Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2019, 19:17   #319
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- A więc być może Anathem miał rację, i koboldy nie splądrowały tej części Cytadeli - Tanis zagadnął kiedy zakończył przydługą modlitwę o objawienie mu niewidocznej magii - Pomyślcie co może się tutaj znajdować! -
- Na razie widzę średni bałagan i kulki, znowu. - Skomentowała Zaza z nieukrywanym rozczarowaniem na temat znalezisk w komnacie. Ale zaczęła przeszukiwać pomieszczenie myśląc że na pierwszy rzut oka nie dało się zauważyć wszystkich “skarbów”.
Barbarzynka poszła w kierunku kuli, wtedy to dźwięki stały się głośniejsze. Zazaz krzykiem przerażona wybiegła z sali zakrywając uszy.
Morn rozejrzał się po pomieszczeniu, i, nie dostrzegając niczego aż tak interesującego, rzucił wykrycie magii, mając nadzieję, że zaklęcie pozwoli znaleźć magiczne przedmioty.
Nic więcej poza ewidentnie magiczną kulą, w tym pomieszczeniu nie emanowało magią.
- Tym razem te kulki wydają się nieco groźniejsze. Widział ktoś jakieś wiadro albo coś innego żeby nie słyszeć tego dźwięku, tak zamiast je niszczyć? - zapytał, ostrożnie próbując zatrzymać i uspokoić półorczycę.
Zatrzymanie rozpędzonej Zazy było chyba niemożliwe, przynajmniej nie dla Tanisa. Potężnie pchnięty poleciał na ścianę. Obolały oparł się o ścianę, wpatrzony w wypadającą z sali półorczycę.
Widok przerażonej pokaźnej rozmiarowo zielonoskórej musiał być bardzo abstrakcyjny, zwłaszcza że towarzysze nawet po uratowaniu jej z niewoli nie widzieli jej w podobnym stanie. Zaza wybiegła gnana rzadkim dla niej uczuciem strachu z sali.
Anathem pogrzebał chwilę w torbie. Wyciągnął jakąś starą chustę i odciął z niej dwa małe fragmenty. Następnie zwinął je zrobił z nich improwizowane zatyczki do uszu. Podbiegł do kuli i chwycił ją w ręce. Zoren usunął sìe z drogi uciekającej półorczycy, jednocześnie w pośpiechu wyciągając z kieszeni zatyczki do uszu. Kiedy tylko szczelnie odciął się od odgłosów z zewnątrz, wygrzebał z plecaka gruby koc i ruszył za Anathemem. Nie chciał niszczyć dziwnej kuli, może wystarczyłoby ją zasłonić lub zagłuszyć.
Mnich uchwycił w swoje dłonie kulę, wtedy muzyka wydobywająca z niej stał się dwukrotnie głośniejsza, objęła też swoim zasięgiem zbliżającego się Zorena i Kaivena. Mimo zatyczek w uszach alchemik i tak słyszał te dźwięki, te upiorne dźwięki. Rzucił koc na ziemię i krzycząc popędził za Zazą. Zatrzymali się dopiero w wieży, będącej wejściem do Bezsłonecznej Cytadeli. Kaiven narzucił upuszczony przez Zorena koc, jednakże koc nie zakończył, ani nie uciszył muzyki, nieco ją tylko stłumił.
Mnich przez kilka sekund zastanawiał się, co zrobić z kulą. Mógł próbować ją zniszczyć, albo wynieść na tyle daleko, żeby nie wpływała już na jego towarzyszy. Gdyby nie słowa Tannisa, pewnie zdecydowałby się na to pierwsze. Niestety z drugą opcja był pewien problem. Gdziekolwiek nie zabrałby przedmiotu, prędzej czy później będą musieli skonfrontować się z jego mocą po raz drugi. Jedyna opcja, jaka przychodziła mu do głowy, dawała tylko czasowe rozwiązanie problemu. ~ Lepsze to niż nic… - przeniósł się z kulą do Azylu, zostawił ją przy wyjściu i natychmiast wrócił.
Gdy tylko mnich przeniósł kulę do azylu, ta przestała wygrywać dźwięki i świecić. Nie zastanawiał się jednak nad tym, niemal natychmiast przenosząc się z powrotem do Bezsłonecznej Cytadeli.
- Przy pierwszej okazji się jej pozbędę. Chyba, że macie lepszy pomysł? - zapytał pozostałych.
- Jeśli nie zdołamy jej... spacyfikować... - powiedział Morn - to może znajdziemy, kiedyś, jakiegoś kupca? Magia zawsze jest w cenie, a chwilowo... Jakaś skrzynia tłumiąca dźwięk?
- Zasadniczo przestała grać, jak tylko pojawiłem się z nią w Azylu. Chyba działa tylko tutaj. No nic. Ktoś skoczy po Zazę i Zorena? Ja w międzyczasie się tutaj nieco rozejrzę.
W sali nie było nic ciekawego. Za drzwiami zaś dostrzegli krótki korytarzyk, zamknięty z drugiej strony również drzwiami. Anathem, niemal natychmiast, dostrzegł wyraźnie odznaczającą się płytę dociskową pułapki. Nie można było jej ominąć. W ścianach na różnych wysokościach umieszczone były otwory, z których można było coś wystrzelić.
- Kolejna pułapka! - mnich zakomunikował pozostałym.
W tym czasie w wieży wejściowej, Zaza i Zoren powoli dochodzili do siebie.wpierw opuściła ich panika, potem powoli wywołane magią oszołomienie.
- Przyciągnijmy coś ciężkiego i przesuńmy na tę płytę... z pewnej odległości - zaproponował zaklinacz.
Jedyne co mogli by położyć były postumenty, lecz one nie były, aż tak długie aby przykryć całą płytę.
- Może Zorenowi uda się to jakoś rozbroić, jak już do nas wrócą. - Anathema zaczynała bawić ilość pułapek w kompleksie. Gdyby nie jego bystry wzrok, zginąłby pewnie już kilka razy. - Ktoś, kto to budował, miał niezłą paranoję. Z drugiej strony… Powinien być tu chyba jakiś wyłącznik czy coś. Chyba nie rozbrajali i nie zastawiali pułapki przy każdym przejściu?
- Już niedługo, słyszę że wracają - Tanis, zebrał się ze ściany na której został rozpłaszczony przez Zazę i wszedł do pomieszczenia, ale, trzymał się bezpiecznych i już sprawdzonych obszarów - Ale jeżeli to budowla obronna to może tak być - pułapka na każdym przejściu, i zapewne jakiś sposób na unieszkodliwianie ich przez obrońców, lub coś co im nie szkodziło jeżeli nie byli ludźmi - półelf z zaciekawieniem zabawiał łasicę którą został obdarowany, bezskutecznie próbując przekonać ją do pomocy w szukaniu pułapek jak widział u niektórych druidów
- A co do przeniesienia kuli do Azylu - proszę, zabezpiecz ją tam żebyśmy nie uciekali w czasie walki z deszczu pod rynnę i broczący krwią uciekali w panice po całej rezydencji - przy pierwszej osobności zwrócił się na uboczu do Anathema
Zoren wszedł do pomieszczenia, dysząc ciężko.
- Najmocniej przepraszam was za tą ucieczkę, to było wielce niepokojące uczucie, jakby coś przejęło kontrolę nad moimi funkcjami motorycznymi. Potrzebowałem chwili, by nad nimi ponownie zapanować. - alchemik rozejrzał się po pomieszczeniu - Widzę, że kula zniknęła, co wydarzyło się pod moją nieobecność? -
Zaza weszła za alchemikiem z ciemniejszym odcieniem zielonego na policzkach. Najwyraźniej strach był czymś niegodnym dla wielkich półorków. - Przepraszam, że cię pchnęłam Tanisie. - Powiedziała zawstydzona wojowniczka. - Co teraz robimy?*
- Nic ciekawego przyjacielu. Znalazłem kolejną pułapkę. Nie da się jej ominąć. Spróbujesz ją rozbroić? Mogę ewentualnie spróbować przeskoczyć na drugą stronę, jeśli Ci się nie uda. - Anathem wskazał Zorenowi na płytę naciskową, którą udało mu się odkryć. - Co do kuli Tanisie… wydaje mi się, że ona gra tylko tutaj. Jak tylko pojawiłem się w naszej siedzibie to od razu umilkła. Hmmm… wyjdę na korytarz i sprawdzę, kiedy Zoren będzie badał pułapkę. - uśmiechnął się i wyszedł z sali. Odszedł dla pewności jeszcze kilka kroków, żeby przyjaciele byli poza zasięgiem działania kuli i przeskoczył po nią do Azylu.
- Hmm, istnieje prawdopodobieństwo, że magia kuli wywołująca te upiorne dźwięki jest powiązana z samym pomieszczeniem. Skoro pozostaje inertna w Azylu, chętnie ją później zbadam. A tymczasem przyjrzę się temu mechanizmowi. - Alchemik zdjął koszulkę kolczą, by jej ciężar nie przeszkadzał mu w pracy, po czym zaczął ostrożnie badać pułapkę, nie przestając mówić. - Jej działanie z zewnątrz wydaje się wyjątkowo proste - odpowiedni nacisk na płycie najpewniej wywołuje zwolnienie mechanizmu sprężynowego, który wystrzeliwuje w nieuważnego intruza pociski. Podejrzewał, że zostały one zatrute, ale po tak wielu latach jad mógł zwietrzeć. Najprostszym rozwiązaniem byłoby rzucenie czymś odpowiednio ciężkim lub dociśnięcie płyty z bezpiecznej odległości, ale nie możemy mieć pewności, czy mechanizm działa jednorazowo, czy może jest w stanie się “przeładować”, że tak to kolokwialnie ujmę. - tiefling wyciągnął swoje narzędzia i zaczął delikatnie podważać płytę najbliżej ściany - Większość pułapek budowana jest w taki sposób, by ich twórca mógł w razie konieczności ją zablokować lub naprawić. Dlatego można przyjąć założenie, że istotne elementy mechanizmu nie zostały zamurowane w ścianie, a raczej będą dostępne, właśnie tutaj. - powiedział, nie przerywając pracy - Tanisie, Kaivenie, krótka modlitwa o powodzenie będzie mile widziana -
- A więc zmówmy ją razem, może bogowie spojrzą na nas przychylnie jeszcze jeden raz -
- To ja poczekam tutaj , jak zwali się na was sufit będę gotowa do ruszenia z pomocą - Powiedziała Zaza odsuwając się od Panów specjalistów.
 
Obca jest offline