Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2019, 08:47   #35
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
ely chwyciła za flakonik i przyglądała się mu obracając nim w dłoniach tak.
Myślicie, że ktoś z tych co zostali przy drzwiach będzie w stanie rozpoznać co to jest? – spytała swoich towarzyszy.
Amonrol rzucił okiem na flakonik, który trzymała Cely. Kompletnie nie znał się na tego typu rzeczach, więc nie mógł stwierdzić, cóż to za płyn znajduje się w środku.
Możliwe, że ktoś będzie wiedział, co to jest… Najlepszą metodą na sprawdzenie, byłoby wypicie tego do dna – zaśmiał się pod nosem, po czym jego twarz znów zrobiła się poważna. – Ale ja tego nie zrobię… Mam złe doświadczenia z piciem nieznanych płynów…
Brzmi jak interesująca historia – pół-elfka zachichotała. Delran na jej słowa tylko pokiwał głową, widać było po jego twarzy, że złe wspomnienia wróciły. – Musisz mi kiedyś opowiedzieć, ale teraz może faktycznie chodźmy do reszty, żeby to obejrzeli. Tu już chyba nic więcej nie znajdziemy.
Pelaios uśmiechnął się smutno na wyznanie Delrana. Był to uśmiech pełen zrozumienia.
Skoro jesteście pewni, że tu już nic nie znajdziemy… – Pelaios powiódł spojrzeniem po pomieszczeniu raz jeszcze. Skinął głową na półki. – Cokolwiek tu stało, zostało dokładnie przejrzane i zabrane… już po zamknięciu wrót. Jeśli jakieś mszalne się ostało, to znajdziemy je gdzie indziej.
Blee, nie lubię mszalnego, zbyt słabe jak dla mnie – skrzywił się Delran, same złe wspomnienia.
Wystawił szkatułę w kierunku Cely, zachęcając by włożyła buteleczkę z powrotem w bezpieczne od stłuczeń miejsce.
Wszyscy też chyba zdajemy sobie sprawę, co znajdziemy obok tego wina mszalnego, prawda? – zapytał ponuro.
Cely odłożyła buteleczkę z powrotem do szkatułki, spoglądając na diabelstwo pytającym spojrzeniem. Nie do końca rozumiała co mężczyzna ma na myśli.
Szkatułka została zamknięta, a klamra wróciła na swoje miejsce. Diabelstwo również nie mając pojęcia o zawartości, nie zamierzało ryzykować rozlaniem potencjalnie użytecznej zawartości. Nie ufał za bardzo też swoim dłoniom, ponieważ wciąż trzęsły się, gdy nie były spięte adrenaliną. Wręczył pudełko zaklinaczce.
Zabarykadowali się tutaj… – zaczął wyjaśniać wzdychając – Zabrali z góry wszystko co mogli i schowali się w miejscu, przez które nie dostaniesz się ani bramą, ani rozbijając witraż... Krypta raczej nie ma tylnego wyjścia. – dodał po chwili.
Zaklinaczka zakryła usta dłonią, gdy uświadomiła sobie co Pelaios miał na myśli.
Sądzisz, że oni… – wydusiła cicho.
Diabelstwo nie odpowiedziało. Skierował się do wyjścia z wieży zatrzymując się na chwilę w drzwiach. Dotknął dłonią wgnieceń wokół klamki i rozejrzał się raz jeszcze po wieży, a potem wyjrzał na zewnątrz szukając narzędzia którym dokonano włamu.
Młotek… widzieliście tu gdzieś młotek?
Cely spojrzała na diabelstwo zaskoczona pytaniem.
Młotek? Nie wydaje mi się – odpowiedziała, rozglądając się raz jeszcze dookoła.
Cely? – spojrzał na zaklinaczkę – Dlaczego tu jesteś?
Dziewczyna spojrzała zmieszanym wzrokiem na łotrzyka.
Już wcześniej mówiłam… żeby wam pomóc. – odparła niepewnie.
Diabelstwo spojrzało na Delrana i przeniosło uwagę ponownie na okolicę.
Tak… pamiętam. Ale czemu? Mgła, niebezpieczeństwo, wieść o grupie nieznajomych, którzy w nią ruszają… nie brzmi to jak ciąg myśli, które miały by skłonić do takiej eskapady.
Delran zaczął wpatrywać się w Cely.
No tak, rzeczywiście jest to mocno zastanawiające… Coś na pewno ukrywasz, pytanie tylko co…
Dziewczyna wbiła wzrok w podłogę.
Bo… oprócz tego, że pomogę wam, chcę pomóc też sobie… – westchnęła – Od paru lat nocami nękają mnie… koszmary, wizje przez które budzę się w środku nocy zlana potem. Coś mi mówi, że znajdę tu ich źródło i być może dzięki temu, uda mi się ich pozbyć – spojrzała ze smutnym uśmiechem na mężczyzn.
Jest, jeszcze jedna rzecz, której wam nie mówiłam, a raczej nie pokazywałam… tylko, czy mogę wam zaufać? Czy obiecacie, że nie powiecie o tym reszcie? Przynajmniej na razie... – spytała, odruchowo łapiąc za swoją spinkę.
Delran tylko parsknął śmiechem.
Znasz nas… – wskazał kciukiem najpierw na Peliosa, później na siebie. – Sama zadecyduj, czy nam zaufasz…
Diabelstwo spojrzało z mieszanką zaskoczenia i rozbawienia na Delrana.
Doprawdy?
Dziewczyna zawahała się chwilę. Rzuciła spojrzeniem raz na Delrana, raz na Pelaiosa, po czym westchnęła głośno. (Raz kozie śmierć) Pomyślała, po czym zdjęła spinkę. Jej skóra momentalnie stała się ciemnoszara, blond włosy sięgające jej za ramiona wydłużyły się i przybrały kolor krwistej czerwieni tak samo jak jej oczy.
Ja… bałam się, że jak zobaczycie mnie w mojej prawdziwej postaci… że, od razu weźmiecie mnie za wroga. – odparła roztrzęsionym głosem, wpatrując się swymi czerwonymi oczami w towarzyszy i czekając na ich reakcję.
Na początku Delranowi opadła szczęka, gdy zobaczył jak jego towarzyszka wygląda naprawdę. Potrzebował chwili, żeby dojść do siebie, ale w końcu uśmiechnął się szeroko.
Masz szczęście, stoi przed tobą najbardziej tolerancyjna osoba w tej części świata – ukłonił się przed nią nisko. – Nie wiem jak nasz towarzysz, ale patrząc na to jak sam wygląda, raczej nie będzie miał z tym problemu – puścił do Cely oko.
Zaklinaczka odetchnęła z ulgą słysząc słowa łotrzyka. Uśmiechnęła się do niego, po czym spojrzała na Pelaiosa.
Twoja reakcja bardzo mnie cieszy, ale boję się co powie na to reszta… – przeniosła wzrok z powrotem na Delrana – Proszę, obiecajcie, że nic im nie powiecie… Przynajmniej na razie. – poprosiła błagalnym głosem.
Ja na pewno nic nie powiem, ale uważam też, że nie powinnaś w ogóle o tym wspominać przy reszcie… Chłopczyca jeszcze będzie chciała na tobie jakieś egzorcyzmy odprawiać, a po co to komu…
Egzorcyzmy? To mi nawet do głowy nie przyszło… – pół-elfka pokręciła głową – Bardziej martwi mnie reakcja ludzi na drowy, a niestety odziedziczyłam po moim drowim ojcu więcej cech zewnętrznych, niż po ludzkiej matce. – wyjaśniła – Po prostu bałam się, że weźmiecie mnie, za jednego z tych… potworów. – dodała akcentując ostatnio słowo z wyraźną niechęcią.

 
BloodyMarry jest offline