Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2019, 22:14   #68
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910 rok.

Popołudnie nie przyniosło nic nowego. Drzemka, w którą na chwilę zapadł, dała odpoczynek ciału, lecz nie duszy. Posiłki, jakie dostarczał mu Jan, pomagały odzyskać część sił. Jadł z musu, konieczność zastąpiła apetyt. Później czekał, lecz nic się nie działo.
Głowa wciąż bolała, lecz nie to stanowiło problem. Na krótką chwilę pojawił się Aleksander. Witold miał do niego tylko dwie prośby, na które młodzieniec przystał bez większych oporów. Tak, jak i jego siostra patrzył na Witolda z pogardą. Teraz nie miało to dla Barskiego większego znaczenia. Odpoczywał i czekał.
W końcu, kiedy Aleksander dostarczył mu kartkę papieru rozpoczął pisanie listu. Miał być krótki lakoniczny w swej treści, lecz kiedy skreślił pierwsze słowa uznał, że należy postąpić inaczej. Kiedy po kilku minutach był pewny, że zawarł w nim wszystko, a atrament zastygł zgiął kartkę.
Gdy zapadał wieczór przez chwilę słyszał poruszenie w domostwie, jakie musiało nastąpić w momencie pojawienia się znajomego hrabiny. Jeszcze kilka minut cierpliwości, potem troszkę wysiłku i uda się. Dwa kwadranse później wsiadł do dorożki i ruszył w drogę. Kilka minut później zmienił powozy i udał się do Domu pod Jaworem. Miał nadzieję, że stary służący zgodnie z jego prośbą odda list hrabinie.

„Droga Hrabino.

Przepraszam, to jedyne słowo, które chciałem zawrzeć w liście. Na tym miał on się w pierwotnej wersji się zakończyć. Uznała by mnie jednak Pani za prostaka, jakim pewnie w Pani oczach i tak pozostaję. Z pewnością to słowo niesie ze sobą wiele znaczeń. Powinno wystarczyć, lecz uważam, że zasługuje Pani na pełne wyjaśnienie.
Przepraszam, za mą poufałość, z jaką rozpocząłem, zwracając się do Pani w mym liście, jako Droga. Miałem na myśli ważną, wyjątkową, w pewien sposób bliską mi osobę.
Przepraszam za to, że nadużyłem Pani gościnności, narażając Panią jako gospodynię tego domostwa, na wszelkiego rodzaju niedogodności, a może i powody do plotek.
Przepraszam Panią, jako opiekunkę swojego brata, za to, że świadomie naraziłem Panią na niepokój o los najbliższej Pani osoby.
Przepraszam za to, że źle rozpoczęliśmy naszą znajomość. Od słów, gestów, czynów, za które biorę w pełni odpowiedzialność.
Przepraszam za to, że naraziłem Pani osobę na wizytę w miejscu, które mogło narazić Panią na niebezpieczeństwo. A z pewnością pozostawiło w Pani głowie zamęt, spowodowało niesmak, a może i obrzydzenie do mej persony i innych osób, które Pani spotkała wczorajszej nocy.
Przepraszam za to, że jeszcze przez jakiś czas pokój, w którym przebywałem będzie kojarzył się Pani z potworem, koszmarem z najgorszych snów.
Przepraszam za wszystkie słowa, które mogły zabrzmieć dwuznacznie, lecz nie jestem dobrym mówcą.
Przepraszam za szantaż, podstęp i knucie, które uczyniłem w pełni świadomy, tego co czynię.
Przepraszam wreszcie za to wszystko, co jeszcze uczyniłem, a o czym Pani jeszcze nie wie. Także i te krzywdy, o których nie mam pojęcia, a których Pani doświadczyła.
Na koniec przepraszam za to, że stanąłem na Pani drodze i proszę o usunięcie ze swej pamięci epizodu, który stał się przy moim udziale.


Przepraszam
Witold Barski


PS. Kiedy mówiłem o kolorze Pani oczu miałem na myśli odcień, który przybierają w różnych sytuacjach. Zauważyłem to już podczas pierwszego spotkania. Dla mnie zarezerwowała Pani niestety chłodny seledyn. Choć przyznam, że raz, w momencie Pani gniewu, dostrzegłem piękny malachit. „
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 29-03-2019 o 22:18.
Athos jest offline