Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2019, 19:43   #51
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Panna Mongle poprowadziła więc z powrotem po zawiłościach ciasnych korytarzy, które tak dobrze znała. Najpierw kierując się ku kuchni w poszukiwaniu swojej mamy, choć Siri wskazała salonik.
- Możesz tu poczekać, nie wiem czy ją od razu znajdę po tym szoku, jaki jej zgotowałyśmy.
- I mam sobie tak po prostu grzecznie siedzieć? - spytała niewinnym głosikiem, który tak bardzo do niej nie pasował.
- Och, możesz poczytać coś z naszej biblioteczki - równie niewinnie zaproponowała Leilena, szczerząc się przy tym wesoło. Siri westchnęła ciężko, ale nie droczyła się dalej. Zamiast tego z zaciekawieniem zaczęła oglądać salon.
Rudowłosa zostawiła ją i pobiegła szukać mamy. W kuchni faktycznie nikogo nie było, więc Lei musiała trochę się napracować. Może sypialnia? Ale i tam nikogo nie zastała. Pobiegała trochę w tę stronę, trochę w tamtą, aż w końcu dostrzegła Jinę przez okno. Była za domem, pracowicie namaczając poplamioną sokiem suknię. Zbliżyła się do niej z uśmiechem. Zmarszczyła brwi i wyszeptała cicho proste zaklęcie, którego nauczyła się zaraz po tych zabawach w czytanie magii. Nazywało się sztuczki, ale jednym z przydatnych użyć było czyszczenie ubrania. Plamy zniknęły. Jina wyprostowała się zdziwiona i dopiero po kilku sekundach zauważyła nadejście córki.
- To twoja sprawka? - zapytała, choć przecież innego wytłumaczenia nie było.
- To chyba jedyne przydatne w zwyczajnych czynnościach zaklęcie, które udało mi się poznać - przyznała dziewczyna. - Nie gniewasz się za to… frywolne zachowanie? Strasznie się już do tego przyzwyczaiłam…
- To dość… krępujące. Tak bardzo się zmieniłaś od tamtej nocy u Barrowa.
- Wiem. To źle? Teraz chyba jestem taka, jaka jestem naprawdę. Bardzo mnie ta akademia… rozbudziła - Lei spłoniła się. - Nie powinnaś się przy mnie krępować, dziwnie się z tym czuję. Jesteś moją mamą, ale jesteś też piękna i obie też jesteśmy kobietami.
- Nie tak łatwo przestać myśleć o tobie jak o małym dziecku, a zacząć myśleć jak o… kobiecie - przyznała z wahaniem.
- A mi o tobie uczącej podstawowych rzeczy i wycierającej buzię po jedzeniu - zachichotała Leilena. - Teraz… po tej akademii… inaczej jednak patrzę na kobiety, mamo - przygryzła wargę, rumieniąc się jeszcze bardziej.
- To przez tę noc u Barrowa? Zraziłaś się do mężczyzn? - Jina dała się wciągnąć w rozmowę.
- Nie, prędzej przekonałam do obu płci. I różnych ras - zwierzała się zaczerwieniona od tego rudowłosa. Widok nagiej mamy także nie pomagał. - Tam jest nawet kapłanka Sharess - dodała szeptem.
- Och - kobieta również się zarumieniła, słysząc takie wyznania. - No cóż… Jesteś już dorosła. A ja będę cię kochać niezależnie od tego, z kim się zwiążesz.
- Och, nie mówiłam o wiązaniu się z kimś - zachichotała Lei. - Tam w akademii naprawdę można nauczyć się swobody. Uważam, że ty też powinnaś być swobodniejsza, mamo. Pójdziemy do Siri? Zostawiłam ją w saloniku, nie chciałabym, żeby się długo nudziła czytając nudne księgi o handlu.
Dziewczyna zdążyła zmienić temat na tyle szybko, że Jina nie miała czasu odpowiedzieć na sugestię “swobody”.
- Nie mam już czego prać, więc możemy wrócić do twojej… przyjaciółki - zgodziła się.
Lei wzięła mamę za rękę i poprowadziła ją tak jak prowadziła Siri do swojego domu.
- Naprawdę się jej podobasz - wróciła do tematu nie do końca żartobliwym tonem.
- Lei… - syknęła zszokowana.
- No co, jesteś piękną kobietą. Nie powinno cię to dziwić!
- Może kiedyś byłam, ale lata lecą… - odpowiedziała wymijająco. - Urodę odziedziczyłyście po mnie z Inis.
- Uroda dojrzewa wraz z latami - Lei nie ustępowała, jak zwykle. - Bardzo się cieszę, że będę wyglądać podobnie w twoim wieku. A jak nauczę się odpowiednich czarów to sprawię, że będziemy wiecznie ponętne - zachichotała.
- Nie kłamałaś z tą otwartością - mruknęła matka, ale w jej tonie zabrakło nagany.
- I bardzo lubię starsze… - wyrwało się jej zanim ugryzła się w język.
- Lei! - to stwierdzenie już Jine zaszokowało.
- Wasze dojrzałe ciała są tak strasznie ponętne - dziewczyna aż westchnęła, wyraźnie rozmarzona.
- Wystarczy tego młoda damo - najwyraźniej kobieta wcale nie była zainteresowana takimi rozmowami… albo po prostu nie była dość podniecona.
Oczywiście Lei przesadziła, ale jak zawsze zorientowała się po fakcie.
- Przepraszam, może mi to wszystko osłabnie po kilku dniach tutaj - powiedziała z przepraszającym uśmiechem. - Możemy ci z Siri opowiedzieć więcej o akademii.
- To chyba byłoby niestosowne - przy czym wcale nie wypowiedziała tego w formie pytania. Zdążyły już dotrzeć do salonu, gdzie ciemnoskóra faktycznie przeglądała grzbiety paru woluminów o handlu.
- Wcale nie, o ile nie będziemy poruszały tych bardziej… tajnych tematów. Nikomu też nie powiesz, prawda mamo? - zapytała.
- Oczywiście, że nie. Inis jest na to za młoda - choć prawda była taka, że była raptem rok młodsza od siostry.
- Strasznie skomplikowane te państwa książki. A myślałam, że magiczne tomy są niezrozumiałe - murzynka pozostawała odwrócona plecami, ale słyszała nadejście Mongle'ów.
- Matematyka i ekonomia są na dodatek nudne, bo nie dają takich efektów jak nauka zaklęć. Mama może pytać o co chce, prawda Siri? - Lei zapytała koleżanki, znając odpowiedź. - Przyniosę jeszcze coś do picia i zaraz wracam - zadeklarowała, zostawiając je na moment same. Na tyle, ile wymagało przejście do kuchni, zabranie dzbanka i kubków i powrót, niespiesznym krokiem. Wróciwszy, zastała mamę zarumienioną a Siri siedząca naprzeciw niej. Niesposób było z takiej odległości przegapić śladów, jakie pozostawiła po sobie Lei.
- Chodzi w gruncie rzeczy o to, że seks jest źródłem życia i przez to kryje się w nim wielka moc. No i już lepiej mieć takie źródło czarów niż Czarobliznę. Słyszałam, że na północy takich z bliznami ścinają bez sądów.
Lei nie odzywając się postawiła tacę na stoliku i nalała wody do kubków. Usiadła blisko Siri, częściowo także naprzeciwko swojej mamy.
- Aha - Jina zamilkła, chyba krępując się o cokolwiek pytać przy córce.
- Moja mama ciągle ma mnie za małą dziewczynkę - szepnęła Lei do Siri, tak “konspiracyjnie”, że wszystko było słychać. - Nie wiem jak wyprowadzić ją z takiego myślenia.
- Mamy u nas mniejsze dziewczynki - zapewniła od razu czarnowłosa. - Lily jest gnomką i wygląda jak śliczna laleczka. Wszyscy się za nią oglądają, ale ona szczególnie upodobała sobie pani córkę. I to tak po kobiecemu.
- Ja… chyba nie powinnam tego słuchać - kobieta speszyła się jeszcze bardziej.
- Lily jest też moją krawcową - podchwyciła temat Lei. - Ja mam wizję i kontakty, a ona zdolności - uśmiechnęła się. - Chcesz zobaczyć co dla mnie uszyła?
- Och, niech się pani da namówić. Leilena ma wielki talent do wymyślania kreacji - podpuszczała Siri, a Jina w końcu skinęła głową na zgodę.
Uradowana dziewczyna szybko pobiegła do swojego pokoju. Wybrała tę "najgrzeczniejszą" z nowych sukienek, wkładając ją i wiążąc na szyi. Zakrywała częściowo swobodnie kołyszące się pod nią piersi kwiatowym motywem, za to odsłaniała całe plecy i nogi, kończyła się bowiem zaraz za pupą. Tak przygotowana wróciła do salonu. Odkryte ciało nie szokowało w upalnym Halruaa, etykieta ubioru skupiała się raczej na barwach, symbolach i fryzurach. Jina jednak wywodziła się z innej kultury i od razu sapnęła zszokowana.
- Przecież w tym się w ogóle nie można schylać.
- Och, zdecydowanie można, jest bardzo swobodna - stwierdziła i od razu zademonstrowała Leilena, schylając się.
- Lei, przecież … no widać ci… - zaczerwieniona zupełnie się zacięła.
- Yhm. I to bardzo ładny widok - bez skrępowania stwierdziła Siri.
- Mam przecież majteczki - powiedziała jakby zdziwiona rudowłosa, prostując się. - Prawda, że Lily ładnie szyje? Z nowych sukienek od niej mam jeszcze jedną, pokazać?
- Już chyba lepiej nie prezentuj niczego na sobie - wtrąciła ciemnoskóra. - To chyba zbyt krępujące. Ale ja mogę przejąć tę rolę. Zachowa wtedy pani dystans.
- Tak będzie chyba lepiej - zgodziła się od razu z wdzięcznością gospodyni.
- Zgoda - Lei poprowadziła Siri do swojego pokoju. Została w białej kreacji, koleżance podając zieloną.
- Twoje piersi będą w tym świetnie wyglądać! - aż się oblizała, po czym pobiegła do mamy.
- Czy wszystko każesz szyć takie… śmiałe? - zapytała Jina, żeby nie przedłużać ciszy, gdy murzynka się przebierała.
- Wiesz mamo, w ten sposób jest… łatwiej. Tam w akademii. - Oczywiście było wiadomo o co jej chodzi. - Z grzecznych rzeczy mam zawsze swoje spodnie i koszulę.
Ciągłe aluzje i odsłonięte ciała zaczynały wywierać na panią Mongle wpływ. Lei nie mogła przegapić tego, jak pod lekką suknią jej mamie zaczynają twardnieć sutki. Sprawiało to, że dekolt wyglądał jeszcze bardziej kusząco.
Starsza koleżanka nie dała na siebie długo czekać i pewnie wkroczyła do salonu. Wyglądała zjawiskowo. Jej pełen biust ledwie trzymał się w ryzach, a długie nogi były gładkie i bardzo zgrabne. Jina przez chwilę się zapomniała i przygryzła wargę.
- Jest piękna, prawda? - zapytała cicho Lei, celowo nie precyzując, czy chodzi o Siri czy o sukienkę. Podziwiała koleżankę, lekko rozchylając przy tym swoje nogi, tak aby tylko ona mogła to widzieć. Było to okrutne kuszenie, bo ciemnoskóra znowu mogła podziwiać dwie piękne, rudowłose kobiety. Rozochocona tym, zawirowała na pięcie, co sprawiło że krótka sukienka uniosła się odsłaniając na chwilę nagi tyłeczek.
- Bardzo… ci pasuje - gospodyni powiedziała to tak cicho, że aż Siri musiała nadstawić uszu.
- Nie jest za luźna w dekolcie? Masz znacznie większe piersi, moje mają mniejsze szanse wypaść - zapytała swobodnie Lei, choć sama także czuła coraz większe podniecenie. A ciągle poddawana zaklęciu ciemnowłosa musiała to widzieć pomiędzy udami koleżanki.
- Za luźna? Wprost przeciwnie. Jak wezmę za głęboki wdech, to ją rozerwę - przeszła się jeszcze kawałek i usiadła znowu naprzeciw Jiny, zakładając nogę na nogę… specjalnie tak, by przez chwilę pokazać obu kobietom swoją szparkę. A pani Mongle nie uciekła przed tym widokiem.
- A jak się nachylisz, to nic nie ucieknie? - prowokowała dalej Lei i korzystając z faktu tak zapatrzonej mamy, zaczęła bardzo powoli i uważnie się kryjąc zdejmować swoje majteczki.
Siri ubierała się na codzień w luźniejsze stroje, pozwalające jej biustowi swobodnie falować i z przyjemnością skorzystała z tej okazji by go teraz uwolnić.
- Ależ skąd. Są tak ściśnięte, że nie mogą się ruszyć - odparła, pochylając się mocno do przodu. I, rzecz jasna, jedna z piersi od razu wyskoczyła z dekoltu.
- Ojej.
Jina zasłoniła oczy i skromnie odwróciła twarz. Czy to przez obecność córki zachowywała takie pozory? Bo podekscytowana była niewątpliwie.
- A nie mówiłam? - zaśmiała się Lei i korzystając z nieuwagi mamy, zsunęła majtki aż do kostek. - U mnie materiał się tylko odchyla, kusząc mniej bezpośrednio.
- Tak to jest z dużym biustem. Ciągnie go do świata - zaśmiała się i bacznie przyglądała poczynaniom koleżanki. - Wasze piersi da się okiełznać i pokazywać tylko wtedy, kiedy się chce.
Gospodyni wciąż odwracała wzrok, gdy murzynka niespiesznie poprawiała ubranie. Lei podniosła bieliznę i owinęła sobie wokół nadgarstka niczym bransoletkę.
- To bardzo wygodne, ale twój styl też jest miły dla oka. Bez dekoltu, za to zawsze wyraźnie swobodnie się kołyszące pod cienkim materiałem.
- Muszę się nacieszyć tą swobodą, póki jestem młoda. Potem opadną. Co innego u was. Widzę, że rodzinne jest u was zachowywanie jędrności.
Wywołana komplementem Jina ośmieliła się znowu spojrzeć na Siri, która była już we w miarę przyzwoitym stanie.
- Dziękuję - powiedziała niepewnie. Przynajmniej nie zauważyła, że jej córka zaczynała się stopniowo rozbierać.
Biała “bransoletka” miała nawet kwiatowy motyw, pasując do sukienki.
- Jestem pewna, że jak się nauczymy odpowiednich zaklęć to nic nam nie będzie opadać - zauważyła niewinnie. - Może nawet wszystko się zmienić.
Nie mogła się powstrzymać, aby mówiąc to nie użyć zaklęcia od Nesseliny. Jej małe piersi nagle zaczęły rosnąć gwałtownie pod cienką sukienką. Tego już Jina przegapić nie mogła. Na tak niecodzienny widok nie zareagowała jednak szokiem, ani zawstydzeniem a… śmiechem. Szczerym i wesołym.
- Po co byłaby kobiecie magia, gdyby nie mogła się nią trochę poprawić, prawda?
- To zaklęcie jest tymczasowe, ale jestem pewna, że nauczę się czegoś na stałe. Już teraz mogę w sobie zmienić co chcę. Ty byś chciała coś zmienić w sobie, mamo? - zapytała niewinnie, zerkając na czarnowłosą. -
Bo Siri uważa tak jak ja, że wszystko jest ciągle idealnie.
- W tobie też bym niczego nie zmieniała Lei - dodała koleżanka. - Szczególnie teraz, kiedy wiem że z wiekiem nie utracisz niczego z urody.
- Komplementy, komplementy - może to ze zdenerwowania kobieta zaczęła chichotać, a może wprost przeciwnie, relaksowała się. - Ale wiek robi swoje i chętnie bym zobaczyła w lustrze płaski brzuch sprzed lat.
Lei spojrzała od razu w kierunku jej brzucha. Piersi pozostawiła sobie duże, jędrne i zupełnie nie obwisłe. Uroki magii.
- A teraz nie masz płaskiego? - zapytała zdziwiona.
- Rozstępy, kochanie. Może i jestem szczupła, ale nie tak gładka jak kiedyś - wzruszyła ramionami przy odpowiedzi.
- Nie wierzę! - Lei zaplotła ręce pod wielkimi piersiami, unosząc je przy tym w górę. - A ty, Siri?
- Ani trochę - ciemnoskóra zgodnie pokręciła głową.
- Trudno, nie musicie wierzyć. Jak zostaniecie matkami, to same się przekonacie - odparła Jina.
- Jak się nauczę odpowiedniego zaklęcia, to do ciebie pierwszej przyjdę - obiecała rudowłosa.
- Dobra córka, myśli o mamie - Jina sięgnęła ku Leilenie i potargała jej włosy. Ta w zamian przytuliła się co mocno, oczywiście celowo “zapominając” o powiększonych piersiach, które rozpłaszczyły się o ciało Jiny.
- No, już, już - kobieta spróbowała ją odepchnąć. - Przecież nie po to przyjechałaś z przyjaciółką, by jej pokazać jaką jesteś córeczka mamusi.
- Mi takie okazywanie czułości nie przeszkadza - zapewniła murzynka, niemal oblizując się na taki widoczek.
- Do niej też mogę się tak przytulić - zachichotała dziewczyna. - I ty na pewno też! Co jeszcze chciałabyś wiedzieć o akademii?
- Chyba takie typowe rzeczy. Czy dobrze was tam traktują i karmią?
- Nie brakuje nam tego, no chyba, że ktoś się spóźni na posiłek. Co poniektórzy strasznie dużo jedzą. Zwłaszcza pewna gnomka - zaśmiała się Lei. - Do tej pory miałam lekcje tylko z dwoma nauczycielami, ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni. Jak tylko zdjęli mi obrożę to zaczęłam się o wiele szybciej uczyć.
- Ach, prawie zapomniałam o tym żelastwie, które kazali ci nosić.
- To było dla naszego bezpieczeństwa i tylko tak nieprzyjemnie wyglądało - wyjaśniła ciemnowłosa. - Chodzi o to, żeby moc nie wyrwała się spod kontroli i nie zrobiła nikomu krzywdy. Wszyscy na pierwszym roku takie noszą, kobiety i mężczyźni. I nikogo za nie nie przykuwają do ścian - zapewniła.
- Na szczęście już nie muszę, nawet uczyłam trochę innych jak już sama nauczyłam się to kontrolować - pochwaliła się.
- Udzielałaś korepetycji? - zapytała mama, nieświadoma tego, w jakich sytuacjach trzeba było się kontrolować.
Murzynka uśmiechnęła się tylko, czekając na wyjaśnienia koleżanki.
- Przynajmniej się starałam, bo trudno to wytłumaczyć - tłumaczyła podekscytowana Lei. - Chodziło o uczenie ich kontroli w chwilach skrajnego uniesienia w warunkach kontrolowanych, kiedy mogłam im zdejmować obroże.
- Unie...och, niepotrzebnie pytałam - pokręciła głową.
- Czemu niepotrzebnie? - zdziwiła się Lei. - Nie da się uniknąć takich tematów w rozmowie o naszej akademii, prawda Siri? A wszystko to jest całkiem naturalne.
- I bardzo przyjemne - uzupełniła. - Czerpiemy moc z seksu, nie ma jak inaczej tego opisać. Uczymy się, jak to robić bezpiecznie. A kiedy już zgromadzimy moc, to ślęczymy nad księgami, by nauczyć się jak ją ukierunkować.
- Czyli przynajmniej nie uprawiacie ciągle orgii - gospodyni próbowała zażartować, by choć trochę rozładować atmosferę.
- Ciągle nie. Choć na dalszych etapach uczone są rytuały, które tego wymagają.
- Po każdej nauce i próbach musimy uzupełniać energię - dodała Leilena. - A im bardziej intensywne przeżycia, tym szybszy rozwój.
- Chyba już dość usłyszałam, jak na jeden raz - Jina wzięła głęboki oddech, żeby się uspokoić. Między jej nogami zebrało się sporo wilgoci. - I powinnyście się przebrać, Inis może wrócić lada chwila.
- A co jest nie tak w naszych strojach? - Lei spojrzała w dół. Przerwała działanie zaklęcia i piersi wróciły do swojego rozmiaru, takie je lubiła najbardziej. - Przecież Inis też jest dziewczyną, nie ma tu niczego, czego nie widziała.
- Staram się zrozumieć waszą sytuację, ale Inis nie ma takich mocy i powinna się ubierać skromnie.
- Przecież to my jesteśmy ubrane normalnie do panującej pogody, skoro jej zabraniasz to nie będę jej pożyczać sukienek - nie poddawała się Lei, ani myśląc się przebierać. Zresztą w co? Poprzedni strój nie był wcale wiele dłuższy.
- Nic się złego nie stanie. Te stroje w gruncie rzeczy nie są wiele śmielsze od zwyczajnych.
- Ach tak? Z twojej sukienki wylewa się biust!
- No, tu mnie pani ma.
- To możemy spiąć klamerką, żeby nie wypadał - zaproponowała rudowłosa z uśmiechem.
- Po prostu… po prostu przebierzcie się w coś skromniejszego - nakazała wstając.
- Ale ja nie mam skromniejszych sukienek, ta jest krótka, za to wszystko zasłania - zauważyła Lei. - Mogę założyć tą, w której przyjechałam.
- Tak zrób.
Siri nawet nie próbowała protestować.
- Ja też się przebiorę - obiecała.
Rudowłosa pociągnęła koleżankę do swojego pokoju, chichocząc cicho zaraz za zakrętem.
- Może nie umiem podrywać mamy, ale to i tak jest zarówno zabawne jak i podniecające.
- Bardzo… Ale widziałaś, że się podnieciła?
- O tak, dlatego chciała to przerwać. Ciekawe co teraz robi? - zastanowiła się na głos z psotnymi iskierkami w oczach.
- A co ty byś zrobiła w takiej sytuacji? - ciemnowłosa miała nie mniej ochoty na figle.
- Ja? To oczywiste, zrobiłabym sobie dobrze - odpowiedziała od razu. - Niestety skradanie w dzień nie jest takie proste.
- Oczywiście, że jest, kiedy zna się właściwe zaklęcia.
- A zna się? - dopytywała, zatrzymując się i patrząc ciekawie. - Lubię tę sukienkę na tobie - przyznała się.
- A jeszcze bardziej lubisz mnie bez żadnej sukienki - wystawiła język przy odpowiedzi. - Mam zaklęcie niewidzialności. Chciałam sobie popodglądać w nocy, gdyby twój plan wziął w łeb. Ale jeśli myślisz, że ona się teraz gdzieś dotyka…
- W nocy oprowadzę cię bez zaklęcia niewidzialności - obiecała rudowłosa. - I skoro to będzie niewidzialność, to tak jest jeszcze zabawniej - powiedziała i jednym ruchem zdjęła z siebie sukienkę.
- Ja swoją zostawię, jak tak ci się podoba. Tylko pamiętaj, niewidzialny to niewidzialny. Siebie nawzajem też nie zobaczymy - ostrzegła.
- Potrzymam cię za rękę, a na razie... - przytuliła się do Siri, obejmując ją czule. - Abyś mogła rzucić zaklęcie.
- Taka mądra, myśli o wszystkim - zakpiła jeszcze ciemnoskóra i faktycznie rzuciła czar. W jednej chwili na miejscu kształtnej, ciemnej sylwetki była tylko pustka. No, może nie pustka, bo Lei wyraźnie czuła miękkie ciało, ale niczego nie mogła dostrzec. - To teraz prowadź - usłyszała tylko.
 
Zapatashura jest offline