dowiesz się w swoim czasie.- odparła Barbara spokojniej i odetchnęła głośno.- Jeśli okażesz się godna zajęcia mojego miejsca, to przekonasz się jak wiele trudnych decyzji z tym się wiąże Zofio.
- Jak przeżyję. Bo toż Wilhelmina może polować na mnie, by się zemścić na swojej siostrzyczce. - Perka wzruszyła ramionami. Nie spieszyła się by kiedykolwiek choćby się zbliżać do statusu swojej matki.
- Nie pochlebiaj sobie córeczko.- uśmiechnęła się Barbara przyglądając Zosi.- To że twoja przyjaciółka narysowała wizerunek jej, nie oznacza że poluje akurat na was. Także przodkini Kalatów pomogła ją ubić i Szczerbcowa której córki żyją jeszcze w Warszawie przecież i Marcelina z Gniewu.
- Nie pochlebiam, mówię tylko, że jest takie ryzyko i możemy sobie właśnie rozmawiać po raz ostatni. - Perka całkowicie zignorował ton matki. - Ja zrobiłam co w mojej mocy by cię uprzedzić, ale skoro zamierzasz nadal unosić się dumą to idę. - Perka zgarnęła ze stołu szkic. - Wybacz mamusiu, ale wolę spędzić czas w miłym towarzystwie.
Barbara nic nie odpowiedziała zachowując zimną wyniosłość.
- Wpadnę jutro jak już ustalisz coś ze swoim sabatem. Potem mam plan wracać na swoją wieś. - Perka podeszła do drzwi. To spotkanie było tak bardzo bez sensu. Po co w ogóle się martwiła?
Magda zrobiła Wildze kawę i malarka siedziała przycupnięta na krześle popijając ją. Nie odezwała się, ale widać było na jej obliczu ciekawość.
Perka pokręciła tylko zrezygnowana głową. Klapnęła obok Jagody dając się jej na spokojnie napić kawy.
- Wszystko w porządku?- spytała w końcu Jagoda cicho, bardzo cicho. Tak by Magda nie słyszała.
- Olała mnie jak zwykle. Nic mi nie powie, bo nie jestem godna, a moja ciotka może żyć. - Perka wyrzuciła z siebie pesymistyczne wieści.
- Pewnie to dla niej bolesna sprawa. Bliźniaczki łączy silna więź.- wymruczała cicho artystka próbując pocieszyć przyjaciółkę.
- Wierzę… ale jednak jest tu szefową i moją matką… czy jej się to podoba czy nie. - Perka pokręciła głową. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Olać sprawę? - Skoczymy na jakiś obiad?
- Mhm.. zjedzmy coś.- zgodziła się Jagoda i nachyliła by szepnąć rudowłosej do ucha. - A potem wezmę cię pod obcas, może jeszcze w łazience restauracji, co?
Wiedziała jak poprawić Zosi humor.
- Wobec tego wybiorę coś z ładnymi łazienkami. - Perka momentalnie się uśmiechnęła. Nie wiedziała czy to dobrze, że skupia się na takich rzeczach, ale jakie tak naprawdę miała szanse przeciwko Babie Jadze, jeśli ta żyła? Mogła być obok Wilgi i liczyć na to, że uda się jej ją ochronić.

Obiad

Gdy opuściły biuro matki, Perka poprowadziła ją w kierunku fajnej włoskiej knajpy w okolicy placu Wilsona, pozostawiając auto i Ducha obok agencji nieruchomości.
Artystka zaś podążała za swoją przewodniczką rozglądając się dookoła i podziwiając widoki.
- Tylko pamiętaj, nie będzie dużo tej zabawy. Bo ci zepsuję apetyt na wieczór.- droczyła się przy tym.
- Niemożliwe. - Perka wprowadziła Wilgę do włoskiej restauracji. Lokal był jednym z wielu w Warszawie utrzymanych w modnym teraz, industrialnym stylu. - Mają tutaj świetne makarony.
- A bo idziemy tam dla makaronów.- zachichotała Jagoda wchodząc i rozglądając się po sali.- Wygląda… ładnie.
- Na pewno nie zaszkodzi byśmy coś zjadły. - Perka wypatrzyła wolny stolik i poprowadziła do niego Jagodę. - Musimy mieć dużo sił, bo czeka nas długa noc.
- Widzę, że masz już konkretne plany.- odparła zadziornie malarka siadając przy nim.
- A ty je nawet znasz. - Perka uśmiechnęła się do kelnera. - Mamy wizytę u niej, a potem kąpiel w źródle.
- Strach się bać. - mruknęła malarka zakładając nogę na nogę. Jej stopa sięgnęła pod sukienkę kochanki, wodząc po kolanie i muskając udo, gdy Zosia składała zamówienie dla nich obu.
Na twarz Perki wypłynął delikatny rumieniec, a uśmiech którym obdarzała kelnera stał się nieco lubieżny.
- Poprosimy też po lampce białego wina. - Niemal wymruczała, koncząc zamówienie.
Mężczyzna skłonił się energicznie uśmiechając się pod nosem. Pewny, że to on był źródłem uśmiechu Zosi, a nie stopa błądząca po jej udzie.
- Robiłaś jakieś szalone rzeczy na studiach? - zapytała okularnica szukając przyjemnych tematów na rozmowę.
- Czasem… - Perka skupiła swoją uwagę na malarce przyglądając się jej lubieżnym wzrokiem. - Ale wiesz… głównie polegało to na uwodzeniu. Zabawach w różnych dziwnych miejscach.
- Uwodzić to ty potrafisz. - zgodziła się z nią artystka poprawiając okulary. - Miałaś więc ciekawy okres studiów. Trochę ci zazdroszczę.
Perka zaśmiała się.
- Czy ciekawy… bardziej pasowałoby słowo “namiętny”. - Uśmiechnęła się ciepło do malarki, przesuwając się tak, by stopa Jagody zahaczyła o jej wilgotną kobiecość. - Wiesz… musiałam mimo wszystko użerać się ze swoją matką. Na studiach… nie miałam jeszcze daru.
- Wiesz… to mogło pomóc w studiowaniu. Dar jest kłopotliwy.- mruknęła okularnica bez skrępowania wodząc stopą podbrzuszu rudowłosej. - Więc nie mogę ci współczuć. Bo ja akurat miałam ciężko przez mój.
- Ale dzięki temu darowi poznałaś mnie. - Perka wyszczerzyła się lubieżnie. - A ja postaram ci się wynagrodzić te lata studiów.
- Na razie to ja odwalam całą robotę przy tym wynagradzaniu.- odparła żartobliwie Jagoda wystawiając język.
- Och i na pewno nie czerpiesz z tego satysfakcji. - Perka przesunęła dłonią po szalu, na chwilę pokazując Wildze obrożę, która miała na sobie.
- Tego nie powiedziałam.- mruknęła wstydliwie malarka czerwieniąc się na twarzy. Tymczasem do ich stolika zbliżał się kelner z zamówieniem.
- Czy masz jakieś życzenia? - Spytała Zosia, zasłaniając ponownie obrożę.
- Ja? W tej chwili? Chyba nie.- speszyła się Wilga.
- Może chciałabyś mnie z kimś obejrzeć? Może mam kogoś uwieść dla ciebie. - Głos Perki zniżył się do szeptu.
- Przestań…- zadrżała nagle Jagoda zerkając dookoła siebie.- … bo… każdego?
No tak… znała słabość malarki do podglądania innych.
- Mogę spróbować. - Zosia uśmiechnęła się.
- Tego kelnera?- zapytała cicho Jagoda, wskazują osobę obsługującą inni stolik.
- Całkiem przystojny. - Perka podniosła się z krzesła i puściła oko do Jagody. - Spróbujmy.
- Przecież brzydala ci nie podsunę.- mruknęła żartobliwie malarka.

Poczekała aż wskazany przez Panią mężczyzna skończy obsługiwać stolik i podeszła do niego.
- Przepraszam. - Udała nieśmiały ton, delikatnie dotykając dłonią ramienia kelnera.
- Tak. W czym mogę pomóc?- zapytał młodzian przyglądając się Zosi.
Perka niby nieśmiało opuściła wzrok, przy okazji zwracając uwagę mężczyzny na swój głęboki dekolt.
- Gdzie znajdę toaletę? - Spytała powoli opuszczając rękę po ramieniu kelnera.
- Jest tam za rogiem. Trzeba iść korytarzem do toalet. Męska po lewej, damska po prawej.- wyjaśnił pracownik.
- Nie chciałabym Panu zajmować zbyt dużo czasu... ale nie najlepiej się czuję. - Zosia udała zakłopotaną minę. - Czy byłby to duży kłopot gdyby mnie pan odprowadził?
- Och. Rozumiem.- odparł pospiesznie młodzian podając rękę Perce.- Proszę ze mną.
Perka oparła się mocno o ramię chłopaka, wtulając w nie swoją, okrytą jedynie sukienką, pierś.
- To bardzo miłe z Pana strony.
- Cieszę się, że mogę pomóc.- odparł mężczyzna ruszając z nią korytarzem. A Jagoda podążyła dyskretnie za nimi.
Gdy znaleźli się poza zasięgiem wzroku ludzi z sali Zosia udała, że zakręciło się jej w głowie i przywarła niemal całym ciałem do kelnera.
- Przepraszam… nie spodziewałam się, że jest aż tak źle.
- Czy może zadzwonić po karetkę?- spytał pospiesznie kelner odruchowo obejmując Zosię, wpierw dłonią na pupie, ale szybko przeniósł ją wyżej.
- Chyba byłoby lepiej gdybym po prostu usiadła…. choć tak też jest całkiem przyjemnie. - Perka uniosła spojrzenie i uśmiechnęła się nieco lubieżnie do mężczyzny.
- To może zaprowadzić panią do sali.- sytuacja wydawała się kłopotliwa dla młodzieńca, choć ocierające się ciało Zosi, wywoływały już pierwsze ruchy poniżej pasa.
- Myślę, że gdybym zasłabła byłby to kłopot dla restauracji… może zaplecze? - Perka odchyliła się nieco, nie uciekała z objęć, jedynie wyeksponowała przed kelnerem swoje piersi.
- Ale musielibyśmy… się wrócić. Może zaniosę panią do ubikacji?- młodzian trochę panikował, więc nie zwrócił uwagi na te widoki, ale ocierające się ciało Zosi i tak podsycało ogień.
- To dobry pomysł. - Perka uśmiechnęła się z wdzięcznością, obejmując kelnera wokół szyi.
- Może panią poniosę.- zaproponował młodzian.
Zosia przytaknęła ruchem głowy i dała się podnieść, przytulając się do męskiego ciała.
Był silny, miał ciepłe dłonie. I trzymał ją za pośladki, gdy niósł. Co prawda zbyt długo nosić ją nie musiał, bo wkrótce dotarli do łazienki i po jej przekroczeniu kelner zaniósł ją do jednej z kabin, by ostrożnie posadzić ją na ubikacji.
- Dziękuję… - Perka pochwyciła koszulę mężczyzny tuż przy kołnierzyku by przyciągnąć go do siebie i pocałować. - Nie wiem jak się Panu odwdzięczę.
- C…- nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo ich usta zetknęły się w namiętnej pieszczocie. Przyciskając go do siebie Zosia całowała. Zaskoczony nie zwrócił uwagi nawet na ciche skrzypienie drzwi, świadczące o tym, że podglądaczka również weszła do tego pomieszczenia. Całując mężczyznę, Perka zaczęła rozpinać jego koszulę, aż jej dłonie natknęły się na pasek. Oderwała swoje usta, od warg mężczyzny pewnym ruchem rozpinając klamrę.
- Czy mogę podziękować za pomoc? - Spytała z lubieżnym uśmiechem.
- Ale ja w niczym takim… nie pomogłem.- odparł zaskoczony mężczyzna, zupełnie przyparty do muru przez działanie pięknej klientki restauracji. Palcami czarownica oceniła, że mężczyzna wymaga nieco kobiecej czułości, nim w pełni będzie mogła wykorzystać, jego tkwiący w spodniach potencjał. Perka zsunęła jego spodnie i przez bieliznę pocałowała powoli unoszącą się męskość. Chwilę potem zaczęła łapać ją przez materiał bokserek ustami i przesuwać po niej językiem, doszczętnie przemaczając materiał.
Jeśli jakieś miał opory, utknęły w jego ustach przytłoczone cichymi jękami i głośnym oddechem. Jej pieszczota rozpalała go, tak jak Perkę świadomość, że malarka dotyka się podsłuchując ich figle. Zosia wydobyła męskość z bielizny i objęła ją ustami. Musiała go sobie przygotować, bo miała ochotę na bardzo… twardy atak. Był ciepły, był coraz bardziej sztywny, był wytęskniony od poranka. Może powinna częściej prowokować swoją Panią do takich poleceń. Rozmiar nie był może imponujący, ale też chłopak nie miał się czego wstydzić. Ot tak lekko poniżej średniej.
Perka wypuściła go z ust i podniosła się. Niespiesznie obróciła się tyłem do niego, opierając się o ścianę i unosząc spódnicę. Pokazała chłopakowi, że nie ma bielizny, oraz to jak zaczerwieniony i mokry jest jej kwiatuszek.
Chwycił ją za pupę, naparł na kobiecość i przeszył dociskając do ściany. Ruchy jego bioder, szybkie i chaotyczne, przechodziły w energicznie nerwowe pchnięcia… wypełniając jej zmysły twardą męską obecnością. Zosia zasłoniła usta by nie przywołać innych potencjalnych podglądaczy. Wystarczyło, że gdzieś tam czaiła się malarka. Jej biodra wychodziły naprzeciw kelnerowi potęgując jego ataki. A było to trudne, bo młodzian napierał biodrami mocno i szybko… zapewne zdając sobie sprawę, że nie może zniknąć z pracy na zbyt długo. Piersi Zosi kołysały się gwałtownie pod sukienką.
Perka doszła tłumiąc okrzyk własną dłonią. Jej wzrok rozmazał się na chwilę od rozkoszy, a kolana ugięły nieznacznie, gdy wrażliwe po szczycie ciało, przeszywały kolejne ataki.
Jej kochanek jeszcze dość sztywny i dość bliski nadal atakował ruchami bioder jej dżrące ciało. Jeszcze kilka sztychów, wzbogacanych mocnymi klapsami w pośladek Zosi i on również dotarł odwdzięczają się hojnym białym trybutem.
Perka zamruczała z zadowolenia gdy jej ciało wypełniło znajome ciepło.
- Ja muszę… iść.- odparł nerwowo kelner, wiedząc że przesadził ze swoją “przerwą” w pracy.
- Tak… upewnij się, że nie zajmą nam stolika, dobrze? - Perka oparła się rozpalonym czołem o ścianę z trudem panując nad swoim oddechem. - Zmykaj.
Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Naciągnął gacie na tyłek, zapiął pospiesznie spodnie i ulotnił się z babskiej łazienki niczym kamfora.
- Czy moja Pani jest zadowolona? - Perka odezwała się cicho, gdy tylko za chłopakiem zamknęły się drzwi.
- Mhmmm…- mruknęła pożądliwym tonem Wilga z kabiny obok.- Bardzo.
Perka przeszła do pomieszczonka zajmowanego przez malarkę, nie poprawiając nawet znajdującej się w nieładzie sukienki.
Jagoda siedziała tam w wyzywającej pozie… podciągnięta spódniczka i majtki na kostkach. Palce leniwie muskające łono z wyraźnymi śladami energicznej zabawy. Czerwone policzki. Łatwo się było domyślić, co jej Pani robiła podsłuchując igraszki kochanki.
- Czy moja Pani potrzebuje jeszcze pomocy? - Zosia przyklęknęła przed kochanką uśmiechając się lubieżnie.
- Tak. Potrzebuje.- jęknęła podnieconym głosem malarka.
Zosia pochyliła się i sięgnęła ustami do kobiecości Jagody. Powoli przesunęła językiem po palcach malarki, zachęcając ja by je zabrała.
Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Palce Wilgi wplotły się w rude pukle kochanki. Ruda czarownica przywarła ustami do wilgotnego kwiatu od razu sięgając językiem w jego głąb. Dłonie Perki zaczęły masować wewnętrzne części ud malarki, jednocześnie się o nie opierając.
- O tak… dobrze…- wymruczała coraz bardziej rozpalona kochanka. To głosu i reakcje ciała mówiły Zosi, że jej Pani podobają się jej działania.
Perka sięgnęła palcami jednej dłoni do kwiatu kochanki, by móc pozwolić ustom skupić się na wrażliwym punkciku Jagody. Zapach malarki był odurzający. Zachęcał by bawić się szybciej... ostrzej. Zosia jednak z całych sił utrzymywała równe, raczej powolne tempo zabaw. Jej Pani była zadowolona głaszcząc włosy Perki, niczym ulubioną kotkę. Jej ciało prężyło się zmysłowo. Z ust wyrywały jęki. Otworzyły się drzwi do żeńskiej łazienki. Ktoś planował z niej skorzystać w tradycyjny sposób. A zamknięte kabinie kochanki, były dla tej osoby niewidoczne.
Zosia kontynuowała swoje pieszczoty nie zważając na nowe towarzystwo. Odrobinę zwolniła, by Wilga mogła podjąć decyzję czy też ma ochotę na dalszą zabawę. Jagoda była lekko spanikowana. Jej oddech przyspieszył, zakryła usta siedząc cicho. Perka kontynuowała niespiesznie, masując uda kochanki. Druga kobieta zajęła kabinę obok zajmując się swoim czynnościami fizjologicznymi. Zosia sięgnęła głębiej palcami do wnętrza malarki i nieznacznie przyspieszyła ich ruchy. Wilga mocniej zakryła usta starając się być cicho i nie mając siły na protesty. Perka jednak nie zamierzała jej rozłościć i tylko pomału prowadziła ją na szczyt, czekając aż ich nieświadoma towarzyszka opuści toaletę.
Trochę to trwało i Wilga doszła na szczyt szybciej… zaciskając zęby na nadgarstku. Owa druga kobieta opuściła ubikację, gdy obie nadal siedziały cicho w jej kryjówce.
Perka oderwała usta od Wilgi i uśmiechnęła się do malarki. Niestety nie potrafiła ukryć satysfakcji.
- Czy moja Pani nabrała apetytu na obiad? - Wyszczerzyła się bezczelnie.
- Co masz na myśli?- zapytała nieco skołowana artystka.
- Dania, które zamówiłyśmy i które pewnie czekają już na naszym stoliku. - Perka podniosła się, poprawiając sukienkę i podała dłonie Jagodzie.
- Zjedzmy wreszcie coś. - mruknęła speszona Wilga wstając i również poprawiając garderobę.
- A potem zapraszam na deser… do Kingi. - Mrugnęła do Jagody ruszając z powrotem na salę.
- Mogę jeszcze zawsze zażądać kolejnego przedstawienia.- odparła ironicznie malarka podążając za Zosią.- I musimy się chyba umyć i przebrać, co?
- To dobry pomysł. - Perka zajęła miejsce przy stole. - Wobec tego…. dom, kąpiel i do Kingi?
- Tak.- odparła malarka zabierając się za posiłek.
Perka też zabrała się za jedzenie, zerkając czasem z zainteresowaniem na “swojego” kelnera. Ten właśnie otrzymywał burę od swojego szefa. A gdy spojrzenia jego i Zosi natykały się na siebie, rumienił się speszony i spuszczał wzrok. Perka uznała, że chyba powinna mu jakoś pomóc. W sumie.. obrywało mu się za jej i Wilgi zachciankę. Poprosiła by obsługujące je kelner poprosił szefa, gdy ten skończy rozmowę. Mężczyzna około czterdziestki podszedł do stolika i skłonił się z czarującym uśmiechem.
-Ufam, że wszystko w porządku z zamówieniem?- zapytał.
- Tak… chciałam właśnie pochwalić restaurację. - Zosia uśmiechnęła się rozbrajająco. - Wszystko jest przepyszne, a jeden z waszych kelnerów, pomógł mi gdy zasłabłam.
- Cieszy mnie to, że obsługa okazała się pomocna.- odparł szef kelnerów z fachowym uśmiechem.
- To ten chłopiec, któremu chyba niefortunnie się oberwało… był naprawde bardzo pomocny.
- Hmm… rozumiem.- stwierdził uprzejmie mężczyzna, zapewne notując to w swojej pamięci.
Perka jeszcze raz podziękowała za pomoc i upewniła się by zostawić spory napiwek. Przed wyjściem mrugnęła jeszcze do swojego kochanka i poprowadziła Wilgę z powrotem do auta.

Nie tak nowa znajoma

Powrót do domu zajął im kilka spokojnych minut. Jagoda zaraz po wejściu do mieszkania rudowłosej zasugerowała. - Ty pierwsza do łazienki. W końcu bardziej się ubrudziłaś.
- No dobrze. - Perka zaczęła się rozbierać. Zostawiła jednak na szyi skórzaną obrożę by podrażnić się nieco z malarką.
- Dobrze wiesz, że jeśli weszłybyśmy tam razem, to byśmy się nie umyły.- odparła artystka i uśmiechnęła złowieszczo.- Ale potem obiecuję ci nieco zabawy pejczykiem. Byłaś dziś niegrzeczna.
- Czy wobec tego moja Pani na chwilę zdejmie mi obrożę bym mogła się dokładnie wymyć? - Perka zupełnie naga przyklęknęła przed malarką.
- No… na chwilę.- zaśmiała się speszona Jagoda uwalniając szyję kochanki od tej ozdoby.
Zosia podniosła się i pocałowała malarkę w usta, po czym ruszyła do łazienki.
Jagoda zaś, sądząc po hałasach dochodzących z kuchni, zabrała się za poszukiwanie wina. Perka myła się dokładnie, zerkając w kierunku lustra. Dobrze, że dziś pełnia.. że jadą do źródła. Jej ciało wymagało dużo troski i czułości. Może na jakiś wieczór powinna znaleźć sobie delikatnego kochanka? Kogoś kto wmasowałby w nią odpowiednie maści.
Zosia wytarła się i wyszła nago z łazienki z ręcznikiem zawiązanym na włosach.
Jagoda już przygotowała na stoliku dwie lampki wina i otwartą butelkę.
- To teraz ja się umyję.- odparła z uśmiechem Wilga.
- Dobrze. - Perka położyła się na sofie i gdy malarka zniknęła w łazience, sięgnęła po swój telefon. Było w nim dużo SMSów od Patryka które można było podsumować słowami: Tęsknię, pożądam, fantazjuję.
Był też jeden od kuzynki: Kaja wpadnie po kopię TEJ płytki. Poszukaj jej proszę.
Perka uniosła telefon i zrobiła sobie zdjęcie, pokazując na nim, że poza okrywającym włosy ręcznikiem nie ma nic. Wysłała tą fotkę Patrykowi. Jeszcze chwilę.. mogła się nim pocieszyć. Po tym zerknęła na biurko, ciekawa czy pozostawiona poprzedniego dnia płytka nadal na nim leży.
Nadal leżała. W tym całym zamieszaniu, Basia zapomniała ją zabrać. Na szybko odpisała smsa do kuzynki.
“O której wpadnie? Płytka leży na biurku.”
“Przed wieczorem. Tak sądzę.” odpowiedź Basi przyszła po paru minutach.
“Nie dasz mi się nacieszyć kochanką” Perka uśmiechnęła się i zerknęła czy może Patryk nie odpisał. Na razie od Patryka, nie przyszła odpowiedź, a i Jagoda jeszcze myła się w łazience. Za to ktoś zadzwonił do drzwi.
Zosia owinęła się niewielkim ręcznikiem, uwalniając burzę rudych loków i podeszła do drzwi by wyjrzeć przez wizjer. Twarz blondynki była znajoma. Ale poza tym Zosia pierwszy raz widziała tą osobę na żywo. Potem dotarło do niej… już ją widziała, i to bez ubraniu. To była druga aktorka na tym amatorskim pijackim filmiku.
Perka otworzyła drzwi i uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Cześć, Basia pisała, że wpadniesz. Jestem Zosia. - Wpuściła ją do środka, a sama, owinięta niewiele co zasłaniającym ręcznikiem, podeszła do biurka.
- Ty jesteś kuzynką Basi o której tyle mówiła?- zapytała dziewczyna wchodząc do środka i zerkając na krągłości rudowłosej, które to ręcznik nie bardzo potrafił zamaskować.- Jestem Kaja.
- Miło poznać. - Perka schyliła się po płytkę, korzystając z okazji by nieco wypiać się w kierunku gościa, po czym wróciła do blondynki, przynosząc jej płytkę. - Mam nadzieję, że bardzo na mnie nie narzekała.
- Nie.. nie bardzo.- odparła nieco zaczerwieniona blondynka zerkając w dekolt Zosi.- Ładne…
Szybko się rozejrzała.- Bardzo ładne mieszkanko.
- Całkiem, całkiem. Ma bardzo wygodne meble. - Perka pozwoliła ręcznikowi nieco się osunąć odsłaniając przed blondynką większą część swoich krągłości.
- Z pewnością.- coraz bardziej rumiana na twarzy Kaja zezowała na biust Perki. Przełknęła nerwowo ślinę.- Mogę napić się wody? Zaschło mi w gardle.
- Jasne. Wskakuj. - Perka poprowadziła dziewczynę do kuchni. Sięgając po szklankę, pozwoliła by ręcznik rozwiązał się i upadł na podłogę. Jednak nie zważając na to nalała wody i podała naczynie blondynce. - Częstuj się.
- Widzę, że…. jesteś bardzo… swobodna.- wydukała blondynka biorąc szklankę z wodą i wypijając dużego łyka.
- Basia o tym nie opowiadała? - Perka mrugnęła do dziewczyny, spokojnie czekając aż ta się napije.
- Coś tam wspominała, ale niewiele.- Kaja popijając przyglądała się nagiej postaci czarownicy nie wiedząc, gdzie oczy zawiesić. Wszystkie krągłości kusiły.
- Ta wreda, o tobie nic mi nie opowiadała. - Zosia przysunęła się do blondynki skupiając wzrok na tym co kryła jej koszulka, a co miała okazję pooglądać na nagraniu.
- Ja.. jaa… nie jestem. Historię sztuki studiuję. To nic ciekawego. Właściwie to powinnam już… iść.- powinna, ale nie ruszyła się z miejsca, oddychając ciężko i mogąc oderwać wzroku od piersi Perki.
- O.. to jak moja przyjaciółka. - Zosia przysunęła się bardziej, przejmując od Kaji szklankę i przysuwając wargi do jej ucha. - Bardzo lubi mnie malować.
- Nnie… dzi…- studentka wydukała z trudem, bliskość rudowłosej kusicielki była przyjemnie paraliżująca.
Perka przesunęła nosem po uchu blondynki, ocierając się przy okazji swoimi piersiami o jej. Dłonie rudej czarownicy powędrowały do bioder Kaji i docisnęły je do nagiego ciała Perki.
Studenka pisnęła nerwowo, a jej dłonie zacisnęły się odruchowo na biuście Zosi. Jednakże, gdy już pochwyciła te skarby zaczęła je ugniatać i masować. Lekko zawstydzona nachyliła się, pocałować usta Perki.
Zosia oddała pocałunek w zamian ugniatając pupę blondynki.
Kaja zaczęła całować więc zachłannie usta rudowłosej. Jej dłonie znacząco i stanowczo ściskały Zosiny biust. Blondynka całkowicie zapomniała się w tym pocałunku. Perka pozwoliła więc sobie na zdejmowanie kolejnych części garderoby nowo poznanej studentki. Chciała na żywo zobaczyć to, co widziała na nagraniu. Nasłuchiwała też czy prysznic został wyłączony. Czy Wilga będzie je podglądać?
Z pewnością… prysznic bowiem ustał. Szal, kurteczka, wylądowały na podłodze. Napierająca pieszczotami Kaja popychała kochankę ku kuchennemu blatowi. Niestety uniemożliwiając zdjęcia reszty ubrań z siebie. Perka oparła się pośladkami o blat, chwytając koszulkę blodynki i próbując ją z niej zdjąć.
Zdołała podciągnąć do biustu, zaślepiona pożądaniem Kaja ugniatając drapieżnie biust Zosi i całując jej szyję, była deczko trudna we współpracy.
Perka usiadła na blacie zerkając z uśmiechem, na ujęty w stanik biust blondynki. Odchyliła się do tyłu lubieżnie eksponując swoje ciało.
Kaja zabrała się za lizanie i kąsanie piersi Perki, wsuwając palce między jej uda i namiętnymi pchnięciami przeszywając jej intymny zakątek. Jej zgrabny biuścik prezentował się na żywo jeszcze lepiej.. szkoda że biały stanik tak wiele ukrywał.
Perka bezczelnie sięgnęła do niego i podciągnęła ku górze, uwalniając piersi kochanki.
- Śliczny. - Wymruczała, rozchylajac szerzej nogi.
- Mhmm…- mruknęła pobudzona Kaja liżąc i całując skórę kochanki. Ocierała się uwolnionym biustem o brzuch rudowłosej i mocnymi szturmami podbijając jej kobiecość. Nachylała się przy tym, dając przyjemne widoki malarce, jeśli podglądała.
Perka zaczęła pojękiwać coraz głośniej poddając się kolejnym szturmom kochanki na swój wilgotny zakątek. A Kaja nie dawała jej chwili spokoju, władczo zdobywając jej kobiecość i ustami kąsając pierś czarownicy wijącej się na blacie. Perka dotarła z głośnym okrzykiem.
Zaś rozpalona sytuacją Kaja zabrała się za własne spodnie spragniona własnego spełnienia. Perka zsunęła się z blatu i przyklęknęła przed nią, pomagając dziewczynie. Przez materiał majtek pocałowała rozpalony kwiat blondynki. Usłyszała w opowiedzi cichy pisk, a Kaja po chwili zsunęła przemoczone majtki w dół dając Zosi pełny dostęp do swoich skarbów.
Perka ochoczo skorzystała z zaproszenia, zachłannie sięgając palcami w głąb kwiatu blondynki i przywierając do jej wrażliwego punktu. Ssała mocno, pewnymi ruchami atakując kobiecość kochanki. Tak jak chciała wziąć w toalecie restauracji Wilgę. Kaja to lubiła… pojękiwała głośno, ugniatając własny biust i pozwalając Zosi na wszytsko. Tylko że drżące nogi zaczęły ją zawodzić.
- Położyć się muszę… usiąść…- wyjęczała głośno.
Perka oswobodziła drżące ciało Kaji.
- Bardzo proszę.
Ta zrobiła kilka niezdarnych kroków do tyłu i usiadła pupą na zimnej podłodze szeroko rozchylając nogi.
Zosia podeszła do niej na czworaka, ale zamiast po prostu dobrać się do kwiatu kochanki, przyklęknęła okrakiem ponad jej twarzą i opadła swoją wilgotną kobiecością na usta studentki. Ta chwyciła za jej pośladki i językiem sięgnęła do rozpalonego kwiatuszka, całując i ssąc zachłannie. Perka zamruczała z zadowolenia i opadła by sięgnąć własnym językiem do kobiecości blondynki.
Czuła się pieszczona i tak samo pieściła, powoli smakując rozpalony zakątek kochanki. Kaja pieściła jej jaskinię rozkoszy z entuzjazmem i odrobiną zachłanności. Ciało blondynki wiło zmysłowo pod wpływem pieszczot Zosi drżąc przy tym jak w febrze. Perka pieściła ją intensywnie, odbijając sobie delikatność do jakiej zmuszała się przy Jagodzie. Poruszała przy tym biodrami, zachęcając kochankę, także do ostrzejszej zabawy.
Kaja więc sięgnęła palcami między pośladki Zosi wsciskając swoje palce właśnie tam, jednocześnie nie zapominając o wrażliwym punkciku między udami Perki. Kaja… była już blisko. Jej ciało wiło się zmysłowo i drżało. Jej kobiecość niemal pulsowała pod dotykiem rudowłosej. Perka wsunęła więc w nią kolejny palec i przyspieszyła ruchy by zaspokoić kochankę, nim jej własna głowa odpłynie z rozkoszy. Cichy jęk… przechodzący w głośny jęk był dowodem na skuteczność działań Zosi. Ciało Kai się naprężyło, usta już nie mogły wielbić kobiecości Perki, ale palce w jej pupie nie zaprzestały szturmów.
Po kilku ruchach ruda czarownica dotarła na kolejny szczyt i zmęczona opadła na leżącę pod nią ciało.
- Co się… stało?- wydukała bezradnie całkowicie zaskoczona rozwojem sytuacji Kaja. Wszak przecież miała zabrać płytę… jak tak proste zadanie zmieniło się w to?
Zosia trochę rozumiał to lepiej. Ot, to był ów żar Mokoszy, który jej przypisywano.
- Chyba obie byłyśmy wygłodniałe. - Perka zeszła z dziewczyny i mrugnęła do niej. - Jesteś śliczna.
- Ty też jesteś. Basia miała rację.- mruknęła zawstydzona Kaja powoli siadając na podłodze i poprawiając ubranie. Co chwila zerkała nadal bezwstydnie kuszące nagie ciało Zosi.
Perka podniosła się z podłogi i podeszła do swojego ręcznika. Schyliła się po niego kusząco wypinając pupę w stronę blondynki i niespiesznie się owinęła.
- Co też ona o mnie naopowiadała? - Perka uśmiechnęła się do Kaji podając jej ponownie szklankę z wodą.
-Że jesteś miła i uczynna i ciężko ci się oprzeć.- odparła pospiesznie Kaja poprawiając garderobę. Upiła nieco wody przyglądając się Zosi badawczo.- To było… intensywne i szalone. Często ci się to zdarza?
- Tak. - Zosi uśmiech stał się nieco lubieżny. - Lubię takie.. sytuacje.
- Zauważyłam.- zaśmiała się Kaja przygryzając wargę i przyglądając się rudowłosej. Podeszła do niej od tyłu chwyciła dłonią za lewą pierś, prawą zanurkowała pod ręcznik czarownicy.
- Ja zaś nie lubię tracić panowania nad sytuacją.- bezczelnie sięgnęła palcami do jej kwiatuszka. Zapewne w ramach “zemsty” za “napaść”.
Perka zamruczała z zadowolenia i oparła się dłońmi o kuchenny blat.
- Wydawałaś.. się być.. opanowana. - Zosia naparła dłońmi na atakującą ją dłoń.
- Hej… rzuciłaś się na mnie.- odparła blondynka zdzierając ręcznik z biustu rudowłosej i ściskając dłonią, raz jedną, raz drugą pierś. Niewątpliwie była miłośniczką tego kobiecego atrybutu. Jej palce przeszywały intymny zakątek Perki szybko i mocno.
- Wyglądałaś.. jakbyś.. ochotę. - Perka z trudem wymawiała słowa pomiędzy kolejnymi jęknięciami. Jej dłonie zacisnęły się kurczowo na blacie gdy kolana zaczynały słabnąć, wraz ze zbliżającym się szczytem.
- Ale się wahałam.- odparła ironicznie Kaja kąsając boleśnie płatek uszny dziewczyny, jak i ściskając mocno jej biust. Podobnie brutalnie poruszała palcami w jaskinie rozkoszy wciskając długie palce głęboko i często.
Perka opadła piersiami na blat i po chwili doszła z głośnym okrzykiem. Opierając policzek o chłodny blat z trudem łapała oddech.
- Wybacz… ale tak dawno nie miałam okazji do takiej kochanki.- bardziej zabawki, bo Kaja się ciałem Zosi bawiła. Podwinęła ręcznik odsłaniając jej pupę. Dała mocnego klapsa w wypięty pośladek i kolejnego. - Ślicznie drżą, nic dziwnego że je tak często wypinałaś.
- Przyjemność po mojej stronie. - Zosia zerknęła na zabawiającą się nią kobietę. - A żebyś widziała ile można między nimi zmieścić.
- Masz jakieś konkretne propozycje?- zapytała Kaja dając kolejnego klapsa w zaprezentowany kusząco tyłeczek.
- Na sofie leży nieco zabawek… jakbyś chciała coś przetestować… ale chyba wpadłaś tu po płytę, prawda? - Zosia mogła kontynuować tą zabawę, ale gdzieś tam toż musiała kryć się Wilga.
- Nie chce mi się… sięgać do sofy.- stwierdziła Kaja otwierając lodówkę i szukając czegoś czym mogłaby się pobawić. Po czym przypomniała sobie.- No tak. Płyta.
Dała kolejnego mocnego klapsa i westchnęła.- Może kiedyś.
- W lodówce na dole powinny być ogórki.. może nawet jakaś cukinia. - Perka zaśmiała się. - Ale myślę, że jeszcze będzie okazja. - Zakręciła kusząco pupą.
- Może jeszcze chwilę… tu zostanę.- wymując odpowiednio duże warzywo do testów. Nachyliła się i masując języczkiem pupę Perki, przystąpiła do szturmu. Powoli wciskała warzywo podbijając perwersyną bramę kochanki, bardziej brutalnie niż zwykła to czynić Wilga.
Perka jęknęła z bólu i rozkoszy. Czuła jak nagle zabrakło jej powietrza, a oddech utknął w gardle, gdy spore warzywo rozpychało się w jej wnętrzu.
- Robi wrażenie… czuję się mokra na sam widok.- mruczała Kaja bawiąc się warzywem i jego szturmami w rozpalonym wnętrzu Zosi. Dodawała ognia sytuacji mocnymi uderzeniami w dłoni w pośladki uległej Perki. Zosia pojękiwała coraz głośniej, aż przerodziło się to w krzyki. Sięgnęła do własnego kwiatu i po kilku wprawnych ruchach doszła po raz kolejny.
- Też bym tak…- zsunęła spodnie i majtki siadając na stoliku. I poprosiła.- Ogórkiem i w muszelkę.. proszę?
Perka wydobyła ze swojej pupy warzywo i podeszła z nim do Kaji.
- Też jesteś łakoma. - Pewnym ruchem wbiła ogórka w kwiat kochanki od razu zaczynając atakować nim rozpalone wnętrze kochanki.
- Troszeczkę…- jęknęła Kaja chwytając Perkę za włosy i łakomie przyciskając jej usta do swoich warg w namiętnym pocałunku.
Zosia odpowiadała entuzjastycznie na pocałunek, nie przerywając szturmów na kwiat kochanki. Wolną dłonią pochwyciła przez ubranie pierś blondynki i zacisnęła na niej łapczywie palce miętosząc ukrytą krągłość.
Kątem oka dostrzegła podglądającą je Wilgę, nagą od pasa w dół i korzystającą z twardej zabawki poruszającej się między jej udami. Niewątpliwie to przedstawienie podobało się jej Pani. Perka popchnęła więc Kaję na stół i sama się na niego wdrapała, wbijając drugi koniec warzywa w swój wilgotny kwiat. Gdy poczuła, że warzywo zablokowało się w jej wnętrzu zaczęła się poruszać, ujeżdżając kochankę.
Pojękując Kaja wodziła dłońmi po biodrach kochanki wpatrując się podobnie jak malarka w kusząco podrygujący biust Zosi. Na szczęście ogórek okazał się dość mocny wytrzymując te figle w całości i póki co, nie pękał. Perka pochwyciła swój biust nie przerywając tego ujeżdżania i zaczęła go intensywnie ugniatać i pociągać od czasu do czasu za sterczące karmelki. Z rozchylonymi wargami wpatrywała się w kochankę starając się doprowadzić i siebie i ją.
Jagoda była blisko, jej dłoń poruszała się szybko, a zakrywająca ust dłoń tłumiła jęki jej Pani. Kaja zaś się nie hamowała, głośno pojękując i wijąc się energicznie. Ona również dochodziła.
Zosia dotarła na szczyt po kilku atakach na kobiecość blondynki i obwieściła to głośnym okrzykiem. Z trudem, na drżących nogach, poruszała się dalej chcąc i Kaję zaspokoić. Co jednak nie było trudne, bo i Kaja doszła.. wraz z Wilgą. Okularnica pospiesznie pognała do łazienki, a blondynka łapała oddech po niedawnych figlach uśmiechając się lubieżnie.
Perka powoli wysunęła z siebie ogórka i usiadła na stole nim zupełnie straciła równowagę. Sięgnęła po przygotowany przez Jagodę kieliszek i nalała sobie wina.
- Musicie się dobrze bawić z Basią. - Wymruczała, upijajac łyk alkoholu.
- Czasami sobie pozwalam na takie chwile szaleństwa… nie wiem czemu…- odparła Kaja z nerwowym uśmiechem. - Gdy seks z moim chłopakiem robi się monotonny, to czasem… zapraszam kogoś do pomocy.
Perka zaśmiała się.
- Ja nie miewam chłopaków lub dziewczyn. - Uśmiechnęła się ciepło do leżącej obok blondynki. - Mam przyjaciółkę… i wiele przelotnych spotkań.
- Każdy to co lubi, prawda?- zapytała zadziornie Kaja.
- Byleby było przyjemnie i komfortowo. - Perka mrugnęła do Kai i zeszła ze stołu.
- Chyba powinnam pójść, ale… może chcesz mój numer? - zapytała Kaja ponownie zabierając się za poprawianie garderoby.
- Z przyjemnością skorzystam. - Perka podeszła nago do swojego telefonu. - Rzadko bywam w Warszawie, ale na pewno jeszcze nie raz uda się dogadać.
- Kto wie. Może nadarzy się okazja.- stwierdziła Kaja chcąc podyktować numer Zosi.
Perka odruchowo sprawdziła czy nie ma żadnych wiadomości, zauważając MMSa od Patryka i podeszła by spisać kontakt do blondynki. Kaja podała numer, cmoknęła policzek Zosi na pożegnanie i ruszyła do wyjścia zabierając płytę ze sobą.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172