Kraków, 1910
Tak jakby cały czas na to czekała. Jej umysł i ciało nagle uspokoiły się, odprężając w delektowaniu się każdym jego słowem. Iskierka, która tliła się gdzieś tam głęboko, rozbłysła nagle gorącym płomieniem. Przygryzła ząbkami dolną wargę.
- Kazałeś mnie śledzić, masz o mnie zapewne bardzo wnikliwe i skrupulatne dossier. Wiesz więc, że nie stronię od drani. A ty jesteś drań nad dranie. Co więcej, robisz wszystko, żebym uwierzyła, że jesteś gorszy niż moje najgorsze wyobrażenie o tobie. Tak, masz rację, przesadziłeś już na wstępie. Choćbyś pociągał mnie nie wiem jak, trudno nie brnąć w tą chorą grę, którą sam zapoczątkowałeś. - Nie mogła uwierzyć, że to powiedziała. Nie mogła uwierzyć, że to czuła. Nie mogła dłużej tu być.
- Te klejnoty, to mimo wszystko tylko rzeczy. Nie zastąpią uczuć. Zrób z nimi co chcesz.
Wstała gwałtownie i ruszyła do wyjścia.
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |