Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2019, 14:51   #40
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Po przydzieleniu pierwszych wart, Jean skierowała swoje kroki w kierunku pojazdów znajdujących się w bazie, by sprawdzić ich stan i ewentualną przydatność dla oddziału. Możliwe, że musiałby w nich pogrzebać Giles. J.R. poruszała się po bazie z zachowaniem sporej czujności, nie mając ochoty nadziać się na jakąś niespodziankę. Po chwili zabrała się za przegląd maszyn…
Ku jej rozczarowaniu nawet do szczurów nie było okazji postrzelać, a i zgromadzone maszyny należały do średniego sortu. W końcu Gwardii Narodowej nie przydzielano najlepszych i najnowszych maszyn. Z oczywistych przyczyn kobieta zignorowała czołgi. Nie dość że nie każdy potrafił jej prowadzić, to jeszcze były ciasne. Doomguy w pancerzu nie miał szans do nich się wcisnąć. Najbardziej idealnym transporterem byłby oczywiście stary dobry Peacemaker, ale tych tu nie było. Zamiast tego były starsze typy bojowych wozów piechoty, parę ciężarówek i jeepów oraz hummerów, część z odkrytym dachem i zamontowanymi ckmami oraz… trzykołowa przeróbka harley davidsona, zapewne osobista zabawka Hammeta, albo kogoś ze sztabu.


Na widok tej maszyny J.R. wyszczerzyła ząbki. O tak, tym to ona sobie teraz pojeździ. Nie pozostało więc nic innego, jak odszukać kluczyków do poszczególnych pojazdów, sprawdzić czy nadają się do jazdy, co z paliwem, i w sumie tyle… tylko, że te “tyle” mogło chyba i potrwać nawet i z godzinkę?
Zdobycie kluczyków do pojazdów wojskowych wymagało dostania się do pobliskiego kontenera. Na szczęście był on otwarty. Duży szczur zajęty konsumpcją męskości kwatermistrza nawet nie zauważyła wchodzącej pani sierżant. Rozległ się szczęk przeładowywanej “pompki”, a następnie wystrzał…I z zadka szczura pozostała mokra plama. O dziwo, pozbawiony tylnych kończyn i ogona gryzoń przeczołgał się spory kawałek nim zdechł.
- Tu J.R. Wszystko w porządku. Zastrzeliłam szczura, powtarzam... - Zameldowała natychmiast przez komunikator, żeby nikt w bazie czasem sraczki nie dostał. Następnie pozbierała kluczyki i wróciła do pojazdów celem ich sprawdzenia. Kluczyki łatwo było dopasować do poszczególnych pojazdów dzięki numerom na pojazdach i na kluczykach, więc miała dostęp do każdego z nich. Z jednym wyjątkiem. Nie było kluczyków do motocykla.
- Fuck! - Syknęła pod nosem, przez chwilę drapiąc się po łepetynie, i zastanawiając, gdzie też można by ich szukać. Kwatery ważniaków… znaczy się, wysokich oficerów, lub u samego starego… a że jej się obecnie nie chciało sprawdzać wielu kwater, postanowiła iść do dziupli Hammeta.
Czyli tam gdzie urzędował szef, czyli sam Wolvie. Po wejściu ruszyła oczywiście do gabinetu. Tam zaś za biurkiem i przy laptopie generała siedział sam Jones przeglądając jego zawartość. Za nim, na ścianie wisiała szabla kawaleryjska. Zapewne osobista pamiątka Hammeta. Którego ciała nie znaleziono tutaj, ani nigdzie indziej. Generał zaginiony w akcji. To brzmiało jak przyszłe kłopoty.
- Sir? - J.R. nieco się wyprężyła i zasalutowała.
- Spocznij, McAllister. Co cię tu sprowadza?- zapytał Jones wskazując dłonią fotel przed biurkiem.
- Emm... - Sierżant nieco się zawahała odnośnie siadania, w końcu była w swoim ciężkim pancerzu - Warty rozplanowane, pojazdy skontrolowane. Jest parę wozów bojowych, ciężarówek, jeepów i hummerów. Większość ma też zamontowane ckm-y, paliwa również wystarczająco, nie jest więc źle - Zameldowała.
- Wybierz z dwa pojazdy. Resztę trzeba będzie wysadzić. Trzeba zastosować taktykę spalonej ziemi w tej sytuacji.- odparł Phil wpatrzony w laptop… a wzrok J.R. błądził po biurku, szukając ewentualnych kluczyków do motoru.
- Wszystko w porządku? - Spytała nagle głównodowodzącego, skupiając już spojrzenie na nim.
- Sama wiesz, że nie. Coś wyrżnęło w pień całe zgrupowanie. Zakładam, że pozostałe trzy skończyły podobnie.- odparł Phil, a J.R. stwierdziła ze smutkiem, że kluczyki są chyba w szufladzie biurka.
- Ech… no nie to miałam na myśli - Sierżant potarła się po karku - I może wcale nie jest tak źle? - Krzywo się uśmiechnęła.
-To już zmartwienie sztabu głównego, nie nasze. My musimy się wydostać stąd w jednym kawałku wraz z zebranymi danymi. To nasz problem. - ocenił Wolvie.
- Radziliśmy sobie już nie w takich sytuacjach... a propo sytuacji, nie leżą tu gdzieś kluczyki do motoru? - J.R. lekko wyszczerzyła ząbki.
- A po co ci kluczyki do motoru?- zapytał podejrzliwie Wolvie przyglądając się swojej podwładnej.
-No… na jutro, jako transport? - Jean spojrzała niepewnie na dowódcę.
- Motor? Motocykl?- Jones wyraźnie powątpiewał co do sensowności tego pomysłu.
- Dupny… znaczy się, duży, bajerancki Harley na 3 kołach. No nie bądź żyła, szefie… daj się jutro pobawić w Zmotoryzowaną Piechotę - McAllister znów nieco wyszczerzyła ząbki.
- Jesteśmy na polu bitwy JR. A jak ten motor załamie się pod tobą? Sama wiesz, że łazisz w najcięższej zbroi.- przypomniał jej Jones.
- Dwóch grubasów po 130kg zwykły Harley udźwignie bez problemu, a ja tyle nie ważę… a zresztą co to za nagabywanie kobiety o wagę - Jean założyła rękę na rękę, spoglądając gdzieś przez okno, niby wielce obrażona.
- To idiotyczny pomysł godny małej dziewczynki.- podsumował porucznik, ale sięgnął do szuflady i wyjął z niej kluczyki rzucając je McAllister.- Tylko żebyśmy oboje tego potem nie żałowali.
- Oj tam, oj tam… - McAllister momentalnie wyszczerzyła ząbki w uśmiechu do dowódcy.
-To wszystko?- zapytał jeszcze porucznik zerkając na laptop.- Czy też planujesz dotrzymać mi towarzystwa? Od razu uprzedzam, że o suchym pysku. To nie czas na generalskie trunki.
- Nie no, to wszystko. Nie mam zamiaru już przeszkadzać! - J.R. znowu się regulaminowo wyprężyła.
- Spocznij i odmaszerować.- odparł z uśmiechem Phil.




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline