Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2019, 13:38   #98
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Powrót do Jagody.

Podróż okazała się za krótka i po krótkim droczeniu się z jej apetytem kuzynka wysadziła Perkę przed jej domem i po krótkim pożegnaniu pojechała dalej.
Zosia zgarnęła wianek i swoją torbę i wróciła do mieszkania. Była ciekawa czy Jagoda jeszcze śpi. I nie była zaskoczona, gdy znalazła ją w łóżku.. nadal śpiącą. Wilga nie była rannym ptaszkiem.
Perka zdjęła ubranie i po prysznicu wgramoliła się do łóżka, przywierając swoim ciałem do Wilgi. Powoli zaczęła ją całować, chwytając ustami jej wargi.
- Hej…- wymruczała malarka odpowiedziała czułymi całunkami.- Co tak długo?
- Dopadli mnie też rano… wyspana? - Perka sięgnęła dłońmi do pośladków Jagody i docisnęła jej biodra do swoich.
- Nooo…- ziewnęła Jagoda prężąc się i spojrzała podejrzliwie na kochankę.- Oni dopadli? Czy może ty ich? Kim są oni?
- Basia, jej podopieczna i sąsiad, którego pocieszałyśmy. - Perka sięgnęła palcami pomiędzy pośladki malarki.
- I oduczyły cię posłuszeństwa…- artystka zachichotała czując palce Zosi. Jej ciało się sprężył, a ona sama szepnęła.- Jeszcze nie Perko.
- Yhym. - Perka powróciła do pieszczenia pośladków Jagody całując jej usta, policzki, szyję… ramiona.
- Nie znudziłam ci się jeszcze? Wszak opuściłaś mnie na całą noc.- droczyła się z nią artystka łaskawie przyjmując dowody jej admiracji. Sama jedynie ograniczała się do głaskania kochanki po włosach.
- Nie… wprost przeciwnie. Stęskniłam się. - Perka otarła się swoim ciałem o ciało Wilgi. - Czy jesteś na mnie zła, moja Pani?
- A powinnam? - spytała cicho Jagoda zerkając zaciekawiona w oczy Zosi. Oczywiście, że nie była. Wszak rudowłosa dobrze wiedziała, że jej kochanka jest nieśmiała i życzliwa wobec innych… acz… ten cały ich związek i podział na role, trochę zmieniał sytuację. Powinna być zła? Sama nie mogła zdecydować.
- Twoja służąca była niegrzeczna całą noc. - Perka przesunęła językiem po szyi malarki by na koniec delikatnie pochwycić płatek jej ucha zębami.
- Nie wiem jak niegrzeczna była… myślisz, że powinna być ukarana?- zapytała Jagoda poddając się pieszczotom i mimowolnie pomrukując.
- Zaspokajałam tylu ludzi… zamiast zaspokajać ciebie… byłam bardzo niegrzeczna. - Perka mruczała wprost do ucha Wilgi.
- Powiedz więcej…- szeptała cicho Jagoda coraz bardziej podnieconym głosem.
Perka zaczęła opowiadać Wildze szepcząc wprost do jej ucha o tym jak rozebrała się w windzie i uwiodła Rysia. O tym jak zaspokoiła go między swoimi piersiami i jak dziewczyny spijały jego trybut… o tym jak ją posiadł, a potem całą resztę nocy, ugniatając przy tym pośladki swojej Pani.
I wywoływała tymi słowami odpowiednią reakcję. Rumienienie się, zawstydzenie, iskierki pożądania w oczach Jagody.
- Jesteś niepoprawną kusicielką. I co ja mam teraz z tobą zrobić? - zachichotała w końcu artystka i spojrzała w oczy Zosi przygryzając wargę.- Mam na ciebie ochotę… połóż się…- szepnęła cicho.-... na plecach.
Perka przewróciła się na plecy puszczając kochankę i spoglądała na nią rozpalonym wzrokiem.
- Jestem cała twoja, moja Pani. - Wymruczała.
- Nie prowokuj mnie… wiesz co lubię.- Jagoda usadowiła się nad kochanką, swoim łonem zasłaniając jej pole widzenia. Nachyliła się… włosy łaskotały uda pieguski, a język artystki zaczął zataczać kółeczka wokół jej wrażliwego punkcika.

Perka chwyciła uda kochanki i sięgnęła językiem do jej rozpalonego łona. Delikatnie pieściła jej wrażliwy punkcik. Odpowiedzią na to było ciche wzdychanie jej Pani i języczek zanurzy się głębiej w spragniony dotyku kwiatuszek Zosi. Perka była delikatnie. Jedynie powoli drażniła kobiecość swojej Pani. Tak jak jej Pani lubiła, toteż była nagradzana. Język sięgał głębiej pieszcząc coraz intensywniej kobiecość rudowłosej.. rozkoszując się jej rozpaleniem. Dodatkową nagrodą, by zwinne paluszki artystki przesuwające się po pośladkach Perki i podbijające jej norkę perwersyjnych rozkoszy.
Zosia z trudem skupiała się na pieszczeniu kochanki. Opowieści i ją podnieciły, więc Jagoda bardzo szybko prowadziła ją na szczyt. Ostrożnie sięgnęła palcami, zanurzając je w kwiecie malarki i szukając wrażliwego punktu w jej wnętrzu. Nie musiała się przy tym starać, Wildze również wystarczyła odrobina takiej czułości, by doszła z głośnym jękiem i upadła głową między jej uda.
Perka jęknęła już prawie doszła… jeszcze chwila. Czuła jak jej drżało drży domagając się pieszczot.
- Jeszcze trochę… moja Pani. - Wyszeptała rozpalonym głosem, delikatnie masując wnętrze kochanki.
-Dobrze…- palce Jagody podjęły ten wysiłek i sięgnęły głębiej poruszając się mocniej między jej pośladkami. Raz po raz ciałem rudowłosej wstrząsały silne impulsy doznań. Perka doszła po chwili z głośnym okrzykiem i opadła na łóżko oddychając z trudem.

- Co ja mam z tobą zrobić teraz.- wymruczała zmysłowo malarka i usiadła na łóżku.- A co właściwie mamy właściwie zamiar robić?
- Pewnie należałoby zjeść jakiś posiłek. Na wieczór jesteśmy umówione z Kingą. - Perka przeciągnęła się. - Mamy cały czas dla siebie… Jeśli masz ochotę możemy pójść na spacer. CO tylko sobie moja Pani życzy.
- Twoja Pani życzy, żeby służka zaczęła się ubierać odpowiednio.- stwierdziła z uśmiechem Jagoda wstając z łóżka i przeciągając się.- Może na obiad gdzieś pójdziemy? A co byś…-
spojrzała za siebie na nagą Zofię.- Cały czas dla siebie, tak?
- Chyba, że wypadnie znowu coś jak zeszłego wieczoru…. niestety jesteśmy na terenie mojej mamy. Już pewnie wszyscy wiedzą, że wróciłam. - Zosia zrobiła niezadowoloną minę, ale tylko na chwilę. Po tym uśmiechnęła się do kochanki. - A tak jestem cała dla ciebie, moja Pani. Jakiego stroju sobie życzysz?
- Nie wiem… takiego jakiego by nosiła moja służąca, która chciałaby klapsa na gołą pupę.- wyłożyła swoja fantazję Jagoda i podrapała się po czuprynie.- W nagrodę… ubiorę się jak zechcesz.
Perka wyszczerzyła się i aż poderwała się z łóżka, by dotrzeć do torby z zakupami. Wydobyła z niej strój pokojówki i strój dominy stylizowany nieco na garnitur i zaprezentowała je Jagodzie.
- Chyba… żartujesz. - Jagoda nieco zbladła widząc te stroje. Ale cofnąć słowa nie mogła.
- Z przyjemnością cię w tym zobaczę moja Pani. - Perka podeszła do Jagody z obcisłym lateksowym kostiumem.
- Będę… to co wczoraj w nocy… może się powtórzyć.- szepnęła cicho Wilga biorąc go w dłonie.
- Chyba na to liczyłaś, prosząc mnie o strój pokojówki, czyż nie? - Perka zaczęła ubierać swój kostium.
- Liczyłam, że się nie zapomnę. W nim będzie ciężko.- Wilga wcisnęła się w swój strój z pewnymi oporami.
- To może nastawimy sobie budzik, co by dotrzeć do tej Kingi. - Perka zaśmiała się i ułożyła piersi w ciasnej sukience, tak że spotykały się tworząc kuszącą linię. - Próbujemy z jakimś sygnałem… bezpieczne słowo?
- Przydałoby się dla ciebie. Może zadziała.- oceniła Jagoda zakładając długie szpilki na swoje stopy.
Zosia naciągnęła białe pończochy i także wsunęła nogi w czarne szpilki. Do kompletu dołączony był klasyczny czepek, niewiele zasłaniający fartuszek i miotełka.
- To powinno być chyba jakieś bliskie nam słowo, ale takie, którego się często nie używa. - Uśmiechnęła się do malarki machając miotełką. - Jakieś pomysły?
- Nie wiem. Może… Żmij?- zapytała ostrożnie Jagoda i dodała siadając na łóżku.- A teraz przygotuj mi śniadanie.
- Może być Żmij. - Perka przeszła do kuchni wsuwając miotełkę za pasek fartuszka. - Jakieś specjalne życzenia, moja Pani?
- Spraw… żebym zgłodniała.- odparła łobuzersko Jagoda obserwując poczynania kochanki.
Perka zabrała się za robienie naleśników kręcąc pupą i nucąc sobie pod nosem. Gdy tylko potrzebowała po coś sięgnąć wypinała się mocno w kierunku malarki, prezentując swój brak bielizny i ukradkowo zerkając na malarkę.
Mieszając ciasto obróciła się w stronę Jagody trzymając miskę tuż pod niemal obnażonymi piersiami.
- Mogą być naleśniki z bitą śmietaną i owocami? - Zaproponowała pozwalając odrobinie ciasta kapnąć na swój dekolt.
- Mogą…- mruczała Wilga wodząc spojrzeniem po biuście pieguski. Jak zahipnotyzowana.

Śniadanie dla Pani


Perka uśmiechnęła się lubieżnie i ściągnęła palcem z piersi niewielką kropelkę. Wrzuciła pierwszy naleśnik do smażenia i zabrała się za przygotowywanie owoców. Banan.. truskawki. Po kolei odkładała naleśniki na talerz i gdy już wszystko było gotowe, ubiła śmietanę. Ostrożnie ułożyła białą masę na swoim dekolcie przyozdabiając ją truskawkami i zerkając na Wilgę.
- Bita śmietana już podana. - Podeszła do kochanki z talerzem z naleśnikami i bananem w dłoni. - To naleśniki. - Ustawiła talerz na stoliku, a sama usiadła okrakiem na sofie. Przysunęła banan do swojego wilgotnego kwiatu - A to owoce... - Wsunęła go w siebie pomrukując z zadowolenia. - Podane moja Pani.
- Jesteś niepoprawną flirciarą.- odparła ze śmiechem Jagoda zupełnie zapominając o śniadaniu. Podeszła do kochanki i przysiadła się obok niej. Jej język zaczął zlizywać biały krem, usta chwytać za banana i leniwie zanurzać miękki sprężysty owoc w równie mięciutkim wnętrzu kochanki.
- Prosiłaś Pani… bym pobudziła twój apetyt. - Perka grzecznie siedziała na sofie dając się kochance posilić.
- Udało ci się…- po zjedzeniu posiłku z biustu kochanki, artystka zaczęła całować jej usta, nie zaprzestając ruchów dłonią między jej udami.- I czekałabyś cierpliwie, aż zjem naleśniki?
- Jeśli tego moja Pani by sobie życzyła. - Perka wyszczerzyła się do Jagody.
- Nie kuś… wiesz co lubię… wiązać i patrzeć jak wijesz się z rozkoszy.- mruknęła cicho jej Pani wprost do ucha. - Jak błagasz o spełnienie.
- Jestem tylko służącą… jeśli tego sobie moja Pani życzy. - Perka pomrukiwała z zadowolenia, zastanawiając się czy owoc złamie się w jej wnętrzu.
- Więc… życzę sobie, byś siedziała grzecznie bez dotykania się, bez ruszania i patrzyła jak jem.- malarka puściła owoc zostawiając go jednak w ciele Zosi i ruszyła do stołu na którym stały naleśniki.
Perka przyglądała się jej tęsknym wzrokiem czując jak jej drżące ciało, zaczyna niepokojąco pulsować, a rozpalona kobiecość zaciska się na wypełniającym ją owocu.
Wilga z premedytacją zdjęła marynarkę i tak zasiadła do jedzenia posiłku. Pod nim miała lateksowy gorset, który unosił jej biust w górę. Nagi. Bo gorset kończył się pod piersiami.
- Jesteś piękna moja Pani… - Wyjęczała Perka, zaciskając dłonie w pięści i z trudem walcząc z sobą.
- I to mówi kobieta, która wczoraj była w centrum zabaw całkiem pokaźnego stadka jej wielbicieli.- odpadła figlarnie malarka, dumnie chwytając dłońmi za swoje obnażone krągłości.
- Cóż… ja jestem wielbicielką kogoś innego. - Perka przygryzła wargę czując nagłą suchość w ustach.
- No… ale jego tu nie ma.- odparła Jagoda zabierając się za jedzenie i co chwila lubieżnie oblizując wargi.
- Jest… i właśnie zjada naleśniki mojej roboty. - Zosia oblizała nagle bardzo suche wargi i poruszyła biodrami, sprawiając że banan w jej kwiecie się zakołysał. - Czy.. mojej Pani nie brakuje owoców do tego posiłku.
Malarka spojrzała znacząco i pokiwała paluszkiem.- Nie trzeba mnie było prowokować moja służko.
- Ja tylko się obawiam czy mojej Pani nie zabraknie witaminek. - Perka spróbowała zrobić niewinną minę i jeszcze raz zakołysała biodrami.
- Miałaś się nie ruszać. - odparła z uroczym uśmieszkiem artystka i dodała niewinnie. - Jak wytrzymasz, to… może spełnię twój kaprys? Może.
Perka mruknęła niezadowolona, ale grzecznie znieruchomiała obserwując łakomym wzrokiem swoją Panią. Musiała jednak czekać długo. Jagoda zachwycała się naleśnikami konsumując je bez pośpiechu i zerkając na to czy służka jest posłuszna. Pod koniec Zosia już z trudem wytrzymywała na sofie. Jej ciało drżało mocno, a kwiatuszek pulsował, pomału przepoławiając wypełniającego go banana. Z rozchylonymi lubieżnie wargami obserwowała Jagodę, raz na jakiś czas oblizując spierzchnięte usta.
- To było… smaczne. - stwierdziła łaskawie jej Pani również oblizując usta.- Myślę, że zasłużyłaś na nagrodę, tylko… jaką?
- Bardzo pragnę twych pieszczot Pani. - Perka z trudem wydusiła z siebie słowa, rozpalonym głosem.
- Tooo całkiem… mało precyzyjny opis tego co chcesz. Detale proszę.- mruczała artystka siedząc na krześle i prowokująco masując palcami twarde karmelki swoich piersi.
- Byś zjadła tego banana… być doprowadziła mnie swym językiem. - Perka mamrotała czując jak jej myśli przestają się kleić. Jagoda wstała i podeszła do kochanki. I uklękła. Ustami sięgnęła do banana i powoli zaczęła go jeść, kęs po kęsie. Boleśnie powoli.
Perka zacisnęła wargi starając się nie poganiać swojej Pani. Sadystka… to było cudowne jak dobrze odnajdywała się Wilga w tej funkcji. Jagoda wreszcie dotarła do jej kobiecości i zajęła się nią z równym apetytem, co konsumowaniem owocu. Wodziła językiem po niej skupiona na jej smakowaniu. A fragment we wnętrzu dziewczyny, był trącany przez języczek jej Pani.
Zosia aż zaskomlała z rozkoszy. Jej ciało wygięło się w łuk, napierając na usta kochanki i domagając się zaspokojenia swych potrzeb. Wilga pieściła ją coraz śmielej i mocniej języczkiem, starając się sięgnąć jak najdalej i pomrukując przy tym w zadowoleniu. Perka doszła z cichym okrzykiem i opadła na sofę. Zgrzana i oddychając z trudem spoglądała na swoją Panią z wdzięcznością.
- Łakomczuszek z ciebie.- mruczała artystka całując uda kochanki czule.
- Tak, Pani. - Perka pomrukiwała od tych delikatnych pieszczot, nadal drżąc intensywnie. Jagoda położyła głowę na jej podbrzuszu łaskocząc skórę ud włosami i dodała.- Ty też powinnaś coś zjeść Zosiu.
- A czym moja Pani chciałaby mnie nakarmić? - Perka przeczesała czarne włosy swojej kochanki. Może niezbyt pasowało to do służącej, ale… nie mogła się powstrzymać.
- Z pewnością niczym co byłoby zdrowe. Nie jestem dobrą kucharką. A ty musisz porządnie zjeść… bo mi zemdlejesz w trakcie zabaw.- zamruczała zmysłowo Jagoda.
- Jadłam śniadanie u Ryszarda… jestem syta, moja Pani. - Perka uśmiechnęła się ciepło cały czas gładząc włosy kochanki.
- Acha…- zaśmiała się cicho Jagoda i zamyśliła zerkając na swoją kochankę.- Nie bardzo się znam na takich figlach. Ale myślę że chcę zobaczyć twoje dwa skarby.
Perka rozpięła nieco sukienkę, uwalniając swoje dwie krągłości.
- Co tylko sobie moja Pani życzy. - Uśmiechnęła się lubieżnie do malarki i uniosła w dłoniach swój biust eksponując go przed kochanką.
- Nie kuś…- “nadąsała” się Jagódka i sama chwyciła dłonią jej piersi ściskając je mocno i spoglądając w oczy kochance.- Marzysz by mnie posiąść? Tak jak robią to mężczyźni?
- Teraz to ty kusisz moja Pani. - Perka uśmiechnęła się ciepło i ujęła twarz malarki przyciągając ją do siebie i całując gorąco.
- Wcale nie… próbuję czegoś nowego. - wymruczała Wilga po pocałunku.
- A czego dokładnie byś chciała spróbować? - Zosia zerknęła na ich torbę z zakupami… czy wzięła strapona?
- No wiesz… - rzekła wstydliwie malarka.
Perka nie puszczając kochanki sięgnęła do torby po zakupionego strapona.
- Co ty na to moja Pani? - Uśmiechnęła się lubieżnie do kochanki, prezentując jej zabawkę.
- Spróbujmy… jeśli chcesz. - zaproponowała nieśmiało artystka.
Zosia podniosła się z sofy i na oczach malarki zaczęła zapinać paski.
- Trochę zabawnie to wygląda w tym kostiumie, prawda? - Uśmiechnęła się do Jagody. - Czy moja Pani pozwala mi się rozebrać?
- Ttak… i mnie też.- mruknęła zawstydzona malarka.
Perka zdjęła strój pokojówki, pozostawiła jednak na nogach siatkowe pończochy. Z umocowanym straponem, dobrała się do kostiumu swojej Pani, całując przy okazji jej szyję, obojczyk.. łapiąc wargami sztywne karmelki jej piersi.
- Przyznaj się, że chciałaś wykorzystać sytuację… do całowania.- mruknęła Jagoda poddając się działaniom swojej służki i dając się rozbierać.
Perka nie odpowiedziała, zamiast tego ssąc mocno szczyt piersi kochanki i odrzucając na bok gorset. A i Wilga głaszcząc kochankę po głowie i poddając się jej działaniom nie miała nic do powiedzenia, poza pomrukami i cichymi jękami.
Zosia sięgnęła do kobiecości kochanki upewniając się, że ta jest mokra i pomału przyłożyła do niej czubek dilda.
- Czy moja Pani tego pragnie? - Spytała delikatnie zanurzając końcówkę.
- Tak… tylko… nie wiem… gdzieś… gdzie by było wygodniej… I w innej wygodnej pozycji? - odparła nieco spanikowana kochanka.

Perka zanurzyła się w niej, popychając malarkę na sofę i dociskając ją do mebla swoim ciałem.
- Mi… jest wygodnie. - Wymruczała dobijając do końca.
- Ja nie wiem… czy…- Wilga oczywiście się spietrała. Ale jej ciało wygięło się w łuk, gdy Perka podbijała jej ciało. Zacisnęła nerwowo dłonie na piersiach Zosi, wbijając paznokcie w skórę i drżąc. Więcej słów nie wyrwało się z jej ust. Tylko jęki.
Perka zaczęła się poruszać obserwując twarz kochanki. Powoli przyspieszała szukając tempa, które sprawiłoby Wildze najwięcej przyjemności. Nie trwało to długo, by się przekonać że początkująca Jagoda, lubi powoli i łagodnie. Delikatnie. Oplotła nogami Zosię w pasie ostrożnie tuląc ją do siebie i prężąc swój biust zachęcająco. Perka sięgnęła wargami do jej piersi, dłońmi naciągając kochankę, na atakującą ją zabawkę. Słyszała sapnięcia pomieszane z jękami nienawykłej do takich zabaw kochanki. Artystka nie miała co prawda doświadczenia w takich zabawach, ale powoli się przyzwyczajała. I mogła nawet… polubić.
- Marzę o tym by cię wziąć… mocno… - Perka podszczypywała wargami rozpaloną skórę piersi kochanki, wyprowadzając w jej kierunku kolejne powolne pchnięcia. - Szybko…
- Boję się…- pisnęła cicho malarka drżąc, ze strachu i od doznań.
- Nie ma czego. - Zosia przesunęła jedną dłoń i zacisnęła ją na piersi Jagody. - Będę grzeczna, kochanie.
- Tak… takk…- Wilga coś mówiła gorączkowo, ale trudno było stwierdzić czy są to odpowiedzi na jej pytania, czy ogólne odgłosy aprobaty. Artystka dochodziła na szczyt.
Perka pozwoliła sobie na nieco pewniejsze ruchy, wciskając się odrobinę mocniej w ciasną kobiecość kochanki. I Wilga doszła napinając ciało, z głośnym krzykiem oznajmującym spełnienie. Perka pochyliła się mocniej by pocałować kochankę, nadal ostrożnie poruszała się w jej wnętrzu. Ta zabawa rozpaliła ją.. naprawdę miała ochotę posiąść Wilgę. Słyszeć jak wije się i krzyczy pod nią… ale nie chciała jej zniechęcać.
- To było przyjemne… co teraz…?- zapytała z uśmiechem Jagoda wodząc palcami policzku.
- Może ty chciałabyś podbić moje ciało? - Perka uśmiechnęła się lubieżnie i sięgnęła dłonią pomiędzy pośladki malarki. - Albo mogę skorzystać z kolejnej twojej dziurki.
- Raczej nie jestem na to gotowa… ale mam ochotę ujarzmić ciebie. I nie będę delikatna. I skrępuję ci dłonie.- wymruczała równie lubieżnie co złowieszczo.
- Yhym… - Perka wysunęła dildo z kwiatu kochanki i stanęła przed nią prezentując swoje ciało. - Jakie życzenia moja Pani?
- Najpierw musisz zdjąć, żebym mogła się uzbroić.- odparła z uśmiechem artystka.
Perka rozpięła paseczki, odsłaniając swoją wilgotną kobiecość i podała strapona kochance.
- Klęknij…- wymruczała Jagoda mocując się z zabawką. Ale po chwili zdołała ją umieścić na swoich biodrach.- Jak wyglądam?
- Pociągająco. - Perka przesuwała wzrokiem po ciele malarki, czując przyjemne dreszcze na całym ciele. Niebawem.. niebawem to znajdzie się w niej. Powoli przyklęknęła przed kochanką i przygryzła wargę widząc znajdujące się idealnie przed jej oczami dildo.
- Ręce za siebie.- mruknęła pożądliwie malarka wybierając skórzane okowy w których miała zamknąć jej ręce.
Perka zaplotła dłonie za plecami korzystając z okazji, by wyeksponować przed kochanką swój biust. Miłośnica Zosi obeszła ją powoli i wkrótce ręce rudowłosej zostały spięte kajdankami.
- Pochyl się… głowa do podłogi.- jej Pani podnieconym głosem wydawała polecenia.
Zosia wypięła się opuszczając głowę. Czuła jak z jej rozpalonego kwiatu wypływa wilgoć.
Pani zacisnęła dłonie na jej skrępowanych nadgarstkach, szturm był silny. Tym bardziej że przyciągnęła jej ciało, bezlitośnie nabijając ją na szturmującą zabawkę. Kolejne ruchy bioder były równie silne i brutalne. Pani trzymała ją mocno, każdym ruchem ciała przeszywając jej zmysły doznaniami, ogniskującymi się wokół twardej obecności w jej kwiatuszku.
Perka czuła jak jej twarz przesuwa się po chłodnej podłodze, jak ciało stara się uciec od takiej agresji, ale…. było jej przyjemnie.
- Tak.. tak Pani… ukaż mnie… - Pojękiwała coraz głośniej czując jak ból miesza się z rozkoszą.
Nie otrzymała odpowiedzi. Trzymając na uwięzi swoją służkę Pani narzucała bezlitosne i mocne tempo ich zabawie, dociskając swoją kochankę do podłogi. Zosia czuła ów ruch, tam i z powrotem. Twardy przedmiot nie silił się na delikatność, sięgając ku jej ciału jak najgłębiej i łamiąc wszelkie opory.
Jęki Zosi przemieniły się w okrzyki rozkoszy połączone z skowytem bólu. Bolesne ataki nie pozwalały jej dojść, a rozpalone ciało i tak domagało się więcej.
Pogrążona w pożądaniu Pani nie była jednak osobą, która mogła zauważyć ten fakt i zwolnić nieco tempo. No… chyba, że ktoś o to poprosi. Bądź co bądź tam gdzieś była delikatna Wilga. Zosia doszła z głośnym okrzykiem. Z trudem łapała oddech czując kolejne szturmy na swoje ciało.
- Wyglądasz tak bardzo kusząco, że aż mam ochotę dać ci parę klapsów.- wymruczała jej Pani z sadystycznym uśmieszkiem.
- T..tak moja Pani. - Perka z trudem wydusiła z siebie jakieś słowa.
- Niech tak będzie…- odparła łaskawie artystka i mocnymi uderzeniami dłoni rozgrzała drżące pośladki swojej służki. Nie miała dla nich litości.
Zosia pojękiwała z rozkoszy przy każdym kolejnym klapsie. Czuła jak ciepło promieniuje z miejsca, gdzie uderzała malarka i rozchodzi się po jej ciele, otulając przyjemnym kokonem jej kobiecość.
Po kilku minutach karania Pani zachichotała dziewczęco.- No… trochę mnie ręka rozbolała, czas, byś zaczęła przepraszać za zostawienie swojej pani samej przez całą noc, poczynają od całowania s…-
Jagoda przerwała nagle i pisnęła cicho, jak zastraszone zwierzątko. - Nie… nie… nie, nie, nie, nie…

Wizja na płótnie


Po czym zostawiła Perkę, nadal związaną i ruszyła do swojego plecaczka z szkicami i przyborami malarskimi .
Zosia opadła na podłogę i przewróciła się na plecy spoglądając na Jagodę.
- Wizja? - Spytała, starając się podnieść... i w końcu jej się udało.
- Tak… - odparła płaczliwie Wilga sięgając po szkic i zalewając się łzami. Jej dłoń wodziła węgielkiem po jednym ze szkiców. Tym najstraszniejszym… Baby Jagi.
Perka zaklęła pod nosem i podeszła do kochanki by być obok, gdy ta musiała narysować to co podpowiadała jej wizja. I to zobaczyła, zmroziło ją niczym zimny prysznic na rozgrzaną skórę.Baba Jaga uzyskała wreszcie precyzyjnie naszkicowane rysy twarzy, które pozwalały rozpoznać tożsamość staruchy. Tę pierwotną… to była Barbara Jabłonowska. Matka Zofii.
Perka przyglądała się obrazowi z niedowierzaniem. Czemu jej własna matka miałaby się stać… toż sama ją uprzedzała… czy… czy możliwe, że to właśnie nastąpiło? Zaczekała, aż Wilga uspokoi się po wizji.
Jagoda w końcu uwolniła się od oków swojego wróżenia i otarła dłonią załzawione oczy oddychając ciężko. Ona najwyraźniej nie wiedziała, kogo narysowała.
- Myślisz… że to gotowy szkic? - Zosia oparła głowę o ramię malarki wtulając swoje piersi w plecy Jagody.
- Nie. Zdecydowanie nie. Ale już niewiele zostało.- szepnęła cicho Jagoda i dodała drżącym głosem.- Boję się.
- Ja też… bo ta wiedźma niepokojąco przypomina moją matkę. - Perka westchnęła ciężko. Nie była w stanie w to uwierzyć. Może… może to była rodzina? Prababcia?
- Och… współczuję.- odparła cicho Jagoda.- Co z tym zrobisz?
- Spotkam się chyba z innymi starszymi z sabatu i omówię to starając się nie siać paniki… może… można jeszcze temu zapobiec. - Perka chciała się podnieść, ale o czymś sobie przypomniała. - Rozkujesz mnie?
- Nie wiem czy chcę… rozkosznie w nich wyglądasz.- odparła figlarnie Jagoda ocierając się policzkiem o policzek kochanki.- Nasza zabawa dobiegła końca?
- Nie możemy tego odwlekać moja Pani… ale chyba mam coś co poprawi ci nastrój. - Zosia mrugnęła do kochanki zalotnie.
- Co?- zaciekawiła się artystka przyglądając obliczu kochanki.
- Brakuje mi rączek bym to mogła Pani dać. - Perka uśmiechnęła się lubieżnie.
- A jeśli nie poprawisz mi nastroju, to co wtedy?- droczyła się z nią Wilga odkładając szkic na bok.
- Będę musiała ci to jakoś wynagrodzić moja piękna Pani. - Perka oblizała powoli wargi sygnalizując na czym to wynagrodzenie może polegać.
- I zaczniesz od stóp i pójdziesz wyżej.- zamruczała zmysłowo i sadystycznie zarazem okularnica. Odsunęła się od Zosi i zaszła od tyłu, by uwolnić jej ręce.
Perka zaczekała potulnie, a gdy już była wolna podeszła do torby z zakupami i wyjęła z niej pudełeczko z obrożą, które wręczyła malarce.
- Och… naprawdę? Chcesz to założyć?- jej kochanka miała wątpliwości.
- Jestem twoja, czyż nie? - Zosia uśmiechnęła się czule. - Mam do kompletu smyczkę.
- Ale… wiesz…- zaczerwieniła się Jagoda zakładając ową skórzaną ozdobę na szyi rudowłosej.
- Założę szal… tylko my będziemy wiedziały co pod nim jest. - Zosia pocałowała malarkę delikatnie w usta. - Nasz słodki sekrecik.
- No dobrze…- uśmiechnęła się wesoło okularnica przyglądając się swojej kochance. - To co.. teraz?
- Musimy odwiedzić kilka starych wiedźm i chyba zaczniemy… od mojej babci. - Perka westchnęła ciężko.
- To może powinnyśmy się ubrać. Jak się mam ubrać?- zapytała niepewnie okularnica.
- Byś czuła się swobodnie… moja mama ma charakter po mojej babci. - Zosia wydobyła z szafy jedną ze swoich luźnych, niewiele zakrywających sukienek. - Może być?
- Też mnie będzie muskała po nodze?- zapytała Jagoda chichocząc nerwowo i zerkając na sukienkę.- Apetyt to chyba cecha całej rodziny.
Perka przytaknęła.
- Tak… to u nas dziedziczne i to od niepamiętnych czasów. - Perka wcisnęła się w sukienkę nie zakładając pod spód bielizny i wydobyła z szafy pasujący szal. - Choć nie słyszałam wcześniej o tym żarze Mokoszy.
- Ja jednak wolałabym… nie czuję się swobodnie w takich sukienkach.- westchnęła cicho malarka zawstydzona. I wybrała z własnych rzeczy: żakiet, spódniczkę za kolano, bluzkę i komplet białej sportowej bielizny. Żakiet był chyba o dwa numery za duży, by zdawało się że nim tonie co dodawało jej niewinności.
Perka zaśmiała się.
- We wszystkim wyglądasz tak, że chętnie bym cię schrupała. - Perka podeszła do malarki i pocałowała ją w usta.
- Nie przesadzaj. Są ładniejsze niż ja.- mruknęła zawstydzona i przygryzła wargę dodając.- I ja też mam ochotę cię schrupać.
- Nie ma ładniejszych od mojej Pani. - Perka wyszczerzyła się i podała kochance ramię. - Dobrze moja Pani… zapraszam. Czas byś poznała żelazną damę rodu Jabłonowskich.
- Ach… umiesz gładko kłamać. Ale ci nie uwierzę.- odparła okularnica z uśmiechem wystawiając język i obejmując ramię Zosi.
- Mam ci dać dowód? - Perka wyszczerzyła się. - Mogę cię wziąć przy każdej piękności.

- Żaden to dowód. Jesteś wulkanem namiętności.- odparła Jagoda cmokając czubek nosa Zosi.
- Mogę cię też chwalić przy każdej kobiecie. Mówić jak wspaniałe masz krągłości… wilgotne wnętrze… jak cudownie reagujesz, gdy sięgam tam językiem… - Zosia poprowadziła kochankę do swojego auta. Czekała je niewielka wyprawa pod miasto.
- Naprawdę chcesz mnie sprowokować do ukarania cię.- odparła speszona jej słowami Wilga… i podniecona.
Perka otworzyła tylne drzwi dla Ducha, po czym sama usadowiła się za kierownicą.
- Wiesz, że sprawia mi to przyjemność. - Zosia zerknęła we wstecznym lusterku. Tuż obok wilczura wylądowały wianek z zamkniętym w nim duchem i szkic. Jakie jeszcze złowrogie rzeczy wylądują w jej aucie?
- Wiem też, że masz wiele takich “kuzynek” jak Basia. Jesteś bardzo popularna.- zaśmiała się Jagoda i cmoknęła policzek czarownicy.- Co mi nie przeszkadza.
- Kuzynek… znajomych… ciotek. - Perka wyjechała z parkingu i ruszyła w kierunku Zalesia górnego.
- Właśnie. Wątpię bym mogła… konkurować z każdą pod względem urody. Nie jestem najpiękniejsza.- zaśmiała się cicho malarka.
- Jesteś. - Perka wjechała na trasę i skierowała się w stronę południowych obrzeży Warszawy. Podróż trwała dość długo, bo prawie pół godziny… ale większość tego czasu czarownice traciły na korki uliczne w których musiały stać. Wreszcie jednak dotarły na miejsce, przed siedzibę nestorki rodu…
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline