Obudził się, lecz nie otwierał oczu. Bolała go każda część ciała, najbardziej jednak żebra i plecy. Jedno z ramion, lewe pulsowało ciągłym, jednostajnym bólem.
Na pewno jest zwichniete - pomyślał - dobrze że to, a nie prawe. Ktoś czymś mokrym przecierał mu czoło. Uchylił nieco powieki, ale widział tylko zamazany kształt. Coś mi się stało z oczami, to pewnie przez ten upadek.
Poruszył palcami prawej dłoni. Na szczęście nie złamane. Sprężył się i nagłym ruchem pociągnął za ręce swojego "pielęgniarza". Jednocześnie poderwał się z łoża i obrócił tak, że znalazł się na swym "opiekunie". Prawa rękę powędrowała do cholewy buta i w sekundę pózniej samozwańczy, pielęgnujacy go "ktoś" leżał przygnieciony przez Marcusa z ostrzem sztyletu przyciśniętym do gardła.
- Kim jesteś i co mi robisz ? I gdzie jestem? Co prawda przed sobą widział zamiast twarzy tylko rozmazaną plamę, ale lewa ręka oparta o pierś "ktosia" wysyłala mu dziwne sygnały. Poruszył nią i upewnił się . Jego przeciwnikiem byla kobieta. Na pewno. Przesunał rękę nieco w lewo. Taaaak może i nie widział za dobrze, ale bezsprzecznie była to kobieta. I to kobieta nie byle jaka sądząc po dotychczasowych hmmm... namacalnych dowodach.
Skrzyp otwieranych drzwi przerwał mu to... ekhm upewnianie się o pierwszych wrażeniach. Usłyszał :
- O Bogowie - a zaraz potem brzęk uderzającego o podłogę metalowego (najpewniej cynowego) naczynia. Jednoczesnie kilka kropel goracej wody sparzyło go w ramię.
Ostatnio edytowane przez Arango : 25-07-2007 o 22:14.
|