Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2019, 11:39   #222
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Max miał mieszane uczucia co do ostatnich wydarzeń. Mimo, iż nie ponieśli żadnych strat, w przeciwieństwie do ich przeciwnika, miał wrażenie, że tą bitwę przegrywają.
Obserwował, jak z Super Duper Marktu dobiegają odgłosy uwalnianych pułapek i wrzaski rannych. Wróg został osłabiony, ale z drugiej strony, stracili całkiem dobrą bazę. Gdyby mogli ją chronić...być może odparliby napastników. Albo zginęliby próbując.
Plan Harrisa od początku mu się nie podobał. Zwabienie przeciwników do Los Volcanoes, miejsca w którym leżało najwięcej użytecznych gratów nie byłoby złe, ale trzeba by było wpierw sprawić, aby legioniści rozstali się z mózgami. Wielkie skorpiony były głośne, no i wielkie. Każdy przy zdrowych zmysłach omijałby je z daleka. Napuszczanie nomadów na legion miało swoje plusy, ale z drugiej strony zawsze istniało ryzyko, że się dogadają, i problem z dużego, stanie się kurewsko ogromny. Jeśli nomadom zależało na utrzymaniu status quo, legioniści mieli misję polegającą na zabiciu drużyny B, a drużyna B była tu tak jakby od niedawna, to wydawało się logiczne na jakie ustępstwa mogą pójść nomadzi by legioniści bez przeszkód mogli załatwić co trzeba w okolicy.


Zwiadowcy brzmieli mądrze. Eliminować po cichu, z doskoku. Nie mieli ani dobrej broni, ani nie byli wyszkolonymi zabójcami. Wróg był silniejszy, i przez to mógł czuć się pewnie. Mniejszy musi szarpać większego, niczym wilk atakujący stado brahminów. Jak wilk. Po cichu, i z doskoku.

- Wybij sobie te bomby ze łba, Harris, tak jak napuszczanie zabójców na nomadów czy skorpiony. Jeśli przyszli tu po nas, zarówno nomadzi, jak i zabójcy legionu nie mają powodów, by ze sobą walczyć. Prędzej dogadają się, niż ruszą na siebie. Chyba, że legion to tylko szukające krwi półgłówki, którzy strzelają do wszystkiego, co się rusza i wtedy mielibyśmy szansę. A coś mi mówi, że tak nie jest. Nomadzi są...ostrożni. Obserwują. Czekają i nie posądzałbym ich o głupotę. Legioniści to inna bajka. Zresztą jeśli są rzeczywiście tak groźni, jak mówisz, to przyda się każda ilość materiału wybuchowego, chociażby na pułapki – powiedział cicho, acz stanowczo Max – zwiadowcy mają rację. Nie mamy dość sił na konfrontację i popieram pomysł, aby zdejmować ich po cichu... – Max obrócił mapę patrząc na rozkład ulic i budynków. Jinx proponował zasadzkę. Inni taktykę pojedynczej eliminacji. "Może połączyć oba pomysły?" pomyślał przez chwilę.

- ...albo zagrać va banque i wykorzystać kilka naszych atutów. Zamarkować zwiadowcami, że cała grupa przeszła przez teren skorpionów, ale w rzeczywistości zrobić obejście i zająć stadion, poruszając się po śladach legionistów i tam się obwarować. Stadion to też niezłe miejsce na zasadzkę ogniową - tu Max spojrzał na Jinxa - ...pełno tam też miejsc na pułapki... - popatrzył na Archiego - no i już tam byliśmy i znamy teren. I nie ładujemy się nomadom prosto w ich sos. Jeśli legioniści podążą za naszymi śladami, wpierw mogą władować się na skorpiony... - Max pokazywał palcem na mapie spodziewaną marszrutę – ..ale ślady muszą być na tyle dobrze zrobione przez zwiadowców, by legion chwycił przynętę. No i mają nomadów za plecami którzy może się ruszą, może nie...ale to czynnik który muszą wziąć pod uwagę. - wzruszył ramionami i kontynuował dalej -Zamiast robić huk i hałas i marnować materiały wybuchowe, wykorzystałbym sytuację, że mamy lżejsze opancerzenie i wprawnych zwiadowców. Mamy też dobrych strzelców z karabinami, którzy potrzebują dobrych pozycji strzeleckich, a stadion wydaje mi się lepszym pomysłem niż wejście na drugą stronę rzeki, w teren, którego nie do końca znamy. Materiały wybuchowe w pomieszczeniach stadionu przydałyby się na pułapki których potrzebujemy, by zrównoważyć ich wyposażenie i wyszkolenie. Jinx?Utang?MJ?Archie?Ktokolwiek? Co o tym myślicie? - Max patrzył również na pozostałych, wodząc wzrokiem po każdym z nich. Szukał ich rady, oparty o stół z mapą. Liczył na opinie towarzyszy, poradę jak to dobrze rozegrać, bo każdy scenariusz wyglądał po prostu słabo. Ale nie zamierzał słuchać kolejnych przebąkiwań Harrisa. Jakoś niespecjalnie mu ufał. Na pewno nie zamierzał mu pozwolić na forsowanie na siłę swoich planów i teorii, szczególnie, że ich nie tłumaczył ani nie uzasadniał. Max nie chciał powtórki z Cottonwood Cove, gdzie Harris po prostu...był nieobecny.
Max rozumiał problem Harrisa. Wade nie znał drużyny B. Nie wiedział do czego byli zdolni i nie wiedział co przeszli i co naprawdę potrafią. Ale to nie był problem Maxa. Nie był to problem drużyny B, którą dowodzić chciał. Ale na które to dowodzenie po prostu nie zasłużył i Max był gotów udowodnić mu to za pomocą kastetu. Lub karabinu.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 22-03-2019 o 12:14.
Asmodian jest offline