Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2019, 20:47   #42
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
ukale był zadowolony - Wielki Bawół wreszcie przemówił jak wódz. I zdawał się rozumować jak wódz, ale jakiegoś odległego, nieznajomego ludu. Czyli tak, jak było w rzeczywistości.
- Wielki Bawole, mężny wodzu tego plemienia! - przyklęknął. - Nie rozumiem doprawdy tutejszych obyczajów. Być może mądrze czynicie stanowiąc mężów, którzy zamiast wiecu rozstrzygają spory między wami. Jednak o czym tu stanowić? Czy ta famada nie zaatakowała zdradziecko współsiostry? Czego tu dochodzić i co rozumieć? Mów jednak, wodzu, bo sługa twój słucha.
Pelaios spojrzał na klęczącego wojownika i przez moment zastanawiał się, czy tak jak przed kaplicą nie zasugerować mu rozmowy na stojąco, ale zaniechał tego pomysłu.
Usłysz mnie zatem dzielny wojowniku Mutampa - rzekł PelaiosSkóra tej kobiety zmieniła się. Wiedz że stało się to za pomocą magii. Korzystając ze sztuczki, ukryła wcześniej swoje prawdziwe oblicze. To jaką ją widzimy teraz, to jej prawdziwa postać, którą odkryła przed nami w zaufaniu większym niźli kobieta mogłaby okazać odkrywając przed mężczyzną swą nagość. Dla ciebie kolor jej skóry nie przynosi tych samych skojarzeń, jakie przynosi nam, mieszkańcom tej krainy. Wiedz że ten sam kolor skóry charakteryzuje naszych śmiertelnych wrogów mieszkających w krainie zwanej Podmrokiem, znajdującej się głęboko pod ziemią. Wrogów przesiąkniętych złem, okrucieństwem i nienawiścią. Istoty niehonorowe czy to z natury, czy z obyczaju. Istoty które same by z chęcią uderzyły pierwsze nie bacząc na to czy krzywdzą wojownika, kobietę, czy dziecko. Wielu mieszkańców naszej krainy, a także wielu innych krain doświadczyło z ich ręki niegodziwości. Budowany przez długi czas strach i wzajemna niechęć, nieufność oraz świadomość ich haniebnych metod, sprawiła że w obawie o własne bezpieczeństwo, wielu wpierw sięga po oręż, zanim zacznie zadawać pytania. To wojna między plemionami dzielny wojowniku. Wojna która toczy się od wielu, wielu lat. Jeśli pochodzisz z krainy, w której dwaj wrogowie wpierw się witają, zanim staną do honorowego pojedynku, jesteś w istocie pobłogosławiony. Tutaj, walka z drowami, gdyż tak nazywają się istoty, o których mówiłem, bardziej przypomina walkę z tymi potworami na polu. – skinął na drzwi kaplicy – Znasz teraz powód dla którego Sila, kobieta która zaatakowała, zrobiła to gwałtownie i bez ostrzeżenia. Obawa przed tym, że czerwonowłosa kobieta uczyni nam wszystkim krzywdę. Nie wiedziała tego, co wyjawiła przede mną czerwonowłosa, a co sprawiło że nie ujrzałem w niej wroga. To co ujrzałeś nie było siostrzanym atakiem, lecz napaścią na wroga. Prawo wojny nie każe za wykorzystanie zaskoczenia. W oczach mędrców stanowiących zasady, podług których żyjemy, nie było tu winy zasługującej na karę. W moich oczach również. – Pelaios postawił wyraźny nacisk na ostatnie zdanie. – Wiedz jednak że sytuacja jest jeszcze daleka od rozwiązania. W ciele czerwonowłosej w istocie płynie po części krew drowów. Uwierzyłem jednak że nie dzieli z tymi istotami swej natury, ponieważ zaufała mi pokazując swe prawdziwe oblicze. Tej samej wiary nie dzieli jednak Sila, kobieta która zaatakowała. Jestem ciekaw mądrości płynącej z twej krainy Mutampa wojowniku. Co byś w takiej sytuacji zrobił?
Mukale słuchał w skupieniu. Słowa wodza wskazywały na jakiś wysoce zawiły konflikt między nimi a rasą czarnoskórych. Powoli klarował się obraz zgoła inny niż Mutampa podejrzewał.
Nie znam waszych zwyczajów, wodzu. Z tego, co mówi twoje serce, wynika że toczycie odwieczny konflikt, a nienawiść do waszych wrogów jest wielka i cenię to ogromnie. Jeżeli jest, jak mówisz, Wielki Bawole, to kapłanka postąpiła słusznie. Zarazem skoro wódz mój, którego mądrość roztacza się na ten świat, nie potępia Kobiety-Kameleona, i wojownik twój czynić tego nie będzie. Poddaję się twemu osądowi, bo jesteś pierwszym z plemienia, błogosławionym przez Przodków i wyznaczonym, by nam przewodzić. Niech będzie, jak pragniesz. Jeśli zaś raczysz pytać swego sługę, co zrobiliby w tej sytuacji Mutampa, rzeknę, że nie wiem. Wstyd być może przynoszę memu ludowi swoją niewiedzą, lecz wśród nas wróg jest wrogiem, a przyjaciel przyjacielem. Przyjaciółmi moimi są moimi współplemieńcy, a wrogami ci, którzy pragną naszych domostw i naszych kobiet. Nie umiem więc odpowiedzieć tobie. Racz mi wybaczyć. Jednak przez wzgląd na twe słowo nie uczynię żadnej szkody Siliyi. Zważ jednak w swej mądrości, czy jej gwałtowność nie stanowi zagrożenia dla naszego szczepu. Pole bitwy nie jest dobrym miejscem dla kobiet, może należałoby zostawić twoje żony w bezpiecznym miejscu, by nie przeszkadzały w walce z przeklętymi bulwami.
Cealena zrobiła wielkie oczy słysząc ostatnie zdanie wojownika.
Żony!? Jakie żony?! Nie jestem niczyją żoną! – rzuciła oburzona.
Mukale zmarszczył brwi.
Milcz, głupia, gdy mężowie rozmawiają - rzekł ostro zdenerwowany wtrąceniem. Kobiety w tym ludzie były wyjątkowo bezczelne, że też Wielki Bawół to tolerował.
Nie wiem jak to wygląda u ciebie, ale tutaj mężczyzna nie jest ważniejszy niż kobieta, więc zejdź z tonu bo nie jesteś u siebie! Żadna z nas nie jest tu niczyją własnością i jesteśmy tu na równych prawach tak jak ty czy on! – wskazała na stojącego obok Neffa – Po za tym przeszkadzać w walce? A widziałeś ile z tych bulw jak to nazwałeś zmieniłam w popiół?! – Cely wrzasnęła na wojownika oburzona jego niewłaściwym w jej mniemaniu podejściem do kobiet.
Mukale zerwał sie na równe nogi i podszedł szybkim krokiem do Cely. Spojrzał na nią z góry, jego spora klatka piersiowa unosiła się i opadała w rytm oddechu. Elfka poczuła na swojej twarzy oddech cudzoziemca. Patrzył na nią przez chwilę, a potem jego ręką drgnęła - ale zatrzymał ją w połowie.
Wielki Bawole - spojrzał ponownie na wodza - twoja kobieta podniosła głos na twojego wojownika. Pozwól mi wymierzyć jej karę, by odkupić ten dyshonor.
Nie jestem jego kobietą! Dołączyłam do nich kilka godzin przed tobą z własnej woli. I ostrzegam, nie chcę mieć tu z nikim wrogich stosunków, ani z nikim walczyć, ale podnieś na mnie choć jeden palec, a podsmażę ci tą Mutampiańską dupę! Pelaios weź ogarnij swojego nowego pupila bo za dużo szczeka. Zresztą co ja tu będę dyskutować, idę pomóc Delranowi!– prychnęła głośno oburzona.
Gdy kobieta spróbowała odejść, Mukale chwycił ją mocno za ramię.
Czekaj na sąd wodza, bo zaraz sam wymierzę ci karę! - Trzymał ją mocno, nieco bolało.
Agh… – zaklinaczka stęknęła z bólu. (Ja ci zaraz pokażę góro mięcha) pomyślała.
Nagle z nie wiadomo skąd dało się słyszeć głos.
Wojowniku Mutampa! Puść tę kobietę albo spotka cię kara!
W pierwszej chwili zlękło się serce wojownika. Czyj to głos? Czy to mogli być Przodkowie? Wielki Leopard? Była to jednak tylko chwila. Coś było nie w porządku w tym głosie, do umysłu Mukale wdarło się zwątpienie graniczące z pewnością. Czuł jakby ktoś chciał wmówić mu, że to co usłyszał, pochodzi od Przodków.
Jeszcze raz spróbuj swoich sztuczek, wiedźmo, a…. - Mukale zbliżał się do granic swojej cierpliwości. Normalnie już dawno zdzieliłby w pysk bezczelną, ale to była jednak żona wodza. Potrzebował jego zgody.

eff widząc, że zaczyna dochodzić do rękoczynów zerwał połączenie telepatyczne, pozwalając by jego umysł napełnił ciało elementem mocy. Złapał przedramię, którym Golas ściskał Cely ze, zdumiewająco jak na kogoś jego postury, pewnym uściskiem.
Dosyć już wewnętrznych sporów! – powiedział na głos oraz telepatycznie jedynie do wojownika – Zachowujecie się jak dzieci! Dzierlatka ma już i tak ręce zbyt pełne roboty, by zająć się opatrywaniem kolejnych rannych! Puść ją natychmiast! – czuł że zbliża się kolejny nienaturalny atak gniewu. Zmuszał się do spokoju, by bardziej nie pogorszyć sytuacji.
Kolejne zdanie, wypowiedział już swym zwykłym, spokojnym głosem.
Zdajcie się na jedyny rozsądny głos tutaj i posłuchajcie – urwał na chwilę, jakby wypowiedzenie kolejnego słowa sprawiało mu wielką trudność – Pe… Pelaios’a.
Ten zaś właśnie doświadczał jak niewiele trzeba było, by misternie budowany domek z kart runął od czyjegoś kichnięcia. Sytuacja zaczynała się wymykać spod kontroli, a raczej jak się okazało spod iluzji kontroli. To zaś sprawiło że Pelaios poczuł to wybitnie znienawidzone uczucie którego tak pieczołowicie unikał. Irytacja. Krew w nim zawrzała.
Kurwa! – wybuchnął naturalnym dla diabelstw sposobem – ze wszystkimi fajerwerkami. Głos zadudnił potężnym echem w murach kaplicy, a ziemia zadrżała pod nogami. Oczy błysnęły żywym ogniem.
Kłamstwa, sztuczki, oskarżenia… – wymieniał cedząc każde słowo, podchodząc do pozostałych. Z każdym krokiem ziemia drżała. Gdy kontynuował siła głosu osłabła, ale pozostała gniewna nuta. – Mierzi mnie to. Otaczają nas potwory. Nie tak dawno straciliśmy towarzysza. Wy zaś tracicie czas na urojone niesnaski. Tak bardzo zależy wam na tym, byśmy nie opuścili tej wioski? Mukale – zwrócił się do wojownika unosząc głowę – Jesteś dzielnym wojownikiem, lecz wystarczy ostry język kobiety, by ci puściły nerwy? Celaena – skierował spojrzenie na kobietę patrząc na nią spode łba – Mówiłaś o zaufaniu, lecz wystarczy iskra byś sięgnęła po sztuczki?
Pelaios rzadko kiedy wybuchał, gdy zaś już do tego doszło, nigdy nie trwało to długo. Krew przestawała wrzeć. Oczy gasły stając się na nowo czarnymi węgielkami. Ziemia przestała drżeć, a głos wrócił do normy. Ponownie zwrócił się do Mukale.
Błędnie założyłeś wojowniku, że którakolwiek z tych kobiet jest moją żoną. Każda z nich cieszy się wolnością, a swą sprawność w boju udowodniły niedawno.
Jeśli mamy przeżyć, to musi się skończyć. Nie chcę się przez cały czas oglądać za siebie, nie będąc pewnym czy wciąż stoicie, czy już się zagryźliście. Mało mnie obchodzi kto skąd pochodzi, jaki ma kolor skóry i czy wierzy w tego, czy innego boga. Wszyscy siedzimy w jednym bagnie. Pora odrzucić uprzedzenia i nawyki. Możemy polegać tylko na sobie.
Przeniósł spojrzenie na pozostałych zebranych w kaplicy oceniając nastroje. Wszyscy musieli się wziąć w garść, żeby nie stracić głowy. Dosłownie.
Celaena spuściła wzrok słysząc słowa diablęcia. Miał rację. Chwilę wcześniej mówiła o zaufaniu, a chwilę później użyła magii przeciwko jednemu z towarzyszy. Zdała sobie sprawę, że nawet jeśli nie była to magia mogąca kogoś skrzywdzić, nie powinna tego robić.
Masz rację… nie powinnam się, aż tak rzucać… i używać magii, nie podobało mi się jednak podejście Mukalego do mnie i pozostałych kobiet, mam nadzieję, że po twoich słowach zrozumie, że jest tu trochę inaczej niż u niego. – przeniosła wzrok na dzikiego wojownika – Ciebie też powinnam przeprosić… Nie powinnam winić cię za brak znajomości naszych zwyczajów. Mam nadzieję, jednak, że zrozumiesz, że nie jesteśmy w żadnym stopniu gorsze od ciebie i od teraz będziesz nas traktować jak resztę grupy. Jeśli pozwolicie… To pójdę pomóc Delranowi jak wcześniej planowałam. – postarała się o najbardziej szczery uśmiech na jaki było ją stać w tej nieco frustrującej sytuacji, po czym nic więcej nie mówiąc skierowała kroki w stronę Delrana, chcąc uciec od dalszych dyskusji.
Mukale puścił ramię Cely. Przez chwilę patrzył na wodza, jakby z wyrzutem.
Niech będzie twoja wola, Wielki Bawole - ukłonił się sztywno. – Jednak to, co myślę o tej sprawie, zachowam dla siebie. Jeśli współplemieńcy będą okazywali mi życzliwość i ja im ją okażę, a nawet pójdę za nimi w ogień. Ja szanuję honor twój i twoich wojowników, niech więc oni i… reszta plemienia, również mi go okazują. To jest chyba rzecz szanowana bez względu miejsce, w którym żyjemy.
Zmęczony Neff puścił rękę olbrzyma i ciężko usiadł na podłodze. Głowa mu pękała, od tej ciągłej wymiany myśli. Nie miał siły skupiać się na masowej telepatii, więc ostatnią wypowiedź przetłumaczył już na głos.
Golas mówi, że też przeprasza.
Być może Neff nie docenił znajomości ich języka przez Mukalego, ale cudzoziemiec znał podstawowe zwroty tego języka.
Tłumacz dokładnie, Rozmawiający z Duchami. Niech Wielki Bawół wie, co pragnę mu przekazać.
Hahaha, przyłapałeś mnie – elf zaśmiał się wesoło – Później spełnię twą prośbę. Teraz chodźmy dowiedzieć się gdzie jest Mutampa
Nie! - wojownik podniósł głos. – To że pochodzę z daleka, nie znaczy, że jestem głupcem! Przetłumaczysz teraz, a następnie udamy się to sprawdzić. Jestem ci wdzięczny, Rozmawiający z Duchami, ale chcę, by wódz wiedział, co myślę o tej sprawie,
Ja się nie mogę denerwować – westchnął Pelaios przymykając oczy. Nie musiał wiedzieć co mówi Mukale by rozumieć, że nie wszystko jest w porządku – O co chodzi Neff?
Wojownik Mutampa zgadza się z twoją decyzją, lecz nie pochwala niektórych naszych zwyczajów. Będzie bronił swego honoru i przekonań, jeśli zbytnio przesadzimy. Równocześnie zapewnia, że jeśli będziemy mili, on odpłaci się tym samym – Mistyk przekazał na głos do zebranych, jak i telepatycznie do Golasa. Naprawdę miał już dość bycia traktowanym jak maszyna do łamania szyfrów i nie chciał się bawić w przekazywanie szczegółów.
Pelaios pokiwał głową patrząc to na Neffa, to na Mukalego.
Tak będzie/ – rzekł. – Odpocznijmy teraz… Ugoda jest jak ogórek. Musi się przegryźć, aby nabrała smaku.
Uśmiechnął się słabo przy ostatnich słowach zapożyczonych od przyjaznej gnomiej duszy.

 
Jaracz jest offline