Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-04-2019, 11:17   #331
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Nareszcie - ucieszyła się Robin po zabiciu goblina. Zastanawiać się nad rozlewem krwi będzie później, teraz musiała utrzymać koncentrację. Ręka automatycznie sięgnęła do kołczana i kolejna strzała została wyjęta, założona na cięciwę i dociągnięta do kącika ust jednym płynnym ruchem. Robin celowała czekając na okazję do strzału. Goblin próbujący zajść Gottfrieda od tyłu miał już jedną jej strzałę w sobie i miała nadzieję, że zaraz oberwie kolejną.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 01-04-2019 o 15:45. Powód: Wyjustowanie tekstu
hen_cerbin jest offline  
Stary 02-04-2019, 10:08   #332
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Drago ruszył na pomoc Albertowi, pomagając mu odejść od atakujących goblinów. Upływ krwi był bardzo duży, a wojownik coraz słabszy. Borys, dopiero gdy Albert minął walczących, ruszył do niego. Dopadł go, gdy żołnierz padał już na kolejna. Chwycił z apteczki miksturę, ale w tym momencie oczy Alberta zrobiły już się puste, a jego mięśnie luźne. Pomoc dotrała do niego za późno… Opadła bezwładnie, a próby zatamowanie krwi nie powiodły się.

Kasztaniak, widząc co dzieje się z Albertem wpadł w bitewny szał. Odrąbał jedną głowę. Wbił ostrze kolejnemu w gardło, by je wyciągnąć i zakończyć cios w sercu trzeciego zielonoskórego. Predator, chroniąc Rudolfa, tarmosił nogę kolejnego z gobilnów. Ten obijał go jak mógł. Pies, mimo ran, nie puszczał. Rzucił się do gardła przegryzając je. Wolfgang w tym momencie dobił ostatniego z ich grupy.

Gobliny zraniły Siemensa i Hansa. Hans pozbawił życia jednego z nich. Pozostała piątka, która została przy życiu, puściła się do ucieczki. Robin wbiła strzałę w rękę jednemu z nich, ale zielonoskóry wciąż był w stanie uciekać. Fay spudłowała.
 
AJT jest offline  
Stary 02-04-2019, 12:31   #333
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Rudolf odetchnął z ulgą, gdy gobliny rzuciły się do ucieczki. Emocje zaczynały opadać i docierało do niego jak poważnie jest ranny. Predator również nie wyglądał najlepiej. Bednarz opadł ciężko na ziemię.
- Dobry pies, dobry - wyciągnął rękę w stronę czworonoga. - Dzielnie walczyłeś. - Zdjął tarczę, ściągnął ostrożnie plecak. Wyciągnął miskę i nalał zwierzęciu wody. - Posiedzimy tutaj chwilę odpoczniemy. Potem Borys, albo Wolfgang obejrzą nasze rany. Może Cathelyn też coś pomoże. Odpocznij - mówił słabym głosem. - Musimy tylko chwilę poczekać.
 
Gladin jest offline  
Stary 02-04-2019, 15:47   #334
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Robin zastygła z kolejną strzałą na cięciwie. Gdyby ucieczka goblinów okazała się podstępem zamierzała być gotowa. Ale zielonoskórzy nie wrócili. Przynajmniej nie teraz.
Nie wróciła od razu do karawany, została z przodu by osłaniać grupę, gdyby jakiś cwańszy goblin zasadził się w nomen omen, zasadzce. Gdy już wszyscy się zebrali, pozbierała strzały i łuki i rozdała każdemu kto chciał po krótkim goblińskim łuku z "kompletem" dziewięciu strzał.
Potem pozwoliła Borysowi na opatrzenie swojej nogi. Rana, choć lekka, wymagała zaopatrzenia, a dzięki jego pomocy już po chwili nie przeszkadzała bardziej niż draśnięcie.
- Dzięki Gottfried. Będę pamiętać o Twojej akcji - nie bardzo umiała rozmawiać z ludźmi, ale przynajmniej mogła dać znać, że doceniła jego szarżę, która ocaliła życie, a przynajmniej zdrowie jej i pozostałych strzelców.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 04-04-2019 o 21:54.
hen_cerbin jest offline  
Stary 02-04-2019, 20:48   #335
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Borys żył na północy jako dziecko. Ten fakt w połączeniu z byciem Balsamistą sprawił, że żaden widok go nie szokował. Albert umarł mu dosłownie niemal na rękach. Gdyby Borys rzucił się do walczących i w pierwszej linii podjął się interwencji może Albert by żył.... albo nie żyłby Borys. Nikt tego nie wie i nikt się nie dowie. Decyzja zapadła i była racjonalna. Była taka jaki był sam Borys.

Ułożył ciało Alberta na ziemi i ogarnął pole bitwy wzrokiem. Dwóch ciężko rannych i jeden zabity. Czy mogło pójść im lepiej? Oczywiście, że mogło gdyby ktoś dowodził. Tego jednak nie zamierzał mówić na głos. Wolfgang był mu bratem ale jego porywczość i pójcie na żywioł wpędziły ich w kłopoty. "To tylko Gobliny" zapewne myślał wojak. Tylko niech to ktoś powie biednemu Albertowi... Borys nie zamierzał "dobijać" przyjaciela. Na ile go znał, sam się będzie gryzł tą sytuacją. Walkę uratował Kasztaniak. Ten sam który na tę wyprawę wcale się nie wybierał. Ten sam którego zatrudnił Borys za własne złoto. Kto jeszcze by zginął gdyby nie zapobiegawczy ruch Bogdanova?

Borys szybko pchnął sprawy na właściwe sobie tory.
- Drago idź z Kasztaniakiem. Zbierzcie łupy po gobinach i ich uszy. Ja się zajmę rannymi. - wydał polecenie. Chwilę później zajmował się rannymi. Bandażował, czyścił i szył rany. Nie był zadowolony do końca z efektów, jednak wszystkie rany były opatrzone. Przynajmniej nie krwawiły.

Jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Jak im pójdzie w następnej potyczce gdy znów zapanuje samowolka?
 
Icarius jest offline  
Stary 04-04-2019, 20:56   #336
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Borys na koniec zapytał Wolfganga :
- Decyduj bracie co zrobić z ciałem Alberta. Tu go gobliny mogą wywlec. Ekwipunek własność garnizonu. Zdecyduj co z nim dalej - Borys powiedział wszystko spokojnym głosem.
- Ciało pochowam. Jak chcesz możesz mi pomóc. Każdy może - powiedział żołnierz. - Ekwipunek Alberta przechowam ja i trafi on, jak powiedziałeś, do jego rodziny i garnizonu.
Tymczasem tuż obok Rudolf był pogrążony w myślach. Analizował całe starcie i dochodził do niezbyt ciekawych wniosków. Im dłużej myślał, tym bardziej był przekonany, że jedną nogą był już w królestwie Morra. I choć na razie nie wykonał tego kroku, to na chwilę obecną, mogło to się wydarzyć praktycznie w dowolnej chwili. Rozmowa mężczyzn wyrwała go z rozważań.
- Nie mamy zbytnio jak jego ciała ze sobą wieźć - rzucił pomiędzy nich z lekkim opóźnieniem. Jego umysł nadganiał jeszcze wypowiedzi. - Zresztą jak długo i dokąd?
- Musimy pochować go na miejscu - powiedział Baderhoff. - Nie ma szans abym z nim wrócił, bo obiecałem do końca być przy wyprawie - dodał. - Pochowam go odpowiednio. Jak ktoś ma ochotę może mi pomóc.
- Wywloką go gobliny z grobu - Borys powtórzył swoją opinię. Wcale się przy niej nie upierał, po prawdzie pogrzeb Alberta był mu obojętny. Szkoda było go jako człowieka. Ale gdzie go pochowają miało symboliczne znaczenie. - Będzie jak chcesz ale zabrałbym jego ciało choć kilka godzin stąd i znalazł jakieś ustronne miejsce.
- Gadajcie z Sammerem. Żeby zrobić pochówek teraz, to musielibyśmy dłuższy postój zrobić. A jeżeli zabrać, to trzeba by na woły go załadować
- zamyślił się znowu rzemieślnik. Wyglądało na to, że teraz będzie ich trzech mniej do walki. Albert… to w końcu żołnierz. Jakoś tak… łatwiej zrozumieć śmierć żołnierza w walce, czy strażnika, niż bednarza, prawda? Ale nie miał zamiaru się poddawać. Stanął do walki nieprzygotowany i Ranald go za to pokarał. Nie było się co nad sobą użalać. Trzeba było zacząć myśleć i planować. To mu przypomniało o tym, że Frotz ani razu nie wypalił podczas walki.
- Słuchajcie, a co z rusznicą? Umie ktoś z tego strzelać?
Borys spojrzał na Rudolfa jak na kogoś niespełna rozumu. Pytanie o ekwipunek Alberta, jeśli już musiało paść, powinno być bardzo subtelne. Nie było i Bogdanov z zaciekawieniem spojrzał na reakcję Wolfganga.
- Ty chyba, kurwa, ocipiałeś jak pozwolę komuś z was ruszyć sprzęt Alberta - powiedział Wolfgang z głosem zimnym jak lód, jednak po chwili dodał - wybacz. Nie chciałem aby tak to wybrzmiało. Sprzęt Frotza trafi do jego rodziny oraz garnizonu. Nikt z nas nie zabierze choćby pensa z jego sakwy. - Baderhoff nawet nie brał pod uwagę, że ktoś może się z nim nie zgadzać.
- Ja do jego pensów nic nie mam - odparł spokojnie Rudolf, nadal siedząc i opierając się o kamień. Miny obydwu uświadomiły mu, że oni przeżywają obecnie emocjonalnie śmierć towarzysza. Sam Rudolf był dziwnie wyprany z emocji. Może dlatego, że to on mógł tam leżeć i tylko kaprys jego boga sprawił, że było inaczej? - Ale jeżeli jego rusznica, tarcza lub co innego uratuje, bądź nie uratuje następnym razem komuś życie… może Tobie, może Borysowi, może Robin. W imię czego? Że się sprzęt zniszczy? Lepiej chyba sprzęt, niż gdybyśmy mieli pochować następną osobę? Siłą Cię nie zmuszę, bo nawet gdybym nie był ranny, to ani mi się chce z Tobą walczyć, ani to nie w moim stylu, ani pożytku z tego żadnego. Gdyby dziś ktoś jeszcze wsparł nas w walce wręcz - machnął w stronę niedraśniętych strzelców - to Albert może by żył - zakończył i zaczął powoli podnosić się z ziemi. Predator odsunął się i lizał swoje rany.
Borys otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć. Wyrwało się z nich tylko
- Gdyby… - i Kislevczyk się przymknął. Spojrzał na brata i ugryzł się w język. Choć wiedział swoje.
- Nie mam w zwyczaju gdybać dlatego przemilczę co by mogło się stać, a się nie stało- powiedział Wolfgang. - Na naszą walkę jeszcze przyjdzie czas jak będziesz miał ochotę we wiosce - rzucił do bednarza Baderhoff. - Nie uważam Ciebie za przeciwnika i walka przeciwko Tobie raziła by w moje poczucie własnej wartości jednak jeżeli kiedyś zmienisz zdanie wiesz gdzie mnie znajdziesz. Co do rusznicy Alberta nikt jej nie będzie używał. To była jego najcenniejsza rzecz, najbliższa mu w czasie treningu i w boju. Pomysł z zabraniem ciała nieco dalej jest dobry. Zapytam o to kupca - dodał żołnierz ostatecznie zabierając rusznicę przyjaciela, a tarczę, miecz oraz zbroję zostawiając na czas pewien, gdyby ktoś chciał je wykorzystać do obrony życia. - Reszta czyli miecz, zbroja i tarcza jest do dyspozycji. Zawartość plecaka również przekażę rodzinie. Po całej misji wykorzystany pancerz, miecz i tarczę też zabieram aby im przekazać - tym samym Wolfgang połowicznie przystał na propozycję bednarza.
Nie miał zamiaru komentować chaosu jaki powstał w boju. Były tam co prawda jednostki mniej i bardziej ułożone, te które robiły co do nich należało i te którym pozycja medyka pomyliła się z pozycją generała. Borys był jednak częścią rodziny, a o rodzinie nie mówi się źle nawet kiedy jej członek zamiast opatrywać rannych drze japę, jakby zwiedził trzy tuziny pól bitwy.
- Najpierw musimy do tej wioski wrócić żywi - żachnął się za odchodzącym żołnierzem bednar. - Ale jeden miecz goblinów chciałbym dla siebie. Chcę go złożyć w ofierze Ulrykowi za to, że przeżyłem dzisiaj.
Rudolf ruszył odszukać pałkę, którą zostawił Robin, oraz miecz, który chce złożyć w ofierze. Chciał też zdobyć jeden z łuków i strzały, aby w przyszłych starciach mógł brać udział jako strzelec. Bo na walkę w zwarciu nie czuł się na siłach.
 
Gladin jest offline  
Stary 06-04-2019, 09:02   #337
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Gdy gobliny zaczęły uciekać, a Albert umierać Fay nie mogła uwierzyć w to co się działo. Powoli opadało z niej podniecenie bitewne, które uśmierzało ból i wypychało z głowy wszystko co nie było walką o przeżycie. Gdy więc zaczęła orientować się, że dyszy ciężko, a palce ma obtarte prawie do krwi rozejrzała się po polu bitwy, a siły zaczęły z niej opadać.
Zaczęła od oparcia się o skałę i zwymiotowania całego jedzenia, z dzisiejszego poranka i wczorajszej kolacji. Następnie spróbowała się wyprostować, ale nogi się pod nią ugięły i w odruchu ratowania się przed upadkiem zdołała jeszcze na przykucnąć. Chwilę potem była nieprzytomna.
Nie pamiętała kto i w jaki sposób przywrócił jej świadomość, niemniej zdołała się wreszcie podnieść i pozbierać swoje rzeczy. Kręciło jej się w głowie, ale wiedziała, że powinna pozbierać strzały… tak jej się przynajmniej wydawało. Tyle, że jak tylko patrzyła na pobojowisko zaraz robiło jej się niedobrze. Z opresji częściowo wybawiła ją Robin wręczając jej gobliński łuk i pęk strzał. Przyjęła je z wdzięcznością, a potem pomimo obrzydzenia i słabości zabrała się za pomoc przy rannych, a potem za przeszukiwanie obozowiska.

Zapytała się nawet, czy ktoś nie chciałby się z nią wybrać w miejsce, gdzie przedtem znajdował się gobliński szaman. Może znaleźliby tam coś interesującego.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 07-04-2019, 20:13   #338
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Wolfgang nie należał do ludzi ckliwych co dla żołnierza było cechą idealną. Mimo młodego wieku i wbrew pozorom niewielkiego stażu w armii stracił już bardzo wielu kompanów. Kompanów, u których boku się szkolił i przelewał krew. Jedni byli mu znani lepiej, a inni gorzej, ale kiedy walczy się z kimś ramię w ramię zawsze zwykła znajomość staje się czymś więcej. Było tak przy jego pierwszym starciu i było tak tego dnia kiedy stawili czoła tuzinowi goblinów. Nie było jednak żołnierza, którego znałby tak dobrze jak Alberta Frotza. Nie było drugiego takiego, którego z czystym sercem mógłby nazwać przyjacielem aż do grobowej deski. Z Frotzem mogli na siebie naskakiwać, ale jeden za drugim poszedłby w ogień bitwy zawsze i wszędzie. Baderhoff nie wiedział jak powinien się czuć po utracie tak ważnej osoby. Nigdy w życiu nie poniósł takiej straty. Zwykle opanowany Wolfgang stał się poddenerwowany, myśląc tylko i wyłącznie o swoim martwym przyjacielu. Zaopiekował się jego ciałem, zabrał jego rusznicę i plecak, ale zbroję, tarczę i miecz zostawił do czasu aż reszta się doposaży. Odbierze to po wyprawie, która zaczęła się bardzo krwawo nie tylko dla Alberta, ale również Gottfrieda i Rudolfa. Najwyższą cenę za ten bój poniósł jednak tylko Albert.

Ktoś mógłby zarzucić Wolfgangowi, że bardzo źle czynił nie przejmując dowodzenia nad tą zgrają niemal obcych sobie ludzi. Ktoś ten jednak nie miałby zielonego pojęcia o taktyce, wojsku oraz strategii. Osoby przyuczone do zawodu innego niż żołnierz mogą sobie myśleć, że aby poradzić sobie w armii wystarczy dobrze machać żelazem. Niestety była to wierutna bzdura. Dla dowódcy wojskowego grupa przedstawiała wartość głównie z uwagi na takie czynniki jak dyscyplina, posłuszeństwo i oddanie. Cechy takie jak siła czy sprawność fizyczna były niczym kiedy żołnierz nie potrafił jednoznacznie zinterpretować i bezbłędnie wykonać danego rozkazu. W tej grupie zatem istniała bardzo nikła możliwość dowodzenia. Dlaczego? Nie było dyscypliny. Poza tym ludzie zastanawiali się najpierw nad sensownością danego polecenia, później szukali w głowie pomysłu, który mógłby być lepszy niż ten na który wpadł dowódca, a później - po stracie cennych chwil na szukanie wymówki od wykonania polecenia - ewentualnie, z niesamowitą łaską, wykonywali polecenie nie zapominając o narzekaniu kiedy tylko znajdzie się okazja. Nie była to jednak wina tych ludzi. Wolfgang byłby idiotą gdyby tak myślał. Zwyczajnie nie byli oni żołnierzami i nie mieli znajomości żołnierskiego fachu. Żołnierz kiedy słyszał rozkaz sierżanta, porucznika czy kapitana bezzwłocznie go wykonywał. Robił to, bo wiedział co znaczy dany rozkaz gdyż został nauczony interpretacji danego polecenia. Robił to, bo został do tego przygotowany fizycznie. Robił to, bo nie szukał wymówek, nie myślał czy czasem nie wpadnie na coś lepszego. Po prostu to robił bez zastanowienia wierząc, że dowódca chce dla niego najlepiej. Mimo iż w łańcuchu dowodzenia zdarzali się idioci, to nikt nie lubił jak użyźniano glebę jego oddziałem. Nikt.

Osób, które wskazałyby go za winowajcę zaistniałej sytuacji zapewne nie brakowało. Jak jednak uważał nie miały one dostatecznej wiedzy w temacie aby świadomie wskazać winowajcę. Ludzie mieli jednak w zwyczaju zawsze szukać kozła ofiarnego. Dla niego obecnie liczyło się zajęcie ciałem Alberta, które chciał zabrać z miejsca masakry i pochować jakieś kilka kilometrów od pola bitwy. Musiał zapytać o to kupca. Wolfgang był twardzielem i nawet po stracie najcenniejszego człowieka nie podda się i będzie parł z wyprawą naprzód. Otrzymał rozkaz i - podobnie jak Albert - był gotów oddać życie za wykonanie go. Tym różnili się żołnierze od zwykłych ludzi starających się zarobić na lepszy byt.

Co do samej walki Wolfgang wolał nie myśleć o niczym innym jak dalszym szlifowaniu swojego sposobu zwarcia. Osób krzyczących, wydających rozkazy, polecenia, prośby nie brakło i Baderhoff chwilami czuł się jakby mieli w ekipie dwóch wojowników i tuzin dowódców. Rozkazy były czasem śmieszne, mniej lub bardziej rozsądne, a nawet czasem przeczyły sobie nawzajem. Wojownik nie szukał kozła ofiarnego, winnego śmierci Frotza. Zwyczajnie przemyślał sprawę i po czasie, ze spokojem, był gotów do dalszego działania. Żołnierz żałował, że jego przyjaciel umarł tak młodo i tak wielu rzeczy nie zaznał w życiu. Na samą myśl, że już nigdy nie będzie im dane porozmawiać, poćwiczyć czy nawet się pokłócić Wolfgang chciał krzyczeć na całe gardło ze złości. To jednak, jak wszystkie emocje, powoli przeminęło i żołnierz był gotowy do dalszego działania. Działania jak żołnierz, a nie osoba, która go udawała, bo to przecież tylko sprawne machanie żelazem i darcie pyska na polu bitwy…
 

Ostatnio edytowane przez Lechu : 08-04-2019 o 14:43.
Lechu jest offline  
Stary 08-04-2019, 09:05   #339
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Gobliny na szczęście uciekły. Gottfried odetchnął z ulgą, lewa ręka strasznie go bolała i nie byłby w stanie dalej normalnie walczyć. Jego kompan ruszył mu z pomocą, gdy zobaczył, co się dzieje z jego ręką.

Po wstępnym opatrzeniu chłopaka. Borys usztywnił jego rękę na improwizowanym temblaku. Składającym się z kawałka materiału i gałęzi.
- No młody dzielnie się spisałeś bez dwóch zdań. Teraz jednak czeka cię mniej więcej półtora tygodnia z takim usztywnieniem. Będę cię codziennie doglądał, opieka będzie jak trzeba. Tylko nie szalej tą ręką inaczej nawet ja ci nie pomogę.
Gottfried spróbował lekko ruszyć uszkodzoną ręką, ale poczuł tylko ostry ból. Skrzywił się na twarzy i syknął głośno z bólu. Bardzo nie podobało mu się to, że teraz będzie musiał tak podróżować.
- Dziękuję za pomoc z tą ręką… Najgorzej, że teraz nie będę mógł wam pomóc, jeżeli znowu coś takiego się stanie… – chłopak wyraźnie posmutniał na twarzy.
- Spokojnie mam mikstury i maści może uda się coś wskórać wcześniej.
Gottfried westchnął głośno.
- Mam nadzieję, że to pomoże… Inaczej będę dla was kompletnie bezużyteczny, a przecież nie po to zostałem zatrudniony…

Jego kompan, nic już więcej nie powiedział, poszedł pomagać innym. Gottfried spojrzał na improwizowany opatrunek. Kompletnie nie podobało mu się to, że tak dał się podejść małym stworom. Jak już dojdzie do siebie, będzie musiał być bardziej ostrożny podczas walki. Miał nadzieję, że niedługo ruszą dalej, miał już dość tego miejsca…
 
Morfik jest offline  
Stary 08-04-2019, 21:14   #340
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Fay zaproponowała by podejść w miejsce, z którego szaman goblinów "dowodził" i "czarował". Robin nie zamierzała puścić jej tam sama.
- Mówiłaś coś o sprawdzeniu czy szaman czegoś nie upuścił? Masz coś przeciwko żebym się przyłączyła? - zapytała Robin, kiedy już rozdała łuki a z nierozdanych zdjęła cięciwy i przymocowała do grzbietu jednego z mułów (sobie zostawiła jeden “zapasowy”).
Podeszły kawałek, czujnie się rozglądając i patrząc pod nogi.
Mimo to dziewczyny nic tam nie znalazły. Ale z drugiej strony, ich także nic nie znalazło, "miniwyprawa" zakończyła się więc remisem ze wskazaniem na dzielne kobiety. A przynajmniej tak to sobie Robin tłumaczyła.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172