Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2019, 20:48   #335
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Borys żył na północy jako dziecko. Ten fakt w połączeniu z byciem Balsamistą sprawił, że żaden widok go nie szokował. Albert umarł mu dosłownie niemal na rękach. Gdyby Borys rzucił się do walczących i w pierwszej linii podjął się interwencji może Albert by żył.... albo nie żyłby Borys. Nikt tego nie wie i nikt się nie dowie. Decyzja zapadła i była racjonalna. Była taka jaki był sam Borys.

Ułożył ciało Alberta na ziemi i ogarnął pole bitwy wzrokiem. Dwóch ciężko rannych i jeden zabity. Czy mogło pójść im lepiej? Oczywiście, że mogło gdyby ktoś dowodził. Tego jednak nie zamierzał mówić na głos. Wolfgang był mu bratem ale jego porywczość i pójcie na żywioł wpędziły ich w kłopoty. "To tylko Gobliny" zapewne myślał wojak. Tylko niech to ktoś powie biednemu Albertowi... Borys nie zamierzał "dobijać" przyjaciela. Na ile go znał, sam się będzie gryzł tą sytuacją. Walkę uratował Kasztaniak. Ten sam który na tę wyprawę wcale się nie wybierał. Ten sam którego zatrudnił Borys za własne złoto. Kto jeszcze by zginął gdyby nie zapobiegawczy ruch Bogdanova?

Borys szybko pchnął sprawy na właściwe sobie tory.
- Drago idź z Kasztaniakiem. Zbierzcie łupy po gobinach i ich uszy. Ja się zajmę rannymi. - wydał polecenie. Chwilę później zajmował się rannymi. Bandażował, czyścił i szył rany. Nie był zadowolony do końca z efektów, jednak wszystkie rany były opatrzone. Przynajmniej nie krwawiły.

Jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Jak im pójdzie w następnej potyczce gdy znów zapanuje samowolka?
 
Icarius jest offline