Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2019, 20:40   #270
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Hawk oglądała z uwagą ogrodzenie, znajdując ślady, które mogły wskazywać na rozwiązanie problemu.
- Zwierzaki skubały ogrodzenie i je jadły. Nie jest to raczej zdrowa pożywka dla nich, tym mogły się zatruć. - wskazała ślady po zębach na ściankach i łuszczącą się farbę.
Dave podszedł bliżej do ściany. Dłonią w medycznej rękawiczce oderwał fragment farby i obejrzał go pod słońce
- To by rozwiązało kilka kwestii - powiedział ni do siebie ni do towarzyszących im ludzi. Spojrzał na zwierzaki. Te nie zachowywały się jak spokojne, żujące trawę bydło, które kojarzył z dzieciństwa. Wyglądało jednak lepiej niż trupy, które obejrzał wcześniej. Zbliżył się powoli do jednego z cielaków, z wyciągniętą przed siebie dłonią, żeby uspokoić młode. Pogłaskał je najpierw spokojnie po karku. Cielak oparł się o niego, wyglądało jakby miał kłopoty z utrzymaniem równowagi. Dave przejechał po pysku zwierzęcia, rozcierając między palcami nadmiar śliny. Powąchał maź z niepewną minę, po czym przytulił ucho do boku zwierzęcia. Mruczał tylko coś pod nosem. Wstał następnie i pochylił się nad Indianką.
- A więc mamy pierwszą hipotezę. Jakieś wnioski? - mówił cicho, tak żeby ich gospodarz ich nie usłyszał. Starał się też nie zdradzać za wiele mimiką twarzy. - Czy może spytasz duchów o pomoc?
-Nie jestem szamanką ale władam zwierzętami. Mam lepszy sposób. - wskazała na zwierzaka, który wyglądał najgorzej. Podeszła do niego i przesunęła dłonią po brzuchu - On nie pożyje długo i cierpi. Skrócę jego cierpienie i sprawdzimy co ma w żołądku. To może nam pomóc i potwierdzić nasze podejrzenia.
Dave uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową. Nie spodziewał się wiele więcej, ale i tak dzikuska go zaskoczyła.
- Na razie postarajmy się może sprawić, żeby jak najwięcej ze źrebaków przetrwało, dobra? Potem będziemy się bawić w sekcje zwłok. Poczekaj tutaj, pogadaj z tymi krowami czy co tam robicie. Generalnie zachowuj się jakbyś wiedziała co robisz i próbowała je leczyć. Dogadam się w sprawie wynagrodzenia.
- Większość da się wyleczyć, ale dla kilku jest już za późno. - odparła zastanawiając się czy Dave w ogóle ma pojęcie jakieś o zwierzętach i opiece nad nimi. Nie miała przy sobie żadnych potrzebnych ziół, zatem musiała improwizować. - Wyprowadzić je należy z tej zagrody, dać środki na uzdrowienie żołądka. Dzikie jagody, dziurawiec, może też być alkohol dla zneutralizowania trucizny.
- Dobrze kombinujesz mała - pochwalił ją niechętnie. - Ważne jest jednak znać przyczynę choroby, a nie tylko leczyć jej skutki. Tym zajmiemy się za chwilę. Dowiem się co mają do zaoferowania i sprawdzimy czy w ogóle opłaca się tym zajmować.

Podciągnął kapelusz na głowę i wyszedł na zewnątrz. Przy wejściu stał właściciel farmy, przyglądający się co dwójka obcych wymyśli.
- Więc mości gospodarzu, sprawa faktycznie wygląda źle. Moja towarzyszka próbuje już zrobić co się da, żeby uratować resztę. Mamy też parę pomysłów co mogło spowodować ten nagły pomór. Warto teraz porozmawiać o ewentualnym wynagrodzeniu za nasze usługi.
Oparł się o zabudowę i wyciągnął z kieszeni papierosa. Pociągnął solidnego dymka i obserwował uważnie reakcję rozmówcy
-Oczywiście, z tego co mówiliście w pociągu będziecie potrzebowali prowiantu, to dobrze bo tym mi najłatwiej będzie zapłacić. Nasza farma niemal wyłącznie zajmuje się zwierzętami, przede wszystkim krowami i kozami, mamy sporo serów i innych produktów mlecznych, sami raczej nie zajmujemy się ubojem, chyba że jakieś zwierze miało wypadek, i zostało potrącone przez auto. Oprócz tego możemy też dać wam parę niosek myślę że w pociągu mogą się przydać. Albo kozę, myślę że nie byłaby problemem w utrzymaniu, a pewnie trochę urozmaiciła życie w robocie. Nie będę dupkiem i uzależniał waszą wypłatę od tego ile zwierząt przeżyje bo wiem że to już nie w pełni od was zależy. Jak zwierzakom zacznie się poprawiać to przygotuję wam zapasy. Tylko musimy się dogadać ile.
Dave podrapał się po głowie. Szczerze to nie spodziewał się takiego podejścia. Było mu teraz nawet trochę głupio, ponieważ chciał wyciągnąć z tego interesu znacznie więcej niż należało sprzedając gadkę o dziwnej chorobie. Zaciągnął się papierosem i powoli wypuścił stróżkę dymu dla zebrania myśli.
- Zróbmy tak gospodarzu. Na razie zakasamy rękawy i zrobimy co można dla cielaków. Zobaczymy jak sobie przetrwają noc. A jutro podjadę sam albo z naszym kwatermistrzem i dogadamy się dokładnie co by się nam wyprawę przydało. Sądzę że zapasy na 2 tygodnie co najmniej albo tę waszą kozę, ale to już ustalimy na spokojnie. Dobrze wam z oczu patrzy, to chyba nie będzie problemu jak w taki sposób to załatwimy, zgoda?
Splunął na wolną od rękawiczki dłoń i wystawił ją w stronę mężczyzny
Mężczyzna zrobił to samo dobijając umowy
- A nie wolelibyście zostać na noc? Mamy pokój gościnny.
- Właściwie to nie, ale wszystko zależy od tego ile by nam to wszystko zajęło. No i pytanie czy znaleźlibyście miejsce dla jaszczura. Ale dziękuje za propozycję. Weźmiemy ją pod uwagę. A teraz czas zabierać się do roboty. Gdzie będzie można was znaleźć gdybyśmy potrzebowali pomocy?
- A właściwie to jak one śpią? Potrzebują legowiska? Pomieszczenia? Czy po prostu na stojąco jak konie czy krowy? Po prostu poślijcie kogoś z moich ludzi żeby mnie zawołał
Dave tylko wzruszył ramionami. Jego również to w sumie interesowało.

Dave wrócił do zagrody i poklepał cielaka przy którym znajdowała się Indianka.
- Dobra posłuchaj teraz, może czegoś się nauczysz - zaczął lekceważąco. - Cierpią na ołowicę. Słusznie zwróciłaś uwagę na odrapania na ścianach. Młode nawżerały się odpadającej farby. Niektóre mieszanki zawierały w sobie ołów. Czemu to mnie nie pytaj, mało mnie to obchodzi. Ważne, że takimi farbami raczej nie malowano ścian gdzie znajdowały się młode bo te jeszcze nie rozpoznają dobrego żarcia od trucizny. W Teksasie mieliśmy kiedyś taki przypadek. Zanim się gospodarz zorientował padło mu całe bydło, dopiero potem przy krojeniu mięsa odkryliśmy co zaszkodziło młodym. Tutaj możemy sobie to darować bo fragmenty odrapań farby znalazłem w wymiocinach. Poza tym objawy też się zgadzają. Trzeba spróbować przeczyścić im żołądki, a potem zapewnić im dostęp do jakiejś dobrej paszy. Poszukaj może jakiś ziół jak się na tym znasz bo nie wiem czy starczy to co mamy. W zamian chcą nam zaoferować żywienie i odrobinę zdrowego inwentarzu. Ty jesteś na składzie dłużej, wiesz może co by się najbardziej przydało?
Hawk zmrużyła oczy słuchając teksańczyka i jego paplaniny. W końcu parsknęła kpiąco w odpowiedzi na jego pytanie.
- Czyżby szanowny teksańczyk nie wiedział co należy użyć w takim wypadku? Przecież właśnie wspomniał że może się czegoś nauczę, zatem chyba wie co należy użyć i gdzie to znaleźć. - indianka nawet nie powstrzymywała się od kpiących uwag w stosunku do mężczyzny - Idź uzgadniaj zapłatę a ja się zajmę podleczeniem zwierząt, bo najwyraźniej ty nie masz o tym pojęcia.
Mężczyzna spurpurowiał. Może i nie był weterynarzem, ale swoje wiedział i nie będzie pozwalał, żeby jakaś dzikuska go obrażała. Podszedł i spojrzał na nią z góry.
- Uważaj sobie, sikso! - warknął. - Wiem wystarczająco wiele by poradzić sobie z tym problemem sam. Zrobić agresywne płukanie żołądka i zmarnować medykamenty, które mogłyby uratować życie ludziom. Wolę skupić się na alternatywnych środkach.
Wysyczał z naciskiem. Ręce trzymał luźno. Miał już kontakty z wieloma trudnymi klientami, poza tym nie przetrwałby w swoim zawodzie podejmując zbyt raptowne decyzje.
- Nie znam się jednak na tych waszych pogańskich ziołach czy innej szamańskiej magii. Znam jednak jej skuteczność. Idź zatem i rób swoje, a ja będę robił swoje. Dostałaś diagnozę, pomyśl o dobrze medykamentów.
- Oczywiście że zrobię co należy. W końcu ktoś musi zrobić to po co tutaj przybyliśmy. - stwierdziła z sarkazmem w głosie obracając się w kierunku zwierząt. Czysta woda, zioła i jej sama wiedza powinny wystarczyć by uzdrowić te, które jeszcze da się uzdrowić.
Dave pokręcił głową. Wiedział, że praca z tą dzikuską będzie ciężka.
Otworzył bramy zagrody i wypuścił zwierzęta na padok. Tym bardziej chorym pomagał. Byle dalej przenieść się od zabudowań. Hawk zrobi swoje, on przygotuje lekarstwa na te bardziej chore. Może im to pomoże. Potem musi porozmawiać z gospodarzem odnośnie przebudowy zagrody.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline