Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2019, 17:18   #507
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Reinmar znów patrzył na szczyty Gór Czarnych. Już raz przekraczał tą dolinę, jakiś czas temu. Zimno, kawalkada konnych, płynących niczym górski potok wzdłuż doliny, stukot kopyt, parskanie koni, brzęk rynsztunku i nawoływania oficerów. Jego kornet biwakował niedaleko tamtych turni, których kontury wyłaniały się z nisko leżących, kłębiastych chmur pokrywających tą część gór.

Khazady. Praktyczne, burkliwe, czasem grubiańskie i hałaśliwe, honorowe, a w interesach cwańsze od reiklandzkiego kupca. Złoto. Na dźwięk tego słowa coś dziwnego działo się z ich duszami, a ich oczy błyskały chrobliwie spod krzaczastych brwi.

Za górami rozciągały się dzikie ziemie. Orki, gobliny i dużo gorsze plugastwo. Kampania w której zdołał wziąć udział nie była długa, bo oddział kręcił się po pograniczu może dwa miesiące. Kiedy z powrotem wracali do zimowych pieleszy w Averlandzie, kornet liczył jakieś trzydzieści procent stanu.

Reinmar zastanawiał się, co przyniesie wizyta w Karak Hirn i czy stan liczebny będzie się zgadzać, jak tylko ta draka się skończy.
Poprawił olstra pistoletów, szczelniej okrył się płaszczem, który ledwo opinał jego podwójną warstwę odzieży którą wiózł dotąd w jukach.

"Przynajmniej zamiast deszczu będzie śnieg" pomyślał próbując znaleźć jakąś pozytywną zmianę którą przynosił ten etap wędrówki.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline