Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2019, 22:15   #36
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Prawo gościny nakłada sporo obowiązków na gospodarzy, ale też i goście winni się wykazać pewną dozą wyczucia i wdzięczności. Poranne wymknięcie się ze stanicy może i nie mogło stanowić powodu do działań odwetowych, ale co wrażliwszy osobnik udzielający komuś schronienia nad głową i zapraszający do wspólnego stołu mógłby w takiej sytuacji poczuć się nieco... urażony.

Nasza trójka nie myślała jednak o uczuciach co wrażliwszych osobników, a skarbach Putinova, które na nich czekały. Najbliżej droga do nich wiodła zgodnie ze słowami atamana Gornova przez Mroczny Las, tamtędy więc ruszyli. Za lasem wznosiły się coraz bliższe góry, wśród nich widzieli szpiczasty szczyt Mnicha. Znaleźli też i trakt, ścieżkę w zasadzie, wcinający się między drzewa.

Już wkrótce okazało się, skąd las wziął swoją nazwę. Stare drzewa rosły gęsto, zielone korony łączyły się ze sobą, plątały i tworzyły gęstwinę, przez którą nawet letnie słońce miało problem się przebić. Niedługo później ścieżka, którą podążali zamieniła się w ścieżynkę, a jeszcze później zarosła całkiem. Droga robiła się coraz trudniejsza, i momentami musieli schodzić z wierzchowców, by je przeprowadzić przez wykroty czy gęstsze krzaki.

Po kolejnym przekleństwie jednego z nich postanowili zawrócić, niestety ścieżki nie dało się już znaleźć, tak jakby drzewa poruszały się, zmieniały pozycje i wiodły ich na manowce. Zgubili się.

Nie wiedzieli o tym, ale w Mrocznym Lesie było pełno mrocznych miejsc, nad którymi ludzie nie mieli władzy i do których nie powinni nigdy trafiać.

Chcieli już przystanąć na odpoczynek, gdy trafili do chłodnego, ciemnego jaru. Ściany wznosiły się po bokach na wysokość dwóch mężów, a z góry zwisały gałęzie drzew, tutaj jakby ciemniejszych od pozostałej części lasu. Wąwóz na końcu rozszerzał się w spore, koliste zagłębienie. Korzenie drzew rosnących na krawędzi nad nimi sięgały prawie do dna jamy. A dno to pokrywała spora ilość kości, ludzkich, choć niewielkich, malutkich wręcz.

Zsiedli i rozejrzeli się, ale poza szczątkami nie widzieli nic ciekawego. Za to za plecami usłyszeli szuranie i kroki. Ktoś zbliżał się do nich. Ktoś lub coś.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline