Wędrówka z granicznymi miała i zalety i wady. Zaletą było to, że wiedzieli, że nikt specjalnie na nich nie poluje a tamci mogą, jeśli nie mają ukrytego celu dobre alibi. Wadą była ciągłe baczenie na siebie. Gustaw nie zamierzał dawać po sobie poznać, że czai się na nich. Życie i doświadczenie wystarczająco go nauczyło takich manewrów, ale niestety pozostali Ostatni nie byli w tym biegli.
Gustaw tej nocy bez Berta i Galeba zamierzał wykorzystać na zbieranie sił i obserwację Granicznych w dość dyskretny sposób. Zerkał i patrzył oraz oceniał. Kto u nich czym się zajmuje. Kto tropicie, kto dowódca itd. Musiał wiedzieć kogo muszą usunąć a kogo najłatwiej będzie pokonać.
W dalszej drodze Gustaw kilka razy wzywał Olega. Wchodzili na wzniesienie i niby omawiając trasę przedstawił plan ataku na pierwszą noc po pierwszej warcie gdy już Bert i Galeb wrócą.
To samo tyczyło się Loftusa i Leo, których wezwał niby do mapy czy innych papierów. Walter poproszony o zagranie czegoś i później niby w rozmowie o zmianie tekstu do pieśni został poinformowany o planie a Karl niby dostał opiernicz o nie dbanie o pancerz po czym Gustaw chciał w spokojny sposób wytłumaczyć jak należy czyścić zbroję i resztę rynsztunku. To był czas przedstawienia plany ataku na Granicznych.
Detlef jeśli będzie chciał w ogóle rozmawiać zostanie zapytany o kwestię khazadów, czy dadzą przejść i jak widzi przejście przez Królestwo Krasnoludów. Jeśli nie poprosi o to Loftusa i by sprzedał mu plan.
Sierżant zamartwiał się o dwójkę, która poszła po zapasy i gdy wróci niezwłocznie się rozmówi z Bertem, że za drogo zapłacił i poleci sprzedać plan Galebowi gdy niziołek pójdzie pożalić się na dowódcę.