Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2019, 22:56   #461
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wędrówka z granicznymi miała i zalety i wady. Zaletą było to, że wiedzieli, że nikt specjalnie na nich nie poluje a tamci mogą, jeśli nie mają ukrytego celu dobre alibi. Wadą była ciągłe baczenie na siebie. Gustaw nie zamierzał dawać po sobie poznać, że czai się na nich. Życie i doświadczenie wystarczająco go nauczyło takich manewrów, ale niestety pozostali Ostatni nie byli w tym biegli.

Gustaw tej nocy bez Berta i Galeba zamierzał wykorzystać na zbieranie sił i obserwację Granicznych w dość dyskretny sposób. Zerkał i patrzył oraz oceniał. Kto u nich czym się zajmuje. Kto tropicie, kto dowódca itd. Musiał wiedzieć kogo muszą usunąć a kogo najłatwiej będzie pokonać.

W dalszej drodze Gustaw kilka razy wzywał Olega. Wchodzili na wzniesienie i niby omawiając trasę przedstawił plan ataku na pierwszą noc po pierwszej warcie gdy już Bert i Galeb wrócą.
To samo tyczyło się Loftusa i Leo, których wezwał niby do mapy czy innych papierów. Walter poproszony o zagranie czegoś i później niby w rozmowie o zmianie tekstu do pieśni został poinformowany o planie a Karl niby dostał opiernicz o nie dbanie o pancerz po czym Gustaw chciał w spokojny sposób wytłumaczyć jak należy czyścić zbroję i resztę rynsztunku. To był czas przedstawienia plany ataku na Granicznych.
Detlef jeśli będzie chciał w ogóle rozmawiać zostanie zapytany o kwestię khazadów, czy dadzą przejść i jak widzi przejście przez Królestwo Krasnoludów. Jeśli nie poprosi o to Loftusa i by sprzedał mu plan.

Sierżant zamartwiał się o dwójkę, która poszła po zapasy i gdy wróci niezwłocznie się rozmówi z Bertem, że za drogo zapłacił i poleci sprzedać plan Galebowi gdy niziołek pójdzie pożalić się na dowódcę.
 
Hakon jest offline  
Stary 30-03-2019, 23:02   #462
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Bert i Galeb

Graniczny na osobności zapytał Berta:
- Który to Shreder? Będziesz mieć coś przeciwko, jeśli w nocy zrobimy to na co się umówiliśmy?
- No chłopie szefo wszystko słyszał, więc mnie dojebią jak się wyda. Poza tym tak za darmo mam go wydawać?
- odparł niziołek i na tym temat się wyczerpał.

Galeb w drodze do Nobitz zapytał najemników co mają zamiar zrobić z tym całym hajsem który dostaną za eskortę… I uzyskał odpowiedź:
- Gospody kosztują...
- I piwo - dodał Szczupak.
- I dziewki wszeteczne - rozmarzył się Badylarz.

***

- Jak myślisz Bert - zostać w wiosze na ucztę? Osobiście nażarłbym się trochę rybek i zieleniny coby potem od szkorbutu zębów nie gubić, bo wpierdalamy tylko suszony prowiant. Kupiłbym też czekan, napar kojący i mikstury lecznicze gdyby mieli - zapytał Galeb. Niestety w tak małej wiosce towary inne niż napar kojący były niemożliwe do dostania.
Niziołek nigdy nie odmawiał zdrowego posiłku (niezdrowego zresztą też).
Galeb i Bert zostali na uczcie, podobnie jak Szczupak i Badylarz. Żaden z nich nie zapytał człowieka z marsową miną czemu jest smutny lub zdenerwowany i żaden nie usłyszał jego historii. Kto wie, może wtedy zmieniliby zdanie na temat pozostania na wieczerzy. Trzeba przyznać, że była smaczna. Bardzo. I jedli tak sobie do czasu, aż nagle Badylarz poczuł się bardzo, bardzo senny i “odpłynął”. A i pozostałych zaczął morzyć sen. Odporność na trucizny niziołka i żelazny żołądek krasnoluda pozwoliła im działać mimo tego, Szczupak także wydawał się w miarę przytomny. Oczywiście pozostawało pytanie jak długo pozostaną w tym stanie. Póki co siedzieli na ławie przy długim stole razem z wszystkimi chyba wieśniakami. Dziesięciu mężczyzn w sile wieku, podobna liczba kobiet, po kilku podrostków i staruszków. Dzieciarnia bawiła się osobno i nie licząc okazjonalnych krzyków nie przeszkadzała w uczcie. Widząc, że kolega najemnik gębą plasnął w michę z żarciem, Galeb zaśmiał się, szturchnął Berta i nachylił mu się do ucha.
- Uczta. Trutka. Kamienny krąg. Ofiara z nas. Odwrócę ich uwagę, a wy spierdalajcie. - wyszeptał po czym wybuchnął śmiechem, jakby opowiedział przedni dowcip i wstał od stołu.
Bert również udając uchachanego w stał od stołu i chwiejnym krokiem ruszył ku wyjściu. Sprawiał wrażenie jakby udawał się do wychodka, jednak umysł pracował na najwyższych obrotach. Oby Szczupak z czymś nie wypalił.
Szczupak nie wypalił z niczym. Padł nosem w talerz, gdy tylko zauważył wstających chłopów. Nie byli oni biernymi idiotami czekającymi na rozwój wypadków, ale zabezpieczyli się na wypadek niezadziałania środków roślinnych. Można powiedzieć, że rozwiązaniem użycie roślin. Nieco twardszych i podawanych nie doustnie, a aplikowanych miejscowo. Szósty zmysł khazada pozwolił mu bardziej wyczuć niż zobaczyć pałkę mknącą ku potylicy i zablokować ją ręką, ale Bert nie miał ani tyle szczęścia. Ani mocnej głowy. Na “placu boju” pozostał osamotniony Galeb i wielu radosnych wieśniaków z sieciami i pałkami. Tegoroczna ofiara zapowiadała się nad wyraz bogato. Starzec siedzący wcześniej z marsową miną teraz niemalże tańczył z radości. Bo to nie jego poświęcą.
Szybko oceniwszy swoje szanse w takiej walce Galeb… zwiał. Stał przy stole, a po chwili puścił się takim sprintem jakiego zapewne żaden z wieśniaków nigdy nie widział.
Nie ma chwały w bezcelowej porażce, mawiał stary goniec z Meissen.
Oby tylko trucizna nie zdołała go sieknąć do reszty.
Musi sprowadzić wsparcie… i wymordować ich wszystkich.
Powiadają, że na krótkim dystansie człowiek (czy nawet krasnolud) jest w stanie prześcignąć konia, ponieważ mając dwa razy mniej nóg jest w stanie szybciej je ogarnąć. Być może to prawda. Niestety, żaden, nawet najszybszy sprinter nie wyprzedzi strzały. Czy też sieci, jak się okazało. Zwinny niziołek zapewne by uniknął złapania, ale kanciasty krasnolud zaplątał się dokumentnie i wieśniacy dopadli go zanim się wyswobodził. Jak mawiali starożytni - Nec Hercules conra plures - a nawet twardy łeb khazada ma swoje granice. Zanim zdołał rozerwać sieci oberwał kilka razy w głowę… i dalej już nie pamiętał.

***

Galeb obudził się w więzach. Nie mógł oddychać i nic nie widział. Szczupak szarpał jego rękawem. Po chwili zerwał pokrytą krwią szmatę z twarzy krasnoluda i wyszeptał.
- Dasz radę iść? - zapytał i powtórzył szarpanio-budzenie na niziołku.
- Udałem, że mnie też zamroczyło, a te wsiowe ciołki nawet więzów nie potrafią porządnie zawiązać, nie to co straż miejska w Gluckwunsch. No, dacie radę iść? - powtórzył siłując się ze sznurami krępującymi Ostatnich.
- Czekaj.. - szepnął Galeb próbując swoje więzy.
Sieci trzymały mocno, ale dla kowala run nie stanowiły żadnego problemu, o ile ktoś go akurat nie walił w łeb. Napięcie mięśni, kilka szarpnięć i już był wolny.
- Jest nieźle. Pomogę. - Runiarz zdjął więzy i zabrał się do oswobadzania Berta. Nie sprawiło im to większych kłopotów.
- To jakaś piwnica? Nie wiem jak wy, ale mam ochotę puścić tą wieś z dymem.
Rzeczywiście było nieźle. Odporny organizm krasnoluda nie dał się truciźnie. Miał lekkie mdłości, ale to raczej z powodu uderzeń w głowę, których kilka zarobił. Bert miał problem z dobudzeniem się, ale nie licząc lekkiego otępienia nic mu nie było. I tylko Badylarz był ledwo przytomny i co chwila zamykał oczy i zaczynał podsypiać.
Widzący w ciemności Galeb zdał sobie sprawę, że to nie piwnica, a jakaś pusta, przystrojona kwiatami szopa. Sądząc po cichym szumie fal znajdowali się blisko brzegu jeziora. Sprawdzając z czego ich ograbiono, a co im zostawiono zdali sobie sprawę, że co mieli na sobie i w kieszeniach, a nie było bronią jest nadal przy nich. Reszta… cóż, zapewne jest gdzieś w wiosce.
- Hmmm… szopa. Przystrojona jak panna na wydaniu. - Galeb odpiął manierkę i napił się wody, po czym podał pozostałym, aby też się trochę orzeźwili.
Jakimś cudem też znalazł przy sobie gąsior z wódką. Chyba wieśniacy nie zdawali sobie sprawy jaki niebezpieczny potrafi być krasnolud z taką ilością alkoholu. Miał też przy sobie swoje runiarskie dłuta. Używanie ich jako broni byłoby chamstwem i prostactwem… ale nie miał wyboru. Ostry kawałek metalu wbity w czaszkę powinien być w stanie spacyfikować jakiegokolwiek wieśniaka który uzna go za łatwy cel.
- Spróbuję wyjrzeć na zewnątrz przez jakąś szparę. Jak nie będzie to wyjrzymy przez drzwi.
Szpara była. Nawet więcej niż jedna. Niestety, na zewnątrz byli też wartownicy. Chociaż jacyś dziwni… Dopiero po chwili Galeb zdał sobie sprawę, że wartownik był tylko jeden, a drugim kształtem był posąg syreny. Dół ryby, ale góra kobieca. Zdecydowanie. Albo bóstwo miało spore “atuty boskości” albo jakiegoś rzeźbiarza nieco poniosło. Oderwał oczy od “góry” posągu. Jeden chłop stał na straży. Nie ruszał się, stał oparty o ścianę.
Marynistyczny element krajobrazu przypomniał Galebowi rodzinne Barak Varr i wszelkiego rodzaju syreny na dziobach okrętów z przeróżnych stron świata. Przy okazji do tych wspomnień przypomniał sobie wiele marynarskich uwag i dysput odnośnie tego czy lepiej by było aby syrena miała górę ryby i dół kobiety, czy jednak klasyczna góra kobiety i dół ryby są bardziej korzystne. Runiarz powoli cofnął się w głąb szopy i podzielił się informacjami z resztą towarzyszy niedoli.
- Jeden strażnik. Stoi o tam i zbija bąki. Jest też posąg syreny… pewnie to jej oddają tutaj część.
- Załatwiamy wartownika i wymykamy się. Reszta wiochy pewnie jeszcze świętuje.

Badylarz nie był w stanie za bardzo pomóc, ale Szczupak pożyczył jedno z dłut i w ciągu kilku chwil poradził sobie z drzwiami. Cóż, zwykle ofiary były bardziej otumanione, tak jak pierwszy z najemników, i nie próbowały uciekać, więc i zabezpieczenia były takie sobie.
Bertowi jeszcze szumiało w głowie gdy kompani układali plan ucieczki ale po jakimś czasie mu przeszło. Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiejś broni, ale nic takiego nie znalazł. Nic poza siecią, a eks łowca nagród potrafił wywijać czymś takim. Co prawda ubić siecią jest ciężko, ale wywrócić czy zdezorientować nacierającego przeciwnika już takim narzędziem się dało. Drugą rzeczą jaką miał zamiar zrobić gdy jego kumple obezwładnią strażnika, było przytwierdzenie do posągu syreny jakiegoś badyla symbolizującego męskie organy, a niech duchy jeziora wkurwią się na mieszkańców. Bert rzeczywiście potrafił posługiwać się siecią. I nawet widział strażnika. Co prawda ta sieć, do której miał dostęp, była nieco porwana, ale zręczny niziołek zdołał ją tak sobie nawinąć by mogła posłużyć jako jednorazowa broń.
- Daj mi najdłuższe dłuto jakie masz - poprosił krasnoluda Szczupak.
W zestawie Galeba było jedno dość długie dłuto. Wyjął je z kieszonki i podał Szczupakowi. Sam uzbroił się w drugie do co wielkości i wskazał drzwi.
- Chowamy go potem do środka. Potem trzeba odzyskać nasz oręż i zwierzęta. - skinął głową pozostałym i ruszył ostrożnie w kierunku drzwi, aby wraz ze Szczupakiem pozbyć się strażnika.*
Mimo że khazad nie należał do najciszej chodzących osób jakie znał to wspólnie z najemnikiem, który miał za sobą złodziejskie doświadczenia dali radę podkraść się do strażnika i pozbyć się go zanim wydał dźwięk. Szczupak oddał pożyczone dłuto i pałkę wieśniaka Galebowi, dla siebie zostawiając nóż. Zasugerował też odzyskanie wierzchowców, by było jak uciec. Badylarz nadal nie nadawał się do niczego, ale w trzech mieli szansę. O ile ich rzeczy osobiste były pewnie w jednym z budynków to konie muszą być spętane gdzieś przy wiosce, bo nie ma tu żadnej stajni. Galeb nalegał na odzyskanie broni. Dla niego utrata runicznego oręża to hańba. Zauważył, że jak będą wolni to wieśniacy będą musieli złożyć któregoś ze swoich w ofierze. Dodał, że Bert i on sam widzą w ciemności, a wieśniacy raczej nie, warto wykorzystać to do dywersji i zemsty. Przykładowo podłożenia ognia pod chatki. Zemsta - Galeb zwiewa wieśniakom, a Bert szyje do nich z kuszy.
Gdyby obiekcje… cholera wie czy wieśniacy nie składują gdzieś łupów ze swoich innych ofiar, które niefortunnie zjawiły się o tej porze w zeszłych latach. Obiekcje się pojawiły. Dla najemników pieniądze były ważne, ale własne życia jeszcze ważniejsze. A nieokrzesanie krasnoluda i jego pełen pogardy ton nie pomagały w przekonywaniu ich do czegokolwiek czego sami nie chcieli. Udało się odzyskać wszystkie trzy konie, wieśniacy uwiązali je do słupa i zostawili, nie wiedząc pewnie czy lepiej zarżnąć i zjeść czy spróbować je sprzedać w jakimś miasteczku. Krasnolud chciał posłać jednego z najemników po wsparcie. Niestety i tu poniósł porażkę, zwłaszcza że Badylarz leciał przez ręce i najemnicy musieli jechać we dwóch na jednym koniu by Szczupak mógł podtrzymywać kolegę. Chciał, by Bert i Galeb uciekli z nimi, a odzyskanie rzeczy zostawili na inny dzień i inny stosunek sił.
Bert zgodził się na akcję dywersyjną, odzyskanie broni było priorytetem i niziołek był gotów podjąć ryzyko. Jako niskiego wzrostu mógł w razie spotkania udawać jakiegoś dzieciaka, choć w przebierankach to nie był dobry, ani odpowiednich ciuchów też nie posiadał. Posiadanie sieci zapewne pomoże uniknięciu niepotrzebnych spojrzeń, ot dzieciak idzie z porwaną siecią do naprawy, a dodatkowo zapewni zaskoczenie gdyby doszło do nieoczekiwanego starcia.
Galeb trzymający znalezioną pochodnię odsunął ją od strzechy, decydując się poczekać na działania Berta.
W nocy nie było niespodziewanych spotkań. W ogóle ich nie było. W końcu była noc. Może i dobrze, ponieważ w tak małej wiosce wszyscy się znali i z pewnością odróżniliby swojego od obcego. Niestety, na żadnym z domostw nie było napisane “zrabowaną broń i inne łupy trzymamy tutaj”. Trzeba było wejść i sprawdzić osobiście, pozbyli się bowiem strażnika, który mógłby im coś na ten temat powiedzieć.
Ale przynajmniej badyl imitujący męskie narządy płciowe prezentował się wspaniale na pomniku.
Pożegnali Nobitz po cichu, odjeżdżając może niezadowoleni, ale za to żywi.


***


Pozostali Ostatni

Loftus w ciągu dnia kontynuował swoje udawanie, że muł Diuka jest Shrederem w nowej postaci, a poza tym milczał. Leonora zbierała siły i modliła się. Kruk wyglądał na rozbawionego.

Tylko jedna osoba wróciła do wcześniejszych dyskusji i pomysłów. Oleg. Zwiadowca zaproponował, by powiedzieć najemnikom prawdę. A przynajmniej jej część. "Kuntz nie żyje, a my nie mamy pieniędzy. Damy im to, co mamy albo się młócimy. Pewnie wezmą kasę i odpuszczą. Można w tę historię wpleść delikatne otrucie. Na wszelki wypadek." - ale z jego sugestią stało się to co z wszystkimi wcześniejszymi - nie została wprowadzona w życie. Ba, nie została nawet przedyskutowana. Na wszelki wypadek więc zatruł swoją fajkę. Wpadł też na to, by obejrzeć zwierzętom kopyta - w samą porę. Wzgórza. Trudny teren. Kamienie. Aż się prosiło o problemy. Na szczęście wędrowiec zaopiekował się zwierzętami i ocalił Ostatnich przed kolejnymi problemami, a być może dalszym opóźnieniem. Niestety, na kolejne porcje wywaru nie starczyło mu już czasu.

Czy graniczni nie sprawiali kłopotów dzięki czujności Detlefa i jego zadbaniu o pełne warty mimo braku dwóch członków wyprawy czy też sami z siebie dotrzymywali umowy - trudno powiedzieć. Ale na pewno jego profesjonalizm dodatnio wpłynął na postrzeganie grupy przez najemników.

Gustaw
chciał atakować, ale w ostatniej chwili połapał się, że nie ma Berta i Galeba, postanowił więc przenieść atak na kolejną noc.


Noc minęła spokojnie. Kolejny dzień marszu, tym razem spokojniejszego pozwolił nieco oszczędzić siły. Gustaw wykorzystał go do "tajnych" rozmów z wszystkimi ze swojego oddziału i przekazania im, że atakują przy pierwszej zmianie wart.
Wzgórza Tann nadal były spokojne i puste. Na takie zadupie najwyraźniej nikomu nie opłacało się wysłać patroli. Nie natknęli się także na ślady osadnictwa ani nic ciekawego, poza tropami zwierząt. Zapewne gdyby nie obecność najemników i niejasne plany Ostatnich wobec nich cała historia przejścia przez wzgórza zamknęłaby się w słowach "przeszli przez wzgórza i zbliżyli się do Rotenbach".


***


Wieczór 31 Nachgeheima, Tann Hills, na północny zachód od Rotenbach

Galeb, Bert, Szczupak i Badylarz dogonili pozostałych. Nawet musząc jechać we dwóch na jednym wierzchowcu poruszali się dwa razy szybciej od Ostatnich, zmuszonych do wolniejszego tempa przez krótkonogiego Detlefa.
Przywieźli obrok, ale stracili broń i plecaki. Mało korzystna wymiana.

Teraz, gdy byli już wszyscy razem. A rozmowa Gustawa z Bertem dotycząca nieopłacalności takiego handlu (i planów ataku) była może nieco absurdalna, ale dzięki niej wszyscy Ostatni wiedzieli już, co zaplanował Gustaw. A i Detlef w końcu miał czas na rozmowę z Runiarzem podczas nauki czytania. Podobnie jak Gustawowa, dotyczyła ataku, choć plan jego walki nie zgadzał się w niczym poza porą z Gustawowym, który brzmiał:

"Na noc atak na Granicznych. Przy pierwszej zmianie wart. Wtedy wartownicy schylają się do śpiących i są zajęci obudzeniem kompanów, nie własnym bezpieczeństwem."

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 30-03-2019 o 23:11.
hen_cerbin jest offline  
Stary 02-04-2019, 09:49   #463
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Akolitka wsłuchiwała się w szepty Gustawa z pewnym zainteresowaniem. Lubiła sekrtety. Do czasu gdy Baron przedstawił swój plan. Wtedy spojrzała na niego z odrazą przemieszaną z zaskoczeniem i popukała się w rapier, bo pukanie w głowę było by zbyt wymowne.
- Akolici Myrmidii nie zabijają wrogów wbijając im nóż w plecy, albo w dupę. To niehonorowe. Estalijczycy nie zabijają partnerów w interesach. To równie niehonorowe, albo nawet bardziej - w końcu estalijką była znacznie dłużej niż akolitką. Zaraz też odeszła i unikała Gustawa jak tylko mogła.

Gdy usłyszała historię Berta i Galeba podeszła jednak jeszcze raz.
- Żołnierze nie zabijają też ludzi, z którymi wspólnie walczyli o życie.
Po tym incydencie niby przypadkiem zaczęła się krzątać w okolicy Granicznych prosząc ich o rozmaitą drobną pomoc, albo rzucając trywialne stwierdzenia o pogodzie, albo okolicy. Przedstawiła im też rozbawionego kruka oraz dopytywała się kiedy dotrą na miejsce.

Nie ufała tym ludziom, starała się więc wsłuchać w to co mówią i ocenić, czy są zdenerwowani lub napięci, czy raczej zajmują się realizacją kolejnego ryzykownego przedsięwzięcia, dzięki któremu zarobią na chleb, gorzałkę i dziwki. Równie bardzo uważała, aby żaden z nich nie przystawił jej sztyletu do szyi biorąc ją jako zakładnika.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 02-04-2019, 21:47   #464
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Byli zdenerwowani i napięci, tak jak zwykle zdenerwowani i napięci są ludzie, którzy zajmują się realizacją kolejnego ryzykownego przedsięwzięcia, dzięki któremu zarobią na chleb, gorzałkę i dziwki. Zwłaszcza że działania Gustawa nie uszły ich uwagi.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 04-04-2019, 16:53   #465
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw starał ustalać plan, ale widział, że Ostatni niespecjalnie są zachwyceni. Jedynie khazadzi byliby chętni no i może Karl. Reszta nie.
- Leo. W waszym kraju narodziły się intrygi, podstępy i zdrady. Jeśli się poddadzą to i ja ich nie chce uśmiercać, chociaż ciężarem będą. To nie wojna i kodeks nie obowiązuje. W szpiegostwie są inne zasady. No ale jak chcesz.- Odpowiedział sierżant cicho.

Gdy dotarli Bert z Galebem i przedstawili swoją historię Gustaw pokręcił głową. Nie było mu na rękę mszczenie się na wiosce, szczególnie, że mieli mało czasu. Gdy przedstawił plan i Bert chciał się dogadać z najemnikami i iść z nimi do Meissen zagryzł zęby.
- Czy ty postradałeś rozum? My się spieszymy a ty chcesz wędrować z powrotem. Może od razu się powiesisz bo tam czeka nas taki los.- Rzucił i nie komentował dalej.

Podczas postoju gdy opady już emocje po powrocie czterech wysłanników Gustaw wstał i podszedł do towarzyszących im najemnikom.
- Przedstawmy sprawę jasno. Mieliśmy was wyrżnąć, ale jesteście ludźmi a nie jakim gównem. Znacie się na robocie i mamy teraz wspólny cel.- Zaczął sierżant.
- Wśród nas nie ma Szredera. Zginął w okolicach tej chatki co była burza chaosu. Sam go osobiście zaszlachtowałem. Kasy przy nim nie było. Jedyne jakieś grosze na wydatki więc pewnie schował gdzieś. Chcę wam zaproponować inny układ. Nie stać nas na opłacenie takiej wygórowanej sumy co chcecie, ale jeśli lubicie przygody i chcecie się obławiać to proponuję na wstępie szybką akcję odwetową na wiosce. Zobaczymy wzajemnie co potrafimy a jeśli się wzajemnie uznamy za godnych nawiążemy współpracę. Jeśli nie chcecie to droga wolna. Zabijać Was nie chcę i liczę na to, że wam też to nie w smak bo obciążone wielkim ryzykiem.- Gustaw obserwował ich reakcje i jeśli zamierzali słuchać dalej i szansa była na ich usługi dodał.
- Jesteście wolną grupą a ja mam pomysł. Gdzie można obłowić się najbardziej. Nie na wiochach czy dworkach. Nie na podróżnych, ale na konwojach granicznych. Oni wywożą co drogocenne do Księstw. Jednym atakiem na jeden transport zarabiacie tyle co przez rok jak nie więcej uganiając się w siodle po Wissenlandzie. W sumie co bogatsi już dawno się wynieśli do miast i fortów wraz ze swoimi bogactwami. Główne siły zdobyły Pfeidorf i teraz jego bogactwa wiozą do Księstw. Zdobycie ich w górach jest łatwiejsze a i ucieczka i ukrycie się jest prostsze.- Gustaw przedstawił propozycję. Gustaw starał się reagować za każdym razem na reakcje najemników. Układał tak zdania by były przekonywujące i liczył także na szczęście.
 
Hakon jest offline  
Stary 04-04-2019, 17:53   #466
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Powrót do grupy był dla Galeba mieszaniną goryczy i ulgi. Goryczy bo jednak to był wstyd że tak dali się podejść, ulgi, bo jednak zdołali dotrzeć bezpiecznie do pozostałych.

Jednak plany jakie poczyniono pod ich nieobecność były... hmmm... Runiarz mógł jak najbardziej Detlefowi przyznać rację. Przyjaciel spojrzał czysto pragmatycznie - takie towarzystwo wiązało się ze sporym ryzykiem i lepiej było się ich pozbyć, a nawet postarać się zdobyć wierzchowce, aby przyspieszyć tempo podróży.
Galeb jednak miał okazję się przekonać, że najemnicy byli najemnikami i kiedy im się płaciło robili co trzeba, a że z ich pomocą zdołali się z Bertem wyrwać z niewoli... tym ciężej byłoby podnieść na nich młot bez zostania sprowokowanym.
Ale to i tak było lepsze niż pomysł Gustava. Znaczy... Wartownicy przyskakują do śpiących i ich budzą do ataku... naprawdę? Galeb przewrócił oczami.
Tak czy siak Runiarz z wdzięcznością przyjął od kuzyna młot bojowy, który sam jakiś czas temu opatrzył tymczasową runą. Obojętnie co się stanie z pewnością będzie trzeba z niego skorzystać.

Fakt że Gustav zmienił zdanie był też pełen goryczy i ulgi. Ulgi bo w końcu człeczyna postanowił powiedzieć prawdę i nie łgać jak pies. Goryczy bo to była kolejna zmiana zdania i tym bardziej pokazywał, że z Gładkim Gustavem robienie interesów to zły pomysł, a przyjmowanie jego obietnic to proszenie się o sztych w plecy od losu.

Tak więc z napięciem Galeb obserwował próbę ugłaskania najemników przez Gustava, gotów chwycić za młot i walczyć gdyby sytuacja przyjęła zły obrót.

Dopiero po chwili skapnął się, że Gustav proponuje najemnikom, żeby zadowolili się setką złociszy które już zapłacił, a dalej to mogą do nich dołączyć i obrabować którąś karawanę Granicznych i z tego mieć swoją zapłatę.
Krasnolud omal się nie palnął w czoło.
Zamienił stryjek siekierkę na, kurwa, kijek.
Pozostawało mieć nadzieję, że dworak zdoła swoją piękną gębą i kwiecistą mową olśnić najemnych zakapiorów.
 
Stalowy jest offline  
Stary 04-04-2019, 17:56   #467
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Mag wcześniej co nieco podsłuchał był więc pełen obaw, dlatego gdy Gustaw udał się na rozmowę z Granicznymi, to on odciągnął Leo de la Vegę pod pretekstem rozstrzygnięć problemów teologicznych. Odchodząc parę kroków zagadał licząc, że zmieni jej przekonanie.
- Leo wiesz, że unikam niepotrzebnego rozlewania krwi, ale w razie czego spójrz na to proszę inaczej. Teologia to nie moja mocna strona, ale Myrmidiia zdaje się boginią wojny nie honoru, a czy nie ma lepszej strategii i taktyki niż takiej która zwiększa straty wroga i zmniejsza własne. Czy element pełnego zaskoczenia nie jest ważny do zwycięstwa. Zapewne w dziejach historii było wiele błyskotliwych zwycięstw zaczynających się od niespodziewanych nocnych atakach na obóz wroga. Odrzucenie takich możliwości i przyglądanie się jak inni wykonują rozkaz ataku nie byłoby większym przewinieniem? Rozważ to przyjaciółko, bo ja jestem ignorantem na tym polu i mogę się mylić. Chyba że Bogowie będą nam sprzyjali i sytuacja się inaczej rozwinie. Jednak wspólnego interesu bym się nie doszukiwał, bo na dłuższą metę go nie ma, a bazuje on sam bazuje na niedopowiedzeniach i mglistych obietnicach.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 04-04-2019, 19:35   #468
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Powrót Galeba, Truskawy i dwójki najemników był niespodzianką. Nie tyle sam powrót, ale opowieść o tym, co ich spotkało z rąk człeczyn zamieszkujących Nobitz. Gdy tylko dowiedział się, jak potraktowali Kowala Run jego zdumienie wyrażone podniesionymi brwiami ustąpiło przed wściekłym grymasem twarzy. Gdyby to od niego zależało przeklęci umgi na długo zapamiętaliby dzień, w którym podnieśli rękę na dawi.

Prawdę powiedziawszy był przekonany, że zaraz padnie rozkaz wymarszu i skierują się ku wsi tych zdradzieckich psów. Dlatego poszedł po swoje rzeczy, szybko przygotował do drogi, a na koniec sprawdził mechanizmy pistoletów i garłacza, ubicie ładunków w lufach i rozmieszczenie broni. Od potyczki przy przeprawie nosił za pazuchą gotowy do użycia kartacz, więc nie zapomniał i o nim.

Wtedy się zreflektował, podszedł do Galvinsona i wyciągnął w jego stronę młot bojowy - broń wykończoną niezbyt bogato, ale za to z dbałością o dobór materiałów i wykonanie.
- Trzymaj kuzynie. Będzie w sam raz do pomszczenia urazy. - Mruknął przekazując broń krasnoludowi.

Chwilę rozmawiali, Detlef nalegał na akcję odwetową - niepomszczona uraza, szczególnie tak bezczelna jak zachowanie zdradzieckich umgi znad jeziora była czymś, z czym nie potrafił się pogodzić.

Nagle rozległ się głos gaar i walnął Granicznym prosto z mostu to, co im się należało, ale nie w formie gadki, a czynów. Powiedzenie komuś, że się go oszukało, właściwie miało się go zabić, ale może się przydać, więc proponuje się mu wspólną wyprawę było... najbardziej durnym pomysłem z jakim się spotkał w swoim krótkim, bo ledwie stuletnim życiu. Sapnięcie zaskoczonego krasnoluda zakończyło krótkie "Gotuj się!" rzucone w khazalid do runiarza. Nim Baron skończył dłonie Thorvaldssona były blisko kolb wetkniętych za pas, nabitych pistoletów, a oczy szukały najbliższego celu.

To nie mogło skończyć się dobrze.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 04-04-2019, 20:05   #469
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg jedynie wytrzeszczał oczy. No nie spodziewał się do samego końca, że nie skończy się na próbie oszustwa, albo wycinania śpiących najemników.
Mila to była odmiana. Bał się znów poczuć zapach krwi, bo nie chciał zabijać, a z pewnością by to zrobił.
Teraz jednak stał jedynie za plecami Gustawa i z najbardziej błagalnym spojrzeniem, jakie potrafił wykrzesać, jakby prosił dostojnika o grosz na czerstwą bułkę. Jego dłonie złożone razem pod pod brodą niczym do modlitwy, zaciśnięte na rohatynie przyciśniętej do policzka aż bielały na kłykciach w niepewnym oczekiwaniu.
 
Morel jest offline  
Stary 04-04-2019, 22:36   #470
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Ostatni patrzyli z niedowierzaniem jak Gustaw mówi prawdę. Przynajmniej jej część. Nie sądzili, że jest do tego zdolny... Szok był zresztą po obu stronach.

- To oni nie są...
- Wiedziałem, że nie można im...
- zaczęli najemnicy jeden przez drugiego. W ich rękach pojawiły się także miecze i pistolety, podobnie zresztą jak w rękach Detlefa, gdy wtem krzyk - Stać osadził najemników w miejscu.
Ich nowy przywódca także był zaskoczony, ale nie widział powodu do rzezi (w końcu gdzie w niej zysk), powstrzymał więc swoich ludzi przed walką.

- Podsumujmy - zaczął mówić do Gustawa - Okłamałeś Shredera i zabiłeś go koło chatki. W jakiś paskudny sposób, sądząc po tym wirze. Czyliś sam czarownik albo masz takiego do pomocy. Nic dziwnego, żeś nie chciał o tym gadać. Teraz chciałeś nas tak samo okłamać i wyrżnąć, ale nagle zmieniłeś zdanie, tak? Jeszcze wczoraj deklarowałeś, że macie kasę, i to sporo. Teraz mówisz, że to też było kłamstwo. I po tych wszystkich kłamstwach mamy uwierzyć, że nie macie pieniędzy, a w zamian mamy sobie napaść na wioskę, w której nie ma nawet pojedynczej złotej monety chyba że jakąś zgubiliście wczoraj w nocy albo na karawanę. Tę, w której nasi przyjaciele pędzą do domu bydło czy może tę z wozami pełnymi kęsów żelaza i częściami machin z manufaktur w Pfeildorfie? - pytał trochę retorycznie. Widział już różne próby wciskania ciemnoty, ale kiedy ktoś ubrany w napierśnik kosztujący więcej niż Twój roczny zarobek i prowadzący karawanę z pięcioma obładowanymi zwierzętami jucznymi pieprzy, że nie ma kasy...
- Czy ty myślisz, że my ślepi jesteśmy? Masz napierśnik Parszywca, ta laska obok ma jego rapier, same kamienie na nim były warte ponad setkę. Mówiłem mu zresztą, że babski jest, w końcu przy młodej dziewczynie go znaleźliśmy. Zawarliśmy z Tobą umowę w dobrej wierze, Ty nie. Chcesz ją unieważnić? Dobra. Niech będzie. Ba, nawet uwierzę, że nie macie tyle kasy. Skoro nie chcecie się uczciwie rozliczyć - rzućcie sakiewki na ziemię i jedźcie w cholerę. Skoro nie macie kasy - to wasz zysk, a nasza strata. A jako dodatek za nasze straty moralne chcę glejt Parszywca. A w zamian nie zainteresujemy się, czemu chcecie napadać na karawany - dodał Nowy Przywódca Granicznych, przekonany przez Gustawa, że Ostatni nie są tymi, na których wcześniej wyglądali.
Wszyscy najemnicy byli gotowi do walki. Badylarz nadal wyglądał na nie w pełni przytomnego, a Szczupak patrzył na Galeba z niemym wyrzutem.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172