Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2019, 09:33   #86
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910 rok.

Pot delikatnie spływał po policzku młodego mężczyzny. Ręce nie drżały, lecz czuł, że trudno mu opanować swoje emocje. Dym, którym spowite było pomieszczenie szczypał w oczy. Patrzył na rywala, ostatniego jaki pozostał przy stole. Jeszcze raz popatrzył na „swoją rękę”. Dwa króle, as, ósemka i dziewiątka. Pula, o którą grali sprawiła, że wokół skupiło się jeszcze kilku spragnionych wrażeń. Młodzieniec grał dzisiaj wybornie sprawiając, że stał się ulubieńcem sali. Jakaś dama, wiadomej reputacji, położyła dłoń na jego ramionach. On jednak zajęty był czymś innym. Czas biegł, a jego usta delikatnie się poruszały. W końcu, gdy wyszeptał w myślach: ale nas zbaw ode złego. Amen -odrzucił dwie z kart. Cały czas patrzył na ręce swojego rywala, który zręcznie wydał mu karty. Zanim spojrzał na nie jeszcze raz, zawiesił oko na blacie. Tego dnia nie chodziło mu o pieniądze, które z pewnością były mu ogromnie potrzebne, lecz o zawartość pewnego pudełka.
Gdy wyciągnął pierwszego asa, przeciwnik wyłożył swoje karty. Strit z królem i asem. Młodzieniec zadrżał, miał tej chwili dwie pary. A w tali tkwić musiał już tylko jeden as i król. - Boże pozwól mi wygrać tę grę, a już nigdy nie zagram. Ten ostatni raz w życiu.- Pomyślał i przesunął ostatnią kartę i zadygotał. Upuścił je na stół nie wierząc w to, co się stało.
*
Trzy dni wcześniej.
Nie zrobił nic by ją zatrzymać. Nie potrafił, zaskoczyła go, a może nie wiedział, jak zinterpretować ten „poukładany chaos” jej słów. Nie wiadomo skąd pojawiło się w jej ustach: „TY”. Dalej słowa, w których mówiła: robisz wszystko, bym uwierzyła, że jesteś najgorszy, chora gra, a wreszcie: nie zastąpią uczuć. Czuł się bezradny, choć jeśli dłużej zastanowiłby się wtedy, dostrzegłby przede wszystkim mimikę jej twarzy, która mówiła więcej niż słowa. Popatrzył na blat biurka na pudełko. Wreszcie sięgnął do kieszeni.
*
Wpadł do domu. Szybkim krokiem ruszył w kierunku schodów. - Pani u siebie? - zapytał, lecz nie czekał na odpowiedź starszego służącego tylko ruszył do pokoju siostry. Wszedł zaraz po tym, jak zapukał. Ruchom jego towarzyszyło tylko dziwne podniecenie, po raz pierwszy od wielu dni był całkowicie trzeźwy. Tego dnia nie sięgnął nawet po gram ulubionego trunku. Zastał hrabinę czytającą książkę w łóżku. Szybkim krokiem przypadł do jej łóżka. Zachowanie jego zdradzało, że stało się coś wyjątkowego.
Witaj Tosiu, dzisiaj będziesz ze mnie wreszcie dumna. Położył przed zaskoczoną kobietą czarne płaskie pudełko, po czym szybkim ruchem otworzył je. Kiedy patrzyła w jej zawartość, choć wcale tego nie musiała robić, on nie dostrzegł jej miny, gdyż pełen radości miał przed sobą obraz sprzed godziny. Pamiętał, że sięgnął by odsłonić ostatnią z kart. W magiczny sposób zobaczył kontur asa pik, ostatniego brakującego w tali. Wszyscy zamarli by chwilę później wybuchnąć radością.
I tylko dwóch mężczyzn będących na sali zachowało spokój. Pierwszy z nich o imieniu Edmund patrzył w twarz rywala Aleksandra i przez moment wydawało mu się, że kiedy ich wzrok spotkał się, tamten delikatnie mrugnął do niego powieką. Szpieg nie wiedział dlaczego rozgrywka potoczyła się tak. - W jaki cholerny sposób, czarcie wcielony, mając wokół siebie tylu ludzi obserwujących cię, dałeś radę wyciągnąć te asy? - zadał sobie pytanie, na które odpowiedzi uzyskać nie mógł. Drugi z mężczyzn o imieniu Joachim zwany przez miłośników hazardu Houdinim Pokera wyciągnął rękę w stronę młodzika gratulując mu świetnej rozgrywki.
- Masz niebywały talent i szczęście młody człowieku. Chętnie wziąłbym u Ciebie kilka lekcji, co ty na to?
- To moja ostatnia gra życiu, tak obiecałem swoim rodzicom, przykro mi. - odparował szybko.
Hrabina patrzyła na zawartość pudełka, znała je dobrze. Nie słyszała paplaniny Aleksandra, gdyż pewien szczegół przykuł jej uwagę.
*
Wyciągnął ostatni brakujący element. Przez chwilę ogrzewał go w dłoni, bawiąc się nim. Ostatecznie uznał, że tak będzie lepiej. W momencie wiedział, co zamierza uczynić. Potrzebował tylko dobrego planu. Pierścionek wylądował na swoim miejscu, obok reszty klejnotów rodowych Tarnowskich.
*
- Wybaczysz mi Tosiu, kiedy udało mi się wygrać obiecałem sobie, że nigdy więcej nie zagram. Taka była cena wygranej. Robię to dla Ciebie i rodziców. Pił też będę mniej, to też postaram się zrobić. Nie rzucę palenia i alkoholu, ale będę miał nad tym kontrolę, a ty mi pomożesz. Słuchaj, będąc w euforii zrobiłem coś głupiego, ale się ucieszysz, mam nadzieję – delikatnie zawiesił głos zdając sobie sprawę, że siostra nie słucha go wcale. -W drodze do domu spotkałem tego chama, wiesz? - w końcu zdał sobie sprawę, że przykuł jej uwagę - Byłem podniecony, wiesz, że go nie cierpię, ale teraz wszystko się zmieni, zacznę akceptować Twoje wybory! - prawie wykrzyczał te słowa. Słuchała ze zdumieniem.
- Byłem tak szczęśliwy, że zaprosiłem go jutro na obiad. Wszystkim się zajmę i dopilnuję, nie martw się. Ty zrobisz się na piękną boginię. Wiesz, że nie cierpię takich ludzi, jak on, jednak czego nie robi się dla ukochanej siostry i zmiany dotychczasowego życia. - patrzyła na niego czekając na ciąg dalszy.
- Pamiętam, jak patrzyliście na siebie, wtedy w galerii na wystawie, miałem go za szuję i lichwiarza. Wiesz, chodzi mi o tego bankiera Waldemara Słupskiego. Cieszysz się?
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 06-04-2019 o 09:41.
Athos jest offline