Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2019, 12:04   #55
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910 rok.

Cały plan zorganizowany był dokładnie z niemiecką solidnością. Pierwsza dorożka czekała już na hrabinę. Powożący był osobą całkowicie przypadkową. Nie wiedział nic o całej akcji. Miał tylko dowieźć kobietę na umówione miejsce. Dalej czekał już Edmund Zarzycki zaufany człowiek Barskiego. Jego pracodawca miał przybyć razem z polską szlachcianką. Niestety nie było go. Edmund wiedział, że czasem mogą pojawić się drobne komplikacje. Wysłuchał wyjaśnienia Antoniny o wypadku Wiktora. Szybko zrozumiał, że musi zastąpić swojego przełożonego. Najważniejszy był cel. Drobna kobieta nie wydawała się żadnym zagrożeniem. To bardziej jej groziło niebezpieczeństwo, a wiedział, że Witold nie pozwoliłby, aby kobiecie zdarzyło się coś złego. Kiedy kobieta zapytała o maskę, wiedział już z pewnością, że Barski musiał przekazać wszystko kobiecie. Przybyli na miejsce, kiedy księżyc na bezchmurny niebie świetnie oświetlał cały budynek. Nieliczne powozy oraz strażnicy, którym Zarzycki tylko skinął, sprawiały, że miejsce wyglądało tajemniczo. Światła przebijały przez zasłony okien. Do uszu nie dochodziły jednak żadne odgłosy. Dworek wyglądał osobliwie, mrocznie, szczególnie, że Antonina mogła zauważyć iż znajduje się na uboczu.
- Niech Pani zachowa czujność, lecz nic niech Pani nie dziwi. To bardzo wyjątkowe miejsce, zresztą sama Pani zobaczy.
Już po wejściu do budynku, którego drzwi otworzył masywnie zbudowany mężczyzna ubrany we frak, dostrzec można było przepych z jakim urządzono ogromny hol. Nie szczędzono pieniędzy na urządzenie tego domostwa. Dwie kobiety, których stroje wskazywały na profesję jaką się zajmowały, rzuciły okiem w stronę przybyłych. Szczególnie wzrok swój utkwiły w zamaskowanej kobiecie. Jeśli bacznie by im się przyjrzeć można by dostrzec orientalne rysy. Na ich twarzach pojawił się uśmiech, nienachalny, bardziej serdeczny, można by dostrzec lekko uwodzący. Klientela musiała należeć do obojga płci. Żadna z kobiet jednak nie ruszyła w ich stronę. Uczynił to mężczyzna w średnim wieku, nienagannie ubrany w elegancki frak. Wystarczyło, że Edmund skinął głową, a mężczyzna wskazał ręką w stronę jednego z korytarzy. I podążył bez słowa w tamtą stronę. Zarzycki ruszył za hrabiną, która przez moment mogła poczuć się zdezorientowana całą sytuacją, lecz zdając sobie sprawę, że na zmianę decyzji jest już zbyt późno podążyła w asyście obu dżentelmenów. Królowała tutaj czerwień, w odcieniach tak różnych poczynając od makowego, poprzez karmazynowy, a na ciemno bordowym kończąc. Pierwsze odgłosy dało się słyszeć przechodząc obok pierwszego pomieszczenia. Tylko uchylone drzwi, jakby celowo, nie pozostawiały złudzeń, co dzieje się w tym pomieszczeniu. Para z pewnością czerpała przyjemność z faktu, że ktoś w każdej chwili może być świadkiem ich aktu. Dalej korytarz rozszerzał się i tutaj w bocznej wnęce dało się słyszeć plusk wody. Kolejni goście tego przybytku musieli zażywać kąpieli w całkiem miłym towarzystwie. Kilka metrów dalej, można było usłyszeć ciche jęki i lekkie klapnięcia. Goście tego pokoju musieli lubować się w sadomasochistycznej zabawie. Obaj mężczyźni nie zamieniając ze sobą żadnego słowa eskortowali piękną hrabinę do pomieszczenia na końcu. Po drodze minęli jeszcze kilka pokoi, które w tym momencie, musiały być puste. Ostatnie drzwi, przed którymi zatrzymał się elegancki przewodnik miały kryć za sobą tajemnicę. Kiedy Edmund, który wyprzedził Antoninę zapukał, usłyszał tylko: Bitte komm rein. Zarzycki otworzył drzwi i przepuścił kobietę. Pomieszczenie wyglądem przypominało gabinet. Za biurkiem w kolorze mahoniu siedział mężczyzna w średnim wieku. Gdy tylko przekroczyli próg powitał uśmiechem wchodzącą kobietę. Gdy dostrzegł Edmunda uśmiech zniknął na chwilę z jego twarzy, jednak dobre wychowanie musiało wziąć górę, gdyż szybko podążył w stronę hrabiny i składając pocałunek na dłoni kobiety przedstawił się: Wolfgang Loitzl von Berghoff. - jakby czerpiąc dziwną satysfakcję ze spotkania dodał - Do usług Szanownej Pani.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 23-03-2019 o 12:09.
Athos jest offline