"Tą dziewkę".
Aleksandrowi nie spodobało się polecenie. Wybitnie się nie spodobało. Przyzwyczaił się, że byle przyjezdny myśli sobie nie wiadomo co o strażnikach miejskich. Przyzwyczaił się do połajanek. Ale nie do tego, aby szlachciura wydawał mu dyspozycję co do bicia własnych kamratów.
"Niedoczekanie twoje, kurwa twoja w dupę mać", myślał gorączkowo udając durnia. Kiedy Jagoda zrobiła swój niezbyt zgrabny acz wybitnie skuteczny piruet i wymyk, który kojarzył się Aleksowi z szarżą kopijnika co najmniej, syn kupca zrobił jedną rzecz, aby ucieczkę jej ułatwić, a jednocześnie sprawiać wrażenie, że wręcz pali mu się robota w rękach
- Łapaj, trzymaj...aj aj..! - zakrzyknął gromko obracając się wokół własnej osi, niby przypadkiem trącony ramieniem Jagody, aby po chwili posłać krzesło kopniakiem pod nogi ewentualnego pościgu, który zechciałby próbować gonić dziewczynę.
-Złapię ją, panie złoty! lecę pędzę - ciało Aleksa próbowało nadążyć za rozpędzoną Jagodą, a właściwie roztrącić lub przeszkodzić ewentualnym ścigającym ją awanturnikom, tudzież innym cudakom, którzy nie okazali się być tacy bohaterscy, jak się im wszystkim zdawało.