Kraków, 1910
- Listy? Jakie listy?
Miała zapytać w pierwszej chwili. Potem dotarło do niej, że złożył jej propozycję handlową. Szyja wtuliła się mimowolnie w barki. Twarz ściągnął grymas zawodu i rozczarowania. Czy znowu się pomyliła? Nie mogła uwierzyć, by jej wewnętrzny głos kolejny raz pobłądził.
Strzępki zdań i wyrwane z kontekstu słowa rozbrzmiewały w jej głowie. Sutener...
Nie wahał się nazywać tego, co robił po imieniu. Dlaczego jednak ona nigdy nie pomyślała o nim w taki sposób? O naiwności głupia. To życie, twarde, brutalne i brudne, bezpardonowe życie. Tylko czy wychodząc za mąż dla pieniędzy, sprzedając się poniekąd w ramach układu, była lepsza? Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień... Sugeruję, aby Pani towarzysz Jakub Wolski, jak najszybciej wkroczył w Pani życie...
Och, głupcze, jak działa twój wywiad? Jakub jest dyskretny, ale ja mam intuicję i zmysł obserwacji. Nigdy nie pozwoliłabym sobie na bycie tą drugą, w dodatku konkurując z innym mężczyzną! miałem nadzieję, że uda mi się uwieść Panią ...
Zaiste ciekawie się do tego zabrałeś. Na jakich kobietach się uczyłeś do tej pory?
Spojrzała na niego jakoś tak z rezygnacją bardziej niż gniewem.
- Oczywiście, że sobie pójdę. Pójdę, kiedy uznam, że powiedziałam już wszystko, co należało. Nie będę komentować tych wszystkich bredni, które pan wygadywałeś, przejdę do negocjacji handlowych. I to uczciwych!
Nic nie wiem o żadnych listach, ale myślę, że skoro wy wiecie, że one istnieją to i mnie uda się do nich dotrzeć. Ponieważ nie zamierzam wychodzić za mąż za Wolskiego, cenę moglibyśmy nieco podwyższyć. Proszę mi nie stręczyć przyszłych mężów. Nie jestem lalką z porcelany, jeśli trzeba będzie zostanę i lalką z gałganków.
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |