- O! I tu zupełnie popieram naszego me-ce-na-sa. - Trudniejsze słowo wymówił z wyraźną uwagą. Pewnie aby go nie przekręcić jak mu się to czasem zdarzało. - Oj! Słyszałeś? - Zwrócił się do ognistej postaci chowając dobyte wcześniej ostrze. - Wydupiaj stąd jak grzeczne, płonące coś! - Rozkazał obchodząc szerokim łukiem powód zaburzenia spokoju obozowiska. Gdy doszedł do zapasów opału, wyciągnął z nich grubszą gałąź i powoli podszedł do ogniska, odruchowo osłaniając twarz od gorąca. Następnie z ognia wydobył drugą, tym razem płonącą żagiew i powoli zaczął stąpać w tył. Rozpalony kawałek drewna trzymał przed sobą, powoli poruszając nim na boki. - Kici kiiici... - Powtarzał starając się zanęcić dziwaczny fenomen. - Taś taś... patrz jakie dobre. Takie suche i płonące. Chodź no. Masz. Tu. - Zachęcał, aż nie znalazł się przy wyjściu z obozowiska. Następnie trochę szybciej machnął powoli dogasającym kijem i wyrzucił go poza obręb obozu, choć nie na tyle daleko, żeby nie było go widać. - A idź ty już w chuj to dostaniesz drugi. - Powiedział przyjaznym tonem i powoli zamarkował wyrzucanie drugiego kija, a następnie dla zwrócenia uwagi na przynętę, potrząsnął nią przed sobą. - No!
__________________ Our sugar is Yours, friend.
Ostatnio edytowane przez Cattus : 22-03-2019 o 18:23.
|