Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2019, 23:27   #111
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację



- Niewolników - odpowiedział Kaverin.
- Nie jesteśmy tu za długo? Martwię się, że Misha się martwi… No chyba, że to się dzieje równolegle? - zapytała niepewnie.
- Masz rację. Pewnie uważa, że obydwoje zemdleliśmy.
Kirill znowu klasnął w dłonie i biel wokół nich zgasła. Pomieszczenie zafalowało i zaczęło rozpływać się. Kanapa zniknęła, stojak na ubrania również. Na samym końcu obydwoje stopili się w dwa strumienie i zaczęli ściekać przez Iter ku rzeczywistości. Kiedy Kaverin otworzył oczy w zwykłym świecie, wciąż czuł na czole dotyk palca wskazującego Kiry. Siedzieli przed grobem Tatiany w tej samej pozycji od kilkunastu minut. Biedny Misha musiał się naprawdę wystraszyć… Kaverin rozejrzał się po otoczeniu, starając się go odnaleźć.
Mishy niestety nigdzie nie było. Kiedy jednak rozejrzał się dokładnie, dostrzegł mnóstwo wydeptanych w śniegu śladów wokół nich. Chłopiec najwyraźniej musiał przejąć się ich stanem i dokądś pobiegł. Torba Kiry, która stała koło ławeczki była otwarta.
- Mishy tu nie ma… - powiedziała blondynka, nawet nie musząc tego widzieć, by o tym wiedzieć. Przesunęła dłoń, głaszcząc opuszkami palców policzek Kirilla, aby za moment odsunąć się odrobinę, po czym wstała. Zachowała się tak, jakby się rozglądała. Ściągnęła rękawiczkę i wydała gwizd. Trwała dłuższa cisza, kiedy kobieta zaczęła czegoś nasłuchiwać. Zwróciła głowę najpierw w lewo, potem w prawo, a na koniec nią kiwnęła i usiadła wyraźnie czując ulgę
- Zaraz wróci… Pobiegł kupić sole cucące i kawę… Pomyślał, że naprawdę zemdleliśmy, albo coś nas opętało na cmentarzu i zmienimy się w posągi - wyjaśniła. Upuściła rękawiczkę, czego nawet nie zauważyła.
Kirill uśmiechnął się nieznacznie.
- To miło z jego strony. To dobry chłopak - mruknął. - Postąpiłem nieodpowiedzialnie, przenosząc się z tobą do Iteru tak po prostu. Może nie tylko wyglądam młodo, ale również tak się zachowuję. Czasami bywam impulsywny… - mruknął, ale nie chciał myśleć o Sankt Petersburgu, więc wrócił do tematu IBPI. - Mówiłem o pewnej międzynarodowej organizacji, która zajmuje się badaniem i klasyfikowaniem zjawisk paranormalnych. Posiadają oddziały prawie na każdym kontynencie. Jestem przekonany, że zatrudniliby cię. Zwłaszcza z twoimi umiejętnościami. Mogliby zapewnić tobie i Mishy fałszywe dokumenty, rozpoczęlibyście nowe życie. Twoi rodzice i Tatiana nigdzie nie uciekną - dodał. - Nie myśl o umarłych, lecz o żywych. O sobie… ale też o twoim bracie.
Kira kiwnęła głową i uśmiechnęła się na jego słowa o swojej ‘młodzieńczej impulsywności’.
- Tak, Misha to dobry chłopak… I masz rację… Możliwe, że jestem zbyt mocno przywiązana do zmarłych. Możliwe że zbyt długo… Zmiana pracy nie brzmi źle. Może mogłabym spróbować. Ale to po świętach, nie chcę spędzać ich na walizkach - powiedziała
- Tak, oczywiście. Nikomu nigdzie się nie spieszy. Zamierzam być tu do nowego roku w Listwiance, ale na samego Sylwestra wracam do siebie do domu - mruknął.
Noel wymógł na nim tę obietnicę.
- Listwianka… To nad Bajkałem? - zapytała. Najwyraźniej kojarzyła tę nazwę miejscowości…
- Tak - odpowiedział Kaverin. - Właśnie tam.
- Trochę za zimno jak na siedzenie nad jeziorem. Chyba że lubisz opalać się na leżaku ustawionym na śniegu - zażartowała i uśmiechnęła się.
- Nie czuję za bardzo chłodu. Otóż… widzisz… jak byłem niemowlęciem, matka zostawiała mnie na śnieżnych polach Syberii, gdzie urządzałem zapasy z innymi niemowlakami, tyle że z niedźwiedzimi… - zaczął żartować. Nagle przypomniał sobie, że to samo mówił Alice, kiedy lecieli na magicznym bizonie i stracił ochotę do kontynuowania opowieści. - Po prostu lubię chłód - rzekł.
- A ja jak byłam mała to ujeżdżałam amurskie lamparty - powiedziała i podarowała mu ciepły uśmiech. Wyczuła, że coś go zabolało, dlatego próbowała go podnieść na duchu.
“Ciekawe, jak by to było być takim amurskim lampartem”, Kaverin zamyślił się, milknąc.
- Nie słyszałam nigdy o takiej organizacji. Jesteś jej członkiem? - Kira mogła tak wydedukować, w końcu w jej oczach Kirill też miał dostęp do specjalnych zdolności, jak choćby do Iteru. Blondynka zaczęła szukać dłonią zagubionej rękawiczki, najpewniej dlatego, że po prostu zmarzły jej palce. Rzeczywiście były zaczerwienione. Kira najwyraźniej nie przepadała za zimnem. Rękawiczka spoczywała na ziemi tuż koło grobu, kobieta tymczasem szukała jej na razie na ławeczce i tuż przy niej w okolicy swojej torby.
Kirill wstał i podniósł ją. Następnie znowu usiadł obok Kiry i chwycił jej dłoń. Kobieta delikatnie drgnęła, ale nie zabrała mu ręki. Milczała, czekając co uczyni. Zaczął ją rozmasowywać, aby zrobiła się choć trochę cieplejsza. Następnie założył na nią ciepły materiał rękawiczki.
- Nie i nie zamierzam być - odpowiedział. - Nie utrzymuję z nią kontaktów, jednak posiadamy pewnego wspólnego wroga. Ten mężczyzna, o którym ci mówiłem, ma z nimi na pieńku, co automatycznie czyni IBPI może nie moimi przyjaciółmi… ale z tego powodu i tak czuję do nich ukłucie sympatii. W razie problemów, zawsze możesz zrezygnować z pracy u nich. Oni mają system pracy korporacji, nie sekty.
Kira podziękowała mu krótko za założenie rękawiczki. Wysłuchała uważnie jego słów na temat tej organizacji, wygladała na odrobinę zawiedzioną, kiedy wspomniał, że do niej nie należy, ale zaraz rozpogodziła się nieco
- No dobrze. To w takim razie zainteresuję się tym tematem… Może rzeczywiście zdołam zrobić jakiś dobry użytek z mojej zdolności… Hm… - Kira sięgnęła i złapała jego dłoń. Zrobiła to odrobinę koślawo, bo oczywiście nie wiedziała gdzie dokładnie jest, ale jednak
- Niby lubisz zimno, a jednak zauważyłam już wcześniej, że masz ciepłe dłonie. Tylko że w rękawiczkach trudno to ocenić. Tak sobie myślę, że ludzie źli są zimni, a ludzie dobrzy ciepli. Tak powinno być, co nie? Byłoby nam dużo prościej, gdyby tak było - zagadnęła, po czym podniosła głowę
- Jakby były zimne, to pewnie nie lubiłbym zimna. Ale że zazwyczaj jest mi gorąco, to chłód mi nie przeszkadza.
W rzeczywistości rany po biczowaniu zazwyczaj piekły go na tyle, by zawsze było mu gorąco. To ciepło rozlewało się na resztę ciała.
- Pada śnieg… Nie ma słońca? - zapytała nagle. Jej wzrok niby skupiony był na chmurach, których promienie nie przenikały, a jednak Kaverin wiedział już, że kobieta nie mogła dostrzec kompletnie nic. Była jak swego rodzaju paranormalny nietoperz, funkcjonujący na innych falach, niż reszta ludzi. Tylko, że te fale nie pozwalały jej omijać przeszkód, a widzieć otaczających ją ludzi w tych prawdziwych ‘kolorach’.
- Chmury je zakryły - odpowiedział Kirill. - W jaki sposób mógłbym się z tobą skontaktować? Masz numer telefonu lub maila?
W ostateczności mógł dotrzeć do niej przez Iter, ale zazwyczaj najprostsze sposoby były lepsze, niż te najbardziej skomplikowane.
- Przepraszam, ale nie mam maila. Kiedyś miałam, ale teraz z niego nie korzystam od wypadku. Z jasnych przyczyn. Po prostu tego nie potrzebuję. Mogłabym ci podać telefon, ale ostatnio go upuściłam i zniszczyłam. Mam za to numer stacjonarny, ewentualnie… Ewentualnie mogę podać ci adres? Wiem, że przyjechałeś tu sam do rodziny. Planujesz zostać tu aż do Sylwestra… Wybacz moją wścibskość, ale zamierzasz spędzić święta samotnie? - zapytała ostrożnie. Nie chciała naruszać jego prywatności bardziej, niż już to zrobiła. Przypomniała sobie, że cały czas trzyma jego dłoń. Pogłaskała go po jej wierzchu i odłożyła ją na jego udo. Wyglądała na zmieszaną swoim własnym zachowaniem.
Kirillowi przyszło do głowy, że nie ma zielonego pojęcia, co powinien zrobić, żeby ją rozluźnić. Może była już zmęczona jego towarzystwem i chciała, żeby sobie poszedł?
- Tak, jak co roku - odpowiedział Kaverin. - Kupuję wędzone ryby i zabieram je do mojej chatki. Tam włączam grzejnik na gaz i siedzę przy nim, opatulony w pościeli i patrzę przez okno na jezioro. Jak zgłodnieję, to coś zjem, a potem idę spać. To moja… - zmarszczył czoło, szukając słowa. - Tradycja. Możesz podać mi adres, to wyślę na niego list. Mam nadzieję, że Misha potrafi czytać.
Kira wzięła spokojny, głęboki wdech
- W porządku, w takim razie… Mieszkamy wraz z Mishą na ulicy Lapina 35A. Jest tam niewielka, stara kamienica. Mieszkanie 2 - powiedziała spokojnym tonem
Kaverin wyciągnął telefon i zapisał adres.
- Misha chodzi do szkoły. Przeczyta mi, co napiszesz - dodała. Choć na swój sposób zdawała się nieco posmutniała? Dlatego, bo sama nie mogła przeczytać jego słów i przypomniał jej o ślepocie? A może raczej chodziło o to, że wolałaby, aby nie wszystko wiedział jej młodszy braciszek? Każdy ma prawo do prywatnej korespondencji, jednak Kirze zostało ono zabrane.
- Ja zwykle wigilię spędzam tutaj - wskazała grób córeczki dłonią.
Kirill spojrzał na niego. Był taki mały i smutny. Tak właściwie… nieco przypominał w tym samą Kirę. Ona również charakteryzowała się niewielkimi rozmiarami i nie miała powodów do przesadnej radości.
- Choć czasem, jak akurat jest zbyt zimno, wtedy jemy z Mishą malutką kolację i śpiewamy kolędy… - rozgadała się, ale zaraz zamilkła
Kaverin pokiwał głową. Zapewne nie było ich stać na nic specjalnie wystawnego. Poza tym kto miał przyrządzać posiłki, skoro Kira była ślepa? Misha i tak zajmował się wieloma sprawami. Był bardzo dojrzały jak na dziecko w jego wieku. Życie to na nim wymusiło.
- Zatrzymaliśmy cię, a na pewno chcesz iść do rodziny. Powiedz mi, mogę pójść do nich z tobą? Jeśli oczywiście chcesz… Znaczy... O ile się nie napraszam, nie chcę łamać twoich tradycji, ani nic. Jeśli wolisz samotność - zagadnęła.
Kirill w pierwszej chwili nie wiedział, co odpowiedzieć. Zawsze odwiedzał groby sam. Tak było od zawsze. Tyle że nie chciał sprawić przykrości Kirze, odmawiając jej. No i jej obecność na pewno nie zaszkodziłaby w niczym. To było sprawiedliwe, żeby towarzyszyła mu, skoro on wtargnął w jej własną żałobę, choć nie do końca miał taki zamiar.
- Samotność jest w porządku, ale towarzystwo nie jest dużo gorsze - odpowiedział. - Możemy pójść razem.
- Cieszę się, że mogę ci towarzyszyć - przyznała szczerze i na swój sposób jej nastrój faktycznie uległ poprawie. Kobieta wyglądała odrobinę bardziej promiennie.

Do ich uszu dotarł szelest torby. Kiedy Kirill zerknął w tamtą stronę, dostrzegł Mishę idącego pospiesznym krokiem w ich kierunku. Był jeszcze kilka ścieżek dalej, ale powoli wracał do nich. Niósł przed sobą dwa duże kubki kawy i dlatego, choć na pewno się spieszył, nie biegł obawiając się potknięcia.
Co normalni ludzie robili w takich sytuacjach? Kaverin z ociąganiem podniósł rękę i pomachał chłopcu. Pewnie wypadło to niezręcznie, jednak chłopiec był chyba zbyt zajęty uważaniem, aby nie upuścić napojów, aby to zauważyć. A Kira… no cóż, Kira miała na to jeszcze mniejsze szanse.
- Twój brat już jest z nami - poinformował ją. - Witaj, Misha. Po raz drugi.
Misha zwolnił tuż za posągiem Michała Archanioła i spojrzał na Kirilla, a potem na Kirę
- Wszystko w porządku? Myślałem… Myślałem że… - zaciął się, mówił przejętym tonem.
- Wszystko w porządku Misha. Nie martw się, nic nam nie jest. To miłe, że przyniosłeś kawę - jego siostra powiedziała uprzejmie. Kirill również poczuł już wyraźny, przyjemny zapach gorącej, czarnej kawy, która parowała z kubeczków niesionych przez chłopca. Ciemnowłosy podszedł do nich i podał ostrożnie Kirze kubek, po czym spojrzał na drugi i na Kaverina
- Chcesz też Yuri? Bo kupiłem dwa, ale w sumie to nie wiem, czy lubisz… - zadumał się.
Kirill miał mieszany stosunek do kawy. Pijał ją wtedy, kiedy musiał być pobudzony i dobrze zorientowany w tym, co się dzieje dookoła niego. Jednak nie traktował jej jako używki mającej sprawić przyjemność. W dzień taki, jak dzisiaj, była mu niepotrzebna. Na dodatek lubił wcześniej się położyć, aby wstać najlepiej jeszcze przed świtem. Nie był jedną z osób, które dobrze czuły się po zapadnięciu zmroku.
- Nie, dziękuję. Możesz wypić, ja nie mam ochoty - odpowiedział. - Jeżeli to dla mnie, to miło, że o mnie pomyślałeś. Poza tym… Yuri to moje imię z bierzmowania, większość mówi na mnie Kirill.
Tak naprawdę prawie nikt nie zwracał się do niego po imieniu. Zawsze słyszał “proszę księdza”. Podobało mu się to. Nie lubił skracać dystansu wtedy, kiedy nie było to potrzebne. A za każdym razem kiedy słyszał swoje imię w obcych ustach… to brzmiało nieco intymnie. Kaverin miał dość specyficzny stosunek do nazwisk.
Misha popatrzył na kawę, po czym na Kirilla
- O… Oh… No, no to… - chłopiec zdawał się nieco zmieszany
- Ta też jest z mlekiem? - zapytała Kira, popijając już swoją kawę
- Mhmm… - odpowiedział jej brat
- To po prostu trzymaj ją, za chwilkę wypiję, jak skończę tę - Kira powiedziała prosto. Zwróciła głowę w kierunku Kirilla
- Nie pozwalam jeszcze Mishy na picie kawy. To mogłoby być nie zdrowe dla czternastolatka - powiedziała spokojnym tonem.
- Czternastolatka? - powtórzył Kaverin. - Taki duży chłopak, myślałem że jest starszy - skłamał. Miał nadzieję, że powiedział coś przyjemnego. Czuł się trochę głupio, że nie wziął tej kawy. Zadziałało, bo Misha uśmiechnął się dumnie, połechtany. Nastolatki lubiły, kiedy traktowało się je jakby byli dorosłymi… Jeszcze nie wiedziały, że nie mają się do czego spieszyć.

- Wrzuć resztę rzeczy do mojej torebki. Portfel też, nie ma sensu, żebyś nosił to w rękach - poleciła bratu blondynka, a on kiwnął głową, postawił kubek kawy na grobie, po czym wpakował rzeczy do torebki Kiry i zamknął ją. Blondynka westchnęła i przesunęła swoją uwagę z Kirilla w kierunku gdzie był grób Tatiany. Milczała chwilę. Następnie przeżegnała się powoli i zamknęła oczy. Wstała i zaczęła wolną od kubka z kawą dłonią szukać laski. Kaverin strącił ją na ziemię, gdy siadał, więc nie mogło być zaskoczeniem, że Kira szukając jej, trafiła na kolano mężczyzny. Wcześniej był tam pomocny przedmiot. Zaskoczona zabrała rękę i mruknęła cicho
- Przepraszam… Tu gdzieś była moja laska… - powiedziała tłumacząc się.
Kirill spuścił wzrok, czując się nieswojo. Czy Kira miała na myśli jego… E… Spojrzał na kij, który leżał obok nich i z ulgą przyjął do wiadomości jego istnienie. Podał go kobiecie. Miał nadzieję, że rzeczywiście jej myśli były niewinne, zwłaszcza że tuż obok nich znajdował się jej nieletni brat. No a poza tym… mimo wszystko był księdzem, prawda? Chyba nie spodziewała się z jego strony czegoś… romantycznego.
- Tu gdzieś też były groby moich nieżyjących krewnych - powiedział coś, co odpowiednio ustali nastrój. - Znajdźmy je - zaproponował. - Jeżeli nie macie nic przeciwko.
Kira była lekko zarumieniona, ale zaraz napiła się znów kawy. Powolutku laską ostukiwała okolicę przed swoimi stopami, by wiedzieć, gdzie stawiać kroki. Misha tymczasem założył sobie jej torbę i zgarnął kubek z grobu Tatiany. Posłał mu spojrzenie, jakby żegnał się z siostrzenicą, po czym przysunął się do boku Kiry
- Nie ma sprawy, ja chętnie pomogę. Tylko, jakiego nazwiska szukać? - zapytał Misha. W końcu Kirill nie powiedział mu w pełni jak się nazywa. Podał mu nawet fałszywe imię. Jego siostra tymczasem nie odzywała się. Popijała kawę, robiąc spokojne kroki, zaskakująco umiejętnie doszła do pomnika anioła, a potem przeszła do alejki. Był na jej rogu kosz. Ruszyła do niego i wyrzuciła kubek po kawie. Za chwilkę wzięła od Mishy drugi, ale z tym już się tak nie spieszyła. Para od kawy nadała jej policzkom wyraźniejszych, różowych kolorów. W końcu było chłodno. Co więcej chmury na niebie robiły się nieco ciemniejsze i gęstsze. Misha został koło Kirilla, czekając jaki kierunek wskaże mu mężczyzna, aby w nim szukał.
- Tędy chodźmy - zaproponował Kaverin ścieżkę wyłożoną skruszonym kamieniem brukowym. Bez wątpienia cmentarzowi przydałaby się mała renowacja. Teraz jednak nie było widać zbytnio niedoskonałości, gdyż wszystko przykrywał śnieg. - To będą brzydkie, liche groby opatrzone nazwiskiem Kaverin.
Jako mały chłopiec nie posiadał pieniędzy, a ciotka również nie zamierzała wydawać swoich na wspaniałe grobowce. W rezultacie ojciec, matka i brat Kirilla zostali złożeni w czymś naprawdę brzydkim i smutnym. Kaverin jednak tak bardzo przyzwyczaił się do widoku zardzewiałych płyt, że nie chciał ich wymieniać. Za każdym razem tylko pojawiał się, zapalał znicze i prędko znikał. I tak martwych nie obchodziło to, co znajdowało się nad nimi. A Kirill nie miał potrzeby czuć się lepszym synem, wydając pieniądze na bardzo drogie płyty. Zostawili go, kiedy był naprawdę mały. Po części nawet do końca nie pamiętał, jak wyglądali. W snach czasami ich twarze różniły się. Posiadał kilka zdjęć, jednak żadne z nich nie były cyfrowej jakości.
- A co z waszymi rodzicami? Założyłem, że nie żyją… czy w takim razie ich również chcielibyście odwiedzić?
 
Ombrose jest offline