Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2019, 18:54   #47
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Ostatnia Granica

W zapadającym zmroku dostrzegli coś co niemal odruchowo sprawiło, że wszyscy kierowcy wcisnęli hamulec. Dotarli bowiem do zablokowanego szlabanem posterunku wojskowego, który nie należał jednak do gwardii narodowej. A do zwykłej piechoty... a przynajmniej należał, bo żołnierze zostali wymordowani, a ich ciałami żywiły się owe pokraczne nieumarłe kreatury. Było ich kilkanaście i pożerały trupy jak hieny. A na widok pojazdów ruszyły w szarży na nie. Były jednak kościste i wielkości niskiego człowieka. W porównaniu z tym co Doomguys przeszli, ani ich wygląd ani ich liczba nie mogły robić wrażenia na nich.

- Hej szefie, wszystko jest cacy… jesteśmy w drodze, stan osobowy bez zmian - Odezwała się Jean do coraz bardziej odzyskującego przytomność dowódcy… kilka minut wcześniej podwędzając jego karabin. Skoro Jones był niedysponowany, a jej brakowało podstawowej broni, postanowiła sobie pożyczyć Taurusa.

- Nie zatrzymywać się. Jedziemy dalej.- Powiedziała Lili z grobową miną przyglądając się makabrycznej scenie.
- Tak jest. - Potwierdziła Ash i mentalnie przygotowała się do ewentualnego rozjeżdżania tych istot. Zwróciła się do wypoczywających na pace żołnierzy.- Śpiące królewny, Uprzedzam przed turbulencjami.
- Nie śpię! - Odezwała się niemal od razu J.R. przeciskając przez przejście między paką a kabiną - Co się dzieje? - Spojrzała przez przednie szyby pojazdu.
- Trzeba by wybić te wszystkie potwory - stwierdził Kit, widząc, co się dzieje na posterunku.
- Jakie potwory ?- zdziwiła się Marge tuląc do siebie swój karabin w obawie, że coś wyskoczy z kąta. Po tym co już widziała, wolała nie wychylać głowy z ciężarówki, nawet by popatrzeć na miejscową faunę. W końcu ją chronił jedynie hełm i kamizelka kuloodporna Gwardii Narodowej… niewiele więc.
- Mało przyjemne z wyglądu... - Kit wolał nie straszyć dziewczyny - ale z nami jesteś bezpieczna. Poza tym tu się nie dostaną.
- Możemy odpalić kilka rakiet na pożegnanie. Gdy je miniemy. -zaproponował Guerra, a gdy podjeżali do zdewastowanego posterunku, pancerze AST “ożyły”. Pojawiły się nowe sygnały, GPS pikał wesoło. Wyjechali z obszaru zakłóceń i mogli nawiązać kontakt z centralą główną.
- Wróciliśmy na łono cywilizacji - Kit poinformował Marge.
- To co może tak jakąś taryfę sobie załatwimy, która dzwoni po jakiś helikopter?- Hansen rzuciła w eter do Lili i JR.
- “Zadzwonić” to ja ci mogę kotek po pizzę - Powiedziała z przekąsem Jean niemal do ucha Ash.
- Jak płacisz to nie mam obiekcji. - Odpowiedziała niezrażona Ash.
- Powinniśmy uruchomić alarm. Mamy rannego i rozbitka. I nie meldowaliśmy się mimo, że przekroczyliśmy czas trwania misji. Jesteśmy uznani za zaginionych.- wtrącił flegmatycznie Bear.

- Może weźmiemy jednego żywcem? - zaproponował Kit.
- Kto zgłasza się na ochotnika do tego jakże zaszczytnego zadania?- Zapytała Lili.
Tego typu zadania spadały zwykle (i słusznie) na projektodawcę, ale Kit nie miał nic przeciwko temu, by złapać jednego trupojada i obezwładnić, a potem zamienić w baleronik, który można by - bez szkody dla wszystkich zainteresowanych - zawieźć do bazy.
- Wystrzelamy większość, a potem wysiądę i się zaprzyjaźnię z jednym z tych, co przeżyją - zaproponował.
- Medale wam się marzą, czy jak?? - Wtrąciła się w tą rozmowę J.R. - Te… pasożyty mogą nas czymś zarazić, nawet jak takiego zwiążecie, ryzyko jest za duże! Chcecie go brać do hummera albo ciężarówki? A co jak same gówno, które z siebie wydycha, albo jego ślina, lub cokolwiek innego, sprawi nam problemy i na końcu sami tak skończymy? Jestem przeciw. Ale ostatnie zdanie ma Jones…
- Nie taka miała być nasza misja. Nie mamy sprzętu do łapania.. zwierząt.- wtrącił Hamato. -A te… kanibale nie wyglądają inteligentnie.
- I sprawa się wyjaśniła. Jedziemy do bazy. Nie marnować niepotrzebnie amunicji. - Powiedziała Lili, wyraźnie zadowolona, że nie zrobią dodatkowego postoju i zaczęła nadawać sygnał alarmowy.
"No chyba zgłupiałaś! Powinniśmy je wybić! Jak można pozwolić, by zżerały naszych żołnierzy...", pomyślał Kit, ale swą opinię zachował dla siebie, postanawiając bez świadków powiedzieć Lili, co myśli o takiej decyzji. "Wstyd i tyle..."

- Nosz wtf! - Warknęła Jean w ciężarówce, po czym szybko znalazła się przy Marge - Hej, wymienimy się? - Spytała, podając pilotce swoją “pompkę”, a sama biorąc z jej dłoni Onyxa. Mina J.R. z kolei, z początkowo sympatycznym uśmiechem, przerodziła się szybko w wyraz twarzy, świadczący aby lepiej się nie sprzeciwiać.
- Nie pękaj, jak tu coś wlezie, a z “rury” pierdykniesz, to nie będzie co zbierać! Masz gdzieś jeszcze zapasowy magazynek?
- Tttak? - Dziewczyna nie zdecydowała się zaprotestować przeciwko działaniom JR.

Chwilę później Jean była na powrót w kabinie ciężarówki. Spojrzała na Ash, po czym odezwała się do wszystkich z oddziału przez CB radio pojazdu:
-Cofam rozkaz sierżant van Erp!. Zwolnić maszynami do minimum i rozpieprzyć mi te gnidy! Nie będą tu sobie urzędowały w nieskończoność, wróg to wróg, strzelać bez rozkazu! - Następnie Jean spojrzała na Ash i Beara, wyszczerzyła ząbki, po czym wgramoliła się na mężczyznę, na moment siadając na nim perwersyjnie okrakiem i… otworzyła drzwi ciężarówki, po czym z niej wyszła, i zaczęła się wspinać na dach wozu w trakcie jazdy. Oj tak, ona miała zamiar również sobie postrzelać.
- McAllister, co ty wyprawiasz?! Mamy jak najszybciej wrócić do bazy!- Odezwała się Lili. - Cofać to tu sobie możesz…!
- Wszyscy strzelać do wroga! To rozkaz! - Powtórzyła Jean i ostrzałem z karabinu przerobiła na sito pierwszego potworka
- Bez zwalniania!- Van Erp uzupełniła rozkaz McAllister. - I bez niepotrzebnego ryzyka!
- Za późno. JR właśnie mi weszła na dach ciężarówki. - Hansen uświadomiła Lili i mimo wszystko trochę zwolniła, w końcu nie chciała zrzucić JR z dachu.
- Będzie ostra spina w bazie.- mruknął pod nosem Bear.
- Jeśli sierżant McAllister stwarza zagrożenie, to macie je zneutralizować!- Odezwała się Elizabeth, a później już po cichu wyklinała McAllister i jej głupotę oraz niepotrzebną brawurę.
- Żeby to zrobić musiałbym teraz zatrzymać pojazd. Marge nie wyślę bo monitoruje Wolviego a Anthony nie będzie w zbroi się ładować jako drugi na dach by ją ściągnąć. . - Hansen powiedziała trochę rozdrażniona. Wprawdzie został Kit, ale Ash liczyła, że przynajmniej on nie będzie odpierdalał ekscesów.
- Nie da rady jej ściągnąć bez zatrzymywania się - dodał Kit.
- Niech sobie postrzela.- zaproponował Cook.. Pozostałe przy życiu humanoidy pospiesznie pognały na pojazdy i skrzecząc dziko. Nie były jednak tak duże i ciężkie, ani tak szybkie jak potwory spotkanie niedawno.

Wkrótce pojawiła się odpowiedź z bazy na ich sygnały. Mapy w wizjerach hełmu miały znacznik miejsca spotkania z dwoma gargoyle’ami, oraz czas do ich przybycia. Nie było ono dalekie od ich obecnej pozycji.
- Wszyscy wiedzą gdzie jadą?- Z ust van Erp padło retoryczne pytanie. - To jedziemy. Im szybciej tam dotrzemy, tym szybciej będziemy w bazie.
-Tak. Tak...Tak.- padły oczywiste odpowiedzi.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 07-04-2019 o 23:09.
Efcia jest offline