Wątek: Hekaton
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2019, 04:36   #4
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 2 - Kac w Hek

Lato; Dzień 2; Piątek; południe; mieszkanie Eden



Życie było ciężkie! I obrzydliwe. I obolałe. I takie bolesne! I smakowało ohydnie. A jak suszyło! Normalnie musiała czymś prędko zwilżyć usta i gardło bo chyba odwali kitę! Wśród pobojowiska szklanek, kartoników, butelek znalazła na szczęście coś zbawczo mokrego. Smakowało cudownie! Chociaż właściwie nawet nie poczuła smaku i nie była nawet pewna co to i czyje to było. Ale poczuła się o tyle lepiej, żeby ogarnąć scenę.

No to tak. Była w łóżku. W swoim. W swojej sypialni. No to przynajmniej się nie zgubiła. Ale sypialnia przypominała imprezowe pobojowisko. Szklanki, butelki, talerze, konfetti, słomki, łyżeczki, wisienki… no chyba impreza przeniosła się w końcu nie do kuchni tylko do jej sypialni. A przynajmniej zaliczyła tu poważny pit stop.

W końcu się zwlokła. Chociaż to, że szła to było powiedziane sporo na wyrost. Na szczęscie w domu były te pomocne ściany, klamki, półki, regały i inne takie rzeczy jakich można było się złapać, osuwać po nich aby pomogły utrzymać pion i w ogóle pomocne. Moment krytyczny przyszedł ze schodami. Co za debil wymyślił to ustrojstwo?! Przeciez po tym w ogóle się chodzić nie dało! No ale trzeba było. Gdzieś tam z dołu wabiły ją ludzkie głosy. I to znajome.

Jakoś w końcu pokonała tą straszliwą przeszkodę. Dobrze, że były te ściany i poręcze… Chociaż było to równie przyjemne jak zjeżdżanie po tych schodach na deskorolce. Z kwadratowymi kołami. Ale wreszcie była na dole! Jeszcze korytarz iii…

Potwór!

Potwór obserwował ją ze miną zjaranego LSD shizola. Albo ona tak to widziała. Chociaż… jakby się przyjrzeć… Aaa! No tak! Cyberlama! Coś było wczoraj z tą cyberlamą… Tylko niezbyt kojarzyła co… Co tu robiła cyberlama? Na szczęście ją przepuściła. Chociaż w sumie to tylko hologram. Ale bardzo podkręcony. Czyli pewnie drogi. Co u niej w domu robił drogi hologram cyberlamy?!

Zostawiłą tą zagadkę za sobą tak samo jak ten udany hologram przeżuwacza. Który nagle wyrwał do przodu i pognał do przodu. Przez ścianę! Normalnie oczy bolały od samego patrzenia i to jak człowiek był w takiej ruinie! Ale już dotarła do kuchni i głosów. Nareszcie. Kuchnia też wyglądała jakby była epicentrum imprezy. Właściwie korytarz i schody też wyglądały bardzo poimprezowo. Po drodze minęła na sofie jakieś potrójne zwłoki. Facet i dwie laski. Goli albo prawie. Chociaż nie. Facet trochę pochrapywał to chyba jednak żył. Laski chyba też oddychały. Twarze wydawały się trochę znajome. Coś było. Wczoraj. Ale gdy już wydawało się, że pamięć ulepi jakieś wspomnienie no to znów się wszystko sypało w drobny mak. Doszła do wniosku, że trójka na sofie chyba była wczoraj na imprezie ale kim byli to nie miała w tej chwili pojęcia.

Ale w kuchni wreszcie ich znalazła! Rikke siedziała przy stole i skołtunione szare włosy sprawiały, że wygladała dość wiedźmowato. Siedziała na stołku przy stole tępo wpatrzona gdzieś za okno. Gdy ujrzała wchodzącą gospodynię słabo uśmiechnęła się i pomachała jej dłonią na przywitanie. Na krześle leżał zezwłok Michaela. Oparty o oparcie, z nogami daleko na podłodze i odchylony do tyłu wyglądał jakby ćwiczył jak na krześle zrobić skos idealny. Siedział nad jakimś kubkiem w który wpatrywał się z mało pociągającą i inteligentną miną. Chyba dopiero ruch Rikke zwrócił jego uwagę na to, że ktoś nowy przyszedł do kuchni. Wtedy podniósł wzrok znad stołu i też pomachał jej ręką uśmiechając się bardzo steranym uśmiechem.

Ledwo usiadła usłyszała odgłos drzwi i do kuchni weszła dredziara. - Kurwa niech ktoś inny do niej idzie! Wiecie, że ja nie mogę jak ktoś rzyga! - zawołała z miną jakby rzeczywiście z trudem powstrzymywała torsje. Wskazywała na kierunek z jakiego właśnie przyszła. A tam była łazienka iii… no tak, dochodziły odgłosy jakby ktoś właśnie tam wymiotował. - O. Pinky. Fajnie, że wstałaś. - przywitała się dosiadając się obok Rikke i biorąc kubek do ręki. Ale patrzyła na niego jakby się zastanawiała czy da radę się napić czy jednak puści tego pawia.

- Właśnie Pinky a ty wiesz o co z tym chodzi? - Rikke ożywiła się na tyle, że uniosła do góry dłoń aby zademonstrować na jednym palcu złoty krążek. - Cholera wygląda jak ten tandet ze starego “Władcy Pierścienia”. Albo obrączka. - szarowłosa popatrzyła krytycznie na ów przedmiot na swojej dłoni próbując rozgryźć zagadkę.

- Mówiłem wam… jakieś wesele było… albo panieński… - jęknął Michael przykładając sobie do głowy paczkę z lodem.

- Ale czyj? I gdzie? To na koniec robiliśmy poprawiny u Pinky? I kurwa co tu robi ta pieprzona lama?! Matko o mało na zawał nie zeszłam jak wyleciała na mnie zza rogu! Lata wszędzie jak popieprzona! - Silje dołączyła się do rozwikłania zagadki poprzedniej nocy i od razu poskarżyła się na cyberlamę która widocznie ją nieźle nastraszyła z rana. Znaczy jak w końcu wstała.

- Nie wiem. Jo coś mówiła w ten deseń. Jej się pytaj. - jedyny mężczyzna w kuchni mówił jakby miał za złe hakerce, że zadaje mu takie trudne i skomplikowane pytania. I to ile! No za dużo jak na te kacowe świtanie w samo południe.

- No bo cholera ja też to mam. - Silje ze zdziwieniem pokazała swoją dłoń na jakiej też widniał podobny krążek jak na dłoni szarowłosej. - O, nie, ja do niej nie idę. Sami się jej pytajcie albo poczekajcie aż wróci. - sapnęła znów spoglądając w stronę niewidocznej z kuchni łazienki. Zniechęcające odgłosy umilkły ale nie było wiadomo czy na stałe czy tak na chwilę.

- O! A Pinky też taki ma! - Rikke otworzyła oczy w całkiem przytomnym spojrzeniu gdy dojrzała dłoń przyszłej praktykantki Instytutu.

- O cholera… No wiesz, jakbyśmy to we dwie miały podejrzewałabym, że się z kimś hajtnęłyśmy po pijaku… Albo nawet razem we dwie… Nawet myślałam o Mickim ale on tego nie ma… Ale jak Pinky też to ma to cholera nic nie pasuje… - dredziara zmarszczyła brwi i usta gdy próbowała poukładać kawałki w jakąś rozsądną a nie przypadkową kompozycję. Ale z takim bólem głowy i zmęczeniem ciała to szło bardzo trudno.

- Może zgubił? Albo się z kimś pohajtałyśmy a potem wróciłyśmy balować do Pinky? - szarowłosa odwróciła się ku niej aby dodać jakieś przypuszczenie co się mogło wydarzyć w nocy.

- Bez sensu. To gdzie jest pan młody? A właściwie trzech? - Michael zwrócił uwagę szarowłosej na ten brakujący element w tej układance.

- Może zwiałyście spod ołtarza? - Michael podsunął jakiś pomysł. Ale był równie dobry jak inne czyli nic, nikomu nie zaiskrzyło w pamięci więc nie było wiadomo jak to sprawdzić.

- Tam na sofie jest jakiś facet. Z dwiema laskami. - dredziara wskazała na drzwi przez jakie właśnie weszła Pinky i pewnie mówiła o tym samym zestawie jaki i ta widziała po drodze.

- Te laski są od nas z klubu. Jego nie znam. Tylko jeśli one tu są to pewnie ktoś je zamówił. Ja nie, już sprawdzałem, nie mam nic co by pasowało. - ochroniarz ze “Styxxxa” trochę pokiwał a trochę pokręcił głową do swojej wypowiedzi. Ale nie dużo, żeby nie było zbyt dużo pracy z trzymaniem zbawczego lodu w odpowiednim miejscu.

- Zresztą to i tak jeden a to by nam jeszcze dwóch brakowało. - Silje nie była przekonana. Kuchenne towarzystwo wspólnie próbowało rozwikłać zagadkę trzech krążków na trzech kobiecych palcach oraz przebić się przez mgłę niepamięci. Ale to było trudne. Właściwie nawet obecność Michaela i Jole była dość zastanawiająca. A ta trójka na sofie? Skąd się wzięli? Przecież zaczynały we trzy. Pinky, Rikke i Silje. Silje mówiła, że ma jakiś ekstra numer. No to jak się spotkały u Pinky no to przecież nie zostały przy samej pizzy. A potem… Potem zaczynały się pogmatwane urywki jakie trudno było złożyć w całość i kolejność. Jak w układance w której brakuje zbyt wiele puzzli więc nawet te co są nie wiadomo jak ułożyć, obrócić czy przesunąć.

Doszli do wniosku, że w którymś momencie zaliczyli Styxxx. I chyba stamtąd wzięli się Michael i Jolene. Tylko nikt nie wiedział jak i dlaczego. Przecież powinni mieć nocną zmianę. Ochroniarz znalazł tylko we własnym komunikatorze własną prośbę i wcześniejsze wyjście zatwierdzone przez szefa. Ale niestety bez dodatkowych informacji. Pewnie wtedy wiedział po co mu te wolne no ale teraz za cholerę nie mógł sobie przypomnieć. Ostatnia nadzieja była w Jole ale ta niestety dogorywała obecnie przy klozetowej muszli.

Poza tym coś świtało z Paige. Jej łysa pała obijała się gdzieś po pamięci trójki kumpel. Michael nie łapał w ogóle o co z nią chodzi. Zgadzali się, że lokalnej celebrytki raczej tu nie było. Ani ona nie chciałaby tu pewnie być ani oni aby ona tu była. A jednak chyba coś wspólnego miała z wczorajszym wieczorem. Coś było. Oglądały ją gdzieś? Obgadywały złośliwymi komentarzami? Cholera, coś było na rzeczy. Chyba u Pinky, w sypialni, we trzy jak były, reszty chyba przy tym nie było. Albo ich tak nie zapamiętały jak siebie nawzajem. Tylko po cholerę im wczoraj był potrzebny ten pustak?

Te rozterki z pamięcią przerwało im wejście jakiegoś faceta. Dopiero gdy wszedł i stanął rozglądając się po kuchni i przebywających tam osobach dotarło do kogo trzeba, że to zawitał sam Dorian van Nisper. Wszyscy chyba wyglądali trochę jakby rodzic przyszedł na kontrolę czy ładnie się bawią.

- Dzień dobry państwu. - zwrócił się uprzejmie chociaż twarz nie wyglądała mu na zbyt przyjazną ani radosną.

- O! To ty jesteś ten przystojniak! Widziałam cię wczoraj! Na żywo jesteś jeszcze lepszy! Kręcą mnie starsi, stateczni faceci! - Rikke wyraźnie się ożywiła gdy pod wpływem impulsu coś sobie akurat przypomniała z zeszłego wieczoru.

- On cię teraz widzi i słyszy. - podpowiedziała jej kumpela z czarnymi i zielonymi dredami. Ta uwaga trochę stropiła szarowłosą bo przyłożyła dłoń do ust jakby chciała cofnąć te słowa. Ale obie spojrzały na pana van Nispera bo ten elegancki, starszy mężczyzna energicznym krokiem podszedł do stołu i przypatrzył się. Ale nie na ich twarze tylko na dłonie. Dłoń Pinky też. Wydawało się, że sprawdził co chciał bo nozdrza zacisnęły mu się i sapnął cicho.

- Dobrze, że jesteśmy w komplecie. - zaczął patrząc na wszystkie trzy młode kobiety. Sięgnął do swojego zegarka aby uruchomić jakieś holo. - Jak panie mogą mi wyjaśnić to? - zapytał odtwarzając nagranie. Na pierwszym planie była twarz Pinky. I na pewno nie była trzeźwa! Ale na bocznych planach były obie jej najlepsze kumpele, w tle nawet twarz Jole i reszta Styxxxu.


Cytat:
- Heeeeej! Wiesz że cię kocham, no nie? Lepiej ci bez włosów, nie słuchaj co tam pieprzy Alison, nie zna się. Dzwonię, żebyś się pierwszy dowiedział! - zaczęła bełkotać z pijacką szczerością, grzebiąc w holo aby ustawić połączenie z obrazem. Dała dziewczynom znak żeby się zbliżyły i wlazły w kadr - Dor… tato, ochajtałam się! - wypaliła, tryskając szczęściem i na zmianę obejmując siedzące obok kobiety, albo pokazując ze śmiechem obrączki na dłoni - To moje żony! Jo ze Styxu jest druhną i właśnie lecimy na wesele! Będą fajerwerki i walki w kisielu! I alpaka! Sijle załatwi! Kocham cię! - powtórzyła radośnie.



- A! To stąd ta durna lama! I bajoro z kiślem na zewnątrz! I resztki fajerwerków! - Silje wyrwało się i z radości uderzyła dłonią w stół ciesząc się, że coś się wreszcie wyjaśniło. Nagle uśmiech znikł z jej wykolczykowanej twarzy. - Zaraz, jak to żony? - zapytała wybałuszając oczy na dwie swoje kumpele i jako trzeciego na pana van Nispera.

- No właśnie też chciałbym to wiedzieć. - rzekł oschle pan van Nisper w tym akurat punkcie zgadzając się z dredziarą.

- Nie no… to takie imprezowe zabawy przecież… nic poważnego… nie ma się czym przejmować… - Rikke próbowała znaleźć jakieś łagodzące rozwiązanie ale też minę miała dość nietęgą jakby obejrzane nagranie troszkę podkopało jej pewność siebie co do tego jaki był rzeczywisty przebieg wypadków ostatniego wieczoru.

- Imprezowe zabawy? Oczywiście. - stary wojskowy skinął swoją łysą głową i znów coś zaczął sprawdzać w swoim komunikatorze. - A to? Też “imprezowa zabawa”? - zapytał wyświetlając holo rejestru stanu cywilnego. Chyba wszyscy jęknęli, sapnęli albo zaniemówili z wrażenia. Pohajtały się! Wszystkie trzy! Pinky, Silje i Rikke! Teraz były małżeństwem i swoimi żonami.

- O ja jebie… - mruknęła hakerka której chwilowo chyba zabrakło słów. Wślepiała się w półprzezroczysty monitor a potem z takim samym niedowierzaniem na twarzy obdarzyć swoje obie żony. Przez chwilę w kuchni trwała całkowita cisza.

- A to czekajcie… - Rikke zmarszczyła brwi jakby sobie coś przypomniała więc wszyscy spojrzeli na nią. - A to znaczy, że teraz mogę ci mówić tatusiu? - popatrzyła z wyczekującą fascynacją w oczach na przybranego ojca Eden. Tego chyba dla pana van Nispera było już za wiele.

- Eden czy możemy chwilę porozmawiać? - zapytał patrząc na swoją przybraną córkę.

- Hej, zobaczcie! To ta wasza ulubiona kumpela! - niespodziewanie w rozmowę wtrącił się Michael łapiąc za pilota i powiększając i podgłaśniając holoekran jaki dotąd coś tam sobie grał. I miał rację na ekranie były wiadomości na żywo. A w nich prezenter, z wyraźnym portretem Paige w narożniku informował o tym, że przewiezioną ją właśnie do szpitala w stanie ciężkim. Trwały spekulacje co było skutkiem a co przyczyną ale niepotwierdzone informacje mówiły o próbie samobójczej. Czy udanej to trzeba było poczekać najbliższe godziny czy panna Jephcott z tego wyjdzie. Pan Jephcott odmówił na razie komentarza ale obiecał wydać odpowiednie oświadczenie a na razie obiecał, że jeśli w wypadek córki były zamieszane jakieś osoby trzecie to on dopilnuje aby nie uniknęły one odpowiedzialności za swoje czyny.

Silje zamarła jak rażona gromem. Popatrzyła ze strachem w oczach na swoje kumpele. Rikke też jęknęła bezgłośnie. Pinky teraz również sobie przypomniała o co chodziło wieczorem z tą Paige i nimi trzema u niej w sypialni, zeszłego wieczoru.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline