Mura chwyciła Sadim i zaciągnęła do bocznego pokoju. W środku okazało się, że było to mieszkanko-służbówka tutejszego kapelana. W środku było kilka książek w większości z powyrywanymi kartkami, a na podłodze walały się figurki i wycinanki. W środku były trzy osoby. Śniady mężczyzna noszący prowizoryczny strój pielęgniarza. Nastolatka o rozbieganych oczach i chłopak z obandażowanymi nogami. Mura zaprowadziła go do chłopca, który zdawał się mieć zakażenie lub być może coś jeszcze.
- Czy wypuści mnie pan? Chcę się pobawić na zewnątrz. Jest słonko – rzekła dziewczyna.
Tymczasem Winter zaprowadziła ich do patrzącego. Istota natychmiast spojrzała na Kennicka i zaczęła swój monolog. Wtedy śledczy pokazał jej lustro. Patrzący zamarł. A potem rzekł.
- Jam jest tym, który widzi. Jam jest tym, który wie. Jam jest tym, którego nazywają Zandalusem. JAM JES! – I zaczął się rozpływać w chmurze niewyobrażalnego smrodu. Za nim widać było drzwi do holu… do wyjścia.
- Niech bogowie się nad nami - wyszeptała Winter.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |