Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2019, 21:35   #66
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Na komendzie od rana panował grobowy nastrój. Dwójka funkcjonariuszy w ciszy, skupiona nad dokumentami starała się nie wchodzić w drogę komendantowi. Podrożny zamknięty w swojej kanciapie analizował jeszcze raz fakty.
- Po kiego grzyba najpierw spotkali się z byłymi policjantami, którzy potem zginęli w wypadku. Po co pokazywali się z nimi tak... - nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. - Tak do dupy! W restauracji, przy wszystkich. Co się stało i skąd potem ci tajniacy z Krakowa, a potem znowu oni. Teczka! Była przecież teczka, mógł ją najpierw przejrzeć, ale głupio oddał. Ale pewnie szyfr był, którego on i tak nie znał. Eh. - podrapał się po brodzie i napił kawy. - Wyglądali przecież sympatycznie. Musiała to być akcja. Stąd wyglądało na to, że się nie znali.
TO BYŁA AKCJA! - wyszedł wykrzykując do podwładnych. - ZORGANIZOWANA. AKCJA! Co tak gęby rozdziawiacie. Akcja. Nic nam do tego, rozumiecie? Na studia chciałeś iść Jacek, a chuja rozumiesz! Co wiemy? - patrzył na zdezorientowanych młodszych kolegów: Nic nie wiemy!
Ty coś Romuś wiesz? - popatrzył w stronę pierwszego. - Nic nie wiesz! A ty Jacuś? - zapytał retorycznie. - Też nic nie wiesz! Ja też nic nie wiem! I dobrze. Nic nie wiemy! Rozumiecie! - podwładni nie mieli pojęcia jak, nagle w ciągu kilku chwil, ich dowódca wpadł w dobry humor.
Kiedy powrócił ze śniadania, które zjadł ze smakiem, zajął się papierkową robotą. Była kwestia mandatów, jazdy pod wpływem, jakaś bójka gówniarzy. W końcu, kiedy uporał się ze wszystkim, z powrotem spojrzał w stronę prawie pustej teczki. Jedno głupie zeznanie kelnerki, materiały ze zdarzenia, choć większość poszła do Krakowa i tyle. No nie do końca, była jeszcze karteczka z numerem telefonu do tego Wiktora. Podrożny w gruncie rzeczy był uczciwym gliną postanowił więc zadzwonić. Obiecał przecież, że będą w kontakcie.

Do Jodłownika dojechali przed 15-stą. Na posterunku zastali wyłącznie Jacka, który poliglotą nie był. Młody chłopak wydawał się mocno zaaferowany tym, że to jemu przyszło przywitać gości z Krakowa. Starał się, lecz gubił, wciąż twierdząc, że za wiele to on nie wie, ale kierownik prosił, aby goście poczekali. Kwadrans później zjawił się Podrożny. Od razu przywitał się z Wiktorem i Idą, jak ze starymi znajomymi, zapewniając, że na wszystko tutaj miał oko i wszystkiego przypilnował należycie. Kiedy już kawa stała na blacie biurka, przed naszą dwójką, Wacław wypalił od razu:
Przesłuchaliśmy kelnerkę z Marysieńki i zabezpieczyliśmy zeznania. Wskazał na teczkę, która leżała obok niego. Do wglądu rzecz jasna dla Was. Akcja, nie wnikam. Śledztwo w toku? Pomoc nasza potrzebna?
Wiktor spodziewał się, że spotkanie z ofiarami wypadku nie mogło ujść uwadze obsłudze gospody. Miał jednak nadzieję, że sprawa została nakreślona w taki sposób, że całość działań operacyjnych przejmie Kraków. Nie pomylił się, lecz miał dziwne wrażenie, że miejscowy policjant oczekuje czegoś. Może neewsa, może pochwały, a może też pytał wyłącznie kurtuazyjnie oczekując, że obecność przybyłych zwolni go z obowiązku prowadzenia „trudnego” śledztwa. Popatrzył na Idę, w końcu to ona była ich rzecznikiem prasowym. Specjalistką od pablik rilejszyn, jak mówili miejscowi.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 28-03-2019 o 21:39.
Athos jest offline