Jinx zasadził się w ruinach domu w pobliżu wyjścia na ulicę prowadzącą do Martu. Ze swojej lokacji mógł prowadzić ogień zarówno przez otwór okienny jak i przez szczeliny w spękanych ścianach. Sztucer miał owinięty szmatą zabarwioną na czarno sadzą. Kapelusz zamienił na hełm. Bukłak z wodą miał pod ręką, aby móc popijać nie opuszczając pozycji. Pozostało czekać aż Utang pozostawi ślady i legioniści je znajdą.
Kiedy usłyszał wystrzał, wiedział, że sprawy przyjęły nieoczekiwany obrót. Plan walki był dobry, jednak jak to często z planami bywa, nie przetrwał konfrontacji z rzeczywistością. Odgłos szybkich kroków na ulicy skłonił Jinxa do dyskretnego wyjrzenia przez okno. Zobaczył towarzysza chowającego się za samochodem i dwóch przeciwników. Jeden z nich puścił serię w Utanga. Niewiele myśląc, Vernon złożył się do strzału i nim przebrzmiało echo serii wypalił z głowę legionisty. Zamierzał częstować go takimi strzałami, aż padnie, a potem wziąć się za następnego. Przy wrażym ogniu chciał kryć się w głębi domu, zmieniać pozycję, strzelać spomiędzy pęknięć w murze. |