Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2019, 23:51   #365
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Kilka dni i wiele kilometrów wcześniej...

Czy Anathem Flame przyciągał wzrok w jakiś szczególny sposób? Niezbyt. Na pierwszy rzut oka był zwykłym młodzieńcem, który niedawno wszedł w dorosłość, no może poruszał się z większą gracją i świadomością swojego ciała niż rówieśnicy. Dobra budowa, średni wzrost, ciemne włosy i dobrze utrzymana, krótko przystrzyżona broda nie były cechami, przez które ludzie wytykaliby go pałacami na ulicach. Na pierwszy rzut oka wszystko w porządku.


Jeśli ktoś jednak pokusiłby się o drugi, to mogłyby zainteresować go bursztynowe, bardziej kocie niż ludzkie oczy, srebrny łańcuszek w kształcie wijącego się płomienia, bardzo dobrze wyrzeźbione mięśnie brzucha widoczne spod, nigdy nie zapiętej, skórzanej kamizelki z kapturem. Spodnie, sandały i plecak nie wyróżniały się spośród miliona im podobnych, za to metalowe bransolety osłaniające ręce niemal od nadgarstków po łokcie już zdecydowanie tak. Niby pancerz jakiego wiele, ale wykonanie tego konkretnego egzemplarza cieszyło wzrok.


Trzeci rzut oka, jeśli ktoś w ogóle widziałby sens w przyglądaniu się Anathemowi, ujawniłby jeszcze dwie niepokojące rzeczy. Przy wyraźniejszych oględzinach, można zauważyć, że ciemny sznur owinięty wokół pasa mnicha w tajemniczy sposób drży i porusza się, nie mając ku temu powodów i znika, niejako pod spodniami, gdzieś mniej więcej na wysokości pośladków. Druga sprawa jest równie zagadkowa, co niepokojąca. Ciało mnicha, w przeciwieństwie do przedmiotów i osób z jego otoczenia, postanowiło nie rzucać cienia. Tak to już bywa z Diablętami...


Świadomy swoich cech wrodzonych i najczęstszych reakcji otoczenia na dwie ostatnie, Anathem starał się za bardzo nie wychylać zwłaszcza, że otaczała go delikatna piekielna aura, niemalże natychmiast wychwytywana przez magów i często podświadomie działająca na pozostałych. O ile w jego stronach nie było to aż tak niezwykłe i mniej odczuwalne, o tyle tutaj sprawy się komplikowały. Aura albo przybrała na siłę, albo ludzie tutaj byli bardziej wyczuleni na tego typu rzeczy i raczej nieufnie podchodzili do mnicha. Pozostało mu tylko starać się nie wychylać. Niestety wrodzone, żartobliwe i raczej radosne usposobienie młodzieńca, a także wysokie poczucie sprawiedliwości, a przede wszystkim zasady, jakie wyznawał, często krzyżowały jego plany.


Tak też znalazł się tutaj. Herbatka i praca dla arystokraty nie była pierwszą w życiu chłopaka. Nie tak dawno temu wykonywał zadanie dla burmistrza z zapyziałego miasta całkiem niedaleko Silvermoon. Badanie pogrzebanej cytadeli i walka ze zdeprawowanym druidem miały jednak miejsce wiele miesięcy temu. W dodatku wszystko to działo się w zupełnie innym świecie. Tutaj nikt nie słyszał nawet i miejscach i okolicy, gdzie Flame się wychował, a każdy, komu próbował wyjaśnić teorie Planów i to jak się tu znalazł, brał go conajmniej za wariata. W obcym dla siebie świecie potrzebował kogoś wpływowego, kto dysponowałby odpowiednimi środkami i władzą, żeby pomóc mu wrócić do domu. Hrabia wydawał się być właśnie taką osobą. Chłopak miał tylko nadzieję, że nie myli się co do niego Poza tym nurtowała go jeszcze myśl, że może nie trafił tu przez przypadek, może Szpony są właśnie tu, w tym dziwnym świecie?


Stał na uboczu, w półcieniu, starając się, zgodnie ze swoim najlepiej rozumianym inetresem, nie rzucać w oczy. Z uwagą słuchał instrukcji hrabiego. Robił w życiu już wiele rzeczy, a swego czasu odbijał nawet porwane smoczątko. Nigdy dotychczas nie miał do czynienia z prawdziwą księżniczką.
~ Ha! Może być zabawnie! ~ myśl wywołała uśmiech i delikatne drżenie ogona.

Chwila obecna ...

~ Coś tam mieliśmy umieć? Nieźle... Będzie nas sprawdzać jak dzieci... ~ myśl nie była zbyt pocieszająca. Zauważył już, że w tym świecie wszyscy i na każdym kroku go sprawdzają. Tym razem postanowił jednak odpowiedzieć.

-Coś potrafimy na pewno. Moje pytanie brzmi czego Wy nie potrafiliście, że hrabia przydzielił nas jako wsparcie? - po dwóch sekundach namysłu uznał, że jego słowa mogą zostać źle odebrane - Chodzi mi o to, że nie wiem dokładnie czego ode mnie oczekujecie i czego mogę się spodziewać po Was. - przywołał na twarz uśmiech, by nieco złagodzić ton wypowiedzi.

 
shewa92 jest offline