Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2019, 17:37   #69
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Mimo wcześniejszych obaw obyło się bez nadmiernej wylewności ze strony szefa posterunku w Jodłowniku. Dłonie ocalały a i elokwencją rzeczony nie miał zamiaru się popisywać. Niepewnie zerknęła na lądującą przed nią znienawidzoną rozpuszczalną. Trzeba będzie wypić, by gościnności gospodarza nie urazić. Czekało ją jeszcze jedno trudne zadanie, które niemym spojrzeniem przekazał jej Wiktor. Sięgnęła po teczkę i zaczęła przeglądać papiery. Jedna rzecz nie dawała jej spokoju. Jeżeli Podrożny, przekonany o tym, że sprawę przejął Kraków, wysyłał tam dalsze sprawozdania i do tej pory nikt się tym faktem nie zdziwił, oznaczało to, że ludzie od telefonów i opla insigni nie byli przebierańcami. Prawdziwa policja wmanewrowała postronne osoby w udawanie policji. To było co najmniej chore. I grube.
- Świetna robota, panie sierżancie. Widać starą dobrą szkołę. Teraz już coraz mniej tak skrupulatnych raportów się spotyka.

Podrożny pękał z dumy. Poprawił się na krześle i uśmiechnął szeroko. Najwyraźniej na coś czekał.

- No tak – pomyślała – powinniśmy jakoś odnieść się do tego spotkania. Tylko dlaczego ja, do cholery? Przecież to Wiktor z nimi gadał. - Spojrzała wymownie na swego „partnera”, lecz ten tylko uśmiechnął się niewinnie. - No jego chyba to bawi – zezłościła się. - Dlaczego wcześniej nie ustaliliśmy jakiejś wersji? - I nagle ją oświeciło. Przecież najciemniej jest pod latarnią. - Sam tego chciałeś Wiktor – usprawiedliwiła się w myślach i zwróciła do starszego sierżanta, wymownie wskazując na trzymaną w ręku teczkę:
- Myślę, że takiemu policjantowi jak pan możemy zaufać i uchylić rąbka tajemnicy służbowej. Bo „tajne przez poufne” jest dobre, ale czasem lepiej wiedzieć co nieco, żeby niewiedzą czegoś nie popsuć.
Zniżyła głos, przechodząc na ton konfidencjonalny.
- Ruszyła akcja... - Na słowo „akcja” twarz Podrożnego się rozpromieniła – Pan kojarzy ustawę dezubekizacyjną? - Uśmiech na twarzy policjanta zgasł momentalnie. - Są pewne wątpliwości wobec niektórych... ekhm... emerytów... Więcej nie możemy powiedzieć, ale sam pan rozumie, bo przecież już dawno mógłby pan odejść ze służby, prawda? - Błogosławiła swoją pracę i znajomości. Dzięki artykułowi koleżanki z redakcji dość dobrze poznała sytuację „psów wyklętych”. Miała nadzieję, że mówiąc dużo, a jednocześnie nic, zamydli mu oczy straszakiem na tych, którzy choćby godzinę kiedyś przepracowali w MO.
Policjant nieoczekiwanie wykazał się wielką inteligencją.
- Rozumiem. Lepiej nie drążyć tematu.
- Lepiej bym tego nie ujęła.
- W takim razie, nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić państwa na wspomniany wcześniej obiad. Chłopskie Jadło na pewno wam – mieszczuchom - się spodoba.
- Ja nie jestem właściwie … - przerwała, gdyż Wiktor spojrzał na nią z kpiącym uśmieszkiem zwycięzcy - … mieszczuchem. Ale chętnie spróbuję miejscowych specjałów.

Na szczęście nie było tak źle. Przecież chłopi jadali też ryby. Obyło się bez schabowego. Jedzenie było rzeczywiście dobre, choć niestety z racji na swoje zamówienie, musiała czekać najdłużej, narażając się potem na wnikliwą obserwację jej poczynań z ośćmi. Wacław przypieczętował posiłek pięćdziesiątką smirnoffa, oni wymigali się „służbą 24/24h”. Odwieźli kierownika pod dom i ruszyli w stronę Szczyrzyca.

- W co ty mnie wpakowałeś Wiktor? Nie znam się na działaniach policji ani na funkcjonowaniu zakonów, opactw i innych takich! - wybuchnęła nagle. - Przecież opat to za duża szycha, nakazu nie mamy … jak? No chyba, że zwyczajnie się zwrócimy …
Popatrzyła na niego i westchnęła głośno widząc jego minę pt. „właśnie sama sobie odpowiedziałaś”.

W kancelarii parafialnej ostatni raz była gdy miała przyjąć bierzmowanie. Chyba wszystkie były podobne i pachniało w nich tak samo: wilgocią niedogrzewanych murów.

- Jesteś katolikiem? - zupełnie nie miała pojęcia skąd przyszło jej do głowy to pytanie. Nie dane jej było usłyszeć odpowiedzi, gdyż właśnie wtedy w pomieszczeniu pojawił się mnich w białym habicie i czarnym szkaplerzu.

Ku ich zaskoczeniu zadane pytanie nie nastręczyło mu żadnych trudności. Tak jakby był na nie przygotowany, odrzekł szybko:

- Tak, był taki brat, który wyruszył do Francji pod koniec osiemnastego wieku, szczegółów nie przytoczę teraz … ale można to będzie sprawdzić. Brat Antonii ostatnio wyszukał już te informacje. Swoją drogą to dziwne, takie nagłe zainteresowanie tym tematem...
- Jak to?
- No nie dalej niż dwa tygodnie temu pytała o to samo pewna kobieta.
Ida omal nie podskoczyła na krześle.
- Czy zostawiła jakieś namiary?
- Namiary? Tak. A na kolejne pytanie odpowiem z wyprzedzeniem. RODO ! No chyba, że macie nakaz?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 30-03-2019 o 17:40.
Nimue jest offline