Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2019, 18:58   #241
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Wszystko się zesrało, zesrał się też zamysł Billy'ego. Zamiast korzystać z prowizorycznej osłony w postaci pordzewiałych wraków przedwojennych aut i innych śmieci, przebiegł wraz z Archiem całą ulicę drąc się jak debil i waląc do legionistów jeszcze zanim znaleźli się w zasięgu jego strzelby. Czemu to zrobił? Spanikował? Bo Brufford, który biegł pierwszy tak zrobił? Bo jakieś światotwórcze bóstwo nim pokierowało? Cholera wie, c'nie?

I chociaż pomysł wydawał się szalony, a Sticky zaczął się zastanawiać jaki kolor wewnętrznej strony wieka trumny powinien wybrać, jakimś cudem wyszli z tego cało. No, może nie cało, ale przynajmniej trumna mogła poczekać na inną okazję. Sanitariusz widział jak Archie pada na plecy pod wpływem siły eksplozji jakiejś dziwnej broni płonącego legionisty. Nie zdążył jednak do niego podbiec. Któryś z dogorywających przeciwników zdołał jeszcze wystrzelić do niego przed śmiercią. Billy zobaczył celującego w niego wkrótce poległego wojaka, chwilę przed naciśnięciem przez niego spustu. Nie wiedzieć czemu wzniósł w górę strzelbę i jakimś niebywałym zbiegiem okoliczności, w porywach cudem, pocisk legionisty trafił w zamek broni Kitty'ego.

Los nie byłby jednak sobą, gdyby nie zgotował największemu tego dnia farciarzowi na świecie, odrobiny nieszczęścia w szczęściu. Pocisk rozpieprzył bowiem zamek strzelby w drobny mak, a odłamki z niego rozorały twarz sanitariusza. Chłopak leżał na ziemi nim zdążył się zorientować co się stało. Czuł tylko piekący ból całej twarzy. Krzyczał, ale niedługo potem przestał. Ból zelżał. Teraz poczuł, że jego twarz jest mokra. Krew, domyślił się, gdy poczuł w ustach metaliczny posmak.

Bał się otworzyć oczy. Podciągnął się tylko kawałek w bok do miejsca, w którym jak pamiętał, stał jakiś wrak. Oparł się o niego plecami i tak siedział. Słyszał bowiem, że walka już się skończyła. Teraz musiał tylko poczekać aż Jinx opatrzy Utanga i Archiego, a potem zajmie się nim. Nieoczekiwanie jednak usłyszał inny znajomy głos. Igła! Znów ratowała mu tyłek, choć w tym konkretnym przypadku chodziło akurat o inną cześć ciała. Opatrzyła go szybko, wyjęła części zamka z jego twarzy, zszyła bardziej rozległe rany i zabandażowała mu pysk. Potem poleciała dalej. Cholera, jak tak dalej pójdzie to nigdy nie zdoła się jej odwdzięczyć...

Sanitariusz miał jeszcze jeden problem. Sięgnął ręką po to co zostało z jego lewarowej pukawy. Postrzelać, już z niej nie postrzela, zresztą amunicja i tak była na wykończeniu. Jednak postanowił jej nie wyrzucać. Lufa była cała, podobnie kolba, spust, lewar też. Może Lucky'emu przydadzą się do czegoś te części? W ich sytuacji nie mogli marnować nawet takich dóbr jak zniszczona strzelba.

Lecz skoro stała się bezużyteczna jako broń, Sticky musiał poszukać zamiennika. Udał się w tym celu do trucheł legionistów, uważając przy okazji czy czasami nie jest dobrze widziany zza rogu, od strony marketu. Niewiele jednak było do pozbierania. Bronie palne, z zapasami amunicji, znalazł tylko lub aż dwie. Dwa pistolety, z czego jeden maszynowy. Dla siebie zatrzymał SIG-Sauera, natomiast automat wzniósł do góry i kierując się w stronę reszty drużyny krzyknął:

- Kto ma ochotę na nową zabawkę?

Zabrał też znalezioną broń białą, którą położył na ziemi w pobliżu towarzyszy. Jemu do niczego się nie przyda, ale inni, zwłaszcza ci obyci w walce kontaktowej, mogą z niej zrobić piekielnie dobry użytek. A okazja do tego zdarzy się już niebawem. Igła doniosła o tym, że ich bazę zajęły dzikusy zza rzeki. Podjęto decyzję o uderzeniu na nich. Oby tylko legioniści nie postanowili wykorzystać tego momentu i nie zaskoczyli ich od tyłu...
 
Col Frost jest offline