Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2019, 20:31   #36
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Sekcja zwłok i inne aktywności w lazarecie

Dr. Hansen weszła do lazaretu gdzie na stole operacyjnym leżały przyniesione przez kogoś zwłoki. Najpierw przygotowała siebie do sekcji. Szkoda by było gdyby próbki były zanieczyszczone jej materiałem biologicznym. Tak więc Ashley mogła się cieszyć prywatną kabiną prysznicową w lazarecie. Zdecydowanie Sekcji nie zamierzała przeprowadzać w zbroi tylko skorzystała z zapasowych fartuchów i wyposażenia jednostki
Truposz przyniesiony przez Beara leżał już grzecznie pozbawiony głowy powyżej żuchwy.
Na szczęście nie przejawiał żadnej ochoty do wstania ze stołu operacyjnego.
Najpierw należało rozebrać truposza i zabrać jego zabawki. Ash nie znalazła przy nim żadnej broni, cóż… żadnej sensownej broni poza zdobionym pięknie kosturem i dużym sztyletem. Poza nim lekarka znalazła przy trupie trzy pergaminy zapisane tym samym tekstem. Ashley nie mogła zrozumieć zapisków, ani tego czemu owe zapiski były identyczne. Do tego dwa pierścienie, jeden w postaci srebrnej obrączki, drugi o wiele bardziej zdobiony. Gust jak u stereotypowego sutenera. Oraz fiolka z jakimś zielonkawym płynem. Narkotyk?
Po odgarnięciu ciuszków Ash przekonała się, że mężczyzna był torturowany, albo lubił się ciąć nożem. Miał bowiem na ciele szramy układające się w dziwaczne znaki na jego ciele. Jakieś pismo? Opuchnięte prącie i jądra mogło świadczyć o jakiejś egzotycznej chorobie.
W ruch poszły najpierw aparaty by dokładnie udokumentować wygląd zwłok. Każda z rzeczy była zapakowana oddzielnie, opisana i sfotografowana. Dopiero poty Ashley obmyła zwłoki biorąc pozostałości mózgu do probówek.
Sekcje czas zacząć. Najpierw skalpelem, oczywiście molekularnym na wyposażeniu, naciąć skórę by zrobić ładną przestrzeń by dla piły do cięcia kości i otworzyć klatkę piersiowa. Otwarcie klatki piersiowej odsłoniło mostek i kryjące się pod nimi organy. Wyglądały zwyczajnie… z wyjątkiem serca. Ono było czarne. Nie gnijące, czy martwe. Wyglądało zdrowo, ale mięśnie były wyjątkowo ciemnej barwy wpadającej w czerń. Także i krew była zbyt ciemnoczerwona.


Krew trafiła do analizy DNA i innych urządzeń analitycznych podobnie jak płyn rdzeniowy. I zaczęła się nudna analiza zwłok poprzez ważenie i mierzenie organów i odcinanie tkanek dla analizy jajogłowych w domu.
- Hej. Jak ci idzie?- usłyszała za sobą głos Hamato.-Jak praca przy zwłokach?
- Hej no teraz jestem w tej najnudniejszej części. Ale jeszcze może dwie godziny i skończę. - oceniła Hansen. - A ty poszedłeś na pierwszą wartę ?
- Jeszcze nie. Louise się nieco martwiła o ciebie i poprosiła mnie bym ci podrzucił coś do zjedzenia. Zabrałem jakieś smakołyki z kuchni.- odparł Azjata stawiając obok Hansen jakieś dziełko Dwighta.- Coś ciekawego odkryłaś?
- Mhmm prawie jak kolacja do łóżka,... doceniam. - Uśmiechnęła się spod zakrwawionej plastikowej osłonki Ashley. - Właściwie to i tak mogę sobie zrobić przerwę temu Panu się nie spieszy.- Powiedziała zdejmując gumowy fartuch i wrzucając go do kosza na odpady bio-hazard wraz z rękawiczkami.
- Chwilowo odkryłam niewiele, anatomicznie mogłabym go zakwalifikować jako człowieka ma wszystkie prawidłowe organy chociaż ich barwa i waga mogą wskazywać na dużą ilość chorób. Co do morfologii i innych testów to nadal się robią więc trudno mi cokolwiek powiedzieć ale miał całkiem niezłe błyskotki na sobie. - Powiedziała wskazując na plastikowe torebki z dowodami. A sama opuściła teren operacyjny by zasiąść w bardziej biurowej części. Dodatkowo ostentacyjnie kładąc nogi na biurku, niczym Pani i Władczyni Lazaretu.
- Błyskotki? Biżuterię? To trochę niemęskie.- ocenił Hamato udając, że ignoruje widok zgrabnych nóg pani doktor.
- No miał jeszcze zgrabny sztylet i pergamin. Tak bardzo hipstersko. - Powiedziała biorąc bardzo apetycznie jak na warunki panujące sałatkę. - Możesz obejrzeć tylko nie wyjmuj z torebek. - Powiedziała biorąc pierwszy kęs posiłku.
- Wyglądają dość… antycznie. Jak pamiątki z renesansowego jarmarku.- ocenił Hamato przyglądając się zdobyczom Ash.-A broń którą użył walnięcia piorunem? Jakiś ręczny generator prądu?
- Tego mi Cook nie przyniósł …choć jak coś powinien to obejrzeć Russell albo ktoś lepiej znający się na broni. - Powiedziała między kolejnymi porcjami składki, w gardle pojawiło się swego rodzaju swędzenie.
- Nie wiem czy Russell zna się na nożach. Ten wygląda na… przypomina oręż gocki, a może rzymski gladius ?- oceniał Azjata przyglądając się sztylet.
Ashley chciała coś dodać ale nagle poczuła silny skurcz w żołądku. Upuszczając miskę zgięła się wpół i wylądowała na czworakach na podłodze z odruchem wymiotnym. Spazmy i uderzenie zimna świadczyły o nadchodzącym ataku alergicznym. Hansen nawet nie miała czasu by zastanowić co było w sałatce. Tylko wyciągnęła rękę w kierunku swojej saszetki z adrenaliną.
Kurushima spojrzał zaskoczony na dziewczynie odrywając się od badań i ruszył po saszetkę, by ją otworzyć i zbaranieć na moment widząc “długopisy”. Po kilku sekundach przypomniał sobie do czego służą i pochwyciwszy stanowczo Ash w ramiona, zrobił jej zastrzyk. Rychło w czas gdyż ta właśnie zaczynała mieć problemy z oddychaniem. Po dziesięciu sekundach, które wydawały się jak wieczność, zarówno dla zaniepokojonego Hamato jak i dla czekającej na ponowny rozruch własnego ciała Hansen, lekarka w końcu wzięła głębszy oddech. Kolejne sekundy i jej ciało powoli zaczęło wychodzić z szoku.
Adrenalina to jedno, ale wypadałoby by sprawdzić czy nie będzie nawrotu.
- Przynieś mi tamta mniejszą skrzynkę - pokazała jedna z półek ze sprzętem, pewnie byłaby milsza ale bolące gardło i bebechy jakoś nie sprzyjały do temu. Azjata wykonał polecenie i kolejny kwadrans spędził na cichym towarzyszeniu Hansen kiedy ta monitorowała działanie swojego organizmu po wstrząsie. Kiedy tak siedziała w towarzystwie naszły ją wspomnienia i wspominki dotyczące jej znajomości a Kurishimą.

Krzątała się po swojej kuchni małego apartamentu w bloku przy medycznym. Sama była zaskoczona, że znajomość z Hamato tak długo się ciągnie. Facet nie był mężczyzną których zazwyczaj wpuszczała do łóżka, ich relacja zaspokajała ich wspólne potrzeby wychodzące poza seks. Choć ten też był i to nawet sporo, gdyby Ashley byłą monogamistką i umiała lepiej radzić sobie z uczuciami być może ta znajomość miałaby szansę być czymś bardzo trwałym.
W końcu był jedynym jej kochankiem który umiał na niej wymóc zrobienie sobie kolacji i wspólne wieczorne leniuchowanie na kanapie. Owszem miał swoje fetysze, które Ashley chętnie spełniała ale tym najbardziej dziwnym był ten wyciszający początek każdej…’randki’. Wspólny posiłek, wypicie wspólne butelki jakiegoś alkoholu podczas wspólnego filmu. Czasem zostawał na noc, a czasem robili to w czasie filmu i Kurishima wracał do siebie.
20:02
Pukanie do drzwi. Ashley pobiegła odziana w seksowną bieliznę przykrytą pod krótkim jedwabnym czarnym szlafroczkiem z wyszywanym żurawiem na plecach. Jej włosy były rozpuszczone i jeszcze trochę wilgotne na końcach. Szkoleniowiec lubił wdychać zapach czystych kobiet, więc pilnowała żeby się odświeżyć przed jego przyjściem.
Obdarzyła go uśmiechem kiedy otworzyła drzwi do środka dając mu wejść.

Jej lokum było urządzone bardzo “sterylnie”. Było czysto a na wierzchu nie walały się żadne śmiecie czy papiery. Brakowało zdjęć, rodzinnych, przyjaciół czy jakiś pamiątek z podróży. Pierwszy był salon na którego środku stała kanapa zwrócona na jedną ze ścian gdzie stał duży telewizor z multimedialną konsolą. Między tymi dwoma stał niski drewniany stolik kawowy. Kuchnia była mała i wyposażona w wysoki stół barowy z dwoma krzesłami. wychodziła na pokój dzienny drzwi obok wychodziły do łazienki, również małej, z prysznicem toaletą, mieściła też większą konsoletę z umywalką.
Normalnie tam gdzie była kanapa powinno stać łóżko, to znajdowało się w miejscu raczej do tego nieprzeznaczonym. Za rozsuwanymi drzwiami gdzie normalnie była przestrzeń do zrobienia sobie szafy czy składzika Ash zrobiła sobie sypialnie. zawierała ona tylko materac zajmujący całe pomieszczenia leżący na podwyższeniu w którym były zamontowane wysuwane szuflady. Ash nie przyznawała się ale miała problemy ze snem jeśli nie była wystarczająco ‘wymęczona’ wszystko jej przeszkadzało i nie mogła zasnąć. Ciemne przytulne, wyciszone pomieszczenie pomagało.
Amerykański japończyk wszedł do środka, wpierw oczywiście kłaniając się Ash. Jak to miał w zwyczaju. Ubrany oczywiście w garnitur, choć bez krawatu zachowywał się nieco sztywno.. ale tylko na początku.
- Wyglądasz uroczo.- rzekł nachylając się, by powąchać jej włosy. - I pachniesz zjawiskowo.-
Pocałował przy tym jej szyję, u podstawy karku, a potem tuż przy żuchwie.
Ashley odchyliła głowę zapraszając jego gesty. Każdego innego wzięłaby w już korytarzu, ale nie jego. Hamato potrzebował całego rytuału by zaszczycił ją obecnością w sypialni. Hansem podobała się ta odmiana.
Sama pocałowała go na powitanie w policzek. Zamknęła drzwi biorąc za rękę poprowadziła do salonu.
- Zrobiłam risotto z krewetkami. Nalać ci wina teraz czy do filmu? - Spytała prowadząc do łączenia salonu z kuchnią z której rzeczywiście coś pachniało, smacznie. Ashley sama się zdziwiła swoim odkrytym i improwizowanym talentem kulinarnym.
- Yosh.. teraz nalej wina. Jak minął ci dzień. Przyjemnie? Czy znowu trzeba będzie uważać na zapisy kamer?- zażartował sobie Hamato. Nie miał on nic przeciwko zainteresowaniu Ash innymi kochankami. Nie mieli siebie na wyłączność i Ash wiedziała o tym, że Hamato miał… kochankę na odległość. Do której latał raz lub dwa na rok, a przez resztę utrzymywał kontakt przez internet.
- Dzisiaj byłam wzorem cnót. - Powiedziała dumnie nalewając im po kieliszku. - Mieliśmy szkolenia z taktyki i strategii w czasie akcji zbrojnej. Za tydzień wyślą nas na uczestniczenie w praktycznych ćwiczeniach.
Postawiła dwie porcje kolacji na stoliku i zaprosiła gościa gestem by dołączył. Kiedy siadała na wysokim krześle, szlafroczek zsunął się trochę z ramienia odsłaniając trochę więcej ciała. Wiedziała że to dostrzeże, niemal czuła jego palący wzrok na skórze. Ale oczywiście oficjalnie to “zignorował”... jeszcze nie czas, by posiadł ją tak jak pragnęła. Na razie zajął się konsumpcją posiłku.
- Dobry…- pochwalił z ciepłym uśmiechem.- Masz talent… umiesz dążyć do perfekcji.
- Ważne by się nie ograniczać do jednej dziedziny. - dodała unosząc kieliszek.
- To prawda…- zgodził się z nią jej kochanek. Kieliszki stuknęły, a on upił alkoholu. - Yoko podesłała mi zdjęcia. Bardzo odważne. Wiesz, że pokazać ci nie mogę ich, ale mogę opisać co ona pokazuje.
- Zamieniam się w słuch, ale czy chcesz z moją wersją tych zdjęć obejrzeć dzisiaj film?
- Byłoby miło… - zgodził się jej kochanek.- Wyprasowałaś strój stewardessy? Masz jakieś ogórki? Użyła ich obu na raz.-
Bo Yoko… pracowała jako stewardessa w japońskich liniach lotniczych.
- Zrobię swoją interpretacje, nie chciałabym plagiatować Yoko. - uśmiechnęła się. Słuchając opisu pikantnych zdjęć szukała w pamięci gdzie schowała jej halloweenowy strój asystentki lotniczej.
Po posiłku Ash wyciągnęła z szuflady odpowiednie pudło i skierowała się do łazienki trącając Hamato biodrem.
- Wybierz seans. - powiedziała kusicielsko i ruszyła ku łazience, ale powstrzymał ją kochanek.
- Stój… szlafrok.- skinął palcem na jej strój. - Z pewnością chciałaś się pochwalić tym co masz pod nim. Byłoby nieuprzejme z mej strony, gdybym zignorował twoje starania. Zdejmij szlafrok.

Ash uśmiechnęła się stawiając pudełko na podłogę wypinając się prowokacyjnie. Odwróciła do szkoleniowca i powoli rozwiązała pasek szlafroka i pozwoliła mu opaść na podłogę zostając w samej koronkowej turkusowej bieliźnie. Okręciła się prezentując się mu dokładnie.

- Wspominałam jak uwielbiam twoje dbanie o moje dobre samopoczucie? - Wspominała i to często, Hamato był chyba jedynym facetem który doceniał jej wysiłek i estetykę jaką wkłada w swoją garderobę.
- Wygląda na tobie ślicznie.- pochwalił ją Japończyk wodząc wzrokiem z widocznym pożądaniem, ale… tym razem nie kazał jej zsunąć majtek i usiąść na stole. Nie dość go sprowokowała, albo nie był w nastroju.
Cóż… przyszedł czas na przebieranki, więc ruszyła zmienić strój i zamknęła się w łazience. Tam nastąpił istne zakrzywienie czasoprzestrzeni znalezienie odpowiednich elementów stroju zabrało sekundę. Zrzucenie z siebie bielizny drugą.
- Bez stanika..- mruczała do siebie zawiązując w koszuli supełek by widać było jej pępek.
- Ogórki...aleś wymyśliła Yoko - mamrotała zawiązując na szyi apaszkę i poprawiając toczek nieistniejącej linii lotniczej.
- Zobaczymy czy przebijesz to gwiazdko instagrama…- zamruczała zadowolona z efektu końcowego zapinając bardzo krótką ołówkową spódnicę.
Hamato usłyszał stukot szpilek po drewnianej podłodze kiedy się odwrócił zobaczył
Ash zmieniła parę szczegółów chyba najciekawszym była puchata szara lisia kitka wystająca spod spódnicy. Hamtaro nie wiedział nawet że Ash ma taką zabawkę.
- Panie Kurishima. - Powiedziała oficjalnie jakby to zrobiła prawdziwa stewardessa. - Przypominam, że kapitan prosił o zajęcie miejsc. Spodziewamy turbulencji.
- Oczywiście, gomen.- odparł mężczyzna z kamienną miną, nie pozwalającą stwierdzić na ile ta kreacja na niego podziałała. Niestety Kurishima w pełni oddawał się takim fantazjom i wchodził w rolę. Nie wiedziała więc jeszcze, na ile go rozpaliła. Na ile okazała się lepsza od Yoko.
Wstał i rzekł.- To gdzie mam usiąść ma’am?- Proszę za mną. - Powiedziała uprzejmie i ruszyła przodem wprawiając w ruch puszysty ogonek. Było to zaledwie kilka kroków do kanapy ale musiały wystarczyć. Ash odwróciła się z gracją wskazując na jego ulubione miejsce na jej kanapie.
- Zapraszam. - Kiedy usiadł pochyliła się dając mu piękny widok na skąpy dekolt i zapytała nadal pełna udawanego profesjonalizmu.
- Mam podać coś do picia?
- Tak. Po proszę drinka jakieś egzotycznego. Zdaję się na pani gust.- odparł uprzejmie mężczyzna wodząc wzrokiem po tej pokusie. A nachylona Ash spoglądając na jego spodnie mogła ocenić, jak wysoko już oceniał jej wysiłki i widoki. Wzgórze było już satysfakcjonująco spore.
- Oczywiście. - Ash poszła do kuchni i zrobiła mu jego przynajmniej, z tego co się orientowała, ulubiony drink z wódki, soku z czerwonej pomarańczy i ananasa. Szybko wróciła z drinkiem i shakerem z druga porcją jakby chciał.
- Czy życzy pan sobie jeszcze czegoś w czasie seansu? - Zapytała pochylając się, podając mu jego napój.
- Filmu… i… towarzystwa. Mam lęk wysokości.- skłamał Japończyk, wszak do akcji skakali jak spadochroniarze.
- To trochę nie przepisowo... - udawała wahanie, rozglądając się po ‘nieistniejącej kabinie pasażerskiej’.
- Ja bardzo się boję latać sam. A czy nie dbacie tu o wszelkie wygody klientów?- odparł uprzejmie Hamato wodząc wzrokiem po zgrabnych nogach ‘stewardessy’.
Ta przybrała lekko przestraszoną minę w końcu klient rzeczywiście miał rację. Ukłoniła się nisko przepraszając.
- Przepraszam, Kurishima- sama. Ma pan rację moje zachowanie było nieodpowiednie. Będę zaszczycona zadbać o wasze dobre samopoczucie w czasie w czasie lotu. - To powiedziawszy zasiadła po drugiej stronie Hamato, opierając swój biust o jego ramię. Aplikacja z komórki przygasiła światło i włączyła film który wybrał. Z początku nic się nie działo. Mężczyzna zdawał się być skupiony na filmie sensacyjnym dziejącym się na pokładzie samolotu, od czasu do czasu zerkając na Ash, czy jest filmem zainteresowana. Potem… lekarka poczuła jak palcami odchyla króciutką spódniczkę i opuszkami palców wodzi po skórze jej uda. Dobry znak. Nie będzie musiała czekać na koniec filmu.
Nie spuszczając oczu z “Dotyku zła”, przysunęła się do ucha Hamato, przerwanie immersji zabawy nie było niczym strasznym i zazwyczaj nie wytrącało Azjatę z nastroju.
- Nie zdążyłam ci przesłać uprawnień do sterowania nową zabawką. Wysłać ci teraz? -
- Tak.. byłoby miło… i może twoją fotkę… z nią w pupie, co?- odparł Hamato uśmiechając się lubieżnie. A i ona poczuła przyjemne ciepło zadowolenia. Spodobała się mu z nią.
- Rozumiem… musi pani do łazienki. Poczekam. - dodał mężczyzna wchodząc znów w rolę.
- Dziękuję, obiecuję szybko wrócić. - Ash wstała i skierowała się do łazienki już kierując się tam, wysłała na komórkę Hamato kod dostępu do opcji sterowania lisim butplugiem.

W toalecie zrobiła sobie trzy szybkie zdjęcia, dając szkoleniowcowi czas na szybkie przejrzenie funkcji, wybrała najlepsze i wysłała wiadomością z dopiskiem
Cytat:
“Ustawisz sobie jako tapetę dziewczyny miesiąca?”


Nie czekała na odpowiedź wróciła do jej ‘pasażera’.
Ten przeglądał właśnie komórkę, zapewne jej zdjęcie i dopisek. Uśmiechnął się. Ale nic nie odpisywał, ani nic nie powiedział. Spoglądał jak podchodzi, zapewne czekając aż usiądzie obok niego.
- Mam nadzieje że przestrzega Pan zasady o włączeniu trybu samolotowego panie Kurishima. - Powiedziała zadziornie siadając obok znowu przytulając swoje piersi do jego ramienia.
- Oczywiście.- rzekł uprzejmie mężczyzna, po czym szepnął po japońsku.- Motto tsuyoku.
I Ash poczuła jak jej pupę wypełnia drżenie nowej zabawki. On sam zaś znów wrócił do muskania uda lekarki pod krótką spódniczką.
Ash podskoczyła lekko na swoim miejscu ściskając dłonią jego udo po chwili opanowała się.
- Przepraszam Kurishima-san, to te turbulencje. - Przeprosiła grzecznie, uścisk zelżał ale jej dłoń pozostała na jego nodze. Byli w połowie filmu Ash obstawiła swoje typy kto był morderca i dlaczego. Na razie mężczyzna był spokojny, choć jego palce prowokująco muskały skórę. Zabawka miarowo wibrowała w jej tyłeczku i wydawało się że Ash będzie musiała poczekać do końca, gdy…
- Spełnisz wszystko co trzeba, by klient opuścił samolot zaspokojony?- szepnął “obojętnym” tonem Kurushima-san.
- Czy jest coś co mogę zrobić by jeszcze umilić panu lot? - Odpowiedziała pytaniem chyba domyślając się o co poprosi Hamato. Dobrze że nie byli w prawdziwym samolocie bo byłoby ciasno, nie wspominając o współpasażerach.
- Czuję nieprzyjemny ucisk tu.. czy mogłabyś coś z tym zrobić?- zapytał mężczyzna naprowadzając dłoń Ash na swoje krocze, z wyraźną wypukłością uwięzionej pod bielizną męskości.
- Oczywiście Kurushima-sama. - Odpowiedziała w uprzejmy sposób jakby poprosił o szklankę wody. Ashley zsunęła się na podłogę. Klęcząc między jego nogami, tyłem do telewizora zaczęła rozpinać mu spodnie. Hamato ułatwił jej zsuwając się odrobinę w dół. Ash robiła to delikatnie w końcu “pasażerom” nie zadawało się bólu, a przynajmniej jeszcze o to nie poprosił. Jego twarda męskość wyskoczyła na zewnątrz a “stewardessa” od razu wzięła ją w ciepłe dłonie i zaczęła masować. Jej kochanek wydawał się ignorować jej działania, skupiony na filmie. Ale jego ciało mówiło Ash, że coraz mniej się interesuje tym co na ekranie. Dyszał cicho i oddychał głęboko, męskość po której wodziła palcami wydawała się sztywnieć pod jej dotykiem, coraz bardziej gotowa do zabaw… do których kusiły nieustanne wibrujące doznania płynące z pupy Ash.
“ Oooo, tyyy ja ci dam przekładać film nade mnie!” pomyślała rozbawiona. Cofnęła ręce by rozsupłać węzeł na jej koszulce uwalniając swoje piersi. Wysunęła się do przodu i objęła męskość Kurushimy cyckami. Widok znikającego i pojawiającego się między nimi organu musiał być lepszy niż tam klasyka kryminału. Stewardessa po paru minutach pochyliła głowę by dodatkową pieścić językiem czubek żołędzia penisa.
Słyszała przyspieszający oddech mężczyzny, któremu coraz trudniej było ignorować pieszczoty Ash. Kątem oka zauważyła, że na nią zerkał. Jego duma zresztą prężyła się pomiędzy piersiami dziewczyny ocierając o jej skórę i przez to przypominając gdzie jeszcze by pasowała. Przypominała o tym zabawka w pupie drżąca nieustannie i stymulująca perwersyjne fantazje, tym bardziej że nagle mężczyzna kolejnym poleceniem, wzmocnił aktywność zabawki.
Ashley jęknęła trzymając w ustach ‘wierzchołek’ Hamato, była już bardzo mokra ale fanaberyjnie postanowiła nie przerywać mu śledzenia akcji. Utrzymywała taki sam rytm do napisów końcowych. Dopiero kiedy te zaczęły lecieć possała końcówkę mocno i przerwała.
- Panie Hamato czy ma pan może ochotę zwiedzić kabinę personelu. - Ash chodziło by przenieśli się już do jej sypialni. - Myślę, że mogłabym tam sprawniej pozbyć się waszego uczucia dyskomfortu. - mówiąc to przesunęła zaciśniętą dłonią po jego długości.
- Skoro tak pani… twierdzi… to zapewne ma pani rację. - zadrżał mężczyzna spoglądając w dół z pożądaniem w oczach.- Proszę… zaprowadzić.
Każdy ruch palców Ash, budził jęk w ustach kochanka.Zwłaszcza jak po powstaniu z kanapy nadal trzymała jego męskość w dłoni i puściła dopiero kiedy znaleźli się na jej łóżku i Ash zasunęła za nimi drzwi do byłego schowka. Lekko rozjaśniła sypialnie ciepłym pomarańczowym światłem panelem na ścianie.
Stała do niego tyłem, więc… poczuła jak przybliżył się. Jak jego dłonie sięgnęły do jej pośladków, pomasowały je drapieżnie… ścisnęły lekko. Potem biodra, brzuch… palce wodziły po jej piersiach, muskając ich szczyty. Choć i tak instynktownie Ash skupiała się na dumie kochanka, która gdy był tak blisko ocierała się o jej pupę.
- To jak stewardessy rozwiązują te problemy?- zapytał wprost do jej ucha.
- Najpierw wypadałoby pana rozebrać…- powiedziała i sięgnęła za siebie, jej palce zahaczyły o jego trochę zsunięte spodnie i majtki. Zaczęła zsuwać je bardziej w dół, kręciła też się delikatnie muskając sztuczną sierścią ogona po jego “problemie”.
- W takim razie oddaję się w pani profesjonalne rączki.- mężczyzna odsunął dłonie od ciała Ash.Ta odwróciła się i delikatnie pchnęła go na łóżko. Długo nie trwało zanim oboje nie zostali całkowicie nadzy. Lekarka nie kazała mu czekać ustawiła się nad jego biodrami i powoli opadła na jego przyrodzenie. Jej partner poczuł jak w jej drugim otworze gracuje mechaniczna końcówka lisiego ogona. Ash złapała dłonie szkoleniowca używając ich do zachowania równowagi zaczęła unosić się i opadać wprawiając swoje piersi w hipnotyzujący ruch.
- Jeśli...zechce...pan...zmienić metodę...prosze powie...dzieć, Kurushi...ma-sama.-
- Hai…- aczkolwiek też nie chciał. Jego dłonie sięgnęły do góry. Pochwyciły jej biust, delikatnie masowały, gdy biodra Ash opadały w dół na jego męskość. Nie potrzebował teraz wiele by dojść. Poczuła jej jego ekstaza lepkimi strużkami rozlewała się w jej kobiecości.
- Za szybko… co?- westchnął cicho zdając sobie z tego sprawę. Spojrzał w jej oczy.- Wybierz zabawkę, którą mam na tobie użyć Ashley… zanim odzyskam sztywność.-
Lekarka wyciągnęła się na nim sięgając ustami jego. Oficjalnie zakończyli udawanki zostało tylko zabaw jako dwójka szeregowych z jednego wojska.
- Za szybko, ale jest to pewna forma komplementu. - zamruczała pocieszająco do ucha - No i mogłam cię nie pieścić przez ostatni kwadrans.
- Mogłaś… ale wtedy byłabyś złą stewardessą… nieprawdaż?- zapytał ją jej kochanek.- Motto tsuyoku.
Zabawka znów zaczęła mocniej drżeć w pupie Ash. Co poczuł też Hamata który cały czas był w jej wnętrzu.
- A jaką przebierankę chciałabyś wybrać na następny raz?- zapytał uprzejmie rozkoszując się drżeniem jej ciała ocierającego się o niego.
- Achh! Rany jakiego to ma kopa ..mhmmm - Hansen poczekała z odpowiedzią póki nie przyzwyczaiła się do nowego rytmu. - Zastanawiałam...się nad zrobieniem dla ciebie Nyotaimori. - powiedziała tuląc się do jego ciała - ale nie wymyśliłam jak to logistycznie rozwiązać.
- To prawda.. ktoś musi to zrobić na tobie.- ocenił Japończyk. A na myśl Ash przychodziła tylko Louise, która lubiła takie szalone pomysły i była artystką… co prawda malowała graffiti, ale to też sztuka.
- Powiedzmy że mogę kogoś znać, ale istnieje duże prawdopodobieństwo że będzie chciała zostać. Też jest z bazy nie wiem czy chcesz...wtajemniczać kogoś. Ja nie wiem czy chcę wtajemniczać kogoś. - Ashley raczej swoich kochanków trzymała od siebie z daleka. Niby wszyscy byli dorośli ale często zdarzały się jej sytuacje gdzie górę brał dziecięcy terytorializm. Na myśl nasunął się jej pewien pilot. - Nie dlatego że się ciebie wstydzę... - powiedziała zaczynając poruszać biodrami, przypominało to ruch fali - ...po prostu nie wiem czy bym umiała założyć habit monogamistki, by być twoją waifu na pełen etat.
- Nie wymagam tego… wystarczy mi, że bywasz moją waifu kiedy chcę…- odparł Japończyk głaszcząc ją palcami po biodrach leniwie. - Może to samolubne z mojej strony, ale… sama rozumiesz, że nie powinniśmy wprowadzać trzecią osobę między nas. Byłoby to kłopotliwe Ash.
- Nie wymagasz, bo nikt nie wie… - powiedziała kąsając go w sutek - ...nie szkodzi, też uważam że to kiepski pomysł, jeszcze bym została zdetronizowana...i byłoby mi strasznie smutno... - dodała żartobliwie całując go pieszczotliwie.
- A inne fantazje? Może znów coś z liną… a może na odwrót. Ty porządzisz mną?- zaproponował mężczyzna głaszcząc kochankę po włosach.
- Noooo jak już tak proponujesz to jak wygląda twój grafik szkoleniowy? Od jakiegoś czasu wraca do mnie fantazja bycia wzięta na macie w sali ćwiczeń....- Przeciągnęła paznokciami po jego skórze w drapieżnej pieszczocie.
- Ashley… teraz sala ćwiczebna jest zamknięta. A wiesz kto ma uprawnienia do jej otworzenia?- zamruczał drapieżnie mężczyzna, lekko dając klapsa w jej biodro.- Możemy już teraz z niej skorzystać.
- Hamato … jak teraz wyjdziemy zapewne dojdziemy najdalej do windy… - Ash ścisnęła mięśnie kegla na jego budzącej się męskości - … nie wolałbyś gdybym zrobiła ci miłą niespodziankę? Dodatkowy prywatny trening by lepiej wypaść na egzaminie sprawnościowym?
- Po południu trenuję sam… możesz wtedy mnie zaskoczyć.- odparł mężczyzna i uśmiechając się dodał.- A teraz połóż się grzecznie na łóżku, sprawdzę jak sprawna już teraz jesteś.
- Jestem w szczytowej formie...- zaśmiała się zeszła z Hamato układając się koło niego - ...nie zbliża ci się termin badań lekarskich przypadkiem?
- Chyba tak.- Hamato klęknął przy kochance. Rozchylił władczo jej nogi, by przesunąć się tam. Zabawka w pupie Ash znów weszła na wyższe obroty, gdy kochanek wypowiedział odpowiednie słowo układając sobie lewą nogę Ash na prawym ramieniu. Przyciągnął ją do siebie prowokująco ocierając sztywniejącym penisem o jej wilgotne łono.- Ale skup się na obecnym… treningu, bo nie będę miał litości.
-Ooo…- zajęczała wyginając się rozkosznie w łuk jej dłonie powędrowały do jej piersi w ostentacyjnej pieszczocie, spojrzała na niego władczo i wymruczała - … potorturuj mnie do białego rana.
- Wygłodzona dzisiaj?- zapytał i poczuła szturm, gdy pochwycił ją za drugą nogę i po prostu nadział na swoją męskość. A potem drugi raz, trzeci kolejny. Trzymając ją za nogi narzucał mordercze tempo pchnięć, wprawiając jej ciało w ślizganie się po pościeli, a piersi w gwałtowne falowanie. Teraz był panem sytuacji, niezmordowanym wojownikiem, a ona jego zdobyczą.
Hansen była zachwycona jej jęki i okrzyki były niczym symfonia pochlebstw dla partnera i jego działań. Na spółkę z zabawką szybko doprowadzili ją do pierwszego orgazmu a potem do kolejnego. Różne pozycje i następne uniesienia. Często tak było, wspólne noce czasie których kochali się do wyczerpania, potem przysypiali, by po godzinie zacząć wszystko od nowa. Gdyby nie DBZRI Ashley pewnie już dawno pozwoliłaby Hamato ( i gdyby nie druga kochanka samego Hamato, jakkolwiek daleko się znajdująca) trzymać u siebie w łazience własną szczoteczkę do zębów.




Jak skończyła i uznała, że wszystko będzie już w porządku odwróciła się do żołnierza i skomentowała z żartobliwa lekkością w głosie. - Rozumie, że próba otrucia mnie jabłkiem miało mi wynagrodzić mała ilość adrenaliny w czasie wcześniejszej potyczki…
- Przepraszam. Powinienem być ostrożniejszy i sprawdzić co właściwie wziąłem z kuchni.- odparł skruszonym tonem głosu Kurishima.-Jakoś ci to wynagrodzę w bazie.
- Spokojnie przeżyłam tą podstępna próbę mordu. Dobrze, że tu byłeś. Jakbym zjadła później nie wiem czy było by tak łatwo i przyjemnie. - Powiedziała z ulgą w głosie Ash, w końcu jakby wysłali zamiast Hamato, Marge to ta pewnie by nie wiedziała co robić i lekarka zaliczyłaby zgoda od jabłka.
- Mimo wszystko. To moja wina.- przyznał potulnie Hamato.
- Na siłę nie będzie cię wyciągać z poczucia winy, jak uznasz że ci to pomoże możesz zostać i pomóc w dalszej sekcji. Jak ci Wolvie pozwoli i takie inne. - Zaproponowała Hansen choć na upartego skończyć mogła sama, ale jej się odechciało teraz.
- Mam trochę czasu do zabicia.- odparł uprzejmie Hamato.
Po ogarnięciu podłogi, wyrzuceniu resztek zabójczej sałatki do odpadów bio-hazardu Hansen i jej asystent wrócili do pracy, składającej się z ważenia organów wewnętrznych spisywania danych i krojenia próbek dla reszty. A także odebraniu po wszystkim wyników analiz krwi, DNA, RNA i płynu rdzeniowego. Wyniki te należało zapisać i skopiować na nośniki danych i dołączyć do lodóweczki, gdzie przebywały próbki i dowody. A potem zabrać ze sobą i… niech się spece w laboratorium głowią.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 21-03-2019 o 20:35.
Obca jest offline