Nie było dobrze. Nie było.
Ale marudzenie teraz na los, który samemu się wybrało było jak potwarz dla siebie samego i Przodków.
Dlatego Utang zamiast gadać i psioczyć wsunął jedną dłoń w modliszkową rękawicę, a drugą chwycił za tomahawk. Wierzył w towarzyszy, że przyjdą mu z pomocą i nie zawiódł się. Kiedy tylko rozległy się strzały Utang wyczekał moment, aż legioniści odwrócą swoją uwagę od niego kierując ogień gdzie indziej, wychynął i cisnął siekierką w tego z bydlackim pistoletem maszynowym.
Z tym z lancą sobie poradzi... jakoś... musi tylko zdołać chwycić ten przeklęty metalowy patyk zanim tamten zdoła się nim na niego zamachnąć. Wtedy ostrze modliszki powinno już zrobić swoje. |